Honorowy Przewodnik  Koła Przewodników Terenowych

Nasz Honorowy Przewodnik  Koła Przewodników Terenowych Oddziału PTTK w Zamościu im. Róży i Jana Zamoyskich –mgr inż. Eugeniusz Cybulski.
W dniu 19.04.2024 roku Jubilat skończył 90 lat! Jest postacią znaną w Zamościu ze względu na działalność na rzecz miasta i okolic, głównie jako Prezydent Miasta. Pan Eugeniusz Cybulski został Prezydentem Miasta Zamościa od 16.II.1981 roku i funkcję  tę pełnił do 19.06.1990 roku w trudnym okresie – w czasie stanu wojennego, przełomu społeczno-politycznego i gospodarczego. W tym okresie najważniejszymi problemami mieszkańców  był brak mieszkań, jednocześnie stale wzrastała liczba mieszkańców, byli nawet dowożeni z innych miejscowości. Priorytetem była  potrzeba usprawnienia komunikacji miejskiej i rozwoju budownictwa mieszkaniowego. To spowodowało konieczność rozbudowy infrastruktury technicznej miasta.
W 1981 roku powstała nowa Spółdzielnia Mieszkaniowa im. Jana Zamoyskiego, dotychczas działała tylko Spółdzielnia Mieszkaniowa im. Łukasińskiego. W latach 1981-1990 obie spółdzielnie wybudowały razem w 97 budynkach 3.877 mieszkań .Wydano 500 zezwoleń na budowę domów jednorodzinnych. W tym czasie musiała ulec zmianie infrastruktura techniczna, budowano ciepłownię w  Szopinku i całą miejską sieć grzewczą. Została zbudowana nowoczesna  stacja wodociągów. Wykonano nowe odwierty do nowego ujęcia wody w rejonie Majdanu. Rozbudowano sieć kanalizacji sanitarnej. Rozpoczęto budowę nowoczesnej biologicznej oczyszczalni ścieków. Do czasu odejścia z prezydentury   Eugeniusza Cybulskiego wykonano  ok 25% oczyszczalni. Później na kilka lat wstrzymano realizację tej inwestycji ponieważ zabrakło pieniędzy na jej ukończenie. Na prośbę Przewodniczącego Rady Miejskiej i Prezydenta Miasta pan Cybulski podjął się pośrednictwa w pozyskaniu  środków z Funduszu Polsko-Niemieckiego i dzięki znajomości z Burmistrzem Binderem miasto otrzymało 10 mln złotych na zakończenie budowy oczyszczalni.
W latach  1981-1989 zbudowano rurociągi gazowe, podjęte zostały działania zmierzające do wymiany napowietrznej sieci energetycznej –na sieć kablową. W tych latach  przeprowadzono remonty dróg miejskich na odcinkach łącznie 21 km. W latach 1981-1983 zbudowano obiekty Szkoły Podstawowej nr 3, rozbudowano Szkołę Podstawową nr 10, od podstaw wybudowano Szkołę Podstawową nr 4 na Osiedlu PR-5 przy ul. Zamoyskiego. Wybudowano 5 przedszkoli. W dziedzinie służby zdrowia – w 1981 r. były w mieście 2 przychodnie – przy ul. Partyzantów i na Lubelskiej. Zorganizowano 4 przychodnie zdrowia w budynkach  istniejących:  przy ul. Orlicz–Dreszera, przy Rynku Wielkim, ul.  Żeromskiego, na Osiedlu PR-5. Wybudowano jeszcze 3 nowe przychodnie (ul. Szwedzka, na Karolówce, na ul. Kilińskiego). Powstały 2 apteki na ul. Grodzkiej  i Lubelskiej. Przygotowano  teren pod budowę nowego Szpitala Wojewódzkiego. Rozpoczęto budowę zajezdni dla autobusów komunikacji miejskiej, zbudowano dom pogrzebowy i kaplicę na cmentarzu komunalnym.
Bardzo ważnym zadaniem była w tym czasie renowacja Starego Miasta. Kontynuowano  prace rewaloryzacyjne rozpoczęte przed 1980 rokiem, przy kamienicach Ormiańskich, które przeznaczone były dla Zamojskiego Muzeum (przeprowadziło się tam w 1983 roku). Zakończono też prace remontowo-konserwatorskie przy budynku Arsenał i oddano do użytku dla Muzeum Barwy i Oręża. Na wniosek Prezydenta Cybulskiego podjęto 3 ważne inicjatywy dla wojewódzkiego miasta: udało się zachęcić dyrekcję Hotelu Orbis w Warszawie do decyzji o rozpoczęciu prac remontowo-konserwatorskich dla potrzeb przyszłego hotelu w Zamościu. Do końca 1990 roku wykonano połowę niezbędnych prac. Hotel oddano do użytku w 2000 roku. Rozpoczęto budowę filii banku dewizowego  PKO SA w Lublinie w 1998 roku. Kontynuowano prace remontowo–konserwatorskie w bloku nr 9 przy Rynku Solnym i Placu Stefanidesa, kontynuowano prace rekonstrukcyjne przy  bastionie, prace budowlano-konstrukcyjne Kojca w Parku Miejskim, rozpoczęto prace remontowo-konserwatorskie w dawnym klasztorze Klarysek. W dziedzinie kultury podjęto inicjatywę wpisania Zamościa na listę Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO. Dzięki inicjatywie i osobistym zaangażowaniu Prezydenta Miasta i XVI Ordynata Jana Zamoyskiego uzyskano wsparcie organizacyjne ICOMOS w Warszawie.
Nie było łatwo, prace organizacyjne i dokumentacyjne trwały 3 lata. Pan Prezydent Cybulski  zawsze podkreśla czołową rolę jaką odegrał w tej sprawie Jan Zamoyski. Gdyby nie działalność i konsekwencja tych dwóch osób ta inicjatywa nie ujrzałaby światła dziennego. ZAMOŚĆ  został wpisany na listę Światowego  DZIEDZICTWA Kultury w 1992 roku. W dziedzinie kultury w 1986 roku zorganizowano w Zamościu Festiwal Piosenki Włoskiej „Włoska Jesień” z udziałem  orkiestry pod batutą Zbigniewa Górnego. We wrześniu 1989 roku podpisano akt partnerstwa z miastem niemieckim  Schwabish Hall, później z miastem włoskim Cassino. Przedtem z Miastami Diepp we Francji i Prilep w Macedonii. Partnerstwo zwłaszcza ze Schwabish Hall trwa do dzisiaj, wiele osób z Zamościa mogło odwiedzić miasto niemieckie i obywatele niemieccy zwiedzali zabytki naszego miasta. Młodzież niemiecka ze średnich szkół przyjechała do Zamościa pracować przy pracach porządkowych na Rotundzie. Akcja ta nazywała się „Za grzechy ojców”.
Po 1990 roku po prezydenturze pan Cybulski pracował jako kierownik Urzędu Rejonowego w Zamościu, później był sekretarzem Powiatu Zamojskiego. Będąc kierownikiem Urzędu Rejonowego przekazał Liceum Plastycznemu obiekt – nowy budynek na potrzeby szkoły a budynek kościoła Franciszkanów, dawny „Stylowy” zwolnił. W wieku 69 lat przeszedł na emeryturę, jednak nie pozostał bierny, włączył się w działalność społeczną. Przez 5 kadencji w latach 1994-2014 był czynnym radnym Rady Miejskiej Zamość. Później został też długoletnim przewodniczącym  Rady Nadzorczej Spółdzielni Mieszkaniowej im. Jana  Zamoyskiego.
Pan Cybulski  ma bardzo miłą żonę Jadwigę, warszawiankę którą poznał w Warszawie studiując na Politechnice Warszawskiej. Z wielkim szacunkiem mówi o żonie troszcząc się o jej zdrowie. Razem przeżyli 65 lat. Mają 2 synów, jeden mieszka w Zamościu, drugi w Kanadzie. Mają też jedną wnuczkę. Nasz Honorowy Przewodnik (od 1988 roku) jako szef Urzędu Miejskiego był człowiekiem konkretnym, fachowym, kulturalnym, surowym ale sprawiedliwym, pogodnym, żyjącym w zgodzie z pracownikami, szanując ich. (Mogę taką opinię wydać ponieważ był moim szefem.). Wybierając  pana Eugeniusza Cybulskiego na Honorowego Przewodnika  Koła Przewodników  Terenowych PTTK w Zamościu kierowaliśmy się tym, że Prezydent dbał o turystykę na naszym terenie, wielokrotnie oprowadzał swoich oficjalnych gości, którzy przyjechali do Zamościa fachowo opowiadając o historii, przeszłości i przyszłości tego terenu i o rodzinie Zamoyskich, którym zawdzięczamy budowę naszego miasta. W latach 80 i 90 XX w. było bardzo dużo zwiedzających turystów i gości oficjalnych w naszym mieście (400 lat Zamościa i dożynki, które miały być centralne).
Prywatnie pan Cybulski jest romantykiem – pisze wiersze i sonety, znaczną część tych wierszy dedykuje swojej żonie. Miał również spotkania poetyckie. Poza tym pan Cybulski zawsze, kiedy mu zdrowie i czas pozwalał uczestniczył w naszych spotkaniach, szkoleniach, sejmikach, jubileuszach, opłatkach przewodnickich. Niestety, w tym roku nie mógł przybyć na nasze spotkanie opłatkowe, które odbyło się w miesiącu styczniu. Pozdrawiał przewodników od siebie i żony. Na drugi dzień po opłatku wydelegowana przez przewodników kol. Bożena Kamaszyn-Gonciarz w imieniu wszystkich przekazała bukiet kwiatów, symbolicznie w podziękowaniu za wieloletnią współpracę. Pan Prezydent był wzruszony, przekazał do naszych zbiorów  raport o swoich osiągnięciach w czasie swojej prezydentury na rzecz miasta i regionu. Z tego raportu korzystałam w pierwszej części, pisząc o osiągnięciach pana Cybulskiego jako Prezydenta Zamościa. Pokazał też album o obronie Monte Cassino w czasie II wojny światowej, który dostał od ambasadora Włoch na pamiątkę, że reprezentował Polskę jako oficjalny gość w uroczystościach patriotycznych. Album ten jest bardzo ciężki w rzeźbionych srebrnych okładkach. Pan  Cybulski przekazał też oryginalny plakat który dostał od pana Jana Zamoyskiego informujący o wystawie z 1985 roku „Zamość dziś i jutro”, która była zorganizowana na Zamku Królewskim w Warszawie m.in. przez Warszawskie Koło Zamościan, Muzeum Zamojskie. Wystawa promowała Zamość w Warszawie. Przewodnicy zamojscy pojechali na wycieczkę m.in. zwiedzając wystawę na Zamku oprowadzani przez przewodnika warszawskiego i pana Jana Zamoyskiego, spotkali się z naszymi byłymi mieszkańcami naszego grodu, którzy tęskniąc za naszymi stronami założyli Warszawskie Koło Zamościan.
Bożena Kamaszyn-Gonciarz
PAN  EUGENIUSZ CYBULSKI 19.04.2024 ROKU KOŃCZY 90 LAT !
JUBILATOWI Życzymy PRZEDE WSZYSTKIM ZDROWIA, WSZELKIEJ POMYŚLNOŚCI I ŻYCZLIWOŚCI OD LUDZI. Dziękujemy za dotychczasową obecność w naszym Kole Przewodników i działalność na rzecz naszego pięknego miasta i mieszkańców.
Przewodnicy Koła Przewodników Terenowych Oddziału PTTK Zamość  im. Róży i Jana Zamoyskich

Kościół i probostwo w Starym Zamościu w 1860 roku

          Opis sporządzono na podstawie spisu majątku duchownego należącego do kościoła parafialnego w wiosce Stary Zamość. [1]
        Stary Zamość położony jest nad bezimiennym strumieniem, dopływem Łabuńki (w XIX wieku uważano, że Łabuńka jest dopływem Topornicy).
       Osady za mostem położone określano często jako Zamoście. Ulegały one zmianie na rodzaj męski: Zamoście – Zamość. Wyróżnienie Stary jednoznacznie określa miejsce, zalążek nowego miasta Zamościa. [2]
        W 1440 roku Andrzej Piwo z Opulska właściciel Wasylowiec i Wierzby otrzymuje nadanie od księcia Kazimierz II, Zamościa i Konotop z przywilejem lokowania na prawie niemieckim i zbudowania grodu. Tomasz z Łaźnina około 1443 roku zakupił od Andrzeja Piwo z Opolska wsie Wierzbę i Zamość. Osiadł we wsi Zamość, pisał się z Zamościa, która stała się gniazdem rodowym Zamoyskich.
       Jego synowie Florian z Zamościa Zamoyski i Maciej z Zamościa Zamoyski; Florian w 1497 roku wykupił wójtostwo w Chomęciskach.
      Synowie Floriana odziedziczyli Zamość: Mikołaj Zamoyski był kapłanem a Feliks Szczęsny Zamoyski z Zamościa właścicielem Tarzymiech, który w 1511 roku zakupił część Chomęcisk, w 1517 roku obaj bracia kupują wioski Żdanow, Kalinowice i Skokówkę. Feliks Szczęsny Zamoyski miał trzech synów, którzy odziedziczyli cały majątek: Mikołaja, Floriana i Stanisława. Stanisław tak jak ojciec pisał się panem na Skokówce. [3] Feliks Szczęsny Zamoyski w swojej wsi rodowej Zamościu (obecnie Starym Zamościu) ufundował przed 1531 rokiem (zmarł w 1535 roku) kościół pod wezwaniem Wniebowstąpienia NMP, uposażył go w nadania ziemskie we wsiach Zamość i Wierzba. [4]
        Florian oraz przypuszczalnie jego brat Stanisław w 1551 roku przyjęli wyznanie kalwińskie. Zbór w Zamościu (Starym) ufundował właściciel wioski Florian Zamoyski, przypuszczalnie razem z bratem Stanisławem Zamoyskim. Na uposażenie zboru i utrzymanie pastora, Florian przekazał część uposażenia dawnego kościoła, część ziemi w swojej wiosce Wierzbie. W końcu XIX wieku na terenie byłego folwarku poplebańskiego, powstała wieś Wierzba Plebańska.
       Pastor [5] pełnił obowiązki duszpasterskie z zborze, często nazywany był kaznodzieją. Pastorówka [odpowiednik plebanii] znajdowała się w pobliżu zboru.
       W Skokówce, w zameczku urodził się w 1542 roku Jan syn Stanisława (zmarł w 1572 roku). Jan Zamoyski nabył w 1590-92 roku Stary Zamość [6], Wierzbę, Piaski i Chomęciska. Po nabyciu od Floriana Zamoyskiego (zmarł w 1591 roku) w 1590 roku Starego Zamościa Jan Zamoyski zlikwidował zbór kalwiński, ponieważ w Padwie na studiach przeszedł na katolicyzm. Całe przejęte uposażenie zboru przekazał na utrzymanie nowo erygowanego kościoła.
                   Chłopi w folwarku plebańskim, na podstawie wizyty biskupiej z 1796 roku 
                                     Sprzężajni w Wierzbie
  1. Misko Jakimiak,
  2. Marcin Kolud,
  3. Wojtek Wawral,
  4. Łukasz Dusznik,
  5. Maciej Dusznik,
  6. Kazimierz Wołoch.
                                 Sprzężajni w Starym Zamościu
  1. Józef Szczepaniak,
  2. Józef Głowala,
  3. Jacek Zaleski,
  4. Jakub Sicher,
  5. Bartek Zalewski.
Robią sprzężajem na tydzień po dwa dni, zaś cepem, jedną siekierą, jedną kosą odrabiają dzień pańszczyzny pociężnej
                                 Piesi w Starym Zamościu
  1. Jędrzej Cechlarski,
  2. Klemens Okraszak,
  3. Wojtek Zdyrkiewicz.
  Są niby półzagrodnicy robią na tydzień jeden dzień pieszo
                           Komornicy w Starym Zamościu
  1. Marianna Mazurkowa,
  2. Śliwiński Dziad,
  3. Paweł Dejsieka,
  4. Kasper Górski,
  5. Sobek Iłowiecki,
  6. Apolonia Czerniejka,
  7. Tomek Wilkos,
  8. Kazimierz Zarzycki,
  9. Maciek Bździuch.
                         Komornik w Wierzbie
  1. Jakob Niedziela.
Komornicy robią na pieszo na tydzień po dniu.
                                             Zarys historii erekcji kościoła
 
       Kościół parafialny w wiosce Stary Zamość znajdował się w 1860 r. się w dobrach Hrabiego Ordynata Zamoyskiego [Konstanty Zamoyski]. Pierwszy kościół wymurowany odnotowano w 1531 roku [7], był wzniesiony przez ówczesnego właściciela Zamościa Feliksa Zamoyskiego. Został przekazany przez jego synów Floriana i Stanisława Zamoyskich [8] w 1551 roku wyznawcom religii ewangielicko-reformowanej (kalwinom), obaj zostali patronami zboru. Oprócz świeckich patronów był pastor, będący urzędnikiem parafii. Większość parafii [również zamojska] powstała pod wpływem gorliwości patrona do odrzucenia form rzymskokatolickich. Po przejęciu kościoła na zbór nie doszło do rozgrabienia majątku kościelnego. Całe uposażenie i majątek parafii rzymskokatolickiej zostało zagarnięte przez właściciela wioski. Na utrzymanie zboru przekazano część ziemi w Wierzbie. Potem był nadal w posiadaniu innowierców, tak opiewa wizyta biskupia w 1586 roku. Jeszcze biskup Gomoliński w 1594 roku informuje, że kościół w Zamościu (Starym) został zamieniony na zbór. Przed 1591 rokiem zbór upadł, został przez nich opuszczony i zrujnowany. Został zlikwidowany po zakupieniu Starego Zamościa w 1590 roku przez katolika neofitę Jana Zamoyskiego.
       Jan na Zamościu [Nowym] Zamoyski Kanclerz Królestwa i Hetman Wielki Koronny z fundamentów odnowił i sprzętami wszystkimi opatrzył w 1592 roku. Z fundamentów odnowił, należy rozumieć, że chodzi o instytucję, wprowadzenie nowego obrządku do istniejącej świątyni, która nie została zniszczona. Konsekrowany został przez księdza Stanisława Gomolińskiego biskupa chełmskiego w dniu 14 sierpnia 1593 roku pod tytułem i opieką Najświętszej Panny Wniebowziętej, drugiego roku panowania Klemensa VIII papieża. Jak świadczy napis dedykacyjny wyryty w kamieniu wmurowanym nad drzwiami wchodowymi do kościoła. Na tej konsekracji 14 sierpnia 1593 roku obecny był Jan Zamoyski. Composita czyli układ z kościołem w miejsce pierwotnej zaginionej erekcji, i niejako nową erekcję uczynił, tym sposobem uposażył kościół i ziemią, i włościanami, z której dochody przeznaczył na utrzymanie proboszcza i służby przy kościele. Composita została podpisana przez Jana Zamoyskiego i czterech świadków, zatwierdzona zaraz przez biskupa Gomulińskiego w dniu konsekracji. Jak również obecnego przy tym akcie notariusza apostolskiego Jana Chrzciciela (Baptysty) Merante publicum [9] i jego pieczęciami opatrzona. Oryginał znajdował się w archiwum Ordynacji Zamojskiej, skąd kopia została dostarczona przez Teodora Pikuzińskiego prokonsula w Zamościu notariusza apostolskiego, wydana 8 września 1774 roku. Spaliła się w pożarze kamienicy księdza Jana Duńczewskiego, doktora i proboszcza starozamojskiego. Tenże dla słabości zdrowia przeniósł się do miasta Zamościa, zabierając ze sobą dokumenty kościelne dla zabezpieczenia przed groźnymi rozruchami krajowymi. [10] Między innymi księgę wizyt, gdzie na stronach 40 i 64 znajduje się kopia nowej compositi czyli nowej erekcji. Oprócz tego jest wydany osobny dokument przy tejże księdze wydany 14 maja 1794 roku przez dziekana szczebrzeszyńskiego.
         Kościół zgorzał w 1813 roku, z którego tylko mury pozostały, do pierwotnego stanu został odnowiony kosztem kolatora [11] i parafian w 1844 roku. Została pomylona data, spłonął podczas walk w Starym Zamościu w 1831 roku [12]. Obecnie [13] potrzebuje reperacji, anszlagi (plany i kosztorysy) poszły na zatwierdzenie do Komisji Rządowej Spraw Wewnętrznych i Duchownych.
         W kościele oprócz proboszcza jest jeden wikariusz, zakrystianin, organista, szwajcar (klucznik), trzech dziadów i cztery baby do posługi. Oprócz wikariusza proboszcz przybiera do pomocy odpłatnie jednego księdza z okolicy. Proboszczem od 1850 roku był ksiądz Franciszek Borgadiasz Woszczyński, wcześniej od 1842 roku był wikariuszem w Turobinie.
                                            Do parafii należą wioski
Stary Zamość 377 mieszkańców,
Wierzba 468 mieszkańców,
Chomaciska (Chomęciska) duże małe 505 mieszkańców,
Krasne 407 mieszkańców,
Wierkowice (Wirkowice) 654 mieszkańców,
Majdan Sitaniecki 131 mieszkańców,
Piaski Ruskie 330 mieszkańców,
Tarzymiechy 442 mieszkańców,
Wisłowice (Wisłowiec) 180 mieszkańców.
Łącznie 3494 parafian.
Wójtem był Antoni Nieściur, kowalem Marcin Koziczak.
          Kolacja czyli prawo wyboru osoby duchownej na proboszcza należy do Ordynata Zamojskiego. Dwa odpusty w kościele: pierwszy wielki na 15 sierpnia na Wniebowzięcie NMP, drugi (nie został podany w dokumencie). Przy kościele jest Bractwo Różańca Świętego, które w niedziele śpiewa różaniec, nie ma stałych funduszów utrzymuje się ze składek i kwesty po kościele. Bractwo istniało od 1757 roku.[14]
          Dzwony kościelne: na dzwonnicy jeden dzwon wielki i dwa małe oraz oddzielnie w wieżyczce dzwon sygnaturką zwany.
          Od niepamiętnych czasów kościół starozamojski pobiera ze skarbu Ordynacji Zamojskiej, za 40 grzywien, które według erekcji z 1593 roku zapewnione zostały, czyli obecnie 9 rubli i 60 kopiejek (srebrnych).
         Od 1837 roku z dóbr Udrycze w listach zastawnych, od których procenta przeznaczone na utrzymanie duchowieństwa.
         Z dóbr Tarzymiechy dawana w naturze ordynacja dla służby kościelnej. W 1642 roku Wacław Zamoyski zapisał na utrzymanie 7 sług kościelnych przy kościele.  W 1663 roku Stefan Zamoyski ze wsi Tarzymiechy na odprawianie co roku mszy za dusze fundatora., z dóbr Tarzymiechy Wacław i Stefan Zamoyski na odprawianie trzech mszy świętych w każdym tygodniu.
                                      Dochody stałe (rocznie)
 
z Ordynacji Zamojskiej – 9 rubli i 60 kopijek [15],
ze wsi Stary Zamość – 23 ruble i 21 kopiejek (z dziesięciny),
ze wsi Chomęcisk Dużych i Małych – 54 ruble i 91 kopiejki (z dziesięciny),
ze wsi Wierzby – 41 rubli i 5 kopiejek (z dziesięciny),
ze wsi Krasne – 47 rubli i 52 kopiejki (z dziesięciny),
ze wsi Majdan Sitaniecki – 7 rubli i 83 kopiejki (z dziesięciny),
ze wsi Wirkowice – 73 ruble i 37 kopiejek (z dziesięciny),
z dworu Wirkowice – 7 rubli i 50 kopiejek (z dziesięciny),
ze wsi Wisłowiec – 18 rubli (z dziesięciny),
ze wsi Ruskie Piaski – 16 rubli i 12 kopiejek (z dziesięciny),
z dworu Ruskie Piaski – 5 rubli i 57 kopiejek (z dziesięciny),
ze wsi Tarzymiechy – 10 rubli i 21 kopiejek (z dziesięciny),
ze wsi Chomęcisk Małych części Kotowszczyzna zwanej – 4 ruble i 7 kopiejek (z dziesięciny),
Razem z dziesięcin 163 ruble i 42 kopiejki.
       Dochody z gospodarstwa plebańskiego znajdującego się w części wsi Stary Zamość i części wsi Wierzba: 240 rubli i 17 kopiejek.
                              Pobierane dziesięciny z wiosek OZ
wieś Stary Zamość w snopie żyta kop 10 snopków 48,
wieś Chomęciska Duże i Małe w snopie żyta kop 27 snopków 43,
wieś Wierzba w snopie żyta kop 19 snopków 10,
wieś Krasne w snopie żyta kop 22 snopków 19,
wieś Majdan Sitaniecki w snopie żyta kop 2, w snopie owsa kop 2,
wieś Wirkowice w ziarnie żyta korcy 22, w ziarnie owsa korcy 22,
dwór Wirkowice w gotowiźnie 7 rubli i 50 kopiejek.
                     Dziesięciny z wiosek nie należących do OZ
wioska Wisłowiec od chłopów w gotowiźnie 18 rubli,
wioska Ruskie Piaski w snopie żyta kop 7 snopków 30,
dwór Ruskie Piaski w snopie żyta kop 10,
wieś Tarzymiechy w snopie żyta kop 19,
wieś Chomęciska część Kotowszczyzna w snopie żyta 90 snopków.
                             Dochody z pobieranych opłat za obrzędy (rocznie)
od aktu urodzenia dziecięcia – 10 rubli i 50 kopiejek,
od aktu każdej zapowiedzi małżeństwa – 3 ruble i 22 kopiejki,
od aktu małżeństwa – 3 ruble i 72 kopiejki,
od aktu zgonu – 3 ruble i 9 kopiejek,
od ślubu – 12 rubli i 90 kopiejek,
od zapowiedzi – 10 rubli i 90 kopiejek,
od wywodu – 7 rubli i 20 kopiejek,
za pochowanie ze śpiewem osób starszych (powyżej 15 lat) – 6 rubli,
za pochowanie ze śpiewem osób młodszych – 2 ruble i 50 kopiejek,
za wystawienie katafalku większego – 2 ruble i 50 kopiejek,
za wystawienie katafalku mniejszego – 1 rubel i 50 kopiejek,
za eksportację [16]– 3 ruble i 50 kopiejek,
od wigilii śpiewanych – 4 ruble i 50 kopiejek,
za mszę czytaną – 15 rubli,
za mszę śpiewaną – 10 rubli,
za każdą świecę przy pochówku zwłok – 13 rubli i 60 kopiejek,
za każdą lampę – 1 rubel i 80 kopiejek,
za dzwonienie jeden raz gdy więcej niż dwa dzwony – 4 ruble i 50 kopiejek,
Razem 253 ruble (srebrne).
Ze skarbon kościelnych nie należących do bractw – 7 rubli i 50 kopiejek.
        Na dobrach Krasnobrodzkich Hrabiego Tarnowskiego 7000 zł (1050 rubli srebrnych) w 1753 roku zapisał Felicjan Żuławski – na utrzymanie księdza promotora różańcowego przy kościele starozamojskim, obligi ubogim [17], organistę, wino do mszy świętej; od 1829 roku uchylona.
       Na utrzymanie księdza szpitalnego w Starym Zamościu – zapisy w 1787, 1789 i 1804 roku (za Austrii) potwierdzenie zapisu w 1842 roku.
       Budynki przy folwarku starozamojskim: dom mieszkalny (plebania) drewniany z 1858 roku; dom czeladzi drewniany, przebudowany w 1858 roku na mieszkanie księdza wikarego; dom drewniany dla służby kościelnej, czyli szpital; chlewik mały drewniany; 1 piwnica murowana; 2 piwnica murowana, czyli lodownia; chlewik drewniany z 1852 roku; drewniana stajnia razem z wozownią; drewutnia z drzewa łupanego; okólnik drewniany czyli obora; chlewiki stare drewniane; spichlerz reperowany w 1852 roku, z drzewa łupanego na podwalinach drewnianych, drzwi kute; podszopie; trzy stodoły z drzewa łupanego; stodoła czyli szopa drewniana.
         Inwentarz na folwarku: konie 7; źrebięta 3; woły robocze 4; buchaje 1; krowy 12; cielęta 13; świnie 10. Była pasieka z kilkoma pniami. W 1850 roku po objęciu probostwa przez ks. Woszczyńskiego, zakupiono: 1 konia (191 rubli), 2 woły (81 rubli) i 3 krowy (150 rubli).
       Część wsi Stary Zamość, folwark proboszcza
                      pełnorolni (pańszczyzna sprzężajna)
  1. Stanisław Kłapowski (rolnik) – 3 mężczyzn, 1 kobieta, 1 dziewka; 3 konie, 2 woły, 1 krowa, 2 świnie; 13 mórg i 280 prętów pola ornego,
  2. Andrzej Kusy (rolnik) – 4 mężczyzn, 2 kobiety, syn i córka [18]; 3 konie, 1 krowa, 1 świnia; 16 mórg 266 prętów pola ornego,
  3. Tomasz Malucha (rolnik) – 1 mężczyzna, 4 kobiety i 3 córki; 2 konie, 1 wół, 2 krowy, 2 świnie; 13 mórg i 280 prętów pola ornego,
                   półrolni (pańszczyzna piesza)
  1. Józef Tchurz (rolnik) – 1 mężczyzna, 1 kobieta, 2 synów i 2 córki; 2 krowy, 1 owca; 4 morgi i 78 prętów pola ornego,
  2. Stanisław Kusy (rolnik) – 3 mężczyzn, 3 kobiety, córka i syn; 2 krowy, 1 owca; 4 morgi i 78 prętów pola ornego,
  3. Wojciech Małocha (rolnik) – 1 mężczyzna, 2 kobiety i 2 córki; 2 krowy, 1 owca; 4 morgi i 78 prętów pola ornego,
  4. Michał Kuska (rolnik) – 1 mężczyzna, 1 kobieta, 2 synów i 2 córki; 2 krowy, 1 owca; 4 morgi i 163 pręty pola ornego,
  5. Jędrzej Dolot (rolnik) – 2 mężczyzn, 1 kobieta i 2 córki; 2 krowy, 1 owca; 4 morgi i 200 prętów pola ornego,
  6. Franciszek Zderkiewicz (rolnik) – 1 mężczyzna, 2 kobiety, 1 syn; 2 krowy, 2 owce, 1 świnia; 4 morgi i 78 prętów pola ornego,
                             zagrodnicy
  1. Łukasz Kiszka jako kopacz mieszka po drugiej stronie trupiarni – 1 mężczyzna, 2 kobiety; 1 mórg i 50 prętów pola ornego.
                              Część wsi Wierzby folwark proboszcza
                             pełnorolni (pańszczyzna sprzężajna)
  1. Jędrzej Molas (rolnik) – 2 mężczyzn, 1 kobieta, 1 syn, 1 parobek, 1 dziewka; 2 konie, 2 woły, 1 krowa, 1 świnia, 1 owca; 12 morgów i 190 prętów pola ornego,
  2. Tomasz Dursznik (rolnik) – 2 mężczyzn, 1 kobieta, 2 synów; 2 konie, 2 woły, 1 krowa, 1 świnia, 2 owce; 12 morgów i 190 prętów pola ornego,
  3. Michał Ambroży (rolnik) – 2 mężczyzn, 2 kobiety, 1 córka, 1 parobek, 1 dziewka; 3 konie, 2 woły, 4 krowy, 2 świnie, 2 owce; 12 morgów i 190 prętów pola ornego,
  4. Michał Molas (rolnik) – 2 mężczyzn, 1 kobieta, 1 syn, 1 parobek; 2 konie, 2 woły, 1 krowa, 1 świnia, 2 owce; 12 morgów i 190 prętów pola ornego,
  5. Łukasz Syroka (rolnik) – 1 mężczyzna, 3 kobiety, 1 córka, 1 parobek; 2 konie, 2 woły, 1 krowa, 2 owce; 12 morgów i 190 prętów pola ornego,
                                  półrolni (pańszczyzna piesza)
  1. Jan Maziarczyk (rolnik) – 1 mężczyzna, 4 kobiety, 3 synów; 1 krowa, 1 świnia; 3 morgi i 145 prętów pola ornego,
  2. Stanisław Janasiuk (rolnik) – 2 mężczyzn, 2 kobiety, 1 syn, 2 córki; 1 krowa, 1 świnia; 3 morgi i 101 prętów pola ornego,
  3. Jan Szymala (rolnik) – 2 mężczyzn, 1 kobieta, 2 córki, 1 dziewka; 2 krowy, 1 świnia, 1 owca; 3 morgi i 101 prętów pola ornego,
  4. Wojciech Chmiel (rolnik) – 2 mężczyzn, 2 kobiety; 1 krowa; 3 morgi i 101 prętów pola ornego,
  5. Józef Kiszka (rolnik) – 2 mężczyzn, 2 kobiety, 2 synów; 2 krowy, 1 świnia, 1 owca; 3 morgi i 101 prętów pola ornego,
  6. pustka po Michale Zalewski – 3 morgi i 101 prętów pola ornego.
        Grunta orne proboszcza 89 mórg i 222 pręty; pastwisko pod kościołem z cmentarzem 7 morgów i 80 prętów; grunta orne pod wsią Wierzba 37 mórg i 325 prętów; ogród szpitalny 1 morga.
       Oprócz pańszczyzny były w tym okresie wybierane opłaty: podymne, szarwark, kontyngent liwerunkowy, składka ogniowa.
         Czy były to duże dochody proboszczów? – na prowincji tak. Dla porównania w tym czasie, w miastach: robotnicy niewykwalifikowani rocznie zarabiali 8-20 rubli; wykwalifikowani rocznie 20-35 rubli. [19]
 Stankiewicz Zbigniew
[1]Archiwum Główne Akt Dawnych
[2] Stanisław Rospond. Słownik etymologiczny miast i gmin PRL. Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk-Łódź 1984
[3]  Jan Buraczyński. Roztocze dzieje osadnictwa. Lublin 2008
[4]  Andrzej Janeczek. Osadnictwo pogranicza polsko-ruskiego: województwo bełskie od schyłku XIV do początku XVII wieku. Warszawa 1993
[5] Z łaciny pasterz
[6]  Nazywany po powstaniu Nowego Zamościa
[7] ks. Marek Zachajkiewicz. Diecezja Lubelska informator historyczny i administracyjny. Lublin 1985
[8] Stanisław Zamoyski był kalwinem
[9]  publicznie
[10]  Konfederacja Barska
[11]  Konstanty Zamoyski
[12]  Edmund Callier. Bitwy i potyczki stoczone przez Wojsko Polskie w roku 1831. Poznań 1887.
[13] 1860 roku
[14] Ks. Marek Zachajkiewicz……………
[15]  Ruble i kopiejki srebrne
[16] Za wyprowadzenie zwłok na miejsce, gdzie pozostają do czasu pogrzebu
[17] zobowiązanie
[18] Dzieci mniej niż 10 lat
[19] Józef Szwagrzyk. Pieniądz na ziemiach polskich X-XX w. Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk-Łódź 1990

Któż dzisiaj pamięta o zagładzie Ormian……

Zdjęcie dzieci które przeżyły Ormiański Holokaust pochodzi ze strony: Armenians And Armenia
Adolf Hitler, który w 1939 r. podczas przemówienia do nazistów zachęcał ich do zabijania bez litości każdego Polaka, bez względu na wiek i płeć, wypowiedział z lekceważeniem te właśnie słowa: Któż dzisiaj pamięta o zagładzie Ormian. Natomiast pierwszy plan eksterminacji Żydów tzw. MADAGASKAR – PLAN z 1940 r. – był w  100 % wzorowany na ludobójstwie Ormian. Żydzi mieli być deportowani na Madagaskar z Europy i tam zgładzeni. Jednak niepowodzenia na froncie w 1941 r. zmusiły Hitlera do zmiany planów i osadzenia Żydów w gettach i wymordowania w obozach koncentracyjnych.
Niemcy w armii tureckiej
W czasie II w. św. pierwszy komendant obozu w Auschwitz – Hoss, służył podczas Wielkiej Wojny jako ochotnik na froncie tureckim. W rzeczywistości armią turecką kierowali niemieccy oficerowie. Późniejsze otoczenie Hitlera składało się właśnie z oficerów i żołnierzy, którzy służyli w armii tureckiej i byli bezpośrednimi świadkami ludobójstwa Ormian. Dla Hitlera byli żywym dowodem bezkarności takich zbrodni. Podczas I w. św. Turcja stała się swoistym poligonem doświadczalnym dla Niemców. Po niespełna 30 latach skorzystała z tych doświadczeń III Rzesza.
W czasie I w. św. to właśnie od Niemców płynęła inspiracja praktyczna i intelektualna sprzyjająca ludobójstwu Ormian przez Turków. Niemcy spraktykowali i udowodnili w Afryce (Namibia) w jaki sposób poradzić sobie z ludnością tubylczą (wypędzenie ludności z ich siedzib, odcięcie dostaw wody, osadzenie w obozach koncentracyjnych). Turcy prawie dokładnie powtórzyli ten scenariusz wobec Ormian. Po wojnie Niemcy pomagali Turkom w ukrywaniu zbrodni na Ormianach przed światem, blokada prasy, dezinformacja w Niemczech i poza granicami.
Dlaczego 24 kwietnia?
To symboliczny początek ludobójstwa na Ormianach. Tego dnia w Stambule aresztowano 2345 osób należących do elity ormiańskiej. Zamordowano ich w okrutny sposób. Poderżnięto im gardła, ściano głowy. Innych powieszono lub ukrzyżowano. W rocznicę ich śmierci i tej okrutnej zbrodni obchodzi się w Armenii DZIEŃ  PAMIĘCI O LUDOBÓJSTWIE – MEDZ JEGHERN.
Ludobójstwo zaczęło się jednak z początkiem 1915 r. Nie dotyczyło tylko elity ormiańskiej. Objęło wszystkich przedstawicieli narodu ormiańskiego, od niemowląt po starców. W tym czasie w granicach Imperium Osmańskiego żyło 2,6 ml. Ormian z czego Turcy wymordowali 1,5 ml. Dodając do tego ofiary z lat 1894-96 i 1909 r. oraz z l. 1920-23 łącznie zamordowano 2 miliony Ormian.
Pierwsze zorganizowane ludobójstwo XX w.
Stanowiło niechlubny wzorzec dla kolejnych. Jak każde ludobójstwo miało trzy fazy.
  1. Faza pregenocydalna (pre genocyd)
  2. Genocyd – celowe wyniszczenie narodu
  3. Zaprzeczenie i zacieranie śladów
W przypadku Ormian to ta trzecia faza, która rozpoczęła ludobójstwo w 1915 r. przez Imperium Osmańskie jest najtrudniejsza do zaakceptowania przez rząd dzisiejszej Republiki Turcji, która nie uznaje tego faktu (ludobójstwa) i neguje oficjalnie stanowisko Ormian w tej sprawie.
Przedstawia te fakty wręcz jako niebyłe lub niezawinione. Przedstawia zdarzenia tuszując zbrodnię. Zmniejsza się rozmiary zbrodni. Celowo zaniża się liczbę ofiar. Fałszuje się fakty historyczne, które miały rzekomo inny przebieg, bądź nastąpiły w innych okolicznościach.
Armenia – najstarszym państwem chrześcijańskim
Wiarę przyjęli w 301 r. po Chrystusie. Zawdzięczają to misji św. Grzegorza Odnowiciela. Przełom IV i V w. to złoty wiek kultury ormiańskiej. Pod koniec IV w. państwo ormiańskie podzieliła pomiędzy siebie Persja i Cesarstwo Bizantyjskie. Potem Armenię podbili Arabowie. Załamanie państwowości ormiańskiej nastąpiło pod koniec IX w., Armenia jednak istniała jeszcze do 1045 r. Najazd Mongołów i Turków wymusił migrację części Ormian.
Pod panowanie Turcji Ormianie dostali się za czasów Sulima II. W państwie Turków Osmańskich byli ludnością drugiej kategorii. Poddawani bezwzględnej eksploatacji, szczególnie fiskalnej. Mieli ograniczoną autonomię. Cierpieli ucisk i pogromy.
Po wojnie Turcji z Rosję
W XIX w. Armenia dostała się pod panowanie Rosji. Ormianie podjęli starania o poprawę swego bytu. W tym czasie Imperium Osmańskie zastosowało próbę zastraszenia ich. Namówiono Kurdów do mordowania Ormian. Były to specjalne bojówki kurdyjskie. Ormianie stawiali opór. Stłumiono go krwawo w latach 1894-96 – 200 do 300 tys. Ofiar. Zislamizowano wówczas 100 tys. Ormian.  Wypędzono 50 tys. Ormian. Zniszczono 568 kościołów ormiańskich, 77 klasztorów. Na meczety zamieniono 328 kościołów ormiańskich.
Masakry przeprowadzone przez Kurdów nosiły cechy okrucieństwa ale nie były jeszcze ludobójstwem. W tym momencie Turkom nie chodziło jeszcze o zagładę Ormian. Celem tych działań było zastraszenie, sterroryzowanie i złamanie woli oporu. Rozpoczęły jednak pierwszą fazę przyszłego ludobójstwa tzw. turecką „kulturę mordu”. Brak reakcji świata na te wydarzenia ugruntowało w Turkach przeświadczenie o bezkarności masowej zbrodni.
Pogromy w Cylicji – Ormiański Holokaust
Adana – 1909 r. – pogrom trwał miesiąc. W samej Adanie zamordowano 18 kwietnia 1000 osób. Łącznie wymordowano 20 do 25 tysięcy ludzi, głównie Ormian. Połowa miasta została zrównana z ziemią. Spalono 4437 ormiańskich siedzib. Po II w. św. autorzy żydowscy opisali te wydarzenia jako „ormiański holokaust”.
W 1909 r. spalono ponad 200 ormiańskich wsi. Zamordowano 30 tys. Ormian. Była to bezpośrednia zapowiedź ludobójstwa w 1915 r. Odpowiedzialność za tę tragedię ponosi Ruch Młodoturecki, który objął władzę w 1908 r. Zakładali oni dźwignięcie upadającego Imperium Osmańskiego. Stambuł miał się stać miejscem zamieszkiwania wyłącznie ludów tureckich. Odbudowa imperium miała następować w ścisłej współpracy z Niemcami. Chodziło o pozyskanie tzw. „przestrzeni życiowej”.  Nie było w niej miejsca dla Ormian. Ormianie nie byli dla nich narodem wygodnym, bowiem dążyli do wyzwolenia się spod panowania tureckiego.
Turcy chcieli ujednolicić swoją społeczność, szczególnie pod względem religijnym. To był pierwszy krok do zbudowania machiny późniejszego ludobójstwa. Zarówno Ormianie, jak i Grecy zamieszkujący te tereny należeli do cywilizacji o tysiącletniej historii o bogatych tradycjach cywilizacyjnych. Narody te nie były skłonne do asymilacji i zislamizowania.
Planowanie zagłady Ormian    
Zanim jeszcze wybuchła I w. św. młody rząd turecki miał już przygotowany plan rozprawienia się z domniemanym „wrogiem wewnętrznym”. Stworzono tajne struktury wewnętrzne, sieć bojówek, które potem współuczestniczyły w mordach z wojskiem i bojówkami kurdyjskimi. Rozpoczęto od brutalnej deportacji Greków. W międzyczasie urabiano turecką opinię publiczną. W tym czasie Ormianie zamieszkiwali wschodnie prowincje Turcji. Założono na tym terenie sieć agentur Ittihadu, prowadzącego propagandę ideologiczną.
Kolaboracja z Rosją
Był to spreparowany zarzut Turcji stanowiący pretekst do rozpoczęcia eksterminacji ludności ormiańskiej. Ormianie byli wcielani do wojska zarówno po stronie rosyjskiej jak i tureckiej. Zarzucano im jednak kolaborację z Rosją, chociaż wcześniej chwalono żołnierzy za pełną poświecenia służbę po stronie tureckiej. Zarzut „ciosu w plecy” dotknął Ormian we wschodniej Anatolii. Rozbrojono ich i usunięto z wojska. Wykorzystywano ich jednak przy najcięższych pracach na rzecz wojsk tureckich. Kiedy słabli byli rozstrzeliwani w grupach od 50 do 100 osób.
Scenariusz ludobójstwa
Ponieważ ofiara nie może stawiać oporu, należało rozbroić żołnierzy ormiańskich, skonfiskować broń u cywilów, wymordować przywódców politycznych, duchowych i inteligencję. Kolejnym etapem była deportacja ludności cywilnej (starcy, kobiety, dzieci). Miały cierpieć głód, ataki Kurdów i umierać podczas egzekucji.
Opór Ormian
Prowincja WAN – bunt ormiański i obrona stały się symbolem oporu Ormian, ale jednocześnie był pretekstem do masowych deportacji dokonywanych przez Turków. Ormianie bronili się aż do wejścia Rosjan do prowincji. Pod koniec 1915 r. pod osłoną wojsk rosyjskich z prowincji Wan ewakuowano 250 tys. Ormian, z czego 40 tys. zginęło po drodze z głodu i wycieńczenia. Łącznie po stronie rosyjskiej schroniło się 350 tys. Ormian, z czego 100 tys. zginęło z chorób i głodu.
URFA – w tym przypadku opór Ormian był nieskuteczny. Masakra ludności pochłonęła 28 tys. Ormian w większości kobiet i dzieci.
Deportacje
Przykłady:
Z prowincji Harput i Sivas na Pustynię Syryjską deportowano 18 tysięcy Ormian – we wrześniu 1915 r. dotarło do niej zaledwie 185 kobiet i dzieci.
Z prowincji Erzurum deportowano 19 tysięcy Ormian – dotarło 11 osób. Kiedy w 1916 r. do Erzurum wkroczyły wojska rosyjskie okazało się, że z 25 tys. społeczności ormiańskiej przeżyły zaledwie 22 osoby.
Nasilenie deportacji nastąpiło w okresie od kwietnia do sierpnia 1915 r. Masakry jednak trwały nadal, aż do początków 1917 r., czyli do czasu zajęcia tych terenów przez Rosję.
Ludobójstwo Ormian w latach 1915-1917 pochłonęło półtora miliona ludzi.
Mordowano ich jednak nadal. W latach 1920-1923 zamordowano 200 tysięcy Ormian, w tym duchowieństwo. Niszczono świątynie i ślady kultury materialnej Ormian.  
Obozy koncentracyjne na Pustyni Syryjskiej: ALEPPOURFADEIR-es ZOR.
 Oprawcy: oddziały wojska tureckiego, bojówki kurdyjskie, Organizacja Specjalna.
Masowe gwałty kobiet i dziewczynek; sprzedawanie kobiet do haremów; 5 tys. ormiańskich kobiet zepchnięto do przepaści Judan DERE w dystrykcie Harput.
Do prefektury w Aleppo nadszedł telegram 7 marca 1916 r. od Talaat Paszy, który żądał w nim aby wszystkie dzieci ormiańskie zostały zlikwidowane.
Ludobójstwo bez kary
Republika Turecka neguje do dzisiaj taką interpretację opisanych wydarzeń. Co prawda przywódcy tureccy, którzy brali udział w ludobójstwie zostali osądzeni za doprowadzenie państwa do ruiny i katastrofy politycznej, w tym za deportacje Ormian, ale później wyroki te anulowano, niszczono akta, aresztowano sędziów. Ormianie wzięli wówczas sprawy w swoje ręce i główni sprawcy zbrodni zginęli z rąk tzw. ormiańskich mścicieli. W odczuciu Ormian ludobójstwo na ich narodzie nie zostało jednak pomszczone, pozostało bez kary. Co roku więc od tamtych wydarzeń w dniu 24 kwietnia Ormianie obchodzą Dzień Pamięci o Ludobójstwie.
opracowanie: Ewa Lisiecka
______________________________________________
Materiał szkoleniowy dla przewodników opracowano na podstawie artykułu historyka, zawodowo zajmującego się KL Auschwitz i innymi zbrodniami XX w., w tym ludobójstwem Ormian – Bohdana Piętki –  „Stulecie zagłady Ormian”.
W dniu 24 kwietnia 2024 r. delegacja przewodników z Koła Przewodników Terenowych PTTK im. Róży i Jana Zamoyskich uczciła pamięć ormiańskich Ofiar ludobójstwa z 1915 r. przy zamojskim chaczkarze minutą ciszy, kwiatami i światełkiem pamięci.

Listy architekta Jana Jaroszowicza do Ordynata Tomasza Zamoyskiego

List z 15 lutego[1]
Jaśnie Wielmożny Miłościwy Panie
Panie a Dobrodzieju moy Mciwy
Słaba pomoc była wożenia drzewa tego za Staw[2], to jest z Wierzbkowic[3] troie z Oryszowa[4] 10 z Żukowa[5] nic z Śniatycz[6] 8. Iwaszkowic[7] tez do tego czasu ieszcze nie oddał, tak drew do Cegielniey, iakoż y drzewa, przy tak drodze dobrey, która się postanowieła teraz. Chociażem sam iezdził z Uniwersałem W.M. M.Pana y upominał. Kiedyby nie pilność Pana Szrzedzinskiego[8] y tych ludzi iego księszpolskich[9], a z Lipia, z Soli, y z Dąbrowice[10] tedy postaremu to drzewo muszałoby na miejscach zostać. Wten tydzień spodziewam się że się go iuż dowozi oprocz tey kopy która przy Iwaszkowicu iest.
Racz WM m. M. Pan do niego gorąco napisać, aby teraz za dobrey drogi odwozieł.
Belkow tych które były w puszczy Krzeszowskiey[11] iuż się ich zwiezło 28, mało co się iuż obierze wiecey tego tam drzewa, bo pogniło barzo, a drugie porozbierano.
Strony wożenia drew do Cegielniey Pan Woyna tylko pierwszą furę oddał y to dośić barzo słabą dla poddanych małości. Kazałem też zaraz piec Cegły wypalić. Od inszych Panów Arendarzow do tego czasu ieszcze nic niesłychać aby który miał oddawać te drwa, czas uchodzi, a droga potem nastąpi zła.
Materyey się nic niegotuie, y szkoda się wielka dzieie wniepaloney Cegle.
Pisałem do wm.  m. M.Pana kilka razy tak o kraśnickiem[12] ołtarzu, iak y o dokończeniu tych wschodow wpokoikach[13] i winszych potrzebach, bo nieśmiem się tego ważyć bez rozkazania wm. m. M.Pana dla rzemieśnikow którzy byli zapowietrzeni, a z niemi iest postanowienie. Także y strony Pana Podskarbiego[14] który niechce dawać pieniędzy na robotniki, aż będzie od wm. m. M. Pana declaratia. Uniżenie proszę wm. m. M. Pana aby wm m. M.Pan w tey mierze się resolvował [określił, wypowiedział] y rozkazał co daliey mam czynić gdyż czas wszystkiemu ustępuie. A pozatym się z Uniżonemi służbami memi w miłościwą łaskę wm. m. M. Pana y Dobrodzieia oddaię, prosząc P. Boga za dobre zdrowie y szczęśliwe powodzenie waszmościów PP mych miłościwych y Dobrodzieiów. Dan z Zamościa 15 February.
naniższy sługa Jan Jaroszowicz
List z 20 maja[15]
Jaśnie wielmożny Mciwy Panie
Panie a Dobrodzieiu moy miłościwy
Według rozkazania wm[waszmości]. m[ego]. M[iłościwego]. Pana chodzę sam z pilnością, aby się poczęło robić koło tych murów[16], także koło tego dworu za stawem, barzo mi ciężko każda rzecz idzie, iak z kamienia: tych Mularzów[17] których był upewnieł na robotę zamkową niezastałem: nie chcieli czekać tak długo: gdyż się nie mieli czym też y strawować[18] porozchodzili się rózno, ale rozesłałem na różne mieyca poinszych o których teraz przytrudnieysza iest, którzy też niechcą zadną miarą robić z tak małego myta po złotych cztery gdyż gdzie indziey po złotych sześci y drożey płacą ia bez rozkazania y woliey wm. m. M. Pana więcey postępować nieśmiem, ale tez za tak małe myto nie dostanie ich. Znosiłem się z Panem Doktorem koło tego, aby obmyślił woly [woły] do kar [wozów]* lecz iako widzę że ztego nic, zaczym musi bydz wielka ekspensa z skrzynki wm. m. M. Pana na te Furmany.
Więc y to co wm. rozkazał mi czynić we Żdanowie[19] tak dla podmurowania tego dworu żeby się materya gotowała, iako koło dachowki y cegły tedy do żadney się rzeczy Swarcz przychylić niechciał  ani pomoc: ukazując wszystko na Furmany, przez co koszt wielki gdy na każdą rzecz będzie się sypało pieniędzmi. Czego też Pan Doktor po części świadom y wiadom y nasłuchał się iakie zniemi ze wszystkiemi są alteracye kiedy co na potrzebę wm. m. M Pana zoskazuie się y zazyć chce Racyy [racji] y excusacyy tak wiele znaiduią, a po prostu żaden z nich nic czynić niechce.
Pamiętam zem pisał do wm. m. M. Pana  do Warszawy iesliby to wola wm. m. M. Pana była y zdało się to aby to zmurować mieszkanie skromne za stawem, gdyż niemały koszt będzie tak na to drzewiane budowanie które też nie długo trwa droga y bespieczność lepsza dla ognia. Kazałem patrzyć grontu na miejscu najniższym dla wody iako głębokie iest na łokci połczwarta wody się dobrało zaczym musi brać tak głęboko grunt  wziemi do tego ieszcze wm. m. M. P. rozkazał mi aby trzy łokcie nad ziemie wysoko wymurować  pod przycieś, gdzie to będzie barzo wysoko wielkiego nawozu ziemie potrzebować będzie. Proszę tedy wm. m. M. Pana abys mi dał iako naprędzey swoię declaracyą. Barzo mi się w tym niedobrze dzieie że wm. m. M. Pan przystoinie mi nie rozkaże y nierozmowi się iedno tylo mowiąc o tym, zaś co inszego napadnie, a potym ia w tym trudności zazywam wielkiey niewiedząc dostatecznie woliey [woli] y intencyey wm. m. M.Pana.
Proszę uniżenie i pokornie Wmości m. M. Pana żeby te (nieczytelne/onus-ciężar) było że mnie zlecone to iest, płacić rzemieślnikom, gdyż ia mam zsobą co inszego czynić, a nie koło rachunków się bawić bo to nie należy Architektowi iedno [tylko] Skarbowym, którzy tego powinni przestrzegać, wiele robotnikow robi, y oni zapłate powinni dawać, A Architekt ma swoie powinności, bo czasu więcey koło rejestrow trawie chodząc y upominając się w Skarbie tak wiele set razow potrzeba wnaymnieyszey rzeczy.
Proszę uniżenie i powtore wm. m. M. Pana A zatym się w łaskę wm. m. M. Pana oddaię P. B. prosząc aby wmściów Szczęśliwie y w dobrym zdrowiu przyprowadzić raczył . Dan. 20 Mai z Zamościa.
Wm. m. Mciwego Pana y Dobrodzieia
uniżony sługa
Jan Jaroszowicz
List z 4 lutego[20]
(brak początku listu) Dla odmienney zimy y niestateczney droga mało się co postanowi, dzień dwa zaraz się psuie.
Skończyłoby się iuz było obwożenie tego drzewa, które ma bydz na brzegu za stawem. Jednak nie zły początek iuż był wożenia iego, którego reiestr kto co woził wm. m. M. Panu posyłam. A za [że] będzie chciała ta zima daley posłużyć, że się tego drzewa na miejsce sprowadzi, pilnie się będzie koło tego chodziło. Jakosz i Pan Srzedziński pilno koło tego chodzi …. wyprawia, y to więcey na wolech [wołach], albo też po iednym koniu (….)
O Malowanie Obrazu Kraśnickiego pisałem do wm. m. M. Pana daiąc znać co się sprawieło y iaka iest intencja księdza Proboszcza y prozba do wm. m. M. Pana Coronatio B.M.V. była wymalowana a nie Assumptio, gdyz y Tablica tamta iest wąska w tym Ołtarzu, na wzwyż dość ale w szerokości mała. Proszę tedy w. m. M. Pana aby wm. oznaimieł  wolą swoię doczego się  wm. m. M. Pan skłoni. Syn[21] tez moy Farb nie ma przednich do malowania tego obrazu*. A R. Doktor na te potrzeby nic nie chce dać. Zatym się uniżonemi posługami memi wmiłościwą łaskę iako naipilniey oddaię. P. B. [Pana Boga] proszę aby w dobrym zdrowiu wm. mych Msciwych PP. y błogosławieństwie chować raczył y szczęśliwie do nas przyprowadzieł. Dan w Zamościu 4 dnia lutego. (dalej list uszkodzony i porwany)
List bez daty
Jaśnie  Wielmozny moi WMść Panie Dobrodzieiu moy
Widząc ia wm. mego M. Pana zatrudnionego niemogłem do tego przyjść abym swoy żal opowiedział, proszę uniżenie wm. m. M.P. racz wm. wiedzieć o moim Gwałcie y naiechaniu, despektach, szkodach od Kmithy ktori tho ………(przez zięcia swego?) olhiczkiego [Olbieckiego] sprawieł ten tho olbieczki szamo sziont [samosąd] wpatszi [wpadłszy] do dwora władzie [władzę] na woithostwie [wójtostwie]* populnocy, czeladz [czeladź] moią, stroże, zabijali siekli, yakoszię iem [jak się im] podobało, zrobiwszy tho do karczmi moiey poszli, tamze narąbali chłopow białych głow, poddanich; kogo iedno dostali siekli bili powiedaiąc chłopom – znaiczie [znajcie] Jego mści pana Kmitha. Tatarzyn nie bełby tak ukrutni, potey potrzebie do Zamoscia nawieziono ludzi rannych, ten gwałt y najazd moy J.M. moia miłościwa pani dobrodziejka widząc moie utrapienie, p. Siedlikowskiego, p. Mokrowskiego*, na Inquisitia [-citia zbadanie]  posłała y list rozkazała napisać, czo za uszanowanie koło tego listu panowie Rewizorowie nasłuchalisie tego, odprawiwszy Inqusitia, wm. m. MP niereferowali tego obductia tych rannich podanich [poddanych] uczyniłem, którzy liedwie od śmierci wrucilisze. Niewiem czo wtem iest że wtichly nyczniesienia pokażesie, miła[y] panie a dobrodzieiu z Inquisity [-city], czem ią odnosieł [odniósł] y wycierpiał y poddany przez ten czasz nieraz ani dwa despectow naczinieł leczką[lekceważąc] sobie Honor i łaskę wm. m.P poważał, wiedzał othem [o tym] żem sługa iest wm. Łaczno [łacno – łatwo] sprawiedliwości dostąpić mogł, beło [było] prawo jeślim czo beł winien nienowina tho czynicz Znikacz tego olbieczkiego nienaszamem mnie. Zaprawdę dziwuiesie y po warszawie iego męstwa y szmiałości spiących bycz [bić].
Proszę uniżenie dlia Boga Mściwy Panie obrońcą moiem y poddanych raczył bycz y weyrzał nathe sprawe…..tego….., ……. swa suptelna uchodzi. Do thego czasu czeladź moia y poddany nieszą bezpieczny wezdrowiu y zachowacz ych niemoge nie przyciosze przed w. mego Mpana płonych [błachych] rzeczi, Szą panowie Rewizorowie iest obduktia, szą ludzie żiwy [żywi] jesly tho iest znaczy proszę uniżenie aby wm. moiem miłość. Panem beł y sprawiedliwości raczeł uczynisz [raczył uczynić].
Wm m mść pana y dobrodzieia naniszy sługa Jan Jaroszowicz Architekt.
Ostatni z listów Jana Jaroszowicza do Tomasza Zamoyskiego opisuje zdarzenie, do jakiego doszło w dobrach dzierżawionych przez architekta. Przypuszczalnie dotyczyło Złojca. W XVI w. miejscowość należała do Kmitów, m.in. Piotra Kmity z Wiśnicza, później do Górków i Czarnkowskich, ich spadkobierców. Jan Zamoyski odkupił te ziemie razem z całą włością szczebrzeszyńską. W 1624 r. Tomasz Zamoyski nadał dożywotnio wójtostwo na Złojcu Janowi Jaroszowiczowi, architektowi nadwornemu Zamoyskich. W jego dzierżawie wieś pozostawała przez 46 lat (do 1670 r.) Według inwentarza w 1639 r. w Złojcu znajdował się browar, pasieka, winnica i dwa sadki. Wspomniany w liście dwór musiał być poprzednikiem wybudowanego przed 1641 r. kolejnego dworu.[22] Wzmiankowany w liście Olbiecki może być tożsamy z wymienianym przez Niesieckiego Olbieckim h. Janina w woj. lubelskim. Trzeci ordynat Jan II Zamoyski aktem z dnia 13.VIII.1643 r. nadał lub potwierdził wcześniejsze nadanie Janowi Jaroszowiczowi wójtostwa lackiego i złojeckiego.[23] Wspomniany w liście Siedlikowski, jeden z rewizorów delegowanych pod nieobecność ordynata przez jego żonę Katarzynę Zamoyską do zajęcia się sprawą „zajazdu na wieś”, dzierżawił w latach 1625-1629 dobra ordynackie w Latyczynie.[24] List Jaroszowicza jest pełen emocji, nie kryje on wzburzenia i rozczarowania zachowaniem agresora. Dostrzegamy empatię wobec losu poddanych, powierzonych jego pieczy, zabieganie o ratowanie ich życia i zdrowia. W ordynacie pokłada nadzieję na obronę wspólnych interesów i oczekuje od niego podjęcia kroków zmierzających do wymierzenia sprawiedliwości wobec sprawców zajścia.
Pozostała korespondencja skierowana przez Jana Jaroszowicza do Tomasza Zamoyskiego dotyczy pracy architekta i relacji z realizacji zadań zleconych przez ordynata. Należą do nich: budowa pałacu na Krasnymbrzegu w Żdanowie, prace przy pałacu Zamoyskich i fortyfikacjach miasta oraz prace zlecone w Kraśniku. „Dwór za stawem” architekt wznosił w latach 1628-1635.[25] J. Jaroszowicz w służbie dworu Zamoyskich pracował od około 1610 r. przez blisko 60 lat. Wykształcił się w zawodzie przy Włochu Bernardo Morando, projektancie i budowniczym Zamościa. Początkowo nadzorował prace przy fortyfikacjach. Z tego okresu pochodzi także projekt kazalnicy do zamojskiej kolegiaty. W liście z 15 listopada 1620 r., przytoczonym we fragmencie przez A. A. Witusika,  pisał: „Według rozkazania WMści mego MPana posyłam te kazalnice obydwie rysowane…jaka by miała być ta kazalnica? Jeśli WMść mój MPan chce mieć wszystką czarną, zda mi się, żeby czarna piękniejsza i ozdobniejsza, ponieważ figury będą białe alabastrowe.” Jerzy Kowalczyk wzmiankuje (za St. Tomkowiczem), że królewscy stolarze mieli robić w 1620 r. wspaniałą kazalnicę z czarnego hebanu z białymi alabastrowymi figurami.[26]
Podmiejska rezydencja (pałacyk, willa) wznoszona przez 7 lat na tzw. Krasnymbrzegu[28] Wielkiej Zalewy graniczącej z Groblą Żdanowską (obecnie ul. Lipska i tzw. „Zamczysko”) został uwidoczniony na planach i mapach zanim zniszczyli go Kozacy Bogdana Chmielnickiego w 1648 r. Jego krótki, zaledwie 13 letni żywot w przestrzeni otaczającej miasto nie nacieszył oczu II ordynata, który zmarł w 1638 r., ale służył jego następcy. Z listów wynika, że pierwsza faza budowy rezydencji nastręczała pewne trudności architektowi, który musiał zajmować się nie tylko dopilnowaniem dowozu drewna na budowę i do wypału cegły w zamojskiej cegielni, ale także organizacją furażu, zapłatą furmanom, na co uskarżał się ordynatowi, że trawi czas na zajęcia nie należne architektowi. Widoczny jest także w listach pewien rozdźwięk pomiędzy architektem i osobami zarządzającymi skarbem zamku oraz brakiem konkretnych decyzji ordynata w sprawie zleconych architektowi powinności. Dowiadujemy się także o szczegółach związanych z „uzbrojeniem” terenu pod rezydencję, parametrach budowli, o trudnościach w naborze niskopłatnych pracowników czy chociażby o kłopotach z powodu braku dobrych farb na dokończenie obrazu MB w kościele w Kraśniku, którego autorem był Jak Kasiński, zięć  Jana Jaroszowicza.
Według A. A. Witusika historycy sztuki zakładają (hipotetycznie) udział Jana Jaroszowicza także  przy  rozbudowie ratusza, dokończeniu prac przy kolegiacie, budowie cerkwi grecko-ruskiej (ob. kościoła p.w. św. Mikołaja), projekcie budowy kościoła Franciszkanów oraz niektórych kamienic. Poza Zamościem przypisuje mu się architekturę kościołów farnych w Szczebrzeszynie, Turobinie i projekty: kościoła w Uchaniach i Kaplicy Firlejów przy kościele Dominikanów w Lublinie. Mniej więcej od 1625 r. Jan Jaroszowicz pełnił w Zamościu urząd burgrabiego dworu zamojskiego i cieszył się poważaniem Tomasza Zamoyskiego, Katarzyny Zamoyskiej oraz Jana II „Sobiepana” Zamoyskiego. Jego uczniem był kolejny zamojski architekt Jan Michał Link. Jan Jaroszowicz zmarł w Zamościu w 1670 r. W mieście dla uczczenia pamięci architekta nazwano jego imieniem niewielki plac pomiędzy gmachem d. Akademii Zamojskiej a kościołem p.w. św. Katarzyny.[28]
Opracowanie: Ewa Lisiecka, Justyna Bartkowska
[1] AGAD, Archiwum Zamoyskich, Seria I korespondencji Tomasza Zamoyskiego, II ordynata. Listy różnych osób do Tomasza Zamoyskiego, sygn. 331. Skan 3.
[2] Wielka Zalewa Twierdzy Zamojskiej, w tym kontekście od strony południowej przy grobli żdanowskiej. W latach 1628-1635 wznosił Jaroszowicz dla Tomasza Zamoyskiego „dwór za stawem” na tzw. Krasnymbrzegu – A. A. Witusik. O Zamoyskich Zamościu i Akademii Zamojskiej. Lublin. 1978. s. 174.
[3] Werbkowice pow. Hrubieszów, od pierwszej poł. XVII w. należały do Zamoyskich, Józef Niedźwiedż. Leksykon historyczny miejscowości dawnego województwa zamojskiego. Zamość 2003. s. 566.
[4] Horyszów Ruski gm. Miączyn, Leksykon… s. 173.
[5] Żuków gm. Miączyn, Leksykon …s. 649, wg J. Niedżwiedzia w XVII w. losy wsi są nieznane, lecz powyższy zapis w liście dowodzi, że przynajmniej częściowo wieś należała do Zamoyskich, tym bardziej że przy k. XV w. należała do Więcława Zamoyskiego, syna Tomasza z Łaźnina, a na pocz. XVI w. do Piotra Zamoyskiego, wnuka Tomasza z Łaźnina.
[6] Śniatycze gm. Komarów, Leksykon… s. 507, 508. Za Śniatycze i Wolę Śniatycką dał J. Zamoyski kwotę 2000 zł w: Adam Andrzej Witusik. s. 104.
[7] Iwaszkowic – jeden z arendarzy dóbr Ordynacji Zamojskiej, w 1621 r. otrzymał od Tomasza Zamoyskiego 3 ćw. łana ziemi w Obroczy, prawo robienia piwa i gorzałki w swojej karczmie, wyrąb lasu na opał i budowę oraz wolne mlewo w młynie Rudka (k. Zwierzyńca), potem objął to jego syn Tomasz, który zginał pod Wiedniem w 1683 r., a majątek przeszedł na jego spadkobierców – J. Niedźdwiedź. Leksykon (…)..s. 353
[8] Szrzedziński – Średziński Jan trzymający wójtostwo klucza księżpolskiego w tym m.in. Lipia, Soli, Dąbrowicy, Średziński Stanisław zarządca dóbr Księżpola, s. 261 Leksykon (…) J. Niedźwiedź.
[9] Księżpol pow. Biłgoraj, Leksykon…. s. 255, w 1622 r. wybudowano we wsi nowy dwór, wieś spustoszona w 1624 r. przez Tatarów
[10] Dąbrowica pow. Biłgoraj, Leksykon …. s.98, w sporze z Adamen Gorajskim wieś została w 1599 r. przysądzona wyrokiem trybunalskim Janowi Zamoyskiemu
[11] Krzeszów – od 1590 w dobrach Ordynacji Zamoyskiej – stolica klucza krzeszowskiego.
[12] Kraśnik – miasto kupił Jan Zamoyski w 1604 r. i włączył je do Ordynacji Zamojskiej, w której pozostawała do 1864 r., wzmianka w liście dotyczy kościoła p.w. Wniebowzięcia N.M.P. w Kraśniku
[13] Dotyczy Zamku Zamoyskich. Jaroszowicz prowadził także prace przy murach twierdzy zamojskiej i w pałacu. A. A. Witusik. O Zamoyskich  (…) s. 174.
[14]Podskarbi, przypuszczalnie w tym czasie skarbem zamku zamojskiego zarządzał Henryk Ungier. A. A. Witusik. O Zamoyskich  (…) s. 105
[15] AGAD, Archiwum Zamoyskich, Seria I korespondencji Tomasza Zamoyskiego, II ordynata. Listy różnych osób do Tomasza Zamoyskiego, sygn. 331. skany 5 i 6.
[16] Fortyfikacje Twierdzy Zamoyskiej – vide A.A. Witusik. O Zamoyskich (…) s. 174.
[17] Staropolska nazwa zawodu murarza
[18] Wyżywić, utrzymać się
[19] Żdanów wieś w pow. zamojskim – do Ordynacji Zamojskiej włączona w 1589 r., J. Niedźwiedź. Leksykon (…) s. 643. Pałac budowano zatem w Żdanowie, nie na Skokówce, w dzisiejszym położeniu geograficznym na tzw. Zamczysku, na pięknym brzegu Wielkiej Zalewy Zamojskiej (Krasnym-Brzegu)
[20] AGAD, Archiwum Zamoyskich, Seria I korespondencji Tomasza Zamoyskiego, II ordynata. Listy różnych osób do Tomasza Zamoyskiego, zespół 358 sygn. 718. (skany 29 i 30). List jest uszkodzony i niepełny.
[21] Przypuszczalnie chodzi o malarza, zięcia Jana Kasińskiego, za którego wyszła córka Jana Jaroszowicza, Jadwiga.
[22] Józef Niedźwiedź. Leksykon (…) s. 633. Złojec.
[23] Andrzej Kędziora. Zamościopedia. hasło: Jan Jaroszowicz. Stanisław Łoza. Słownik architektów i budowniczych Polaków oraz cudzoziemców w Polsce pracujących. wyd. II. Warszawa 1930. Wrocławska Biblioteka Cyfrowa. https://www.dbc.wroc.pl/dlibra/publication/5237/edition/5039/content?format_id=1
[24] J. Niedźwiedź. Leksykon (…) s. 259.
[25] Witusik Adam Andrzej. O Zamoyskich Zamościu i Akademii Zamojskiej. Lublin 1978. s. 173-175.
[26]Kowalczyk Jerzy. Kolegiata. cz. I. Warszawa 1968. s. 34.
[27] Kędziora Andrzej. Zamość od A do Z. cz. I. Wydanie Regionalnej Pracowni Krajoznawczej PTTK. Zamość 1991. s. 90-91.
[28] Kędziora Andrzej. Zamościopedia. https://zamosciopedia.pl/index.php/hasla-alfabetycznie/k/kp-kr/2351-krasnybrzeg
  • przysłowie staropolskie – „Nie pociągną kary, woły nie do pary”
  • może dotyczyć Mokrowskiego Stanisława, który mieszkał w Zamościu przy ul. Szewskiej w 1639 r. Oprócz Iwaszkowicza także wzmiankowany Mokrowski posiadał pewną daninę od Zamoyskich w Obroczy.
  • dotyczy obrazu Koronacji NMP (358×187), który wisi obecnie na ścianie nawy kościoła w Kraśniku. Pierwotnie należał do ołtarza głównego tej świątyni. Zachowany w dobrym stanie. Gruntownie konserwowany w 1970 r., omówiony w osobnej rozprawie J. Kowalczyka (Kowalczyk, Koronacja Najświętszej Panny w Kraśniku – dzieło Jana Kasińskiego. w: „Roczniki Humanistyczne” 42 (1994) z. 4. s. 141-142.) – Jerzy Żmudziński. Ze studiów nad malarskim wystrojem kościoła parafialnego w Kraśniku – dzieło Tomasza Dolabelli i Jana Kasińskiego. Ze_studiów_nad_malarskim_wystrojem_.pdf

Jan Kanty Siarczyński

Obecnie w Zamościu największą atrakcją turystyczną stały się odrestaurowane w dawnym budynku Akademii Zamojskiej polichromie. Część z nich przypisuje się zamojskiemu malarzowi Janowi Kantemu Siarczyńskiemu. Datowane są na połowę XVIII w. Dorobek malarza omówił szeroko Kazimierz Kowalczyk opisując rzemiosło miasta na przestrzeni ponad dwóch wieków. Wymienił w opracowanym inwentarzu majątku Siarczyńskiego m.in. wzmiankę dotyczącą prac malarskich w kaplicy akademickiej: „od malowania kaplicy w Akademii 360 zł”. Informacja ta pozwala konserwatorom na sygnowanie autorstwa części polichromii. Rzemiosło Siarczyńskiego musiało stać na wysokim poziomie bowiem gwarantowało mu dostatnie życie, o czym świadczą rozchody ujęte w inwentarzu sporządzonym przez ojca, Jana Siarczyńskiego (seniora) po śmierci syna.
Dorobek malarza nie jest w zasadzie należycie rozpoznany. Dzięki badaniom K. Kowalczyka wiemy jednak, że malował kaplicę w Sułowcu. Wykonywał landszafty do kamienicy Dzierżanowskiego. Z polecenia ks. infułata malował pokoje dla księży m.in. w Szczebrzeszynie, Sułówku, Dziesiątej, Gorajcu (w tym kościoła) itd. W Zamościu malował Kaplicę Różańcową „u Fary” z polecenia ks. Kołtunowicza. W kościele w Starym Zamościu malował „ołtarzyk” i bliżej nie określone chorągwie, ołtarze i obrazy do procesji. W Nowosiółkach zlecono mu malowanie pałacu. W Pałacu Zamoyskich malował landszafty*, a w kamienicy Jerzego de Kawe szpalery landszaftów (300 zł). Przez pięć lat wykonywał sztychy do prac na srebrze, mosiądzu i żelazie (kapturki, zamki i rury strzelb) zlecone przez Bixmagistra oraz prace związane ze sztychowaniem (dla Wirta) blach i wybijaniem obrazków dla ks. Bobrykiewicza, w tym na kalendarze. Inne drobne prace dla kościołów, cerkwi zlecane przez księży i popów, a nawet chłopów nie zostały szczegółowo określone, ale wyceniono je na łączną sumę ok 500 zł. Najwięcej zarobił przy pracach w Nowosiółkach (1000 zł); u Zamoyskich (800 zł) i w Starym Zamościu (800 zł). Jedyne, znane malarstwo ścienne przypisywane Janowi Kantemu Siarczyńskiemu, możemy dzisiaj podziwiać w kaplicy dawnej Akademii Zamoyskich.
Część wydatków ujętych wspomnianym inwentarzem dotyczyła zakupu farb, kamieni marmurowych do tarcia farb, blach miedzianych sztychowanych, grabsztykli itp. materiałów do sztychowania. Sporym wydatkiem był zakup „księgi percepus” na którą wydał 921 zł. Sporo wydatkował na stroje młodej żony i własne, a „nim się ożenił stracił na potrzeby (przyszłej żony) sumę 300” zł odnotował w inwentarzu jego ojciec. Od rodziców żony (Doroszowskich) kupił za 1000 zł stary dworek z kawałkiem gruntu i starzyzną. W rejestrze odnotowano, że pozostawił po sobie zaledwie 200 zł w gotówce z ogólnej fortuny jakiej się dorobił (5862 zł), którą to sumę żona przeznaczyła na pogrzeb. W czasie, kiedy Jan Siarczyński (senior) sporządzał 17 marca 1762 r. pośmiertny inwentarz po synu (dla wnuka), żona Jana Jantego Siarczyńskiego juniora, Anna z Doroszowskich szykowała się do powtórnego zamążpójścia. W sierpniu 1762 r. wdowa zapisała testamentem małoletniemu synowi, Marcinowi Siarczyńskiemu grunt, na którym stał dworek oparkaniony od ulicy. W tym samym roku Annę de Doroszowskie – wdowę po Janie Kantym Siarczyńskim, wzmiankowano już w aktach miejskich jako żonę Marcina Giersza.
Akta miejskie Zamościa przynoszą kilka nieznanych jak dotąd faktów z życia malarza. Rodzice Jana Kantego (juniora), Jan Siarczyński i Rozalia kupili w czerwcu 1746 r. dwa drewniane domy na Przedmieściu Janowickim. Domy, w tym jeden z ogrodem, po 400 zł. każdy, sprzedali Siarczyńskim Jan i Marianna Klimkiewicze. Posesje graniczyły z drogą publiczną i zabudowaniami Ostrowskiego. W grudniu 1765 r. przeprowadzono przegląd czterech budynków jakie pozostały po zmarłym Janie Kantym Siarczyńskim na Przedmieściu Janowickim.
Pierwszy z budynków stał „na dole blisko krynicy”. Był to budynek stary, w złym stanie. Dwa przyczółki pozbawione były większości gontów. Słupy i podwaliny były przegniłe. Budynek graniczył z ogrodem w posiadłości Szyszkiewiczów. Z tej strony ściana w sieni była pochylona. Do izby prowadziły stare dziurawe drzwi. Ściany w izbie były spróchniałe i nie było przy nich komina. Okna izby były także w fatalnym stanie, jedno było w połowie wybite i zaklejone papierem, drugie miało pięć stłuczonych szyb, a w trzecim cztery szyby „spadane”. Alkierz miał ściany wypaczone, stary ceglany piec i zniszczone okno. W alkierzu nie było podłogi, natomiast ta w izbie była wypaczona.
Drugi budynek ex opposito nie był w lepszym stanie. Dach był pokryty starym gontem, którego ubytki tworzyły w nim dziury. Budynek posiadał dużą izbę z dwoma oknami w starych ramach. W izbie podłoga pogniła, a w alkierzu wcale jej nie było.
Trzeci budynek stał na gruncie Teppera*. Dom określono w aktach jako „nieskończony” z izbą i alkierzem, ale bez drzwi, pieców, okien, podłogi. Budynek pokrywał dach „saski” dołem pokryty gontami, jednak w większości okryty słomą. Nad sienią nie było dachu, tylko samo wiązanie. Sień nie posiadała ścian, tylko w jednej były 4 dyle. W tyle budynku podwaliny już podgniły. Wejście do piwnicy było bez drzwi. Z przeciwnej strony budynku, od ulicy stały same odrzwi, wrót nie było.
Czwarty budynek został określony w aktach mianem „karczemki”. Znajdował się w sąsiedztwie drogi publicznej i probostwa kościoła p.w. św. Katarzyny na Przedmieściu Janowickim (Lubelskim). Jego opis w aktach miasta Zamościa wskazuje na to, że był to budynek stary „nakryty słomą”. W izbie ściany były spróchniałe. W alkierzu ściany pogniły. Budynek o trzech oknach, podwaliny miał także podgniłe.
W sierpniu 1768 r. Anna Giersz (primo voto Siarczyńska), wdowa po Janie Kantym Siarczyńskim, w sporządzonym testamencie opisała budynek dolny na przedmieściu Janowickim. Zapisała ten dom testamentem Salomei Szczepańskiej. Stał na gruncie Daniela Teppera. Był niedokończony, bez „dachu zupełnego y scian w sieni”. Był podpiwniczony, dwie piwnice murowane.
Dom na Przedmieściu Janowickim Salomea (de Siarczyńska) Szczepańska sprzedała za 600 zł w listopadzie 1773 r. Nabywcą był Laurenty i Zuzanna (de Wiszniowskie) Bartusowie. Dom graniczył z drogą publiczną i opuszczonym gospodarstwem Stanisława Teppera, przypuszczalnie sukcesora Daniela Teppera. Zapewne dom został dokończony przez spadkobierczynię, ponieważ akta określają go jako „pod dachem”, a dość znaczna cena zbycia domu świadczy o zainwestowaniu w budynek. Posesja posiadała podwórze po przeciwnej stronie budynku sięgające aż do gruntu należącego do Tepperów i grunt ciągnący się aż do „krynicy”.
Budynek ten musiał sąsiadować z innym, należącym dawniej także do rodziny Siarczyńskich. Zaświadcza o tym transakcja kupna i sprzedaży domu z listopada 1785 r. Sąsiadami posesji byli Bartusowe, co wiąże jego lokalizację z poprzednio omawianym domem. Dom zbywała za 600 złp. Marianna de Siarczyńskie Konopkowa. Nabywcami byli Filip i Barbara Hulterowie.
Marianna Konopkowa i Salomea Szczepańska były najwidoczniej spadkobierczyniami Marcina Siarczyńskiego i Jana Kantego Siarczyńskiego. Zapewne odziedziczyły zbywane na Przedmieściu Lubelskim (Janowickim) domy. Pan Andrzej Kędziora wymienia jeszcze w Zamościopedii Helenę Siarczyńską, siostrę Marcina. Podaje także szczegółowy biogram Joana Cantiusa Siarczyńskiego (1731-1762) i datę zaślubin z Anną z Doroszowskich – rok 1758.
W zbiorach Biblioteki Narodowej w Warszawie przechowywany jest dokument, rysunek z 1757 r. przypisany Janowi Kantemu Siarczyńskiemu (1731-1762). Według mylnego opisu na przedstawiać herb Jastrzębiec rodziny Bruhl (link poniżej).
Rysunek jest podpisany przez artystę: Ioan Cantius Siarczynski. Sculp. Zamoscy. W Bibliotece Narodowej opisano go jako herb Jastrzębiec, ale w rzeczywistości jest herbem złożonym BRUHL, którym rodzina pieczętowała się od 1737 r. Ten miedziorytowy sztychowany herb zamieszczono na początku dzieła dedykowanego przez autora „Jaśnie wielmożnemu… wielce Miłościwemu Panu Jegomości Panu Henrykowi Hrabiemu Bruchlowi Ocieskiemu”, hr. cesarstwa niemieckiego, pierwszemu saskiemu tajnemu ministrowi gabinetu i konferencyj. Autorem dwutomowego herbarza był doktor obojga praw i profesor Akademii Zamojskiej, filozof, matematyk, astronom i autor kalendarzy, Stanisław Józef Duńczewski (1701-1767). Na podstawie sygnowanego rysunku herbu hr. Ocieskiego możemy założyć, że wykonanie pozostałych szkiców herbów także zlecono Janowi Kantemu Siarczyńskiemu.
Podobnie podpisano I. C. Siarczyński Sculp: Zamoscy szkic mapy z oznaczeniem Twierdzy Zamojskiej z roku ok 1761, dołączony do książki będącej „Listem”- polemiką (link poniżej) skierowaną do Lwowskich Jezuitów w obronie przywilejów Akademii Zamojskiej.
Opracowanie: Ewa Lisiecka
  1. AGAD, Acta Advocatalia m. Zamościa, kwerenda z l. 70 XX w.
2. Kowalczyk Kazimierz. Rzemiosło Zamościa, 1971, s. 116, 177, 180-181, 198.
3. Sawa Bogumiła. Zamość 1772-1866. s. 352 przypis 206.
4. Poździk Katarzyna. Polichromie w gmachu dawnej Akademii Zamojskiej.  s. 78. https://wkz.lublin.pl/wp-content/uploads/2022/11/Wiadomosci-konserwatorskie-2022.pdf?fbclid=IwAR3G6J1mFnbayay8MmZ7CroXk7xEBkx6zWzl9shcKUmNNzMk_h-ffBwgZss
5. Herb Jastrzębiec – BN (Polona) – https://polona.pl/item-view/9bc29fd6-eb13-4afd-82d2-a4a7b25f3e6e?page=0
6. Gajl Tadeusz. Herbarz Polski. Od średniowiecza do XX wieku. Gdańsk 2007. s. 50.
6. Herbarz wielu domow Korony Polskiey y W. X. Litewskiego dla niezupełnego opisania albo opuszczenia […] za dawnych […] autorow herby […] wyrazających nie mało dotąd [!] ukrzywdzonych zebraniem wielu familii we dwa tomy […] przez […] Stanisława Józefa […] Dunczewskiego […] oraz poważnymi historykami y autentycznymi dokumentami meliorowany. Herb Bruhl – https://polona.pl/item-view/6d7447b6-e3e5-4080-81a3-3a2263f80699?page=5
7. Zbiory Biblioteki Narodowej w Warszawie. Polona. List Powtorny do Wielebnych OO. Jezuitow Collegium Lwowskiego: z Reflexyami na Skrypt Erekcji pretendowaney we Lwowie Akademii przez Ich swieżo wydany Roku 1761. https://polona.pl/item-view/36f5c4fb-0f58-4f33-a213-7e052f38bf7e?page=5
Daniel Tepper – mistrz rzemiosła garbarskiego, sprowadzony do Zamościa przez ordynatową Annę z Gnińskich Zamoyską. Jeden z najzamożniejszych rzemieślników zamojskich schyłku XVII w. w 1699 r. kupił dom na Janowicach od Wawrzyńca Zbytniowskiego. Miał siedem posesji w mieście i pięć kawałków gruntów, które scalił w jedna posesję. Tam zbudował garbarnię. Mieszkał w domu kupionym od Dudziaków za 800 zł. Za długi przejął „cztery grzędy” i kamienicę. Udzielał pożyczek pod zastaw lub prowizję. Właściciel dwóch jatek miejskich. więcej: https://zamosciopedia.pl/index.php/hasla-alfabetycznie/t/ta-ti/415-tepper-daniel-garbarz-patrycjusz
landszaft – obraz z pejzażem, widokiem, panoramą krajobrazową, mające zazwyczaj niewielką wartość artystyczną.

Klucz łabuński w II połowie XVII wieku  

      Druga polowa XVII wieku była bardzo ważnym okresem w historii klucza labuńskiego, w czasie którego uległ zniszczeniu ten majątek ziemski, a następnie powoli się odtworzył niczym Feniks z popiołów. Podobnych zniszczeń okolice te doznały dopiero kilkaset lat później, podczas okupacji niemieckiej w czasie II Wojny.
     W 1648 roku włość łabuńska przynależała Stanisława Firleja z Dąbrowicy, od 1667 roku należała do Andrzeja Sułkowskiego, pod koniec XVII wieku do ordynatowej zamojskiej Anny z Gnińskich, wdowy po Marcinie Zamoyskim.
                                                     Organizacja klucza łabuńskiego
       Do klucza przynależały wioski: Łabunie, Hruszów (Gruszów), Wola Łabuńska, Łabuńki, Wierzbie, Ruszów, Barchaczów i Jatutów. Historię klucza w tym czasie można podzielić na trzy okresy: przed końcem 1648 roku – był to rozwinięty gospodarczo majątek; następnie w latach od końca 1648 r. do końca 1672 r. – majątek został zdewastowany a ludność zdziesiątkowana przez dwukrotne najazdy kozacko-tatarskie oraz przez  Szwedów, jako zemsta za niewpuszczenie do Zamościa; od końca XVII wieku kiedy nowi właściciele przystąpili do odbudowywania zniszczonej włości ziemskiej.
        Początkowo majątkiem ziemskim administrował bezpośrednio właściciel, do pomocy posiadał kanclerza Krzysztofa, który prowadził sprawy administracyjne. W stołecznej wiosce Łabuniach znajdowała się w dworze siedziba właściciela, tam był główny sąd dominialny włości, w składzie: właściciel lub osoba upoważniona, Georginus adwokatus (był pisarzem), woźny Bartolomeo wistnik roznoszący zarządzenia oraz egzekwujący kary. Był sądem II instancji dla chłopów, odwoławczym od sądów wójtowskich. Najczęściej karano grzywną oraz chłostą lub staniem w gąsiorze, często jednocześnie. Gąsior znajdował się przy dworze, były to dwie deski z otworami na ręce i głowę, zamykane na kłódkę, osadzone nisko na dwóch słupkach. Wymuszało to zgarbienie się i podniesienie głowy u zamkniętego, co przypominało gęsiora. Zamykano tylko w dni świąteczne, w pozostałe trzeba było odrabiać pańszczyznę.
       W wioskach władzą byli wójtowie, nazywani też sołtysami, byli urzędnikami domena, wybierani przez niego. Wójtowie znajdowali się w Łabuniach, Woli Łabuńskiej, Łabuńkach i Ruszowie. Natomiast mniej rozwinięte wioski Barchaczów, Hruszów, Jatutów i Wierzbie podlegały pod sąsiedniego wójta. Przed domem wójta jako informacja o funkcji, był wbity słup. Główną ich rolą było wykonywanie poleceń właściciela i pilnowanie porządku oraz opieka nad poszkodowanymi mieszkańcami. Przewodzili wiejskim sądom ławniczym, sąd I instancji dla mieszkańców podległych im wiosek. Oprócz wójta w sądach zasiadało kilku przysiężników (ławników), których sam wybierał. Najczęstszą karą była chłosta, do wykonania wystarczała ławka i postronek, kobiety sieczono rózgami. Chłopi mogli składać do właściciela pisemne supliki (skargi), które najczęściej nie były rozpatrywane, a skarżący narażali się na sankcje.

Łabunie na XVIII w. Mapie von Miega
           W Łabuniach znajdowała się karczma dworska prowadzona przez Matiasa karczmarza i Barbarę karczmarkę. Właściciel klucza posiadał monopol propinacyjny. Wszyscy musieli korzystać z jej usług, chodzenie do obcych karczem było karalne. Była centrum kulturalnym klucza, w niej odbywały się wszystkie uroczystości publiczne i rodzinne. Po mszy w niedzielę i święta była odwiedzana całymi rodzinami. W tamtym okresie pito przede wszystkim piwo o niskiej zawartości alkoholu. Było podstawowym napojem, który był spożywany nie tylko przez dorosłych ale również dzieci. Dopiero wprowadzenie na początku XIX wieku mocnych destylowanych trunków (gorzały), wyrugowało z karczem kobiety i dzieci.
        W Łabuńkach  znajdowała się osobna Osada Młyńska z dworskim młynem wodnym na Łabuńce, dzierżawionym przez Andreasa młynarza. Właściciel klucza miał monopol na przemiał zboża, nieprzestrzeganie było karalne.
          Chłopi nie uważali młynarza za członka społeczności wiejskiej. W polskich bajkach diabeł ma sadybę nie tylko w dziuplach wierzb ale również w młynach, ponieważ młynarz był uważany za ich wspólnika.
         Opłatą za przemiał była część zboża, chłop w gospodarstwie wymierzył zboże przeznaczone do zmielenia. W młynie po nasypaniu do identycznej miary [1]okazywało się, że zboża jest mniej. Ponieważ pracujące mechanizmy młyńskie wytwarzały drgania, które powodowały ściśnienie ziaren w korcu. Dla chłopa który widział, że na jego oczach znika zboże było jedyne wyjaśnienie, że okradł go młynarz przy pomocy szatańskich sztuczek.
        Wioski zamieszkiwali oprócz chłopów pańszczyźnianych również rzemieślnicy. Najliczniejsi byli tkacze, w Ruszowie: Simon, Adam, Gregor, Krzysztof; w Barchaczowie: Błażej, Matias, Mikołaj; w Łabuniach Walentinus, Andreas; w Woli Łabuńskiej Laurenty; w Łabuńkach Petrus.
        W Ruszowie był Andreas kusnirz (kuśnierz) szyjący kożuchy. Było dwóch krawców: w Łabuńkach Laurencjusz oraz Łabuniach Gregori.
       W Woli Łabuńskiej był Matias woskbój, przerabiający wosk na świece. W Ruszowie była kuźnia wykonująca usługi dla ludności, pracował w niej Jan kowal. Wszyscy rzemieślnicy nie posiadali pola tylko ogrody na swoje potrzeby (z nich płacili czynsz), zamiast pańszczyzny oddawali część wyrobów lub wykonywali darmowe usługi dla dworu.
        W Łabuniach przy dworze byli kurdybanicy wytwarzający ozdobne skóry służące jako obicia ścian i mebli w dworze: Joannes i Andreas.
        W folwarku łabuńskim znajdował się woźniczy Andreas, który nadzorował stan wszystkich pojazdów dworskich, podlegali pod niego rzemieślnicy dworscy: Stanisz stelmach, kołodziej (NN), kowal Krzysztof. Ponadto bednarz (NN) wytwarzający beczki na potrzeby dworu.
         Lasów dworskich w kluczu strzegli strzelcy, obaj mieszkali w Ruszowie: Laurentis i Adalbertus (Wojciech).   
      W Hruszowie przy lesie był mielerz gdzie Stanislawus węglinski (węglarz) wypalał węgiel drzewny, dziegieć i potaż. Oddawał część pozyskanych materiałów do dworu jako czynsz, a sam utrzymywał się ze sprzedaży pozostałej część swoich wyrobów. Bez dziegciu nie mogły funkcjonować w tym czasie wozy, które posiadały drewniane osie wymagające stałego smarowania.
     W lesie były barcie, z których miód pozyskiwał bartnik (NN) zamieszkujący w Bródku przysiółku Łabuniek. W przysiółku zamieszkiwała jedna rodzina nazywana Brodnickimi. Bartnik zamiast pańszczyzny, oddawał część pozyskanego miodu do dworu.
         W Łabuniach znajdował się kościół farny pod wezwaniem MB Szkaplerznej i świętego Dominika, proboszczowie: ksiądz Jan Grabski, ksiądz Rafael Wosiński w latach 1651-1667, od 1668 roku ksiądz Jakub Frugalski. Przy kościele był organista, w kolejności: Stefanus Slisewic, Paulus, Gabriel Szidłowski, oraz kantor, w kolejności: Joannes oraz Albertus. Przy kościele była szkółka kościelna nadzorowana przez proboszcza, w której uczył organista.
       Proboszcz miał prawo karać chłopów za niechodzenie do kościoła oraz nie przestrzeganie przykazań. Do tego służyła kuna, obręcz na łańcuchu umocowana przy portalu głównego wejścia do kościoła. Grzesznik musiał stać lub siedzieć (zależało od wysokości zamocowania kuny) w założonej na szyję obręczy w dni świąteczne. Nie wiadomo czy była w Łabuniach, przypuszczalnie tak, zniszczyło ją dobudowanie kruchty w XIX wieku.

Łabuńki na XVIII w. mapie von Miega
        Pańszczyzna w Polsce została ustawowo wprowadzona na podstawie wydanego 7 stycznia 1520 roku przywileju w Toruniu przez króla Zygmunta Starego. Ustanawiał obowiązkowy minimalny zakres pańszczyzny na 1 dzień w tygodniu. Dotychczasową praktyką było nakładanie na chłopów przez szlachtę obowiązku darmowej pracy za użyczenie ziemi uprawnej  2-4 dni w roku. Od tej pory szlachta stała się dysponentem darmowej chłopskiej siły roboczej. Oprócz pańszczyzny były daremszczyzny – doraźne i bezpłatne prace. Wraz z tym starano się utworzyć barierę społeczną i psychiczną pomiędzy chłopami a szlachtą. Wprowadzono nazwę chłop zamiast kmieć, która w staropolszczyźnie oznaczała niewolnika, a szlachta to inny, wyższy rodzaj człowieka, szlachetny. Szlachta miała wywodzić się od Sema a chłopi od Chama.
      Wszyscy chłopi za użytkowanie ziemi byli obciążeni rentą odrobkową (pańszczyzną) oraz daninami w naturze. Jako daninę musieli oddawali czynsz dla dworu w zbożu (osyp), kiedyś zboże mierzono nie na wagę tylko objętościowo, podstawową miarą był korzec. W kluczu przy gumnach byli strycharze: w Łabuniach Adam, w Woli Łabuńskiej Wojciech, którzy wsypane przez chłopów zboże do korca (miary) strychowali (ugniatali) równo z krawędzią przy pomocy wałeczka.
          W zależności od lokalnego obyczaju oddawano czynsz w korcach strychowanych, z czubem lub kołnierzem. Ważne było z jakiej wysokości wsypywane było zboże do miary, im wyższej tym więcej go wchodziło (ziarna ściślej przylegały). Jeżeli był strycharz to można przypuszczać, że sypano spod pachy. W tych wioskach gdzie byli strycharze znajdowały się gumna dworskie, zbierające daninę w ziarnie (osyp) do spichlerzy dworskich. Czynsz odbierał administrator z pisarzem. W gumnie na pobojowisku stodoły w zimie odbywało się młócenie zboża, zebrane pańskie zboże magazynowano w snopach.
          Występujące określenie w kluczu chłopów Wolski, Wolczyk, oznaczało osadzonego chłopa na wolniźnie, zwolnionego z opłat na czas zagospodarowania. Wdowy były zmuszane do poślubienia wskazanego przez pana chłopa, celem wypełnienia braków siły roboczej.
         Znajdował się w Łabuniach gospodarz bonifraterski [Nikolaus [2] Gospodarz Bonifraterski], z tego gospodarstwa oddawano czynsz na potrzeby szpitala Bonifratrów w Zamościu.
          W Wólce Łabuńskiej przy magazynie znajdował się browar z Matiasem piwowarem i słodownikami: Grigory, Joannes, Jakobus, Stefanus. Wytwarzano piwo na potrzeby dworu oraz gorszej jakości dla karczmy dworskiej.
         Byli też winiarze, w XVII wieku do Polski sprowadzano wino produkowane na Węgrzech, ale dojrzewające w Polsce. Miejscowi winiarze produkowali wino na potrzeby dworu, kościoła [3] oraz karczmy. Leżakownia wina znajdowała się na folwarku w Łabuniach; przy niej wymieniani są winiarze: Jan, Albert, Tomas, mieszkający w Łabuniach.
       Obok Łabuń nad rzeką Łabuńką znajdowała się łaźnia chłopska. Ponieważ wymieniany jest Jan winnik, którego zadaniem było smaganie miotełką korzystających z łaźni (zajmował się obsługą łaźni). Przypuszczalnie znajdowała się w jedno izbowym drewnianym domku, uszczelnionym mchem, podzielonym na część męską i żeńską, z piecem kamiennym w środku służącym do ogrzewania kamieni.
         W okolicy Ruszowa była niewielka kopalnia kamienia, z pozyskanego kamienia, robiono osełki do narzędzi rolniczych. Prowadził ją Antoni Bergmann [górnik], przypuszczalnie był dzierżawcą. Sprzedawał gotowe produkty, część w ramach dzierżawy przekazywał do dworu. W kopalni pracował jeden górnik Joanes, przypuszczalnie pracownik najemny lub w ramach odpracowania pańszczyzny. Nie słychać o wydobywaniu innych kopalinach w kluczu.
       Po najeździe Kozaków z Tatarami w 1648 roku, w dworze łabuńskim była siedziba Bohdana Chmielnickiego, a następnie Szwedów w 1655 roku, pozostały puste nie użytkowane pola. Wioski zostały zniszczone a ludność wymordowana, część wzięli w jasyr Tatarzy i sprzedali na targach niewolników, na Krymie. Poświadczają to księgi parafialne, prowadzone w latach 1649-1677.
     Ponowne zagospodarowywanie klucza rozpoczęło się w końcu XVII wieku przez nowych właścicieli. Włość nie należała do Ordynacji Zamojskiej. Wykorzystywano miejscowych chłopów, tych którzy ocaleli do osadzenia w odbudowywanych wioskach. Nie wymienia się  rzemieślników, są sami rolnicy. Nie istnieją też żadne zakłady produkcyjne. Nie istnieje szkoła parafialna ani łaźnia. W końcu XVII wieku była pasieka w Wierzbiu i młyn w Hruszowie. Rozwój gospodarczy klucza nastąpił dopiero za Jana Jakuba Zamoyskiego.
       Ordynacja przywiązywała wagę do pozyskiwania informacji o nastrojach ludności aby uniknąć ekscesów i buntów. W każdej wiosce był wybrany przez administrację wójt, dla gorliwego spełniania „najwyższych rozkazów i  dyspozycji pańskich, a najwięcej utrzymania w posłuszeństwie gromady swojej ich przyzwoitej karności”[4]. Wójt był częściowo zwolniony z obowiązku odpracowania pańszczyzny.
      Nowa wojna północna nie spowodowała takich strat jak poprzednia, w 1704 roku w folwarku łabuńskim stacjonował król szwedzki Karol XII, podczas rozmów o poddaniu twierdzy zamojskiej.
       Na czele administracji klucza stał Marian Strzelecki, który jednocześnie dzierżawił folwark w Łabuniach, płacąc z niego czynsz. Administrator był przedstawicielem właścicielki (ordynatowej).
      Ustalenie mieszkańców w tym czasie umożliwiły dwa spisy: pierwszy z 23 maja 1697 roku – wykaz czynszów poddanych klucza łabuńskiego, drugi nie datowany (z końca XVII wieku) – wykaz danych zwierząt pociągowych.
     Wykaz pierwszy obejmuje osadzonych użytkowników gospodarstw i z tego tytułu opłacających czynsz dla właściciela gruntów. Czynsz płacony był w naturaliach wyprodukowanych przez chłopów. Chłopi nie byli pełnoprawnymi właścicielami gospodarstw jedynie użytkownikami i z tego tytułu ciążył na nich obowiązek nieodpłatnej pracy (pańszczyzny).
     Drugi obejmuje gospodarzy którym przydzielono brakujące zwierzęta pociągowe, które służyły do obrobienia gospodarstwa swojego oraz odrabiania pańszczyzny sprzężajnej. Pojedynczy koń mógł być użyty jako zwierzę pociągowe, do tego samego celu była potrzebna para wołów. Pary wołów i konie były przydzielane nowo osadzonym,  pojedyncze woły i konie tym którzy w różnych okolicznościach je utracili. Parę wołów i konia posiadali odrabiający pańszczyznę sprzężajną, koniem gospodarz obrabiał swoje pole, a do pańszczyzny wysyłał woły z parobkiem.
        Specyfikacja czynszów z poddanych Klucza Łabuńskiego w Remanencie ex  A. 1697    
                                              W Łabuniu
                                                w oziminie
Byczek Wawrzych, Kołtuniak Bartko, Fejdko Petryk, Maslany,
                                     na pustych chłopskich
Bartek Kołtuniak, Tomek Kołtuniak, Kłak, Tarnawatcki, Fejdko Petryk, Skolniczek,
                                   na shedziowym (schedowym)
Sak Fejdko, Kaneasz, Miskow zięc Szczui, Petryk Fejdko, Paweł Romianka, Macko Pys, Krzysko Gruca, Paweł Słomianka, Parzypiec Macko, Bylik Lesny, Piekło, Harasim na swojej, Dmitruk Wasko z Zamościa, Gruca (Grudza), Kulak, Bartko Kołtuniak, Muzyka Misko, Kłak, Gruca.
                                            Wieś  Hruszów
Sobek Czyzowski na gruncie tegoż, Susz Stach na gruntach tegoż, Olech na swoim tenże na  Nakowym, Paweł  Greniuk na Połaszkowym, Maciek Greniuk, Jan Kulik, Sobusiowa na swoim, Stach Węgrzyn na swoim, Jakub Tywon na swoim, Sobisicha za łąkę, Paweł Greniuk za łąkę, Olech z ogrodu, Młynarz z ogrodu,
                                                          w jarzynie[5]
Senko Piszy syn Lesny, Szymek Kulik na Skoczylasowym, Pejdow zięć na Malanowym, Iwan na swoim, Jakub Tywon na swoim, Jędrzej Flaga z grodu, Walusko z Pniewa.
                                                 podsiedziane (osadzone)
Kudyn, Szczesniak Jakub, Wawrzek Szczeląnk, Zapuchty, Iłko, Pauliniak, Susz Wojtek, Susz Stach, Bartek Kulik, Iwan Ilkow Pasiech (pasieka).
                                                      Wieś Ruszowa
Paweł Greniuk, Wojt, Kropicha, Waszek Zbyszek, Stach zięć Tkacza, Błazek, Maciek Greniuk, Malan, Skoczylas, Mistko Pszyczyna, Olech, Wolski, Jan Woźny.
                                          W Wierzbiu Pasiecha (pasieka)
Karchut, Jasko Nowosad, Bundziak, Gumienny Starszy, Turczyn, Maciek Rudy, Karchuciak, Pietrycha.
                                                  Łabuńki Wieś
Pasko Parchaty, Szwiec, Szyszko, Lodowski, Mąkosi, Hrycko, Rachmanczyk Jędrzej, Hałasa, Mahanczuk, Bartnik, Niemiec, Daniło, Kłonica, Suszpsuj, Tomek Szykuła, Filipek, Karchut, Barwit, Szykuła, Darocha, Niesczon,
                                                 w jarzynie
Pilip Jędruch, Czało, Kłonica, Szykuła, Kazmierczuk, Kwasny, Mędzon, Niemiec z Zagumienka, Prosz Iwan, Szadnik, Tkacz Wojciech, Gospodarz Dniowski (Dniówkowy), Hrycko, Kaczmarz, Czwal, Poluch, Mędzon Stary, Matys Tywon, Daniło z Zagumienka, Marcin na Paszewniku, Cyzyn (Czyzyn).
                                                Wieś Barchaczow
Cynga, Kuminek, Kobaczycha, Paweł Jagoda, Walek, Jagodzicha Wdowa, Turczyn, Ihnat Wojt, Matwiej Orosa, Astoma Tymosek, Hryc Tomek, Diablicha, Banadicha, Karp Olek, Jackowski.
                                                    Jatutow Wieś
Jędruch, Joselak, Szykuła, Jarosz, Bykowski, Bakon, Joselak, Szwiec, Szykuła, Szajnoga, Jasko, Niemiec, Torba (dodatkowo – tenze z łąki), Mazur, Szajnoga, Garbaty, Krzysztof Mukos (Mąkos).
                                       W Łabuniu czynszyki po nich
Petryka, Kłaptonicha, Felczuk Sak, Wojt Łabonski i Fejdko, Dycha, Błazek Tkacz, Krolik Jędruch, Gsiedzicha, Piekło, Harasim, Matyska Tomek, Gruca, Grzesko Muzyk i Tatarzyn.
                 Rejestr chłopów którym potrzeba dać woły i konie
                                                  Łabunie              
Kulakowi Sobkowi wołu jednego i konia, Kłaptonowi konia, Muzyce Miskowi para wołów, Niemcowi konia, Czyzowi konia, Jaskowi Słomiance konia, Pawłowi Krolowi wołu i konia, Grudze konia, Harasimowi para wołów, Tarnawatckiemu konia, Pysiowi Staremu para wołów i konia, Kłakowi Jaskowi wołu i konia, Kaczmawczukowi konia, Tatarowi para wołów, Pysiowi Młodszemu para wołów i konia, Piekłowi  para wołów i konia, Kancleszowi para wołów i konia, Głąbowi Marcinowi para wołów i konia.
                                                        Hruszów
Kudymowi para wołów i konia, Kasrukowi konia, Pszczynie Semkowi konia, Greniowi para wołów i konia, Harasimowi  konia, Janowi Woznemu para wołów, Skoczylasowi para wołów i konia, Pawlinie Macko wołu i konia, Pawlinie Piotrowi wołu i konia, Pawłowi Greniukowi konia,
Kulikowi Jackowi konia, Węgrzynowi para wołów, Marcinowskiemu wołu i konia, Adamowi konia, Stasiowi Tyczkiemu konia.
                                                  Wierzbie
Karhuciakowi Jakubowi konia i wołu, Glinskiemu konia i wołu, Macko Bahreiowi wołu, Pawłowi Kobiesadankowi para wołów, Hryckowi Krolowi para wołów.
    Dane osobowe są podane jak w dokumentach. Chłopi będąc analfabetami nie znali ich pisowni, pisarz zapisywał tak jak było mu podane (gwarowo), do połowy XVII wieku imiona pisano po łacinie. Chłopi nie posiadali ustalonych nazwisk, najczęściej były to przydomki, miejsca pochodzenia, profesja, od ojcowskie lub tylko same imiona; kobiety od imienia męża lub przydomki.
                                              
       Stankiewicz Zbigniew

AGAD, Akta parafii rzymskokatolickiej w Łabuniach. Księgi parafialne parafii Łabunie za lata 1643-1706, sygn. 35/106/25/-/20.

Mapa von Miega. Andrzej Janeczek, Bogusław Dybaś, Łukasz Walcz. Galicja na józefińskiej mapie topograficznej 1779-1783. Tom 8. Część A. wyd. Warszawa 2015. https://maps.arcanum.com/en/map/europe-18century-firstsurvey/?bbox=2598226.536157344%2C6556095.113357482%2C2613294.185358059%2C6561732.3441935135&layers=163%2C165                                            

[1] Zboże mierzono pojemnościowo w korcach a nie na wagę
[2] Mikołaj
[3]  Było niezbędne w liturgii
[4] Ryszard Orlowski Opór włościan i formy walki klasowej w Ordynacji Zamojskiej w II polowie XVIII wieku. Annales UMCS vol. XIV, 5 Lublin 1959
[5]  Zboże jare

Przybyli do Warszawy z Zamościa

              Od sierpnia 1831 roku gen piechoty Łogginowi Roth dowódcy 5 Pieszego Korpusu podporządkowano wszystkie oddziały znajdujące się na Wołyniu, Podolu i Lubelszczyźnie. Dlatego od września przejął on dowództwo nad wojskami oblegającymi Zamość. 16 września zostały one czasowo spod Zamościa przesunięte pod jego dowództwem do rejonu Kraśnik-Gościeradów przeciwko korpusowi gen dyw Girolamo Ramorino. Od 21 września do 25 października 1831 roku po powrocie pod Zamość, nadal dowodził oblężeniem. Dotychczas dowodził oblężeniem Zamościa gen por Paisij Kajsarow (18 października 1831 roku mianowany dowódcą 5 Pieszego Korpusu), dowódca 3 Pieszego Korpusu. Spowodowało to powstanie rywalizacji pomiędzy obydwoma generałami, który zostanie zdobywcą twierdzy – ozdobi swoją skroń laurem zwycięscy.
       Tylko dlatego gen Kajsarow przyjął kapitulację Zamościa, ponieważ zaproponował gen Krysińskiemu lżejsze warunki kapitulacji. Garnizon kapitulował w czasie chwilowej nieobecności gen Rotha pod Zamościem. Rosjanie oddali na znak triumfu 101 salw armatnich. [1]
        Oto generał Kajzarow znając i oceniając aż nadto dobrze swojego zacnego kolegę [gen Rotha], przestrzega oblężonych, by bronili się jakiś czas pewien wytrwale, by nie wchodzili w żadne stosunki z Rothem, gdyż ten ma być za dni kilka odwołany spod Zamościa wtedy zaś z Kajsarowem nastąpi porozumienie na dogodniejszych warunkach. [2]
      21 października 1831 roku załoga Zamościa skapitulowała na tych samych warunkach co poprzednio Modlin. Następnego dnia przed uformowaną na zbiórce załogą zjawił się komendant twierdzy gen bryg Jan Krysiński podziękował wszystkim za waleczność i poświęcenie, dał wszystkim „bezterminowy urlop”. Mając nadzieję, że wszyscy na wezwanie Ojczyzny pochwycą za broń. Następnie cały skład garnizonu złożył broń w arsenale i o godzinie 11.00 wyszedł z twierdzy Bramą Lwowską. Zostali czasowo zakwaterowani w okolicznych wioskach do czasu otrzymania dokumentów na wyjazd do domów.

        Części oficerów udała się do Warszawy, gdzie złożyła przysięgę na wierność panującemu. Pozostali, którzy zamierzali pozostać w Zamościu i na Lubelszczyźnie przysięgę złożyli na miejscu.
                                           Informacje z prasy rosyjskiej
       Twierdza Zamość poddała się i została zajęta przez woyska Jego Cesarsko-Królewskiej Mości: garnizon teyże twierdzy wynoszący przeszło 4000 ludzi, nie licząc tysiąca chorych i słabych, wskutku ogólnych rozporządzeń, rozpuszczony zostaje za biletami do swoich mieszkań. [3]
      Głównodowodzący czynną armią Jen.-feldmarszałek Xżę Warszawski hraba Paszkiewicz-Erywański, donosi Najjaśniejszemu Panu, przez kuriera przybyłego 17go bież. m. iż twierdza Zamość poddała się bezwarunkowo 9go października [4] zwycięskiemu orężowi Jego Cesarskiej Mości. Załoga tej twierdzy złożyła broń, a wojska oblegającego korpusu pod wodzą Jener.-porucznika Kajsarowa weszły do niej. – W twierdzy znaleziono 200 dział.[5]
       Przysięgę homagialną zobowiązani byli składać wszyscy mieszkańcy Królestwa Polskiego na podstawie Statutu Organicznego z 19 listopada/1 grudnia 1815 roku. Została anulowana na podstawie aktu detronizacyjnego uchwalonego przez Sejm 25 stycznia 1831 roku, oznaczała vacat na tronie. Król polski Mikołaj I nie uznał detronizacji, ponieważ konstytucja Królestwa nie przewidywała możliwości detronizacji króla. Obie izby podjęły uchwałę 8 lutego o przysiędze homagialnej, która nakładała obowiązek na wszystkich mieszkańcach Królestwa złożenia przysięgi Sejmowi, przy którym pozostawały prawa majestatu. Dlatego po pokonaniu wojska polskiego i spacyfikowaniu powstania, było wymagane ponowne jej złożenie królowi polskiemu, który był jednocześnie carem Rosji.
źródło: http://powstanielistopadowe.com/
        Po kapitulacji część kadry oficerskiej Twierdzy Zamość udała się do Warszawy w celu złożenia przysięgi homagialnej [wierności] panującemu królowi polskiemu Mikołajowi I [carowi rosyjskiemu], pozostali zrobili to na miejscu. Nikt nie mógł korzystać z praw publicznych zanim nie złożył przysięgi homagialnej na wierność panującemu. Jednocześnie wszyscy na własną prośbę zaopatrzyli się w świadectwa wykonanej przysięgi. Każdy zdawał sobie sprawę, że pozostają dwa wyjścia: emigracja albo ułożenie sobie życia w Królestwie.
      Po złożeniu przysięgi oficerowie byli traktowani jako znajdujący się nadal w służbie czynnej, aż do czasu uwolnienia. Decyzją Paszkiewicza z 22 listopada 1831 roku między innymi unieważniono awanse na wyższe stopnie i odznaczenia nadane przez rząd powstańczy. Nakazano wprowadzenie w miejsce kokardy polskiej, kokardę rosyjską. [6]
      Dopiero wprowadzony 25 marca 1832 roku nowy Statut Organiczny w art. 20 znosił samodzielne Wojsko Polskie: „Wojsko Nasze w Imperium i Królestwie składa jedną całość, bez rozróżnienia wojsk Rossyjskich i Polskich. My zostawiamy sobie na przyszłość oznaczenie przez osobną ustawę w jakiej proporcji i na jakim fundamencie Królestwo Polskie będzie miało uczestnictwo w ogólnym składzie tego Naszego wojska. Liczba wojska mającego składać straż wewnętrzną Królestwa będzie przepisana osobną ustawą”.
 Protokóły oficerów i urzędników wojskowych przybyłych z Twierdzy Zamościa do Warszawy[7]
               Lista imienna oficerów przybyłych z twierdzy Zamościa
                               Dnia 1 listopada [8]
Krysiński Jan płk artylerii pieszej (gen bryg) komendant twierdzy Zamościa,
Swieszewski Jan ppor w Korpusie Inżynierów, adiutant gen Wyszyńskiego,
                               Dnia 2 listopada
Mausz Antoni ppor z Batalionu Saperów,
Szkaradowski Ludwik [9] ppor z Batalionu Saperów,
                               Dnia 4 listopada
Strzemieczny Maciej ppor w Korpusie Inżynierów,
Szymanowski Paweł konduktor w Korpusie Inżynierów,
                               Dnia 5 listopada
Czyszkowski [10]Piotr sztabslekarz 1 pułku jazdy krakowskiej (szpital Twierdzy Zamość),
Hincz Jan podoficer 3 pułku piechoty liniowej (ppor w tym pułku),
Suligowski Karol podoficer 3 pułku piechoty liniowej (ppor w tym pułku),
                               Dnia 7 listopada
Jokisz Jan ppor z Korpusu Inżynierów (por w tym korpusie),
Nynkowski Konstanty ppor 3 pułku strzelców pieszych (por w tym korpusie),
Laudyn Leopold ppor półbaterii rakietników konnych,
                                  Dnia 9 listopada
Ostrzykowski Paweł kpt z 7 pułku piechoty liniowej,
                                  Dnia 10 listopada
Towścik Józef pełniący obowiązki audytora twierdzy zamojskiej,
Swederski Jan kpt 4 pułku strzelców pieszych (mjr tego pułku),
                                  Dnia 11 listopada
Sosnowski Ignacy podoficer 4 pułku strzelców pieszych (ppor tego pułku),
Brzozowski Hieronim podoficer 4 pułku strzelców pieszych (ppor tego pułku),
                                   Dnia 12 listopada
Borakowski Fabian kpt 6 pułku piechoty liniowej (mjr tego pułku),
Rossmann Henryk ppłk w Korpusie Inżynierów (płk),
Rossmann Fryderyk kpt 2 kategorii w Korpusie Inżynierów (kpt 1 kategorii),
Krauz Antoni por w Korpusie Artylerii,
Bagiński Benedykt podoficer Batalionu Saperów (ppor w kompanii hakowników),
Brzeziński Stanisław podoficer Batalionu Saperów (ppor 4 pułku strzelców pieszych),
Bogdan Wawrzyniec konduktor W Korpusie Inżynierów (ppor w tym korpusie),
                                   Dnia 15 listopada
Seydler Kazimierz podoficer 7 pułku piechoty liniowej (ppor w tym pułku),
                                    Dnia 17 listopada
Genss Jan starszy sierżant w 2 pułku strzelców pieszych (ppor w tym pułku),
Rutkowski Władysław podchorąży rakietników pieszych (ppor 2 baterii artylerii garnizonowej),
                                    Dnia 19 listopada
Pomorski Wojciech por w 4 pułku strzelców pieszych (kpt w tym pułku),
                                     Dnia 25 listopada
Nowakowski Stanisław por w 7 pułku piechoty liniowej (kpt w tym pułku),
Suchodolski Jan kpt w 6 pułku piechoty liniowej (mjr w tym pułku),
Ostrowski Benedykt mjr w 4 pułku strzelców pieszych,
                                     Dnia 27 listopada
Stefanowski Paweł podoficer artylerii konnej (ppor artylerii garnizonowej),
                                     Dnia 8 grudnia
Węgrowski [11]Jędrzej kpt 2 klasy Dyrekcji Artylerii (kpt 1 klasy) Dyrektor Artylerii Twierdzy Zamość).
               Lista imienna oficerów dymisjonowanych przybyłych z Twierdzy Zamościa
  Lista imienna oficerów weszłych w służbę wojskową po rewolucji przybyłych z twierdzy Zamościa
                                                Dnia 2 listopada
Krasicki Stanisław płk w 14 pułku piechoty liniowej,
Rydecki Julian uwolniony ze służby podoficer ułanów gwardii rosyjskiej księcia Konstantego (ppor 6 pułku ułanów), znalazł się na liście za rękojmią,
                                               Dnia 15 listopada
Krawczyński Franciszek ppor 7 pułku piechoty liniowej,
                                                Dnia 20 listopada
Bujalski Ksawery ppor w Legi Litewsko-Wołyńskiej.
 Lista oficerów Twierdzy Zamojskiej w służbie czynnej w dniu 29 listopada 1831 roku, którzy wykonali przysięgę wierności przypuszczalnie w Twierdzy Zamość
Grabowski Tadeusz por 2 pułku strzelców pieszych (kpt tego pułku),
Kornalewski Stefan dozorca artylerii Twierdzy Zamościa,
Kossowski Stanisław por 3 pułku piechoty liniowej (kpt tego pułku),
Kawecki Józef por 7 pułku piechoty liniowej (kpt tego pułku),
Karwowski Feliks ppor 2 Batalion Weteranów Czynnych (kpt w tym batalionie), adiutant placu Twierdzy Zamość,
Karczewski Wojciech ppor 7 pułku piechoty liniowej (kpt tego pułku),
Łabęcki Piotr ppor 4 pułku strzelców pieszych (kpt tego pułku),
Malczewski Franciszek kpt dowódca kompanii hakowników,
Mańkowski Tadeusz kpt 3 Batalionu Weteranów Czynnych,
Metze Jan kpt 2 klasy (1 klasy) dowódca 2 kompanii artylerii garnizonowej Twierdzy Zamościa,
Miklaszewski Michał por 3 pułku piechoty liniowej (kpt tego pułku),
Murzynowski Jakub por 3 pułku piechoty liniowej (kpt adiutant placu Twierdzy Zamościa),
Naramowski Feliks ppor adiutant placu Zamościa (kpt w szwadronie krakusów Twierdzy Zamojskiej),
Nowakowski Franciszek dozorca magazynu inżynierii Twierdzy Zamość,
Olszewski Jan kpt 3 Batalionu Weteranów Czynnych (administracja szpitala garnizonowego Twierdzy Zamość),
Przewłocki Franciszek ppor 3 pułku piechoty liniowej (kpt tego pułku),
Sendek Piotr mjr 3 Batalionu Weteranów Czynnych,
Skrzydlewski Paweł ppor 3 Batalionu Weteranów Czynnych,
Smoleński Jan ppor 3 Batalion Weteranów Czynnych,
Sobański Stanisław por w Korpusie gen Dwernickiego (po powrocie z Austrii w Dyrekcji Artylerii Twierdzy Zamościa),
Sobolewski Bartłomiej kpt 2 pułku strzelców pieszych,
Szczuka Tadeusz ppor 2 pułku strzelców pieszych (por tego pułku),
Tkaczewski Łukasz por 2 pułku strzelców pieszych (kpt w tym pułku),
Troszczycki Józef kpt 2 pułku strzelców pieszych (mjr tego pułku),
Twarowski Józef por 4 pułku strzelców pieszych (kpt 3 pułku piechoty liniowej),
Wacławowicz Piotr ppor 4 pułku strzelców pieszych (por w tym pułku),
Wąsowski Franciszek ppor 4 pułku strzelców pieszych (kpt tego pułku),
Wiśniewski Franciszek ppor 3 Batalionu Weteranów Czynnych,
Wołowski Teofil por 4 pułku strzelców pieszych (kpt tego pułku),
Zagrzewski Franciszek por Batalionie Saperów (por w tym batalionie).
Lista oficerów z byłego garnizonu Twierdzy Zamojskiej przybyłych do Warszawy w celu złożenia przysięgi w 1832 roku
                                                  Dnia 25 marca
Freyer Ludwik konduktor Korpusu Inżynierów (por 2 pułku strzelców pieszych),
                                                    Dnia 14 stycznia
Budzyński Tomasz ppor 3 Batalionu Weteranów Czynnych,
                                                     Dnia 9 lutego
Raszewski Dyzma kpt 2 klasy Korpusu Artylerii,
                                                      Dnia 7 lutego
Szwykowski Rafał por 2 pułku strzelców pieszych (kpt tego pułku).
          Nie są to wszyscy oficerowie i urzędnicy znajdujący się w garnizonie Twierdzy Zamojskiej. Pochodzący z terenu imperium rosyjskiego zostali aresztowani.
                                                                                                 Stankiewicz Zbigniew
                
                                                                       
[1] Andrzej Kędziora. Zamościopedia
[2] Michał Rolle Na ostatniej placówce (gawęda historyczna z lat 1830-1831). Lwów 1930 s. 36-37
[3] Oficjalny komunikat rosyjski
[4]  według nowego stylu twierdza poddała się 21 października
[5]  Tygodnik Petersburski 23 październik 1831 rok nr 82
[6]  Dziennik Powszechny nr 320 z 24 listopada 1831 roku
[7]  Przechowywany w Archiwum Akt Dawnych w Warszawie
[8]  Data wykonania przysięgi
[9] lub Karol
[10] lub  Czyżowski
[11] lub Węglowski

Zapomniana córka

12 kwietnia 2024 r. minęła 400. rocznica urodzin Joanny Barbary z Zamoyskich Koniecpolskiej. Jest ona zdecydowanie najmniej rozpoznaną postacią spośród dzieci Tomasza i Katarzyny Zamoyskich i choć nie wykazała się niczym szczególnym w dziejach kraju, powinna doczekać się przynajmniej kilku słów na temat swego życia jako osoba, która wzorowo spełniła swoje obowiązki córki, siostry, żony i matki.

Pałac Koniecpolskich w Koniecpolu-Chrząstowie na Śląsku – udostępnia BN w Warszawie (Polona) 
            Szczęście zdawało się wreszcie zagościć na stałe w zamojskim zamku, kiedy po ciężkim porodzie i narodzinach pierwszej córki, młoda wojewodzina kijowska zaszła latem 1623 r. w kolejną ciążę. Nie zachowała się korespondencja Zamoyskich z tamtego okresu, ale można sobie z łatwością wyobrazić, jaka była radość i nadzieje związane ze spodziewanym potomkiem, który miał być wreszcie dziedzicem ordynacji. Katarzyna ciążę znosiła na tyle dobrze, że po Nowym Roku udała się wraz mężem do Warszawy i wracała stamtąd dopiero pod koniec marca, trzy tygodnie przed samym porodem. Trudna podróż Wisłą do Kazimierza i dalej do Zamościa wśród wiosennych roztopów nie była chyba dla ciężarnej aż tak uciążliwa, skoro pozwalała sobie na żarty w liście do Urszuli Meyerin[1]. Tym większe musiało być rozczarowanie, kiedy urodzone 12 kwietnia dziecko okazało się być kolejną córką. Widać to niestety niemal w każdym aspekcie życia dziewczynki. Chrzciny, jakie jej urządzono, nie były nawet w połowie tak huczne, jak jej starszej siostry, choć zachowany rejestr wskazuje, że dokonano w Lublinie całkiem pokaźnych zakupów[2]. W korespondencji Tomasza z tego okresu jednak nie ma nawet najmniejszej wzmianki na temat tego, że w jego domu pojawiło się kolejne dziecko, kazanie wygłoszone na chrzcinach przeszło bez echa i nie wydano go drukiem jak rok wcześniej. Gdyby nie dociekliwy rektor Rudomicz, to również data urodzenia małej wojewodzianki zniknęłaby w niepamięci dziejów[3]. Nawet pierwsze imię dostała po dziadku, jakby na złość, że nie jest oczekiwanym dziedzicem. Los małej Joanny został przypieczętowany i odtąd miała wzrastać w cieniu starszej siostry i młodszego brata. Rodzice w swojej korespondencji nie poświęcają jej w ogóle miejsca, nie licząc sytuacji, kiedy w wieku dwóch lat tak bardzo ciężko zachorowała, że Katarzyna obawiała się o jej życie[4] i sprawozdawała to mężowi w liście dosłownie jednym zdaniem. Niestety nie wiadomo, co to była za choroba. Zamoyska pisze tylko, że dziecku odmieniło się powietrze i niemałą miwa gorączkę . Na szczęście po kilku dniach stan dziewczynki znacznie się poprawił i od tego czasu była chyba w miarę zdrowa.
            Wydawać by się mogło, że taka sytuacja odbije się negatywnie na stosunkach z rodzeństwem, ale nic bardziej mylnego. Z całej, niewątpliwie bogatej, korespondencji Joanny zachowały się jedynie dwa listy, jeden do siostry[5], drugi do brata[6] i z obydwu wyziera osoba bardzo serdeczna i troskliwa, dbająca o relacje i wyraźnie deklarująca swoje pozytywne uczucia względem adresatów. Pierwszy list, bez daty, został napisany przez około dziesięcioletnią[7] Joannę do Gryzeldy, którą rodzice zabrali ze sobą w podróż. Nie wiadomo ani dokąd pojechali Zamoyscy, ani dlaczego młodsza córka musiała zostać w domu i nie mogła towarzyszyć rodzicom. Mimo towarzystwa niezidentyfikowanej panny podkomorzanki Joanna nudziła się nieco i tęskniła za siostrą, bo wystosowała do niej taki oto list[8]:
Moja Mościa Panno Siostro!
Bardzo nam dziwno temu z jejmością panną podkomorzanką, że nas WM tak przepominasz mając tak wiele okazji do oznajmienia dobrego zdrowia Ichmości i swego, atoli my przecie z jejmością panną podkomorzanką miłość swoję WM oświadczamy. Tęskno nas, moja kochaneczko, mościa panno siostro, bez WM. Prosimy z jejmością panną podkomorzanką, żeby WM Ichmości prosiła, żeby się Ichmość do nas pokwapiali się. A zatym oddawamy się pilnie z jejmością panną podkomorzanką w łaskę WM, a prosimy obie dwie, aby WM nas nie zapomniała przed Ichmościami i uniżone posługi nasze zaliciła w łaskę Ichmości. Za tym daj Panie Boże daj, abym WM wrychle w dobrym zdrowiu oglądała.
WM wszego dobrego życzliwa siostra i służyć gotowa
Joanna Barbara Zamoyska,
podkanclerzanka koronna, starościanka krakowska, knyszyńska
Proszę bardzo, moja mościa panno siostreczko jejmości pannie Dydyńskiej, kochaneczce mojej, służby moje zalić i od jejmości panny podkomorzanki.

Kościół w Koniecpolu, zbiory Biblioteki Narodowej w Warszawie (Polona)
Jak widać dziewczynka umiała pięknie wyrażać swoje myśli, pisała wyborną polszczyzną, jakiej nie tylko matka, ale i starsza siostra mogły jedynie jej pozazdrościć. Było to zasługą ojca, który zdecydował, że obie córki będą podlegały edukacji takiej samej, jak gdyby były chłopcami. Joanna, podobnie jak jej rodzeństwo, nauczyła się dość szybko czytać i pisać, a około siódmego roku życia zaczęto uczyć ją łaciny, którą dość sprawnie posługiwała się już w wieku dziewięciu lat[9]. Potem doszły inne przedmioty, jak historia, retoryka, czy filozofia, być może języki nowożytne. Podobnie jak Gryzelda, młodsza panna Zamoyska chętnie oddawała się lekturze i zgłębiała tajniki wiedzy. O jej wysokich walorach intelektualnych zaświadczają takie osobistości jak Andrzej Abrek starszy, Stanisław Żyznowski czy Szymon Starowolski. Wychwala ją też autor anonimowego utworu ku czci świętej Katarzyny określając ją jako nie mniej mądrą niż siostra, nieleniwą naukami[10]. Dodać należy, że zarówno panegiryk na cześć jej zamążpójścia, jak i kazanie pogrzebowe zostały wygłoszone po łacinie, co jest sytuacją dość wyjątkową[11].
            Niewiele wiadomo o zalotnikach Joanny. Nie ma w zasadzie informacji, czy starał się o nią ktoś jeszcze oprócz Aleksandra Koniecpolskiego, a właściwie oprócz jego ojca. Z pewnością wieść o bajecznym posagu, jaki wynegocjował Jeremi Wiśniowiecki za starszą kanclerzankę[12], rozeszła się po kraju lotem błyskawicy. Podobnej kwoty można było się spodziewać również w przypadku młodszej córki kanclerza. Okazji nie omieszkał wykorzystać hetman Stanisław Koniecpolski, gdy szukał żony dla swojego jedynaka, który nota bene też był pierwszą partią na rynku matrymonialnym w tym czasie. Wstępne negocjacje musiały wypaść obiecująco, bo hetman wspiera Katarzynę Zamoyską w trybunale lubelskim już w roku 1641, kiedy jeszcze nie podjęto żadnych zobowiązań ze względu na to, że Aleksander był za młody na ślub, a kanclerzyna wciąż jeszcze spłacała zobowiązania Wiśniowieckiemu[13]. Jednak Koniecpolski nie ustępował i już w roku następnym dysponował dokumentem z datą ślubu wyznaczoną na 12 lutego 1643 r.[14], a kwotę posagu ustalono na 500 tys. zł z czego 100 tys. w samych klejnotach, złocie i srebrze. Posag był sporo niższy od tego, jaki dostała Wiśniowiecka, ale nadal nie miał sobie równych wśród pozostałych magnatek[15]. Jednak sprawy skomplikowały się po śmierci Katarzyny Zamoyskiej w październiku 1642 r. Zgodnie bowiem z wolą Tomasza Zamoyskiego opiekę nad Joanną przejmowała ciotka Anna Alojzja Chodkiewiczowa, wojewodzina wileńska[16]. Jej też przypadały w udziale klejnoty i majątki po Ostrogskich przeznaczone finalnie Joannie, kiedy ta wyjdzie za mąż. Hetman Koniecpolski zaś był świadomy tego, że jeśli wojewodzina wileńska położy rękę na majątku siostrzenicy, to dla młodych może niewiele z tego zostać. Dlatego zarządził pełną mobilizację krewnych na pogrzeb Katarzyny. Zmusił nawet do przybycia Albrychta Radziwiłła, który sprawozdał finał negocjacji małżeńskich[17]. Nie pisze on bezpośrednio, że przyczyną problemów była Chodkiewiczowa zapewne przez wzgląd na fakt, że była ona ciotką również jego własnej żony[18]. Ostatecznie po dwudniowych negocjacjach, 9 listopada 1642 r., wreszcie doszło do zawarcia związku małżeńskiego pomiędzy Joanną a Aleksandrem. Młodzi niewiele mieli tu do powiedzenia i tylko można mieć nadzieję, że Katarzyna spytała córkę o zdanie zanim w ogóle zaczęła jakiekolwiek rozmowy z Koniecpolskimi. Przyznać jednak należy, że Joanna miała dużo szczęścia. Jej wybranek był młody, świetnie wykształcony, dobrze wychowany, a kanclerzanka była jego pierwszą żoną, co jak na siedemnastowieczne warunki było niemal luksusem. Ze względu na żałobę po Zamoyskiej ślub był względnie cichy, tj. zrezygnowano z muzyki poprzestając na samym ucztowaniu, a pary młodej nie wprowadzono do łożnicy. Po ślubie nowożeńcy zamieszkali w nowo wybudowanym pałacu w Podhorcach.
            Nie zachowała się żadna bezpośrednia korespondencja, która by mówiła o wzajemnych stosunkach pomiędzy Aleksandrem i Joanną. Pośrednie zachowane dowody takie, jak list Jakuba Golińskiego do Aleksandra[19], wskazują jednak, że Koniecpolskim układało się nadspodziewanie dobrze. Mniej więcej po roku od ślubu (nie jest znana żadna data, nawet roczna) parze urodził się syn, którego ochrzczono po słynnym dziadku imieniem Stanisław[20]. Świadectwa źródłowe są zgodne, że Koniecpolscy nie doczekali się innych dzieci, które wykroczyłyby poza wiek niemowlęcy. Trudno jednak dziś ustalić, jak wyglądała historia położnicza Joanny, niewykluczone, że rodziła inne dzieci, jednak umierały one bardzo szybko. Możliwe też, że doświadczała poronień. Zachowany materiał nie pozwala tego bezsprzecznie rozstrzygnąć. Na pewno jednak nie była matką żadnego Samuela, który miałby umrzeć po 1661 r. Tu źródła bezdyskusyjnie mówią tylko i wyłącznie o Stanisławie[21].

Pałac Koniecpolskich w Podhorcach/ Wikimedia Commons
            Cała ta sytuacja jednak rodzi wiele pytań. Czy siostry Zamoyskie w jakikolwiek sposób udzielały się w całej awanturze? Dlaczego nie załatwiono całej sprawy na szczeblu lokalnym? Przecież Koniecpolski łatwo mógł sprawdzić, czy książę go okłamuje – wystarczyło wysłać zaufanego sługę z listem, poprosić jakiegoś senatora z autorytetem jako mediatora i nie eskalować konfliktu. Nie trzeba było być geniuszem intelektu, żeby się domyślić, że książę zareaguje nerwowo na kwestionowanie jego słowa. Nie należy wykluczać, że młody chorąży został w całą sytuację wmanewrowany i umiejętnie wykorzystany przez Jerzego Ossolińskiego, który nie pomijał żadnej okazji, żeby dopiec Wiśniowieckiemu[22]. Źródła niestety są skąpe i sprzeczne. Fakty jednak są takie, że szwagrowie pogodzili się już na dobre i na złe i nie zakłóciło tego nawet przyznanie w roku następnym regimentarstwa nad wojskiem chorążemu (słynna „Dziecina”) z pominięciem księcia. Tylko domyślać się można, czy przyczyniły się do tego Joanna i Gryzelda, które w całej tej sytuacji musiały się czuć bardzo niekomfortowo, rozdarte pomiędzy posłuszeństwem mężom a lojalnością wobec siebie.
            Paradoksalnie, Powstanie Chmielnickiego wywołane przecież przez dzierżawcę dóbr Koniecpolskich, nie odbiło się na Joannie tak bardzo, jak na jej starszej siostrze. Chorąży widząc, że sytuacja na Ukrainie się pogarsza, odesłał po prostu rodzinę do Koniecpola, gdzie miała bezpiecznie przeczekać burzę. Jednak chorążyna czuła się tam chyba nie do końca dobrze, bo była odcięta od najbliższych[23] i od samego męża, który walczył przecież setki kilometrów dalej na wschód.

Koniecpol, ołtarz główny kościoła Trójcy Świętej, pod którym w podziemiach spoczęła Joanna z Zamoyskich Koniecpolska/ portal naszemiasto.pl
            W Koniecpolu też pod koniec 1653 r. zaskoczyła ją choroba. Nie wiadomo, co jej dolegało, w każdym razie późną jesienią Aleksander zwolnił się z obozu królewskiego pod Żwańcem, aby udać się załatwić sprawy domowe, po czym planował szybko powrócić na pole walki. Niestety nie sprecyzował, czego te sprawy dotyczyły. Pisząc list na początku grudnia był dobrej myśli, jednak już pod koniec miesiąca spłynęły pierwsze kondolencje. Wiadomo, że Joanna umierała świadomie i zgodnie z ars moriendi, której się napatrzyła na zamojskim zamku, choć przyczyna jej śmierci pozostaje nieznana. Mogła to być kolejna ciąża, jakaś poważna choroba, ale też zwykła infekcja. W XVII w. nie trzeba było wiele, żeby wyprawić człowieka do lepszego świata.
Herb z kazania pogrzebowego Joanny z Zamoyskich Koniecpolskiej – udostępnia w domenie publicznej Biblioteka Narodowa w Warszawie (Polona)
            Pozostawiła po sobie pogrążoną w żalu rodzinę, i to zarówno rodzeństwo, które przez srogą zimę przedzierało się na pogrzeb do Koniecpola[24], jak i męża. Aleksander chyba kochał ją prawdziwie, bo mimo młodego wieku (miał 33 lata) i tylko jednego potomka, nie podjął już starań o wejście w powtórny związek małżeński. Najgorzej jednak śmierć matki zniósł mały Staś. Nie dysponujemy żadnymi źródłami, ale wyraz tej tęsknoty za matką dał nawet dwanaście lat później, już jako dorosły mężczyzna, kiedy lojalnie stanął u boku Gryzeldy Wiśniowieckiej w staraniach o ordynację zamojską. Ciotka zresztą w sposób naturalny weszła w rolę matki, choć oczywiście nie do końca mógł liczyć na takie względy, jak jej rodzony syn. Stanisław walczył też o dziedzictwo po matce z dużo większym zaangażowaniem niż odnosił się do dóbr po Koniecpolskich[25], chętniej też przebywał w dobrach Zamoyskich. Jego życzeniem zaś było spocząć nie u boku ojca i dziadka w Brodach, ale właśnie w Koniecpolu przy matce.
            Joanna w swoim krótkim życiu nie dokonała żadnego wielkiego czynu, który zapewniłby jej miejsce wśród potomnych. Spełniała za to swoje role społeczne najlepiej jak potrafiła, była wzorową córką, siostrą, żoną i matką. Wyróżniała się na tle innych magnatek i już za samo to należy ją docenić. Być może, gdyby nie miała tyle szczęścia w życiu i pożyła dłużej, również i ona zabłysłaby tak, jak jej starsza siostra. Tego jednak ustalić się nie da. Gdyby nie dwa zachowane listy, kazanie ślubne, pogrzebowe i kilka wzmianek w zamojskich drukach, to czas zatarłby jej postać bezpowrotnie.
Justyna Bartkowska
[1] Kopiariusz korespondencji Tomasza Zamoyskiego, BN BOZ 1602.
[2] AGAD AZ 2758, s. 26, skan 21.
[3] Rudomicz pod datą 21.12.1670.
[4] AGAD AZ 412, s. 28 skan 31.
[5] AGAD AZ 1024.
[6] AGAD AZ 1088.
[7] Powstał pomiędzy rokiem 1628 a 1635. Jednak uwzględniając staranność zapisu i sprawność posługiwania się piórem, można założyć, że Joanna miała co najmniej osiem lat.
[8] AGAD AZ 1024.
[9] AGAD AZ 407, s. 37.
[10] Altare votivum… dostępne w: https://polona.pl/item-view/33529fc4-b8c0-4dca-8b40-c6f91c63ae0d?page=4 data dostępu: 11.04.2024.
[11] Abrek A. Phoebus post nubila… dostępne w: https://polona.pl/item-view/8df68e4b-5e08-4d75-b7ce-ebb3a8196bce?page=2; Żyznowski S., Femina princeps… dostępne w: https://polona.pl/item-view/e4f96ae8-927c-453d-b864-12170b97e9fc?page=4; data dostępu: 11.04.2024.
[12] Było to siedemset tysięcy złotych. W tym czasie roczne dochody z samej ordynacji zamojskiej wynosiły 190 tys. złotych.
[13] Olbrzymi posag był wypłacany w ratach w latach 1638-1642.
[14] „Pamiętniki o Koniecpolskich”, wyd. S. Przyłęcki. Lwów 1842. s. 359.
[15] Na przykład posag Katarzyny Zamoyskiej wyniósł 50 tys. złotych, jej siostry Zofii Lubomirskiej 100 tys. zł, Zofii z Opalińskich Koniecpolskiej 80 tys. złotych.
[16] Testament Tomasza Zamoyskiego w: Testamenty Jana, Tomasza i Jana „Sobiepana” Zamoyskich, opr. W. Kaczorowski, Opole 2007, s. 70.
[17] Radziwiłł A. S., „Pamiętnik”, t. 2. s. 325-327.
[18] Krystyna z Lubomirskich Radziwiłłowa była córką Zofii z Ostrogskich, siostry Anny Alozji i Katarzyny.
[19] AGAD AZ 449, s.19.
[20] Kazanie pogrzebowe Żyznowskiego podaje jeszcze imię Jan, ale syn Joanny z niego nie korzystał.
[21] Żyznowski S., Femina princeps…, list Febronii Koniecpolskiej do Aleksandra Koniecpolskiego AGAD AZ 451, s. 23.
[22] Kością niezgody był zakaz używania przez magnaterię tytułów książąt Świętego Cesarstwa Rzymskiego uchwalony przez sejm. Można było używać tylko tytułów sprzed unii lubelskiej, co dotyczyło głównie szlachty litewsko – ruskiej. Tytułu książęcego zatem mógł używać Wiśniowiecki, ale nie mógł Ossoliński, Lubomirski czy Koniecpolski.
[23] Jej żal wyraźnie przebija w liście do brata (AGAD AZ 1088).
[24] W warunkach zimowych podróż z Zamościa mogła potrwać nawet dwa tygodnie.
[25] Pod koniec życia sprzedał Podhorce i Brody Sobieskim.

Waga Miejska na Rynku Solnym

Instytucja Wagi Miejskiej w Zamościu została opracowana przez dr Bogumiłę Sawę w pracy zatytułowanej Zamość 1772-1866[1]. Niniejsze opracowanie dotyczy ostatniej fazy jej bytności w mieście ze wskazaniem dokładnej lokalizacji. Na podstawie akt miasta i planów można wyprowadzić hipotezę co do jej umiejscowienia w przestrzeni Rynku Solnego w Zamościu. Kwerenda akt miejskich Zamościa, przeprowadzona w latach 70 XX w.[2] ukazuje zapis istotny dla usytuowania XIX w. instytucji Wagi w przestrzeni Rynku Solnego. Dla zobrazowania zapisów z ksiąg miejskich posłużymy się wycinkiem planu miasta z 1822 r.[3]
  Wycinek Planu de la Place de Zamość z 1822 r.  (Sawa, s. 75.)
Na planie miasta z 1822 r. zaznaczono kolorem żółtym domy o numerach: 126, 127, 128, 129, 132, 135, 136, 137, 151, 152, 153, 150, 149, 148. Dla rozpoznania współczesnego układu tych domów w przestrzeni miasta należy nadmienić, że pod numerem 128[4] odnotowano murowany Szpital  Żydowski. Budynek ten miał 21 m długości, 27 m szerokości i był wysoki na 5,50 m. Jego wartość w 1819 r. oszacowano na 15.805 zł. Zajmował parcelę o powierzchni 1593 łokci kw. przy obecnej ulicy Ludwika Zamenhofa, w ciągu zabudowy bloku domów z dawnymi jatkami i tzw. Domem Rabina (nr 137 na planie).
Kluczową informacją dla rozpoznania ostatniej fazy lokalizacji Wagi Miejskiej na Rynku Solnym jest wzmianka w aktach miasta informująca o tym, że dom murowany nr 149, należący w latach 1827-1829 r. do Dawida Gertlera (Grotlera) sąsiadował od strony północnej z Wagą Miejską[5].
Dom nr 149Dawid Gertler – opis domu do wykupu przez rząd – „postawiony na gruncie miejskim, mającym 600 łokci kw. pow. położony frontem od strony wschodniej przy ul. Lubelskiej, od strony południowey przytykający do domu nr 148, od strony zachodniej naprzeciwko koszar piechoty nr 7 od strony północnej przy Wadze miejskiej. Dom iest murowany, gontami kryty, zamyka 26 łokci długości, 13 łokci szer., 5 ½ łokcia wysokości pod dach. W tyle owego przybudowana iest stajenka i kloaka drewniana, wraz z parkanem podworze otaczającym.”
Ważna jest także lokalizacja i sąsiedztwo domów o nr 148, 150, i Placu 150. W 1819 r. Plac Nr 150 mierzący 440 łokci o wartości 498 zł należał do sukcesorów Romanowskich[6]. W roku 1822 dom murowany nr 149 był własnością Mortkowej Morenstein, ale już pięć lat później jako właściciela tego domu wskazano w aktach Dawida Grotlera, podobnie w r. 1829. Dom Grotlera po stronie zachodniej stał naprzeciw koszar wojskowych, mieszczących się w dawnej Akademii, od południa sąsiadował z murowanym domem nr 148, należącym w l. 1822-1829 do Faygi Londerin, a od północy ze wspomnianym już pustym placem  150 i drewnianym domostwem Izraela Sztroha o nr 150, zwróconym frontem „ku wałom” na północy. Od wschodu dom Sztroha przylegał do pustego placu nr 150 przy ówczesnej ulicy Lubelskiej[7].
Zamojska Waga Miejska, w swojej ostatniej fazie obecności w przestrzeni miasta, znajdowała się na Rynku Solnym, czego dowiodła swoimi badaniami dr Bogumiła Sawa[8]. Budynek wagi na Rynku wybudował na swój koszt (na gruncie miejskim) Lejb Welczer, wieloletni dzierżawca dochodów z miar i wag. Jednak jak dotąd nie wiedzieliśmy gdzie dokładnie stała. Powyższe ustalenia umiejscawiają ją na wspomnianym Placu 150, czyli tam, gdzie obecnie znajduje się budynek tzw. drugiej zamojskiej generałówki[9]. O nieruchomość, na której stała Waga Miejska (Plac 150), podobnie jak o wykup domów o numerach 148, 149, 150 ubiegało się wojsko przez co najmniej dziesięć lat. Starania wojskowych o pozyskanie obszaru miejskiego pod planowany plac ćwiczeń, na którym stały domy prywatne, obrazują akta miejskie na przestrzeni lat 1819-1829[10]. W międzyczasie pożar jaki wybuchł w tej części miasta, zniósł dachy ww. domów i wydawało się że definitywnie rozstrzygnie to spór o domostwa z mieszkańcami Rynku Solnego, którzy niechętnie chcieli się pozbyć swoich posiadłości. Tak się jednak nie stało, bowiem odbudowali swoje domy i nadal w nich mieszkali. Opisała to w swoim artykule „Kłopotliwy sublokator” dr B. Sawa:
Jeszcze raz zainteresowało się wojsko zabudową w sąsiedztwie ratusza, gdy potrzebny był plac musztry. Miał on służyć nie tylko skazańcom, ale i żołnierzom skoszarowanym w byłej akademii. Chodziło też o to, żeby planowana wolna przestrzeń oddzieliła wymienione obiekty „militarne” od domów mieszczańskich. Słowem, niezbędny był wojsku fragment Rynku Solnego, z trzema stojącymi w tym miejscu domami. Jak zwykle wywłaszczenie szło bardzo opornie, ale z pomocą przyszedł wojsku… pożar. A było to tak. W pogodny dzień 18 czerwca 1827 r. tłum zgromadzony w Rynku śledził z zainteresowaniem „sztuki łamane” linoskoczka Kotlera. Nagle ktoś krzyknął „Gore” i wkrótce płomienie ogarnęły najbliższe okolice ratusza. Ogień strawił częściowo m.in. trzy wspomniane budynki Rynku Solnego, zagracające przyszły plac musztry. Pozbawione dachów, nie nadawały się już do zamieszkania. Na wyraźny rozkaz komendanta Urząd Municypalny musiał dopilnować żeby pogorzelcy ich nie remontowali, co miało ułatwić wywłaszczenia. Można sobie wyobrazić wściekłość generała Hurtiga, gdy mu doniesiono, że właściciele nie tylko się nie wyprowadzili, ale wykonali niezbędne naprawy. Aby projektowany plac nabrał możliwie regularnego kształtu, wojsko zagięło jeszcze parol na dwa dalsze budynki Rynku Solnego. Chodziło tym razem o wagę magistracką oraz sąsiadującą z nią stajnię. Sprzeciwów burmistrza nikt nie słuchał i 1 listopada 1829 r. nie było już po nich śladu. Teraz należało uporządkować teren, co też wkrótce nastąpiło.”
Na kilka dni przed ww. pożarem, 15 czerwca 1827 r. Komenda Twierdzy w Zamościu wykupiła od Lejby Welczera (Weltzera) za 455 zł. Wagę Miejską. Natomiast pożądany teren Rynku Solnego pod planowany plac musztry, na którym stały „sporne” domy mieszczańskie wojsko pozyskało dopiero w 1829 r. na drodze przymusowego wywłaszczenia na rzecz rządu, rekompensując mieszkańcom częściowe tylko straty w formie gotówkowej.
Opracowanie: Ewa Lisiecka i Ewa Dąbska
Polecamy także artykuł Zbyszka Stankiewicza na temat wagi miejskiej: Waga miejska w Zamościu | (przewodnicyzamosc.pl)
Przewodników natomiast odsyłamy także do innych źródeł w celu poszerzenia wiedzy na temat instytucji Wagi Miejskiej w Zamościu:
  • wg prof. Kowalczyka (Przewodnik Zamość, wyd. 1977. s. 78, 135):
  • cyt….”Waga miejska mieściła się w parterze [ratusza], gdzie obecnie jest kawiarnia.”
  • cyt….”Nad rustykowanym wejściem pod arkadą z głową lwa w kluczu, w półkolistym tympanonie z płaskorzeźbami wymiar sprawiedliwości symbolizuje waga, a sędziów atrybuty: ręka i oko.
  • cyt….”W tyle ratusza znajduje się d. więzienie, piętrowy trójskrzydłowy budynek klasycystyczny (…) wzniesiony w 2 etapach na miejscu drewnianych jatek podcieniowych”
  • wg dr. Bogumiły Sawy (Zamość 1772-1866, 2018 r., s. 93; 95; przypis 268; 98 przypis 280;  137; 144; 188; 190; 243) budynek więzienia stanął na miejscu wyburzonych czterech domów w najbliższym sąsiedztwie ratusza,
  • cyt….”W listopadzie każdego roku odbywała się w ratuszu publiczna licytacja na dzierżawę dochodów miejskich. (…) Przetrag wygrywał zwykle jeden z członków magistratu, nierzadko sam kasjer miejski. Otrzymywał on do swojej dyspozycji kilka pomieszczeń w ratuszu (izba, alkierz, kuchnia, piwnice, „schowanie na drwa”), podwórze ratusza, wagę „z wszystkimi należytościami”, garniec cynowy do wymierzania miodu przaśnego, miarę na zboże zwane kłodą z okowanymi miskami, budynek wagi miejskiej, osiem sklepów w podcieniu ratusznym…”
  • cyt…”Andrzej Zamoyski przyznawał, że „począwszy od 1601 roku, gdy miasto korzystało z dochodu od lutrowania, czyli przypalania gorzałki, z łaźni, z jatki czyli składu wosków i łojów oraz z wagi kupieckiej wiele się zmieniło na gorsze”
  • Wojciech Bobrowski za dzierżawę 8 sklepów „kupieckich murowanych” pod ratuszem płacił magistratowi sumę 450 zł reńskich i 30 krajcarów, a za wagę i miarę płacił w 1805 r. 122 zł reńskie
  • cyt….”Duże straty poniósł „pachtarz” (dzierżawca) dochodu miejskiego od wagi i miar, gdyż zabrali je do swego magazynu wojskowi. W normalnych warunkach miał on prawo zbierać opłaty od sprzedawanych hurtem: łoju, wosku, żelaza, wełny, chmielu itp. za cetnar o 100 funtach- 5 gr, a za kamień – 1 gr. Natomiast od towarów ciekłych miodu i oleju za garniec – 6 gr.” (przypis 58 – ….”Dzierżawca otrzymywał od miasta cechowaną (uregulowaną) wagę z odważnikami i miarę z obowiązkiem zwrotu po zakończeniu arendy”).”
  • cyt…”Podobnie dochód z wagi i garnca ratusznego, wynoszącego przed wojną 284 zł, praktycznie przestał być pobierany, mimo że odbyta licytacja wyłoniła reflektanta w osobie Lejba Golda, oferującego 131 zł. Dzierżawca nie mógł jednak spłacić swojej powinności, bowiem „komisarz wojenny zabrał wagi z gwichtami” (odważnikami) do magazynu wojskowego i przez kilka lat próby ich odzyskania nie przynosiły rezultatu”.
  • cyt. …”na początku maja 1824 roku budynki te już nie istniały. Na ich miejscu pojawiła się równoległa do ratusza murowana oficyna o jednym piętrze. (…) Łączyły ją z ratuszem solidne mury podłużne o wys. 12 łokci, czyli takiej jak oficyna, wyznaczające prostokątny zamknięty dziedziniec. (…) Środek podwórza zajmowała murowana studnia.”
  • cyt….”Aby projektowany plac ćwiczeń wojskowych miał możliwie regularny kształt wojsko zlikwidowało jeszcze dwie [wcześniej pozyskano na ten cel trzy posesje stojące na placach miejskich po jatkach rzeźniczych] nieruchomości przy Rynku Solnym (waga miejska i stajnia). Formalności związane z nabyciem zakończono dopiero 1 listopada 1829 roku i w połowie następnego wojsko zarządziło „obarierowanie” nowego placu za pieniądze z kasy miejskiej.”
  • cyt….”Kolejną pozycję zapewniającą nie dużą, ale za to pewną intratę był zysk z miar i wag oraz oddzielnie traktowany dochód od ich stemplowania. Wieloletnim dzierżawcą pierwszego był Lejb Welczer. Wybudował on na swój koszt przy rynku Solnym na gruncie miejskim budynek dla „wagi miejskiej do ważenia łoju, chmielu, wosku, wełny, miedzi”, lecz w 1829 roku stracił wszystko, bo plac, na którym stała nieruchomość, zabrało wojsko.
  • wg Andrzeja Kędziory – Zamościopedia – hasło „Waga Miejska: https://www.zamosciopedia.pl/index.php/hasla-alfabetycznie/w/wa-wh/6624-waga-miejska
Księgi Exaktorskie Zamościa (Księga IV – 1750 r.) Rkps 2341 (Biblioteka PAN Kraków):
  • Inwentarz Wagi:
    • waga mała, szale żelazne;
    • waga druga większa okowana, szale drewniane okowane, hak na jednym końcu nowy;
    • sklepik do chowania kamieni;
    • trzy cetnary żelazne ołowiem niedawno dolanych ważące po kamieni 5 i po funtów 6;
    • cetnary dwa ważą po 5 kamieni i po 5 funtów, niedawno ołowiem dolane, też cetnary także żelazne, ważą po 5 kamieni;
    • sztuka żelazna czworograniasta, w niej udko świeżo złamane bez ołowia, waży 2 kamienie;
    • sztuka żelazna ołowiem dolana w niej kamieni 2 funtów 16;
    • kamień ołowiany 1, w nim funtów 32 z uszkiem, pół kamienia ołowianego w nim, 16 funtów z uszkiem żelaznym ołowiana;
    • cztery funty ołowiane w całości z uszkiem żelaznym;
    • trzy funty w całości ołowiane z uszkiem;
    • dwa funty ołowiane, pół funta ołowiane, ćwierci 2 funta ołowianych, funt oło-wiany 1;
    • dwie sztuki żelazne, których do wagi nie zażywają.
            Waga jest weryfikowana in α°174 quo z wagą wrocławską.
  • Inwentarz Wagi
  • Wchodząc do Wagi drzwi małe na biegunie drewnianym…. Waga mała ze wszystkim cała, szale żelazne ze wszystkim wbite w balki, waga druga większa okowana, szale drewniane okowane….ab occidentia (z zachodu) wrota wielkie na biegunach drewnianych….a meridie (od południa) wrota wielkie drewniane na biegunach drewnianych…. W gorze okołotey wagi a meridie (od południa) okienko popsute… Sklepik do chowania kamieni, do którego drzwi… Tam cetnarow trzy żelaznych….
  • Rok 1750 – inwentarz Ratusza Zamojskiego. – Księga Exaktorska Zamojska – r. 1750 – mikr. Z Bibli. Im H. Łopacińskiego sygn. 2341/I pagin. 21-24 – Kraków PAN mf 75 Bibli. Łop. Rkp. – kwerenda l. 70 XX w.
  • 12 maja 1677 r. przeprowadzono inwentaryzację Praetorium Zamoscensis (Ratusza): Naprzod w izbie wielkiey na dole…okno wielkie iedno…piec za bardzo stary…posadzki…ganek przy piecu nade drzwiami stary drzwi na zawiasach żelaznych stare z wrzeciącem  skoblem…z tey izby komnata z oknem iednym szyby w drzewo oprawione do którey drzwi na zawiasach żelaznych stare….Item izdebka na sredniey górze do ktorey schody drewniane przy izbie Wielkiey okno przed kominem … Na dole sklepów murowanych dolnych …trzy do składania i szynkowania trunków. Górnych zaś albo zwierzchnich na przedzie z podsienia dwa ieden przeciwko drugiemu. W sieni dwa ieden po prawey ręce wchodząc do ratusza z oknem na podsienie. Trzeci sklepik ciemny w sieni, czwarty …wszystkie porządne z drzwiami oknami otworzystymi na podsienie ratusza. Staynie idena z podsienia przeciwko ważnicy z rogu stajenka ze drzwiami na zawiasach żelaznych….druga stainia w tyle tey stajenki….trzecia na podwórzu…Strychy y izby górne w oknach …izba średnia przy Izbach Wójtowskiey y Radzieckiey nazwana Cancelarią z siąką, komnatą ze drzwiami….bez dobrych okien, z piecem y kuchenką. Insze wszytkie mieszkania pod strychem znaiduiące się proste bez drzwi y okien…
[1] Sawa Bogumiła. Zamość 1772-1866. Zamość 2018. Tom I i II Ilustracje.
[2] AGAD, KRW http://przewodnicyzamosc.pl/archiwa/19872
[3] Sawa Bogumiła. Zamość 1772-1866. Zamość 2018. Tom II Ilustracje. Plany i mapy – opracowanie Ewa Dąbska. Fragment du Plan de la Place de Zamość z 1822 r. s. 75.
[4] AGAD, Komisja Rządowa Wojny sygn. 506. Oszacowanie gruntów i domów znajdujących się między liniami ab, bc, cd, a frontami 5-6, 6-7 w Twierdzy Zamościu. Kwerenda l. 70 XX w.
Szpital Żydowski – przybudowanie drewniane, 2 izby do mieszkania i 2 dla chorych, kuchnia 1, schody jedne prowadzące na strych, drugie do dwóch piwnic, w których są 2 kraty żelazne. Izby tego domu mają okien o 4-ch kwaterach kompletnie okutych – 15 z 7-ma okiennicami. Drzwi gładkich – 10 z kompletnym okuciem. Blejtramów 2 za szkłem przeciw kaflowych – 3. Podłoga z desek układana. Kominów – 3. Ściany murowane, fundament, piwnice, mur na około dom opasujący i kominy. Dach częściowo z potrójnym stokiem. Przybudowanie drewniane na skład drzewa przeznaczone. Stajnia i szopa.
[5] AGAD, Komisja Rządowa Wojny. Sygn. 394, k. 3-4, 38 K. Kwerenda l. 70 XX. w. Oszacowanie gruntów i domów znajdujących się między liniami ab, bc, cd, a frontami 5-6, 6-7 w Twierdzy Zamościu.
[6] AGAD, Komisja Rządowa Wojny sygn. 506. Oszacowanie gruntów i domów znajdujących się między liniami ab, bc, cd, a frontami 5-6, 6-7 w Twierdzy Zamościu. Kwerenda l. 70 XX w. w: Budynki i mieszkańcy XIX w. Zamościa 1804-1832 cz. I. http://przewodnicyzamosc.pl/archiwa/19872
[7] Ulica Lubelska w tym czasie prowadziła od Nowej Bramy Lubelskiej przez współczesny Plac Stefanidesa w kierunku obecnej ul. Zamenhoffa i dalej ku Rynkowi Solnemu odcinkiem dzisiejszej ulicy Solnej (vide plan z 1822 r.); B. Nowak. J. Żygawski. Zamość ulice i place. s.22 i 30 – przypisy: 55, 57.
[8] Sawa Bogumiła. Zamość 1772-1866. Tom. 1. Tekst. s. 243.
[9] Zamościopedia – GENERAŁÓWKA (II), Rynek Solny (zamosciopedia.pl)
[10] Rok 1819 – Komisja Rządowa Wojny – sygn. 506 – Oszacowanie gruntów i domów znajdujących się między liniami ab, bc, cd, a frontami 5-6, 6-7 w twierdzy Zamościu.
Dom nr 148 – murowany, dł. 24; sz. 24 ½, w. 5 ½. Wartość 16.944 złp. Właściciel Feyga Londeryn. Kryty gątami, 4 izby, 1 sień, podwórze. W izbach znajduje się 9 okien z okiennicami, drzwi 13, pieców 2 z kafli polewanych, framug 3. Ściany murowane wewnątrz i zewnątrz otynkowane wraz z fundamentami i sklepieniami piwnic i kominem. Podłoga wraz z pułapem – nowe. Komin murowany jeden na dach wyprowadzony.
Dom nr 149 – murowany dł. 24 ½, sz. 13, w. 5 1/2 . Wartość 10. 680 złp. Właściciel Mortkowa Mernsztein. Jedna sień, 2 izby z przybudowanego drewnianego alkierza, podwórze. Okna 4 o 2-ch kwaterach kompletnie okutych z tyloma okiennicami. Drzwi gładkich 10, piece kaflowe 2, kominy 2. Ściany murowane z fundamentami i sklepieniem. Podłoga z tarcic. Dach gątami pobity.
Dom nr 150 – drewniany dł. 24, sz. 13, w. 5. Wartość 3.912 złp. Właściciel Izrael Sztro. Kryty gątami, 2 izby, 1 komora, 1 sień. Izby zawierają 5 okien okutych o 2-ch kwat. Drzwi gładkich 5. Piec kaflowy 1; 1 komin murowany, ściany drewniane.
Plac nr 150 – 440 łokci. Wartość 498 złp. Właściciel: sukcesorzy Romanowskich (w 1828 r. Brzęcki)
26 VII 1822 r. – Komissya Rządowa Woyny – sygn. 216 pagin. 88-88v
Dom nr 148 – murowany. Wartość 13.244,o2 złp. Właściciel Zaiga Londerin. Posiadłość ta składała się z domu murowanego maiącego dł. 24 łokcie, szer. 24 ½ łokci, wys. 5 1/2  łokcia, krytego gątami, z 4-ch izb, iedney sieni, dwoch drewutni i podwórza. Plac zabudowania wraz z podwórzem wynosi łokci 833.
Dom nr 149 – murowany. Właściciel Mortkowa Merenstein. Wartość 7.780 złp. „Posiadłość ta składa się z domu murowanego, długiego na 24 ½ łokcia, szer. 13, wys. 5 ½ łokcia, sieni iedney, z dwoch izb y podworza. Plac zabudowania wraz z podwórzem wynosi łokci 600. Dach na tym domie z gontów znayduie się.”
Dom nr 150 – drewniany. Wartość 2.862 złp. Właściciel Izrael Stroh. „Dom ten drewniany w słupy stawiany, trzyma dł. 24 łokci, szer. 13, wys. 5 łokci. Gątami kryty, składa się z 2-ch izb, komory iedney i sieni iedney. Plac, zabudowania wraz z podwórzem wynosi łokci 540.”
W roku 1822 dom Nr 149 w Rynku Solnym należał do Mortkowej Merenstein, ale już w 1827 r. do Dawida Grotlera (Gertlera). To ten dom stał od strony północnej przy wadze miejskiej, ale to wskazanie w aktach miejskich pojawia się dopiero pod datą z roku 1829 (10. 05.). Cztery miesiące potem domy 148, 149, 150 otrzymały decyzję o przymusowym wywłaszczeniu na rzecz rządu. W 1827 r. Wagę Miejską rząd kupił 15.06. od Weltzera.
5 kwietnia 1827 r. – KRW sygn. 230
Dom nr 148 – murowany dł. 24 ł., szer. 24 ½ ; wys. 5 ½ – przy ul. Lubelskiej wykupiła od Toygi Landerin wdowy za 1600 złp. Twierdza Zamość na kwatery oficerskie. Dom murowany gontami kryty, bez pietra, uszkodzenie murów przez ogień. Suffit wraz z pułapem, 2 desek z belkami, podłoga, komin jeden murowany. Pieców 2 z kafli, drzwi po par 10, okien po par 15.
Dom nr 149 – przy ul. Lubelskiej wykupiła od Dawida Grotlera Twierdza Zamość za sumę 1000 złp. na kwatery oficerskie. Dom murowany, parterowy dł. 20 łokci, szer. 13, wys. 5 ½ kryty gątami z krokwiami i łatami. Suffit z belkami, podłoga piec ieden z kafli. Drzwi 4, okien 3.
Dom nr 150 – naprzeciw wałów – drewniany parterowy dł. 24 ł., szer. 13, wys. 5 wykupiła od Izraela Sztro za sumę 1325 złp. Twierdza Zamość na kwatery oficerskie. Dach kryty gontami, pułap z desek z belkami, zrąb z balów rżniętych, podłoga, komin ieden murowany, piec jeden z kafli, drzwi 5, okien 2.
15 czerwca 1827 r. (sygn. 229)  KRW – wykup Wagi Miejskiej od Weltzera za 455 złp. przez Komendę Twierdzy w Zamościu
10 V 1829 r. – KRW (sygn. 394; pagin. – k. 3-4, 38 K)
Dom nr 148 w Zamościu – właściciel Fayga Londerin – opis domu do wykupu przez rząd, gruntu miejskiego 833 łokci kw. pow. na którym stoi dom, z frontu od strony wschodniej przy ul. Lubelskiej, od strony południowej naprzeciw więzienia cywilnego, od strony zachodniej naprzeciw koszar piechoty nr 7, zaś od strony północnej przytyka do sąsiedniego domu pod nr 149. Dom wspomniany jest murowany, gontami kryty, zamyka długości 24 łokci, szerokości łokci 24 1/2, wys. łokci 5 ½ pod dach, nadto przybudowanie na dwie drewutnie i kloakę z podwórzem oparkanionym.”
Dom nr 149Dawid Gertler – opis domu do wykupu przez rząd – „postawiony na gruncie miejskim, mającym 600 łokci kw. pow…położony frontem od strony wschodniej przy ul. Lubelskiej, od strony południowey przytykający do domu nr 148, od strony zachodniej naprzeciwko koszar piechoty nr 7 od strony północnej przy Wadze miejskiej. Dom iest murowany, gontami kryty, zamyka 26 łokci długości, 13 łokci szer., 5 ½ łokcia wysokości pod dach. W tyle owego przybudowana iest stajenka i kloaka drewniana, wraz z parkanem podworze otaczającym.”
Dom nr 150 – Izrael Sztorh – opis domu do wykupu przez rząd: „na gruncie miejskim maiacym 540 łokci kw. pow. … połozony iest frontem od strony północney naprzeciw wałów, od strony zachodniey naprzeciw koszar nr 7, od strony południowey naprzeciw więzienia cywilnego, od strony wschodniey naprzeciw ulicy Lubelskiey. Dom… drewniany, gontami pokryty, wiązanie w słupy bokami wypełnione, obite łatami i wytynkowane… 24 łokcie długości, 13 łokci szerokości, 5 łokci wysokości pod dach, nadto przy tymże znayduie się przybudowane 3 staienki czyli chlewiki”
1-3 [ww. domy] „koniecznie potrzebne dla ukształtowania placu przed koszarami i Więzieniem Cywilnym”.
25 IX 1829 r. – KRW (sygn. 446)
KRW asygnuje 26.134 złp 22 gr jako wartość domów pod nr 148, 149, 150 w Zamościu w drodze przymusowego wywłaszczenia na rzecz rządu.

Laboratorium Twierdzy Zamość

           Cejgwart [Cekwart] tytuł zarządzającego cekauzem, w XVIII wieku miał stopień kapitana.

        Cekhauz budynek przeznaczony na skład wszelkich rynsztunków wojennych, przechowywano w nim działa, łoża, kule, prochary, wszelkie przybory wojenne i broń ręczną. Cekauzami w Polsce nazywano to, co gdzie indziej arsenałami. Wyraz arsenał nie był w Polsce używany przed XVIII wiekiem, za Stanisława Augusta cekhauzem nazywano skład przyborów wojennych i broni ręcznej, a arsenałem skład armat i amunicji artyleryjskiej. [1]

          Fajerwerker [Ogniomistrz] tytuł zajmującego się produkcją ogni wojennych, od XVIII wieku stopień w artylerii.

          Prochownia dawniej tak nazywano pomieszczenia do wyrobu prochu lub magazyn przystosowany do przechowywania prochu. [2]

          Puszkarz nazwa specjalisty wyrabiającego broń palną, w szczególności działa oraz artylerzysty obsługujący działa.

        Wyrabianie amunicji wojennej należy do ogniomistrzostwa, odbywa się to w laboratorium.[3]

         Nabój: pewna ilość prochu użyta do działa, czy w jakimś woreczku lub wsypana bezpośrednio do działa.[4] Worki nabojowe mogą być papierowe [5]lub z rasy [tkanina wełniana].

         Bomby i granaty: nabijane są prochem karabinowym [elaborowane], przed wsypaniem prochu wnętrze wylewa się smołą przed zawilgoceniem. Posiadają jeden otwór do zapalnika; drewniana rurka nabita masą zapalającą.

        Brand kule: nabijane masą zapalającą, podobne do granatu, ale mają więcej otworów w skorupie 3-5.

       Karkasy: worek nawoskowany nałożony na obręcze metalowe i napełniony masą zapalającą, następnie zabezpieczony z zewnątrz smołą.

       Kule świecące: używane w nocy do oświetlenia okolicy, odlana w formie kuli masa zapalająca osadzona w blaszanej formie oplecionej drutem, wystrzeliwana z moździerzy i granatników.

       Materiały ogniowe: szmalec skalny [materiał palny, rozpalony nie daje się zgasić] przeznaczony do wypełniania bomb; stupina [żagiew] służy do szybkiego odpalania, knotek ze skręconych nitek bawełnianych; lont, lina skręcona z konopi lub lnu, nasączona ługiem; świeczki, rurka papierowa napełniona zaprawą palną, używana podczas deszczu, kiedy lont nie chce się palić; przepalniczka służy do zapalenia ładunku miotającego w artylerii, rurka z trzciny lub metalowa napełniona zaprawą palną, wkładana w zapał – wcześniej do XIX wieku w zapał wsypywano proch muszkietowy.

Ładunki ręcznej broni: papierowe rurki na ładunki broni ręcznej, wypełnione prochem [ładunek miotający] oraz kulą ołowianą.

          Pierwszym cejgwartem twierdzy zamojskiej był Bernardo Morando, który na kilka lat przed śmiercią pobierał stałą pensję za nadzorowanie municji i poprawy w budowaniach. Amunicja, proch oraz ognie wojenne były magazynowane w cekhauzie. Proch trzymano w beczułkach, beczki nie mogły stykać się ze sobą. Po wyniesieniu na stanowisko ogniowe i zdjęciu denka, zakładano kapiarmus, kołnierz z miękkiej skóry baraniej z wierzchu ściągnięty rzemieniem. W cekhauzie od 1582 roku było dwóch puszkarzy: Jan Szurc, który z poparcia Jana Zamoyskiego został starszym nad armatą i Paweł Piaskowski. Puszkarze oprócz obsługi dział nadzorowali składowany proch oraz amunicję. W Zamościu nie było laboratorium ani młyna prochowego, proch kupowano.

         Po śmierci Morando, w 1600 roku cejgwartem został Andrzej Nalewajko, dotychczasowy baumistrz. W 1602 roku było 4 puszkarzy, rok później 5. W czerwcu 1606 roku podczas oddawania strzału w rocznicę śmierci Jana Zamoyskiego, działo rozerwało się, ciężko raniąc Nalewajkę, zmarł na skutek odniesionej rany. Po śmierci Nalewajki nadzór nad cekhauzem sprawował od 1606 roku puszkarz Piotr [Petro Dunajewski]. W 1607 roku było zatrudnionych 2 puszkarzy.

     W pierwszej połowie 1618 roku na puszkarza został przyjęty Andrea dell’Aqua, który w 1622 roku zaproponował Tomaszowi Zamoyskiemu założenie w Zamościu szkoły technicznej. W tym czasie wiedza artyleryjska podlegała tajemnicy, której nie należało zdradzać osobom niewtajemniczonym. W 1624 roku został cejgwartem, jednocześnie prowadził szkołę puszkarzy. Około 1630 roku przeszedł na służbę do Stanisława Koniecpolskiego.

       Od 1630 roku cejgwartem został Mathias Witieg [Witting], który przed 1640 roku uruchomił młyn prochowy. W październiku 1640 roku zakupiono materiał dla prochownika. Zostało też utworzone laboratorium, sala ogni wojennych przy cekhauzie. W nim wypalano węgiel drzewny w metalowym kotle, cienkie gałęzie pocięte i wysuszone dostarczali chłopi ordynaccy. Saletrę i siarkę dostarczali kupcy. W laboratorium te składniki były kruszone ręcznie, a następnie dostarczane do młyna prochowego w celu wymieszania.

        We wrześniu 1652 roku Jan „Sobiepan” Zamoyski przyjmuje do stałych usług puszkarza szlachetnego Hansa Lincka i oddaje mu pod opiekę cekhauz i zobowiązuje do dbałości o amunicję i przysposabiania jak najwięcej kul ognistych i innych. Początkowo Link był fajerwerkiem specjalistą od ogni wojennych, zorganizował w laboratorium przy cekauzie zamojskim produkcję ogni wojennych i amunicji. Laboratorium razem z arsenałem zostało zniszczone podczas pożaru w 1658 roku, eksplozja zmagazynowanego prochu rozniosła budynek. Na planie Zamościa z 1656 roku arsenał znajduje się na północ od pałacu Zamoyskich.

      W 1664 roku poprzez nieuważne obchodzenie się z ogniem, doszło do eksplozji, w jej wyniku został zniszczony młyn prochowy, a dwoje ludzi zginęło. W lutym 1670 roku, strażnikiem arsenału był oberfajerwerker  Jan Michał Link, który od 1668 roku został cejgwartem.

      Sejm Rzeczypospolitej zobowiązał się do wyposażenia i konserwacji twierdzy zamojskiej z funduszy publicznych. Zostały ustanowione specjalne podatki dla mieszkańców ordynacji na utrzymanie artylerii twierdzy zamojskiej. Pobierano od wszystkich mieszkańców miast ordynackich podatki: prochowy i puszkarski. Przy arsenale w laboratorium, w 1689 roku wykonano nowe formy ładunków [6] do fuzji aragońskich, tak nazywano karabiny z zamkiem skałkowym. Powroźnik Franciszek Zbytniowski zaczął robić liny na lonty. Po śmierci Linka, który zmarł w 1698 roku puszkarz Andrzej Izowski nadzorował arsenał oraz laboratorium.

       Młyn prochowy został odbudowany, w 1686 roku wymieniany jest prochownik, który w kwietniu 1691 roku otrzymał stałą pensję. Do pracy w prochowni zatrudniano od maja 1690 roku po dwóch pracowników najemnych. Młyn prochowy napędzany był kołem deptanym: [..] dwum w prochowni co w kole chodzili[..]. Od kwietnia 1692 roku zatrudniano po dwóch pracowników najemnych w magazynie prochu (prochowni). Co miesiąc płacono pracownikom najemnym za wyrabianie municji. Zajmowali się też ręcznym kruszeniem (oddzielnie) składników potrzebnych do wykonania prochu. [7]  Następnie były przekazywane do prochowni, gdzie je mieszano.

       W 1702 roku na stanowisku cejgwarta zatrudniony został płk Jerzy Holfeld. Od 1719 roku cejgwartem został Marcin Jakub Waybel. Przypuszczalnie ze względów bezpieczeństwa zaprzestano w Zamościu produkcji prochu, obowiązek zaopatrzenia wojsk ordynackich w proch przerzucono na kahały znajdujące się na terenie Ordynacji Zamojskiej. Kule i granaty kupowano w odlewni samsonowskiej, ale elaborowane były w laboratorium zamojskim, gdzie wykonywano też ognie wojenne. Laboratorium mieściło się w osobnym budynku na północ od pałacu przy furcie janowickiej. [8] Przy końcu lat 20 XVIII wieku cejgwartem był kpt Jan Frądzel (Frentzel). Tomasz Zamoyski mając dotację państwową arsenał uporządkował i armaty zreperował.

                                     Opis Fortecy Zamojskiej w 1755 roku

 Brama Lwowska z mostem dwa razy zwodzonym, od której mury się ciągną ku Bramie Szczebrzeskiej i furcie z fosą suchą, przy niej laboratorium ze wszystkimi potrzebnymi rzeczami. Brama Szczebrzeska nad stawem przy niej magazyn. Brama Lubelska zamurowana, na pamiątkę że Maksymiliana arcyksięcia przez nią wprowadzono. Przy niej dwa magazyny. Furta po schodkach do schodzenia z fortecy. Bastionów siedem w nich kazamatów murowanych trzy, dwie na 8 armat, inna na 3 armaty.

         Około 1740 roku został przyjęty na fajermaistra (ogniomistrza) do laboratorium por Jan Andrzej Bem [Bohm, Beym], od 1750 roku cejgwartem był Georgus (Jerzy) de Kawe [Kawer, Kaur], zmarł w połowie 1761 roku. Od 1761 roku fajerwerk Jan Schtall [Sztal, Stahl] został nadzorcą arsenału. [9] Na planie austriackim Zamościa sprzed 1790 roku, naprzeciwko lewego czoła Bastionu III, znajduje się murowany młyn; jest już na planie Brauna. [10]

      W 1775 roku zorganizowano plac-komendę artylerii w Zamościu [11], w składzie:

Komendant kpt por Johann Pock,

Cejgwart ppor Witus Spalle,

Bombardier i amunicyjny który w laboratorium wyrabiał amunicję. Zlikwidowana w 1787 roku i przeniesiona do Lwowa. W arsenale znajdowały się, skład amunicji z laboratorium oraz warsztaty ze specjalistami cywilnymi. Pokojowy magazyn prochu w Zamościu znajdował się na Bastionie VII. Od 1808 roku nadzorcą arsenału zamojskiego i laboratorium był ppor Georg Christian.

                                                       Laboratorium

Plan laboratorium sporządzony przez ppłk Leonarda Jodko, przedstawia stan z 1809 roku. Prostokątny murowany budynek, przykryty stropem belkowym, całość przykryta lekkim dachem dwuspadowym. Podzielone na trzy części: sala ogniomistrzowska oświetlona dużymi oknami i głównym wejściem. W stropie znajdują się kominki wentylacyjne. Na przeciwko wejścia część niewydzielona bez okien służyła za magazyn wykonanych materiałów. Tutaj znajdowało się wejście na strych. Dalej dwa wydzielone pomieszczenia, bliższe przypuszczalnie skład prochu, dalsze z wyjściem oraz studnią wewnętrzną, było pomieszczeniem dla pracujących.

    Znajdowało na północ od pałacu przy wale pomiędzy Bastionem IV a furtą, przejęte przez wojsko Księstwa Warszawskiego w 1809 roku. Zostało zdewastowane podczas oblężenia w 1813 roku. Raport ppłk Jodko z 1818 roku: laboratorium dawniejsze, teraz prawie w połowie opadłe i całkiem zdezelowane. Ruiny zostały rozebrane w 1818 roku, na planie z tego roku już nie istnieje. Jest jeszcze na planie twierdzy z 1817 roku.

   W Księstwie Warszawskim do 1810 roku nie było żadnej prochowni ani laboratorium. W Zamościu nadzorcą arsenału składowego był Georg Christian. Wartownicy przy arsenale (prochowni) nie byli uzbrojeni w karabiny, tylko piki lub berdysze.

     Zarządcą arsenału od 1814 roku był untercejgwart Antoni Bogocki z wojska carskiego. Od stycznia 1816 roku kpt 1 klasy Walery Jurkowski (od stycznia 1817 roku poddyrektor Arsenału Składowego w Warszawie), od 1820 roku cejgwart Wacław Ritschel. Od 1816 roku przed zachodnim frontem twierdzy obok furty zamkowej w szopie drewnianej przechowywano niebezpieczne materiały artyleryjskie (ognie wojenne).

     W czasie Królestwa Polskiego w twierdzy zamojskiej nie było laboratorium, materiały były produkowane w wytwórniach centralnych i dostarczane do twierdzy. Na planie twierdzy zamojskiej z 1825 roku gen bryg Malletskiego, zaznaczone są od strony zachodniej planowane murowane trzy magazyny obronne prochu. Również zaznaczony jest planowany murowany młyn, usytuowany przy przepuście na grobli szczebrzeszyńskiej, w tym miejscu był młyn na planie Brauna. [12] W razie potrzeby można było go wykorzystać jako prochowy. W końcu grudnia 1830 roku amunicję rozłożono w dwunastu magazynach wojennych. Proch przechowywany był w dębowych beczkach, w każdej 3 pudy (120 funtów). [13] Układane na legarach, aby jedne na drugich nie leżały. Do magazynu prochu mogło naraz wchodzić nie więcej jak dwóch ludzi, boso lub w trzewikach sukiennych. Podłoga była wyścielona rogożą lub matami.

        Podczas oblężenia twierdzy w 1831 roku został uruchomiony młyn prochowy w Bastionie I; koło młyńskie napędzane kieratem końskim.

     W końcu lat 30 XIX wieku wzniesiono według standardowych planów dwie murowane prochownie stanu pokoju: na Bastionie III oraz przy nadszańcu w szyi Bastionu IV. Obie w końcu lat 40 XIX wieku otrzymały piorunochrony. [14]

     W 1850 roku została przydzielona do zamojskiego garnizonu artyleryjskiego nowo utworzona Zapasowa laboratoryjna kompania nr 2.

Komendant kpt Jakow Soliński,

Oficerowie por Pantelemon Grigoriew, ppor Piotr Kudriasujew, ppor Piotr Kunlin,

Cejgwart Maciej Aleszen, Matwiej Prud,

Technik laboratoryjny Jakow Find i Iwan Koratunow,

Fajerwerk Zachar Fonikow i Aleksy Andrejew.

Lontownik Iwan Prudnikow,

Rusznikarz Iwan Iwanow.

     Laboratorium mieściło się w murowanym budynku na rzucie prostokąta, usytuowanym od strony zachodniej poza stokiem twierdzy przy rzece Łabuńce. W końcu lat 50 XIX wieku, twierdza zamojska została przekwalifikowana na twierdzę III klasy. Dlatego zostało zlikwidowane laboratorium, arsenał składowy i park artylerii twierdzy zamojskiej. Kompania laboratoryjna została przeniesiona do Warszawy. Magazyn prochu przeniesiono do lewej kazamaty Bastionu VI.

                                                             Prochownie [15]

Każda [16]składała się z dwóch murowanych budynków nałożonych na siebie. Zewnętrzny, w obu ścianach bocznych znajdowały się ostrołukowe wnęki, w każdej po dwa prostokątne otwory wentylacyjne zabezpieczone siatką. Tylna ściana (południowa) gładka z dwoma podobnymi otworami wentylacyjnymi. W ścianie czołowej znajdowało się jedyne wejście, zamykane dwuskrzydłowymi drzwiami, umieszczone w ostrołukowej wnęce obejmujące całą wysokość ściany. Wewnętrzny budynek posiadał w obu ścianach bocznych wewnętrzne kanały osuszające połączone z sześcioma otworami wentylacyjnymi. W tylnej znajdowały się trzy otwory wentylacyjne, podobne do tych w budynku zewnętrznym. W czołowej znajdowało się jedyne wejście bez drzwi usytuowane naprzeciwko głównego wejścia. Pomiędzy obydwoma budynkami było wąskie przejście okólne. Miało to zapewnić odpowiednie warunki do przechowywania prochu.

Oba budynki były przykryte wspólnym sklepieniem kolebkowym. Pomieszczenie składowe tworzyła pojedyncza hala, w klepisku znajdowały się murowane poprzeczne wsporniki, na nich były legary nośne, na nich była podłoga wykonana z desek. W dwóch rządach ustawione były drewniane rusztowania do składowania beczek. W pomieszczeniu panował półmrok, oświetlone było tylko przez otwarcie drzwi wejściowych. Wewnątrz żołnierze chodzili w kapciach filcowych lub drewnianych sabotach. Nie można było używać żelaznych przedmiotów. Prochownię przykryto dachem dwuspadowym, położonym na sklepieniu.

 

       Prochownia na Bastionie III była osłonięta z trzech stron nasypem ziemnym. Pomiędzy nim a prochownią znajdowała się droga okólna.

        Do naszych czasów zachowała się przebudowana prochownia na Bastionie III, użytkowana przez muzeum.

Zamość, Bastion III, dawna prochownia, fot. Ewa Lisiecka.              

                                                             Laboratorium

Murowany prostokątny budynek składał się z trzech części. Podręcznego składu prochu, w murze tylko otwory osuszające, we wnętrzu drewniana podłoga. W części centralnej była sala ogniomistrzowska, gdzie wyrabiano ognie wojenne oraz przeprowadzano elaborację granatów. Musiała być dobrze oświetlona, w ścianach znajdowały się duże okna. Podłogę stanowiło klepisko wysypane grubą warstwą przesianego piasku. W trzeciej był magazyn wykonanych materiałów. Tam był przedsionek z jedynym wejściem. Wykonane materiały na bieżąco przenoszono do magazynu składowego. Całość przykryta drewnianym stropem, nad nim dwuspadowy dach. Wewnątrz używano specjalnego ubrania sukiennego z kapturem w kolorze białym.

      Po likwidacji laboratorium, przekształcone na magazyn wojskowy. Na nieoznaczonym planie Zamościa z około 1930 roku zaznaczone jako magazyn wojskowy. W tym miejscu był folwark wojskowy, obecnie na tym terenie jest baza Zakładu Gospodarki Lokalowej.

       W latach 60 XIX wieku jeszcze przed likwidacją twierdzy, niedaleko Bramy Lubelskiej w znacznej głębokości znajdował się skład prochu, posiadał wzmocnione sklepienie mogące stawić opór bombą (sklepienie bombo odporne). Nadzorca magazynu Andrej Trigariew.

     Po likwidacji twierdzy w 1866 roku prochownią nazywano garnizonowy skład amunicji i materiałów wybuchowych mieszczący się w dawnej baterii (Rotundzie).

 Stankiewicz Zbigniew

 

Rysunki magazynu prochu – strona internetowa „Twierdza Zamojska”

Rysunki młyna i amunicji – Nauka artylerii zebrana z późniejszych autorów, napisana dla pożytku Korpusu Artylerii Narodowej z rozkazu y nakładem JKM Pana Naszego Miłościwego do druku podana. 1781. T.1.

Rysunki umundurowania – Aleksander Wiskowatow. Historia umundurowania i uzbrojenia wojska rosyjskiego 1801-1825. wyd. Sankt Petersburg.

 

[1] Zygmunt Gloger. Encyklopedia staropolska. Warszawa 1900 tom 1

[2] Zygmunt Gloger. Encyklopedia staropolska. Warszawa 1903 tom 4

[3] Józef Paszkowski. Nauka praktyczna kanoniera. Warszawa 1830

[4] Ładunek miotający

[5] Używany w artylerii fortecznej

[6]  W gilzie papierowej mieścił się prochowy ładunek miotający i ołowiana kula

[7]  Młyn prochowy napędzany kołem deptanym nie był zbyt wydajny

[8]  Jego plan sporządził ppłk Leonard Jodko w 1809 roku

[9] Do 1775 roku

[10] Był to młyn zbożowy, czasami podawany jako prochowy

[11]  Austriacką

[12]  W lutym 1813 roku znajdujący się tam młyn zbożowy uzyskał umocnienia polowe, ponownie w 1831 roku

[13]  Około 49 kg

[14]  Plan twierdzy z 1850 roku

[15] Opis stanu na rok 1845

[16] Usytuowane na Bastionie III i IV