Organy Jana Śliwińskiego.

„Począłem tu kościół w Nowem Zamościu budować, którego już nie małą część postawiłem i mam nadzieję, że za pomocą Bożą przez to, a drugie lato wszytek stanie.” ( z listu Jana Zamoyskiego do Szymona Szmonowica – 12.III.1593). (1).
W 1580 r., kiedy w kulturze europejskiej zaczynał już dominować barok koegzystujący z klasycyzmem i manieryzmem, Jan Zamoyski rozpoczynał budowę Zamościa i kolegiaty (od 1587). W tym samym czasie nastąpił rozwój budownictwa organowego i muzyki organowej. Budowa tak wspaniałego chóru w zamojskiej kolegiacie wyprzedzała niejako zamysł fundatora, dotyczący wyposażenia w przyszłości tego wielkiego kościoła w organy. Organy były przecież wynalazkiem znanym już starożytnym Grekom, a Jan Zamoyski należycie wyedukowany i rozmiłowany w kulturze klasycznej, z pewnością zetknął się z nimi w czasie zagranicznych podróży. Profesor Jerzy Kowalczyk podkreśla  szczególne zainteresowania Jana Zamoyskiego kulturą artystyczną, cechowała go więcej niż „przeciętna zdolność odczuwania poezji, muzyki, sztuk plastycznych”.
Chór muzyczny Katedry w Zamościu znajduje się w ostatnim, zachodnim przęśle nawy głównej. Jest wysunięty na głębokość połowy tego przęsła. Od czoła wsparty jest na trzech półkolistych arkadach. Wspierają go po dwie kolumny i półkolumny porządku korynckiego. Skrajne arkady oparto na kluczach (cecha manierystyczna) arkady międzyfilarowej przęsła nawowego. Chór muzyczny ma bardzo bogatą kamieniarkę i jest podsklepiony kolebką krzyżową. (Kowalczyk, s. 48) Stanowi misternie opracowane, wielkich rozmiarów dzieło rzeźbiarskie. Podobnie jak przy opracowaniu prezbiterium, architektura chóru muzycznego odznacza się największą oryginalnością rozwiązań architektonicznych zastosowanych w kolegiacie. Dokładny opis chóru zawarł prof. Jerzy Kowalczyk w swoim dziele Kolegiata w Zamościu . cz. II s. 148-150.
Pierwszą wzmiankę o budowie chóru kościelnego w kolegiacie zawiera list Samuela Knuta do Zamoyskiego z 10.VII.1601 r.: cyt. „Potrzeba też, żeby [Jesiotrowski]—kamienie na wschody do chóru kościelnego woził.” (Kowalczyk, s. 33) Chór otrzymał w tym czasie dwuskrzydłowe, kamienne schody wachlarzowe. Są one wspominane w opisie kolegiaty z 1784 r.: Ecclesiaechorus musicus muratus, in quem ex utraque parte tentum scalae pensiles muratae. (Kowalczyk, s. 45 przypis 65) Jerzy Kowalczyk przypuszcza, że inspiracją dla tego rozwiązania mogły być dwubiegowe schody w jednym z francuskich kościołów. (Kolegiata w Zamościu s. 180.) W 1824 r. schody murowane zostały zamienione na kręcone schody metalowe z lanego żelaza: cyt. „Schody żelazne kręcone na chór i opasanie cmentarza kościelnego sztachetami żelaznymi, te zasługują na pochwałę”. (Kowalczyk, s. 41) Według inwentarza kolegiaty  z 31.I.1825 r. były już: cyt. „założone schody żeliwne na chór muzyczny”. (Kowalczyk, s. 47 przypis 123) Metalowe schody zostały rozebrane. Wiemy, że ogrodzenie kościoła Niemcy zabrali na złom w czasie II wojny światowej. (Kowalczyk, s. 43).
Pierwsze organy na chór kolegiaty ufundowano pod koniec XVII w. (Kowalczyk, s. 43). Fundatorami byli: IV ordynat na Zamościu, Marcin Zamoyski i Anna z Gnińskich Zamoyska. Kapituła kolegiacka dziękowała za nie kolatorce-wdowie w 1696 r., prosząc jednocześnie o fundację dla organisty. Budowa organów trwała zatem wiele lat. W 1684 r. wzmiankowany jest w Zamościu organmistrz Jarosz, a w roku 1688 (na rok przed śmiercią ordynata) odnotowano zapłatę 2.000 zł za organy. (Kowalczyk, s. 46, przypis 97) Podczas wizytacji Kolegiaty 9 października 1749 r. zamojskie organy opisał biskup Szembek: cyt. „Organy piękne niby na trzy części się dzielące, o dwóch klawiaturach a o sześciu miechach, koło piszczałek snycerska robota malowana, posrebrzana i wyzłacana.” (Kowalczyk, s. 199) Nieznany jest dalszy los pierwszych organów z kolegiaty, poza informacją przekazaną przez Zofię Serafin-Sochańską w swoim przewodniku o Zamościu cyt.: „Na chórze stare organy z XVII w. ofiarowane kościołowi św. Katarzyny przez zamojską kolegiatę”. Jedyną po nich pamiątką zachowaną do dziś jest wieńcząca prospekt organowy, figurka Króla Dawida bijącego w lutnię. Po dwustu latach w miejsce tych pierwszych organów kolegiackich, XV ordynat na Zamościu Maurycy Zamoyski ufundował w 1895 r. nowe organy.
Wykonawcą XIX wiecznych organów dla zamojskiej Kolegiaty był najwybitniejszy polski organmistrz tego okresu, Jan Śliwiński. Sylwetkę organmistrza i budowę organów kościoła w Zamościu, szczegółowo opisał w Zamojskim Kwartalniku Kulturalnym Maciej Babnis (ZKK Nr 1-2/2006 s. 20-21; ZKK Nr 2/2008 s. 14-27).  Kilka nowych faktów zawarto w artykule Marka Gierczaka publikowanego na łamach Kuriera Galicyjskiego. (2) Po śmierci Jana Śliwińskiego w 1903 r. (pochowany na Cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie) fabrykę prowadziła wdowa po organmistrzu, Aurelia Śliwińska. W latach 1909-1911 firma należała do  Spółki Kaim i Syn. Działała jeszcze do I wojny światowej, kiedy została zlikwidowana. „Fabryka organów kościelnych i harmonium” Śliwińskiego mieściła się we Lwowie przy ul. Kopernika 16. Fasadę kamienicy na froncie nadal zdobią płaskorzeźby przedstawiające emblematy muzyczne. Ulica nadal nosi tę samą nazwę. Główne pomieszczenia produkcyjne mieściły się w bocznych skrzydłach tej obszernej budowli. W podwórzu leżakowano drewno, które po długim etapie naturalnego suszenia mogło być dopiero wykorzystywane do budowy organów i innych instrumentów. Fabryka Śliwińskiego realizowała zamówienia na organy od 4 do 50 rejestrów, według zlecenia klientów i po uzgodnieniu z akustyką kościołów. Zamojskie organy zamówiono na 24 rejestry, ale w rezultacie otrzymały 25 rejestrów.  Po krakowskich i lwowskich były największymi organami jakie Śliwiński zbudował w swojej fabryce. W czasie szesnastu lat produkcji fabryka zrealizowała 120 organów (budowanych i przebudowywanych) w siedemnastu modelach. Śliwiński założył Fabrykę we Lwowie w 1876 r, znacznie powiększając zakład (rozpoczęcie produkcji fisharmonii) w 1885 r. W 1887 r. zatrudniał 20 pracowników.
Jan Śliwiński był wielokrotnie nagradzany za swoją pracę: I nagroda państwowa na Wystawie w Czerniowcach, gdzie wystawił organy i harmonium (ubiegł nawet wiedeńczyków); pierwszy medal za zasługi (Kraków – Wystawa Krajowa Rolniczo-Przemysłowa – nagroda rządowa). W 1892 r. wydał własnym nakładem ilustrowany Katalog Firmy, dbając o reklamę swoich wyrobów jako jedyny ze współczesnych mu organmistrzów krajowych. W mowie wstępnej do katalogu podkreślał, że jego wyroby przez lata nie ulegały zmianie i nie potrzebowały żadnej naprawy. Wiatrownice do większych organów (w tym zamojskich) były budowane tylko systemem stożkowym. W mniejszych Śliwiński stosował system rurkowy własnego pomysłu. Żeby nadać organom pełny dźwięk i należną siłę głosu konieczne było umiejętne podzielenie odpowiedniej ilości wiatru pomiędzy poszczególne rejestry. Wszystkie części mechanizmu Śliwiński osadzał na śrubach, których drobne części wykonywane były z mosiądzu i żelaza, a grubsze z twardego drewna, odpowiednio spreparowanego, tak że pory drzewa były zamknięte, chroniąc przed szkodliwą wilgocią, będąc zarazem trwałe i elastyczne. Śliwiński podkreślał wagę jakości drewna przy produkcji organów. Fabryka musiała mieć stały zapas dobrze i w naturalny sposób osuszonego drzewa. Suszenie odbywało się latami. Drzewo suszone sztucznie i z pośpiechem według Śliwińskiego traciło elastyczność i dźwięk rezonansowy. Przy tym nabierało cech „gąbki” chłonąc wilgoć kościelnych pomieszczeń.
Drugim elementem, o który należało zadbać przy budowie organów, był mechanizm wewnętrzny, a to z kolei leżało w gestii pracy i talentów samego organmistrza. System strojenia organów Śliwiński doprowadził do perfekcji. Matematyczny wymiar każdej piszczałki doskonalił tak iż mógł z niej wydobyć każdy pożądany ton. W jaki sposób osiągał taką perfekcję? Stanowiło to tajemnicę firmy. Dochodził do tego przez lata praktyki. Wskazówki przekazywał swoim pracownikom, którzy nawet przy braku zdolności muzycznych potrafili sporządzić rejestr, który po włożeniu do organów mógł grać bez dalszego strojenia. Na tym polu Śliwiński nie miał konkurencji wśród współczesnych mu organmistrzów. Trudno zatem dziwić się Maurycemu Zamoyskiemu, że jego wybór padł na zakład Śliwińskiego. Trafność tego wyboru potwierdzają fundacje organów tej firmy do kościołów (inf. za Babnisem) w Górecku Kościelnym*, Łabuniach**, Wożuczynie*** i Szczebrzeszynie (kościół p.w. św. Mikołaja – 1893). (4)
  

Górecko Kościelne                                                       Wożuczyn

opracowanie i zdjęcia: Ewa Lisiecka

 

Źródło:
  1. Jerzy Kowlaczyk. Kolegiata w Zamościu. cz. I. Warszawa 1968. s. 31.
  2. Kurier Galicyjski. Nr 2 (102)/ 2010.
  3. Zdjęcia z Katalogu Firmy Śliwińskiego – zasoby Biblioteki Narodowej w Warszawie. Strona internetowa Polona.
  4. Ks. Marek T. Zahajkiewicz. Diecezja Lubelska. Informator historyczny i administracyjny. Lublin 1985. s. 301.
    * Informator Diecezji Lubelskiej podaje (s. 295), że na chórze muzycznym znajdują się organy 12 głosowe, wykonane w 1906 r. przez Slicińskiego ze Lwowa. Najprawdopodobniej chodzi o Fabrykę Śliwińskiego, którą po śmierci organmistrza prowadziła wdowa po nim (s. 294).
    **Informator Diecezji Lubelskiej  podaje tylko, że na chórze muzycznym są 10-głosowe organy, zakupione w r. 1896 i remontowane w r. 1974 r. Brak wskazania producenta organów (s. 400)
    *** Informator Diecezji Lubelskiej nie zamieszcza informacji o organach w kościele w Wożuczynie (s. 335).