Historia obrazu jasnogórskiego.

DANUTA PASIECZNA

TAJEMNICA CZARNEJ MADONNY

U schyłku XIV wieku, gdy przez małżeństwo andegaweńskiej królowej Polski z Księciem litewskim nowa dynastia obejmowała we władanie polskie królestwo, dokonała się kreacja duchowej stolicy narodu, którą została nie monarsza, lecz zakonna siedziba, jaką był założony w 1382r pauliński klasztor na Jasnej Górze w Częstochowie.” To tutaj – w 1384 roku, jak utrzymuje legenda, a potwierdzają wiarygodne źródła, został przekazany zakonnikom wizerunek Maryi Panny z Dzieciątkiem przez księcia Władysława opolskiego. Obecność cudownego obrazu spowodowała, że prawie od początku istnienia klasztoru powstało na Jasnej Górze, największe w Polsce sanktuarium maryjne i związane z tym miejscem pielgrzymowanie, które trwa do dziś.

Tegoroczna XXXVI Ogólnopolska Pielgrzymka Przewodników Turystycznych na Jasną Górę (13-15 marca 2020 r.) wpisuje się w ten wielowiekowy kult maryjny i jest okazją do przypomnienia historii obrazu.

Zagadnienie niezmiernie złożone. O cudownym jasnogórskim obrazie nie można napisać jednej historii, bo obraz ten – to nie tylko dzieło malarskie – to żywy i wciąż niesłabnący kult religijny. I na tym właśnie polega tajemnica „Czarnej Madonny.”

O początkach obrazu krąży wiele legend, podań i faktów bardziej lub mniej kontrowersyjnych. By zrównoważyć te różne opinie dziejopisarzy obrazu – sięgam do materiałów źródłowych historyków sztuki i konserwatorów, a także do publikacji świeckich i duchownych teoretyków.

Z tej jakże różnorodnej literatury przytaczam na wstępie obszerne fragmenty książki Jędrzeja Zapomnianego pt. „Jasna Góra – dzieje cudownego obrazu i klasztoru” wydanej w Częstochowie w 1933 roku. Zarówno miejsce wydania jak i tajemnicze (ukryte?) nazwisko autora – sugeruje iż autorem tej nieco kontrowersyjnej publikacji jest anonimowy zakonnik. Opisywane przez niego dzieje obrazu zdają się być legendą, ale w niektóre jego fragmenty znajdują potwierdzenie w kronice Jana Długosza i we współczesnych publikacjach – w nieco innych interpretacjach.

Stąd moje zainteresowanie tą książką, tym bardziej, że Jędrzej Zapomniany niezwykle barwnie i z wielką atencją opisuje powstanie obrazu: ”Był między uczniami Chrystusa ewangelista Łukasz Św., który odznaczał się talentem malarskim. Jego tedy uprosiły pobożne panienki, aby im odmalował Matkę Bożą. Zrazu opierała się temu w swej pokorze Najświętsza Panna, ale przezwyciężona usilnemi prośbami pozwoliła nareszcie. Św. Łukasz, więc na blacie stołu cyprysowego zrobionego przez Św Józefa, przy którym modły swe odprawiała i pokarm przyjmowała św Rodzina namalował Obraz Matki Boskiej dwa łokcie i ćwierć wysoki, łokieć i trzy ćwierci szeroki. Najświętsza Panna ma oblicze cokolwiek podługowate, barwy śniadej brwi, nieco czarne. Na lewej ręce piastuje małego Pana Jezusa, który trzyma przedmiot czworoboczny, oparty o kolana, a prawą rączkę podniósł w górę jak gdyby chciał błogosławić dwoma paluszkami. Pytano nieraz, dlaczego oblicze Maryi na obrazie Łukaszowym ma cerę śniadą? Dlaczego Najświętsza Panna piastuje Jezusa na lewem ręku, gdy zwyczajnie matki i piastunki na prawej ręce słodki ciężar noszą? Odpowiedź bardzo łatwa i jasna. Oto w Pieśni nad pieśniami jest: Czarnać, ale piękna. Nie patrzajcie na mnie, żem jest śniada, bo mnie opaliło słońce”. ( I 4, 5). Słowa te jak niemal cała Pieśń nad pieśniami odnoszą się do Matki Bożej; myśl w nich wyrażoną uchwycił św, Łukasz i dlatego namalował na swym obrazie twarz Maryi śniadą.” // „Po wniebowzięciu N Panny, obraz Matki Boskiej przez św. Łukasza malowany, zostawał w wielkiej czci religijnej u chrześcijan pod opieką onych Bogu poślubionych panien w Jerozolimie…”

Dalsze, burzliwe dzieje cudownego obrazu autor opisuje równie emocjonalnie. Nie wdając się w szczegóły autorskich opisów Jędrzeja Zapomnianego przenieśmy się do czasów, w których obraz trafia do Konstantynopola i – znany już jako słynący z cudów, przewędrował przez Ruś, Ziemię Halicką do Polski.

Zatrzymajmy się na chwilę w Księstwie Bełskim w czasie, w którym to „osiadł” na zamku bełskim Władysław opolski (król Kazimierz Wielki oddał mu wtedy rządy nad Rusią w tym – prawem lenna księstwo Bełskie). Jest to jeden z barwniejszych opisów z dziejów obrazu, w którego wiarygodność wątpi nawet sam autor. Ale właśnie to wydarzenie utrwaliło się w tradycji legendy o obrazie i funkcjonuje do dziś. Dotyczy napadu Tatarów na Ruś, a tym samym na zamek bełski….”Garstka żołnierzy znajdująca się przy Władysławie, stawiała opór nieprzyjacielowi, a w tym czasie jedna ze strzał tatarskich, puszczona przez okno zamkowej kaplicy utkwiła w szyi Matki Bożej. Strzałę wyjęto, ale blizny w żaden sposób zatrzeć nie zdołano. Pozostała po dziś dzień. Okropna ciemność okryła zamek i tak dalece oślepiła Tatarów, iż ci jedni drugich mordując uciekać poczęli. Ośmielony tym cudem książę Władysław wyszedł z małym orszakiem swoich żołnierzy i całkowicie nieprzyjaciół poraził. Aby zaś zabezpieczyć obraz od dalszej zniewagi, postanowił zabrać go do Opola i tam, z dala od Tatarów w dziedzicznem swem mieście umieścić. Otrzymawszy pozwolenie króla na przewiezienie obrazu, wybrał się w drogę z Rusi do Opola, lecz przy wyjeździe z Bełza cud się stał nowy: żadna siła ruszyć z miejsca obrazu nie mogła. Zdumiony nadzwyczajnym zjawiskiem udał się Władysław na modlitwę, poczem we śnie miał widzenie, które mu wskazywało górę, zwaną Jasną pod Częstochową, w pobliżu zamku Olsztyńskiego leżącą, za miejsce gdzie obraz powinien umieścić ku wiecznej czci Boga. Jak tylko postanowił wypełnić tę wolę Bożą, zaraz mógł bez przeszkody obraz z bełskiego zamku zabrać i we środę po św Bartłomieju roku 1382 stanąć z nim szczęśliwie w Częstochowie…”

Sprawa określenia miejsca i czasu obrazu na podstawie zachowanych starodruków nie jest do końca rozwiązana. Datuje się obraz na wiek XIII – XIV, wskazując miejsce jego namalowania w wielu różnych krajach. Jan Długosz, a za nim inni pisarze potwierdzają dawną legendę przypisywania autorstwa obrazu Matki Bożej Św. Łukaszowi Ewangeliście. Powtarza ją też najstarsza historia obrazu napisana w 1474 roku, a znajdująca się w bibliotece klasztornej na Jasnej Górze. Faktem, a nie domysłem jest również to, że książę Władysław opolski – Wielkorządca Rusi przywiózł obraz z Bełza do Częstochowy na Jasną Górę, gdzie wkrótce założono klasztor Paulinów (data powstania klasztoru – 1382 lub 1383 r.).

Opierając się na tekstach Długosza stwierdzić więc można z pewnością, że wizerunek przybył na Jasną Górę wkrótce po roku 1382. Przywieziony został przez Opolczyka z Ziemi Halickiej. Obraz posiadał jak na owe czasy niezwykły wygląd, a wykonany był dziwną i niespotykaną techniką malarską. Był już otoczony wielką sławą i kultem, nie tylko w Polsce, ale też w krajach sąsiednich jak Śląsk, Morawy, Prusy. Na uwagę zasługuje fakt, iż Długosz całkowicie pomija historię wędrówki wizerunku, wymieniając tylko przekazanie obrazu do Częstochowy przez Opolczyka. Nie ma też wzmianki dotyczącej napadu Tatarów na zamek bełski.

Historyczna informacja z dziejów cudownego obrazu jasnogórskiego, a niebudząca wątpliwości, dotyczy innego wydarzenia: napadu i zniszczenia cudownego wizerunku na Jasnej Górze. Podaje ją Jan Długosz w swoich „ Dziejach Polskich” z 1430 roku: „Pod ten czas z szlachty polskiej wyniszczeni marnotrawstwem i obciążeni długami mniemając, że klasztor częstochowski na Jasnej Górze zakonu św Pawła Pierwszego Pustelnika posiadał wielkie skarby i pieniądze z tej przyczyny, że do niego z całej Polski i krain sąsiedzkich w święta uroczyste Najświetniejszej Maryi Panny, której obraz cudowny i przedziwnej roboty w tem miejscu zachowywano, zbiegał się lud pobożny, a to dla zadziwiających cudów, jakich tu chorzy, za przyczyną Najświętszej Panny i Orędowniczki naszej uzdrawiani, doznawali, zebrawszy z Czech Moraw i Śląska kupę łotrzyków w dzień świąteczny napadli na rzeczony klasztor paulinów. A nie znalazłszy w nim spodziewanych skarbów, zawiedzeni w nadziei ściągnęli ręce świętokradzkie do naczyń i sprzętów kościelnych jako to kielichów, krzyżów i ozdób miejscowych. Sam nawet obraz Najchwalebniejszej Pani naszej odarli z złota klejnotów, którymi go ludzie pobożni przyozdobili. Niezaspokojeni łupem, oblicze obrazu mieczem na wylot przebili, a deskę, do której wizerunek przylegał połamali, tak iż zdawało się że to nie Polacy …”. Kronikarska wzmianka o przebiciu mieczem oblicza Matki Boskiej jest istotną informacją dla historyków sztuki, która odpowiada na nurtujące do dziś pytanie o rysach na wizerunku. Jeszcze ciekawostka: niemal wszyscy uczestnicy rabunku w ciągu roku zginęli śmiercią „gwałtowną” – taka informacja pojawia się również w zapiskach kronikarza Długosza.

W tymże roku 1430 – wg zapisów historyków sztuki – staraniem Króla Władysława Jagiełły obraz został przewieziony do Krakowa i tam gruntownie odnowiony. W ramach renowacji zachowano – na ile to było możliwe oryginał. Starano się nawet o dokładne w szczegółach uchwycenie podobieństwa, – o czym świadczyć mogą odtworzone na obliczu Matki Boskiej cięcia po mieczu. Ten właśnie odnowiony wizerunek otoczony jest po dziś dzień szczególnym kultem. Wiarygodność renowacji malowidła dokonany w 1430 roku potwierdza, zdaniem współczesnych konserwatorów, sam obraz, który w tej odnowionej formie „stanowi wybitne dzieło malarskie o zdumiewającej sile fascynacji”.

W 1690 roku kroniki piszą o pożarze Jasnej Góry; ale tym razem obraz nie ucierpiał. Przeniesiony został do pobliskiego kościoła Św. Barbary. Natomiast w 1655 roku historia notuje, a powieść Henryka Sienkiewicza utrwala, oblężenie Jasnej Góry przez Szwedów i cudowne ocalenie klasztoru. Wydarzenie to umocniło wiarę rodaków w cudowność obrazu Matki Boskiej; do jej wizerunku napływają pielgrzymki niemal z całej Polski i nie tylko. W 1717 roku odbyła się pierwsza uroczysta koronacja obrazu.

I tak od czasów Jagiełły po dziś – obraz Jasnogórski jest nie tylko obiektem kultu religijnego, ale też symbolem kultury polskiej, a jego swoiste piękno podkreślają jeszcze „blizny” wydarzeń dziejowych.

Obraz Matki Boskiej Częstochowskiej znany jest każdemu Polakowi w oryginale i w licznych jego reprodukcjach. Nazywany jest „Czarną Madonną” – jednakże twarze Madonny i Dzieciątka są jasne; to tylko stary werniks tak bardzo je przyciemnił i stąd ta nazwa.

Jest to malowidło temperowe ze złoconymi wypukłymi nimbami na desce lipowej (nie cyprysowej) grubości 3 do 3.5 cm wymiaru 122,2 x 82,2 cm. Dla interesujących się sztuką warto dodać, że technika temperowa należała do dość powszechnych. „…Wizerunek częstochowski jest półfigurowym wyobrażeniem Maryi Panny z dzieciątkiem. Wykonany techniką temperową na gruncie kredowym położonym na płótnie i naklejonym na wyrzeźbione deski podłoża. Płytę stanowią trzy deski lipowe, nierównomiernie spaczone. Zarówno deski wraz z malowidłem ujmuje profilowana gotycka rama drewniana, oklejona płótnem i pokryta polichromią położoną na gruncie kredowym. Lico desek opracowane zostało reliefem wgłębnym, który wydobywa nimfy wokół głów Maryi i Dzieciątka”. Jak podaje autorka opisu Zofia Rozanow (historyk sztuki, pisarka i badaczka zabytków klasztoru na Jasnej Górze) istnieją znaczne luki nie  pozwalające na dokonanie pełnego opisu technologicznego jego budowy. Zaginęły bowiem dokumenty mówiące o spoiwach i barwnikach, brak też charakterystyki płócien.

W dalszym opisie obrazu Zofii Rozanow czytamy: „Wizerunek częstochowski należy do typu Hodegetrii. Ten typ przedstawienia ukazuje Maryję ujętą frontalnie z prawą ręką złożoną na piersi i Dzieciątkiem na lewym ramieniu, przy czym Jezus zwrócony ku Matce prawą rączką czyni znak błogosławieństwa, w lewej zaś trzyma zwój lub kodeks Ewangelii” //– „Wrażenie potęguje szczególny kontrast jaki zachodzi pomiędzy majestatycznym i hieratycznym, frontalnym ustawieniem postaci Bogurodzicy a jej delikatnym, dziewczęcym obliczem, o głowie nieznacznie skierowanej w lewo z pasmem swobodnie spływających wzdłuż policzka lekko falistych włosów. Pociągła twarz Maryi Częstochowskiej oświetlona jest światłem padającym z góry lekko od prawej które modeluje wąski, wydłużony nos i małe lecz wydatne usta.” //– „Siła ekspresji malowidła koncentruje się w oczach Maryi o opuszczonych, jakby lekko nabrzmiałych powiekach, z małymi błyskami światła wokół tęczówek po stronie wewnętrznej, spoglądających spod szeroko rozpiętych łuków brwi wprost na patrzącego, z wyrazem przejmującego, subtelnego smutku i refleksyjnej zadumy. Na prawym policzku Matki Boskiej znajdują się wgłębione w fakturę obrazu i nasycone cynobrem cięcia”. //– „Maryja prawą rękę skośnie składa na piersi, na lewej poprzez połę płaszcza, odsłaniającego jedynie końce palców, trzyma siedzące Dzieciątko. Jej głowę i ramiona okrywa miękko udrapowany płaszcz o symetrycznie ułożonych nad czołem i wokół twarzy fałdach”. // Dzieciątko o lekko zwróconej w prawo maleńkiej główce, uniesionej ku górze i nieznacznie odchylonej do tyłu, spogląda nie ku Matce, lecz przed siebie wprost na patrzącego. Prawą rękę unosi do błogosławieństwa, w lewej trzyma poziomo kodeks Ewangelii”.

Cytowane fragmenty szczegółowego opisu wizerunku Maryjnego, są tylko małym wycinkiem całości charakterystyki obrazu. Celowo pomijam temat ram i szat, które dodatkowo zdobią obraz. Zarówno opis wizerunku malowidła jak i jego „dodatki” – to problematyka zbyt obszerna, ale też naukowa, zajmująca raczej konserwatorów i teoretyków sztuki.

W latach 1925 – 1926 Jan Rutkowski (konserwator muzealny zbiorów sztuki na Wawelu) przeprowadził kolejną gruntowną konserwację obrazu. Usunięte zostały zabrudzenia i przemalunki szat. Nie zdjęto jednak pociemniałego werniksu, by nie burzyć utrwalonego od lat wizerunku „Czarnej Madonny”. W latach następnych również dokonywano okresowych badań konserwatorskich, przy okazji różnego rodzaju zabezpieczeń technicznych obrazu. Przeprowadzano też poszerzone badania nad obrazem wykorzystując najnowsze techniki.

I tak: w latach 1948 – 1952 konserwator Rudolf Kozłowski wykorzystał w swoich pracach nad obrazem promienie Rentgena. Jego badania potwierdzają fakt, iż obecny wizerunek Matki Boskiej Częstochowskiej jest w przeważającej mierze „dziełem jednorodnym”, które odtworzono po roku 1430 na dawnym podobraziu. „Pierwotną i nienaruszoną partię malowidła mogło stanowić już jedynie oblicze Matki Boskiej, pozostałe były dziełem narosłych przez wieki przemalowań…”. Zdjęcia w podczerwieni odpowiedziały częściowo na nurtujące badaczy zagadnienia (patrz: ilustracje).

fot.1 Zdjęcie w promieniach podczerwonych ukazuje jasną twarz Madonny oraz liczne malowane „rany” pamiątki po uszkodzeniach pierwotnego obrazu.

fot.2 Zdjęcie rentgenowskie twarzy Madonny pokazuje sposób wykonania pamiątkowych „ran” za pomocą porysowania farby rylcem i pociągnięciem cynobrem.

Nie zmienia to jednak faktu, iż cudowny Obraz Jasnogórski, nadal kryje w sobie niewyjaśnioną tajemnicę: „Złożony i zagadkowy wyraz tego dzieła, nie dającym się podporządkować określonym kryteriom stylowym, fascynuje zarówno polskich jak i obcych badaczy”. Jest szczególnym dziełem malarskim o ogromnej sile oddziaływania.

Po wielu przeprowadzonych w naszym stuleciu konserwacjach, obraz Matki Boskiej Częstochowskiej nadal jest tajemnicą. Liczne publikacje, te dawne i współczesne, wciąż zawierają rozbieżności poglądów i opinii na temat czasu powstania obrazu i jego historii. Przypuszcza się zatem, że badania nad jasnogórskim wizerunkiem Matki Bożej nie kończą się, a wykorzystanie coraz to nowszych technologii może wyjaśnić szereg złożonych problemów z dziejów częstochowskiego obrazu.

Jednak nie sprawy konserwatorskie są najważniejsze. Na zakończenie zacytuję Jędrzeja Zapomnianego: „Jasna Góra jest pomnikiem wizji tak silnej i tak niespożycie trwałej, że żadna moc jej nie rozerwie”. „Na Jasnej Górze przenika pielgrzyma dziwne i nieznane rozrzewnienie. Czujesz tu nie tylko ducha bożego, ale też zarazem ducha starej Ojczyzny naszej, przyozdobionej majestatem królów szlachetnych”.

Źródła:
1 „Najstarsze Historie o Częstochowskim Obrazie Panny Maryi XV i XVI w – praca zbiorowa, Instytut Wyd PAX W-wa 1983r
2 J. Zapomniany „Jasna Góra dzieje cudownego obrazu i klasztoru” Tomasz Nagłowski i S-ka w Częstochowie 1933r
3 „Sztuka Sakralna w Polsce. Malarstwo”. Opracowanie T. Dobrzaniecki, J. Ruszczycówna, Z. Niesiołowska – Rothertowa. Wyd. ARS – Christiana 1958r

Życzenia.

_________________________________________________________________________________________________________

Z okazji Międzynarodowego Dnia Przewodnika życzę wszystkim Koleżankom i Kolegom wielu niezapomnianych wycieczek, wspaniałego zdrowia oraz jak najczęstszych spotkań na szlaku.
Adam Jakubowski
Przewodniczący KSPT PTTK
_________________________________________________________________________________________________________

Skarbiec. Muzeum Sakralne Katedry.

W roku 1987 utworzono w Infułatce, dawnej siedzibie dziekanów Kapituły Zamojskiej, Muzeum Sakralne Kolegiaty. W 2019 r. przeniesiono jego zbiory do wyremontowanego budynku Wikarówki. Stała ekspozycja nosi obecnie nazwę: Skarbiec Historii, Sztuki i Nauki – Muzeum Sakralnego Katedry Zamojskiej. Z inicjatywy Koła Przewodników Terenowych PTTK  im. Róży i Jana Zamoyskich w Zamościu, 13 lutego 2020 r. przewodnicy, nie tylko zamojscy, obejrzeli aktualną wystawę Skarbca. Oficjalnie Muzeum będzie dostępne dla turystów od maja tego roku. Dzięki uprzejmości ks. Marka Dobosza przewodnicy mieli sposobność wcześniejszego zapoznania się z nowym, chronologicznym układem cennych zabytków katedralnych.  
Domu Wikariuszy wzniesiono w pierwszej połowie XVII wieku. Gruntowną przebudowę przechodził w XVIII w. dwukrotnie, m.in. w 1761 r. wg projektu Jerzego de Kawe. Architekt poszerzył budynek w kierunku zachodnim, wzmacniając naroża elewacji dwoma skarpami. Piętrowy dom wybudowano na planie wydłużonego prostokąta, z długą i wąską sienią przelotową. Do naszych czasów zachowały się sklepienia kolebkowo-krzyżowe w sieni oraz portale na krótszych bokach elewacji.  Wikarówkę zamieszkiwali duchowni i pracownicy parafii kolegiackiej. W czasie Królestwa Polskiego w budynku mieściła się poczta. Po II wojnie światowej znajdowała się tam m.in. kancelaria kolegiaty i archiwum cennych akt metrykalnych prowadzonych od 1658 r. W latach 2017-2019 przeprowadzony został remont budowlano-konserwatorski Wikarówki, zmierzający do odtworzenia historycznej bryły budynku. Na zewnątrz i wewnątrz nie zachowały się oryginalne detale architektoniczne. Odtworzono natomiast XVIII w. wysoki, czterospadowy dach łamany z lukarnami. Zabytkowy obiekt został zabezpieczony na wypadek zagrożeń przeciwpożarowych itp. oraz zaopatrzony w monitoring. Zmodernizowano infrastrukturę techniczną i sanitarną, przystosowując do obsługi osób niepełnosprawnych. Znacznie powiększyła się powierzchnia ekspozycji stałej i czasowych. W części pomieszczeń na pietrze wydzielono miejsca do spotkań i warsztatów muzealnych. W południowo-zachodniej części Wikarówki mieści się biblioteka i czytelnia. Księgozbiór dawnej Kapituły Zamojskiej liczy ponad 2500 starodruków z ponad 100 europejskich oficyn.
Zwiedzanie wystawy rozpoczyna projekcja krótkiego filmu wprowadzającego w tematykę wystawy. Potem, poprzez kolejne sale wystawowe prowadzi zwiedzających audio przewodnik w języku polskim lub angielskim. Ponadto, pod poszczególnymi eksponatami znajdują się objaśnienia w obu językach. Pierwsza z sal wystawowych poświęcona została Janowi Zamoyskiemu i początkom fundacji dawnej Kolegiaty. Zobaczymy tam m.in. relikwiarz św. Tomasza Apostoła, patrona rodu Zamoyskich, Zamościa i kościoła. Centralne miejsce zajmuje czerwony komplet zabytkowych szat i materii liturgicznych (ornat; dwie dalmatyki; kapa i antepedium) fundacji Jana Zamoyskiego. Wykonano je około 1600 roku ze strzyżonego aksamitu jedwabnego, przetykanego srebrną i złotą nicią. Stanowiły dar dla Kolegiaty, używany tylko podczas szczególnych uroczystości. Obecnie zabytek ten zaliczany jest do najcenniejszych eksponatów wystawy. Można tylko przypuszczać, że zamówiona we Florencji tkanina służyła do wystroju wnętrz pałacowych, a z pozostałej części materii uszyto szaty liturgiczne, ozdobione herbem Zamoyskich „Jelita”. Włoski, czerwony komplet szat liturgicznych to obiekt wybitny, o randze światowej.
W dwóch szafach z szufladami możemy obejrzeć wiele innych szat liturgicznych , stanowiących dawniej wyposażenie Kolegiaty. Najpiękniejsze z nich są eksponowane w gablotach poszczególnych sal wystawowych. Przykładowo, żałobny ornat z czarnego aksamitu wykonany w drugiej połowie XVII w. Środkowa kolumna pokryta jest haftem płaskim z nici złotych, srebrnych i jedwabnych. Motywy wanitatywne: czaszka z piszczelami i zegar mają przypominać o przemijaniu i kruchości życia, podobnie jak wplecione pomiędzy kwiaty goździków słowa Memento Mori.  Boki ornatu również pokrywa złoty i srebrny haft o motywach kwiatowych. Inny ornat renesansowy, kojarzony z nacją ormiańską ze względu na pokrycie środkowej kolumny haftem ormiańskim, złotym i srebrnym o motywach geometrycznych i roślinnych pochodzi z początku XVII w. Jego boki wypełnia aksamit turecki.  Żeby zobaczyć mieniący się wszystkimi kolorami ornat z białego kompletu (stuła, welon, infuła) trzeba zajrzeć do szuflad. Motywy roślinne haftowano na nim złotą, srebrną i kolorową nicią jedwabną. Niemniej interesujący i chyba najstarszy z nich jest ornat biały, ufundowany przez Jana Zamoyskiego jeszcze dla kościoła p.w. Świętego Krzyża (1583). Pokryty jest bajorkowym haftem złoconym i srebrnym oraz haftem płaskim z nici srebrnej, złotej i jedwabnej.

   

Część eksponatów pierwszej sali to dary dla Kolegiaty I i II ordynata Tomasza Zamoyskiego i jego żony, Katarzyny z Ostrogskich Zamoyskiej. Tomasz Zamoyski był zobowiązany testamentem ojca do wypełnienia jego woli co do uposażenia kościoła. Najcenniejsze z nich to relikwiarze: patrona katedry – św. Tomasza Apostoła (w puszce z kryształu górskiego z ok 1600 r.) i relikwia Velum peplum – rąbek szaty NMP – sprowadzona w 1595 r. (cylindryczny, renesansowy relikwiarz z kryształu górskiego, wykonany ok 1600 r, czyli jeszcze za życia Jana Zamoyskiego). Z okazji urodzin syna, II ordynat ufundował barokową chrzcielnicę z brązu (ok 1628). Jest to dzieło włoskich, względnie francuskich ludwisarzy. Chrzcielnicę wieńczy waza na wodę święconą, podtrzymywana przez dwa anioły. Misa chrzcielna jest w kształcie konchy muszli. Podstawę chrzcielnicy zdobią cztery medaliony ze scenami obrazującymi rolę znaku wody w historii zbawienia,  m.in. Chrzest Pański w Jordanie. Fundacji II ordynata jest także pacyfikał św. Jana z Dukli (ok 1618). Na stopie umieszczono wizerunki św. Tomasza Apostoła; św. Mikołaja; św. Jana Apostoła i herb Zamoyskich „Jelita” z inicjałami TZSK (Tomasz Zamoyski Starosta Knyszyński).  Ramiona krzyża zdobią wizerunki czterech ewangelistów. Stopa i nodus mają formy późnogotyckie. Krzyż wieńczy pelikan, symbol życiodajnej Męki Chrystusa.

   

Pomieszczenie sali poświęconej Janowi Zamoyskiemu sąsiaduje z dwoma mniejszymi, w których eksponowane są pamiątki po zamojskich infułatach oraz związane z Akademią Zamojską. Obejrzymy tam pontyfikalia infułatów zamojskiej Kolegiaty: pastorał; barokową infułę (biała z k. XVII w. ), zdobioną haftem o motywach roślinnych z herbami Jelita i Trach, fundacji Marcina Zamoyskiego i jego małżonki Anny z Gnińskich Zamoyskiej; rokokową infułę białą z połowy XVIII w. z tkaniny broszowanej i haftowanej srebrną nicią, obszytej srebrną koronką i pasmanterią; trzewiki, rękawiczki i pończochy infułatów. Akademia Zamoyska obrała sobie za patrona św. Jana Kantego, którego srebrny relikwiarz w kształcie trumienki wykonali krakowscy złotnicy (1703). Na wierzchu dwaj aniołowie trzymają skrzyżowane berła akademickie. Znajduje się tam również obraz świętego Jana z Kęt, adorującego postać Maryi z Dzieciątkiem, namalowany (przypuszczalnie) przez Jacka Chylickiego przed 1670 r. Obok zobaczymy w gablocie złoconą sukienkę Matki Bożej z obrazu i srebrzoną, trybowaną wzorzyście ze złoceniami, koszulkę okrywającą dawniej profesorską togę świętego na obrazie.

  

Podobnie w kolejnych salach wyeksponowano zabytkowe przedmioty w układzie chronologicznym. Trzeci ordynat na Zamościu, Jan „Sobiepan” Zamoyski  widnieje na portrecie trumiennym (1665), a obok znajduje się srebrna puszka, w której spoczywało serce ordynata. Podczas mumifikowania serca ordynatów były umieszczane w srebrnych puszkach. Na jednej ze ścian zobaczymy drzewo genealogiczne ordynatów na Zamościu. Dalej zobaczymy portret Marcina Zamoyskiego, IV ordynata i jego zegarek  kieszonkowy, tzw. repetier w złoconej oprawie, wyrób żółkiewskiego zegarmistrza, Jana Kowacza z 1678 r.  Uwagę przykuwa także biała alba koronacyjna króla Michała Korybuta Wiśniowieckiego (jedyna taka zachowana w Polsce), syna Jeremiego Wiśniowieckiego i Gryzeldy Zamoyskiej, córki II ordynata Tomasza Zamoyskiego.  Koronacja odbyła się na Wawelu w Krakowie, skąd do Zamościa przywiozła ją matka króla.

   

Ostatnia z sal wschodniej części Wikarówki – Skarbiec mieści zabytki XVIII wieczne. W gablotach wyeksponowano liczne relikwiarze: Drzewa Krzyża Świętego (1738); św. Piotra Apostoła (ok 1740); Ciernia z Korony Chrystusa (1738); św. Tekli, medalionowy multirelikwiarz Michała Korybuta Wiśniowieckiego.  Za szkłem zobaczymy m.in. barokowy kielich mszalny z 1641 r., którego koszyczek jest dekorowany emalią i rokokową monstrancję, ufundowaną przez VII ordynata, Tomasza Antoniego Zamoyskiego, wykonaną we Wrocławiu przez złotnika Jerzego Nawarrę około 1745 r. W gablotach wyeksponowane są także naczynia chrzcielne, misy, łódki na kadzidło, tace z ampułkami, dzbany, kadzielnice i feretrony.

  

Na pietrze Wikarówki powstają kolejne sale poświęcone ekspozycjom stałym. W jednym z pomieszczeń zaaranżowano mieszkanie wikariusza dawnej Kolegiaty. Taka była w końcu pierwotna funkcja tego budynku.  Znajdują się tam młodsze, przeważnie XIX i XX w. zabytki, m.in.: stary zegar, lawaterz; klęcznik i metalowe łóżko, składane bez użycia śrub, wyprodukowane w warszawskiej firmie Towarzystwa Akcyjnego Konrad, Jarnuszkiewicz i Spółka (1884-1914). Znajduje się tam również pamiątka po Papieżu Janie Pawle II, który odwiedził Zamość i Katedrę podczas Wizyty Apostolskiej w 1999r. Warto wspomnieć tutaj, że południowo-zachodnia część Wikarówki będzie mieścić zbiory biblioteki kapitulnej (jednej z najstarszych w Polsce) oraz czytelnię. Wcześniej księgozbiór był przechowywany  (od połowy XVIII w. do 1993 r.) w dawnej Kaplicy Trójcy Świętej w Katedrze. Na trzeciej kondygnacji Wikarówki przestrzeń wypełnią biura, pracownie i magazyny muzealne.

zdjęcia i opracowanie: Ewa Lisiecka
źródło:
Foldery informacyjne Parafii Katedralnej Zmartwychwstania Pańskiego i św. Tomasza Apostoła w Zamościu.
Wystawa stała Muzeum Sakralnego Katedry Zamojskiej – Skarbiec Historii, Sztuki i Nauki.
Katedra w Zamościu. Parafia Katedralna. Zamość 2007.
Jerzy Kowalczyk. Przewodnik. Warszawa 1977.

 

 

 

 

 

 

 

Zmiany w szkoleniach.

Koleżanki i koledzy – zmiana tematu szkoleniowego w najbliższy czwartek.

Serdecznie zapraszam na otwarcie wystawy pt. ,,Leopold Skulski. Farmaceuta i mąż stanu” w dn. 20.02.2020 r. (czwartek) o godz 16.00 w Muzeum Fortyfikacji i Broni Arsenał oddział Muzeum Zamojskiego, ul. Zamkowa 2 (Pawilon pod Kurtyną). Organizatorzy: dr n. przyr. Wojciech Giermaziak dyr. Głównej Biblioteki Lekarskiej im. Stanisława Konopki w Warszawie, Andrzej Urbański dyr. Muzeum Zamojskiego w Zamościu oraz dr Łukasz Kot – inicjator prezentacji wystawy w Zamościu, biograf Leopolda Skulskiego.

temat Historia PCK i Historia Krwiodawstwa z akcentami zamojskimi odbędzie się w marcu, szczegóły podam w wkrótce
Z turystycznym pozdrowieniem Maria

Zaproszenie do Siedlec.

Koleżanki i Koledzy,

PTTK Oddział „PODLASIE” w Siedlcach oraz Mazowieckie Forum Oddziałów PTTK zapraszają na Konferencję Przedkongresową „W odnajdywaniu tożsamości” przed VII Kongresem Krajoznawstwa Polskiego „Krajoznawstwo wobec tradycji i wyzwań współczesności” oraz Jubileusz 50-lecia Koła Przewodników Terenowych i Pilotów PTTK im. Marii Żyburowej w Siedlcach, które odbędą się w Siedlcach w dniach 13-15 marca  2020 r. (piątek – niedziela).
Szczegóły organizacyjne znajdziecie w załączonym komunikacie (dostępny w PTTK O/Zamość).

 Organizatorzy

 

Zamojski Związek Inwalidów Wojennych. cz. II.

Kontynuując historię zamojskiego Związku Inwalidów Wojennych, zapisaną dla współczesnych na drukach ulotnych, wydanych przez związek w Zamościu w okresie międzywojennym, przedstawiamy kolejne z nich.  Z lat 20-tych XX w. (18.04.) pochodzi druk wzywający do uczestnictwa w wiecu protestacyjnym przeciwko projektowi ustawy sejmowej, zakładającej zmniejszenie od 15 % do 44 % wysokości rent inwalidzkich dla: inwalidów, wdów, sierot i rodziców po poległych żołnierzach. Zamojskie Koło Z.I.W. wzywało swoich członków do uczestnictwa w proteście. Z dwudziestolecia międzywojennego pochodzą także dwa inne druki: jeden z 15.06.192..r., dotyczący ogłoszenia o Walnym Zebraniu Związku, a drugi  – afisz z 24.09.192.. r. dotyczący zwykłego zebrania członków związku „w sprawach bardzo ważnych” (druk: Braci Hernhutów).

Dokładniejszą datą opatrzone są kolejne druki z roku 1922. W zamojskiej drukarni Szpera wydano druk z treścią nakłaniającą członków związku do głosowania na Listę Nr 18  – Inwalidów i zdemobilizowanych żołnierzy – jako kandydatów do reprezentacji w Sejmie. W drukarni Hernhutów powstał druk namawiający członków zamojskiego Koła Z.I.W.  do stawienia się we Włodzimierzu Wołyńskim w celu udzielenia poparcia przy organizacji podobnej do zamojskiej jednostki zrzeszającej inwalidów, wdowy i sieroty po poległych żołnierzach. Aby pozyskać środki finansowe dla swoich członków związku Zarząd Koła zorganizował 15.10. 1922 r. zabawę w Sali Policji Państwowej.

Związek Inwalidów Wojennych w Zamościu zorganizował w 1923 r. kolejne zabawy taneczne, z których dochód przeznaczył na wsparcie swoich członków związkowych. W 1924 r. zamojskie Koło Z.I.W. miało swoją siedzibę w ratuszu. W okresie od 28.04. do 2.05. 1924 r. przeprowadzano rekrutację i porządkowano rejestrację członków związku. Druk wydano w drukarni „Ostrowski i Spółka” w Zamościu. Członkowie Z.I.W. zostali zobowiązani do wniesienia obowiązujących składek członkowskich, względnie złożenia podań o zwolnienie ze składek, w przypadku ciężkiej sytuacji materialnej członka związku. W roku 1926 przewodniczącym Związku Inwalidów Wojennych w Zamościu był 37 letni rolnik z Majdanu, Aleksander Pełech. (Lista Pracy Społecznej -wyborcza Nr 7 do Rady Miejskiej – udostępnia BN W-wa)

  

Jednym z cenniejszych druków jest pochodzący z 1928 r. apel, podpisany przez władze Zarządu Koła Z.I.W.  R.P. w Zamościu: sekretarza – Bronisława Wokołorczyka i przewodniczącego – Henryka Szczepkowskiego.  Związek przestrzegał tym apelem przed agitacją w swoje szeregi, prowadzoną przez „Legię Inwalidów Wojsk Polskich”. Jednym z kontrargumentów „Legii…”, namawiającej do wstępowania w swoje szeregi,  był fakt zrzeszania się w Z.W.I. żołnierzy, którzy walczyli w szeregach wojsk obcych (austriackich i rosyjskich). Związek bronił ich – „Nie wolno nam odtrącać braci którzy zmuszani byli walczyć w obcych szeregach”. Związek stał na stanowisku, że tworzenie nowych organizacji, które skupiałyby inwalidów, prowadzi do podziałów i osłabienia organizacji. Warto podkreślić, że nazwiska członków Zarządu zamojskiego Koła Z.I.W. R.P. wymieniono (z odnotowaniem funkcji) na liście mieszkańców Zamościa – druk (poniżej) Komitetu Pracy Gospodarczej w Zamościu  (wybory 17.11.1929 r.). Pochodzący z 4.10.1930 r. druk zatytułowany „Rozkaz” wzywał do manifestacji protestacyjnej m.in. członków Z.I.W. w Zamościu do przeciwstawienia się zakusom Niemiec na granice zachodnie.  W lokalu Związku Inwalidów Wojennych stawili się w niedzielę 28 września 1930 r. o godz. 11:30 byli wojskowi; oficerowie i podoficerowie rezerwy; byli legioniści i peowiacy; inwalidzi wojenni; rezerwiści i byli żołnierze polskich formacji. Rozkaz podpisał w imieniu Zarządu Federacji Polskich Związków b. Obrońców Ojczyzny w Zamościu – prezes dr Al. Morawski ppłk. rez. Z roku 1932 r. pochodzi afisz filmowy zapraszający na film „Więzień  z Sing-Sing”, który staraniem Koła Inwalidów Wojennych w Zamościu wyświetlano w kino-teatrze „Stylowy”.  Film wyświetlano od 13 do 15 sierpnia 1932 r., a dochód zasilał budżet Związku z przeznaczeniem na cele statutowe.

 

Swoistą ciekawostkę stanowi wśród omawianych druków, wydany przez drukarnię Sejmiku Zamojskiego dwustronny druk, którego nakładcą w 1929 r. był Związek Inwalidów Wojennych w Zamościu.  Był odpowiedzią na artykuł Henryka Świątkowskiego, zamieszczony w Gazecie Zamojskiej, a dotyczący wprowadzenia prohibicji w Zamościu. Treść druku szeroko omawiała ujemne strony prohibicji, a została podpisana przez „Inwalidów Koncesjonariuszy”, w interesie których leżało dalsze prowadzenie punktów sprzedaży alkoholu w Zamościu, z którego to zyski przeznaczane były na pomoc inwalidom wojennym.

opracowanie: Ewa Lisiecka
źródło:
Zasoby archiwalne Muzeum Narodowego w Warszawie. Strona internetowa „Polona”.
 

Zamojski Związek Inwalidów Wojennych. cz. I.

Związek Inwalidów Wojennych zaliczany jest do jednej z trzech najstarszych organizacji kombatanckich na świecie, które skupiają weteranów wojennych. Jako oddolny ruch społeczny rozwijał się w Polsce od drugiej połowy 1917 r. Podobnie na Lubelszczyźnie, w małych miasteczkach i w gminach, zawiązywały się w tym czasie grupy inwalidów wojennych. Pierwszy Zjazd Delegatów Kół Obszaru Kielecko-Lubelskiego Inwalidów Wojennych odbył się w 1918 r. W roku 1919 odbył się w Warszawie pierwszy zjazd delegatów całego związku. Ideą Z.I.W. było podtrzymywanie solidarności pomiędzy dawnymi bojownikami o wolność ojczyzny oraz niesienie pomocy inwalidom wojennym i osieroconym rodzinom, pozostającym w trudnej sytuacji materialnej. Związek zrzeszał inwalidów wojennych i wojskowych, którzy byli ranni, kontuzjowani, lub zostali w inny sposób dotknięci schorzeniami w wyniku prowadzonych wojen. Byli to bojownicy o wolność I wojny światowej, wojny bolszewickiej, a później także II wojny światowej. Opieką otaczano także wdowy i sieroty po inwalidach. Zatwierdzony oficjalnie w 1919 r. w Warszawie Z.I.W. wznowił swoją działalność po 1944 r., rozwiązany w 1950 r.; reaktywowany w 1956 r., działa do dnia dzisiejszego.
Ta najstarsza w Polsce organizacja kombatancka miała także swoje Koło w Zamościu. Jego historię przybliżają nam współcześnie, zachowane materiały archiwalne. Przykładem są druki ulotne zgromadzone w zasobach Biblioteki Narodowej w Warszawie. Najstarszy z nich datowany jest na lata 20-te XX w. i dotyczy ogłoszenia o zebraniu w sali zamojskiego Magistratu. Ogólne Zebranie Inwalidów W.P.R.P. – taki skrót wskazuje na początkową nazwę związku w Zamościu. Na późniejszych drukach występują nazwy: Powiatowe Koło Związku Inwalidów R.P. w Zamościu; Koło Związku Inwalidów Wojennych R.P. w Zamościu; Związek Inwalidów Wojennych Rzeczypospolitej Polskiej Powiatowe Koło w Zamościu Nr 91/1/39: Związek Inwalidów Wojennych Koło w Zamościu.
Z 17 lutego 1924 r. pochodzi druk ulotny wzywający inwalidów i wdowy po poległych bohaterach do „Obrad Dorocznych”, które miały odbyć się tego dnia w Sali Rady Miejskiej w zamojskim Magistracie. Wstęp mieli tylko posiadacze „dowodu inwalidy”. Ulotkę wydrukowano w zamojskiej drukarni i fabryce stempli Szmajsera.
Kolejny druk opatrzony datą: październik 1930 r. informuje członków związku, że wszelkie sprawy i podania załatwia sekretarz związku, w pomieszczeniach Ratusza przy Placu Mickiewicza. Osoby biedne i bezrobotne obsługiwano bezpłatnie. Pozostali wnosili opłatę za pomoc przy opracowaniu podań składanych przez inwalidów do różnych urzędów. Związek zastrzegał sobie, że opłaty te nie są podyktowane chęcią zysku, wręcz przeciwnie, mają chronić mniej obeznanych członków związku przed osobami, które za podobne usługi pobierały wygórowane opłaty. Uzyskane tym sposobem dochody zasilały budżet związku i mogły służyć najbiedniejszym i najbardziej potrzebującym. Zrzeszeni w związku płacili za podanie od 1 do 2 zł; pozostali petenci 2 zł.
Z lat 1931/32 pochodzą dwa zamojskie druki, z których dowiadujemy się, że Koło Inwalidów Wojennych R.P. w Zamościu prowadziło działalność gospodarczą, z której zyski służyły niesieniu pomocy zrzeszonym. W zamojskim Ratuszu Koło otworzyło 2 lipca 1931 r. Sklep Wódczany. Znajdował się on w lokalu Stowarzyszenia Spożywców „Społem”. Był zaopatrzony we wszystkie gatunki wódek monopolowych i w spirytus skażony. Zapewniano, że: Dochód ze sklepu idzie całkowicie na samopomoc dla inwalidów wojennych, ofiar wojny cierpiących niedostatek. Zamojskie Koło Z.I.W. apelowało o wsparcie tej dochodowej inicjatywy do wszystkich byłych wojskowych.
Kolejny druk wydany na przełomie lat 1931/1932 przez Koło Związku Inwalidów Wojennych w Zamościu informuje, że handel wódczany został przeniesiony do sklepu Piotra Siwiłło, mieszczącego się przy ul. Bazyliańskiej 10. Właściciel sklepu był nakładcą druku i zapewne osobą związaną z zamojskim ruchem Z.I.W. jako były kombatant wojny bolszewickiej 1920 r. (odznaczony Krzyżem Virtuti Militari).
W odrodzonej Polsce Sejm uchwalił w 1921 r. ustawę „O zaopatrzeniu inwalidów wojennych i ich rodzin”. Pomoc państwa dotyczyła także wdów i sierot po poległych żołnierzach. Zapewne kondycja finansowa inwalidów i osieroconych rodzin nie była pomimo tego najlepsza, skoro zamojskie Koło podejmowało się różnych działań i inicjatyw, z których pozyskane środki przeznaczano na ten cel.
Z 27 maja 1934 r. pochodzi druk z Apelem zgłoszonym przez Związek Byłych Ochotników Armii Polskiej, Związek Rezerwistów i Zarząd Koła Związku Inwalidów Wojennych R.P. w Zamościu pod adresem byłych wojskowych, tuż przed wyborami do Rady Miejskiej. Z.I.W. był współtwórcą opracowanej odezwy, wzywającej do odpowiedzialnych wyborów i głosowania na osoby zamieszczone na liście Bezpartyjnego Bloku Pracy Gospodarczej, którzy gotowi są na ofiarną pracę na rzecz miasta i państwa, a nie na „nierobów, warchołów i zaprzańców, którzy w ciężkich dla Ojczyzny i miasta naszego czasach wojny, na pastwę najeźdźcy opuścili gród nasz, szukając „za Sanem” schronienia”.
Z okresu przed II wojną światową (1939 r.) pochodzi druk Z.I.W. w Zamościu z „Zawiadomieniem o Walnym Zebraniu Sprawozdawczo-Wyborczym” związku. Zebranie odbyło się w Świetlicy Legionistów (w budynku Policji Państwowej). Wzywano członków związku do obowiązkowego uczestnictwa w zebraniu „z uwagi na bardzo ważne sprawy organizacyjne i przyjazd na zebranie Delegata Wydziału Wykonawczego, Kol. Pająka”. Warto nadmienić w tym miejscu, że w roku 1920, tuż przed zagrożeniem bolszewickim, Związek Inwalidów Wojennych był inicjatorem sformowania: I Inwalidzkiego Batalionu.
opracowanie: Ewa Lisiecka
Źródło:
  1. Zasoby Biblioteki Narodowej w Warszawie. Polona.
2. Andrzej Kędziora. Zamościopedia.
3. Wikipedia.

Szkolenia w lutym.

Koleżanki i koledzy zapraszam na szkolenia w lutym.

13 luty (czwartek) 2020 r.

godz. 16,15

Muzeum Sakralne Katedry Zamojskiej

miejsce spotkania: Dzwonnica

 

20 luty (czwartek) 2020 r.

godz. 16,15

temat: 100 lat Polskiego Czerwonego Krzyża

wykład: Maria Rzeźniak

miejsce: Loża Przewodnicka, PWSZ, ul. Pereca 2

 

Z turystycznym pozdrowieniem Maria

Starodruk Akademii Zamojskiej.

W zbiorach Biblioteki Narodowej w Warszawie przechowywany jest starodruk z 1760 r., wydany w zamojskiej drukarni akademickiej. Domniemanym autorem „Listu przyjacielskiego do nauczycielów szkół lwowskich Roku Pańskiego 1760” jest Józef Sikorski (1720-1772). Treść obszernej (ponad  20 kartkowej) broszury stanowi odpowiedź na jezuickie wydawnictwo lwowskie, zatytułowane: „Objaśnienie prawdy, iako Akademia Lwowska sprawiedliwie y potrzebnie otwarta”. Były także inne wydania jezuickie w temacie, bowiem w „Liście…” czytamy: „Jezuici Lwowscy dla zaszczycenia siebie wprowadzili się z tey okazyi w niepotrzebne Skrypta Drukowane przeciwko Akademiom Krakowskiey y Zamoyskiey”. Autor Listu… ostro polemizuje ze stanowiskiem Jezuitów, udowadniając poniekąd bezprawne utworzenie Akademii Jezuickiej, późniejszej Akademii Lwowskiej. Wiele miejsca poświęca wykazaniu dowodów na to, że przywilej z 1661 r., zezwalający na utworzenie Akademii Jezuickiej we Lwowie, nie obowiązywał już w tym czasie, kiedy zakonnicy zmierzali do przekształcenia szkoły w Akademię Lwowską: „Albowiem wspomniany przywilej 1661 na wzór Praw Akademii Krakowskiey jest otrzymany, Prawa zaś Akademii Krakowskiey y od krolow, y od całey Rzeczypospolitey nadane nie mogą być osobliwie Instytutom nie Akadamickim udzielane, y kommunikowane bez wiadomosci y zezwolenia wszystkich Prawodawcow”. Autor broszury udziela również Jezuitom pouczenia: „..o potrzebach publicznych zakładania Akademii, y Szkoł myślić, radzić, stanowić nie należy do prywatnego Collegium, lecz do publicznych Wszech Stanow Rzeczypospolitey”.
Obie strony konfliktu wydawały  druki polemiczne, będące wynikiem prowadzonej przez Akademię Krakowską i Akademię Zamojską walki z jezuitami lwowskimi. Sytuacja zamojskiej uczelni, utworzonej przed dwoma wiekami na kresach Rusi, była na przestrzeni XVIII w bardzo trudna (reformy Laskarysa – 1746), co w rezultacie doprowadziło do zamknięcia Akademii Zamojskiej w czasie zaborów (1.09.1784 r.). Zanim jednak do tego doszło uczelnia zamojska kształciła przez dwa wieki elitę intelektualną dla Lwowa. Nazwiska studentów z lwowskich rodzin spotykamy wśród uczniów Akademii Zamojskiej. W wieku XVII uczelnia ta stała się wręcz macierzystym uniwersytetem dla Lwowa. (2) Ojcowie Jezuici otworzyli we Lwowie w 1608 roku Kolegium Jezuickie, usilnie starając się na przestrzeni dwóch wieków przekształcić je w akademię. Jako takie, działało w latach 1608-1661. Szkoła, przekształcona następnie Akademię Jezuicką, funkcjonowała jako taka w latach 1661-1758. W jakim stopniu ta nieodległa, konkurencyjna placówka edukacyjna zaważyła na kondycji Akademii Zamojskiej trudno dzisiaj oszacować.
W rezultacie starania Jezuitów znalazły finał w uroczystym otwarciu Akademii Lwowskiej 11.12.1759 r. Król August III podpisał dyplom nadający uczelni takie same prawa, jakie posiadała Akademia Krakowska. Wspomniany „List…” była zatem głosem w sporze o byt nie tylko zamojskiej uczelni. Na niewiele przydały się protesty, gdyż Sejm zatwierdził w końcu wszystkie przywileje Akademii Lwowskiej. Wcześniej jednak, już od 1761 r. trwały procesy sądowe przeciwko Jezuitom, wytaczane co raz, nie tylko przez Akademię Krakowską i Akademię Zamojską, ale i przez inne podmioty. W końcowej części „Listu…” autor przytacza sumariusz jedenastu „Manifestów” wszczętych przeciwko Jezuitom na przestrzeni XVII i XVIII w., a dotyczących bezprawnego utworzenia szkoły we Lwowie. Wymienia m.in.: kapitułę chełmską i kapitułę Archikatedry we Lwowie; Józefa Cieszkowskiego i Józefa Jaklińskiego; przedstawicielstwo województwa krakowskiego; Jana Wielopolskiego; Andrzeja z Potoka Potockiego; X. rektora Akademii Zamojskiej; urzędników i obywateli lwowskich  itd. Co ciekawe, w 1764 r. król Stanisław August Poniatowski nie potwierdził przywilejów dla uczelni lwowskiej. Po I rozbiorze Polski, w 1773 r. Zakon Jezuitów został rozwiązany, a władze austriackie przekształciły lwowską uczelnię w szkołę średnią. Nie za długo podobny los spotkał także Akademię Zamojską.
Źródło:
1. Zasoby Biblioteki Narodowej. Warszawa. Polona.
2. Bogdan Szyszka. Między Lublinem, a Lwowem. Z przeszłości kulturalnej Zamościa. Zamość 2009.
3. Andrzej Kędziora. Zamościopedia.
4. Wikipedia.