To nie jest łatwe
wbrew wszystkiemu
malować świat po swojemu
Poszłam na ten wernisaż, ponieważ Henryk Szkutnik pokłonił się swoim malarstwem światu, którego już nie ma. Ten świat zastygły już tylko na starych fotografiach ożywił na nowo kolorem i nostalgią, za czymś ulotnym i nieodwracalnie utraconym. Drewniane strzępy kościaszyńskiej cerkiewki, zakotwiczone we wzgórzu jak wrak na mieliźnie, już nie wołają o ratunek. Uległy, poddały się, zniknęły z pejzażu i oczu, jak niewygodne wyrzuty sumienia. Henryk Szkutnik przywołał z przeszłości te duchy i zatrzymał na płótnie jeszcze kilka innych, dla tych, którzy ukochali drewnianą architekturę sakralną, wciąż nie godząc się z jej naturalnym przemijaniem. Dziękujemy Heniu i życzymy Ci kolejnych 40 lat tak owocnej pracy artystycznej.