Widok Brauna z 1617r.

Dzięki uprzejmości Pani Ewy Dąbskiej przypominamy kolejny artykuł Pani dr Bogumiły Sawy, dotyczący rozważań nad najstarszym widokiem Zamościa. Artykuły były wcześniej publikowane przez Autorkę w Zamojskim Kwartalniku Kulturalnym Nr 2 i 3 z 2009 r. Poniższy tekst jest ich kompilacją z naniesionymi przez dr Sawę zmianami. Nadmieniamy, że kilka dni temu opublikowaliśmy artykuł Zbigniewa Stankiewicza w temacie widoku Brauna, będący poniekąd kontynuacją badań prowadzonych w tym zakresie przez dr. Bogumiłę Sawę. Poniżej zamieszczamy również recenzję artykułu dr Sawy autorstwa prof. Pawlickiego Bonawentury.

__________________________________________________________________________________________________________ 

Bogumiła Sawa

Ul. Orzeszkowej 11/23

22-400 Zamość

 

Widok Brauna z 1617 r. domniemaną kopią „malowania” Zamościa przez Moranda z 1579 roku.

                                             …Wypada przyznać rację prof. Stankiewiczowi,

                                                że plan Zamościa w dziele Brauna jest

                                                wyjątkowo nieudolny. Wydaje się, że niestety

                                                jedynie Braun i Hogenberg znają odpowiedź

                                               na pytanie jak było naprawdę…

prof. dr hab. Janusz Bogdanowski

Sądzi się obecnie, iż nie przetrwało do dzisiaj tzw. „malowanie” Moranda, najstarszy plan – koncepcja Zamościa z 1579 roku. Tak więc jedynym materialnym śladem po tym najstarszym pomyśle na rozplanowanie miasta jest tylko jedno, ale za to jakże już dzisiaj słynne zdanie Jana Zamoyskiego: Niech mi malowanie rozmierzenia placu na miasteczko pośle Bernardo (Archiwum Jana Zamoyskiego… 1904).

Wydaje się jednak, że fakt zniknięcia bez śladu tak ważnego dokumentu jest mało prawdopodobny. Czy można zatem mieć nadzieję, że po czterystu z górą latach uda się jeszcze rozwikłać jedną z najciekawszych zagadek urbanistyki zamojskiej, polskiej, europejskiej a nawet światowej (W. Kalinowski 1983).

Zanim się to stanie, musi wystarczyć hipoteza autorki, że malowanie Moranda mogło przetrwać w powszechnie znanym od kilkudziesięciu lat, nieco dziwacznym i mało przypominającym późniejsze plany Zamościa tzw. Widoku Brauna opublikowanym w Kolonii w 1617 roku (J. Kowalczyk 2005). Wiadomo już dzisiaj o nim sporo. Sztychowany widok miasta został zamieszczony w szóstym i ostatnim tomie słynnego atlasu Georga Brauna, Simona Novellanusa i Franza Hoghenberga Civitates orbis terrarum (Miasta świata W. Szolginia 1991).

Szósty tom Theatri praecipuarum totius mundi urbium (Przedstawienie wyróżniających się miast całego świata) G. Brauna i F. Hoghenberga (Colonia 1617, s. 53, 54 – tekst i rycina) dedykowali autorzy cesarzowi rzymsko-niemieckiemu Maksymilianowi II Habsburgowi (1527-1576). I tu pojawia się pierwszy wątek zamojski. Cesarz był ojcem arcyksięcia austriackiego Maksymiliana (1558-1618) pretendenta do tronu polskiego, którego Zamoyski pokonał pod Byczyną w 1588 roku.

To monumentalne wydawnictwo, znakomite dzieło ówczesnego drukarstwa europejskiego prezentowało widoki oraz ujęcia sylwetowe i panoramiczne dwunastu miast polskich. Wysztychowano je na miedzianej płycie w sposób plastyczny i artystyczny. Wydawcy preferowali najczęściej widoki miast z lotu ptaka. Zdarzały się jednak wyjątki, np. w przypadku Lublina i Lwowa były to panoramy (Lublin pokazywany od strony południowej, miedzioryt wykonał Abraham Hoghenberg). Autorem panoramy Lwowa z przełomu XVI i XVII w. był prawdopodobnie inżynier Zygmunta III Wazy, Włoch Aurelio Passarotti, projektant nowych fortyfikacji bastionowych, czyli taki lwowski Morando.

Oglądający wyobrażenie Zamościa widział miasto od północy. Jest to miedzioryt nieorientowany, bez podziałki, wielobarwny lub jednobarwny w zależności od egzemplarza, z ramką na arkuszu, nazwiskiem rytownika (F. de Vit Amstelodami) 46,0 x 35,0 cm, z legendą i opisem.

Widok Zamościa zdobi w lewym dolnym rogu rozbudowany tytuł w owalnym medalionie: Zamoscium. Nova Poloniae civitas á magnifico eius regni Cancellario á fundamentis extructa. (Zamość. Nowe miasto Polski przez dostojnego tego Królestwa kanclerza od fundamentów zbudowane). W lewym górnym rogu jest legenda w j. łacińskim:

  1. Armamentarium – arsenał
  2. Arx – zamek
  3. Collegium – szkoła
  4. Bursa – bursa, internat
  5. Giełda – giełda
  6. Curia – ratusz
  7. Templ. S. Thomae – kościół św. Tomasza
  8. Templ. S. Crucis – kościół św. Krzyża
  9. Templ. Armenum – kościół ormiański
  10. Porta ad Lublin-Brama do Lublina
  11. Porta ad Leopolim ducens – Brama do Lwowa

W pięciu przypadkach uzupełnienie legendy występuje w terenie bezpośrednio obok obiektów:

  • Templ. Rutenarum – cerkiew ruska
  • Porta de Ienowiecz – Brama od Janowic
  • Forum Solarium – Rynek Solny
  • Forum Maius – Rynek Wielki
  • Mola civitatis – młyny miejskie

Jest na widoku ponadto kompletna zabudowa mieszczańska, siatka ulic z przecinającymi je przecznicami i kompletny narys fortyfikacji. Od wschodu, zachodu i południa najbliższa okolica: pola uprawne wsi Skokówka, wielki staw z wyspą i dwie groble: ku Płoskiemu oraz z Janowic ku miejskim młynom. Za groblą młyńską i zamkiem był folwark kanclerski (ogród kwaterowy, obory i stajnie). Od północnego zachodu koło Bramy od Janowic widać przedmieście w kształcie ulicówki z obustronną zabudową.

Do każdego widoku w atlasie był dołączony opis miasta w języku łacińskim. Był on zazwyczaj istotnym i dodatkowym uzupełnieniem rysunku. Opisy przygotowywali zbierając materiały na miejscu znani lub anonimowi współpracownicy wydawców. W zależności od zasobu i treści dostarczonego materiału każdy z opisów posiadał sobie tylko właściwy charakter. Niektóre z nich wymieniają godne widzenia osobliwości na wzór obecnych przewodników, inne zdradzają znakomitą znajomość opisywanych miejscowości.

Opis Lublina zawierał np. dane o położeniu, historii, wyglądzie i okolicy, o kościołach, trybunale, unii z Litwą, o jarmarkach, dzielnicy żydowskiej, o pałacu Marka Sobieskiego, o żyzności gleby i eksporcie zboża przez Gdańsk na zachód. Opis kościoła Jezuitów zajął aż 10 wierszy, brygidek i fary – osiem, bernardynów i dominikanów – cztery.

Novum Zamoscium – pod takim tytułem został zamieszczony w atlasie opis Zamościa. Licząc 67 wierszy na stronicy formatu A3 różni się on znacznie nie tylko od relacji o Lublinie, ale i innych zwłaszcza starszych miast. Jest więc ten opis wyjątkowo suchy, niemal encyklopedyczny. Koncentruje się wyraźnie wokół osoby Zamoyskiego, którego życiorys i zasługi dla ojczyzny są obszernie zreferowane, przy czym nie ma wzmianki o jego śmierci 3 czerwca 1605 roku (T. Zarębska 1980). Tak więc opis z pewnością został sporządzony przed tą datą. Do opisu został włączony panegiryczny w treści fragment dzieła uczonego holenderskiego Georga Joris van der Does (Dousa) De itinere suo Constantinopolitano epistola, Lyon 1599 (J. Kowalczyk 2005).

Autor opisu Zamościa w atlasie Brauna ma jednocześnie zastanawiająco mało do powiedzenia o samym mieście jego zabudowie i architekturze. Wymieniona jest wprawdzie akademia, kolegiata i arsenał, ale próżno by szukać szczegółów na temat tych obiektów. Jest jeden tylko interesujący i zarazem zaskakujący wyjątek – Brama Janowicka … wspaniała i nader obronna, na której od strony co wychodzi na przedmieście, spostrzega się wizerunek malowany jakiejś królowej z taką oto inskrypcją: Salve Mater Alma Polonia…

Dlaczego tylko Brama Janowicka zwróciła uwagę pracownika wydawnictwa?

Historiografia widoku Zamościa

Odkrywcami Widoku byli w 1936 r. Stanisław Herbst i Jan Zachwatowicz. Oni też są autorami pierwszej bibliografii tego dokumentu (S. Herbst J. Zachwatowicz 1936). Miedzioryt o wymiarach 46×35 cm był dla nich jednak ogromną zagadką przy założeniu, że czas wykonania widoku utożsamiali z datą jego publikacji w 1617 roku. Znalazło to swój wyraz w ocenie i charakterystyce tego źródła przez obu autorów:

Przedstawiona jest na nim idea Zamościa, jego planu i budowli, obleczona w ogólnikowe niekiedy fantastyczne i zniekształcone formy architektoniczne. Sztycharz usiłował dociągnąć plan Zamościa do centralnych wielobocznych założeń, rozpowszechnionych wówczas i modnych. Spowodowało to deformację planu, w którym można dopatrzeć się jednakże prawdziwego układu ulic, rynków, kościołów, zamku i bram Zamościa.

Niekształtny w naturze bastion 5 został zastąpiony dwoma, przez co ogólna ilość bastionów zmieniła się z siedmiu na osiem (mógł też sztycharza wprowadzić w błąd rozdzielony bastion 3).

W przedstawieniu fortyfikacji stosował rysownik te same szablonowe formy jak i dla innych podanych w księdze twierdz. Dlatego też nie mogą one być brane pod uwagę przy badaniu fortyfikacji Zamościa. Architektura miasta na sztychu jest zupełnie fantastyczna w swych formach. Sytuacja arsenału błędna.

Pomimo tych usterek, sądząc z prawidłowości ogólnego układu, widok Zamościa powstał na podstawie jakichś konkretnych wiadomości o mieście i stanie jego zabudowania.

Gdyby znakomici uczeni dodali jeszcze jedno krótkie zdanie, że jakkolwiek widok został opublikowany w 1617 roku, ale wykonano go w 1579, to zapewne kolejne pokolenia historyków i urbanistów nie miały by już zapewne wiele do dodania.

Stanisław Herbst i Jan Zachwatowicz jako pierwsi zauważyli m.in. deformację planu i jej przyczyny oraz intuicyjnie wskazali nieznany sobie oryginał, którego kopią mógł być widok (jakieś konkretne wiadomości o mieście i stanie jego zabudowania). Pomylili się tylko co do arsenału. Sądząc że jego usytuowanie na widoku po północnej stronie zamku jest błędne, widzieli go po południowej, czyli tam gdzie obecnie.

Ostatecznie wyjaśnił sprawę Jerzy Kowalczyk, powołując się na informację źródłową dziewiętnastowiecznego archiwisty ordynackiego Mikołaja Stworzyńskiego: Roku 1588 Częstopian nawoził ogródki w zamku od tej strony gdzie cekauż, czyli arsenał. I rzeczywiście, na wszystkich planach siedemnastowiecznych i późniejszych ogród zamkowy był usytuowany po północnej stronie rezydencji, koło starej Bramy Lubelskiej, gdzie w czasach Jana Zamoyskiego był także morandowski arsenał (J. Kowalczyk 2005).

Pionierskie ustalenia obu uczonych miały ogromne znaczenie praktyczne, wytyczając program dalszych badań nad widokiem.

Dwa lata później w 1938 roku wykorzystywał Widok Brauna Bogdan Horodyski do rekonstrukcji pierwotnego rozplanowania miasta. Na plan ten nanosił nazwy placów i ulic według najstarszej lustracji miasta z 1591 roku, która to identyfikacja udała mu się tylko częściowo. Widok był więc niedostatecznym podkładem pod rozwiązanie szesnastowiecznego układu bloków i działek (J. A. Miłobędzki 1953).

Siedemnaście lat później, także inny wybitny znawca pierwszych wieków budowy Zamościa – Jerzy Adam Miłobędzki starał się ustalić jego układ wprawdzie nie w oparciu o widok lecz o najstarszą lustrację miasta z 1591 r. oraz o obecny plan śródmieścia. Wydobycie siatki tego układu pozwoliło autorowi na dwa nowatorskie wówczas stwierdzenia:

– u źródła całej kompozycji tkwiło rozplanowanie teoretyczne oparte o bazę geometryczną.

– taki układ Zamościa nawiązywał do teoretycznych koncepcji urbanistyki włoskiej, a zwłaszcza Pietra Cataneo z 2 ćwierci XVI w.

Obydwie tezy J. A. Miłobędzkiego znalazły znakomitego kontynuatora dziesięć lat później w osobie Macieja Pawlickiego. Poświęcił on, jak dotychczas nikt inny, najwięcej uwagi Widokowi Zamościa (M. Pawlicki 1973). Na podstawie analizy geometrycznej widoku:

– uzasadnił obszernie jego deformację

– udowodnił, że widok został ukształtowany według idealnej geometrycznej abstrakcji (plan miasta opisany elipsą, której odpowiada okrąg koła na widoku)

– stwierdził jako pierwszy, iż centralny układ urbanistyczny widoku charakteryzuje się idealnym rozkładem siedmiopromiennej regularnej konstrukcji narysu fortyfikacji, który można utożsamiać z nieznanym do dziś pierwowzorem – planem miasta wykonanym przez Bernarda Morando.

Analizując szczegółowo siedemnastowieczne widoki miast polskich i europejskich, w tym także Widok Zamościa autor zauważa wiele charakterystycznych wspólnych cech:

– skłonność do przekształcania i ukazywania w zmienionych bardziej regularnych (idealnych) formach planów miast o kształcie nieregularnym takich jak np. Zamość. Ta świadoma deformacja miała służyć ówczesnej modzie przedstawiania planów miast podobnych do najbardziej nowatorskich teoretycznych włoskich rozwiązań urbanistycznych. Ów zabieg idealizacji wywoływał jednak określone skutki. Były to zniekształcenia proporcji i długości poszczególnych fragmentów miasta. W przypadku Zamościa Rynek z kwadratowego stawał się wydłużonym wielobokiem. Zmieniały się też części bloków zabudowy mieszczańskiej

– typowe wyróżnianie regularnego i schematycznego narysu fortyfikacji od wewnętrznej zabudowy miasta. Tendencja ta znajdowała ujście w wyraźnym powiększeniu skali obwarowań i ich elementów (miało to związek z przyjętą zasadą teoretyczną, że wykonanie fortyfikacji winno wyprzedzać wytyczenie zabudowy miasta). Znalazło to swój wyraz w Widoku Zamościa. Jest tam obecna różna od rzeczywistości idea regularnego i schematycznego narysu fortyfikacji. Oglądamy więc te same szablonowe formy jak na innych widokach w atlasie, które nie mogą być wiarygodnym źródłem historycznym przy ich badaniu i opisywaniu

– powtarza się w widokach (w zamojskim również) faworyzowanie ważnych wolnostojących budowli monumentalnych (kościoły, zamki, szkoły)

– nieproporcjonalne zmniejszenie w skali obiektów mieszkalnych wypełniających wnętrze miasta. W Widoku Zamościa wyróżnia się jednakże zabudowa Rynku Wielkiego (w stronie południowej piętrowa z podcieniami w zachodniej – wysokie schematyczne attyki)

– typowy dla widoków ujednolicony sposób przedstawiania (również na widoku Zamościa) rozplanowania ulic, bloków zabudowy, wielkości i ilości działek (M. Pawlicki 1973)

– obecność „swoistej fantastyki” wśród form zwieńczeń brył architektonicznych (np. w Zamościu – wieża kościoła ormiańskiego, chorągiewki na niektórych blokach zabudowy, zwieńczenia budowli użyteczności publicznej w kształcie owalnych wydłużonych sterczyn).

Decyzja o „zidealizowaniu” kształtu „malowania” (widoku) podjęta przez Moranda i Zamoyskiego mogła być, zdaniem autorki, podyktowana kilkoma względami:

– fundator oraz architekt zdobywali wszechstronne wykształcenie, w tym także urbanistyczne, we Włoszech. Zamoyski był zagorzałym italofilem, a Morando Włochem z pochodzenia

– w 1579 r. brakowało jeszcze dokładnego rozpoznania warunków terenowych okolicy przeznaczonej pod miasto-twierdzę

– I tom atlasu miast świata ukazał się w 1572 r. Morando i Zamoyski interesujący się urbanistyką europejską, a szczególnie włoską znali zapewne to wydawnictwo. Obaj mieli wtedy po trzydzieści lat, niedawno ukończyli studia i mogli mieć atlas we własnych księgozbiorach. Można przypuszczać, ze Morando już przed wykonaniem „malowania” w roku 1579 znał styl i sposób pracy sztycharzy z Kolonii. Kilka lat później z powodzeniem wykorzystał tę wiedzę przygotowując koncepcję (w Widoku Zamościa i w panoramie czternastowiecznego Biecza oraz innych miast podobna jest np. ozdobna prostokątna rama i liternictwo legendy).

Malowanie w formie geometrycznej abstrakcji mogło powstać wiosną 1579 r. po zmianie pierwotnej (żdanowskiej) lokalizacji zamku i miasta.

Szczególnie ważnych nowych ustaleń w sprawie widoku dokonała Teresa Zarębska. To właśnie ona po raz pierwszy przesunęła datę jego wykonania z 1617 r. na początek XVII wieku i ten pogląd przyjął się powszechnie w nauce historycznej. Według niej, mimo iż tom VI atlasu Brauna ukazał się dopiero w 1617 roku, to materiały do niego gromadzono przez wiele lat i różne miasta zostały przedstawione w różnym czasie (np. Warszawa w okresie budowy mostu na Wiśle, czyli w końcu XVI wieku, ale przed 1603 rokiem, gdy ów most zniszczyła powódź). Według Teresy Zarębskiej Widok Zamościa mógł także być wtedy wykonany. Potwierdzenie tego faktu znajduje autorka w opisie miasta dołączonym do widoku, gdzie w obszernym życiorysie Zamoyskiego nic się nie mówi o jego śmierci w 1605 roku. Znamienne, że na tej podstawie wyprowadza znakomita uczona dwa wnioski:

– widok i opis powstały ok. 1605 r. (T. Zarębska 1980)

– widok może odzwierciedlać stan zabudowy miasta z tego właśnie okresu.

Nie koniec na tym. Teresa Zarębska podjęła próbę wyjaśnienia dlaczego widok rysowano w sposób zdeformowany. Otóż jej zdaniem widoczne na planie odkształcenia oraz znaczne rozszerzenie miasta w kierunku północ-południe były konieczne ze względu na konwencję przedstawienia perspektywicznego całości układu. Powstała bowiem w ten sposób możliwość pokazania obrazu brył architektonicznych wzajemnie przez siebie nie zasłanianych oraz ulic dzielących bloki zabudowy. Rozciągnięcie elementów planu wyraźnie ułatwiało wpisanie bardzo wielu dodatkowych cennych danych.

Ta zaleta deformacji widoku, jeśli założyć iż mógł być wykonany w 1579 r. była także ważkim argumentem przy podjęciu decyzji przez Zamoyskiego i Moranda o zidealizowaniu wstępnej koncepcji Zamościa. Fundator miał już wtedy zapewne przygotowany w najdrobniejszych szczegółach bogaty wielofunkcyjny program swego miasta i potrzebował na planie jak najwięcej miejsca aby go wyrazić. Taka dokładna koncepcja mogła mu być potrzebna jesienią i zimą 1579 r. do uregulowania stanu prawnego miasta, którego budowa była już przesądzona.

Fenomen Widoku Brauna i problem jego wiarygodności znalazł swój wyraz w dyskusji podczas dwóch sesji naukowych zorganizowanych w Zamościu w końcu lat 70-tych ubiegłego wieku. Miasto żyło wówczas zbliżającą się rocznicą wielkiego jubileuszu 400-lecia lokacji. Z tej właśnie okazji odbyła się w dniach 29-31 maja 1978 r. sesja naukowa zorganizowana przez Zamojskie Towarzystwo Przyjaciół Nauk oraz Oddział Zamojski Przedsiębiorstwa Państwowego Pracownie Konserwacji Zabytków. Głosy w dyskusji na temat widoku Brauna, nie należały wprawdzie do zagadnień poruszanych w referatach, ale kilka osób uczestniczących w sesji zabrało w niej głos:

Doc. dr Adam Małkiewicz (Instytut Sztuki Uniwersytetu Jagiellońskiego): Wydaje mi się, że choć nigdy nie badałem prawdomówności Brauna, do tego źródła należy podchodzić ostrożnie, a przede wszystkim należałoby najpierw zastanowić się w jakim stopniu można mu wierzyć. Nie będzie to odpowiedź ani tak, ani nie. Będzie to odpowiedź i tak, i nie. Czasem można wierzyć, czasem nie. Nie znając dokładnie problematyki samego rysunku odnoszącego się do Zamościa, chciałbym tu zwrócić uwagę na prostą rzecz – jak taki rysunek mógł powstać? Wydaje mi się, że źródła widoków miast były co najmniej trojakie:

1). Były to na pewno rysunki terenowe wykonane z różnych punktów i potem skomponowane.

2). W przypadku obiektów, które dopiero były in statu nascendi, zapewne posługiwano się także jakimiś przekazami nawiązującymi do projektów.

3). Całość uzupełniano elementami nazwijmy je „fantastycznymi”, z tym, że na pewno o różnym stopniu wiarygodności. Są to albo całkowicie dowolne rysunki, albo też rysunki o pewnym podkładzie symbolicznym. To znaczy, jeżeli mamy narysować kościół, rysujemy go tak, jak wyobrażamy sobie ideę kościoła, jeżeli to ma być brama, to tak jak wyobrażamy sobie bramę… Podejrzewam, to oczywiście intuicyjne, że i podobnie sprawa przedstawia się z widokiem Zamościa Brauna, że i tam oprócz wiernych, spotykamy elementy przyjęte z projektu. Z kolei podejrzewam, że są tam elementy fantastyczne, konstruowane na zasadzie symbolicznego znaczenia (może to wszystko być hipotezą) tak jak w przypadku bramy Lubelskiej, gdzie rysownik mając narysować bramę miejską, wyrysował ją zgodnie ze swoją ideą bramy miejskiej, czyli w postaci gotyckiej, wysokiej wieży.

Mgr Karol Majewski: (PKZ O/Lublin) Jeszcze raz o widoku Brauna. Można go wziąć na warsztat pod kątem porównawczym z innymi widokami miast, mam na myśli widok lubelski, gdzie autor w sposób syntetyczny ukazuje niektóre budowle, np. katedrę, kościół jezuitów lubelskich. Ukazał tylko samo prezbiterium i fasadę, jak gdyby usunął wszystko to co się działo wewnątrz, bo to było dla niego nieistotne, bo to oddawało i tak istotę, syntezę całej budowli. Tak było również z innymi budynkami. Chodziło autorowi o to, żeby w maksymalnym stopniu pokazać cały obraz miasta we wszystkich elementach już istniejących. Występuje też ten sam problem potrzeby wcześniejszego datowania planu (jeśli chodzi o arsenał).

Doc. dr Teresa Zarębska: (Politechnika Warszawska). Chciałabym powiedzieć jeszcze na temat Brauna. Nie chciałabym, żeby moje bardzo robocze datowanie tego sztychu na 1605 roku było potraktowane bardzo dosłownie. Nie miałam możliwości bardzo rzetelnie przeanalizować ani rysunku ani opisu, a wydaje się, że opis właściwie prawie nie wykorzystywany jest bardzo wart dokładnej gruntownej analizy. Chciałabym tylko powiedzieć, że Braun kompletował rysunki długo, że np. widok Warszawy, który jest zawarty w tym samym VI tomie, pokazuje miasto z mostem Zygmunta Augusta, który już od kilkunastu lat nie istniał. W 1618 r., kiedy sztych się ukazał, most już od 15 lat był zabrany przez wysoką falę powodziową, a sztych jest prawie identyczny ze sztychem bodajże z 1597 r., więc minimalnie zmodernizowany. Więc wydaje się, że każdy z tych rysunków wymaga wewnętrznej krytyki, analizy zespołu specjalistów – badaczy, którzy potrafią bardzo konkretnie opracować taki dokument i wydawać go. Więc bardzo przepraszam za wycofanie jakby tej mojej bardzo roboczej propozycji datowania na 1605 r., bo nie chciałabym wprowadzić w błąd. Mnie się wydaje, że najpóźniej w 1605 r. ten rysunek musiał być wykonany, ale nie chciałabym, żeby to uznano za rezultat bardzo gruntownych przemyśleń, bo tak nie było.

27-28 listopada 1985 r. odbyła się w Zamościu III sesja naukowa na temat Problematyka Konserwatorska Fortyfikacji Nowożytnych. Organizatorem był Zamojski Oddział Pracowni Konserwacji Zabytków kontynuujący cykliczne spotkania historyków architektury, konserwatorów i architektów – specjalistów badań i konserwacji architektury militarnej. Wygłoszono 13 referatów i dwa komunikaty o wynikach badań, ale nie ukazały się one drukiem, więc tym bardziej zasługują na uwagę i przypomnienie głosu wybitnych uczonych zabierających głos w dyskusji m. in. na temat widoku Brauna.

Prof. Jerzy Stankiewicz: (Politechnika Gdańska) Jeśli chodzi o wiarygodność planu Brauna, to gdyby nie legenda, trudno byłoby przypuszczać, że jest to widok Zamościa. Być może był to umowny wizerunek, który powstał w celu zilustrowania fundowanego miasta, gdyż wiadomo było wówczas że powstaje nowe miasto, nowocześnie zbudowane. Wiarygodność przekazów ikonograficznych i plastycznych dawnych fortyfikacji może byłaby tematem kolejnej sesji. Być może plany dzisiaj uważane za wiarygodne, okazałaby się pozbawione wartości.

Mgr inż. arch. Antoni Kąsinowski (PP PZK O/ Zamość: Plan Brauna jest wiarygodny jeśli chodzi o narys fortyfikacji i proporcje bastionów. Bastion VII, którego badaniami się zajmowałem jest dobrym dowodem na poparcie tej tezy.

Doc. dr Teresa Zarębska (Politechnika Warszawska): Plan Brauna ukazuje wiele autentycznych szczegółów zabudowy. Uwzględnia domy podcieniowe z niewysokim piętrem tak jak do dziś wygląda kamienica nr 39 w bloku XVIII. Widok miasta uzupełniony jest kilkustronicowym opisem, co również przemawia za wiarygodnością planu. Sprawa deformacji planu – punkt widokowy, z którego przedstawiono panoramę miasta jest fikcyjny. Jest to widok boczny z lotu ptaka. Ujęcie planu miasta z lotu ptaka zastosował Leonardo do przedstawienia planu Imoli. Widok na rysunku w dziele Brauna jest ujęty z lotu ptaka na planie o poszerzonych ulicach w celu pokazania trzeciego wymiaru. Część deformacji na omawianym planie może wynikać z braku doświadczeń topografów w ukazywaniu widoków z lotu ptaka, część zaś z przyjętej konwencji rysunku.

Prof. Janusz Bogdanowski: (Politechnika Krakowska) Wypada przyznać rację prof. Stankiewiczowi, że plan Zamościa w dziele Brauna jest wyjątkowo nieudolny. Wydaje się, że niestety jedynie Braun i Hogenberg znają odpowiedź na pytanie jak było naprawdę (Archiwum Państwowe… 1960 – 1990).

Według autorki nie należy jednak deprecjonować wartości widoku Brauna dla najstarszych dziejów Zamościa tylko dlatego, że jest on ciągle zagadką. Taka postawa wynika głównie z niewiedzy, a powinna mobilizować do jej uzupełniania i kreowania tez coraz bliższych prawdy. Głos autorki w tej sprawie jest jedną z nich. Zbyt ważny to bowiem dokument o ścisłych związkach kultury europejskiej, który powstał na polskiej (zamojskiej) ziemi dzięki zdolnościom Włocha i Polaka, a pokazali go ówczesnemu światu Niemcy.

 

Argumenty za hipotezą, że widok z 1617 r. może być kopią „malowania” Moranda, czyli najstarszą koncepcją – pomysłem na miasto z 1579 r.

  1. Czy widok można utożsamiać z malowaniem (obrazem) w dosłownym tego słowa znaczeniu?

– są rysunkami wielobarwnymi wykonanymi w sposób plastyczny i artystyczny

– zarówno termin współczesny – widok (weduta), jak i historyczny – malowanie (używany przez Zamoyskiego w mowie potocznej) kojarzy się z malarstwem, którego istotą jest linia i barwa na płaszczyźnie.

– Morando, domniemany autor widoku i malowania był uważany przez współczesnych za artystę malarza. Świadczy o tym nie tylko jego praca zawodowa w Zamościu, ale także i to, że w 1589 r. cech malarzy we Lwowie odnotował w księdze protokołów: Pamiecz imienia Bernarda Morando. W ten sposób na pierwszej wyklejce tej księgi uwiecznił pisarz cechowy nazwisko architekta – rodaka ówczesnych lwowskich mistrzów pędzla, przebywającego czasowo w tym mieście (W. Wujcik 1991).

 

  1. Cechy widoku – koncepcji Zamościa z 1579 r. właściwe każdej koncepcji.

– Stosunkowo rozległe tereny rezerwowe do późniejszego zagospodarowania trudnego do przewidzenia na etapie koncepcji.

– Zróżnicowana dwuetapowa zabudowa użyteczności publicznej do realizacji w bliższej i dalszej przyszłości.

– Przemieszczenia, przeskalowania, znaczne odkształcenia i błędy proporcji niektórych elementów widoku, np. blok zabudowy wprowadzony między budynkiem giełdy, a obecną ulicą Grecką o nieznanym przeznaczeniu złożony z dziewięciu domów i jego odpowiednika na południu (dalszych dziewięć domów). W autentycznej przestrzeni miejskiej nie było na nie miejsca (T. Zarębska 1980).

– Dalekie od rzeczywistości fantastyczne lub wręcz baśniowe, schematyczne, ujednolicone i szablonowe formy architektury w zabudowie mieszczańskiej i fortyfikacjach.

  1. udziwnione wieże przyszłego kolegium, kolegiaty i zamku.
  2. trójpalczaste zwieńczenie dzwonnicy ormiańskiej.
  3. bramy miejskie w postaci skromnych, wieżowych przejazdów bramnych, dalekie od późniejszych zrealizowanych z okazałymi fasadami ciosowymi jak na rysunkach pomiarowych z początków XIX wieku (J. Kowalczyk 2005).
  4. szablonowe fortyfikacje.
  5. dziwaczne elementy dekoracyjne: schematyczne szczyty, owalne sterczyny i chorągiewki.

Ta zagadkowa, ale na etapie koncepcji normalna architektura kryje jednak w sobie ziarenka prawdy. Porównanie nielicznych zachowanych w ciągu minionych stuleci nieprzebudowanych w całości obiektów, z zamieszczonymi na widoku, wykazuje we fragmentach pewną, chociaż bardzo uproszczoną analogię (np. wieloboczne prezbiterium i portal od północy w kolegiacie, dwuskrzydłowe siedemnastowieczne kolegium, potężna ratuszowa wieża zachowana do dziś wewnątrz budynku).

Może to świadczyć o równoczesnym z domniemaną koncepcją przygotowaniu przez Moranda, według dyrektyw Zamoyskiego, już w 1579 r. pierwszych szkiców projektowych najważniejszych budowli. Można też przyjąć, że pozostałe obiekty z koncepcji, a dziś już nieistniejące (np. giełda) lub wielokrotnie przebudowywane (np. zamek) mógł cechować podobny, minimalny stopień analogii z przedstawionymi na widoku.

Istnieje kilka logicznych przyczyn wprowadzenia przez Moranda do koncepcji elementów fantastyki:

– temperament zdolnego artysty malarza, który w ten sposób uatrakcyjnił nieistniejącą jeszcze architekturę, aby nikt nie miał wątpliwości, że jest to tylko pomysł na miasto

– najbardziej fantastyczny element architektury widoku – wolnostojąca wieża kościoła ormiańskiego o zwężających się ku górze ścianach i trójsterczynowym ozdobnym zwieńczeniu (J. Kowalczyk 1980) da się zapewne tłumaczyć tym, że nikt w 1579 r., włącznie z Zamoyskim i Morandem, nie mógł przewidzieć jaką dzwonnicę zechcą sobie w przyszłości zafundować Ormianie

– w przeciwieństwie do tej nierzeczywistej architektury jest właściwa i najważniejsza dla koncepcji w ogóle, czytelna i prawdziwa kompozycja miasta: układ ulic, rynków, zamku, kościołów i bram.

  1. Nazewnictwo bram miejskich   

a. Brama południowa – późniejsza Szczebrzeska

Na widoku nosi nazwę Bramy Lubelskiej, Porta ad Lublin, czyli Bramy do Lublina. Nazwa ta w 1579 r. wydaje się być w pełni uzasadniona. Dokumentowała bowiem dokonaną przez Zamoyskiego „korektę” głównej drogi handlowej w taki sposób, aby biegła przez Zamość. Widać to dobrze na widoku. Bramy Lwowską i Lubelską łączy możliwie najkrótsza odległość, czyli linia prosta w postaci obecnej ulicy Żeromskiego. Ważny jest także fakt, że fragment miejski drogi handlowej omija plac publiczny – Rynek Wielki, zapewniając tym samym spokój i porządek mieszkańcom centrum miasta.

b.  Brama północna – późniejsza Lubelska

Na widoku jest, i słusznie, Bramą od Janowic (Porta de Ienowiecz). W 1579 r. wieś Janowice nie była jeszcze własnością Zamoyskiego (kupił ją w 1581r.)

  1. Przedmieścia

a. Przedmieście Janowickie

Na widoku jest projektowane tylko jedno przedmieście za Bramą do Janowicz, czyli późniejsze Lubelskie (obustronnie zabudowana ulica i przecznica). Zamoyski musiał mieć już wówczas pewność, że kupno tej kolejnej wsi w bezpośrednim sąsiedztwie przyszłego miasta jest tylko kwestią czasu. Widoczny jest na planie spójny i przemyślany system drożny i wodny włączający Janowice do strefy podmiejskiej. Być może właśnie to przedmieście, a nie późniejsze Lwowskie na miejscu wyludnionej Skokówki mogło być w 1579 r. przeznaczone na rodzaj bazy materiałowej i gospodarczej dla budowniczych Zamościa. Mogą to potwierdzać stosunkowo liczne w niedalekiej przyszłości tamtejsze cegielnie (jedną z nich dzierżawił Morando).

System wodny i drożny Janowickiego Przedmieścia miał się składać z grobli młyńskiej za zamkiem ograniczającej fosę zamkową i będącej jednocześnie gospodarczą drogą dojazdową do trzech młynów miejskich w jej końcowym południowym odcinku. Tam też przewidziana była duża śluza na drugiej grobli ku Płoskiemu. Śluza miała pompować wodę z wielkiego stawu dla młynów i fosy za zamkiem oraz po północnej stronie twierdzy.

Lokalizacja Janowic w pobliżu rezydencji przesądziła o budowie tamże pałacyku podmiejskiego, folwarku kanclerskiego z ogrodem kwaterowym i włoskim oraz zabudową gospodarczą.

b. Przedmieście Lwowskie i kościół św. Krzyża

Brak na widoku w 1579 r. Przedmieścia Lwowskiego na terenach Skokówki, z małym stuletnim drewnianym kościołem św. Krzyża oraz obecność na widoku kościoła pod takim samym wezwaniem w centrum miasta może być mocnym argumentem za hipotezą autorki.

Zamoyski planował być może przeniesienie ze Skokówki do miasta starej świątyni św. Krzyża, mającej już status parafii jako tymczasowej do czasu wybudowania kolegiaty. Miała powstać w bliskim sąsiedztwie kościoła ormiańskiego na wspólnej dużej parceli we wschodniej części Zamościa. Był tam również przewidziany jeden cmentarz dla obu obrządków (Zamoyski uważał, że obie te religie różnią się nieznacznie). Stało się jednak inaczej. Nieco później zapadła decyzja o budowie Przedmieścia Lwowskiego (T. Zarębska 1980), a właściwie osady przy głównym trakcie Lublin – Lwów z rozbudowanym wkrótce starym kościołem parafialnym św. Krzyża, Ryneczkiem Świętokrzyskim i szkołą.

Tak więc, być może, widok (koncepcja) utrwalił wcześniejszy niezrealizowany projekt z kościołem św. Krzyża w centrum.

  1. Fortyfikacje

W 1579 r. Zamość był pomyślany jako miasto-twierdza o ośmiu, a nie siedmiu bastionach. Ich rozmieszczenie w narysie fortecznym jest uzależnione od warunków terenowych gwarantujących skuteczną obronę:

–  od południa – wielki staw (dwa bastiony)

– najbardziej zabastionowana była strona północna (trzy bastiony), najmniej – strona wschodnia (bastion i brama)

– patrząc na widok – koncepcję, uderza uzbrojony po zęby zamek (dwa bastiony, dwie bramy i arsenał).

  1. Dowody (obecne na widoku) za przyjętym przez Zamoyskiego w 1579 r. zbyt optymistycznym wariantem rozwoju miasta.

a. Zaproszenie przez Zamoyskiego do Zamościa w 1579 r. jedynie dwóch najlepiej mu znanych obcych narodowości (Ormian i Rusinów), które miały zapewnić miastu pomyślny i szybki rozwój ekonomiczny. Że tak mogło być świadczą obecne na widoku tylko dwie świątynie innowiercze: ormiańska (Templum Armenum) i cerkiew ruska (Templum Rutenarum).

W przywileju lokacyjnym późniejszym o rok ów poziom optymizmu wzrósł do tego stopnia, że w Zamościu mogli się osiedlać wyłącznie katolicy.

b. Instytucja Giełdy koło Bramy Lwowskiej na wzór europejskich, dla miejscowych i przyjezdnych kupców (być może pomysł Moranda).

Na widoku była to nienaturalnie duża budowla wielkości całego bloku domów (w miejscu Giełdy zbudowano później kościół Franciszkanów). Za budynkiem głównym widać zadrzewiony dziedziniec ogrodzony murowanym parkanem, a za nim zabudowę gospodarczą. Być może należała do Giełdy sąsiednia wielka murowana stajnia i wozownia (na Podwalu).

Zaprojektowana z rozmachem instytucja okazała się wkrótce niepotrzebna dla słabego gospodarczo miasta. Uległa likwidacji jeszcze za życia Zamoyskiego, który ofiarował zrujnowany i opuszczony budynek swemu architektowi. Rodzina Moranda sprzedała go ostatecznie w 1604 roku, kilka lat po jego śmierci.

c. Rozległe, ale nieoznaczone w legendzie i w terenie, jedyne w 1579 r. w mieście domniemane centrum gospodarczo – handlowe.

Tę dużą powierzchnię po wschodniej stronie Rynku Solnego wielkości całego bloku ograniczały obecne ulice: Pereca, Zamenhofa i Bazyliańska. Centrum było niezbędne chociażby ze względu na podjętą decyzję zamiany Rynku Wielkiego w nowożytny plac publiczny (zachował jak niegdyś charakter handlowy dzięki sklepom w podsieniach (J. A. Miłobędzki 1953). Rynek został jednak w koncepcji pozbawiony urządzeń targowych, a ratusz usunięty ze środka do północnej pierzei. Funkcja Rynku Wielkiego – dawnej targowicy musiała być wszakże realizowana w innym miejscu tym bardziej, że brak na widoku jatek miejskich blisko ratusza (domy z chorągiewkami po jego zachodniej stronie to nie jatki, lecz północna strona Rynku).

Centrum gospodarczo – handlowe przy Rynku Solnym było zapewne przeznaczone na magazyny, warzelnię i targowisko soli, miejsce na wyłożenie towarów kupieckich, być może na jatki miejskie oraz stajnie i wozownie. W niedalekiej przyszłości okazało się niepotrzebne podobnie jak Giełda i w latach osiemdziesiątych Zamoyski przeznaczył ten teren na dzielnicę żydowską.

 7. Niektóre ważniejsze elementy architektury i rozplanowania, które mogły być zaprojektowane w 1579 r.

  • folwark Zamoyskiego tuż za groblą młyńską w Janowicach (zbudowany w tychże Janowicach dopiero w XVIII w. ale w znacznej odległości od miasta)
  • osiem bastionów zamiast późniejszych siedmiu (piąty powstał z połączenia piątego i szóstego)
  •  trzy młyny miejskie koło ówczesnej Bramy Lubelskiej (później był jeden)
  • trzeci rynek (plac) – późniejszy Rynek Wodny nie miał jeszcze w koncepcji sprecyzowanego przeznaczenia, a więc i nazwy (w źródłach jako Wodny jest już w 1583 r.)

W świetle powyższych wywodów, zakładając że widok Zamościa jest kopią malowania Moranda (koncepcją przyszłego miasta) z 1579 r. tracą aktualność przyjęte obecnie w nauce historycznej trzy ważne ustalenia z nim związane:

I Ze względu na zmianę datowania, widok przestał być źródłem kontrowersyjnym i stał się w pełni wiarygodnym najważniejszym bo jedynym zachowanym najstarszym szesnastowiecznym dokumentem kartograficznym do historii Zamościa.

II Widok jako koncepcja mógł być aktualny jedynie w 1579 r. bowiem z natury rzeczy będąc pomysłem na miasto musiał powstać od jednego rzutu, czyli od razu (obecnie sądzi się, iż treści programowe narastały w widoku stopniowo w czasie pierwszego ćwierćwiecza budowy miasta (T. Zarębska 1980, W. Kalinowski 1983).

III Widok, koncepcja nie może w pełni odzwierciedlać rzeczywistego stanu zabudowy Zamościa nie tylko ok. 1605 r. jak się dzisiaj uważa (T. Zarębska 1980), lecz także w jakimkolwiek innym czasie. Przeczą temu wg autorki obecne m.in. na widoku:

– kompletna, a więc niezgodna ze stanem faktycznym roku 1605 zabudowa Rynku Wielkiego

– brak oznaczenia tymczasowej Akademii z 1594r. (hippeum), natomiast jest budynek kolegium zrealizowany w l. 1639-1648

– brak ogrodu zamkowego po północnej stronie rezydencji (był już użytkowany w 1588 r.)

– trzy młyny miejskie (później jeden)

– brak oznaczenia tymczasowego drewnianego kościoła ormiańskiego (dom cerkwie ormiańskiej) przy ul. Ormiańskiej był już w lustracji z 1591 r.), natomiast jest murowany kościół ormiański zbudowany w latach 1625-1633

– kompletne fortyfikacje (w rzeczywistości zakończono ich budowę w 1618 r.)

– osiem bastionów zamiast siedmiu.

Fakt publikacji w 1617 r. domniemanego najwcześniejszego planu Zamościa z 1579 r. byłby niewątpliwie pierwszym i od razu największym sukcesem nie tylko Moranda, Zamoyskiego i urbanistyki polskiej, ale przede wszystkim samego Zamościa. Niewiele bowiem było i jest miast w ogóle, a tym bardziej w XVII stuleciu, które zaledwie trzydzieści osiem lat po lokacji dostąpiły zaszczytu publicznej prezentacji, a więc i popularyzacji w sławnym atlasie niezwykłych ówczesnych miast świata (piękny Lwów musiał czekać na taki splendor 326 lat). Na podstawie tego widoku powstały dwa inne XVII-wieczne plany. Pierwszy z nich umieszczono w dziele J. Sandrarta Des Königsreich Pohlen Lands Staats und Zeit Beschreibung…(Saltzbach 1689), drugi zaś [Françoisa] de la Pointe’a, paryskiego sztycharza map działającego w latach 1666-1690, przedstawia zarys fortyfikacji miejskich.

Jak plan Zamościa Moranda z 1579 r. mógł trafić do wydawnictwa w Kolonii?

Nic o tym na pewno nie wiadomo. Puszczając jednak nieco wodze fantazji będzie można w taki jak niżej sposób odtworzyć tę na razie hipotetyczną drogę.

Dla przypomnienia. Materiały do opublikowanego w 1617 r. VI tomu atlasu Brauna, z wyróżniającymi się miastami ówczesnego świata były gromadzone przez wydawców głównie na początku XVII wieku. Wśród miast aspirujących do tego zaszczytnego tytułu znalazł się również Zamość. Łatwo domyśleć się dlaczego:

– było to miasto znanego nie tylko w Polsce, ale i w Europie męża stanu, wodza i kanclerza wielkiego koronnego Jana Zamoyskiego

– jako ośrodek średniej wprawdzie wielkości był Zamość zbudowany w szczerym polu. Zdarzało się to wówczas niezmiernie rzadko będąc inwestycją nie tylko kosztowną, lecz obarczoną dużym stopniem ryzyka.

Załóżmy zatem, że ok. 1605 r. przybyli z Kolonii do Zamościa współpracownicy wydawców atlasu. Mieli wykonać plan miasta z natury oraz aktualny opis. Oni także z pewnością wiedzieli, że właścicielem Zamościa jest sławny polityk i kanclerz. Wiedzieli także i to, że głównie z jego powodu miasto miało się znaleźć w atlasie. Zbliżając się jednak do miasta nie wierzyli własnym oczom. Czyżby Zamość, który mieli przed sobą jak na dłoni można było nazwać jednym z najpiękniejszych, a zarazem wyróżniających się miast ówczesnego świata? Patrzyli oto na kilkaset pospolitych drewnianych domów, domków i chałupek (B. Horodyski 1938). W wielu miejscach wystawały z ziemi jakieś kamienne fundamenty o nieznanym przeznaczeniu. Rynek Wielki także zdumiewał bałaganem zeszpecony pustkami i szopami. Nie pomagały nawet kanclerskie prośby i groźby, że będzie karał winnych. Stało więc przy Rynku od dwudziestu lat kilkadziesiąt starych nieremontowanych i w większości opuszczonych drewnianych domów z podcieniami, lecz prawie każdy nie od frontu, lecz w głębi rynkowej działki.

Wiele z nich zdążyło się już nawet porządnie zruderować. Opis jednej takiej rudery dotrwał do naszych czasów. Jej właścicielem był Bartłomiej Greden, przybysz z dalekiej Szkocji: Brakowało stropu, a w walącym się dachu nie było gontów. Z dziurawej rynny obficie lała się woda na wilgotne ściany. Piwnica zgniła łatana i do niej niebezpieczne schody. Część sieni (bez komina) zajmowała stajenka z drabinką i żłobem. W domu królowała izba wielka zgniła i spróchniała z dwoma oknami na południe, ale bez szyb. Wewnątrz zdezelowany piec, dwie ławy, prosta szafka i dwoje drzwi, ale stare i wątłe. Do tej wielkiej izby przytuliła się dobudowana nieco później niezła izdebka z komnatką i dobrym piecem. (L. Białkowski 1929). No i jak owe smutne, zrujnowane rynkowe domy mogły budzić zachwyt?

W porównaniu z 1591 r. gdy opisano z urzędu zabudowę miasta, przez ostatnich trzynaście lat, niewiele ten rynek się zmienił.

Spośród ośmiu wolnych jeszcze wówczas działek zdołano zabudować zaledwie sześć. Zaczęty wtedy murowany ratusz mógł być już w 1603 r. skończony ale tylko dlatego, że był bardzo potrzebny. Trwał na prawie pustym Rynku przy ul. Zamkowej dom Moranda nieco rozbudowany z kamiennymi fundamentami od frontu. Drugi dom architekta, to w 1603 r. jedynie niezabezpieczone i zrujnowane kilkunastoletnie fundamenty. W stronie południowej Rynku stanął za to w 1599 r. nowy dom kupca Franciszka Tellaniego – jedyna kamienica zaprojektowana przez Moranda i wykonana pod jego osobistym nadzorem. Pojawiły się wprawdzie dwie inne nieruchomości we wschodniej stronie rynku, ale wiadomo o nich tylko tyle, że należały do Ormian. Pierwsza – to dom własny Tobiasza Ormianina, a druga w trakcie budowy – niejakiego Hołuba.

Na ówczesnym wciąż opustoszałym Rynku nie można było jednak narzekać na nudę. Oto co bardziej przedsiębiorczy właściciele tylnych drewnianych domów przeznaczali je na dochodowe karczmy i zajazdy (stancje). W 1603 r. były trzy takie przybytki. Oto pierwszy w zachodniej stronie Rynku. Tu w domu Dymitra Greka prowadził knajpę kupiec Jani – rodak właściciela. Drugą śródmiejską austerię posiadał Pan Piskorowski, sąsiad Franciszka Tellaniego. Kolejna i ostatnia karczma Piotra Golibrody niedaleko Ratusza była w domu ślusarza Sebastiana (Sz. Zajczyk 1939).

Fortyfikacje też były dalekie od ukończenia i też nie mogły nikomu się podobać. Co więcej, nie tak dawno usypane wały rozdeptywała nie tylko wałęsająca się trzoda, bydło, kozy i owce. Niemały udział w stopniowej ich degradacji mieli także sami mieszczanie. To oni właśnie dla własnej wygody omijali forteczne bramy i przechodzili po wałach. Doszło nawet do tego, że sławetna Rada Miejska nałożyła na nich w 1592r. kary po sześć groszy i areszt, tak długi aż każdy zapłaci (A. Kąsinowski 1983).

Współpracownicy wydawnictwa z Kolonii rozglądając się wokół dostrzegli jednak wreszcie coś interesującego. Oto po północnej stronie rynku stał murowany Ratusz, o który oparła się dostawiona od frontu otyła lecz wysoka wieża. Nieco dalej było widać niezbyt wielki, ale ładny kościół z ozdobnym szczytem, a po prawej ręce nieco przysadzisty zamek z kwadratową wieżą. Była też szkoła nieco dziwnej architektury, tymczasowy budynek przerobiony, jak im powiedziano, z kanclerskiej stajni i dlatego nazwana Hippeum.

Ale czy tych kilka budowli na tle starych drewnianych ruder mogło wprawić w zachwyt zachodnią Europę, a tym bardziej świat cały? Oczywiście nie mogło i goście z Kolonii uznali, że miasto rysowane z natury do druku się nie nadaje. Wtedy, być może wkroczył do akcji sam Jan Zamoyski i pokazał im malowanie Moranda sprzed ćwierćwiecza. I dopiero ta papierowa graficzna i kolorowa koncepcja projektowa przemówiła na tyle silnie, że zabrali ją do Kolonii i tam również zyskała pełną aprobatę wydawców.

Tak więc wystarczyła jedynie wizja przyszłego miasta, dzieło zdolnego architekta oraz energicznego i pomysłowego fundatora, aby poznała Europa późniejszą perłę polskiej urbanistyki.

Czy w taki sposób najstarszy plan miasta trafił do atlasu Brauna, nikt dzisiaj tego nie wie. Możliwa jest jeszcze inna bardziej bezpośrednia jego droga do Kolonii. Otóż mogło malowanie  być po prostu wysłane do wydawnictwa w celu popularyzacji przyszłego miasta przez tak uznanego mistrza autoreklamy jakim był niewątpliwie Zamoyski (M. Pawlicki 1973).

Gdyby dalej jeszcze snuć tę opowieść z pogranicza pół żartem pół serio, zaprawioną mimo wszystko szczyptą prawdopodobieństwa to niewykluczone, że zaginionego oryginału malowania z 1579 r. należało by szukać … w Kolonii. Czeka tam, być może, w zacisznym archiwum nad Renem. Czy tak jest rzeczywiście i czy wróci kiedyś na ojczyzny łono … bezcenna historyczna zguba – czas pokaże.

  1. https://polona.pl/item/zamoscivm-noua-poloniae-ciuitas-a-magnifico-eius-regni-cancellario-a-fundamentis,MjY4OTM4MTY/1/#info:metadata
  2. https://www.davidrumsey.com/luna/servlet/detail/RUMSEY~8~1~301677~90072625:Text–Vol-VI–53-?qvq=q%3A%3D%22In%20this%20last%20edition%20of%20Volume%20VI%2C%20van%20der%20Krogt%2041%3A1.6%20(1635)%2C%20the%20preliminary%20matter%20after%20the%20title%20page%20is%20dropped%20except%20for%20the%20Dedication%20to%20Archduke%20Ferdinand%2C%20King%20of%20Bohemia.%22%3Blc%3ARUMSEY~8~1&mi=108&trs=123&fbclid=IwAR05MlFanHgAE1JcAgfEqMKcNzKTJEZ_85T1mFxJhAwCCaei7X8MGXoK97c

_________________________________________________________________________________________________________________