Bracia Pomarańscy

bracia

Kolejne szkolenie Koła Przewodników, zorganizowane pod koniec 2014 r. z okazji 100 rocznicy wybuchu I wojny światowej, dotyczyło Braci Pomarańskich. Przeprowadziła je Prezes Koła Maria Rzeźniak – kustosz wystawy zorganizowanej przez Muzeum Zamojskie „W okopach I wojny światowej. Bracia Pomarańscy”. Wystawa była czynna do listopada 2014 r. Szkolenie dla przewodników było końcowym etapem wkładu pracy i wysiłków, jakie Muzeum Zamojskie, w tym i nasza koleżanka poświecili uczczeniu pamięci Stefana, Józefa i Zygmunta Pomarańskich. Także dzięki inicjatywie i zaangażowaniu Marii Rzeźniak odbył się w Zamościu, po raz pierwszy w historii, Zjazd Rodziny Pomarańskich. Uczestniczyły w nim wszystkie cztery gałęzi rodu, w tym dwie seniorki, najmłodsza i najstarsza córka Zygmunta Pomarańskiego.

Warty podkreślenia jest także fakt, że po raz pierwszy udostępniono na zamojskiej wystawie szereg nowych, dotąd nie publikowanych dokumentów dotyczących Braci Pomarańskich. Maria natrafiła na nie podczas przygotowywania materiałów do wystawy w Państwowym Archiwum w Zamościu. Ponadto po raz pierwszy w historii pokazano wszystkich braci razem. Wcześniej ukazywały się przykładowo wydawnictwa Braci Pomarańskich, ale nie traktowano całościowo ich wkładu i zaangażowania w ówczesne konflikty wojenne i twórczą pracę dla społeczności pośród której przyszło im żyć i pracować. Zarówno wystawę jak i szkolenie wzbogaciły fotografie rodzinne, z niezwykle cennej kolekcji 150 zdjęć, przekazanych do naszego Muzeum Zamojskiego przez córkę Zygmunta Pomarańskiego, Mirosławę Leszczyńską.

Zamieszczony poniżej artykuł opracowany został na podstawie ww. szkolenia. Postanowiliśmy go umieścić na naszej stronie przewodnickiej, ponieważ tym skromnym akcentem także środowisko zamojskich przewodników postanowiło przyczynić się do uczczenia pamięci Braci Pomarańskich, którzy z Ziemi Zamojskiej wywiedli swój ród i dla tej ziemi walczyli, pracowali i oddali życie.

Stefan   Zygmunt   Józef

Zygmunt Pomarański                         Stefan Pomarański                              Józef Pomarański

Historia Rodziny Pomarańskich związana jest z ściśle z Zamojszczyzną. Józef Pomarański, syn średniozamożnego chłopa z podzamojskiej wsi, (ojciec braci) był jednym z pierwszych muzyków włościańskiej orkiestry, założonej przez Karola Namysłowskiego. Niezwykle utalentowany, szybko został w orkiestrze „prawa ręką” Namysłowskiego i prowadził zajęcia muzyczne. Potem założył własną orkiestrę, która dawała występy m.in. w Ciechocinku i Zwierzyńcu. Józef ożenił się z Marią Dorantt, pochodzącą z rodziny przemysłowców, inżynierów ściśle związanych w tym czasie z budową i obsługą cukrowni Klemensów, należącą do dóbr Ordynacji Zamojskiej. Kiedy w 1902 r. umiera Józef Pomarański, wychowywaniem osieroconych chłopców zajmuje się matka. Stefan Pomarański w tym czasie rozpoczął już naukę w Gimnazjum w Zamościu. Czas był niespokojny, więc po jednym ze strajków antyrosyjskich matka przeniosła chłopców do Warszawy, gdzie uczęszczali wszyscy trzej do bardzo dobrej szkoły: Gimnazjum Polskiego im. Mariana Rychłowskiego (sybiraka). Cała trójka otrzymała tam patriotyczne wyedukowanie wsparte dobrymi wzorcami skautingu i harcerstwa.

Najstarszy z braci, Stefan Pomarański, skończył maturę w czerwcu 1914 r. Był instruktorem harcerskim, działał w skautingu i drużynach strzeleckich. Prowadził zajęcia i ćwiczenia ze strzelcami (harcerzami i skautami). Zaraz po maturze dowództwo wysłało go na zgrupowanie w świętokrzyskie. Prowadził tam obóz szkoleniowy. Zarówno harcerstwo jak i skauting miały swoje źródło we Lwowie. W Galicji struktury te działały legalnie, były rozwinięte, natomiast na naszych terenach organizacje te musiały funkcjonować w ukryciu. Poufnym zadaniem Pomarańskiego było przeprowadzenie tych młodych chłopców (w czasie szkolenia) nielegalnie przez granicę i umożliwienie kontaktu w Krakowie z kolegami z drużyn strzeleckich i skautów z Galicji. W lipcu 1914 przeprowadził 30 strzelców przez granicę. W międzyczasie wybuchła I wojna światowa. Polacy długo czekali na tę wojnę z nadzieją wyzwolenia spod jarzma zaborców. Stefan Pomarański oraz osoby które wówczas przeprowadził przez granicę znalazły się w Oleandrach i w rezultacie I Kompani Kadrowej. Liczni staną się wkrótce najbliższymi współpracownikami Józefa Piłsudskiego. Piłsudski powołuje i jednoczy wszystkie drużyny i oddziały, rozkazem tworzy jednolite wojsko.

W zbieżnym czasie Zygmunt Pomarański wyjechał na obóz (własne zgrupowanie), a następnie przez Jarosław dotarł do Galicji, Krakowa. Był drugim z braci Pomarańskich, który znalazł się w kadrówce. Podsumujmy dla porządku roczniki Braci Pomarańskich: Stefan (najstarszy); Józef (średni); Zygmunt (najmłodszy). Zygmunt, jak wykazuje analiza książeczki wojskowej, był pierwszym legionistą rannym pod Kielcami. Najstarszy z Braci, Stefan, już wtedy major, opisze potem wydarzenia tamtych wojennych dni w niewielkiej książeczce „Z historycznych dni lipca i sierpnia 1914”. Natomiast Józef przyłączy się do Legionów w 1915 r.

Wszyscy trzej bracia ożenili się w tych wojennych dniach: Stefan w 1915 r. z Marią z Rożków; Józef w 1919 r. z Zofią z Rusieckich; Zygmunt w 1920 r. z Jadwigą z Milanowskich. Stefan miał z pierwszego małżeństwa dwójkę dzieci, które po rozwodzie pozostały przy matce. Zachowały się ślubne fotografie Braci Pomarańskich.

Zi J   Stefan z żoną   Józef z żoną

Kolejne zdjęcia ujawniają niezwykle ciekawe fakty z życia Braci, chociażby to na którym widnieje Belweder i grupowe zdjęcie ze Zjazdu Legionistów w 1919 r. Na zdjęciu utrwalono najważniejsze w tym czasie osoby w Polsce: Józef Piłsudski; Ignacy Jan Paderewski; Stanisław Wojciechowski, cała świta, a tuż za Paderewskim – Stefan Pomarański, bardziej w oddali Zygmunt Pomarański. Bracia Pomarańscy walczyli także w wojnie bolszewickiej. Stefan w tym czasie był bardzo blisko Józefa Piłsudskiego. Należał do ścisłego sztabu i przygotowywał komunikaty wojenne. Czasami Piłsudski na Zjazdach Legionistów zwykł później mawiać: gdybym miał tylko takich żołnierzy jak Bracia Pomarańscy to nie tylko Kijów bym zdobył…..

Belweder

Stefan Pomarański został aresztowany w 1917 r. Siedział w więzieniu w Szczypiornie. Uciekł i przedostał się do Zamościa, gdzie pod zmienionym nazwiskiem żony (Stefan Rożko). Działał na niwie kulturalnej i namawiał najmłodszego brata do założenia księgarni. Zygmunt nie miał żadnego przygotowania do prowadzenia takiego interesu. Kiedy wybuchła wojna miał zaledwie 16 lat i zero doświadczenia w prowadzeniu biznesu. Kiedy w grudniu 1917 r. „Księgarnia Polska” Braci Pomarańskich zaczęła działać, Zygmunt miał 19 lat. Motorem napędowym i mózgiem całego przedsięwzięcia stał się zatem Stefan. Bracia rozszerzyli także swoją działalność o „Wydawnictwo Zygmunt Pomarański i Spółka”, która dała początek czasopismom naukowym o tematyce regionalnej. W okresie międzywojennym Bracia czynnie włączają się w życie społeczne i kulturalne Polski. Stefana Pomarańskiego inspirowała idea odrodzenia wartości kulturowych wśród zamojskiej społeczności, marzył o wskrzeszeniu chlubnych tradycji Akademii Zamojskiej. Bracia inicjują życie kulturalne miasta na wielu płaszczyznach. Po zaborach podobnie jak w całej Polsce, tak i w Zamościu odczuwało się „głód intelektualny”, w zasadzie brakowało polskiej książki. Zachowały się zdjęcia księgarni przy ulicy Akademickiej (czy Żeromskiego?), gdzie całość przedsięwzięcia z nią związaną Bracia powierzyli kobietom z rodziny: Jadwidze Milanowskiej, Marii Dorantt (matce) i teściowej.

obwody

Średni z braci, o którym wiemy najmniej, Józef Pomarański, skończył szkołę i uzyskał tytuł inżyniera leśnika w 1925 r. Zachowały się z jego zbiorów prywatnych pewne dokumenty wskazujące na to, że przez jakiś czas pracował w ministerstwie. Potem przeniósł się do pracy w nadleśnictwie. Pracował w wielu różnych miejscach w Polsce, ale osiadł na stałe w leśniczówce Gidle, wsi w województwie łódzkim. Żona, Zofia Rusiecka pozostała z dziećmi w Warszawie i tylko w porze wakacji odwiedzały one ojca w leśniczówce w Gidlach.

Zygmunt w tym czasie borykał się z niezbyt przyjazną rodzinie rzeczywistością. Księgarnia nie przynosiła oczekiwanych dochodów. Rodzina się rozrastała i musiał poszukiwać innej pracy aby zabezpieczyć byt bliskim. Podjął zatem zamiar zrobienia matury i podejścia do egzaminów na notariusza. Dyplom ten wówczas był do uzyskania bez konieczności ukończenia studiów. Przeszkolenie przeszedł u znanego wówczas notariusza zamojskiego, Bolesława Lesmana. Zdał egzamin z wynikiem bardzo dobrym i dyplomem u Leśmiana. Wykorzystał w tym czasie wszystkie swoje legionowe znajomości by znaleźć pracę. Pozyskał referencje samych ówczesnych znakomitości, pełniących ważne funkcje państwowe, od ministra począwszy, po generałów, wojewodów i sędziów.

Wiele materiałów dotyczących tego okresu z życia Zygmunta, dotychczas nie publikowanych, znajdowało się do tej pory w archiwach zamojskiego Sądu. Zostały przekazane do Państwowego Archiwum w Zamościu i tam uporządkowane. Znajduje się tam m. in. cała teczka dotycząca Zygmunta Pomarańskiego. Na podstawie tych dokumentów możliwe jest prześledzenie jego życiorysu aż po karierę wojskową (zachowana książeczka wojskowa). Materiały te mogłyby z pewnością posłużyć za podstawę do napisania dobrej i rzetelnej książki o tej ciekawej osobie.

Zygmunt uzyskał w końcu posadę. Jednak pomimo wszystkich tych referencji była to zaledwie posada komornika i to z dala od rodziny, w Kraśniku. Jednak już po miesiącu pracy zaczęły na niego spływać skargi. Nasilenie tego zjawiska nastąpiło po dwóch miesiącach. Co było tego przyczyną? Paradoksalnie to, że wykonywał swoją pracę rzetelnie. Kiedy objął to stanowisko przejął (niejako po poprzednikach) 4 575 nie załatwionych spraw cywilnych i karnych. Zaczął je porządkować. Niemożliwe do odzyskania długi umarzał biedakom; egzekwował skrupulatnie to co było możliwe do odzyskania. Spływające na niego skargi do Prezesa Sądu w Lublinie, wymagały jego ciągłego zaangażowania i składania wyjaśnień. Skarżyli wszyscy: Urząd Skarbowy, bo za dużo umorzył; Towarzystwa Ubezpieczeniowe gdy egzekwował niewygodne dla nich należności; mieszkańcy wsi (np. Stróży i Zakrzówka) bo musieli w końcu płacić za kradzione drzewo ordynackie; biura żydowskie w sprawach nie uregulowanych zbyt długo itd. Efektem tych skarg były ciągłe kontrole i 6-10 stronicowe arkusze pokontrolne. Pomarański w końcu poprosił o zmianę stanowiska, gdyż nabawił się nerwicy serca i rozstroju nerwowego. Nie był w stanie dalej pracować jako komornik. Zapewne miał wiele racji tłumacząc, iż nic nie zawinił, zwłaszcza że jego poprzednicy pozostawili tyle nie załatwionych spraw. Po pewnym czasie został przeniesiony do Hrubieszowa, a potem do Włodzimierza.

Następnie trafił do Kozienic, gdzie został notariuszem. Tu rozpoczyna się dobry okres w jego życiu. Ma ustabilizowaną sytuację finansową. Dojeżdża do Zamościa, gdzie zostawił rodzinę. Jeździ także do Warszawy, gdzie stara się wydać „Pieśni na wojnie i wojnie pisane.” Uczestniczy także w Zjazdach Legionowych. Z tych to powodów praca w Kozienicach to ustawiczne prośby o urlopowanie.

rodzina

Zachowało się zdjęcie Braci Pomarańskich, na którym wszyscy trzej są w cywilnych ubraniach. Przypuszczalnie jest to zdjęcie z czasu, kiedy w 1933 r. zmarła ich matka, Maria Dorantt. Niezwykle wzruszająca pamiątka. Zachowało się także zdjęcie domu notariusza z Kozienic. Wiele innych, chociażby to, gdzie wszyscy trzej Bracia są w mundurach.

Zygmunt do Zamościa wrócił z Kozienic pod koniec 1938 r. Budował do tego czasu w Zamościu nowy dom dla rodziny, na Przedmieściu Majdan, ale nie za długo się nim cieszyli. Był przez rok notariuszem w Zamościu i wybuchła wojna. Zygmunt od początku wojny tworzy struktury ZWZ AK i jest komendantem powiatowym. Z Zamościa wysiedlono ich w 1941 r. pod Hrubieszów. Warto także nadmienić, że ten najmłodszy z Braci Pomarańskich odziedziczył po ojcu talent muzyczny. Zygmunt jest autorem wydawnictwa „Pieśni na wojnie i o wojnie pisane” i to właśnie jemu zawdzięczamy znane pieśni żołnierskie „O mój rozmarynie” i „Jedzie ułan na kasztance”. Zygmunt Pomarański zmarł 15 XII 1944 r. w Auschwitz (zachowały się obozowe dokumenty dotyczące śmierci braci Pomarańskich, także Józefa).

Najstarszy z braci, Stefan Pomarański uzyskał tytuł doktora historii. Warto nadmienić, że data uzyskania przez niego doktoratu, podana w polskim Słowniku Biograficznym jest błędna. Stefan pracował nad historią pułku legionów, szczególnie pułku akademickiego. Po roku 1920 pracował w Komisji w Moskwie i Petersburgu, której zadaniem było przywiezienie do kraju utraconych skarbów literatury polskiej, wydawnictw z archiwum carskiego. Dzięki niemu wróciło do kraju wiele ważnych dokumentów. Stefan Pomarański był także dyrektorem wydawnictw szkolnych we Lwowie. Jemu również zawdzięczamy całą grafikę i oprawę Teki Zamojskiej. Zachowała się cała korespondencja Zygmunta Klukowskiego i Stefana Pomarańskiego z tego okresu. Znak Teki Zamojskiej i cały proces edytorski zawdzięczamy właśnie jemu.

W 1939 r. należał do sztabu i walczył o Lwów. Jego syn z pierwszego małżeństwa, Przemysław zginał w wojnie wrześniowej 1939 r. pod Curysową (?) Wolą, natomiast syn z drugiego małżeństwa Leszek zginał w Powstaniu Warszawskim. Został internowany i przebywał na Węgrzech w obozach w paru miejscach. Do rodziny w kraju pisał listy, kartki m. in. z Balatonu. Pisał do Leszka, syna Zygmunta i do pozostałej rodziny, która mu odpisywała, ale nie o wszystkim można było wtedy pisać wprost. Te listy to całkiem nowe dokumenty, pozyskane nie tak dawno przez zamojskie Archiwum Państwowe. Adresowane były m. in. do brata Józefa w Gildach. Stefan w czasie internowania poświęca sporo czasu na opisywanie historii miejscowości w których przebywa. Nie zna co prawda węgierskiego, ale koledzy mu pomagają. Do 1944 r. jest internowany, a kiedy wkraczają Niemcy zostaje aresztowany i pod koniec wojny ginie w obozie we Flossenburgu.

Zachowało się zdjęcie z 1939 r. na którym widzimy dwóch braci Pomarańskich, Stefana i Józefa z córkami. Kiedy wybuchła wojna, Józef od razu poszedł do konspiracji. Leśniczówka Gidle była miejscem przetrzymywania wielu przesiedleńców z poznańskiego. Józef był człowiekiem niezwykle zorganizowanym. Podobnie jego córka, która pracowała w ministerstwie w Naczelnej Dyrekcji Lasów Państwowych. To właśnie ona wraz z kolegami pracującymi w ministerstwie wyniosła dużo map leśnych i sztabowych, które były potem przechowywane przez Józefa w Gidlach, a następnie za zgodą Komendy Głównej Armii Krajowej rozprowadzane na poszczególne obwody AK. Józef zostaje usunięty z leśniczówki w Gildach i podstępnie aresztowany. Początkowo przebywa w Częstochowie, umiera w obozie w Auschwitz.

Niezwykłe losy trzech Braci Pomarańskich splecione z historią Drużyn Strzeleckich, Legionów Polskich, wojną bolszewicką, obronną wojną 1939 r, działalnością konspiracyjną w strukturach AK oraz ich dorobek wydawniczy i naukowy przerwała przedwczesna i tragiczna śmierć w niemieckich obozach koncentracyjnych.

Podczas otwarcia w Muzeum Zamojskim wystawy, poświęconej Braciom Pomarańskich na tle wydarzeń i pamiątek z I wojny światowej, zainicjowano pomysł dotyczący Zjazdu Rodziny Pomarańskich. Zjazd taki odbył się w Zamościu. Rozpoczął się uroczystą mszą w Zamojskiej Katedrze, której oprawę wzbogacili młodzi harcerze zamojskiego hufca.  Na zjeździe poszczególne gałęzie rodu Pomarańskich zdobiły plakietki z symbolami skrzypiec (gałąź rodziny Zygmunta); sosenek (gałąź rodziny Józefa) i ksiąg (gałąź rodziny Stefana). Z Katedry Pomarańscy i ich potomkowie udali się do Muzeum Zamojskiego, zwiedzili wystawę oraz uczestniczyli w seminarium przygotowanym na okoliczność ich sławnych przodków. Z zaproszonych 150 osób Rodziny, na zjeździe pojawiło się ponad 70 osób, w tym dwie córki Zygmunta: 92 letnia Danuta Stankiewicz z Wrocławia, której dzieciństwo upłynęło w Zamościu oraz 85 letnia Mirosława Leszczyńska. Dużo wysiłków w organizację Zjazdu Pomarańskich włożyła natomiast najmłodsza z wnuczek Zygmunta – Ewa Machajska – Zamościanka, która ściągnęła na zjazd większość członków rodu. Z muzeum Pomarańscy udali się pod rondo przy Kościele Franciszkanów, które dzięki inicjatywie Komendy AK nosi nazwę „Ronda Braci Pomarańskich”. Wzruszającym był widok otoczenia „kręgiem serc” potomków Rodziny całego ronda, wspólny uścisk dłoni i zatknięcie dębowych gałązek z biało czerwoną wstęgą w ziemię przy rondzie jako symbol pamięci i szacunku dla ich sławnych antenatów.

zdjęcia: zbiory Muzeum Zamojskiego w opracowaniu Henryka Szkutnika

opracowanie materiałów szkoleniowych: Ewa Lisiecka