Epitafium na śmierć Jana II „Sobiepana” Zamoyskiego

W zbiorach wrocławskiego Ossolineum w sylwie zawierającej różnorodne pisma z czasów Jana Kazimierza[1] uwagę zwraca bardzo charakterystyczna strona z utworem w języku łacińskim ułożonym w kształcie piramidy. Na wierzchołku ozdobiona jest ona włóczniami Zamoyskich, a u podstawy ma trzy podnóżki. Pierwszy z wyraźnym rysunkiem króla, drugi królowej, a na trzecim jest napis „Derken”. Już pobieżna analiza wskazuje, że utwór ten jest epitafium nagrobnym Jana II Zamoyskiego, wojewody sandomierskiego.
Jedno satyryczne epitafium Sobiepana zostało wpisane wcześniej do „Pism do wieku i spraw Jana Sobieskiego”[2], a potem przetłumaczone na język polski przez Leszka Kukulskiego, wydawcę listów Marii Kazimiery Zamoyskiej[3], co, z często cytowanym fragmentem o orgiach i pasożytach u pańskiego stołu, przyczyniło się w znacznym stopniu do utrwalania złej opinii o trzecim ordynacie. Epitafium tamto kłamliwie wyrzuca Sobiepanowi brak wykształcenia, nadużywanie alkoholu, niestałość, rozrzutność i rozpustę. Szczególnie obrzydliwe jest deprecjonowanie oczywistych zalet Zamoyskiego: odwagi w bitwach i łożenia na potrzeby Rzeczypospolitej. Bohaterska obrona Zamościa przed Szwedami sprowadzona zaś została do twierdzenia, iż Zamoyski dowiódł, że „kielichami kule zmóc można”. Dziwnym trafem zarzuty osobliwie przypominają te, które stawiała mu w listach do kochanka Maria Kazimiera. Porównana jest ona zresztą do Kleopatry i jakoś umknęło autorowi, że egipska królowa po śmierci męża, Marka Antoniusza (do którego z kolei przyrównano trzeciego ordynata), popełniła samobójstwo, a nie wyszła za jego największego wroga, Oktawiana Augusta.
W tej sytuacji należało sprawdzić, co zawiera znaleziony tekst i czy wpisuje się w tak chętnie do niedawna popularyzowaną narrację.
Tekst epitafium:
Crevi/ pyramis/ memnosynon [sic]/et [tri]stis avitae/ nobilitatis et mor/tis innocentissimae/ Ill(ust)rissimi Joannis Za/moscii Palatini Sando/miriensis. Quis eum vi/ta priva(ve)rit quaeris? Basim/ considera meam. Dignae sunt/ tanti [Hero]is exuviae talibus ba/[i]ulis utpote quibus vivus gravis/ fuerat, mortuus premat eosdem/ umbram etiam longius Aegyptiacis/ proiciam: illae aliquot Leucarum, per/ arenam extendebantur, mea totam per/ Europam, Co[n]o semper tangens Galliam, ut/ lilia eius Aegyptiacam [s]boleant mephitim. Ha/stas vero tres paratas scito Tarquinio Polonico unam/ non papaverum, sed [frat?]rum capita decutienti, per vim et/ iniuriam, non patris, sed uxoris iussu. Tanaquil reginae/ alteram p([er]) caede(m) civiu(m) aut iniqussimam iniustiore Syllana [sic] Marianave proscri/[pt(i)o(n)e(m)] Capitolium [M(on)tis] conscendere, aut suu(m) Condeu(m) Deo invito provehere cu/pientem. Tertia(m) perfidia(m) uxori Derken ut ut [sic] se protegat scuto novi ma/riti: sed et Tanaquil fallet gradus etenim hi quos struxit vit[ro]/ fragiliores sunt, virga percussi censoria frangentur, et hic ipse Zamoscius/ ubi primum hanc molem moverit casu suo hostes obruet. Quisquis legis haec praecaveto ut sibi consulant Regni thesauros et gazam haereditaria(m) Za:/mosciorum restituant. Secus si fecerint, n(on) impune laturi./
Magni tumba tenet cineres haec sacra Zamoiski/ impio quem dolo sustulit uxor atrox./ Talia vafra nimis pro dote rependit amanti/ Gallia, gallinis foedior omnigenis.

Przekład:
Powstałam jako piramida, pamiątka smutnego, starodawnego szlachectwa, jak i najniewinniejszej śmierci najjaśniejszego Jana Zamoyskiego, wojewody sandomierskiego. Pytasz, kto go życia pozbawił? Spójrz na moją podstawę. Szczątki tak wielkiego bohatera godne są takich podpór, którym skoro żywy był ciężarem, umarły niech przygniata je też cieniem dłuższym niż (ten pochodzący z) egipskich (piramid). Dorzucę, że tamte się rozciągały na kilka mil przez piasek, mój (zaś cień ciągnie się) przez całą Europę, zawsze dotykając wierzchołkiem Francji tak, że jej lilie[4] wydzieliły egipski smród[5]. Wiedz, że przygotowano trzy włócznie[6]: jedną dla polskiego Tarkwiniusza[7] ścinającego nie główki maków, lecz (głowy) [braci] siłą i nieprawością nie z rozkazu ojca, lecz żony. Drugą dla królowej Tanakwil[8], która albo przez rzeź obywateli, albo przez najniegodziwszą proskrypcję, bardziej niesprawiedliwą niż Sulli i Mariusza, zamierzała wejść na Wzgórze Kapitolińskie, albo pragnęła wynieść swojego Kondeusza[9] wbrew woli Boga. Trzecią dla wiarołomnej żony Derken[10], że schowała się za tarczą nowego męża. Lecz i Tanakwil pomyliła kroki, bowiem ci, którzy są zrobieni ze szkła, są delikatniejsi, kruszą się uderzeni rózgą cenzorską[11]. I ten sam Zamoyski, gdy tylko poruszy ten ciężar, swoją śmiercią przygniecie wrogów. Kimkolwiek (jesteś ty, który) to czytasz, przypilnuj, aby (tamci) zadowolili się skarbami Królestwa i oddali dobra dziedziczne Zamoyskich. Inaczej, jeśli tego nie zrobią, nie unikną kary.
Ten święty grobowiec zawiera prochy wielkiego Zamoyskiego, którego bezbożną zdradą zgładziła okrutna żona. Takimi przebiegłościami zamiast posagu Galia odwdzięcza się wielbicielowi, ohydniejsza od wszelkiego rodzaju kur[12].
Jak widać, tekst prezentuje całkowicie odmienne stanowisko od wcześniej publikowanego epitafium. Autor staje po stronie Jana Zamoyskiego i obwinia za jego zgon trzy osoby: króla Jana Kazimierza, królową Ludwikę Marię i żonę Marię Kazimierę już Sobieską. Królowi zarzuca zbytnią uległość wobec małżonki oraz stosowanie siły i bezprawia wobec wybijających się ponad przeciętność obywateli. Porównuje go do ostatniego rzymskiego króla Tarkwiniusza Pysznego, który słynął z despotycznego sposobu sprawowania rządów. Historia, o której tu mowa, przywołana została przez Liwiusza. Syn Tarkwiniusza zapytał go przez posłańca, jak utrzymać rządy w zdobytym mieście. Władca nie odezwał się ani słowem, ale zabrał posła do ogrodu, gdzie rosły maki, i laską zaczął ścinać wszystkie główki roślin wystające ponad pozostałe[13]. W ten sposób dał do zrozumienia, że należy się pozbyć wszystkich, którzy wybijają się ponad przeciętność.
Z kolei Ludwika Maria została zobrazowana jako Tanakwil. Ta rzymska królowa etruskiego pochodzenia (a zatem również obca w przybranej ojczyźnie) znana była z tego, że wpływała na trzech ostatnich królów Rzymu. Aktywnie uczestniczyła w życiu politycznym u boku najpierw swojego męża Tarkwiniusza Starego, potem pasierba Serwiusza Tulliusza, którego umieściła na tronie, i syna Tarkwiniusza Pysznego. Metody, jakimi się posługiwała, pozostawiały jednak moralnie wiele do życzenia. Były to głównie kłamstwa, matactwa, czy fałszywe proroctwa. Przywołany też został dyktator rzymski Sulla, którego listy proskrypcyjne szerzyły swego czasu popłoch wśród rzymskich ekwitów, a liczba jego ofiar była liczona w tysiącach.
Trzecia włócznia, która zabiła Zamoyskiego, to według autora jego wiarołomna żona, która ledwie po czterech tygodniach od jego śmierci wyszła za mąż za Jana Sobieskiego. Nie przeszkodziło jej to jednak urządzić mistyfikacji i pojawić się miesiąc po drugim ślubie pod murami Zamościa w stroju żałobnej wdowy w celu przejęcia majątku zmarłego. W kłamstwo zaangażowana była również według Bazylego Rudomicza Ludwika Maria i Jan Kazimierz, który zaświadczał publicznie, że związek Sobieskich nie został jeszcze zawarty.
Para królewska została zatem przedstawiona jako zagrożenie dla panującego ustroju i należało pilnie baczyć im na ręce. Jednak autor wyraża radość, że plany królowej rozsypały się w proch wskutek działania rózgi cenzorskiej, w tym przypadku niezadowolonego z przebiegu spraw zgromadzenia szlacheckiego.
Autor również wyraża swój sprzeciw wobec przejęcia przez wymienioną w utworze trójkę dóbr dziedzicznych Zamoyskiego. Wiadomo z pamiętnika nieocenionego Rudomicza, że próby takie trwały już niemal od pierwszych chwil po zawarciu związku małżeńskiego z Marią Kazimierą, mocno wspieraną przez parę królewską, a po śmierci trzeciego ordynata zostały wyrażone wprost ustami dworzanina królewskiego, niejakiego Gutowskiego. Jan Kazimierz i  Ludwika Maria aktywnie wtrącali się również w przebieg procesów sądowych dotyczących podziału majątku po Zamoyskim przed Trybunałem Koronnym zakazując na przykład reprezentować komukolwiek Gryzeldę Wiśniowiecką pod karą niełaski królewskiej. Było to jawnym pogwałceniem panującego prawa, tym bardziej, że Wiśniowiecka jako kobieta nie mogła się sama bronić. Stało też w sprzeczności ze zwyczajem opieki nad wdowami i sierotami sprawowanej przez władcę. Król również unikał definitywnego rozstrzygnięcia kwestii spadku po Zamoyskim przed sądem sejmowym, skoro nie mógł oddać go w całości Sobieskim. Takim postępowaniem narażał stabilność państwa i doprowadzał do paraliżu sejmów, które zamiast zajmować się naprawdę ważnymi kwestiami, debatowały o tym kogo poprzeć w tym prywatnym przecież sporze.
Utwór ten jest znakomitą przeciwwagą dla powstałego w kręgach dworskich paszkwilu przytoczonego przez Leszka Kukulskiego i ukazuje osobę Jana Zamoyskiego ze strony jego zwolenników. Trzeci ordynat jest tu najznakomitszym obywatelem, który zmarł niewinnie z powodu machinacji pary królewskiej i niewierności żony. Ciekawe jest zwłaszcza określenie „amanti” – „kochającemu, wielbicielowi”. Wskazuje ono na szczególne zamiłowanie Zamoyskiego do tego, co francuskie, a co znalazło wyraz choćby w jego bibliotece czy w zamojskim teatrze, a przede wszystkim w ożenku. Oczywiście podana w utworze przyczyna śmierci jest  pośrednia, bo w istocie trzeci ordynat zmarł prawdopodobnie wskutek nadużywania alkoholu i  chorób z tego wynikających.
Obydwa utwory, jak przystało na tego rodzaju literaturę, ukazują rzeczywistość w mocno przerysowanych barwach, niekoniecznie zgodnie ze stanem faktycznym. Pierwszy utwór powstał w otoczeniu pary królewskiej, stąd oczerniające wojewodę sandomierskiego i jego otoczenie słowa, jakby żywcem wyjęte z listów jego miłującej małżonki. Drugi zaś wskazuje na ścisłe związki ze stronnictwem Jerzego Lubomirskiego, przyjaciela i krewnego trzeciego ordynata, dlatego bezlitośnie piętnuje parę królewską i eks-żonę Sobiepana. Jest on o tyle godny uwagi, że do tej pory nie było źródeł wskazujących bezpośrednio na odpowiedzialność pary królewskiej za śmierć Zamoyskiego. Niewątpliwie oddaje on też sposób myślenia otoczenia wojewody sandomierskiego, przedstawiony choćby przez jego siostrę w sarkastycznym liście do królowej Ludwiki Marii[14]. W swoim najbliższym otoczeniu Jan Zamoyski był szanowany i ceniony, a jego śmierć przyniosła raczej smutek niż ulgę, wyrażony niejednokrotnie w korespondencji czy drukach żałobnych profesorów Akademii Zamojskiej. Ciekawym upamiętnieniem wojewody sandomierskiego była również sztuka teatralna wystawiona przez studentów i profesora Ignacego Gryglickiego pt. Lament naszej ojczyzny z powodu śmierci Jana Zamoyskiego, wojewody sandomierskiego 7 czerwca 1667 roku. Hieronim Żaboklicki zaś tak bardzo żałował swego chlebodawcy, że zalecił w swoim testamencie, ponad 10 lat po śmierci Sobiepana, żeby odprawiano za niego mszę raz w tygodniu w kościele w Mokremlipiu przeznaczył na to kwotę 1000 złotych[15].
Widać zatem, że już sam zgon ostatniego ze starszej linii Zamoyskich wywołał w kraju bardzo skrajne emocje. Opinia publiczna ceniła go i szanowała za zasługi wojenne. Uważano też, że spotkała go wyjątkowa niewdzięczność ze strony pary królewskiej, zwłaszcza w sytuacji, gdy nie żałował prywatnych pieniędzy na cele państwowe i niejednokrotnie wspomagał króla w problemach finansowych, łagodząc konflikty z nieopłaconym wojskiem. Tymczasem w zamian za swoją wierną służbę nie doczekał się żadnej gratyfikacji, a wręcz spotkała go czarna niewdzięczność.
Justyna Bartkowska
Bibliografia:
D’Arquien de la Grange M. K., Listy do Jana Sobieskiego, Warszawa 1966, str. 30-31.
Lvivska Naukova Biblioteka im. W. Stefanyka, rkps. 236/II, k. 186v.
Pisma do wieku i spraw Jana Sobieskiego, wyd. F. Kulczycki, Kraków 1888, t. I
Rudomicz B,. Efemeros czyli diariusz prywatny, Lublin 2002.
Testamenty szlacheckie z ksiąg grodzkich i ziemskich ziemi chełmskiej z XVII wieku, wyd. P. Klint, J. Pomian, K. Rzemieniecki, Wrocław 2024.
[1] Lvivska Naukova Biblioteka im. W. Stefanyka, rkps. 236/II, k. 186v.
[2] Pisma do wieku i spraw Jana Sobieskiego, wyd. F. Kulczycki, Kraków 1888, t. I, s. 238-240.
[3] D’Arquien de la Grange M. K., Listy do Jana Sobieskiego, Warszawa 1966, str. 30-31.
[4] Nawiązanie do herbu Burbonów.
[5] Trudno znaleźć odniesienie, dlaczego smród miałby być akurat „egipski”.
[6] Nawiązanie do herbu Jelita. Włócznie są tu narzędziami zbrodni.
[7] Chodzi o króla Jana Kazimierza.
[8] Chodzi o królową Ludwikę Marię.
[9] Nawiązanie do prób przeprowadzenia przez stronnictwo królewskie elekcji vivente rege i osadzenia na tronie polskim francuskiego kandydata, księcia de Condé.
[10] Maria Kazimiera D’Arquien de la Grange.
[11] Aluzja do oporu szlachtywobec planów Jana Kazimierza.
[12] W oryginale łacińskim gra słów „Gallia” (Francja) i „gallina” (kura).
[13] Tytus Liwiusz „Ab urbe condita”, ks. I, rozdz. 54.
[14] Dostępny tu: https://www.wisniowiecka.pl/ar-1-354-0-5-17511-s-5-g-wisniowiecka-do-ludwiki-marii/
[15] W istocie były to 2000 zł, jednak msze miały być odprawiane również za duszę Gryzeldy Wiśniowieckiej.