Burzliwe wydarzenia, jakie rozegrały się przed 100 laty w Zamościu, opisywały wszystkie zamojskie gazety. Jedną z nich był „Kurier Zamojski” Nr 7 z dnia 2 stycznia 1919 r. * W przytoczonym poniżej opisie zachowano pisownię oryginalną. Aktualnie historia dopisuje ciąg dalszy tych wydarzeń, że zacytujemy fragmenty pracy dr Jacka Feduszki: „Ostatnim akordem burzliwych miesięcy 1918 roku była próba rewolty komunistycznej podjęta na fali rewolucji rosyjskiej, dokonana przez aktywistów utworzonej w początkach grudnia 1918 roku w Zamościu, „Partii Socjaldemokratów Bolszewików”; na czele z Ignacym Kowalskim, Janem Rycajem, Wincentym Kowalskim, Antonim Albrechtem i Józefem Pleskaczyńskim. Trwające w dniach 28-20 XII 1918 r. zamieszki, morderstwa, grabieże, uśmierzały na prośbę Tymczasowego Komitetu Powiatowego i Burmistrza Zamościa, oddziały Wojska Polskiego pod dowództwem mjr. Leopolda Lisa-Kuli, przybyłe 30 XII z Lublina transportem kolejowym.” – więcej w tym temacie tutaj: www.zamosconline.pl/text.php?id=14010&rodz=opoz&tt=zamojska-droga-do-wolnosci-listopad-1918-roku-w-zamosciu-cz-ii
„W sobotę 28 grudnia około godziny 2-ej zostaliśmy zaalarmowani strzałami; odgłosy dochodziły od strony Kościoła i Komendy powiatowej. Trudno się było na razie zorjentować co jest powodem coraz bardziej wzmagającej się strzelaniny. Po chwili wszystko ucichło, a ulicami miasta zaczęło się przesuwać garść uzbrojonych ludzi z okrzykami „Niech żyje czerwona gwardja”. Bandy te po opanowaniu posterunku żandarmerji, Komendy powiatowej – zajęły ratusz oraz inne budynki państwowe, a następnie zaczęły rozbrajać napotkanych na ulicach oficerów i żołnierzy. Major Tesaro chcąc uspokoić nierozsądnych przemówił do zebranych pod komendą czerwono – gwardzistów. Mówił o tem, że ojczyzna w niebezpieczeństwie, że wrogowie zewnętrzni chcą ją rozszarpać, że nie czas na spory czysto partyjne. Za broń winni chwycić wszyscy. Rozagitowany tłum nie usłuchał go jednak. Wobec tego major Tesaro wraz z kilku oficerami przedarł się do koszar, by zorganizować obronę. Kiedy około godziny 3-ej czerwonogwardziści chcieli uderzyć na koszary – zastali tam zdecydowanych na wszystko obrońców.
Dwudziestu kilku oficerów i około 50 wiernych żołnierzy postanowiło nie oddać koszar za żadną cenę. Kulomioty obsługiwane przez dzielnych poruczników Zaharę i Czudowskiego unicestwiły plany bandy z pod Koszar, co umożliwiło pewnej części naszych wojsk wraz z kulomiotami przedrzeć się po za obręb miasta. Następnego dnia około godziny 10-ej rano zaczęła się formalna bitwa. Wojska nasze wsparte przez przybyłego na odsiecz majora Lisa wraz z trzema Lubelskiemi Kompaniami piechoty przypuściły szturm do miasta. Do walki użyto również lokomotywy uzbrojone w kulomioty, która ułatwiła atakującym wojskom zajęcie dworca i okrążenie miasta. Sytuacja czerwonej gwardji stała się beznadziejną. Część ich rzuciwszy broń chowała się po domach, część zaś stawiała beznadziejny opór do końca ostrzeliwując z żydowskiego szpitala zbliżające się wojska.
O godzinie 2-ej Zamość był w rekach dzielnych majorów Tesary, Lisa i ich wojsk. Wrogie zamysły zostały unicestwione – nad starym zamojskim grodem rozwinął się znów biały zwycięzki orzeł. Tego jeszcze dnia aresztowano około 200 osób podejrzanych o współudział w bolszewickim zamachu. Kto ponosi winę zaburzeń ustali śledztwo, które zostało wdrożone. Ale między uwięzionymi nie ma tych, którzy są moralnymi sprawcami tych nieszczęsnych zajść. Wszak wiemy wszyscy o tem, że byli tu w Zamościu tacy, którzy na publicznym wiecu wołali do zgromadzonego ludu, że idea jedności i zgody to frazesy- że treścią życia jest walka. Do walki wzywano ciemny, nieuświadomiony tłum – do walki na noże, do walki bezwzględnej, organizowano fornali, budzono w nich złe instynkty by wykorzystać do swoich partyjnych celi. I oto w niedzielę zbierali owoce swej pracy sz. organizatorowie.
Prawie połowę czerwonej gwardji stanowili właśnie fornale. Winę ponosi również władza cywilna, która nic niewiedziała o zamierzonem zamachu – a głosy przestrogi płynące zewsząd bogatyryzowała. Od kilku tygodni istniały w Zamościu, aż 2 bióra werbunkowe do czerwonej gwardji – a o tem nic nie wiedziała. Zajmowano się organizowaniem wieców, agitacją przedwyborczą – słowem wszystkiem prócz troski o bezpieczeństwo publiczne. Ale sąd tych ludzi sądzić nie będzie. Oni pozostaną wolni, by mogli nadal wieść dzieło zniszczenia. Lista ofiar nie jest ustalona. Z naszych wojsk zginęło 3, a kilkunastu jest rannych. Czerwona gwardja poniosła straty znacznie większe. W zaburzeniach brała również udział pewna liczba bundzistów.”
-
udostępnia BN Warszawa
-
opracowanie: Ewa Lisiecka