Kultura wizualna w przestrzeni miejskiej

W zagadnienie kultury wizualnej w przestrzeni wpisuje się sztuka tworzona na ulicy – dla ulicy. To temat – hasło, którym chciałabym rozpocząć dyskusję nad zjawiskiem znanym powszechnie i niezwykle modnym we współczesnej kulturze – „Street Art.” – co w znaczeniu dosłownym brzmi: „sztuka ulicy”.

To bardzo obszerny temat obejmujący wiele form i technik. Ograniczę się jednak do tych najbardziej popularnych zjawisk „streetowych”, jakim jest mural – graffiti – „fenomenalne zjawisko kultury XXI wieku” –  jak określają je teoretycy kultury. Te formy sztuki ulicy pojawiają się coraz częściej i w naszym mieście. Co to za sztuka? Czy jest to sztuka? Jak ona funkcjonuje w naszej zamojskiej przestrzeni miejskiej? Jaki jest stosunek społeczeństwa do tych „malowideł” pojawiających się na ścianach garaży, na murach i ścianach kamienic, bloków osiedlowych?

Aby odpowiedzieć na te pytania sięgnę do historii: „Mural z hiszp.-mural ścienny – nazwa oznaczająca dekoracyjne malarstwo ścienne…Artyści, którzy rozwinęli tą działalność to David Alfaro Siqueiros, Jose Clemente Oroso i Diego Rivera. Uprawiali oni sztukę zaangażowaną społecznie, dydaktyczną, stosując proste alegorie i dosadną ekspresję wyrazu”. W cytowanej definicji występuje słowo „dekoracyjność” – bo ta cecha – obok przekazu społecznego – wydaje się być podstawową i zasadniczą cechą malarstwa na murach i w odbiorze taka powinna być. A zatem, można powiedzieć, że murale to dekoracyjne malarstwo ścienne, którego celem jest zarówno „urozmaicenie”, „ożywienie” przestrzeni, jak też określony przekaz.

Nie jest to zjawisko nowe. Powstanie i rozwój sztuki ulicznej na świecie sięga jeszcze czasów starożytnych. A w Polsce? Encyklopedia Staropolska podaje w definicji: …”miano zwyczaj w Polsce umieszczać niekiedy na bramach, dworach, drzwiach, belkach i tym podobnych miejscach napisy jako maksymy moralne, wyznanie swoich przekonań, dewizy i tym podobnie…”. Czyli – to nic innego jak mural. Z biegiem lat zmienia swoją formę, wprowadza coraz to nowe środki wyrazu i stosuje coraz to nowe techniki – ale zawsze jest to wieloformatowe malowidło ścienne w przestrzeni. „Obraz na ścianie” spełniający ważną funkcję w komunikacji społecznej.

Jak sama nazwa wskazuje do muralu najbardziej nadają się mury: ślepe ściany kamienic, stare budowy, wiadukty itp. Wykonywane przez jedną osobę lub też grupę osób, nie rzadko z udziałem społeczeństwa lokalnego. Malowane różnymi farbami, pędzlem, wałkiem czy gąbką. Ze względu na miejsce oraz podobną technikę wykonania takie dzieło nazywane bywa graffiti, a niektórzy teoretycy kultury uważają wręcz, że to właśnie ze sztuki graffiti zrodził się mural. Graffiti – krótko i dosłownie można określić jako rysowanie, mazanie, pisanie na murach. Często są to mazaje bez znaczenia, sztubackie popisy zabawy w kotka i myszkę ze stróżami prawa. Takie działania nie zawsze są zgodne z prawem. W ten temat „wchodzi” niejako inne zjawisko plastyczne mural. Najczęściej jest to dzieło przemyślane, planowo wkomponowane w określoną, konkretną przestrzeń miejską. Przy tym architektura i jej funkcja narzuca swoim kształtem rozwiązania oraz inspiruje temat (np. mural na budynku elektrowni będzie miał inny temat różny od muralu np. na budynku przedszkola). W przestrzeni miejskiej „obrazy na ścianach” służą jako narzędzie ekspresji twórców, ale też jako propaganda ideologii lub po prostu jako reklama. Pamiętamy jeszcze w naszym mieście reklamy „PEWEX-u” i „PKO” malowane na ślepych ścianach starych zamojskich kamienic. We współczesnych pejzażach miast coraz częściej, w Zamościu również, dostrzegamy na malowidłach ściennych symbole naszych czasów. Np. żarówka na budynku Zespołu Szkół Elektrycznych, albo stylistyka nawiązująca do gier komputerowych, czy postacie z bajek – na budynku przedszkola.

Malowidła ścienne są również reklamą jakiejś instytucji, firmy – nie rzadko reklamą walorów turystycznych miasta i jego okolic. Poprzez takie murale buduje się patriotyzm lokalny i zachęca turystów do odwiedzania i podziwiania „swojej małej ojczyzny”. Nic więc dziwnego, że w wielu miastach samorządy, stowarzyszenia doceniając te społeczne walory malowideł pozwalają aranżować „puste ściany”. W ten sposób nie tylko uatrakcyjniają własne obiekty, ale też pokazują swoją otwartość na sztukę w ogóle. Mural okazał się też idealny do upamiętniania wydarzeń i rocznic historycznych oraz głoszenie przekonań politycznych. W społecznym odbiorze mural (jak pisałam o tym wcześniej) jest przede wszystkim dekoracyjny. To jego najbardziej dostrzegalna i „nośna” cecha. Ludzie zazwyczaj nie odróżniają co jest muralem artystycznym, a co nie. Widzą, że jest ładnie i kolorowo w monotonnej szarzyźnie bloków kamienic rozkopanych ulic itd. Np. murale na tylnych ścianach garaży przy ul. Jana Pawła II stwarzają pewne ożywienie szarej monotonnej przestrzeni.

 

Oryginalnym i znakomitym przykładem na promocję i reklamę swojego miasta jest autobus zamojskiego PKS-u jeżdżący po trasach po Polsce z napisem „Jestem z Zamościa”.

Mogłabym mnożyć przykłady na mniej lub bardziej udane malowidła ścienne w naszym mieście – myślę jednak, że każdy doskonale je zna i ma swoją własną ocenę.

Na zakończenie

„Obrazy ulicy” wychodzą  „na zewnątrz” dosłownie na ulicę, przemawiają bardziej i mocniej niż te zamknięte w galeriach. Ich dekoracyjność w przestrzeni miejskiej oraz komunikatywność w przekazywaniu informacji, przekonań i emocji – nie jest bez znaczenia. Wiedzą o tym nasi zamojscy przewodnicy stojący na ”straży” tradycyjnego ładu, czyli z zachowaniem stylu i piękna naszego renesansowego Grodu.

Nasuwa się zatem kolejne pytanie. Kto powinien decydować o takiej, a nie innej formie działań ulicznych? Czy malowidła ścienne winny mieć nieograniczoną inwencję twórczą? Czy jest jakaś odpowiedzialność za artystyczny wymiar kultury ulicznej?

Jak ważne jest to zagadnienie dotyczące nie tylko naszego miasta – pozwolę sobie na koniec zacytować wypowiedz jednego z teoretyków kultury zajmujących się tematyką murali. …”gdzie kończy się ten ładny, dobry i społecznie akceptowalny street art., a zaczyna się aspołeczne brzydkie malowidło które trzeba zwalczać” (M. Rutkiewicz).

Pytania otwarte – zapraszam do dyskusji

Danuta Pasieczna

Bibliografia:

  • K.Zwolińska i Z. Malicki, Mały słownik Terminów Plastycznych, PWN, Warszawa 1990, s. 40
  • Encyklopedia Staropolska, t. 1, A-M, oprac. A. Brueckner; materiałem ilustracyjnym opatrzył K.Estreicher, Warszawa 1990.
  • M. Rutkiewicz, Street Art. W Polsce, [w.] Ludzie – Książki – Zdarzenia, 2011. s.90
  • J.Pasieczny, Mural – aktywność plastyczna, a wychowanie i integracja, [w.] Kultura – Sztuka – Edukacja tom II, WN UP Kraków 2016, s.55
  • ——————————————————————————————————————

Podejmując dyskusję w temacie uważam, że powinna jednak istnieć jakaś „granica” dla twórczości street art. Nie wszystko bowiem co oglądamy na murach – ścianach (ściankach) naszego miasta możemy nazwać sztuką przez „duże S”. Zapewne polemizowaliby ze mną sami autorzy, którzy uważają swoje „dzieła” za taki właśnie rodzaj twórczości. Skoro jest to sztuka dla ulicy to liczy się ocena tejże ulicy właśnie, a więc społeczności, która styka się z muralem na co dzień. Albo się go akceptuje, albo nie.

Do pewnego stopnia mural jest dziełem bezimiennym, przynajmniej dla przeciętnego widza. Nazwisko autora jest zazwyczaj schowane”za murem” i nie zawsze możliwe do ustalenia. Jest to także swoiste kryterium oceny i odpowiedzialności za dzieło powstałe. Ocena nasza jest zazwyczaj subiektywna i trudno oceniać takie „społeczne” dzieło za wszystkich. Osobiście mogę powiedzieć który mural mi się podoba, a który nie. Nie mogę jednak decydować za ogół mieszkańców osiedla, ulicy, czy nawet domu, gdzie się pojawił taki rodzaj twórczości. Mural który mi nie odpowiada, może zachwycić kogoś innego. Moim zdaniem największą odpowiedzialność za tego rodzaju twórczość ponoszą artyści, którzy tworzą dla dzieci. Takie murale powinny być obdarzone najwyższą klasą, bo dla dzieci trzeba tworzyć tak samo jak dla dorosłych, tylko jeszcze lepiej!

Czas zatem w temacie na mój ulubiony mural. Nie w Zamościu, a w regionie. Zobaczyłam go podczas szkolenia przewodnickiego, w Gorajcu na ziemi cieszanowskiej. Zachwycił mnie, więc dowiedziałam się o nim prawie wszystkiego.  Ozdobiona nim została ściana Chutoru Gorajec prowadzonego przez Państwa Piotrowskich. Warto tam zajrzeć, kiedy zwiedzimy już gorajecką cerkiew. Autorkami muralu są: Justyna Posiecz-Polkowska i Anna Taut. Powstał wiosną 2014 r. na powierzchni ok 200 m kwadratowych. Ten mural to ponad 100 osobnych rysunków, które składają się na obraz tradycji regionu. Inspiracją dla autorek były prace podkarpackich rękodzielników: fragmenty kilimów cieszanowskich; ozdób słomianych i z bibuły oraz obrazów anonimowych, wiejskich malarzy. Takich murali możemy sobie życzyć więcej na murach i nagich białych ścianach. Do kolekcji zamojskich murali dokładam natomiast ten na Domu Kultury.

Ewa Lisiecka

Serdecznie zapraszamy do dyskusji także inne osoby zainteresowane tematem. Wszystkie głosy „za” i krytyczne także opublikujemy na naszej stronie. Kształtujmy świadomie nasze miejskie otoczenie i starajmy się mieć wpływ na to co dzieje się w naszym mieście.