Jeremiego Wiśniowieckiego stosunek do poddanych

Imię Jeremiego Wiśniowieckiego, tak ściśle związanego z rodziną Zamoyskich,  nieodmiennie przywodzi na myśl krwawe rozprawy z wojskami Chmielnickiego, a opowieści o okrucieństwie krwiożerczego magnata obrosły legendą. Jej wyrazy można znaleźć zarówno w literaturze ukraińskiej, jak i polskiej. Do utrwalenia obrazu księcia jako żądnego krwi sadysty przyczynił się również Jerzy Hoffman ze swoją filmową interpretacją „Ogniem i mieczem”, a popkultura chętnie ten obraz wchłonęła. Stąd wysyp różnego rodzaju memów i filmików popularyzujących historię w serwisie YouTube, gdzie najłagodniejszymi określeniami księcia są „Młot na Kozaków” czy „Polski Vlad Palownik”, a które jeszcze pogłębiają i utrwalają ten wizerunek.

Tymczasem jednak wgłębienie się w źródła epoki daje zaskakujące wyniki. I nie chcę już tu przybliżać niezliczonych pamiętników szlacheckich i relacji z ówczesnych wydarzeń, gdzie książę jest wychwalany pod niebiosa jako mąż opatrznościowy. Tym zajęli się jego biografowie, ja zaś chciałabym zwrócić uwagę na inne materiały, które w ferworze analiz dokonań wojskowych Wiśniowieckiego i sporów o właściwy sposób rozwiązania konfliktu z Chmielnickim przemknęły niezauważone. Mam tu na myśli świadectwa mówiące o stosunku księcia do poddanych.

Wskutek przedwczesnego zgonu ojca (w 1616) i stryja Jerzego (w 1618) Jeremi Wiśniowiecki jeszcze jako dziecko odziedziczył olbrzymie nadanie królewskie obejmujące Posule, tj. 2/3 dorzecza Suły, lewego dopływu Dniepru, znajdujące się w granicach Rzeczypospolitej (pozostała część należała do Moskwy). Zajmowało ono ok. 12 tys. km2. Tereny te były rozległe, ale pozostawały w dużym stopniu niezagospodarowane ze względu na regularne ataki Tatarów, podążających szlakiem murawskim na carskie ziemie. Stąd liczba ludności była stosunkowo niewielka, a osadnictwo skupione w nielicznych miasteczkach. Po uzyskaniu nadania na te ziemie Wiśniowieccy starali się je skolonizować, ale szybko stało się jasnym, że nie ma to większych szans powodzenia bez prywatnej siły zbrojnej[1].

Jeremi szybko dostrzegł swoją szansę i w zasadzie od momentu objęcia majątków rozpoczął szeroko zakrojoną akcję zasiedlania pustkowi. Zachęcał osadników korzystnymi warunkami – byli oni zwalniani od powinności nawet na dziesięć lat, mieli swobodę handlu i wyznania, chroniło ich książęce wojsko.  W ten sposób w ciągu ośmiu lat, pomiędzy 1640 a 1648 liczba dymów (gospodarstw) w dobrach Wiśniowieckiego wzrosła z 7,6 tys. do 38 tys.[2] Zaznaczyć należy, że większość tych osadników dobrowolnie decydowała się na zamieszkanie w dobrach Jeremiego, uznawszy, że warunki oferowane przez księcia były korzystne. Dobra Rumno (Romny), które w 1644 odzyskał od Adama Kazanowskiego, w cztery lata rozkwitły i stały się największym ośrodkiem handlowo-gospodarczym Zadnieprza, a sława romneńskich rzemieślników wykraczała daleko za granice Wiśniowiecczyzny. Handlowano wszystkim, od produktów rolnych po wyroby jubilerskie, a towary wędrowały zarówno do Gdańska, jak i do Moskwy. Rzemieślnicy byli zachęcani do zakładania cechów, zwalniani z powinności na rzecz księcia, który ponadto odkupywał od nich ich wytwory po korzystnej dla producentów cenie[3]. Przez dobra księcia prowadził szlak handlowy, co pozwalało na swobodny przepływ towarów, a stworzenie ubitych traktów przez stepy ułatwiło komunikację.

Wiśniowiecki gwarantował w swoich dobrach również swobodę wyznawania religii. Mimo, że sam krótko po osiągnięciu dorosłości przeszedł na katolicyzm[4], to dbał o równowagę pomiędzy wyznaniami i wspierał zarówno katolików, jak i prawosławnych. Budował kościoły, ale i obdarowywał nadaniami monastery i bractwa cerkiewne, jak choćby to w miejscowości Srybne, gdzie ufundował cerkiew, szkołę, szpital i miejsce spotkań bractwa. Bardzo istotne jest też, że nie zmuszał prawosławnych poddanych do przystąpienia do unii brzeskiej, co pozwalało unikać niepotrzebnych konfliktów[5]. Pod jego skrzydłami opiekę znaleźli również Żydzi, a ich entuzjazm znalazł swój wyraz potem w kronice Natana Hannowera[6]. W trakcie wymarszu z Zadnieprza wojsku książęcemu towarzyszyły setki rodzin żydowskich przenoszących się wraz z całym dobytkiem w głąb Rzeczpospolitej. Na dworze księcia dobrze się odnajdywali również arianie – byli nimi np. bracia Domaradzcy, jedni z głównych współpracowników Wiśniowieckiego.

Ciekawą rzeczą jest, że w przeddzień powstania Chmielnickiego książę skonfiskował w swoich dobrach kilkadziesiąt tysięcy rożnych rodzajów broni, którą podobno zwrócono potem właścicielom. Warto zauważyć również, że zadnieprzańscy poddani księcia wcale nie rwali się do tego, żeby za tę broń chwytać i poprzeć Kozaków. Po wymarszu księcia na Wołyń miasta leżące za Dnieprem nie otworzyły swoich bram przed Chmielnickim, lecz wojska kozacko-tatarskie musiały je zdobywać. Za rzeź Łubniów w 1648 Bohdan Chmielnicki osobiście przepraszał Wiśniowieckiego w przesłanym mu liście. Zginęli tam nie Polacy-katolicy pochodzenia szlacheckiego – większość z nich wyjechała z księciem na północ, ale przede wszystkim miejscowi Rusini wraz prawosławnym duchowieństwem.

Jednak nie tylko możliwość zarobku i wolność wyznawania religii świadczy o tym, że zamieszkanie w dobrach Wiśniowieckiego było opcją godną rozważenia. Duże znaczenie miał również fakt, że wojewoda ruski gwarantował opiekę nie tylko przed Tatarami, ale i przed bezprawiem dość powszechnie szerzącym się w tej części kraju.

Zachował się list księcia do kasztelana bracławskiego Gabriela Stempkowskiego[7], gdzie wojewoda ruski upomina się u niego o nieprawości wyrządzone przez sługę Stempkowskiego poddanym jego synowców, Dymitra i Konstantego, w dobrach na prawobrzeżnej Ukrainie.

„W krzywdzie poddanych książąt Ich MM panów synowców moich, którą od sługi WM Me(go) Mci Pana ponoszą miałem od WM me(go) Mci Pana pisanie, w którem raczysz WM Mój Mci Pan declaratią swoją exprimować{wytłumaczyć się}. Iż {ponieważ} ci poddani moi mieli być w krzywdach i szkodach swoich ukróceni, a że żadnej nie otrzymawszy satisfactiej, przykrzą mi się z supplikami swemi, upraszam tedy, by sługa WM mego Mści Pana w dalszą zwłokę niepusczając {nie zwlekając}, tych poddanych ukoieł {usatysfakcjonował}. Musiałaby bowiem ta quaerimonia {skarga} pociągnąć w proces dalszy prawny nie bez onego większego kosztu.”

Jak widać, książę sprawę potraktował poważnie. Przyjął tłumaczenie kasztelana, ale najwyraźniej uznał je za niesatysfakcjonujące, w związku z czym ponaglał Stępkowskiego i grozi konsekwencjami prawnymi w sytuacji, gdy żądania jego poddanych nie zostaną spełnione. Ciekawa jest zwłaszcza wzmianka o suplikach wnoszonych do księcia i to w takiej ilości, że się „przykrzą”. Widać więc, że podobnie jak w dobrach Zamoyskich, poddani mieli prawo głosu i mogli negocjować z księciem różne sprawy. Skoro zaś się „przykrzyli” to najwyraźniej korzystali z tych praw często i bez obaw, że spotkają ich za to jakieś represje, za to z wiarą w ich skuteczność.

Kolejne świadectwo dobrego traktowania poddanych daje Michał Kałuszowski w swojej biografii księcia napisanej już po obiorze Michała królem Rzeczypospolitej[8]. Sam autor, sługa domu,  po śmierci Jeremiego przeniósł się w okolice Zamościa, pozostał klientem Gryzeldy Wiśniowieckiej, reprezentował ją na sejmikach, wszedł też w spór sądowy z Bazylim Rudomiczem o jakąś tkaninę jedwabną w lipcu 1671 r[9].

Kałuszowski z oczywistych względów skupia się na zasługach wojennych Jeremiego i daje świadectwo jego poświęcenia na rzecz ojczyzny, mające wyrażać się m.in. w kwotach wyłożonych przez księcia na rzecz wojska. Oprócz czysto panegirycznych walorów jego praca zawiera ciekawe szczegóły z życia Wiśniowieckich przed wybuchem powstania. Jednym z nich jest stosunek księcia do osób niższego stanu. Sam Kałuszowski sprawia wrażenie, jakby nie do końca podzielał zapatrywania swojego patrona i stara się przekonać zarówno czytelnika, jak i chyba siebie, że poglądy Wiśniowieckiego na tę kwestię są słuszne. Pisze bowiem:

„(…) siła Xże Jmć  wojował chłopami swemi. Odpowiadam: Sit dolus an virtus quis in hoste requirat {niech będzie: któż we wrogu szuka podstępu czy cnoty? Wergiliusz, Eneida, II, 390}, a za tym non requiritur {nie jest wymagany} do wojny generis{urodzenia} splendor, ale mężne serce, strzelba dobra, szabla bystra, (…) a sam żołnierz sprawny, tedy tak wybije Iwan, jako i mościwy pan. Secundo odpowiadam: są u nas Niemcy in praecio {w cenie}, a wżdy siła ich jest rzemieśników, kupców i od ról chłopów, jednakże non culpandi {nie obwiniani}, sed laudandi {chwaleni}, gdy są dobremi kawalerami. Tertio: do szturmów i inszych podlejszych usług, a teraz na wojnie częste a zgoła zwyczajne, nie zawsze się chce szlachcica brata narazić na jawne niebezpieczeństwo, a to nie wadzi choć chłop zrobi, byleby nasza była wygrana (…) Quarto: na wojnie gdy chłopów Xcia Jmci zabijano, zaś i to nie szkoda, bo nie tylko była w żołnierzach diminutio {strata}, ale też i w intracie, gdy było na to miejsce trzeba suplementować chorągwie inszemi nowemi żołnierzami.”

Z powyższego fragmentu jasno wynika, że dla Wiśniowieckiego pochodzenie żołnierzy było sprawą drugorzędną, gdy w grę wchodziły liczebność i potencjał bojowy. I w tych kategoriach byli oceniani. Z tych dość pokrętnych wywodów Kałuszowskiego jednak łatwo można wywnioskować, że nie wszystkim się to podobało, jako że to właśnie szlachta czuła się potomkami rycerzy. Że nie bardzo czuła się zobligowana do obrony kraju, było już inną kwestią. Jak widać więc, książę umożliwiał poddanym również karierę w wojsku. Działo się to oczywiście w ograniczonym stopniu, ale z pewnością i tak wpływało na poprawę ich warunków bytowych, mogli oni bowiem albo sami podjąć służbę albo, pośrednio, korzystać z obrony gwarantowanej przez oddziały sformowane z chłopów. Z pewnością również ci żołnierze, którzy się odznaczyli w służbie,  mogli cieszyć się większym prestiżem i statusem społecznym.

Jednak najważniejszym świadectwem postawy życiowej księcia pozostaje jego testament[10]. Spisany w Krzeszowie dokument mówi bardzo wiele o jego autorze, zwłaszcza w części, w której zwraca się on do syna, pozostawiając jedynakowi swoisty kodeks postępowania. Wśród zaleceń posłuszeństwa Bogu, królowi, miłości i szacunku wobec matki i przyjaciół, Michał został również pouczony przez ojca, aby zachowywał „ku poddanym clementiam”. Clementia, czyli łagodność, brzmi dość nieoczekiwanie w ustach człowieka posądzanego o stosowanie najbardziej wyrafinowanych sposobów tortur. Czy można tę deklarację traktować poważnie? Zważywszy, że rodzina respektowała te zalecenia i starała się je wypełnić w miarę swoich skromnych możliwości, należy założyć, że książę istotnie życzył sobie, żeby jego jedynak traktował poddanych nie ze szczególną surowością i bezwzględnością, ale właśnie ze zrozumieniem i troską. To zalecenie Michał wziął sobie do serca i realizował również jako władca Rzeczypospolitej, kiedy nie szukał zemsty na malkontentach, ale mimo upokorzeń i zniewag dążył do porozumienia, czy kiedy ustąpił w sprawie Ordynacji Zamojskiej, rezygnując ze swoich praw na rzecz Marcina Zamoyskiego i zapobiegł tym samym kolejnym awanturom w wyniszczonym wojną domową i najazdem tureckim kraju. Zapis ten jest również szczególny z tego powodu, że jest nieoczywisty. Testamenty magnackie z tamtych czasów nie zawierają tego typu wskazówek. Owszem, znajdują się w nich zalecenia dotyczące rozdawania pieniędzy ubogim z okazji pogrzebu lub wspomaganie ich pobożnymi fundacjami, natomiast nie ma żadnych wzmianek, o tym, w jaki sposób traktować poddanych[11]. Jest to więc efekt indywidualnej refleksji księcia nad życiem.

W obliczu tych faktów nie da się utrzymać opinii, że Jeremi Wiśniowiecki był okrutnikiem i sadystą łaknącym krwi, ciemiężącym poddanych bez umiaru. Stał się on raczej ofiarą czarnej legendy. Już biografowie księcia zauważyli, że nawet domniemane okrucieństwa wojenne Jeremiego nie odbiegają od ówczesnej normy usankcjonowanej prawem. Podobne, jeśli nie gorsze, wyczyny mają na swoim koncie i hetman Stanisław Koniecpolski, i Stefan Czarniecki, i wielu innych dowódców. Tymczasem książę karał śmiercią jedynie wobec jawnej zdrady i tylko poddanych podlegających jego jurysdykcji (własnych lub Dymitra i Konstantego). Był oczywiście zwolennikiem siłowego rozwiązania konfliktu, ale z pewnością nie wyróżniał się na tle współczesnych ani okrucieństwem, ani wyrafinowanymi sposobami męczenia swoich przeciwników. Coraz częściej zwracają na to uwagę również historycy ukraińscy, podkreślający rolę Wiśniowieckiego jako raczej budowniczego niż ciemiężcy narodu, gdzie Jeremi zaczyna odgrywać o wiele bardziej znaczącą rolę niż w historiografii polskiej nadmiernie skupionej na jego czynach wojennych i ocenie zdolności wojskowych[12].

Justyna Bartkowska

Bibliografia

Rękopisy:       Archiwum Lubomirskich z Małej Wsi sygn. 1/343/0/-/1697

BN BOZ 1175

Źródła drukowane:

Rudomicz B., Efemeros czyli diariusz prywatny, Lublin 2002

Testament Jeremiego Wiśniowieckiego w: „Miesięcznik Heraldyczny” R. IX, nr 4, Warszawa 1930

Opracowania:

Biografie księcia Jeremiego:

Czamańska I., Wiśniowieccy. Monografia rodu., Poznań 2007

Tomkiewicz W., Jeremi Wiśniowiecki (1612-1651), Oświęcim 2017

Widacki J., Kniaź Jarema, Kraków 1997

Celowo nie uwzględniłam biografii R. Romańskiego, Książę Jeremi Wiśniowiecki, która do losów księcia podchodzi bardzo swobodnie, powtarza stare błędy i nie wnosi niczego nowego.

 

Źródła internetowe:

https://uk.wikipedia.org/wiki/%D0%AF%D1%80%D0%B5%D0%BC%D0%B0_%D0%92%D0%B8%D1%88%D0%BD%D0%B5%D0%B2%D0%B5%D1%86%D1%8C%D0%BA%D0%B8%D0%B9  (Wikipedia / ukr.)

 

https://www.ipsb.nina.gov.pl/a/biografia/gabriel-stempkowski-h-suchekomnaty-zm-1655-kasztelan-braclawski

 

https://polona.pl/item-view/ae419bba-cf21-485a-855a-15e655255543?page=6

Ukraińskie spojrzenie na postać księcia:

https://risu.ua/yarema-vishneveckiy-vorog-pravoslav-ya-chi-pravoslavniy-mecenat_n28212

 

https://risu.ua/tragediya-yeremiji-vishneveckogo-ukrajinskiy-knyaz-v-tenetah-cerkovnih-negarazdiv_n104304

 

https://crs-center.org/%D1%94%D1%80%D0%B5%D0%BC%D1%96%D1%8F-%D0%B2%D0%B8%D1%88%D0%BD%D0%B5%D0%B2%D0%B5%D1%86%D1%8C%D0%BA%D0%B8%D0%B9-%D0%B1%D1%83%D0%B4%D1%96%D0%B2%D0%BD%D0%B8%D1%87%D0%B8%D0%B9-%D1%83%D0%BA%D1%80/ Jeremi Wiśniowiecki budowniczym państwa ukraińskiego

 

[1] O kolonizacji Zadnieprza obszernie traktują biografowie księcia: Władysław Tomkiewicz, Jeremi Wiśniowiecki 1612-1651, Ilona Czamańska, Wiśniowieccy. Monografia rodu., Jan Widacki Kniaź Jarema. Mimo wszystko temat ten jest niedostatecznie rozpoznany i zbadany. W ostatnich latach zainteresowali się nim również historycy ukraińscy, co zaowocowało diametralną zmianą stanowiska wobec Wiśniowieckiego, zwłaszcza w obliczu trwającej wojny.

[2] Tomkiewicz W., op. cit., rozdział pt. „Kolonizacja Zadnieprza”.

[3]https://uk.wikipedia.org/wiki/%D0%AF%D1%80%D0%B5%D0%BC%D0%B0_%D0%92%D0%B8%D1%88%D0%BD%D0%B5%D0%B2%D0%B5%D1%86%D1%8C%D0%BA%D0%B8%D0%B9

[4] W tym miejscu należy kolejny raz zdementować opowieść o klątwie, jaką rzekomo miała rzucić na niego matka za porzucenie prawosławia. Młody Wiśniowiecki, jako ostatni przedstawiciel książąt ruskich wyznających prawosławie, znalazł się w samym środku sporu pomiędzy ciążącym ku Moskwie patriarchą Izajaszem Kopińskim a Piotrem Mohyłą, dążącym do uniezależnienia Kijowa. Kiedy Kopiński zorientował się, że Jeremi zamierza porzucić prawosławie i w dodatku pozostaje w przyjaznych stosunkach z Mohyłą, zaczął przeciw niemu intrygować, rozsiewać plotki, wśród nich i tę o klątwie, i przyczynił się do wybuchu powstania kozackiego w 1637 r. Szczegóły sporu pomiędzy duchownymi można znaleźć w historiografii ukraińskiej.

[5] W przeciwieństwie np. do ciotki swojej żony, Anny Alojzy z Ostrogskich Chodkiewiczowej.

[6] Dostępna tu: https://polona.pl/item-view/ae419bba-cf21-485a-855a-15e655255543?page=6

[7] Listy różnych osób, Archiwum Lubomirskich z Małej Wsi, sygn. 1/343/0/-/1697 s. 70. Więcej o Stempkowskim tu: https://www.ipsb.nina.gov.pl/a/biografia/gabriel-stempkowski-h-suchekomnaty-zm-1655-kasztelan-braclawski

[8] BN BOZ 1175, k. 405 i nn.

[9] Rudomicz B., Efemeros…, t. 2, s. 370.

[10] Testament nie był zatajony, czego dowodzi wyżej wspomniany Kałuszowski. Biograf księcia powołuje się  na niego kilkukrotnie, cytując fragmenty i wspominając również o fundacjach, które nie mogły zostać zrealizowane. Dostępny online w „Miesięczniku Heraldycznym” R. IX, nr 4, Warszawa 1930 lub, z opracowaniem, tu: https://www.wisniowiecka.pl/testament-jeremiego-wisniowieckiego/

[11] Można porównać go np. z testamentem Tomasza Zamoyskiego (Testamenty Jana, Tomasza i Jana Sobiepana Zamoyskich, wyd. W. Kaczorowski, Opole 2007) czy Albrychta Radziwiłła (Pamiętnik, Warszawa 1980, t. 3, str. 448).

[12] Czamańska I., Michał Korybut Wiśniowiecki – król i człowiek, w: Żył królem, umarł człowiekiem. Michał Korybut Wiśniowiecki i jego czasy 1669-1673, red. Z. Hundert, P. Tyszka, Warszawa 2023, s. 20, przyp. 5. Tam literatura autorów ukraińskich. Na marginesie, książkę polecam jako zupełnie odmienne spojrzenie wielu historyków na króla tak ściśle związanego z Zamościem, a którego Zamość na razie chyba się trochę wstydzi.