Historia obrazu jasnogórskiego.

DANUTA PASIECZNA

TAJEMNICA CZARNEJ MADONNY

U schyłku XIV wieku, gdy przez małżeństwo andegaweńskiej królowej Polski z Księciem litewskim nowa dynastia obejmowała we władanie polskie królestwo, dokonała się kreacja duchowej stolicy narodu, którą została nie monarsza, lecz zakonna siedziba, jaką był założony w 1382r pauliński klasztor na Jasnej Górze w Częstochowie.” To tutaj – w 1384 roku, jak utrzymuje legenda, a potwierdzają wiarygodne źródła, został przekazany zakonnikom wizerunek Maryi Panny z Dzieciątkiem przez księcia Władysława opolskiego. Obecność cudownego obrazu spowodowała, że prawie od początku istnienia klasztoru powstało na Jasnej Górze, największe w Polsce sanktuarium maryjne i związane z tym miejscem pielgrzymowanie, które trwa do dziś.

Tegoroczna XXXVI Ogólnopolska Pielgrzymka Przewodników Turystycznych na Jasną Górę (13-15 marca 2020 r.) wpisuje się w ten wielowiekowy kult maryjny i jest okazją do przypomnienia historii obrazu.

Zagadnienie niezmiernie złożone. O cudownym jasnogórskim obrazie nie można napisać jednej historii, bo obraz ten – to nie tylko dzieło malarskie – to żywy i wciąż niesłabnący kult religijny. I na tym właśnie polega tajemnica „Czarnej Madonny.”

O początkach obrazu krąży wiele legend, podań i faktów bardziej lub mniej kontrowersyjnych. By zrównoważyć te różne opinie dziejopisarzy obrazu – sięgam do materiałów źródłowych historyków sztuki i konserwatorów, a także do publikacji świeckich i duchownych teoretyków.

Z tej jakże różnorodnej literatury przytaczam na wstępie obszerne fragmenty książki Jędrzeja Zapomnianego pt. „Jasna Góra – dzieje cudownego obrazu i klasztoru” wydanej w Częstochowie w 1933 roku. Zarówno miejsce wydania jak i tajemnicze (ukryte?) nazwisko autora – sugeruje iż autorem tej nieco kontrowersyjnej publikacji jest anonimowy zakonnik. Opisywane przez niego dzieje obrazu zdają się być legendą, ale w niektóre jego fragmenty znajdują potwierdzenie w kronice Jana Długosza i we współczesnych publikacjach – w nieco innych interpretacjach.

Stąd moje zainteresowanie tą książką, tym bardziej, że Jędrzej Zapomniany niezwykle barwnie i z wielką atencją opisuje powstanie obrazu: ”Był między uczniami Chrystusa ewangelista Łukasz Św., który odznaczał się talentem malarskim. Jego tedy uprosiły pobożne panienki, aby im odmalował Matkę Bożą. Zrazu opierała się temu w swej pokorze Najświętsza Panna, ale przezwyciężona usilnemi prośbami pozwoliła nareszcie. Św. Łukasz, więc na blacie stołu cyprysowego zrobionego przez Św Józefa, przy którym modły swe odprawiała i pokarm przyjmowała św Rodzina namalował Obraz Matki Boskiej dwa łokcie i ćwierć wysoki, łokieć i trzy ćwierci szeroki. Najświętsza Panna ma oblicze cokolwiek podługowate, barwy śniadej brwi, nieco czarne. Na lewej ręce piastuje małego Pana Jezusa, który trzyma przedmiot czworoboczny, oparty o kolana, a prawą rączkę podniósł w górę jak gdyby chciał błogosławić dwoma paluszkami. Pytano nieraz, dlaczego oblicze Maryi na obrazie Łukaszowym ma cerę śniadą? Dlaczego Najświętsza Panna piastuje Jezusa na lewem ręku, gdy zwyczajnie matki i piastunki na prawej ręce słodki ciężar noszą? Odpowiedź bardzo łatwa i jasna. Oto w Pieśni nad pieśniami jest: Czarnać, ale piękna. Nie patrzajcie na mnie, żem jest śniada, bo mnie opaliło słońce”. ( I 4, 5). Słowa te jak niemal cała Pieśń nad pieśniami odnoszą się do Matki Bożej; myśl w nich wyrażoną uchwycił św, Łukasz i dlatego namalował na swym obrazie twarz Maryi śniadą.” // „Po wniebowzięciu N Panny, obraz Matki Boskiej przez św. Łukasza malowany, zostawał w wielkiej czci religijnej u chrześcijan pod opieką onych Bogu poślubionych panien w Jerozolimie…”

Dalsze, burzliwe dzieje cudownego obrazu autor opisuje równie emocjonalnie. Nie wdając się w szczegóły autorskich opisów Jędrzeja Zapomnianego przenieśmy się do czasów, w których obraz trafia do Konstantynopola i – znany już jako słynący z cudów, przewędrował przez Ruś, Ziemię Halicką do Polski.

Zatrzymajmy się na chwilę w Księstwie Bełskim w czasie, w którym to „osiadł” na zamku bełskim Władysław opolski (król Kazimierz Wielki oddał mu wtedy rządy nad Rusią w tym – prawem lenna księstwo Bełskie). Jest to jeden z barwniejszych opisów z dziejów obrazu, w którego wiarygodność wątpi nawet sam autor. Ale właśnie to wydarzenie utrwaliło się w tradycji legendy o obrazie i funkcjonuje do dziś. Dotyczy napadu Tatarów na Ruś, a tym samym na zamek bełski….”Garstka żołnierzy znajdująca się przy Władysławie, stawiała opór nieprzyjacielowi, a w tym czasie jedna ze strzał tatarskich, puszczona przez okno zamkowej kaplicy utkwiła w szyi Matki Bożej. Strzałę wyjęto, ale blizny w żaden sposób zatrzeć nie zdołano. Pozostała po dziś dzień. Okropna ciemność okryła zamek i tak dalece oślepiła Tatarów, iż ci jedni drugich mordując uciekać poczęli. Ośmielony tym cudem książę Władysław wyszedł z małym orszakiem swoich żołnierzy i całkowicie nieprzyjaciół poraził. Aby zaś zabezpieczyć obraz od dalszej zniewagi, postanowił zabrać go do Opola i tam, z dala od Tatarów w dziedzicznem swem mieście umieścić. Otrzymawszy pozwolenie króla na przewiezienie obrazu, wybrał się w drogę z Rusi do Opola, lecz przy wyjeździe z Bełza cud się stał nowy: żadna siła ruszyć z miejsca obrazu nie mogła. Zdumiony nadzwyczajnym zjawiskiem udał się Władysław na modlitwę, poczem we śnie miał widzenie, które mu wskazywało górę, zwaną Jasną pod Częstochową, w pobliżu zamku Olsztyńskiego leżącą, za miejsce gdzie obraz powinien umieścić ku wiecznej czci Boga. Jak tylko postanowił wypełnić tę wolę Bożą, zaraz mógł bez przeszkody obraz z bełskiego zamku zabrać i we środę po św Bartłomieju roku 1382 stanąć z nim szczęśliwie w Częstochowie…”

Sprawa określenia miejsca i czasu obrazu na podstawie zachowanych starodruków nie jest do końca rozwiązana. Datuje się obraz na wiek XIII – XIV, wskazując miejsce jego namalowania w wielu różnych krajach. Jan Długosz, a za nim inni pisarze potwierdzają dawną legendę przypisywania autorstwa obrazu Matki Bożej Św. Łukaszowi Ewangeliście. Powtarza ją też najstarsza historia obrazu napisana w 1474 roku, a znajdująca się w bibliotece klasztornej na Jasnej Górze. Faktem, a nie domysłem jest również to, że książę Władysław opolski – Wielkorządca Rusi przywiózł obraz z Bełza do Częstochowy na Jasną Górę, gdzie wkrótce założono klasztor Paulinów (data powstania klasztoru – 1382 lub 1383 r.).

Opierając się na tekstach Długosza stwierdzić więc można z pewnością, że wizerunek przybył na Jasną Górę wkrótce po roku 1382. Przywieziony został przez Opolczyka z Ziemi Halickiej. Obraz posiadał jak na owe czasy niezwykły wygląd, a wykonany był dziwną i niespotykaną techniką malarską. Był już otoczony wielką sławą i kultem, nie tylko w Polsce, ale też w krajach sąsiednich jak Śląsk, Morawy, Prusy. Na uwagę zasługuje fakt, iż Długosz całkowicie pomija historię wędrówki wizerunku, wymieniając tylko przekazanie obrazu do Częstochowy przez Opolczyka. Nie ma też wzmianki dotyczącej napadu Tatarów na zamek bełski.

Historyczna informacja z dziejów cudownego obrazu jasnogórskiego, a niebudząca wątpliwości, dotyczy innego wydarzenia: napadu i zniszczenia cudownego wizerunku na Jasnej Górze. Podaje ją Jan Długosz w swoich „ Dziejach Polskich” z 1430 roku: „Pod ten czas z szlachty polskiej wyniszczeni marnotrawstwem i obciążeni długami mniemając, że klasztor częstochowski na Jasnej Górze zakonu św Pawła Pierwszego Pustelnika posiadał wielkie skarby i pieniądze z tej przyczyny, że do niego z całej Polski i krain sąsiedzkich w święta uroczyste Najświetniejszej Maryi Panny, której obraz cudowny i przedziwnej roboty w tem miejscu zachowywano, zbiegał się lud pobożny, a to dla zadziwiających cudów, jakich tu chorzy, za przyczyną Najświętszej Panny i Orędowniczki naszej uzdrawiani, doznawali, zebrawszy z Czech Moraw i Śląska kupę łotrzyków w dzień świąteczny napadli na rzeczony klasztor paulinów. A nie znalazłszy w nim spodziewanych skarbów, zawiedzeni w nadziei ściągnęli ręce świętokradzkie do naczyń i sprzętów kościelnych jako to kielichów, krzyżów i ozdób miejscowych. Sam nawet obraz Najchwalebniejszej Pani naszej odarli z złota klejnotów, którymi go ludzie pobożni przyozdobili. Niezaspokojeni łupem, oblicze obrazu mieczem na wylot przebili, a deskę, do której wizerunek przylegał połamali, tak iż zdawało się że to nie Polacy …”. Kronikarska wzmianka o przebiciu mieczem oblicza Matki Boskiej jest istotną informacją dla historyków sztuki, która odpowiada na nurtujące do dziś pytanie o rysach na wizerunku. Jeszcze ciekawostka: niemal wszyscy uczestnicy rabunku w ciągu roku zginęli śmiercią „gwałtowną” – taka informacja pojawia się również w zapiskach kronikarza Długosza.

W tymże roku 1430 – wg zapisów historyków sztuki – staraniem Króla Władysława Jagiełły obraz został przewieziony do Krakowa i tam gruntownie odnowiony. W ramach renowacji zachowano – na ile to było możliwe oryginał. Starano się nawet o dokładne w szczegółach uchwycenie podobieństwa, – o czym świadczyć mogą odtworzone na obliczu Matki Boskiej cięcia po mieczu. Ten właśnie odnowiony wizerunek otoczony jest po dziś dzień szczególnym kultem. Wiarygodność renowacji malowidła dokonany w 1430 roku potwierdza, zdaniem współczesnych konserwatorów, sam obraz, który w tej odnowionej formie „stanowi wybitne dzieło malarskie o zdumiewającej sile fascynacji”.

W 1690 roku kroniki piszą o pożarze Jasnej Góry; ale tym razem obraz nie ucierpiał. Przeniesiony został do pobliskiego kościoła Św. Barbary. Natomiast w 1655 roku historia notuje, a powieść Henryka Sienkiewicza utrwala, oblężenie Jasnej Góry przez Szwedów i cudowne ocalenie klasztoru. Wydarzenie to umocniło wiarę rodaków w cudowność obrazu Matki Boskiej; do jej wizerunku napływają pielgrzymki niemal z całej Polski i nie tylko. W 1717 roku odbyła się pierwsza uroczysta koronacja obrazu.

I tak od czasów Jagiełły po dziś – obraz Jasnogórski jest nie tylko obiektem kultu religijnego, ale też symbolem kultury polskiej, a jego swoiste piękno podkreślają jeszcze „blizny” wydarzeń dziejowych.

Obraz Matki Boskiej Częstochowskiej znany jest każdemu Polakowi w oryginale i w licznych jego reprodukcjach. Nazywany jest „Czarną Madonną” – jednakże twarze Madonny i Dzieciątka są jasne; to tylko stary werniks tak bardzo je przyciemnił i stąd ta nazwa.

Jest to malowidło temperowe ze złoconymi wypukłymi nimbami na desce lipowej (nie cyprysowej) grubości 3 do 3.5 cm wymiaru 122,2 x 82,2 cm. Dla interesujących się sztuką warto dodać, że technika temperowa należała do dość powszechnych. „…Wizerunek częstochowski jest półfigurowym wyobrażeniem Maryi Panny z dzieciątkiem. Wykonany techniką temperową na gruncie kredowym położonym na płótnie i naklejonym na wyrzeźbione deski podłoża. Płytę stanowią trzy deski lipowe, nierównomiernie spaczone. Zarówno deski wraz z malowidłem ujmuje profilowana gotycka rama drewniana, oklejona płótnem i pokryta polichromią położoną na gruncie kredowym. Lico desek opracowane zostało reliefem wgłębnym, który wydobywa nimfy wokół głów Maryi i Dzieciątka”. Jak podaje autorka opisu Zofia Rozanow (historyk sztuki, pisarka i badaczka zabytków klasztoru na Jasnej Górze) istnieją znaczne luki nie  pozwalające na dokonanie pełnego opisu technologicznego jego budowy. Zaginęły bowiem dokumenty mówiące o spoiwach i barwnikach, brak też charakterystyki płócien.

W dalszym opisie obrazu Zofii Rozanow czytamy: „Wizerunek częstochowski należy do typu Hodegetrii. Ten typ przedstawienia ukazuje Maryję ujętą frontalnie z prawą ręką złożoną na piersi i Dzieciątkiem na lewym ramieniu, przy czym Jezus zwrócony ku Matce prawą rączką czyni znak błogosławieństwa, w lewej zaś trzyma zwój lub kodeks Ewangelii” //– „Wrażenie potęguje szczególny kontrast jaki zachodzi pomiędzy majestatycznym i hieratycznym, frontalnym ustawieniem postaci Bogurodzicy a jej delikatnym, dziewczęcym obliczem, o głowie nieznacznie skierowanej w lewo z pasmem swobodnie spływających wzdłuż policzka lekko falistych włosów. Pociągła twarz Maryi Częstochowskiej oświetlona jest światłem padającym z góry lekko od prawej które modeluje wąski, wydłużony nos i małe lecz wydatne usta.” //– „Siła ekspresji malowidła koncentruje się w oczach Maryi o opuszczonych, jakby lekko nabrzmiałych powiekach, z małymi błyskami światła wokół tęczówek po stronie wewnętrznej, spoglądających spod szeroko rozpiętych łuków brwi wprost na patrzącego, z wyrazem przejmującego, subtelnego smutku i refleksyjnej zadumy. Na prawym policzku Matki Boskiej znajdują się wgłębione w fakturę obrazu i nasycone cynobrem cięcia”. //– „Maryja prawą rękę skośnie składa na piersi, na lewej poprzez połę płaszcza, odsłaniającego jedynie końce palców, trzyma siedzące Dzieciątko. Jej głowę i ramiona okrywa miękko udrapowany płaszcz o symetrycznie ułożonych nad czołem i wokół twarzy fałdach”. // Dzieciątko o lekko zwróconej w prawo maleńkiej główce, uniesionej ku górze i nieznacznie odchylonej do tyłu, spogląda nie ku Matce, lecz przed siebie wprost na patrzącego. Prawą rękę unosi do błogosławieństwa, w lewej trzyma poziomo kodeks Ewangelii”.

Cytowane fragmenty szczegółowego opisu wizerunku Maryjnego, są tylko małym wycinkiem całości charakterystyki obrazu. Celowo pomijam temat ram i szat, które dodatkowo zdobią obraz. Zarówno opis wizerunku malowidła jak i jego „dodatki” – to problematyka zbyt obszerna, ale też naukowa, zajmująca raczej konserwatorów i teoretyków sztuki.

W latach 1925 – 1926 Jan Rutkowski (konserwator muzealny zbiorów sztuki na Wawelu) przeprowadził kolejną gruntowną konserwację obrazu. Usunięte zostały zabrudzenia i przemalunki szat. Nie zdjęto jednak pociemniałego werniksu, by nie burzyć utrwalonego od lat wizerunku „Czarnej Madonny”. W latach następnych również dokonywano okresowych badań konserwatorskich, przy okazji różnego rodzaju zabezpieczeń technicznych obrazu. Przeprowadzano też poszerzone badania nad obrazem wykorzystując najnowsze techniki.

I tak: w latach 1948 – 1952 konserwator Rudolf Kozłowski wykorzystał w swoich pracach nad obrazem promienie Rentgena. Jego badania potwierdzają fakt, iż obecny wizerunek Matki Boskiej Częstochowskiej jest w przeważającej mierze „dziełem jednorodnym”, które odtworzono po roku 1430 na dawnym podobraziu. „Pierwotną i nienaruszoną partię malowidła mogło stanowić już jedynie oblicze Matki Boskiej, pozostałe były dziełem narosłych przez wieki przemalowań…”. Zdjęcia w podczerwieni odpowiedziały częściowo na nurtujące badaczy zagadnienia (patrz: ilustracje).

fot.1 Zdjęcie w promieniach podczerwonych ukazuje jasną twarz Madonny oraz liczne malowane „rany” pamiątki po uszkodzeniach pierwotnego obrazu.

fot.2 Zdjęcie rentgenowskie twarzy Madonny pokazuje sposób wykonania pamiątkowych „ran” za pomocą porysowania farby rylcem i pociągnięciem cynobrem.

Nie zmienia to jednak faktu, iż cudowny Obraz Jasnogórski, nadal kryje w sobie niewyjaśnioną tajemnicę: „Złożony i zagadkowy wyraz tego dzieła, nie dającym się podporządkować określonym kryteriom stylowym, fascynuje zarówno polskich jak i obcych badaczy”. Jest szczególnym dziełem malarskim o ogromnej sile oddziaływania.

Po wielu przeprowadzonych w naszym stuleciu konserwacjach, obraz Matki Boskiej Częstochowskiej nadal jest tajemnicą. Liczne publikacje, te dawne i współczesne, wciąż zawierają rozbieżności poglądów i opinii na temat czasu powstania obrazu i jego historii. Przypuszcza się zatem, że badania nad jasnogórskim wizerunkiem Matki Bożej nie kończą się, a wykorzystanie coraz to nowszych technologii może wyjaśnić szereg złożonych problemów z dziejów częstochowskiego obrazu.

Jednak nie sprawy konserwatorskie są najważniejsze. Na zakończenie zacytuję Jędrzeja Zapomnianego: „Jasna Góra jest pomnikiem wizji tak silnej i tak niespożycie trwałej, że żadna moc jej nie rozerwie”. „Na Jasnej Górze przenika pielgrzyma dziwne i nieznane rozrzewnienie. Czujesz tu nie tylko ducha bożego, ale też zarazem ducha starej Ojczyzny naszej, przyozdobionej majestatem królów szlachetnych”.

Źródła:
1 „Najstarsze Historie o Częstochowskim Obrazie Panny Maryi XV i XVI w – praca zbiorowa, Instytut Wyd PAX W-wa 1983r
2 J. Zapomniany „Jasna Góra dzieje cudownego obrazu i klasztoru” Tomasz Nagłowski i S-ka w Częstochowie 1933r
3 „Sztuka Sakralna w Polsce. Malarstwo”. Opracowanie T. Dobrzaniecki, J. Ruszczycówna, Z. Niesiołowska – Rothertowa. Wyd. ARS – Christiana 1958r