Pokuta w Krzeszowie

W roku 1672 na zamku zamojskim odbył się proces[1] o zniesławienie, pomiędzy Marcinem Nowackim a Zofią Sudyną i Katarzyną, jej córką, żoną Stanisława Ogryzka. Wcześniej sprawa toczyła się przed Sądem Wiejskim Gromadzkim tj. krzeszowskim, kamieńskim, naklickim, kobeckim i zuleńskim. Za przypozwem skarbowym trafiła na wokandę Commisarskiego Zamkowego Zamojskiego Sądu. W sprawę uwikłani byli także Wojciech, syn Marcina Morskiego i Łukasz Paluch.

Kalumnie niesłusznie skierowane przeciwko Nowackiemu, godziły w jego sławę i uczciwość. Wydanie przeciwko niemu fałszywego świadectwa w sprawie o kradzież, doprowadziło do jego uwięzienia. Sąd wiejski złożony z przedstawicieli ww. wsi, po wysłuchaniu oświadczeń obu stron konfliktu, nie uznał żadnego zarzutu pod adresem Nowackiego za podstawny. Za to zeznania drugiej strony różniły się od wcześniej złożonych. Zebrane oświadczenia świadków i innych ludzi potwierdziły, że Nowacki był człowiekiem godnym zaufania.

Natomiast sąd zamku zamojskiego po rozpoznaniu sprawy, aby uśmierzyć kłótnie pomiędzy stronami, nakazał aby Zofia Sudynka i jej córka, od których pomówień zaczęły się wszystkie pretensje, oddały Nowackiemu 74 zł, wyrównując tym samym straty i krzywdy na honorze jakich doznał. Przy tym zasądzono od kobiet obwinionych o oszczerstwo: 10 grzywien kary na kościół w Krzeszowie; 10 grzywien do skarbu zamkowego; 10 grzywien na szpital i tyleż samo na cerkiew. Niezależnie od kary pieniężnej sąd nakazał przeproszenie Nowackiego przez obwinione i przez świadków zamieszanych w zajście. W dekrecie wydanym przez sąd komisarski zostały zawarte szczegółowo dyspozycje dla sądu wiejskiego, określające w jaki sposób ma być przywrócone dobre imię Marcina Nowackiego.

Sudynka i Ogryzkowa, reprezentowane przed zamojskim sądem przez swoich mężów, żądały złożenia apelacji do instancji nadrzędnej. Sąd zamojski uznając za niesłuszne i bezpodstawne oskarżenie Nowackiego o kradzież, a złożenie fałszywego świadectwa przeciwko niemu i oczernianie przez kobiety zaliczając do przestępstw pospolitych, surowo karanych, nawet gardłem, nie przychylił się do apelacji oskarżonych. Łagodząc jednak werdykt sędziowski, nakazano obie kobiety trzymać w kunach[2] na pokutę publiczną na każdą niedzielę przez ćwierć roku w kościele w Krzeszowie. Po odbyciu pokuty miały wobec całej społeczności gromadzkiej przeprosić Nowackiego i tym samym przywrócić mu dobrą opinię.

Natomiast Marcin Nowacki za poniesione szkody, liczone przed Sądem Gromadzkim Krzeszowskim nie wyżej ponad 200 złp., miał otrzymać pieniądze od Sudynki i Ogryzkowej przed upływem terminu 12 tygodni, licząc od daty wydania dekretu w Zamościu. Ponadto oskarżone były zobowiązane oddać winy na kościół, szpital i cerkiew w wysokości zasądzonej przez sąd zamojski. Sąd nakazał jednocześnie aby wszystkie kalumnie i szykany kierowane pod adresem Nowackiego puszczone zostały w niepamięć, a pomienione białogłowy od świadectw jakichkolwiek na potym wszystkich, i inszych tym podobnych – oddalał i odrzucał.

Ewa Lisiecka

[1] APL, AMZ, Sąd Komisarski Zamku Zamojskiego, sygn. 3, lata 1669-1674, Akta Sądu Kommisyjnego Zamku Zamojskiego, skany 50-51.

[2] Kuna, obręcz, obręcze żelazne złożone z dwóch części, przytwierdzone łańcuchem do pręgierza, ratusza, kościoła. Wkładano je na rękę lub szyję skazanego i zamykano na kłódkę.