Figura Lasowego

Od dawna przywoływał mnie do siebie ten krzyż powstańczy. Próżno szukać go na mapach.

powstańczy

W zeszłym roku, 2013, obchodziliśmy 150 rocznicę wybuchu Powstania Styczniowego. Dużo wtedy czytałam o przebiegu walk powstańczych na naszych terenach. O istnieniu tego krzyża  dowiedziałam się z zasobów internetu, poszukując informacji na temat  powstania styczniowego na terenach biłgorajskich. Zaczęłam rozpytywać znajomych o ten krzyż. Jeden z kolegów znał jego lokalizację. Narysował mi odręczną mapkę.

To było prawie rok temu. Od tego czasu poszukiwałam możliwości odwiedzenia tego krzyża. Podczas jednego z koleżeńskich rajdów, z Długiego Kątu do Majdanu Sopockiego, podpytałam o ten krzyż, jedną z koleżanek przewodniczek, Marię. Mieszkała na tych terenach w młodości i dzisiaj często tam bywa, stąd miałam nadzieję, że może znać to miejsce. Zainteresowana potwierdzeniem, czy to ten sam krzyż, który znała, odwiedziła to miejsce za jakiś czas. Upewniła się, że to o niego chodzi. Wczoraj mnie tam zaprowadziła.

Pytań dotyczących tego tajemniczego miejsca było wiele. Przede wszystkim należało potwierdzić, lub zaprzeczyć informacjom, że krzyż ma związek z Powstaniem Styczniowym. Inskrypcja na kamiennym krzyżu nie wskazuje na to jednoznacznie. Fundatorem jest Jan Zub, a data wskazuje na 11 listopada 1865 r.

 Dokładne brzmienie:

 Ten krzyż postawiony jest koszta…. Jana Zuba
11 (?) Listopada 1865 R

Data wystawienia figury, przez miejscowych nazywaną „Figurą Lasowego”, jest bliska dacie powstania z 1863r. Nic więcej jednak nie wskazuje na związek z powstaniem styczniowym. Należało zatem poszukiwać innych śladów, by zagadkę rozwikłać. W takich przypadkach dobrze jest niekiedy odwoływać się do tzw. „historii mówionej.” Jednym z takich przekazów, nie znajdujących co prawda odbicia w materiale historycznym, jest opowieść krążąca wśród mieszkańców Długiego Kątu. Dotyczy ona właśnie okresu powstania styczniowego.

Autorem, który spisał ten szczątkowy przekaz pamięci ludzkiej, był Rudolf Tadeusz Czerniak. Zatytułował to opowiadanie  O powstańcach i Figurze Lasowego” W pewnym sensie opowiadanie to, stanowi uzupełnienie dziewięciu innych legend tego samego autora, zawartych w uroczym zbiorze legend roztoczańskich p.t. „W krainie żurawiny i utopców”, wydanej i opracowanej pod redakcją Andrzeja Wasilewskiego w 2013 r. (wydawnictwo Pietrzak).

Opowieść swoją, snuje  R. Czerniak w oparciu o wspomnienia zasłyszane w młodości, w latach 40-tych XX wieku.  Słuchał ich jako młody chłopiec. We wsi, nie tylko on zapamiętał wspomnienia Józefa Kozyry. Ten z kolei, powstańczych historii nasłuchał się od swojego ojca.

Miejscem, gdzie rozgrywa się część tego powstańczego epizodu była karczma. Stała, według relacji miejscowych tam, gdzie dzisiaj znajduje się tartak. U podnóża Jerowej Góry, po której dzisiaj pozostało już tylko wyrobisko piasku, z zarastającym trzcinami, oczkiem wodnym. Jerową Górę zniósł z powierzchni ziemi „Prefabet”, fabryka pustaków, słynna na całą Polskę jeszcze w latach 80-tych. Dzisiaj nadal produkuje pustaki, ale w znikomej ilości. Zapewne wyrobisko piasku dotarło do źródeł niewielkiego cieku wodnego, Smugi, która ciągnęła swoje wody do rzeczki Kaliny, a ta z kolei do Sopotu. Gdybyż to miejsce zagospodarować turystycznie, stanowiłoby zapewne z piaszczystą plażą atrakcję nie tylko dla miejscowych.

staw    bobry

Póki co jednak, w swoje posiadanie bierze je przyroda. Bobry także zwąchały „interes” w tym uroczym zakątku i już podjęły plany inwestycyjne na żeremia. Same zatopią trzcinowisko i zbudują tamę, zamieniając rosnący wokół sosnowy młodnik w „wyrąb”.

Powróćmy jednak do naszej karczmy sprzed lat. Długi Kąt, osada dawniej śródleśna, pobudowana została w połowie XVII wieku, na skrzyżowaniu traktów z Biłgoraja, Krasnobrodu i Tomaszowa Lubelskiego. W takich właśnie miejscach, u zbiegu szlaków komunikacyjnych, budowano karczmy.  Drogi były wówczas trudne do przebycia. Pokonanie wielokilometrowych odcinków zmuszało podróżnych do częstszych postojów. Dla komfortu podróżujących, którzy musieli odpocząć, a niekiedy i zanocować, budowano karczmiska. Do dziś miejsce, gdzie stała karczma w Długim Kącie, miejscowi nazywają „Karczmiskiem”.

Akcję naszej historii powstańczej ww. narratorzy rozpoczynają właśnie w karczmie. Tam urodził się Józef Kozyra. Ponoć 21 stycznia 1863 r. Jego rodzice usługiwali we wspomnianej karczmie.

..:”Pewnego kwietniowego dnia, po bitwie pod Józefowem, sześciu powstańców uciekało na wycieńczonych walkami koniach, przed goniącymi ich kozakami. Jeden z nich był ranny. Na rozstajnych drogach, przed karczmą w Długim Kącie, postanowili się rozdzielić na dwie grupy, by zmylić pościg. Trzech schowało się w lesie za karczmą pod Jerową Górą, a trzech pozostałych, w tym ranny, uciekało w las w kierunku Nowin, kierując się do granicy z Galicją, będącą pod zaborem austriackim.”….. 

W okresie powstania styczniowego na omawianych terenach rozegrało się kilka epizodów powstańczych. W  marcu powstańcy pod dowództwem  Marcina „Lelewela” Borelowskiego stoczyli potyczkę w Dolinie Świętego Rocha z Kozakami (24 marca 1863r.). Z Krasnobrodu do Długiego Kątu jest niewiele kilometrów.

W kwietniu 1863 r. trwały ciężkie boje w rejonie pobliskiego Józefowa, gdzie partie Borelowskiego wycofywały się w pośpiechu, zaatakowane przez przeważające siły przeciwnika.Ponadto, w nocy z 11 na 12 listopada 1863 r., w okolicach Ciotuszy, odległej od Długiego Kąta o pięć kilometrów, został rozbity  przez kozaków oddział powstańczy Karola Świdzińskiego i Ottona.

Przyjmując, że jedno z tych zdarzeń historycznych, mogło nałożyć się na opowiadanie, znane nam z przekazów ustnych mieszkańców w Długim Kącie oraz mieć swój finał w fundacji ww. krzyża, należy rozważyć, które z nich jest najbliższe temu przekazowi. Z drugiej strony biorąc, anonimowość powstańców, brak jakichkolwiek bliższych informacji o nich i wskazówek punktujących konkretne wypadki powstańcze, powoduje, że wersja zdarzeń, podawanych przez pana Czerniaka, a wskazująca na powstańców z okolic walk józefowskich, jest w równym stopniu możliwa, jak w przypadku, gdyby chodziło o oddziały z Krasnobrodu, czy pobliskiej Ciotuszy.

tartak

Rudolf Tadeusz Czerniak opowiadając o powstańcach, którzy skierowali się z rannym w kierunku Nowin pisze tak:

....”Po drodze, widząc w lesie chatę i słysząc tętent goniących ich kozaków, zostawili rannego niedaleko tej chaty, z nadzieją na uratowanie. Po krótkim czasie uciekających dopadli kozacy i posiekali szablami, obrabowali ciała zabitych i zostawili w lesie. Wśród kozaków, w tej walce też było kilku rannych, których przytrzymywano na koniach.

Ci co zostali pod Jerową Górą, byli przekonani, że kozacy nie wrócą. Weszli do karczmy, gdzie usługiwał ojciec Józefa Kozyry. Kazali sobie podać coś do jedzenia i picia. Byli zbulwersowani postawą chłopów w jakiejś małej leśnej wiosce, gdzie wrogo nastawieni do powstańców miejscowi, nie tylko nie chcieli im pomóc, ale zamierzali ich obrabować. Ledwie zdążyli się obronić i uciec. Czując się w karczmie bezpiecznie, zamówili też gorzałkę, bowiem dzień był chłodny. Rozgrzani, zaczęli narzekać na miejscowe chłopstwo, które w pewnej niewielkiej części było niechętne powstańcom. Wśród siedzących w karczmie powstańców wywiązała się dyskusja na temat przyszłości chłopów w Polsce. Jeden z nich mówił o konieczności ulżenia doli chłopów i ich uwłaszczeniu, drugi siedział cicho. Natomiast trzeci w ostrym tonie sprzeciwiał się wyraźnie uwłaszczeniu chłopów, twierdząc, że na to nie zasługują. Donośnym głosem krzyczał, że jak się powstanie uda, to on chłopami będzie orał, a babami siał. Te słowa zapamiętał Kozyra”…

Tymczasem Kozacy, opowiada dalej R. Czerniak, po zabiciu w lesie uciekinierów, zmierzających w kierunku Nowin, powrócili do Długiego Kątu. Wstąpili do karczmy, by się posilić i opatrzyć swoich rannych. Czy wracali traktem leśnym, zwanym dzisiaj „Smugą”, trudno dociec, ale mogli, bowiem tędy do karczmy od krzyża najbliżej.        

Wiedzieć nam bowiem trzeba, że obok tartaku biegnie w las droga polna. Jest to stary trakt leśny, nazywany obecnie przez miejscowych  „Smugą”. Zapewne nazwę swoją zaczerpnął od niewielkiej rzeczki, prowadzącej swoje wody do Kaliny, będącej dopływem Sopotu. Gdybyśmy z lekka odbili od traktu w prawo, na linii tartaku zobaczymy dzisiaj staw, ale wtedy kozacy widzieli Jerową Górę.

trakt

Nie zdołali powstańcy w karczmie w czas podjąć wiadomości o powrocie kozaków. Dwaj z nich usiłowali ponoć zbiec, lecz nim dosiedli koni za karczmą, dopadli ich kozacy i zabili. Trzeciego, tego co tak pomstował na chłopów, przebili kozacy w kominie, gdzie usiłował się schronić. Kozyra (ojciec), który ponoć to zdarzenie widział podsumował je słowami:

….„ Jak wpadli kozacy, to mu i zaorali i zasiali”…..

Ranny powstaniec, jak to relacjonuje R. Czerniak, żył ponoć jeszcze przez tydzień. Znalazł go nieopodal swego domu, mieszkający pośród lasów Jan Zub, zwany „lasowym” Razem z żoną opatrzyli rannego powstańca i doglądali. Ułożyli go na słomie w komórce. Powstaniec nie odzyskał jednak przytomności i zmarł po tygodniu.

 Co się stało z ciałami tych wszystkich poległych powstańców?

Ponoć chłopi przewieźli ciała zmarłych do Józefowa i pochowali  w powstańczej mogile w narożniku cmentarza . Także pod krzyżem, który stoi w lesie, nie ma przypuszczalnie powstańczej mogiły.

W terenie, w środku lasu, do dzisiaj znajdziemy pozostałości wspomnianego siedliska ludzkiego. Mieszkały tam dwie rodziny. W chacie Romańczuków, która nadal tam stoi, tyle, że obecna pochodzi z lat trzydziestych XX w., jeszcze piętnaście lat temu mieszkała starsza kobieta z rodziny. Dzisiaj niezamieszkały dom chyli się ku upadkowi. Miejsce jednak żyje nadal. W ogrodowej pasiece stoi kilkanaście, doglądanych uli

Idąc dalej, w stronę lasu, zobaczymy ruinę piwniczki i obory Zubów, zbudowanej z kamiennej opoki. Podczas ostatniej wojny światowej, to leśne siedlisko ludzkie, nazywane Kusiakówką, niejednokrotnie ratowało ludzkie życie oraz dobytek wsi. Rodzina Zubów wyjechała stąd, a druga nadal tu gospodarzy. Czy miejsce to jest tym samym miejscem z czasów powstania styczniowego? – tego nie wiemy.

Pewne jest natomiast to, że fundatorem krzyża, położonego nieco dalej, w lesie przy torach, jest Jan Zub. Zatem inskrypcja na krzyżu potwierdza, że w okresie zbliżonym do okresu powstania styczniowego,  mieszkał w okolicach Długiego Kątu człowiek o tym nazwisku i imieniu. Nie był katolikiem, a pomimo tego wystawił krzyż bez poprzecznej belki, jak to czynili prawosławni przy podobnych fundacjach

dom        obora

Jak tam trafić?

Początek drogi, najlepiej wyznaczyć w pobliżu wiaty turystycznej w Długim Kącie. Usytuowana jest nieopodal przystanku, na polance. Widoczna jest z drogi głównej, ciągnącej się przez wieś z kierunku Biłgoraja do Tomaszowa Lubelskiego. Po prawej stronie wiaty, tuż za pierwszymi zabudowaniami przy szosie, stoi tartak. To dobry punkt orientacyjny. Miejsce obok dzisiejszej wiaty i tartaku nazywano „Wygonem”.

Przy wiacie znajdują się tablice, w tym również ta ze zdjęcia poniżej. Pomoże to każdemu zorientować się w terenie. Od tablic i wiaty kierujemy się w stronę tartaku i dalej piaszczystą drogą przy nim, idziemy prawie aż do torów. Przed ostatnią wojną, droga ta prowadziła dalej, ku dogodnemu zejściu ku rzece Kalinie, gdzie miejscowa ludność chodziła prać ubrania. My nie przekraczamy torów, ale kierujemy się w lewo wzdłuż nich, prostopadle do drogi, którą przybyliśmy. Prawie na wysokości słupka kolejowego 94 -7, zobaczymy w lesie poszukiwany krzyż.

wiata

słupek

Ponoć Józef Kozyra i Jan Zub, wymieniali ze sobą informacje w sprawie fundacji tego krzyża. Czas był niespokojny, chwalić się sympatią dla powstańców długo nie było można. Zub jednak jednoznacznie określał tę fundację jako pamiątkę wotywną dla powstańców, którzy tutaj zginęli.

Obok krzyża, który dzisiaj woła o odnowienie złuszczoną farbą, zacierającą się inskrypcją i niebezpiecznym przechyłem, zobaczymy pozostałość po mokradłach, widocznych wśród pagórzystego terenu dookoła. Rośnie tam, jak za dawnych powstańczych lat,  pachnące bagno i skupiska situ. Dawne bagnisko prawie zanikło i pozostał po nim niewielki zarys mokradeł.

Czy w tym miejscu rozegrał się epizod z opowiadania Rudolfa Tadeusza Czerniaka? Czy to tutaj oddali swoje życie za wolną Polskę powstańcy?

Tego faktu już chyba nikt nie potwierdzi. Tylko cisza wokół krzyża woła niemym westchnieniem.

boczne

Zapewne opowieści o tamtych czasach, przekazywane z ust do ust przez tutejszych mieszkańców, nie rozwiązują tajemnicy tego krzyża do końca. Być może nigdy nie dowiemy się jakie były intencje fundatora tej figury, ale jest to jedyny, jak dotąd, ślad w tej całej historii.

 tekst i zdjęcia: E. Lisiecka

Warto czekać, żeby doczekać takich informacji: „Arsenał” powstańczy pod Długim Kątem:

Arsenał Powstańców Styczniowych w Długim Kącie. | (przewodnicyzamosc.pl)