Zamość. Historia Karolówki cz. II.

Historia Karolówki byłaby zapisem tylko suchych faktów historycznych, gdyby nadal pozostawała bez ożywienia go czynnikiem ludzkim. Osiedle to ludzie w nim zamieszkujący i tworzący historię tego miejsca. Większość przedwojennych mieszkańców Karolówki niestety już nie żyje. Tych, którzy pamiętają tamten miniony Zamość, jest coraz mniej wśród nas. Kolejne już pokolenia piszą dalsze losy tego miejsca. Ważne wydaje się zatem ocalenie od zapomnienia, tego co jeszcze da się uratować.  Wielu badaczy częściowo zapisało już historię Karolówki w różnych publikacjach, ksiażkach i opracowaniach. Nieocenionym źródłem wiedzy w temacie jest Encyklopedia Miasta Zamościa Andrzeja Kędziory, który nadal nad nią pracuje w formie zdigitalizowanej Zamościopedii. Niezwykle cenne są badania Pani Bogumiły Sawy dotyczące przedmieść Zamościa i początków wsi Hyży.  Wiele informacji dostarcza praca zespołu badaczy „Dziejów miejscowości Gminy Zamość”. Bardzo cenne są również badania dotyczące najwcześniejszych ulic i placów Zamościa, które Andrzej Kędziora i Jakub Żygawski zawarli w swoim „Leksykonie…”. Zgromadzono także trochę zdjęć i dokumentów w Archiwum Państwowym w Zamościu, ale większość z nich jest nadal nie odkryta i znajduje się w zasobach rodzinnych mieszkańców Karolówki. To wielki i nie wykorzystany jak dotąd potencjał badawczy.  Zapraszamy naszych Czytelników do współtworzenia historii Karolówki. Pierwszą część historii osiedla znajdziemy pod tym linkiem: http://przewodnicyzamosc.pl/archiwa/7053

_______________________________________________________________________________________________

Karolówka – we wspomnieniach Krystyny Lisieckiej (z d. Łopacińskiej).
Ulica Szczebrzeska
Zanim przeprowadziliśmy się na ulicę Moniuszki na Karolówce, mieszkaliśmy w drewnianym domu przy ulicy Szczebrzeskiej, vis a vis stacji kolejowej. Moi rodzice przyjechali do Zamościa z Bondyrza i wynajmowali od 1935 r. cześć domu u Państwa Patrów. Od strony ul. Szczebrzeskiej ten drewniany dom był parterowy, po przeciwnej piętrowy, ponieważ dom wtapiał się podpiwniczeniem w obniżający się w kierunku łąk teren. Mieszkaliśmy od podwórza, na parterze tego domu. Nad nami mieszkali gospodarze i Państwo Wrzesińscy. Pani Wrzesińska prowadziła restaurację na ul. Bazyliańskiej. Moi rodzice, Jan i Jadwiga Łopacińscy, prowadzili w tym czasie niewielki sklep przy ul. Szczebrzeskiej, który znajdował się obok domu Patrów. Za swoim domem p. Patro wybudował duży, murowany budynek, w którym prowadzono skup trzody chlewnej i bydła. Przypuszczam, że tym się zajmował, bo to bydło było potem transportowane z Zamościa koleją do innych miejscowości.

Zdjęcie z archiwum domowego K. Ł. – przedstawia rodzeństwo Łopacińskich: Krystynę (ur. 1934), Ryszarda (ur. 1935-), Wiktora (ur. 1936-)  na łąkach pomiędzy Przedmieściem Szczebrzeskim, a Karolówką.
Ulica Szczebrzeska była dawną groblą prowadzącą od Zamościa do Szczebrzeszyna. Obniżenie terenu poza ulicą ciągnęło się na całej jej długości, aż za Karolówkę. Pierwszy dom od rzeki w stronę Karolówki należał do Patrów. Potem stały domy Jankiela i Kaszyców. Pamiętam jeszcze dom Zycha, jak dla mnie najładniejszy na ulicy. Mieszkańców dalszych domów przy Szczebrzeskiej nie pamiętam na tyle, aby wymienić z nazwiska ich właścicieli. Żydowska rodzina Jankielów była liczna i mieszkała w drewnianym domu za Patrami. Pamiętam tragiczne zdarzenie z okupacji dotyczące tej rodziny. Ich syn, bodajże 16 letni chłopiec został zastrzelony na moście nad Łabuńką przez Niemców. Byłam świadkiem tego zdarzenia. Miałam niewiele lat, ale ta tragedia utkwiła mi w pamięci tak dokładnie, jakby to wydarzyło się wczoraj. Mieszkaliśmy wtedy jeszcze u Patrów, a ja szłam do moich koleżanek, Elżuni Greszty i jej siostry, które mieszkały za murowanymi budynkami stacji kolejowej, bliżej rzeki. Pamiętam sylwetki Niemców w hełmach, z karabinami, widzę w pamięci obraz jak jeden z nich strzela do chłopca, a potem butami spycha ciało w dół, z mostu nad Łabuńkę. Do dziś prześladuje mnie także widok tego chłopca leżącego na trawie, nad rzeką w dole. Nie pamiętam tego dokładnie i nigdy rodziców o to nie rozpytywałam, ale być może właśnie to zdarzenie sprawiło, że ojciec postanowił przenieść rodzinę na Karolówkę.
Ulica Śląska
Ulica Śląska była wytyczona jeszcze przed wojną. W miejscu, gdzie dzisiaj jest rondo było jej połączenie ze Szczebrzeską. Ulica Śląska prowadziła w dół, w głąb Karolówki. Po lewej stronie był chodnik, pamiętam jeszcze drewniany, ciągnący się aż do ulicy Matejki. Dalej do dworu nie było chodnika. Sama ulica nie był utwardzona, pełna błota, szczególnie po deszczach nie do przebycia wręcz dla wozów. Po lewej stronie wspomnianego chodnika teren nagle się obniżał, tworząc wielki dół, który był zawsze wypełniony wodą. Ludzie i konie się tam topiły, jak ktoś po nocy źle skręcił. Poniżej było to właściwie takie bagno z wodą, po obu stronach Śląskiej. Ludzie postawili tam nawet drewniany krzyż bliżej ulicy Szczebrzeskiej, by strzegł od nieszczęścia.
Ponieważ pobyt rodziny obok stacji kolejowej stał się niebezpieczny, przeprowadziliśmy się na Karolówkę. Tym razem rodzice wynajęli część drewnianego domu narożnego, położonego przy styku ulic: Śląskiej i Moniuszki. Gospodarzami byli Państwo Zagrodzcy (kolejarz i położna). Karolówka w tym czasie była osiedlem kolejarzy przede wszystkim. W tym domu mieszkaliśmy w czasie okupacji niemieckiej. Rodzice także tutaj prowadzili sklep, w którym oprócz artykułów spożywczych można było kupić również inne rzeczy. Do sklepu prowadziły drzwi od strony ulicy Śląskiej.
Ulica Śląska była główną arterią Karolówki. Od niej odchodziły na obie strony przecznice, licząc od strony Szczebrzeskiej były to po kolei ulice: Romualda Traugutta, Stanisława Moniuszki i Jana Matejki. Za tą ostatnią ulicą kończyła się ul. Śląska, a zaczynały się tereny dworu Ruczajewskich. Zapamiętałam niektóre nazwiska i domy z tych ulic. Pierwszym domem przy ul. Śląskiej od strony ul. Szczebrzeskiej był dom p. Zienkiewiczów, zapamiętałam, że pomarańczowy, być może pomalowany taką farbą. Mieszkała w nim moja koleżanka Danusia Zienkiewicz, której fotografie mam nadal w swoim albumie. Dalej przy ulicy Śląskiej, patrząc w stronę dworu, stał jako ostatni dom p. Prusów, którzy podnajmowali mieszkanie Kowalczykom i Różyckim, tym od pięknego ogrodu na ul. Traugutta.
Zdjęcie Danuty Zienkiewicz ( z archiwum domowego K.Ł)
Ulica Romualda Traugutta
 Na tej ulicy mieszkali p. Rogowscy i wdowa z siedmiorgiem dzieci, której nazwiska, niestety nie pamiętam. Zmarła w czasie wojny, ale nie wiem co stało się z jej dziećmi. Dalej mieszkali Nowakowie (ich zięciem był lekarz). W drewnianym, piętrowym domu mieszkali p. Cybulscy; dalej był dom krawca, ale nie pamiętam jego nazwiska. Był jeszcze dom Maszków, a jego właściciel pracował na kolei. U państwa Maszków mieszkał p. Osoba, który był dyrektorem kolei, a jego żona była krawcową. Dalej był dom Dudków, a po drugiej stronie tej ulicy mieszkał p. Sagan z rodziną. Na ul. Traugutta mieszkał także p. Wacław Dawid, którego dom graniczył z działką Łopacińskich z Moniuszki. Sprzedał potem ten dom i wybudował nowy przy pawilonie. Z tej ulicy pamiętam także sam ogród, bez domu p. Różyckich, gdzie pozwalano nam wejść i spacerować po pięknych alejkach. Za ogrodem rozciągało się puste pole (miejsce niezabudowane), a ostatni, piękny dom z małym domkiem obok, patrząc w kierunku Śląskiej, zajmowali Mielczarkowie, u których mieszkała rodzina o nazwisku Frąc.
Ulice Traugutta, Matejki i Moniuszki miały oczywiście swoje ciągi (przedłużenia) po drugiej stronie ul. Śląskiej, tyle, że mniej rozbudowane. Z zabudowy ul. Traugutta pamiętam domy państwa Koczyńskich, Dybałów (ojciec rodziny był zdunem) i Franczaków (mieli dwóch synów). Przedłużenie tej ulicy wychodziło na łąki, którymi dochodziło się „na skróty” do rzeki (Topornicy), przy której stał dom p. Tokarza. Potem wychodziło się na most przy ul. Szczebrzeskiej. Następnie za mostem nad Łabuńką schodziło się w dół i nad rzeką dochodziło się do szkoły NR 5. Nie było jeszcze wtedy ul. Królowej Jadwigi i mostu przez Łabuńkę obok stadionu. Pan Tokarz nie dawał dzieciakom tamtędy chodzić, a one odwdzięczały mu się z bezpiecznej odległości po swojemu.
Ulica Stanisława Moniuszki
 Licząc od przecznicy łączącej ul. Moniuszki z ul. Matejki, a patrząc w kierunku ul. Śląskiej, mieszkali: p. Kowalscy (szewc); p. Kwiecień, których właściciel pracował na poczcie i miał bogaty księgozbiór. Za nimi mieszkali: Kotowscy (mąż p. Kotowskiej już w tym czasie nie żył); Ogórkiewicze, Łopaciński Stefan (ojciec); Zubowie (Zub, Zuby vel Zuba); potem stał dom rodziny Tyszko, z której aż dwóch chłopców służyło w partyzantce (zginęli); dalej dom p. Koniecznych; Łopacińskiego Stefana (syna). Nie pamiętam nazwiska właścicieli ostatniego domu przy Śląskiej, gdzie były duże sady i pozwalano nam dzieciom zrywać wiśnie. Po drugiej stronie ulicy był mały domek, a za nim dom w którym mieszkaliśmy, czyli p. Zagrodzkich. Pani Zagrodzka, u której początkowo mieszkaliśmy, nie miała swoich dzieci, ale jako położna przyjęła na świat wiele maluchów. Dyrekcja Kolei sprowadziła dla Osiedla Kolejarskiego wielu niezbędnych specjalistów. Za ulicą Śląską, ale w dalszym ciągu ul. Moniuszki mieszkali: p. Przybysławscy i stał duży dom p. Gniadych z polem aż do rzeki. Liliana Przybysławska to była moja koleżanka, mam nawet nasze wspólne zdjęcia, wyszła za mąż za Dudka, który też mieszkał na Karolówce. Jeszcze jedna ciekawostka z ulicy Moniuszki. Na samym prawie jej końcu, patrząc w stronę pól, mieszkała kobieta, u której ludzie mogli zasięgnąć rady i pomocy. Nie była ani lekarzem, ani pielęgniarką, ale mówiono, że kiedyś pracowała przy rosyjskim lekarzu i stąd jej umiejętności. Pamiętam jak kazała mojej mamie kupić tzw. „sztuczkę” płótna, czyli zwój iluś tam metrów i owinęła nim deseczki złożone na kształt krzyża, które potem nosiłam (prawie przez pół roku) przytwierdzone do moich pleców. Był to taki usztywniacz do prostowania kręgosłupa, który musiałam zakładać zaraz jak wstałam. Wiem, że ta kobieta pomagała także innym ludziom, niestety nie zapamiętałam jej nazwiska.
Zdjęcia z archiwum domowego K. Ł. : fotografia Krystyny Łopacińskiej i Przybysławskiej Liliany
Z czasów kiedy mieszkaliśmy przy ul. Moniuszki w domu p. Zagrodzkich pamiętam jeszcze jedno wojenne zdarzenie. Dotyczyło obozu jeńców radzieckich na Karolówce. Ci ludzie byli przez Niemców tak głodzeni, że po całym osiedlu słychać było krzyki i jęki tych nieszczęśników. Mieszkańcy Karolówki starali się pomóc jak tylko mogli, ale niewiele można było zrobić. Do obozu nie wolno było się zbliżać. Kiedy Niemcy prowadzili ulicą jeńców w kierunku ul. Szczebrzeskiej ludzie rzucali im coś do jedzenia. Moja mama brała ze swojego sklepu chleb, kroiła go na grube pajdy i kładła go na ziemi zanim nadeszli, bo strach było podać maszerującym już jeńcom. Rosjanie podejmowali ten ubłocony chleb jak tylko Niemiec nie widział i taki brudny jedli. Raz jednak matkę Niemiec przypilnował i nahajką zagonił do kolumny jeńców i poprowadził razem z nimi na stację kolejową. Ojciec znał jednego Niemca (banszuca) w straży kolejowej. Pobiegł do niego po pomoc. Odnaleźli matkę otwierając po kolei wagony i tak udało się ją uratować.
Pamiętam okres, kiedy mój ojciec musiał się ukrywać. Często przebywał wtedy w Bondyrzu, kiedy mieszkaliśmy jeszcze u p. Zagrodzkich. Nie wiem, czy z powodu ww. zdarzenia, czy dlatego, że przed wojną był oficerem i służył w żandarmerii wojskowej. W tym czasie Niemcy robili w Zamościu nagonki na byłych wojskowych i inteligencję. Wszystkich mordowali na Rotundzie. Znów musieliśmy się przeprowadzić, tym razem niedaleko, bo na tę samą ulicę do domu p. Ogórkiewiczów. Ich dom graniczył z domem mojego stryja, Stefana Łopacińskiego (ojca). Sklep ze Śląskiej został zlikwidowany. Tam z rodzicami mieszkaliśmy do zakończenia wojny. Po wyzwoleniu zamieszkaliśmy na Starym Mieście. U p. Zagrodzkich na piętrze mieszkały jeszcze trzy rodziny: p. Lembrychowie, Rychłowska i starsza pani, której nazwiska nie pamiętam niestety.
Ulica Jana Matejki
Z tej ulicy pamiętam również kilka domów. Przykładowo dom p. Fiutków, który stał bliżej Śląskiej, albo Chwiejczaków, którzy mieszkali za domem p. Kapuścińskich, tylko po przeciwnej stronie. W środkowej części ulicy stał ładny dom sióstr Majdan, z których jedna była dyrektorem Liceum Plastycznego. Ich ojciec był wojskowym, ale chyba zginął w czasie wojny. Pamiętam dom p. Ogórków, jeden z czterech braci chyba nadal tam mieszka. Na Matejki mieszkali też p. Kotowscy (vel Koty) i p. Puławscy. Pani Puławska dziergała maszynowo śliczne sukieneczki, sweterki, bluzeczki i jakże niezbędne w czasie wojennej rzeczywistości wełniane rajtuzy. Przy łączniku drogi pomiędzy ul. Matejki i ul. Moniuszki mieszkali p. Myśliwce. Oni wynajmowali mieszkanie u p. Andrzan. Dalszy ciąg ulicy Matejki za ul. Śląską zamieszkiwała rodzina szewca Jęczmionki, wozaka Rocia, była tam też kuźnia p. Truszów, którzy mieszkali po drugiej stronie na rogu Matejki i Śląskiej.
Dwór na Karolówce
Podczas okupacji dworek był zamieszkany przez rodzinę p. Ruczajewskich. Folwark na Karolówce kupili jeszcze przed wojną.. Moi rodzice znali się z nimi. Pani Ruczajewska często mnie zabierała do dworu. Tam bawiłam się z dziećmi ogrodnika. Państwo Ruczajewscy mieli syna Henryka, wówczas 16-17 letniego młodzieńca, który bardzo lubił jeździć na koniu. Henryk był przyjacielem Arkada Łopacińskiego z naszej rodziny, który mu potem nawet dwoje dzieci trzymał do chrztu. Dwór był otoczony parkiem i ogrodem, niedaleko był niewielki staw, po którym pod opieką starszych pływałam nawet łódką. W samym dworze pamiętam kilka pokoi, salon, kuchnię i długi korytarz. W salonie często jadłam u p. Ruczajewskich jakieś posiłki. Za parkiem były zabudowania czworaków. Nie wiem dlaczego, ale pamiętam, że p. Ruczajewski mieszkał tam przez jakiś czas na stryszku. Między czworakami, a ulicą Matejki były pola dworskie. Po drugiej stronie ulicy Śląskiej były obory, stajnie, chlewy i pola folwarku. Po wojnie zabrano większość majątku p. Ruczajewskim i rozparcelowano grunty. Starsza Pani mieszkała przy ul. Żeromskiego w kamienicy Ptaszyńskiego. Pracowała dla „Cepelii” wyrabiając śliczne laleczki, serwetki itp. rękodzieło. Dostałam nawet od niej kilka takich laleczek.
Lista nazwisk przedwojennych mieszkańców Karolówki
  1. Andrzan
  2. Chwiejczak
  3. Cybulscy
  4. Dawid
  5. Dudek
  6. Dybała
  7. Fiutek
  8. Franczak
  9. Frąc
  10. Gniady
  11. Greszta (Szczebrzeska)
  12. Hubka (Zamościpedia)
  13. Jankiel (Szczebrzeska)
  14. Jęczmionka
  15. Kapuścińscy
  16. Kaszyca (Sczebrzeska)
  17. Koczyński
  18. Konieczny
  19. Kot
  20. Kotowscy
  21. Kowalczyk
  22. Kowalscy
  23. Kwiecień
  24. Lembrych
  25. Łopacińscy
  26. Łupina (Zamościopedia)
  27. Majdan
  28. Maszek
  29. Mielczarek
  30. Myśliwiec
  31. Nowak
  32. Ogórek
  33. Ogórkiewicz
  34. Osoba
  35. Patro (Sczebrzeska)
  36. Prus
  37. Przybysławscy
  38. Puławscy
  39. Roć
  40. Rogowski
  41. Różycki
  42. Ruczajewscy
  43. Rybiński (Zamościopedia)
  44. Rychłowska
  45. Sagan
  46. Tokarz
  47. Trusz
  48. Woźniak (Zamościpedia)
  49. Wrzesińscy (Szczebrzeska)
  50. Zagrodzcy
  51. Zienkiewicz
  52. Zuba
  53. Zych.
    Źródła: Listę mieszkańców przedwojennej Karolówki uzupełnia p. Andrzej Kędziora w Zamościopedii (tablica mieszkańców, którzy zginęli w czasie wojny). – link do Zamościopedii: http://www.zamosciopedia.pl/index.php/kap-kaz/item/2346-karolowka
    opracowanie: Ewa Lisiecka