Rózin

Dom. Rodzinny dom. Najważniejsze miejsce na świecie dla każdego człowieka  Tam upływają nasze najpiękniejsze chwile z dzieciństwa Tam rodzi się nasza pierwsza miłość. Wychowują się nierzadko nasze dzieci. Upływa nam schyłek życia.  Nawet jeżeli los rzuci nas z dala od rodzinnego domu, do niego właśnie tęsknimy.  Ku niemu powracamy w snach. Takim właśnie miejscem dla Róży i Jana Zamoyskich był Rózin. Zamieszkali w nim niedługo po ślubie. Tu rodziły się ich pierwsze dzieci. Tu przeżyli także trudne lata II wojny światowej. Ten dom, z bólem w sercu, musieli opuścić w marcu 1944 roku

 Rózin.

Dzisiejsza willa na Rózinie zmieniła się. Ocalała jednak z wojennej pożogi.. Przekształcono nieco wygląd zewnętrzny przez kolejne remonty i przebudowy. Rózin zatracił, poniekąd z konieczności, piękno polskiej willi z łamanym dachem, krytym gontem, z okresu kiedy mieszkali w nim Zamoyscy. Do dzisiaj jednak utrzymano portyk w przedniej elewacji. Willa została zbudowana w latach 20-tych XX w. dla ówczesnego dyrektora Spółki Przemysłu Drzewnego w Zwierzyńcu, Stanisława Kamockiego. Postawiono ją na stoku Folwarcznej Góry, z piękną aleją dojazdową. Usytuowana była nieopodal fabryki, co było dogodne dla poprzedniego właściciela.alejaPodobnie dla przyszłych właścicieli, młodej pary, Róży i Jana Zamoyskich lokalizacja dworku sprzyjała pracy Jana, bowiem już wtedy wyręczał On w obowiązkach Zarządu Ordynacją swojego ciężko chorego Ojca. Blisko mu było wówczas z willi do pracy w biurze, w budynkach ordynackich. W maju 1939 r., po śmierci Maurycego Zamoyskiego, Jan objął administrowanie majątkiem i Ordynacją Zamojską. Został XVI Ordynatem.  Ze wzniesienia Folwarcznej Góry oraz domostwa roztaczał się wspaniały widok na okoliczne lasy, wzgórza oraz Zwierzyniec. Dookoła domu założono ogrody, poprzecinane szpalerami żywopłotów i krzewów, alejami drzew oraz warzywnikami. Dalej, w stronę skłonu ku Zwierzyńcowi, rozciągały się niwy folwarku ogrodyDom na Rózinie otrzymał swoją nazwę, podobnie jak dzisiaj cała okolica Folwarcznej Góry, od imienia Róży Zamoyskiej. Nie można opowiadać o Rózinie bez wspomnień o tej niesamowitej kobiecie. Nazywana przez ówczesnych mieszkańców Zwierzyńca, wojennych wysiedleńców i potomnych „Aniołem Dobroci”, zapisała się na kartach wojennej historii Zamojszczyzny pięknymi czynami.  Jej imię dzisiaj noszą szkoły na Zamojszczyźnie, chociażby Szkoła Podstawowa w Szczebrzeszynie, czy Gimnazjum w Zwierzyńcu.  

W dniu 3 czerwca 2013 r., dokładnie w setną rocznicę urodzin Róży z Żółtowskich Zamoyskiej, Koło Przewodników PTTK, przy Oddziale PTTK w Zamościu, obrało imię i patronat małżeństwa Róży i Jana Zamoyskich. Niniejsze opracowanie stanowi pamiątkowy folder z uroczystości nadania imienia.

willa

Dom na Rózinie był w latach wojny niemym świadkiem trudnej oraz niebezpiecznej pracy Róży i Jana Zamoyskich na rzecz ratowania okolicznej ludności, przesiedleńców, a przede wszystkim Dzieci Zamojszczyzny. Oboje ocalili prawie 500 dzieci z przesiedleńczego obozu w Zwierzyńcu. To Róża nalegała na męża i dzięki Niej Jan podjął, niewykonalną wręcz, akcję poprowadzenia rozmów z władzami niemieckimi na temat wypuszczenia z obozu małych dzieci.  Wrodzony dar dyplomacji  Jana umożliwił mu przeprowadzenie rozmów, najpierw z szefem lubelskiego Gestapo Mullerem, a potem z generałem SS Odilo Globocnikiem. Uzyskał zgodę na uwolnienie dzieci. Wtedy, graniczyło to wręcz z cudem.

Obóz w Zwierzyńcu powstał  w 1942 roku dla ok. 400 francuskich jeńców wojennych. Potem utworzono w tym samym miejscu obóz przesiedleńczy dla ludności Zamojszczyzny.  Niemcy otworzyli go w połowie czerwca 1943r. Przetrzymywali tutaj  w nieludzkich warunkach od 3 do 4 tysięcy ludzi. Umieralność najmłodszych była w obozie bardzo wysoka. Zamoyscy podjęli konkretne działania na rzecz ratowania dzieci.

obóz

Jeszcze jesienią 1940 r. Jan Zamoyski został przewodniczącym powiatowej Delegatury Polskiego Komitetu Opiekuńczego w Biłgoraju. Róża natomiast prezesowała delegaturze PolKO w Zwierzyńcu. Sprzyjało to i ułatwiało obojgu prace, mające na celu pomoc przesiedleńcom, ściganym oraz uciekinierom, którzy znajdowali zawsze pomoc w gościnnym Rózinie. Dom dawał schronienie wszystkim potrzebującym. Narażali tym nie tylko samych siebie, ale i pozostałych domowników. Dzięki Zamoyskim założono w Zwierzyńcu kuchnię ludową, ochronkę dla dzieci; schronisko dla wysiedlonych starców; zabiegano o uwolnienie uwięzionych, poszukiwanie zaginionych i roztaczano opiekę nad chorymi. 

W tym trudnym czasie, wbrew szalejącej dookoła wojnie, zbierającej liczne żniwo śmierci z nazistowskiej okupacji, rodziły się Zamoyskim dzieci na Rózinie, zwiastując lepsze jutro i nadzieję. Pierwsza córka, Elżbietka urodziła się jeszcze w połowie listopada 1939 r., a Maryjka w styczniu 1942 r. Radość macierzyństwa musiała Róża połączyć z odpowiedzialną pracą na rzecz ratowania setek innych dziecięcych istnień.

dom 2

Przesłanie matczynej miłości pozwoliło jej na uratowanie dzieci skazanych przez Niemców na zagładę. Nie może być piękniejszego i pełniejszego spełnienia życia  dla kobiety, matki. Po uratowaniu przez Zamoyskich z obozu najmłodszych dzieci, Jan musiał zająć się  gromadzeniem funduszy na rzecz prowadzenia ochronki i szpitala dla dzieci Dostarczano najmłodszym, leki, odzież, żywność i zapewniano opiekę lekarską oraz zastępczą.

Róża skupiła wokół siebie pielęgniarki-ochotniczki, które pomagały jej przyjmować dzieci z obozu oraz  zapewnić im pierwszą pomoc medyczną i opiekuńczą.  Jej własne dzieci były w miarę bezpieczne w domu na Rózinie, pod opieką oddanej niani. Ona natomiast, mogła w tym samym czasie codziennie odwiedzać obóz, wozić mleko dla najmłodszych i przy okazji chleb i zupę dla innych. Często szykanowana, obdarzana brutalnymi epitetami przez strażników obozu, nauczyła się w spokoju znosić upokorzenia, aby tylko osiągnąć zamierzony cel pomocy słabszym. Róża, jako przedstawicielka Polskiego Komitetu Opiekuńczego  mogła wejść na teren obozu. Ubrana w biały fartuch, z Czerwonym Krzyżem na rękawie,  miała prawo przebywania, ale tylko na pierwszym polu obozu. Tam, gdzie działała administracja obozu. Dalej, za drutami widziała Róża codziennie wygłodniałe i wynędzniałe twarzyczki umierających dzieci.

zabudow.

Dookoła szalała okrutna wojna. Szczęśliwym zrządzeniem losu, dom na Rózinie stał nadal i otaczał opieką swoich mieszkańców, umęczonych wojenną zawieruchą.  Jednak powojenna rzeczywistość dotkliwie doświadczyła mieszkańców Rózina. Nie dane im było bowiem cieszyć się wolnością na Rózinie.

Rózin to dom, który Róża Zamoyska oddała spontanicznie we wrześniu 1939 r. jako kwaterę dla bezdomnych. Opiekowała  się już wtedy, razem z matką Jana, falą uciekinierów. Jan Zamoyski w tym czasie uczestniczył w kampanii wrześniowej.

Rózin to dom, do którego Jan Zamoyski powrócił po klęsce września w połowie października. To dom, w którym potem wraz z żoną Różą podjął tytaniczną pracę w obronie najsłabszych. Teraz, po wojnie, ten dom mu odbierano. Jan Zamoyski spędził osiem lat w komunistycznych więzieniach. Róża w tym czasie pracowała jako pielęgniarka, samotnie wychowując czwórkę ich dzieci.

 Do Rózina nie powrócili już nigdy. Pozostała tęsknota……

przy domu

Bezpośrednio po wojnie dom na Rózinie wykorzystywano jako ochronkę dla sierot. Potem przebywało tu wojsko polskie i radzieckie. W dawnym pałacyku hrabiego Zamoyskiego na Rózinie ma dzisiaj swoją siedzibę Państwowy Dzień Dziecka w Zwierzyńcu, który powstał pierwszego września 1946 roku

Przed zasiedleniem dzieci w Domu Dziecka przeprowadzono remont. Budynek był w tym czasie dzierżawiony od Rejonu Lasów Państwowych. W 1953 r. wygasła umowa o dzierżawę budynku. Ministerstwo Leśnictwa, jako właściciel, podejmowało wówczas  działania mające na celu odzyskanie Rózinia  Jednak z dniem 15.VII 1954r. budynek przeszedł na własność Ministerstwa Oświaty

W 1956 roku wybuchł w Rózinie pożar. Z powodu braku w pobliżu wody do jego ugaszenia spłonął kompletnie dach budynku. Przeprowadzono zatem kapitalny remont. Odbudowa i zarazem rozbudowa trwała półtora roku, tj do 1958r. Po remoncie w Domu Dziecka przebywało wówczas 65 dzieci. Ponownie Rózin zapisuje swoją chlubną kartę dla dobra dzieci. Wcześniej był domem dla sierot wojennych. Dzisiaj, dla kolejnych pokoleń dzieci.  Opiekuńczy duch Róży Zamoyskiej nadal czuwa nad tym miejscem.

po

 Cóż się właściwie zmieniło w Rózinie? Trawa, jak dawniej soczysta na trawnikach. Aleja nadal cienista, tylko jakby bardziej wiekowa. Prowadzi z lekka wznosząc się ku Folwarcznej Górze, by po kilkuset metrach wyprowadzić przed fronton budynku. Majestatyczne świerki, niczym brama otwierają panoramę na dziedziniec, na którym dawniej wokół gazonu prowadziła droga ku schodom, wprowadzającym przybysza, poprzez wydatny portyk z jońskimi kolumnami, w gościnne progi.

front

Zamiast dawnego gazonu zielenią się trawniki, ocienione starodrzewem. Posadzono nowe krzewy. Zasiano kwiaty przy chodnikach. Na tyłach domu zastygły w bezruchu stare aleje i obok wydzielone grabowym żywopłotem kwatery dawnego warzywnika.  Dawna oficyna, uczy dziś życia nowe pokolenia. Tam stawiają swoje pierwsze, dorosłe kroki dzieci z domu na Rózinie. Krzewy fioletowych, napęczniałych kiści bzu, przewieszają się przez płoty, oddzielając park z przodu domu od dziedzińca na tyłach.

schody

Po remoncie w latach 50-tych XX wieku pałacyk Zamoyskich zmienił sylwetkę. Z parterowego domu z poddaszem, rozbudowano go w budynek piętrowy. 

Piękno dawnego Rózina. pozostało już tylko na starych fotografiach, w albumach Rodziny Zamoyskich, kronikach Domu Dziecka, czy zbiorach bibliotecznych Gimnazjum w Zwierzyńcu. Dzisiejszy Rózin to budynek funkcjonalny, przystosowany dla wygody obecnych jego mieszkańców. Jednakże,  dla bystrego obserwatora, nadal widoczny jest stary zarys murów, szczególnie w partiach frontu ze schodami i portykiem. Niewiele także zmienił się wygląd dawnej oficyny.rem.

Powyższe zdjęcie przedstawia stan przed remontem. Nowy gospodarz dba o stan budynku. Był to remont generalny. Objął budynek główny i oficynę. Remont przeprowadzono także we wnętrzach: wymiana boazerii, oświetlenia, hydrauliki; okien. Budynki ocieplono i otynkowano ponownie. Prace ukończono tego samego roku, tuż przed przymrozkami. Rózinowi niczego nie brakuje.  Może tylko róż i serca Pani na Rózinie……..

tyły

W opracowaniu wykorzystano zdjęcia i informacje z:

1.       Kroniki Państwowego Domu Dziecka w Zwierzyńcu;

2.       Gimnazjum im. Róży Zamoyskiej w Zwierzyńcu

3.       Zdjęcia i korekta Krzysztof Zdeb

4.       Tekst i zdjęcia: Ewa Lisiecka

5.       Konsultacja historyczna:

       Maria Puźniak i Maria Rzeźniak