Uroczystości Szymonowiczowskie.

Program uroczystości jubileuszu 150. lecia Szkoły Podstawowej im. Szymona Szymonowicza w Czernięcinie 19 maja 2019 roku

14.00 Msza Święta

15.00 Odsłonięcie tablicy pamiątkowej

15.15 Uroczystości jubileuszowe

Powitanie gości

Przemówienia okolicznościowe

Program artystyczny:

– Sielanka „Żeńcy” Szymona Szymonowicza w wykonaniu uczniów szkoły

– „Krakowiak” w wykonaniu przedszkolaków

– Koncert pieśni patriotycznej w wykonaniu „Kapeli Turobińskiej”

16.30 Blok rekreacyjny:

– projekcja filmu o Szymonie Szymonowicu

– Zwiedzanie wystaw okolicznościowych

-Degustacja jadła regionalnego

-Gry i zabawy

– Wpisy do Księgi Pamiątkowej oraz Księgi Absolwentów

17.30 Wspólne zaśpiewanie pieśni o Czernięcinie z KGW

17.40 Zabawa taneczna z „Kapelą Turobińską”



Relacja Michała Pieszki sekretarza Zjazdu Naukowego imienia Szymona Szymonowicza w Zamościu 28 – 29 IX 1929 roku z wyjazdu 11 autami uczestników Zjazdu do Czernięcina.

„Obiad. Po południu autami przez Klemensów do wsi Częrnięcina, gdzie tak długo, pracowicie i zbożnie gospodarował Szymon Szymonowicz. W tej wycieczce idźmy za piękną relacją jej współuczestnika prof. Stanisława Łempickiego.  „… Jedziemy tak słonecznie i gorąco, że rozchylamy płaszcze i zdejmujemy kapelusze. Pola może już ostatni raz, pławią się w pysznym, bogatem jesiennem słońcu…. Czerwienią się grona jarzębin. Pędzimy tak, że aniśmy się spostrzegli, a już Klemensów. Wyjeżdżamy w kolosalny, zapuszczony starodrzew parku, okrążamy wielki kwietnik i stajemy u progu pałacu ordynackiego. Pałac piętrowy ogromny, jaśnieje cały w południowym słońcu i w przejrzystości jesiennego powietrza. Na tarasie schodowej oczekuje gości pani Zamoyska z córkami i rodziną. Urządzamy istny zajazd na piękną magnacką siedzibę. Uprzejma gospodyni, jej córki i kuzyni, pp. Potoccy, oprowadzają nas po pokojach pałacu, nie szczędząc doskonałych informacji. Klemensów – to istne muzeum polskiej kultury i wielkich tradycji domu Zamoyskiego. Wspaniała, kilkutysięczna biblioteka, umieszczona wzorowo w stylowych szafach, pełna „białych kruków”. Starożytne bezcenne meble. Gdańskie szafy, antyczne biurka, stoły, urządzania salonów i pracowni… Zwierciadła, obrazy starych mistrzów, obcych i polskich, a przede wszystkim przebogata galeria portretów i pamiątek rodowych Zamoyskich i pokrewnych im familij… . Trzeba to oglądać szczegółowo, całemi godzinami i przeprowadzać osobne studia… Z każdego kąta tych sal pałacowych wieje nie tylko szacowna tradycja rodzinna, nie tylko delikatny, pełen znawstwa i umiłowania kult przeszłości, ale i wysoka kultura duchowa i intelektualna, pielęgnowana umiejętnie, jak cudny kwiat, przez całe wieki. Kultura, której nie spotyka się bynajmniej we wszystkich domach arystokracji… „Panie” – powiada do mnie jeden z wybitnych obywateli Warszawy – „ci ludzie umieją pielęgnować polską kulturę. Niech mi pan pokaże taką atmosferę wnętrza w Nowym Yorku albo Chicago”…

Ale czas jechać dalej. Pani Ordynatowa zaprasza na kieliszek wina i wiązkę winogron własnej uprawy. Posilamy się, dziękujemy za gościnę i przewodnictwo i odjeżdżamy wśród najserdeczniejszych pożegnań, podziękowań, okrzyków. Teraz za to jest gorzej. Do Klemensowa – dobra pańska droga. Ale od Klemensowa do Czernięcina, godzina lub więcej jazdy, a trakt prawdziwie „polski”, jak niegdyś mówiono. Całe szczęście, że jest bajeczna pogoda, sucho i bezpiecznie. Bo powiadają, że gdy przyjdą roztopy  wiosenne lub jesienne, to się tutaj można utopić. Za czasów rosyjskich utopił się raz kozak, pędzący z rozkazem i tylko pika wyglądała z błota, jak nagrobny obelisk.

Jedziemy tedy sobie bez troski, a auta potrząsają nami po grudach, jak workiem z grochowym. Czasem wpadamy – mimo wszytko – w autentyczne błoto. Toteż taki Simonides, jak przyszła jesień, chyba nigdzie miesiącami z domu nie wyjeżdżał tylko popijając miodek przy kominie – wiersze pisał.

            Miało się już ku zachodowi i chłodek zalatywał od kartoflisk, gdyśmy dojeżdżali do Czernięcina. Jedziemy przez wieś ku dworowi i już z daleka uderza nas osobliwy widok. Dworek wiejski, cały w winogronach czerwonych, jakby go wymalowała Janowska. Dwór „z drzewa, lecz podmurowany, świeciły się z daleka pobielałe ściany”. Przed dworem w okrąg, w półkole, kolorowa ciżba,  pogrążona w milczeniu czekania… To cały lud czernięciński, jak jeden mąż, zgromadził się w odświętnych strojach lubelskich, na powitanie wycieczki z Zamościa. Starcy, dojrzali mężowie i kobiety, krasne dziewuchy, parobczaki dzielne, mała dziatwa… Będzie tu zapewne Szymonowiczowska Oluchna i Pietruchna i Miłko i Baty i inni…

Auta objeżdżają gazon kwiatowy, stają przed gankiem i wyrzucają raz po raz gości. Zgromadzona ludność wita nas okrzykami, a gospodarze dworu państwo Huskowscy, w otoczeniu wiejskich dzieci wychodzą na powitanie… Czem chata bogata, jak było za ich poprzednika, Szymona Szymonowicza…

Uroczystości czernięcińskie miały program obfity a przemiły. Najpierw poszliśmy do „dworku Szymonowicza”. Stareńki dworek w sadzie, obok dzisiejszego starego już także, dworu… na pół z sosny, na pół z modrzewia, częściowo zapadnięty z ziemię… Na „świętej belce” łaciński napis. Odcyfrował go kiedyś z trudem gospodarz. Kończył się tak: „…si migrabis hac domo, Deus sit tibi comes”. Kto to pisał i kiedy? Oglądamy izby, wchodzimy do komory z ciekawym starożytnym kominem… Czyżby w tym domku miały kiedyś, przed 300 laty, powstać „Sielanki”, czy tutaj tworzył swe arcydzieła jeden z największych pisarzy łacińskich Europy. Tak mówi miejscowe podanie. Wierzymy, bo nam z tem dobrze, bo wychodzimy wzruszeni. Teraz idziemy nad Pur, nad rzekę czernięcińską, z której z rusałką umiała rozmawiać czuła dusza Simona Simonidesa….

opracowanie: Maria Rzeźniak

Źródło: Pamiętnik Zjazdu Naukowego imienia Szymona Szymonowicza w Zamościu we Wrześniu 1929 roku. Koło Miłośników Książki, Zamość 1930.

Linki do artykułów o Szymonie Szymonowiczu:

1. Czernięcin i Szymon Szymonowicz. –  http://przewodnicyzamosc.pl/archiwa/8992

2. Rok Szymonowicza. http://przewodnicyzamosc.pl/archiwa/8663