Amicus Museum 2015

amicus

„Amicus Museum” – to wyróżnienie jakim Muzeum Zamojskie honoruje osoby, które w największym stopniu przyczyniły się do promocji muzeum i jego rozpropagowania wśród turystów i zwiedzających. W roku ubiegłym dyplomem „Przyjaciel Muzeum 2014” uhonorowano przewodników, którzy najczęściej z grupami turystów odwiedzali wystawy muzealne: Janusz Malicki, Bożena Smutniak i Dominika Lipska.

troje trójka. trójka

Także w tym roku Dyrektor Muzeum Zamojskiego, Andrzej Urbański podziękował im upominkami za ubiegłoroczny wkład pracy na rzecz muzeum. Spotkanie przyjaciół muzeum odbyło się w miniony czwartek 4 lutego 2016 r., w sali koncertowej Muzeum Zamojskiego. Zaszczycili je swoją obecnością: Prezydent Miasta Zamościa Andrzej Wnuk, Przewodniczący Rady Miasta Wojciech Matwiejczuk, przedstawiciel Biura Turystyki i Promocji Jacek Bełz, radna Joanna Budzyńska.

prezydent 5 prazydent 4 dyrektor

Dyplom „Amicus Museum” corocznie zdobi inny motyw, wybrany spośród szczególnie cennych eksponatów muzealnych, pozyskanych aktualnie dla zbiorów Muzeum Zamojskiego. W roku ubiegłym dyplomy zdobiła srebrna taca, którą ofiarowano Józefowi Piłsudskiemu w Zamościu, podczas Mszy Świętej na Rynku Wielkim w 1922 r. Podobnie w 2015 r. Muzeum Zamojskie zakupiło szereg nowych nabytków, a wśród nich kilka eksponatów związanych z rodziną Namysłowskich. Jednym z nich jest orzeł ze zwieńczenia Gwiaździstego Sztandaru USA, którym obdarowano Stanisława Namysłowskiego, dyrektora i dyrygenta Orkiestry Włościańskiej Karola Namysłowskiego podczas tournee po USA w 1925 roku. Właśnie wizerunek tego orła zdobi „Amicus Museum 2015”. Dyrektor Andrzej Urbański wspomniał także o prowadzonej Kronice „Amicus Museum”, w której honoruje się najbardziej zasłużonych dla Muzeum przewodników, nauczycieli i inne osoby z zamojskiego środowiska.

m1 prezydent m6

Laureatami „Amicus Museum 2015” zostali: Maria Puźniak – przewodnik, animator turystyki; Andrzej Pogudz – nauczyciel historii (także przewodnik); Michał Pałczyński – nauczyciel. Wyróżnienie dla Marii Puźniak miało ten szczególny wymiar, że sumowało działalność przewodnicką na rzecz Muzeum Zamojskiego nie tyle za jeden rok, co za szereg lat współpracy. To przykład wiernej i wręcz przyjacielskiej postawy wobec instytucji pokrewnej zainteresowaniom tego historyka, nauczyciela, wychowawcy, przewodnika i animatora turystyki. Z branży nauczycielskiej uhonorowano nauczycieli I i II Liceum Ogólnokształcącego w Zamościu: Michała Pałczyńskiego i Andrzeja Pogudz. Z wypowiedzi Dyrektora Muzeum Zamojskiego wynikało, że Andrzej Pogudz to wyjątkowo życzliwy muzeum nauczyciel, który nie tylko sam stale w nim bywa i z nim współpracuje, ale także bardzo często przyprowadza tutaj młodzież z liceum w którym uczy. Podobnie Michała Pałczyńskiego, uczącego historii w I LO cechuje niebywały patriotyzm lokalny i umiłowanie historii naszego regionu, który wszczepia swoim uczniom nie tylko na lekcjach historii, ale także podczas tematycznych lekcji muzealnych, organizowanych w porozumieniu z Muzeum Zamojskim. Także jego uczniowie bardzo często odwiedzają wystawy i chętnie uczestniczą w każdym spotkaniu związanym z historią Zamojszczyzny. Przy okazji tych wyróżnień Andrzej Urbański złożył podziękowania dla wszystkich dyrektorów i nauczycieli zamojskich szkół, za dotychczasową współpracę z Muzeum Zamojskim. Pan Prezydent Andrzej Wnuk pogratulował laureatom „Amicus Museum 2015”, podkreślając że jest wręcz przekonany iż tytuł „Przyjaciela Muzeum” wręczono jak najbardziej zasłużenie właśnie tym Osobom. Wyraził także nadzieję, że za rok laureaci tego wyróżnienia zostaną nagrodzeni bardziej cennymi nagrodami, deklarując ze swej strony pewne środki finansowe na ten cel.

Amicus 3 amicu sala, amicus sala.....

Po wręczeniu dyplomów i nagród nominowanym, Andrzej Urbański dokonał podsumowania działalności muzeum na przestrzeni 2015 r. W multimedialnej prezentacji do ważniejszych wydarzeń zaliczył m.in.: jedną z pierwszych wystaw czasowych, jaką otwarto w zrewitalizowanych pomieszczeniach Arsenału Zamojskiego; konferencję na temat Synodu Zamojskiego; wystawę „Informacje 24. Zamość 01.09.1939r. – 08/09.05.1945r.”, Noc Muzeów, która zawsze gromadzi dużo zwiedzających; wystawę „Chleb z masłem i serem”; wizytę Ambasadora Armenii uczestniczącego w otwarciu i udostępnieniu pomieszczeń muzealnych w nowej, ormiańskiej aranżacji; wystawę „Nauki dawne i niedawne” wypożyczoną z Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie; wystawę (w zrewitalizowanym Kojcu) na temat historii modeli miasta; serię spotkań z przewodnikami, uczniami na temat 200. rocznicy utworzenia Królestwa Polskiego oraz niepowtarzalną wystawę „Egzotyczna Europa”, prezentującą dorobek monachijczyków z Józefem Brandtem na czele, czy chociażby jedną z ostatnich wystaw poświęconych 410 rocznicy śmierci Jana Zamoyskiego. Nie sposób wymienić tu wszystkich dokonań Muzeum Zamojskiego z ubiegłego roku, ale za wszystkie Dyrektor Urbański serdecznie podziękował swoim współpracownikom. Słowa podziękowania skierował także do przewodników zamojskich. Działania te bowiem, nawet te najdrobniejsze, przełożyły się na wspólny sukces frekwencji. Liczba odwiedzin turystów i zwiedzających, szczególnie w zespole trzech obiektów muzealnych Muzeum Fortyfikacji i Broni, sięgała bowiem pod koniec ubiegłego roku prawie 50 tysięcy osób. To duży sukces zamojskiego środowiska muzealników i ich przyjaciół! Gratulacje.

Piotr Piotr. amkus

Czwartkowe spotkanie było także dobrą okazją do zaprezentowania nowych nabytków Muzeum Zamojskiego, o czym opowiedział zebranym dr Piotr Kondraciuk. Podkreślił jak ważną częścią działalności muzeum jest pozyskiwanie nowych zbiorów. Cóż by to było za muzeum, które nie wzbogacałoby swoich zasobów, nie dbało o rozwój i pozyskiwanie najciekawszych i najcenniejszych dla niego eksponatów? Perełki, o które obecnie wzbogaciło się Muzeum Zamojskie są związane z rodziną Namysłowskich, ze Stanisławem Namysłowskim, a wcześniej jeszcze z Karolem Namysłowskim. Część z nich pochodzi z wyposażenia dworu w Chomęciskach, tak jak chociażby prezentowany podczas spotkania, neobarokowy stół. Należy także do nich dosyć ciekawy portret Stanisława Namysłowskiego, syna Karola Namysłowskiego i kontynuatora jego działalności oraz kolejnego dyrektora Orkiestry Włościańskiej. Jest to piękny pastel namalowany przez Aleksandra Dobrowolskiego, który przebywał w Zamościu w latach 40. XX w. i pracował tutaj podczas okupacji. Malarz ten wykonał dosyć dużo portretów zamościan z tego czasu, jak podkreślał w swojej wypowiedzi dr Kondraciuk, m.in. także ten prezentowany portret Stanisława Namysłowskiego, zakupiony przez Muzeum Zamojskie.

W zbiorach Muzeum Zamojskiego znajdują się już portrety dzieci Stanisława Namysłowskiego malowane przez tego artystę. Zakupiony obecnie portret Stanisława Namysłowskiego wzbogaca kolekcję pamiątek po rodzinie Namysłowskich. Pozyskanie obrazu muzeum zawdzięcza szczęśliwemu trafowi, gdyż wcześniej prezentowany był na licytacji w jednym z domów aukcyjnych, w tzw. aukcji holenderskiej, czyli rozpoczynającej się od ceny wygórowanej. Kiedy cena spadła poniżej oczekiwań ofiarodawcy, obraz został wycofany z aukcji. Dzięki czujności naszych muzealników podjęto kontakt z domem aukcyjnym i portret został zakupiony, po odpowiednio niższej cenie, właśnie do zbiorów muzealnych w Zamościu. Podobnie cennym nabytkiem jest orzeł ze zwieńczenia sztandaru, prezentowany w trakcie spotkania, a uwieczniony na tegorocznym dyplomie „Amicus Museum”. To ukoronowanie naszych pozyskań dla Muzeum, podkreślał dr Piotr Kondraciuk. Przypomniał obecnym, że Gwiaździsty Sztandar, który otrzymał dyrektor Namysłowiaków w czasie tournee po USA, znajduje się od dawna w zasobach Muzeum. Kto wie, czy nie jest to jedyny egzemplarz sztandaru amerykańskiego, podarowany przed wojną Polakom. Obecnie, głowica sztandaru uzupełniona orłem czyni ten eksponat pełnym i kompletnym.

Jednym z kluczowych punktów spotkania był wykład Mirosława Bańkowskiego, współtwórcy wystawy „Jan Zamoyski. Konflikty zbrojne. Rzeczpospolita. Europa”. Wystawa została tak zorganizowana aby, obok ówczesnych konfliktów Rzeczpospolitej i działań wojennych prowadzonych przez Jana Zamoyskiego, ukazać istotne wydarzenia w Europie, zbieżne z tym okresem. Niektóre z nich często pokrywały się w czasie. Osoby zaangażowane w wydarzenia ukazane na wystawie, niby od siebie bardzo oddalone, były jednak w jakiś sposób ze sobą powiązane. Wystawie towarzyszy prezentacja na planszach, ale dotyczy tylko niektórych z tych wydarzeń. W celach szkoleniowych dla przewodników przytaczamy (za zgodą Mirosława Bańkowskiego) fragmenty tego wykładu.

Mirek Mirek 2 Mirek 3


Uniwersytet w Padwie powstały w 1222 r. to jedna z trzech najlepszych uczelni w ówczesnej Europie. Ukończył ją Jan Zamoyski, a wiek przed nim także Mikołaj Kopernik. Był uczelnią, która miała zagwarantowaną wolność słowa, czego strażniczką była Republika Wenecka, jedno z najpotężniejszych w tym czasie państw w Europie. Uniwersytet w Padwie, praktycznie przeniesiony wcześniej z Bolonii, był w tamtym okresie wspaniałą uczelnią, w której wykładali tak wybitni uczeni jak Carlo Sigonio, pod którego kierunkiem Jan Zamoyski pisał pracę o senacie rzymskim. Temu uczonemu papież Grzegorz XIII, ten który wprowadził kalendarz gregorianski w 1582 roku, zlecił napisanie historii chrześcijaństwa. Pracę nad nią przerwała śmierć uczonego . Na planszach wystawy można zobaczyć tablice i herby upamiętniające najsłynniejszych uczniów Uniwersytetu Padewskiego, w tym herb Jana Zamoyskiego. Padwa, miasto podcieni (drugie we Włoszech pod względem ich łącznej długości) urzekło i tak zafascynowało Jana Zamoyskiego, że powtórzył ten motyw w architekturze swojego miasta zaprojektowanego przez Moranda.

Po zakończeniu studiów, pierwszą poważną funkcją i pracą, jakiej się podjął Jan Zamoyski w Polsce, było stanowisko sekretarza na dworze Zygmunta Augusta, władcy o wybitnej inteligencji. Jan Zamoyski przyjechał z Padwy z listem polecającym władz Republiki Weneckiej. Wenecja była wtedy potęgą o niebywale dużym znaczeniu dla kultury, nauki i polityki ówczesnej Europy. Dostał tę pracę u swego pierwszego pracodawcy, ostatniego z Jagiellonów, w roku 1572. Dalsza faza kariery politycznej (aczkolwiek krótka) Jana Zamoyskiego wiąże się z kolejnym władcą, pierwszym królem elekcyjnym, Henrykiem Walezym. Wreszcie wielka kariera za panowania króla Stefana Batorego (trzeciego już za czasów dorosłego życia Zamoyskiego władcy polskiego), drugiego króla elekcyjnego. Kolejny etap to kilkunastoletni okres za panowania Zygmunta III Wazy. Oprócz pracy publicznej Jan Zamoyski daje się poznać jako inwestor. Nie jest przesadą, że Zamość był przez jakiś moment największą inwestycją budowlaną w Europie. Dla Polski był to tzw. „złoty wiek”. Jan Zamoyski poza tym, że był wybitnym humanistą, prawnikiem, był wybitnym wodzem. Pomimo braku wielkich talentów wojskowych, prowadził wiele kampanii, z których nigdy żadnej nie przegrał! Zdarzało się to wcześniej (przed i po nim) niewielu wybitniejszym od niego wodzom.

Na planszach wystawy ukazane są poszczególne kampanie Jana Zamoyskiego. Jego pierwsza wielka wojna, za czasów Stefana Batorego, to starcie z Rosją o Inflanty. Część z tych terenów, gdzie dzisiaj leży Łotwa i Estonia należała do Rzeczpospolitej, od czasów sekularyzacji państwa zakonnego w Inflantach za panowania Zygmunta Augusta. Zakusy na te ziemie miały także Szwecja i Rosja. Już po śmierci Zygmunta Augusta Inflanty opanowała Rosja Iwana IV Groźnego. Odzyskanie tych ziem dla Rzeczypospolitej było możliwe dzięki kilkuletniej, niebywale kosztownej wojnie i trzech wielkich kampaniach. Wszystkie wraz z opisem są prezentowane na wystawie (mapy pokazujące przebieg działań – przemarsze wojsk, miejsca bitew i oblężeń oraz ryciny). Pierwszą z udziałem Zamoyskiego była wyprawa na Połock (1579), potem Wielkie Łuki (druga kampania w tej wojnie) i wreszcie ostatnia kampania, najcięższa – Psków (1581/1582). Pod koniec tej ostatniej, zimą Stefan Batory opuścił miejsce kampanii. Zamoyski prowadził ją sam. Pskowa nie zdobył. Pod koniec oblężenia obrońcy mieli już przewagę liczebną nad oblegającymi. Wojska były nieopłacane, wygłodzone, groził bunt. Jednak autorytet wodza pozwolił utrzymać dyscyplinę, pozorować przewagę. Rozejm podpisany w 1582 r. w Jamie Zapolskim przyniósł Rzeczpospolitej sukces. Polska odzyskała Inflanty. Zdeterminowana postawa w kampanii Zamoyskiego, który potrafił przy nieopłacanym wojsku utrzymać dyscyplinę, wypłacając też z własnych środków zaliczki na rzecz zaległego żołdu, przyniosła zwycięstwo. W tym czasie zwyczaj nieregularnego opłacania wojsk był w Europie nagminny, Rzeczpospolita nie była wyjątkiem.

Na reprodukcjach pokazywanych na planszach wystawy, dotyczących wojny z Rosją zobaczymy Jana Zamoyskiego, Stefana Batorego, Iwana IV Groźnego i wiele innych znaczących postaci. Inne pokazują kolejnych pretendentów do tronu polskiego, Maksymiliana III Habsburga i Zygmunta III Wazę oraz związane z tym wydarzenia. Przepisy prawne z tego okresu były tak nieprecyzyjne, że umożliwiały podwójną elekcję. Część magnatów wspierała kandydaturę Maksymiliana, część Zygmunta. Zamoyski poparł wybór Zygmunta III Wazy. W czasie walk o tron (druga wielka kampania Zamoyskiego) bardzo ważną rolę odgrywał Kraków, tam bowiem były insygnia władzy, był też miejscem koronacji. Maksymilian Habsburg oblegał Kraków, tracąc jednak przy oblężeniu ok. 3 tys. ludzi. Czekając na posiłki wycofał się pod Wieluń, przekraczając później granicę z cesarstwem. Zatrzymał się pod Byczyną nadal oczekując na posiłki. Sejm pozwolił Zamoyskiemu przekroczyć granice cesarstwa. W styczniu 1588 r. odniósł on zwycięstwo nad Maksymilianem III Habsburgiem i wziął go do niewoli. Habsburgowie byli wówczas najpotężniejszą dynastią w Europie. Ojcem więźnia Zamoyskiego był cesarz Maksymilian II, bratem następny cesarz Rudolf II, wujem Filip II najpotężniejszy władca ówczesnego świata, władający Hiszpanią, Niderlandami, Portugalią, Neapolem, Sycylią, Sardynią i olbrzymim imperium kolonialnym (od Ameryki po Filipiny). W tym samym 1588 roku co zwycięstwo pod Byczyną, Filip organizuje wyprawę Wielkiej Armady przeciwko Anglii. Anglia była wówczas niewielkim państwem rządzonym przez Elżbietę I, dążącym do podporządkowania sobie Irlandii , Szkocji, przystępującym dopiero do rywalizacji na morzach, na drogę podbojów. Konflikt rozpoczął się w Niderlandach, którego efekty mamy do dzisiaj. Holandia odpadła wtedy jako państwo protestanckie, Belgia pozostała przy Hiszpanii (oba te kraje pozostawały wcześniej pod panowaniem hiszpańskim). Wyprawa zakończyła się porażką Hiszpanów, głównie z powodów kierunku wiatrów, sztormów. Wydarzenie stało się jednym z przełomowych w historii Europy. Wiąże niezależne od siebie fakty czas, pokrewieństwo związanych z nimi osób. Każdemu wydarzeniu towarzyszy szereg innych tworzących tło historyczne.

Rok 1595 przyniósł kolejną kampanię Zamoyskiego (tym razem na południu, w Mołdawii) dążącego do utrzymania zwierzchnictwa lennego Rzeczypospolitej nad Mołdawią i polskich wpływów na południu. Zygmunt III nie interesujący się problemami granicy południowo – wschodniej, nie mając talentów wojskowych, pozostawił wolną rękę Zamoyskiemu. Polacy dotarli aż pod Cecorę, gdzie Zamoyski zamknął się w warownym obozie, do którego dotarły wojska Gazi II Gireja chana krymskiego i posiłki tureckie. Oblegający po serii nieskutecznych szturmów w końcu zrezygnowali. Korzystny dla Rzeczpospolitej układ zagwarantował pięć lat względnego pokoju. Praktycznie, ziemie na południe od Rzeczpospolitej należały w większości do Turcji, albo były od niej zależne. Budapeszt (wtedy Buda i Peszt) z częścią Węgier w 1541 roku został wcielony do Turcji. Wąski pas ziem od Chorwacji po Słowację to Królestwo Węgier pod panowaniem Habsburgów. Siedmiogród (wschodnia część Węgier) był zależny od Turcji. Kilka lat później władca Wołoszczyzny Michał Waleczny, opanował Mołdawię i Siedmiogród. Dzisiaj dla Rumunów jest bohaterem narodowym, który po raz pierwszy w historii dokonał zjednoczenia ziem stanowiących mniej więcej obszar współczesnej Rumunii. Zamoyski interweniował w 1600 roku, maszerował na południe i pod Bukowem, nie mając przewagi liczebnej, rozbił jednak wojska Michała Walecznego. 95 sztandarów dostało się w ręce Polaków. Polacy wkroczyli do Bukaresztu. Kiedy Zamoyski wrócił do Polski, resztki wojsk Michała Walecznego pokonał jeden z jego dowódców, Jan Potocki.

Wystawa ukazuje rozpiętość obszaru na jakim Jan Zamoyski prowadził swoje kampanie wojenne, od Zatoki Fińskiej po ziemie nad Dunajem. Ilustracje na planszach pokazują podobizny bohaterów poszczególnych konfliktów m.in.: Michała Walecznego; Gazi II Gireja; Mehmeda III ówczesnego sułtana. Zamoyski w 1600 r. miał już 58 lat. W owym czasie był to już zaawansowany wiek. W czasie interwencji na południu Szwecja próbowała opanować polskie Inflanty. Wybór Zygmunta III Wazy na króla Rzeczpospolitej miał zapewnić pokój ze Szwecją, ale kiedy w 1599 Szwedzi pozbawili tronu Zygmunta III (zasiadał na nim od 1592 r.) i wybrali jego stryja Karola, Polska mogła się spodziewać konfliktu ze Szwecją. Szwedzi opanowali polskie Inflanty aż po Rygę i Dźwinę. W roku 1601, jeszcze przed nadejściem Zamoyskiego, który zbierał wojsko i posiłki, Krzysztof Radziwiłł „Piorun” wziął do niewoli naczelnego dowódcę wojsk szwedzkich Gyllenhielma (z nieprawego łoża syna króla Szwecji). Trzymano go w niewoli przez 12 lat. Dopiero kiedy na Inflanty ruszył Zamoyski, w 1601 r. rozpoczęły się systematyczne działania wojenne. Zdobył kilka zamków: Wolmar, Fellin, Biały Kamień, jego wojska dotarły do Estonii. Jeden z jego dowódców, Żółkiewski pod Tallinem (Rewel) pokonał Szwedów. Zamoyski chciał jeszcze zdobyć Narwę, ale nieopłacane wojsko (tym razem) odmówiło posłuszeństwa. Hetman kończył wtedy 60 lat. Zdał dowództwo na ręce Karola Chodkiewicza. Sam był już na tyle zmęczony walką i warunkami obozowymi, że opuścił miejsce tej ostatniej w jego życiu kampanii wojennej. Walczył od Bukaresztu po Tallin, od 1579 do 1602 roku i nie przegrał żadnej bitwy. Na rycinach postaci: Zygmunta III Wazy; Karola Sudermanskiego, Carla Gyllenhielma, Karola Chodkiewicza i Krzysztofa Radziwiłła „Pioruna”. Ten ostatni to rzadko wspominany, ale bardzo dobry dowódca. W 1581 r. podczas kampanii o Inflanty i walki o Psków, na czele swoich wojsk wykonał zagon kawaleryjski, który dotarł prawie pod Moskwę, czyniąc w kilka tysięcy jazdy zagrożenie na tyłach rosyjskich uniemożliwiające wysłanie pod Psków posiłków. Sam Jan Kochanowski zachwycał się tym czynem, a Sejm witał Krzysztofa Radziwiłła po rajdzie niezwykłymi owacjami.

Czasom kariery Jana Zamoyskiego towarzyszyły ważne wydarzenia na arenie europejskiej. Chociażby wielka bitwa pod Lepanto (1571), pozornie bez związku ze sprawami Rzeczpospolitej, to jednak wydarzenia z nią związane przesuną w czasie wojny Polski z państwem osmańskim. Turcja prowadzi wówczas bardzo agresywną politykę. Opanowała Węgry, docierała pod Wiedeń, zawładnęła Morzem Śródziemnym, odebrała Wenecji Cypr, wyrzynając doszczętnie mieszkańców jego stolicy. Przeciw Turcji zawiązała się Liga Święta i pod Lepanto (na północ od Peloponezu), przy wybrzeżach Grecji, stoczyła największą bitwę morską wszech czasów. Ani podczas I i II wojny światowej, ani wcześniej, nie było takiej bitwy. Czym się określa wielkość bitwy morskiej? Trudno to określać ilością jednostek wojennych. Liczy się liczebność załóg. W bitwie wzięło udział 140 tysięcy ludzi, z których zginęło 40 tysięcy. Była to makabryczna liczba zabitych, ale przyniosła zwycięstwo Ligi Świętej. To tylko na jakiś czas powstrzymało ekspansję turecką. Dowodzący pod Lepanto książę, Juan de Austria był nieślubnym synem cesarza Karola V Habsburga. Był także bratem Marii, matki Maksymiliana III Habsburga, czyli jego wujem. Kilkanaście lat później właśnie jego siostrzeńca weźmie Jan Zamoyski do niewoli. Klęska Wielkiej Armady, która uległa sztormom, prądom morskim i Anglikom zapoczątkowała budowę brytyjskiego imperium.

Kraśnik, kościół p.w. Wniebowzięcia N.M.P. fundowany przez Zamoyskich, na drugim planie Bitwa pod Lepanto, na pierwszym procesja dziękczynna za zwycięstwo, fot. Lubelski Konserwator Zabytków

Na wystawie jest reprodukcja listu królowej Anglii Elżbiety I do kanclerza Zamoyskiego (z 9 lutego 1593), w którym władczyni zapewniała, że zgodnie z jego prośbą, dyplomata angielski będzie popierał u sułtana tureckiego sprawę Zygmunta Batorego, księcia siedmiogrodzkiego, co świadczy o wielkim poważaniu Jana Zamojskiego, także na dworze angielskim. Nie był to jedyny list królowej Anglii adresowany do Jana Zamoyskiego. Na początku panowania Zygmunta III w Polsce i w Szwecji, wielki kanclerz koronny, Jan Zamoyski wyprawił do Londynu Pawła Działyńskiego. Chodziło o powstrzymanie Anglii przed szykanowaniem handlu gdańskiego. Poseł miał mieć posłuchanie w Izbie Lordów. Była to jedynie formalność, bowiem prawdziwe rokowania miały się toczyć w innym miejscu. Tymczasem Działyński uchybił dyplomacji i wystąpił z nieprzewidzianym protestem. Wprawił tym samym królową w zakłopotanie, usiłowała mu coś odpowiedzieć po łacinie, ale w końcu opuściła salę. Była to jej największa porażka dyplomatyczna i to w starciu z posłem Rzeczypospolitej. Działyński wręcz „postraszył” królową „mój król znajdzie inne środki żeby temu zaradzić”. Szwecja miała wtedy potężną flotę, która była jeszcze posłuszna Zygmuntowi III. Ministrowie królowej podpisali z posłem ugodę jakiej Zamoyski oczekiwał.


Po części oficjalnej Dyrektor Urbański zaprosił wszystkich przyjaciół Muzeum Zamojskiego na tradycyjny w Wielki Czwartek poczęstunek. Były pyszne pączki, kawa i nie tylko! Ciepłe rozmowy przeciągnęły się do wieczora.

pączki 2 pączki pączki 3

pączki bis pączki bis2 pączki bis 3

pączki bis 4 pączki bis 5 pączki bis 6


opracowanie: Ewa Lisiecka

zdjęcia Henryk Szkutnik i Ewa Lisiecka 

Nowości w regionie – 2016

  • Lubycza Królewska – miastem od 1 stycznia 2016 r.
  • http://www.lubycza.pl/asp/pl_start.asp?ref=1&typ=13&menu=4&schemat=0&dzialy=4&akcja=artykul&artykul=816
  • Rowerem po Roztoczu–  nowy przewodnik, wydany pod koniec 2015 r.
  • htp://ntasiadka.com/2016/01/nowy-przewodnik-po-roztoczu/
  • „Wokół dworu i pałacu w Łabuńkach 1771-1944” – nowa książka Agnieszki Szykuły Żygawskiej
  • do świetności wraca dawny dworek dóbr ordynackich w Kalinówce (obecnie w rękach prywatnych)
  • http://kronikatygodnia.pl/opowiesci-o-labunkach/
  • http://www.dwory.cal.pl/podstrony/kalinowka.php?wojew=lubelskie
  • nowa mapa turystyczno-przyrodnicza RPN – ROZTOCZE, Różnorodność przyrodnicza i dziedzictwo kulturowe.
  • http://roztoczanskipn.pl/pl/aktualnosci-eog/290-roztocze-roznorodnosc-przyrodnicza-i-dziedzictwo-kulturowe-mapa
  • przyznano dotacje na konserwację zabytków z powiatu lubaczowskiego w 2016 r. w kwocie zł 300 tys. zł na:
  • Basznia Dolna – d. rządcówka w zespole folwarcznym – przyznana kwota dotacji – 10 tys. zł
    Zespół Cerkiewny w Cieszanowie, remont i renowacja dzwonnicy – 20 tys. zł
    Horyniec-Zdrój, konserwacja dwóch bram wejściowych na cmentarzu komunalnym – 10 tys. zł
    Narol, kaplica cmentarna Puzynów, prace remontowo-konserwatorskie kaplicy – 20 tys. zł
    Cerkiew w Nowym Bruśnie, prace remontowo-konserwatorskie zakrystii, soboty, podłogi, stolarka okienna i drzwiowa – 50 tys. zł
    Cerkiew w Wielkich Oczach, prace remontowo-konserwatorskie kopuły – 50 tys. zł
    Cieszanów, synagoga – wnętrze, badania na obecność zabytkowego wystroju – 10 tys. zł
    Horyniec-Zdrój, kościół parafialny franciszkanów, polichromia nawy z łukiem tęczowym, pełna konserwacja – 30 tys. złHoryniec-Zdrój, cmentarz wojenny – Pomnik Wolności – pełna konserwacja kolumny i orła (z jego rekonstrukcją) – 25 tys. zł
    Kowalówka, cerkiew, ob. kaplica filialna, ołtarz boczny, zakończenie, ikona i ołtarzyk, pełna konserwacja – 20 tys. zł
    Lipsko, figura Matki Bożej w rynku, pełna konserwacja – 10 tys. zł
    Lipsko, krzyż przydrożny, pełna konserwacja – 5 tys. zł
    Lubaczów, cerkiew parafialna pw. św. Mikołaja w Lubaczowie, ołtarz boczny Ecce Homo, II etap prac – 10 tys. zł
    Stare Brusno, cmentarz greckokatolicki, 70 nagrobków, kontynuacja – III etap prac – oczyszczenie, stabilizacja, zabezpieczenie nagrobków – 30 tys. zł  http://www.elubaczow.com/2016/04/29/powiat-lubaczowski-podkarpackie-sa-pieniadze-na-ochrone-podkarpackich-zabytkow/

Egzotyczna Europa – w 100. rocznicę śmierci Józefa Brandta

Egzotyczna Europa. Kraj urodzenia na płótnach polskich monachijczyków”  to nazwa wystawy, która będzie gościć w zamojskim „Arsenale” w dniach od 10 listopada 2015 r.  do 31 marca 2016 roku. Ta niecodzienna wystawa, objęta honorowym patronatem Prezydenta Miasta Zamościa Andrzeja Wnuka, została otwarta 10 b.m. przez dyrektora Muzeum Zamojskiego, Andrzeja Urbańskiego. Z uwagi na wyjątkowość i doniosłość wystawy prezentujemy poniżej reportaż z jej otwarcia.

Tytułem wstępu warto nadmienić, że wystawa od kwietnia do października tego roku była prezentowana przez Muzeum Okręgowe w Suwałkach z okazji 100. lecia śmierci Alfreda Wierusza-Kowalskiego, urodzonego w Suwałkach. Zanim wystawa trafiła do Zamościa obejrzało ją 7 tysięcy osób.  Na wystawie w Suwałkach prezentowano 120 obrazów (wśród nich unikaty), 60 malarzy tzw.  „szkoły monachijskiej”.

EE

Andrzej Urbański: Sala odrestaurowanego „Arsenału” daje doskonałą możliwość prezentowania różnorodnych wystaw, w tym wystaw sztuki. W zamierzeniach przeznaczona była do prezentacji wystaw historycznych o charakterze militarnym, bo taki jest charakter tego budynku. Nawiązując jednak do wystaw, które były tu prezentowane przed rewitalizacją „Arsenału”, pokusiliśmy się o przygotowanie, wielkiej, wręcz monumentalnej wystawy „Egzotyczna Europa”, prezentującej prace uczniów tzw. szkoły monachijskiej.

Dlaczego ta wystawa zagościła w Zamościu? Józef Brandt, jeden z czołowych przedstawicieli malarzy monachijskich, urodził się w nieodległym od Zamościa Szczebrzeszynie. Przez wiele lat to właśnie on m.in. kształtował w Monachium tę szkołę, a uczęszczali do niej i doskonalili swój warsztat wielcy mistrzowie tamtego okresu. W salach Arsenału, jeszcze przed rewitalizacją, były również prezentowane wystawy poświęcone sztuce, m.in. 10 lat temu wystawa „Od Jana do Jana”, prezentująca zbiory Biblioteki Narodowej; wystawa dość specyficzna „Lata 20 – lata 30”; a przed samym rozpoczęciem rewitalizacji budynku, prezentowaliśmy wystawę przygotowaną wspólnie z Polskim Związkiem Łowieckim, z okazji 90 rocznicy powstania Związku.

Tak się szczęśliwie składa, że do organizacji tej wystawy, którą dzisiaj otwieramy, przyczyniło się bardzo wiele osób. Honorowy patronat nad przygotowaniem tej wystawy objął prezydent Zamościa, Pan Andrzej Wnuk, reprezentowany dzisiaj przez Panią Małgorzatę Bzówkę, dyrektora Wydziału Kultury i Sportu. Jest nam niezmiernie miło, że stawili się radni  naszego miasta, z przewodniczącym Rady Miasta, Panem Janem Wojciechem Matwiejczukiem. Reprezentowana jest także na spotkaniu Rada naszego Muzeum Zamojskiego z v-ce przewodniczącym Rady, Panem Bogdanem Szyszką. Nie byłoby możliwe przygotowanie i otwarcie tej wystawy, bez życzliwości bardzo wielu osób.  Tak się składa, że udało nam się przekonać  do wypożyczenia zbiorów do Zamościa, dyrektorów wielu polskich Muzeów Narodowych: w Warszawie; Krakowie; Poznaniu; Wrocławiu; Muzeum Okręgowego w Lesznie; Muzeum Śląskiego w Katowicach, czy Muzeów Okręgowych w Toruniu, Tarnowie oraz Muzeum im. Jacka Malczewskiego w Radomiu. Wystawa prezentuje także zbiory bliskiego nam Muzeum Lubelskiego. W tym miejscu witamy Panią v-ce dyrektor Jolantę Żuk-Orysiak, która przybyła do Zamościa ze swoim Mężem.  Na wystawie prezentujemy także obraz Józefa Brandta z naszego, Muzeum Zamojskiego.

W znacznej mierze część ekspozycji poświęcona jest właśnie sylwetce Józefa Brandta. W tym roku przypada 100. rocznica jego śmierci, stąd znaczna część wystawy, bo aż 23 prace są właśnie jego autorstwa.  Te prace wypożyczyliśmy z Muzeum im. Jacka Malczewskiego. Przy okazji chciałem więc przekazać serdeczne ukłony, nieobecnemu dyrektorowi muzeum, Adamowi Zielezińskiemu. Na otwarcie wystawy przybyli natomiast inni dyrektorzy, Pani Anna Fic-Lazor i Małgorzata Mazurkiewicz, reprezentujące Muzeum w Kozłówce, serdecznie witamy. Słowa powitania kieruję także do dyrektora Muzeum Krajoznawczego w Łucku, Pana Anatola Syluka. Nie byłaby możliwa realizacja tej wystawy bez życzliwości dyrektora Muzeum  Okręgowego w Suwałkach, Pana Jerzego Brzozowskiego, który utorował nam drogę do tych muzeów, które wypożyczyły swoje zbiory. Dyrektor Brzozowski wspólnie z Panią Elizą Ptaszyńską przygotowali tę wystawę w Suwałkach. Nieobecnemu Jerzemu Brzozowskiemu, mojemu młodszemu koledze ze studiów, tak zaocznie aż do dalekich Suwałk składam serdeczne podziękowania.

Prezentowaną wystawę przygotowaliśmy w gronie osób pracujących w Muzeum Zamojskim. Nad stroną organizacyjną i logistyczną czuwała Pani Ania Cichosz. Nad stroną merytoryczną i aranżacją tej wystawy pracował Pan dr Piotr Kondraciuk. Podziękowania także dla Pana Henryka Szkutnika, który dokumentuje wystawę, a jego zmysł artystyczny, jako artysty-plastyka, był nam tutaj przy aranżacji tej wystawy bardzo przydatny. Więcej o wystawie opowie później Pan dr Piotr Kondraciuk.

Małgorzata Bzówka: na sali jest zapewne wiele osób, które są bardziej kompetentne, żeby oceniać „Egzotyczną Europę” pod względem sztuki, malarstwa i tego co tu Państwu prezentujemy. Bardzo się cieszę, że Państwo zaszczyciliście nas swoją obecnością. Witam wszystkich Gości, którzy przybyli do Zamościa aby obejrzeć wystawę. Mam nadzieję, że będzie dostarczała wiele radości i satysfakcji z tego co tu obejrzymy. Miałam swoje małe skojarzenie kiedy ją zobaczyłam. Polska, to właśnie Egzotyczna Europa. W momencie, kiedy w Europie zaczyna rozwijać się przemysł, kiedy powstają społeczności miejskie, kiedy gdzieś tam zaczynają się budować huty, zakłady przemysłowe, u nas dwie ścieżki: walka o niepodległość i taka lekka nuta tęsknoty, zadumania nad szlachtą, wojskiem, historią. Tym wszystkim, którzy będą wystawę oglądać życzę przyjemnych chwil obcowania z prawdziwą sztuką. Bardzo się cieszę, że taka wystawa zaistniała. Dziękuję dyrektorze.

Andrzej Urbański:  Szanowni Państwo nie mogę przy powitaniach pominąć naszych zamojskich przewodników, którzy, mam nadzieję, zachęcą wielką rzeszę zwiedzających do odwiedzenia tej wystawy. Wystawa czynna będzie do końca marca przyszłego roku i mam nadzieję, że obejrzy ją wiele osób. Dodam, że dotychczas nasze Muzeum Fortyfikacji i Broni, w tych trzech obiektach, odwiedziło (do dnia dzisiejszego) ponad 46 tysięcy zwiedzających.  To duża liczba i myślę, że świadczy o tym, że rewitalizacja „Arsenału”, budowa tego nowego Pawilonu wystawienniczego i rewitalizacja „Prochowni” była zadaniem trafionym i celowym i dzięki m.in. tej wystawie przekroczymy (miejmy nadzieję) w tym roku magiczną cyfrę 50 tysięcy zwiedzających. Myślę, że ta wystawa ze względu na swoją rangę, także się do tego przyczyni. Szanowni Państwo, poprosiliśmy także naszych artystów, Panów Piotra i Krzysztofa Stopów o ilustrację muzyczną wystawy i zapraszamy do wysłuchania kilku utworów w ich wykonaniu.

12 11

Chciałem także poinformować przy okazji otwarcia wystawy, a zatrzymałem sobie tę informację i podziękowania, jak również słowa powitania, dla szczególnego Gościa wieczoru w naszym zamojskim „Arsenale”, dla Pana dyrektora Oddziału IPN w Lublinie, Jacka Weltera.  Przybył do Zamościa z Panią Agnieszką Jaczyńską. Informacja, o której wspomniałem dotyczy tego, że  właśnie podpisaliśmy umowę o powołaniu przy Muzeum Fortyfikacji i Broni w „Arsenale” – „Przystanku Historia”. Będzie się on zajmował organizacją wystaw, działalnością edukacyjną, czyli tym, czym zajmowaliśmy się wspólnie z lubelskim IPN do tej pory, ale nieco w szerszym zakresie. Ta współpraca, dotychczas tak doskonale się układająca, mam nadzieję, będzie jeszcze lepsza w przyszłości dzięki podpisaniu w dniu dzisiejszym tejże umowy. Jeszcze raz dziękujemy dyrektorze. Liczymy na dalszą, owocną współpracę. Szanowni Państwo, zadbaliśmy o to, żeby było dla ducha, ale także i dla ciała. Dziękujemy Restauracji Muzealnej i Pani Magdzie Kubinie, która przygotowała nam tutaj skromny poczęstunek. Proszę doktora Piotra Kondraciuka, mojego zastępcę, który czuwał nad merytoryczną stroną tej wystawy, o kilka słów.

Piotr Kondraciuk:  Szanowni Państwo, zastanawiałem się jak opowiedzieć o tej wystawie, która jest wielka, wyjątkowa, która niesie tyle wartości. Muzyka, doskonale wprowadziła w klimat wystawy, pokazała nam nostalgię, tęsknotę za krajem dalekim, utraconym, tęsknotę za bezkresem, przestrzenią, za bezdrożami. Tu w Polsce, gdzie kończyła się Europa, nie było dróg, były bezdroża.  Obawiano się zapuszczać w te tereny. Tu zaczynały się ścieżki którymi obawiano się podróżować. Zaczynała się egzotyka, coś niebywałego. Termin „Egzotyczna Europa” znalazł się właśnie w tytule wystawy przygotowanej w Suwałkach, który przejęliśmy, wzbogacając wystawę o twórczość Józefa Brandta. Właśnie Brandt się nasuwa ze swoją twórczością, kiedy mówimy o bezdrożach i ścieżkach, dlatego, że Brandt miał zostać inżynierem budowy dróg i mostów. Tak sobie umyślił jego chrzestny ojciec, hrabia Andrzej Zamoyski, który w tym czasie zajmował się reformą majątku w Szczebrzeszynie i w Klemensowie i zamierzał sobie wykształcić tego przyszłego inżyniera. Brandtowi było jednak chyba nie po drodze z tą budową dróg i mostów. Wolał te bezdroża pozostawiać na swoich płótnach i tak te płótna kształtować. Był zauroczony Kresami, tą tematyką, odległą i pustą przestrzenią. To pozostało w jego sercu. Zanim jednak o Brandtcie, o tych wszystkich monachijczykach, kilka słów na temat Monachium.

Cóż to było – akademia monachijska – środowisko monachijskie – szkoła monachijska? Tak to się określa w literaturze, tak to przeszło do literatury, chociaż jest to w zasadzie dosyć niespójne środowisko, dosyć różnorodne, szerokie, wielowątkowe. Tak, jak ta wystawa, którą Państwo widzicie. Trudno powiedzieć dokładnie, czy też sklasyfikować, które to są prace monachijskie. Monachium kojarzy się z Brandtem, z końmi, ze stepami, z tą właśnie tematyką tego głównego nurtu. Tak się nam kojarzyć powinno, bo to był główny nurt Akademii Monachijskiej, oficjalny, który Ludwik Bawarski bardzo mocno promował i którym się opiekował. Monachium jednak to nie tylko ten nurt oficjalny, to także ta drobna twórczość na potrzeby mieszczaństwa, która się przy tej szkole monachijskiej też bardzo dobrze znalazła i która też tutaj na tej ekspozycji jest bardzo mocno widoczna i która w pewnym momencie stała się jakby takim nurtem bardziej wiodącym niż ten główny nurt Akademii Monachijskiej.

Czym było Monachium w tym czasie? Akademia Sztuk Pięknych w Monachium powstała w 1808, ale tak naprawdę zaczęła się rozwijać  dopiero w czasie, kiedy Ludwik Bawarski założył galerię, kiedy powstała gliptoteka, stara pinakoteka, nowa pinakoteka, Staatsgalerie, kiedy właściwie stworzono warsztat dla malarzy, gdzie oni mogli się odnaleźć, gdzie mogli podziwiać dzieła sztuki, te dzieła sztuki kopiować, gdzie mogli przede wszystkim obcować ze sztuką. To było bardzo istotne.  Monachium to także środowisko, to krąg mecenatu artystycznego, który jak nigdzie indziej właśnie pod rządami Wittelsbachów zaczął się rozwijać. Postawili oni na rozwój Bawarii poprzez sztukę. Chcieli stworzyć w Monachium centrum artystyczne Europy i to im się udało. Stworzyli zaplecze, warunki. Rynek sztuki w Europie wtedy jeszcze raczkował, a w Monachium w latach 60. XIX w. już istniał. Powstała w Monachium, jako pierwsza, galeria gromadząca dzieła sztuki współczesnej. Dzieła te były pozyskiwane jako eksponaty muzealne. jako obiekty muzealne można je było podziwiać. Monachium przyciągało nie tylko Polaków, ale także Niemców, Skandynawów i wszystkich mieszkańców olbrzymiego imperium austriackiego, potem austriacko-węgierskiego. Przyciągało też Francuzów i Rosjan, pomimo, że w Paryżu i Petersburgu były świetne uczelnie artystyczne, kształcące na bardzo wysokim poziomie.

Ten klimat Monachium: – tanio – dobrze – smacznie – działał jak magnez na artystów.  W Monachium można było także tanio się utrzymać, nawet taniej niż w Warszawie. To w swoich listach artyści polscy, którzy przyjeżdżali do Monachium, bardzo mocno podkreślali, że tu się żyje tanio, że można bardzo łatwo się utrzymać i łatwo sprzedać obrazy. Oprócz rynku antykwarycznego istniało w Monachium prawie 70 galerii zajmujących się (nazwijmy to antykwariatami) tylko dziełami sztuki. Oprócz tego księgarnie, które dodatkowo oprócz handlu książkami, zajmowały się także działami sztuki, tymi obrazkami, które tutaj państwo widzicie na wystawie. Obok głównego nurtu akademickiego Akademii Królewskiej istniało stowarzyszenie Kunstvercin, które gromadziło artystów, którzy nie dostawali się do akademii, którzy może nie dorastali poziomem, ale przy akademii wyrastali. Akademia ich nobilitowała. Sama nazwa „Monachium”, czy „szkoła monachijska”, czy pochodzenie z Monachium, już dawało pewną nobilitację w tym czasie. Przy okazji Akademii, tej twórczości wysokich lotów, istniała drobna twórczość, która przyczyniła się do tego, że szkołę monachijską w późniejszym wieku deprecjonowano, szczególnie w okresie międzywojennym i po wojnie, kiedy całe szkolnictwo artystyczne opanowali koloryści.

14

Monachium stanowiło w pewnym sensie taką rolę „zaścianka”, chociaż ono tym zaściankiem było także w XIX w. Tyle, że to oficjalne Monachium to są dwa jakby nurty, które posiłkowały się nawzajem i nie konkurowały ze sobą. Ta sztuka wysokich lotów, której reprezentantem jest Brandt, nie konkurowała z tymi drobnymi malarzami, którzy tworzyli na potrzeby mieszczaństwa małe obrazki, pejzaże, portrety. Pejzaż nie był obecny w akademii. Pejzażu nie uczono. Uczono kompozycji, malarstwa batalistycznego oraz historycznego. Pejzaż był zarezerwowany dla tych drobnych malarzy, którzy tworzyli na potrzeby mieszczaństwa, tego szerokiego grona odbiorców sztuki. To był kształtowany rynek, nie tylko sztuki. Rzadka rzecz i nie spotykana wówczas w Europie, gdzie zbyt na sztukę był tak wielki, że tylu artystów mogło w jednym miejscu tworzyć i z tego się utrzymać. Pisma artystyczne, które się pojawiały, czy gazety wydawane w Monachium, dawały także możliwość dodatkowego zarobku dla artystów, bo trzeba było wykonać rysunki, trzeba było konkretne rysunki powielać, projektować układy graficzne. Tworzył się cały przemysł  artystyczny, który napędzał gospodarkę bawarską i to się bardzo dobrze udało.  Akademia Monachijska funkcjonowała do l. 20-tych XX w. Przewinęło się przez nią tysiące absolwentów, ale nie tylko przez tę szkołę monachijską, bo powstawały też uczelnie prywatne. Każda nacja miała jakąś swoją szkołę prywatną w której kształcono.

Polska miała trzy szkoły: Józefa Brandta, Alfreda Wierusza-Kowalskiego i Stanisława Grocholskiego. Były to prywatne szkoły kształcące artystów. Nie każdy kto przyjechał do Monachium musiał się legitymować dyplomem Akademii Monachijskiej. Wielu się nie legitymowało, wielu z nich miało Monachium tylko w epizodzie. Kształcili się gdzie indziej. Do Monachium przyjeżdżali, odwiedzali tamtych malarzy, ale zawsze w swoim życiorysie potem wpisywali, że w Monachium byli i tam się kształcili. To też było dla nich ważne i świadczy o tym jak wyglądała ta pozycja Monachium – Akademii Monachijskiej oraz szkół prywatnych. Szkoły prywatne były też bardzo mocno obsadzone przez kobiety. Wystarczy przypomnieć naszą Olgę Boznańską, która się tam kształciła i też miała epizod monachijski, choć z Monachium nie do końca się kojarzy, bo poszła w całkiem innym kierunku. Poniżej przytoczę cytaty, które powiedzą jak ta szkoła monachijska wyglądała i co było istotne dla twórczości artystów monachijskich.

Jak wyglądała pozycja artysty? To też jest istotne, bowiem była inna niż w całej Europie. Dlaczego?

„Dwór bawarski ma wielki zmysł dla sztuki, i wspiera ją wszędzie tam, gdzie jest to możliwe. Poza tym artysta jest w towarzystwie, które jest bardzo ekskluzywne. Artysta jest tam chętnie widziany. Artysta obcuje z dworem i traktowany jest na równi ze szlachtą i wyższymi urzędnikami” – wypowiedź Frantza von Stucka, który pochodził z rodu książęcego i nie wstydził się tego zawodu. Artysta jest nobilitowany przez dwór, uczestniczy w przyjęciach, chodzi do opery, zajmuje się muzyką, sztuką, literaturą. Jest oczytany, z szerokim wykształceniem. Nie tylko malarz wyrobnik, który siedzi w pracowni i tworzy obrazy, jest obyty towarzysko i bardzo dobrze tym artystom się wiedzie w tym środowisku. To też jest istotne. Wystawy, które są organizowane dają bardzo dobry zbyt. Ktoś, kto uzyskał złoty medal na wystawie w Monachium, był kupowany nie tylko w Europie, także w Ameryce. Ameryka także ma bardzo duży popyt na obrazy „monachijczyków”. Właśnie dlatego, że to są te obrazy, które bardzo dobrze trafiają w gust społeczeństwa amerykańskiego.  Jest to społeczeństwo wykształcone na tradycjach mieszczańskich i te obrazy tam się bardzo dobrze sprzedają.

Przytoczę także cytat z Gierymskiego, żeby mieć pojęcie jaki był poziom tej szkoły monachijskiej. W Monachium nie kształcili się artyści od początku do końca. Oni przyjeżdżali tam już ukształtowani. Oni już mieli za sobą pewne drogi artystyczne. W Polsce uczelni artystycznych nie było. Były tylko takie, które dzisiaj nazwalibyśmy uczelniami poziomu średniego – Warszawska Szkoła Sztuk Pięknych, potem klasa rysunkowa Gersona, czy też Szkoła Krakowska, która przekształciła się w wyższą uczelnię w latach 70-tych XIX w. To były uczelnie typu średniego, przy gimnazjach. To nie były uczelnie dające dobre wykształcenie artystyczne. Trzeba było jechać do Petersburga, do Paryża, do Monachium, po to żeby te studia ugruntować. Proszę sobie wyobrazić jaki musiał być poziom nauczania w Akademii, jeżeli artysta, który już jakieś tam pierwsze szlify zdobył, nie potrafił się odnaleźć.

Gierymski: „Pracuję w Akademii, gdzie zaraz po przyjeździe zostałem przyjęty do sali antyków pod kierunkiem profesora Strabubera zostającej. Tu dopiero poznałem jak wiele mi jeszcze brakowało. Ja, co byłem najlepszym rysownikiem warszawskiej szkoły rysunkowej, tu po rozpatrzeniu poznałem, że nic a nic nie umiem” 

Chełmoński: „Z początku zamęciły mi się w głowie różne tutejsze malowania, żem sam nic zrobić nie mógł takiego, z czego bym jako tako był zadowolony. Minęło to jednakże i rozumiem coraz więcej sam siebie względem drugich, choć nie zupełnie jeszcze. Nie mam bowiem jeszcze swojego na naturę poglądu”

To się kształtowało przez lata w tym środowisku monachijskim. Artysta przychodził z Akademii, z prywatnej pracowni. Nie była to uczelnia, która miała określone ramy czasowe, które  zakończyłyby się dyplomem. Po prostu kształcono się, można powiedzieć, ustawicznie, przechodząc z pracowni do pracowni, malując, sprzedając, od wystawy do wystawy, czy konkursu. W ten sposób kształtowano swoją osobowość artystyczną. „Monachium” jest bardzo różne i to widać na tej wystawie.  Są prace bardzo wysokich lotów, są też prace skromniejsze drugiego nurtu, ubocznego można powiedzieć, tworzonego na potrzeby mieszczańskie. Ale wszystko, całość, spina właśnie to ukształtowanie się w Monachium, to środowisko które dawało artystom oddech, dawało możliwość nauki i twórczej pracy. Tę wystawę można byłoby traktować na różny sposób. Tak, jak różna jest twórczość monachijczyków, tak różnie można było dobierać nazwiska, różnie można było kształtować tematykę wystawy. Ona jest przemyślana troszkę inaczej. „Egzotyczna Europa” – ten tytuł mówi wszystko. Jak pokazać tę egzotykę polską na tle Europy? Tę różnorodność, tę inność, to co było ciekawe dla Zachodu, a co było wyssane jakby z mlekiem matki przez artystów polskich, co powodowało tęsknotę za swoim krajem, którą każdy odczuwa, kiedy się znajdzie poza domem rodzinnym, do którego się tęskni i ciągle o nim pamięta. Malarstwo przenosiło ich jakby na łono ojczyzny, pomagało w różnych, trudnych sytuacjach.

To, co tutaj państwo zobaczycie, to jest Polska widziana oczami monachijczyków, malarzy którzy w Monachium pracowali, tutaj malowali, ale nie tylko w Monachium. Niektóre obrazy powstały po powrocie do kraju, w Polsce. Monachium było epizodem dla wielu z tych artystów, rzadkim epizodem, jak w przypadku Malczewskiego, który tylko zwiedzał Monachium. Zatrzymał się na krótko w pracowni Brandta , ale to wystarczyło żeby zobaczyć, pooddychać tym klimatem, zobaczyć jak maluje się tutaj, chociaż potem wielu artystów poszło inną drogą. Jeszcze tylko krótko muszę odnieść się do tego, dlaczego dopiero teraz odkrywa się „monachijczyków”? Czym ta sztuka jest? Dlaczego jest takie zainteresowanie? Dlaczego teraz tworzy się wystawy sztuki monachijskiej? Dlaczego teraz te prace szkoły monachijskiej zdobywają największe uznanie? To się wiążę oczywiście z pieniędzmi, z handlem dziełami sztuki. Dlatego, że dopiero teraz po sprywatyzowaniu rynku, ci artyści mogli się pojawić w obrocie antykwarycznym, zaczęli być promowani.  Wcześniej, tak jak wspominałem, koloryści opanowali całe środowisko akademickie i „Monachium” było postrzegane, jako taki zaścianek sztuki.  Ciemny koloryt, przyciemniony werniks, który zupełnie nie pasował do tego rozświetlonego pejzażu postimpresjonistów, na którym wyrośli właśnie koloryści. O monachijczykach mówiono pogardliwie, przywołując często określenie „sosy monachijskie”, pasujące do przyciemnionego kolorytu ich płócien.

To spowodowało, że nowe pokolenia artystów były uczone zupełnie czego innego. Kształcenie akademickie odbiegało od tych starych zasad, gdzie uczono aktu, gdzie kopiowano biusty antyczne, po to żeby nauczyć się biegle anatomii. To schodziło na margines. Ważna była kolorystyka, a to były kwestie drugorzędne. W tej chwili jeżeli patrzymy na obrazy monachijczyków, to jest to ta dobra szkoła warsztatowa, klasyczna akademia od której powinno się zaczynać.  Wielu artystów tak zaczynało i dopiero po opanowaniu tego warsztatu można było próbować własnej wrażliwości i patrzenia na sztukę troszkę inaczej.  „Egzotyczna Europa” podzielona jest na pewne wątki tematyczne, które państwo bardzo łatwo odnajdziecie. Zaczynamy od pejzażu, który wchodzi w sceny rodzajowe, które właściwie w twórczości monachijczyków były charakterystyczne. To były te sceny drobnomiasteczkowe i wiejskie. Zainteresowanie tą egzotyczną ludowością, która pod koniec XIX w. zaczynała wchodzić. Mamy tutaj powiązanie z literaturą, zainteresowanie w późniejszym okresie „Młodo-Polskim”. To też będzie bardzo mocno widoczne na ekspozycji. Tę tematykę rodzajową, ale ukierunkowaną na wielonarodowość.

– Możecie państwo tutaj zobaczyć Żydów, Cyganów, to co kształtowało polską kulturę, czy tę wielokulturowość społeczeństwa Rzeczypospolitej, by skończyć na religii, religijności i tej wielkiej, klasycznej, pełnej wizji mistycznych, ale też tej zabobonnej, ludowej, gdzie też możemy zobaczyć znachorów, wróżki, które też będą na tych obrazach prezentowane.

Na koniec wystawy macie państwo wyakcentowaną twórczość Józefa Brandta, jako tę enklawę artystyczną. Brandt w pewnym momencie stał się postacią wiodącą w szkole monachijskiej, zwłaszcza dla Polaków. Każdy Polak, który przyjechał do Monachium musiał się zetknąć z pracownią Brandta. Brandt był jednym z Monachijczyków, który z Monachium uczynił swoje miejsce pobytu stałego.  Tutaj miał pracownię, tutaj mieszkał na stałe, wakacje spędzając w późniejszym okresie w Orońsku.  Zabrakło czasu by szerzej mówić o twórczości Józefa Brandta, może nie tyle o twórczości co o biografii. Wspomniałem tylko krótko o epizodzie monachijskim. Studiował na politechnice paryskiej, gdzie miał się kształcić na inżyniera dla potrzeb Ordynacji Zamojskiej. Brandt odebrał klasyczne wykształcenie (stąd połączenie wystawy z koncertem), wykształcenie domowe, szlacheckie, gdzie każdy młody człowiek musiał umieć rysować i grać na instrumencie. Brandt bardzo dobrze grał na fortepianie, z fortepianem się nie rozstawał. Bardzo często, jako dusza towarzystwa, przygrywał. Bardzo lubił śpiewać. Lubił śpiew operowy. Bardzo często bywał w operze, z różnych względów, dla ucha i dla oka.  Miał epizod nieszczęśliwej miłości. Zakochał się w sopranistce.  Była to niespełniona miłość, gdyż ona wolała hrabiego, a Brandt był zwykłym szlachcicem i to dopiero w drugim pokoleniu, więc nie mógł się mierzyć z arystokratą. Zawód miłosny pozostawił w nim ślad takiej nostalgii, takiej tęsknoty, lecz nauczył go potem bardziej racjonalnego podejścia do spraw sercowych. Zapraszam do zwiedzania wystawy. Dziękuję za uwagę.



zdjęcia: Henryk Szkutnik


1 2 3

4 5

6 7 8

9 10 20

13 15

16 17

18 19

opracowanie:Ewa Lisiecka

 

Spotkanie z Józefem Brandtem w Orońsku

Józef

Pojechałam pewnej pięknej niedzieli do Orońska, 15 km na południe od Radomia. Właśnie tu, dla uczczenia 100 rocznicy śmierci artysty, w pawilonie wystawowym można było obejrzeć obrazy Józefa Brandta oraz pamiątki po malarzu.
Brandtowie na stałe mieszkali w Monachium, gdzie artysta realizował zamówienia i prowadził szkołę malarską. Malarz aby podkreślić swą polskość podpisywał się Józef Brandt z Warszawy. Lato spędzali w Orońsku, gdzie nasz bohater zamieniał się w przykładnego gospodarza i hodowcę koni. Rozbudował pałac, postawił kuźnię, zmodernizował stajnie, urządził dwie pracownie malarskie – jedną w oranżerii, a drugą zwaną ulem. Do Orońska zjeżdżali się przyjaciele i uczniowie, „Wolna Akademia Orońska”. Napomnienia żony mobilizowały malarza: „Maluj mężuniu, bo pieniędzy potrzeba”.

Orońsko u studni

Józef Brandt urodził się 11 lutego 1841 r. w Szczebrzeszynie, w bogatej rodzinie inteligenckiej z niemieckim rodowodem. Rodzina Brandtów za zasługi otrzymała tytuł szlachecki – herb Przysługa. Dziadek i ojciec byli lekarzami. Ojciec, Jan Alfons był medykiem naczelnym ordynacji zamojskiej, następnie ordynatorem szpitala Dzieciątka Jezus w Warszawie. Pięcioletni chłopiec traci ojca. Jego opiekunami są wujowie ze strony matki, Krystyny z Lesslów. Otrzymał staranne wykształcenie: prywatni guwernerzy, pensja Leszczyńskiego, Instytut szlachecki w Warszawie. Na studia wyjeżdża do Paryża aby kształcić się na inżyniera w Szkole Budowy Mostów i Dróg. Jednocześnie miał pobierać lekcje malarstwa, muzyki i śpiewu. Edukacją młodego Józefa zajmują się wujowie oraz ojciec chrzestny* hrabia Andrzej Zamoyski.

W Paryżu zawiera znajomość z nieco starszym Juliuszem Kossakiem, który wprowadził go w zagadnienia warsztatu malarskiego. Juliusz Kossak odkrywa jego talent, prowadzi na lekcje do innych twórców polskich i francuskich. Józef Brandt z Juliuszem Kossakiem udaje się w podróż na Ukrainę i Podole. Ta podróż zadecydowała o dalszych losach artysty. Malownicze ukraińskie stepy stają się tłem do jego obrazów. W roku 1861 w Towarzystwie Zachęty Sztuk Pięknych w Warszawie odbyła się pierwsza wystawa, która spotkała się z przychylnością widzów i recenzentów.

Orońsko pałac Brandt na koniu

       Pałac Brandtów w Orońsku.                               Józef Brandt na koniu

To skłoniło go do podjęcia regularnych studiów malarskich. Studiuje w Królewskiej Akademii Sztuk Pięknych w Monachium. Zdobywa popularność- zakłada własną pracownię. Razem z Gierymskim stali się przywódcami w środowisku monachijskim – „generałowie”. Lata 60-te i 70-te XIX w. to najdojrzalszy okres twórczości. Płótna Józefa Brandta nagradzano medalami na wystawach w Monachium, Paryżu, Lwowie, Krakowie, Warszawie. Był też wspaniałym nauczycielem, wokół jego pracowni powstała polska kolonia artystyczna. W 1877 r. odbył się ślub wdowy Heleny z Woyciechowskich Pruszakowej, właścicielki Orońska, z malarzem. Józef Brandt zmarł w Radomiu w 1915 r.

Relacja: Maria Puźniak
Zdjęcia: Ewa Samiec

  • otrzymaliśmy informację od Pana Jana Makary, z której wynika, że rodzicami chrzestnymi Józefa Brandta byli: Józef Lessel i Marianna Brandt. Dzięki uprzejmości p. Makary publikujemy kopię aktu chrztu Józefa Brandta. Bardzo dziękujemy za sprostowanie.

Klemensów – Zespół parkowo-pałacowy Zamoyskich

„Civis semper fidelis”, najofiarniejszy z obywateli polskich, tak o Maurycym Zamoyskim, XV ordynacie mówił Ignacy Paderewski. Zbliża się kolejna, rocznica odzyskania niepodległości przez Polskę i kolejny szum informacyjny w mediach. Do naszej świadomości docierają jednak skąpe informacje o współtwórcach Niepodległej. Koło Przewodników Terenowych im. Róży i Jana Zamoyskich przy PTTK O/Zamość przed rocznicą 100. lecia odrodzenia się Państwa Polskiego przygotowało szereg spotkań, wykładów, konkursów, skierowanych dla mieszkańców Zamościa i Zamojszczyzny. Głównym bohaterem będzie Maurycy Zamoyski, który przez 50 lat zarządzał Ordynacją Zamojską i znacząco wpłynął na bieg wydarzeń zarówno lokalnych, krajowych jak i międzynarodowych. Rozpoczęliśmy od źródła, czyli od wyjazdu do Klemensowa.


Klemensów pałac Jacek

W wyjeździe szkoleniowym wzięli udział nie tylko przewodnicy, ale również mieszkańcy Zamościa, którzy skorzystali z zaproszenia zamieszczonego na portalu internetowym OnLine Zamość. Tematem głównym szkolenia była osoba Maurycego Zamoyskiego, o którym niezwykle interesująco opowiadał zebranym dr Jacek Feduszka z Muzeum Zamojskiego. W trakcie spaceru po parku otaczającym pałac Zamoyskich, przybliżał również historię pałacu i towarzyszących mu zabudowań mieszkalnych i gospodarczych.  Szkolenie w wiodącym temacie prowadziła także Maria Rzeźniak –  Prezes Kola Przewodników, główny inicjator i organizator cyklu spotkań poświęconych Maurycemy Zamoyskiemu.

 park 2 park 3 Ewa. D.

Dzięki uprzejmości dr Jacka Feduszki przekazujemy poniżej materiały szkoleniowe dla przewodników. Uczestnicy szkolenia wielokrotnie podkreślali fatalny stan pałacu i zaniedbanie parku w Klemensowie. Budynek nie remontowany od czasu, kiedy został odebrany prawowitym właścicielom, nadal niszczeje i popada w ruinę. Przewodnicy postanowili interweniować u władz lokalnych. Wystosowano petycję do Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Lublinie za pośrednictwem Delegatury Urzędu w Zamościu, z prośbą o podjęcie działań w celu zabezpieczenia pałacu w Klemensowie przed postępującą degradacją. Petycję podpisali wszyscy uczestnicy spotkania.

Maria Tomek tyły


Materiały szkoleniowe opracowane dla przewodników przez dr Jacka Feduszkę

Działalność polityczna Maurycego Zamoyskiego (1871-1939) w latach 1914-1924.

Przełom XIX i XX wieku – M. Zamoyski nawiązuje bliższą współpracę z Romanem Dmowskim i kręgami Narodowej Demokracji.
XI 1914 r. – M. Zamoyski wchodzi w skład pierwszego Komitetu Narodowego Polskiego (KNP I)
koniec 1915 r – M. Zamoyski rozpoczyna działalność w Centralnej Agencji Polskiej w Lozannie (Szwajcaria). Zadaniem Agencji jest opracowanie i gromadzenie materiałów politycznych dotyczących sprawy polskiej i przekazywanie ich do wiadomości polityków zachodnioeuropejskich.
X 1915 r.– M. Zamoyski we Francji w ramach Agencji koordynuje działania oddziaływujące na opinię publiczną (spotkania i odczyty, publikacje w prasie francuskiej). Spotyka się także z politykami francuskimi i przedstawicielami Ententy.
5 XI 1916 r. – manifest do narodu polskiego przedstawicieli Austrii i Niemiec (deklaracja dwóch cesarzy)
11 XI 1916 r. – Protest lozański – stwierdzający, że odezwa cesarzy Austrii i Niemiec była rozwiązaniem połowicznym, szkodzącym szansom prawdziwej niepodległości.
26 I – 2 II 1917 r. – Zjazd polskich polityków w Lozannie. Tam zrodziła się myśl powołania ogólnonarodowego komitetu jako oficjalnej organizacji państwa polskiego. Powołanie Komitetu Narodowego Polskiego (II). M. Zamoyski obejmuje stanowisko wiceprezesa KNP i także przewodniczy wydziałowi skarbowemu Komitetu (Naczelnik Wydziału Skarbowego).
1918 r. – KNP uzyskuje znaczący wpływ na formowanie polskiej armii we Francji w liczbie 10 tys. żołnierzy.
X-XI 1918 r. – M. Zamoyski wchodzi w skład delegacji polskiej na Konferencję pokojową w Wersalu.
przełom 1918 i 1919 r. – Ugoda między politykami KNP a Józefem Piłsudskim. Stopniowe podporządkowanie MSZ RP placówek zagranicznych KNP, stanowiących zalążki polskich służb dyplomatyczno-konsularnych.

Maurycy Zamoyski wspiera bieżącą działalność KNP subwencjami pieniężnymi (w tym pożyczką francuską pod zastaw kapitału w banku Kijowskim oraz niektórych dóbr Ordynacji Zamojskiej w wysokości 6,5 mln franków, oraz pod zastaw klejnotów rodzinnych – dla porównania na formowanie armii polskiej hr. Mikołaj Potocki dopiero po namowach wyłożył sumę 5 mln. franków), aktywnie działa w pracach Komitetu i staraniach o stworzenie armii polskiej we Francji. Liczba żołnierzy polskich osiąga 80 tys. ludzi.

V 1919 r. – Na prośbę premiera rządu RP Ignacego Paderewskiego, M. Zamoyski obejmuje stanowisko posła polskiego w Paryżu, pierwszego posła Odrodzonej Rzeczypospolitej we Francji.
1920 r. – Zabiegi M. Zamoyskiego o pomoc zbrojną od Francji i Wielkiej Brytanii dla walczącej Polski – Sprawa zawarcia ścisłego sojuszu wojskowego z Francją.
3-6 II 1921 r. – Wizyta oficjalna marszałka Józefa Piłsudskiego we Francji. M. Zamoyski wita go oficjalnie w jako poseł polski w Paryżu. 5 II 1921 r. zawarty zostaje oficjalny układ polsko-francuski o sojuszu i przymierzu.
1922 r. – M. Zamoyski pełniąc w dalszym ciągu funkcje poselskie we Francji zostaje kandydatem ND na Prezydenta RP. Przegrywa w ostatniej turze głosowania z Gabrielem Narutowiczem.
1922-1923 r. – W ramach obowiązków posła polskiego w Paryżu 15 III przyjmuje w imieniu RP uchwałę podjętą przez Konferencję Ambasadorów o uznaniu granic wschodnich RP.
19 I 1924 r. – M. Zamoyski obejmuje ministerstwo spraw zagranicznych w rządzie Władysława Grabskiego. Realizuje politykę współpracy z Francją, poprawnych stosunków z Wielką Brytanią. Poza polityką zbliżenia z Litwą program M. Zamoyskiego przewiduje starania o nawiązanie bliższych kontaktów z Rosją Sowiecką przede wszystkim na płaszczyźnie ekonomicznej.
27 VII 1924 r. – M. Zamoyski składa dymisję z stanowiska ministra spraw zagranicznych. Po jego odejściu tekę ministra przejmuje hrabia Aleksander Skrzyński.
Maurycy Zamoyski odsuwa się od życia politycznego.



Klemensów – (dawna wieś, od 1934 część wschodnia miasta Szczebrzeszyn, nad rzeką Wieprz). Barokowy pałac zbudowany w latach 1744-1747 z inicjatywy Teresy Zamoyskiej, z myślą o przyszłym potomku, którym okazał się Klemens Zamoyski i stąd też nazwa. Pałac położony jest około 2 km na północ od głównej drogi nr 74, pomiędzy wsiami Michalów i Bodaczów przy wschodniej granicy Szczebrzeszyna. Najstarszą część pałacu według projektu Jana Andrzeja Bema oraz Jerzego de Kawe, wzniósł Jan Columbani. Pałac był rozbudowywany przez Henryka Ittara w latach 1810-1813 i następnie przez Henryka Marconiego w latach 1826-1841. Początkowo był letnią rezydencją Zamoyskich, a od 1809 r. ich główną siedzibą aż do 1941 r. Przy pałacu istniała również kaplica oraz budynek oranżerii.

XVIII w. – Urządzenie rezydencji rozpoczęli Zamoyscy w 1744 roku od budowy pałacu na zamienionych z franciszkanami zamojskimi, gruntach. Autorem projektu budynku pałacowego był Jan Andrzej Bem, zatrudniony w służbie Zamoyskich około 1740 roku. Był on architektem wojskowym, projektantem wielu gmachów budowanych w Zamościu i Ordynacji (np. Kościół na wodzie w Zwierzyńcu). Budową kierował włoski mistrz Jan Columbani. Niemal równocześnie trwały prace przy zakładaniu ogrodu. Wiosną 1745 roku obsadzono alejami lipowymi prostokątną kwaterę tzw. ogród włoski, projektował go sam ordynat Tomasz Antoni Zamoyski. Budowę pałacu zakończono w 1747 roku. Do tego też czasu wykonano podstawowe prace przy ogrodzie wypoczynkowym oraz założony został użytkowy ogród „za murem”. Niemałą rolę przy budowie klemensowskiej rezydencji odegrała żona ordynata Teresa z Michowskich Zamoyska. Właśnie ona zawierała kontrakty z architektami i rzemieślnikami, znała się na procesie budowlanym, decydowała o doborze materiałów budowlanych i kierowała ich gromadzeniem. Prace wykończeniowe przy pałacu klemensowskim prowadzono prawdopodobnie do końca XVIII wieku.

XIX w. – Działalność inwestycyjna Zamoyskich w Klemensowie wznowiona została z chwilą objęcia Ordynacji przez Stanisława Kostkę Zamoyskiego w 1801 roku. Modernizacji poddano wówczas klemensowski pałac. Początkowo prace koncentrowały się na przebudowie wnętrz w duchu klasycystycznym, a kierował nimi polski architekt Henryk Ittar. Z myślą o wyposażeniu odnowionego pałacu Zamoyscy zakupili za granicą nowe sprzęty i meble. Sporządzony w 1806 roku plan okolic Klemensowa ukazuje rezydencję jako duże, około stuhektarowe założenie krajobrazowe. Wskutek wydarzeń politycznych tego roku Zamoyscy opuścili swoją rezydencję w Zamościu i przenieśli się do Puław i Podzamcza. Bywali jednak w Klemensowie skąd wyjeżdżali do Krakowa i Wiednia. W roku 1808 Henryk Ittar wykonał szereg projektów przebudowy klemensowskiej rezydencji. Powstały wówczas projekty nadbudowy drugiego piętra korpusu głównego rezydencji, przedłużenia bocznych pawilonów z frontu, budowy oranżerii oraz przebudowy wnętrz pałacowych. W latach 1810-1813 wybudowana została oranżeria, rozpoczęto prace przy przedłużeniu pawilonów bocznych, prowadzono modernizację wnętrz oraz prowadzono bieżące remonty. W 1828 roku kolejny architekt pracujący przy pałacu – Henryk Marconi – zrealizował przebudowę portalu dodając balkony od dziedzińca i ogrodu, zmienił dach oraz przekształcił łączniki na jednoosiowe. Projekty Marconiego realizowane były jeszcze w 1841 i 1842 roku. Wprowadzone zostały wówczas zmiany w układzie otworów okiennych i drzwiowych oraz podziale wnętrz pałacowych. Przeniesiono kaplicę do łącznika z prawego pawilonu, pomieszczenie po niej przedzielono stropem, umieszczając skarbiec i bibliotekę na piętrze. Do 1870 roku prowadzono jedynie niezbędne remonty. Rozbudowano obiekty na terenie parku (wg proj. Gisgesa – podwójny dom dla czeladzi, dom, w którym umieszczono maszynę do ciągnięcia wody ze studni pałacowej (1868 r.) i przebudowa bodaczowskiego domku bramnego (1867 r.). W 1870 roku zmieniono pokrycie dachu z ceramicznego na gontowy. Zmiany wnętrz dotyczyły miejsca po dawnej kaplicy. Powstały przejścia do głównej klatki schodowej. Biblioteka przeniesiona została do sali na piętrze specjalnie do tego przeznaczonej. Wykonano także nową stolarkę okienną i drzwiową, która istnieje do dzisiaj. Kolejna przebudowa miała miejsce już za rządów w ordynacji Maurycego Klemensa Zamoyskiego (1871-1939) w latach 1892-1894. Według projektu J.A. Szymańskiego przebudowano wówczas stajnię z wozownią i mieszkaniem murgrabiego, przekształcono taras ogrodowy. Miejsce półkolistych schodów zajął nowy taras, założony wzdłuż głównego korpusu pałacu, w części środkowej wysunięty do przodu, ze schodami odchodzącymi stąd na trzy strony. Odnowione zostały wówczas wnętrza pałacowe. Wokół pałacu powiększono teren parku przesuwając jego zachodnią granicę do nowego, przekopanego zapewne w XVIII wieku, koryta rzeki Wieprz.

XX w. – W latach 1915-1920 uległ przebudowie klemensowski zespół ogrodowy. Zlikwidowany został wówczas parter wodno kwiatowy na gazonie, zaś gazon sezonowo dekorowano ciepłolubnymi roślinami z klemensowskiej oranżerii. Aneksy w skrzydłach bocznych pałacu obsadzono żywopłotem. W czasie II wojny światowej budynek na kwatery zajęli Niemcy z pobliskiego lotniska, natomiast w 1944 r. urządzili tam szpital polowy. Od 1945 r. majątek upaństwowiono. We wnętrzach zachowały się zabytkowe kominki, główna klatka schodowa i zabytkowe wyposażenie biblioteki, z którego zachowały się regały na książki – były wbudowane na stałe w ściany i nie dało się ich wynieść. Większość książek z ogromnego księgozbioru (14 tysięcy pozycji w tym 5 tysięcy starodruków) trafiła do Biblioteki im. Łopacińskiego w Lublinie. Pałac posiadał również bogatą galerię malarstwa zrabowaną przez Niemców. Reszta wyposażenia została przeniesiona do muzeum w Kozłówce i Zamościu. Po wojnie w pałacu mieścił się dom pomocy społecznej, obecnie zlikwidowany, bowiem warunki nie odpowiadały normom UE. Ponieważ pomieszczenia mają układ amfiladowy, pałac nie bardzo się też nadaje na hotel. W tej chwili jego przyszłość jest niepewna. Wokół znajdują się zabudowania gospodarcze oraz obszerny park (ponad 130 ha) w stylu angielskim z licznym, wielogatunkowym starodrzewem. Wśród egzotycznych roślin występują: surmia zwyczajna, magnolie, orzech czarny, sosna wejmutka, budynek porasta milin).

Miejscowość Klemensów swój rozwój zawdzięcza postawionej tu w 1894 r. przez Ordynację Zamojską cukrowni „Klemensów”. Do budynków zarządców folwarku dołączyły budynki zarządu i głównych specjalistów cukrowni. W 1897 uruchomiono z niej linię kolei konnej, a w latach 1907-1912 Kolej Podjazdową Cukrowni „Klemensów”. W latach 1929-1970 cukrownia eksploatowała dwie linie wąskotorowe: Klemensów – Wysokie i Ruskie Piaski – Wierzbica. W 2002 r. cukrownia weszła w skład Krajowej Spółki Cukrowej S.A. W 2003 r. zlikwidowano w niej produkcję i zamknięto zakład. W 2011 r. rozpoczęto ostateczną rozbiórkę budynków cukrowni. W 1941 r. obok cukrowni, częściowo wykorzystywanej jako magazyn bomb, Niemcy zbudowali lotnisko polowe. Od 1916 r. znajduje się tu stacja kolejowa (na linii Bełżec-Zawada-Rejowiec).


opracowanie i zdjęcia: evel

Niecodzienna wystawa

mienie klasy

Jeszcze zaledwie kilka dni (do końca października 2015 r.) potrwa wystawa w zamojskim „Arsenale” obrazująca przekszatałcenia własnościowe w Polsce w latach powojennych 1944-1956 oraz zaistniałe wobec tych zmian skutki społeczne. W miniony czwartek, 22 października odbyło się spotkanie z autorem wystawy „Rewolucja społeczna”, czy „dzika przebudowa”? Wystawa została zorganizowana przez Instytut Pamięci Narodowej Odział w Lublinie oraz Polskie Towarzystwo Ziemiańskie Oddział Lubelski, a projekt wystawy przygotował dr Tomasz Osiński z lubelskiego Oddziału IPN. Pan dr Tomasz Osiński zajmuje się tematem przekształceń własnościowych i prowadzi badania nad losami ziemiaństwa po 1944 r.

Muzeum Zamojskie prezentuje wystawę już od września tego roku. Spotkała się ona z bardzo dobrym odbiorem mieszkańców Zamościa. Wystawie towarzyszy katalog w opracowaniu autora, do którego materiały zostały pozyskane z zasobów IPN, Biblioteki UMCS w Lublinie; Polskiej Agencji Prasowej; Ośrodka Karta; Polskiej Agencji Fotografów Forum, Muzeum w Kozłówce oraz ze zbiorów prywatnych Izabeli Broszkowskiej; Macieja Rydla; Stanisława Rostworowskiego; Elżbiety Zalewskiej, a także Rodziny Zamoyskich, której przedstawiciel, Pan Marcin Zamoyski wraz z Małżonką byli gośćmi czwartkowego spotkania. Obecnie prezentowana w Zamościu wystawa jest echem najważniejszego wydarzenia naukowego IPN, jakie miało miejsce pod koniec ubiegłego roku w Lublinie. Warto zatem wykorzystać te kilka dni jakie pozostały do czasu jej prezentacji w zamojskim „Arsenale”.

wystawa sala

Osiński  Zamoyski

rozmowa goście

opracowanie: evel

Turystyka z pasją!

P11

W minioną niedzielę, 11 października 2015 r., zamojskie Stowarzyszenie „Turystyka z pasją” obchodziło uroczyście pierwszy rok swojej działalności. Zaproszono wielu gości, którzy na przestrzeni tego okresu wspierali i współpracowali ze stowarzyszeniem na rzecz promocji miasta Zamościa. Spotkanie zaszczycili swoją obecnością przedstawiciele urzędów, organizacji, przedsiębiorstw, stowarzyszeń i osób indywidualnych, zaangażowanych we współpracę i przyjaznych ludziom Stowarzyszenia, którzy z wielką pasją działają na rzecz środowiska turystycznego w mieście.

Twórcy Stowarzyszenia omówili swój obszerny program działań i inicjatyw promujących miasto i region, który udało im się zrealizować przez miniony rok. Przy tej miłej okazji nie omieszkali także złożyć podziękowań, dla tych wszystkich, którzy wspierali ich działalność. Były dyplomy i kwiaty, była lampka wina i życzenia dalszej tak owocnej i twórczej pracy . Środowisko przewodników zamojskich także licznie uczestniczyło w tej uroczystości solidaryzując się z kolegami ze Stowarzyszenia w promowaniu miasta w każdej formie działalności. Spotkanie uświetnił wykład dr Jacka Feduszki na temat Bastionu II, którego kazamat wschodni stał się miejscem niedzielnego spotkania. Przewodnicy życzą Stowarzyszeniu szeregu ciekawych inicjatyw na kolejne lata ich działalności oraz podtrzymywania pasji z jaką pracują na rzecz środowiska regionu i Zamościa.

P1 P2 P3

P4 P5 P6

P7 P8 P9

P10 P12 P13

P14 P15 P16

P17 P18 P19

tekst i zdjęcia: evel

Kaponiera i makiety Zamościa

kaponiera kaponiera 2Jeszcze do lat 80-tych XX w. „kojec”, czyli kaponiera w Parku Miejskim w Zamościu była miejscem przechowywania i eksponowania modelu miasta, wykonanego w 1947 r. Kiedy przygotowywano Zamość do obchodów 400-lecia powstania miasta, kaponierę poddano także rewitalizacji. Makieta Zamościa została wówczas wyjęta z betonowego cokołu i przeniesiona do Muzeum Zamojskiego. Przez wiele lat służyła mieszkańcom i turystom w pomieszczeniach muzealnych. Obecnie przechowywana jest w magazynach Muzeum. Wkrótce poddana zostanie odnowieniu i doczeka się kolejnej prezentacji w nowym miejscu.

Zanim jednak to nastąpi, w starej kaponierze miasto prezentuje  od 26.08.2015 r. inną makietę oraz wystawę poświęconą historii wszystkich modeli, jakie powstały dotychczas w celu prezentacji zabudowy Zamościa. Obecnie w kojcu można się zapoznać z XIX w. obrazem miasta (z elementami starszych, XVII w. budowli). Model został wykonany na potrzeby Hotelu „Renesans” i tam też był eksponowany od 2006 r. Makieta stanowi depozyt Spółki Cywilnej z Zamościa Kielar i wspólnicy. Właściciele Spółki zwrócili się do Prezydenta Miasta Zamościa, Andrzeja Wnuka z propozycją wykorzystania modelu w celach turystycznych. Zanim makieta trafiła ostatecznie do kaponiery, była czasowo prezentowana w Pawilonie GS na Karolówce. Model wykonał ręcznie Andrzej Stompór, który jest autorem także innych makiet, eksponowanych wcześniej na parterze w Arsenale.

makieta makieta 2Przygotowanie wystawy i aranżację wnętrz kaponiery powierzono historykom Muzeum Zamojskiego. Nad wystawą pracował jednak szerszy zespół pracowników. Jej efekty uwidoczniono m.in na planszach prezentujących różne modele Zamościa, powstałe na przestrzeni XX wieku. Opieki nad wystawą, oprowadzania turystów i udostępniania obiektu do zwiedzania podjęło się Stowarzyszenie „Turystyka z pasją”. Wystawę będzie można zwiedzać w okresie (od sierpnia do końca września) w godz. 12-18. Stowarzyszenie uruchomi codzienne dyżury. Dla turystów indywidualnych będą organizowane wejścia co godzinę. Wejścia na inne godziny, w tym wejścia grupowe należy zgłaszać wcześniej pod numerem Stowarzyszenia 885 451 313. Bilety dla osób indywidualnych: 2,50 zł – ulgowy 1,50 zł. Dla grup zorganizowanych wydawany będzie jeden bilet: za 30 zł (przy grupie do 25 osób);  za 45 zł przy grupie powyżej 25 osób. Członkowie Stowarzyszenia będą oprowadzać po wystawie, ale istnieje także możliwość oprowadzania przez przewodników. Wszelkie zmiany będą ogłaszane na stronie internetowej Stowarzyszenia, która zostanie uruchomiona niebawem.

kolegiata ormiańska

W najbliższych planach miasta uwzględnia się udrożnienie poterny w Starej Bramie Lubelskiej, w celu lepszego udostępnienia kaponiery z wystawą od ul. Królowej Jadwigi. Na przestrzeni lat Zamość doczekał się realizacji kilku modeli z zabudową Zespołu Staromiejskiego. Pierwszym z nich był model wykonany w okresie międzywojennym. Starsi mieszkańcy Zamościa z pewnością pamiętają jego prezentację w kaponierze. Przygotowane pod wystawę plansze prezentują w chronologicznej kolejności czas powstawania modeli, miejsce i cele ich prezentacji. W zasobach Muzeum zamojskiego zachowało się wiele zdjęć, które posłużyły zobrazowaniu historii zamojskich makiet. Pierwszą makietą Zamościa był model wykonany w 1937 r. na Politechnice Warszawskiej. Zbudowany został z drewna i cynku w skali 1:500 przez zespół pod kierunkiem prof. Jana Zachwatowicza. Model miał służyć pracom związanym z rewaloryzacją miasta oraz prezentacji na Wystawie Sztuki i Techniki w Paryżu. Model zaginął w czasie wojny,  po wywiezieniu przez Niemców z Zamościa w 1942 r.

Centralka Franciszkanie

Żeby poznać historię kolejnych pięciu makiet miasta koniecznie trzeba odwiedzić wystawę.  Przy każdej planszy oprowadzający dopowiedzą szereg ciekawych informacji o mieście i zdarzeniach z nim związanych, chociażby  o wystawie na Zamku Królewskim w Warszawie, wpisem Zamościa na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, aż po najnowsze osiągnięcia techniki przy prezentacjach multimedialnych w Prochowni. Wszystkim tym wydarzeniom towarzyszyły różne makiety miasta. Przewodnicy opowiedzą także, które modele Zamościa wędrowały po Europie rozsławiając przez lata nasze miasto.  Zanim nastąpiła era prezentacji multimedialnych stare, poczciwe makiety  były wówczas najbardziej wiarygodnym przekaźnikiem zabytkowej architektury Zamościa. Wysłużone i zasłużone, jeszcze posłużą miastu!

Katarzyna pałac

źródło:

Szkolenie przeprowadzone przez Muzeum Zamojskie w Zamościu

opracowanie i zdjęcia: evel

Uwaga dla Przewodników –  wkrótce dalsze materiały ze szkolenia

„Spotkania z historią” w Zamościu

Gośćmi tegorocznych „Spotkań z historią” w Zamościu, które obywały się w dniach 12-15 sierpnia 2015 r.  podczas trzeciej edycji Zamojskiego Festiwalu Filmowego byli m.in. Jerzy Hoffman, Bogusław Wołoszański, prof. Stanisław Nicieja; Adam Sikorski; Michał Bielawski oraz twórcy filmów dokumentalnych i reportaży zgłoszonych do festiwalowego konkursu. Przygotowaliśmy dla naszych Czytelników krótki fotoreportaż z jednego dnia festiwalowego na Rynku Wielkim i Rynku Wodnym w Zamościu. W zaaranżowanym studio filmowym wywiadów udzielali Goście i Gospodarze miasta. Wywiady przeprowadziły prezenterki Maria Popek i Monika Białek. Na Rynku Wodnym karaoke z publicznością prowadziła Klaudia Baca, uczestniczka The Voice of Poland IV.

Wołoszański Białek

Andrzej Jacek

goście rynek

Popek Woło.

Zamoyski Robert

 

 

 

Prochownia – Arsenał – Pawilon pod Kurtyną

Prochownia 2 Prochownia

Kolejne szkolenie zamojskich przewodników zorganizowali i przeprowadzili pracownicy Muzeum Zamojskiego w dniu 7 maja 2015 r. Dotyczyło nowo oddanych i rewitalizowanych obiektów muzealnych: Prochowni – Arsenału – Pawilonu pod Kurtyną, stanowiących integralną część Muzeum Fortyfikacji i Broni Arsenał – Oddziału Muzeum Zamojskiego. Szkolenie rozpoczęła prezentacja multimedialna z efektami 5 D w Prochowni. Piotr Piecha (aktor Teatru Ludowego w Krakowie) wcielił się w postać generała Jana Chrzciciela Mallet-Malletskiego, aby opowiedzieć na ekranie „Historię twierdzy i miasta Zamość”.

  prochownia 3     Jan

Salka projekcyjna obliczona jest na 40 osób. Czas projekcji wynosi 25 min. i 20 sek. Makietę zamojskiej twierdzy i jej przedpola wykonano w skali 1:400. W Prochowni dostępne są za kaucją audio przewodniki w języku niemieckim, angielskim i rosyjskim. Przewodnik ten ma także zastosowanie w budynku Arsenału i Pawilonie pod Kurtyną. Wystarczy podejść do miejsca oznaczonego słuchawkami i tam go aktywować. Ponadto istnieje możliwość wykupienia karty RFID „refajdi”, aby uruchamiać multimedia rozmieszczone w obiektach muzealnych. Czujniki naklejone są na gablotach oraz w innych miejscach. Wszystkie multimedia uruchamiane są tą kartą.

twierdza twierdza 3

W Arsenale prezentowany zasób broni mieści się w czasowych granicach funkcjonowania Twierdzy Zamojskiej. Oprócz gablot z bronią oraz prezentacją innych obiektów muzealnych, udostępniono zwiedzającym cztery monitory i projekcję multimedialną. Podczas pokazu włoski inżynier wojskowy Andrea dell’Aqua opowiada o swojej służbie na dworze Tomasza Zamoyskiego, o tworzeniu Szkoły Artylerii i Puszkarzy. Ekspozycja nawy południowej Arsenału przyciąga zazwyczaj uwagę wielu turystów. Znajdują oni tutaj oryginalne eksponaty, chociażby olbrzymich rozmiarów XVIII wieczną strzelbę wałową, kirysy kirasjerów, jak i repliki dawnej broni, chociażby dwie ćwierćkartauny z tzw. serii Apostołów (było osiem takich 12 funtowych dział wśród ciężkich luf zamojskich), których oryginały znajdują się obecnie na Wawelu.

ars  arse

Stała wystawa broni i historii fortyfikacji zamojskiej twierdzy mieści się na parterze Arsenału, piętro natomiast służy wystawom czasowym. Obecnie prezentowane są dwie wystawy: „Polska Walcząca” i „Ostatni rok wojny w Europie„. Pierwszą z nich przygotowało Biuro Edukacji Publicznej IPN oraz Oddziałowe Biuro Edukacji Publicznej w Lublinie. Wystawę przygotowano w ramach upamiętnienia 70. rocznicy Akcji „Burza”.  Możemy zapoznać się z sylwetkami Żołnierzy Wyklętych, partyzancką bronią, starymi fotografiami. Ciekawym eksponatem jest kurtka komendanta Inspektoratu Zamość AK – Stanisława Prusa ps. Adam.

wystawa kurtka

Wystawowy Pawilon Pod Kurtyną prezentuje ekspozycję zatytułowaną „Zamojszczyzna na tle działań militarnych i rozwoju techniki wojskowej w XX wieku”. Zwiedzającym udostępniano 11 monitorów z filmami (Bitwa Komarowska – Życie żołnierzy w okopach – Legiony Piłsudskiego – Uzbrojenie polskich formacji w czasie I wojny światowej – Wojna polsko-bolszewicka itp.). Wszystkie treści uruchamiane są kartami „refajdi”. W trakcie zwiedzania warto zwrócić szczególną uwagę na niektóre eksponaty np. na szablę oficerską z 1917 r.; replikę francuskiej armaty Szneider wz. 1897 kal. 75 mm., która do Polski przywędrowała z żołnierzami Armii Hallera i była używana jeszcze w wojnie wrześniowej; czy na działko SA 18 37 mm (łoże i oporopowrotnik) z samochodu pancernego wz. 34.

nalot armata

W drugiej części Pawilonu wyeksponowano ciężki sprzęt wojskowy m.in samolot Iskra; samochód pancerny; kuter holowniczy; kuchnię polową, czołg polskiej produkcji licencyjnej, powojenny z 1953 r. itp.  Można obejrzeć kombinezon antyprzeciążeniowy pilota Iskry, a w gablotach działka montowane w MIG-ach, noktowizory, peryskopy, celowniki itp. eksponaty.

iskra czołg

Wszystkie opisane powyżej obiekty można będzie obejrzeć już w najbliższą sobotę tj. 16 maja 2015 r. w trakcie trwania Nocy Muzeów (szczegóły na stronie Muzeum Zamojskiego). Dyrektor Muzeum Zamojskiego, Andrzej Urbański zdradził przewodnikom pewne notowania lat poprzednich: w roku 2013 wzięło udział w Zamojskiej Nocy Muzeów – 1555 osób, a rok później 1962 osoby. W tym roku, z uwagi na tak wiele atrakcji przygotowanych dla zwiedzających, liczby te mogą znacznie przekroczyć oczekiwania muzealników, czego serdecznie Im życzymy, dziękując przy okazji za kolejne wspaniałe szkolenie przed sezonem turystycznym.

Andrzej Pawilon

opracowanie i zdjęcia: evel