Zybała Stanisław (1930 – 2015), bibliotekarz, regionalista rodem z Radecznicy. Wspomnienia o jego życiu i działalności Stanisław Zybała (bibliotekarz i regionalista) opublikowała żona Marianna w 2019 roku. W moich zbiorach zachowało się kilkanaście listów z lat 2006 – 2014, kiedy wspólnie prowadziliśmy stronę internetową www. republika. pl/horajec, a także wspólnie napisaliśmy kilka książek:
Dzieje gminy Radecznica (Zamość 2006),
Prawosławni i grekokatolicy na terenie gminy Radecznica ( Szczebrzeszyn 2009),
Rzeczpospolita Radecznicka (wrzesień 1939 – lipiec 1944) i druga konspiracja (Lublin 2007)
Fot. 1 i 2 – Marianna Zybała i Stanisław Zybała z czasów młodości, data nieznana, zbiory rodziny Zybała
Stanisław Zybała używał specyficznego języka, który nazwałam „Zybałowym”, co daje się zauważyć podczas lektury jego listów. Na ich podstawie oraz jego pracy Coś niecoś o wodzie w Radecznicy (Szczebrzeszyn) opracowałam Zybałowy słowniczek, który dołączam jako swego rodzaju ciekawostkę.
Zybałowy słowniczek
bajanie – niedorzeczna opowieść,
naskrybać – napisać,
spokój duszny – wewnętrzny spokój,
Wielgi – Wielki,
lodownia – miejsce do przechowywania szybko psujących się produktów,
krocie – duże ilości,
moczarowy – bagienny, podmokły,
poboczowo – na poboczu, wzdłuż brzegów,
Staw Kapliczny – staw na którym znajduje się kapliczka św. Antoniego,
Podleskie Jezioro – umowna nazwa dla znajdującego się w Podlesiu jeziora,
wycug – emerytura, zasiłek emerytalny,
„moczykije” – wędkarze,
czas młyński – okres, kiedy funkcjonował młyn,
wykopano odpowiednią pijawkę – wykopano odpowiedni rów odprowadzający wodę…,
koncertowiska – miejsce gdzie odbywa się żabi koncert,
ciekły kruszec życia – woda,
lubiał rybaczyć – lubił łowić ryby,
snęły – zdychały,
moczarowe zawilgocenie – podmokły teren/ podmokły grunt,
stagnowała woda – stała woda,
pora skwarna – upały,
dopókąd – dokąd,
rajwach – hałas, poruszenie, zamieszanie….,
wsio pokuciała – wszystko pomieszała,
od źródlane – wypływające ze źródła,
od stokowy – pochodzący (wypływający) ze stoku,
źródła kapliczne – źródła, wody których zasilają staw zlokalizowany wokół kapliczki św. Antoniego w Radecznicy,
rysować lód na stopień – ślizgać się celem zaliczenia obowiązkowych zajęć z wychowania fizycznego w szkole,
ugrzęz – grzęzawisko,
wysechły – wyschły,
kośne uroczysko – uroczysko, na którym koszono trawę,
kle, kle – bociek,
żabiwólczananie – mieszkańcy Żabiej Wólki (terenu należącego do Radecznicy),
bytowe środowisko – miejsce zamieszkania,
uszłych epok – minionych epok,
stodolny – znajdujący się w stodole,
cefała – głowa?
wyrobisko ciekowe – naturalny odpływ wody z danego zbiornika, rzeczki…,
ciek – długość przepływu wody, strumień wody,
chrapiały – chrypiały,
paropienna wierzba – wierzba mająca dwa lub kilka pni (rozłożysta?),
żółto barankowe kwiaty – bazie kwitnące na wierzbach, w biało – żółtych kolorach,
roślinność kośna – trawy przeznaczone do skoszenia,
przeszła w byt kośny – porosła trawą,
lepiechy – roślinności występująca na podmokłym terenie,
ciekły kryształ – woda,
wywoziwoda – wywożący wodę ze zbiornika wodnego do domu na własne potrzeby,
palikowa grodź – miejsce (a była to woda źródlana) ogrodzone drewnianymi palikami, w którym gospodynie przechowywały bańki z mlekiem,
nie rosiłem moich warg – nie zmoczyłem moich ust,
życiele – mieszkańcy.
Pani Regino !
Sprawiła mi Pani wielką ucztę duchową przysyłając Zamojski Kwartalnik Kulturalny. Jestem w trakcie „dochodzenia” o istnieniu prawosławia w Radecznicy[1] i na terenie gminy R[adecznica]. Bo nie można pominąć tego zagadnienia w prezentacji dziejów tego obszaru. Przecież wyznania religijne człowieka są tak stare jak i jego kultura materialna i duchowa.
Prawosławie w Radecznicy zapewne jest starsze od „lewosławia” [katolicyzmu] rzecz ujmując paleohistorycznie [biorąc pod uwagę początki chrystianizacji]. Sięgając do państwa Samona poprzez państwo Wielkomorawskie i Wiślan, a następnie Grody Czerwieńskie nasuwa się wniosek, że Bizancjum i bracia Cyryl i Metody w tut.[ejszym] chrześcijaństwie maczali palce, a dopiero mieszkowska chrystianizacja[2] wprowadziła tu inną opcję ewangelizacji, która rozwijała się i konkurowała z „Hospody pomyłuj”[3] z pomocą Bolesławów [Chrobrego i Krzywoustego] i ich spadkobierców tudzież namiestników i wiernych sług tronu polskiego.
Prace autorów artykułów w Kwartalniku bardzo poszerzyły moje „dochodzenie” o obrządku wschodnim z mojego terenu. Też Pani xero i tłumaczenie z Pamiatnoj Kniżki.[4] To co zbiorę na temat jak wyżej zechcę po swojemu opisać. Jestem w kontakcie z biskupem Ablem,[5] od którego mam materiały ikonograficzne dotyczące radecznickiej cerkwi i pomnika, na którym gościła rzeźba św. Al[eksandra] Newskiego oraz zapowiedź rozpoczętego procesu kanonizacyjnego ks. o. Krystofora Sakowicza,[6] który zmarł w R[adecznicy] 1897 roku będący tu kapelanem sióstr prawosławnych.[7] Dysponuję też materiałami archiwalnymi z 1906/1907, które mówią o prozelitacji [przechodzeniu] na obrządek zachodni miejscowych prawosławnych w poszczególnych wioskach gminy R[adecznica]. [8]
Fot. 3- Reprodukcja ikony św. Antoniego Peczerskiego, patrona cerkwi prawosławnej w Radecznicy, (prezent od biskupa Abla), zbiory Rodziny Zybała z Radecznicy
Skrót tego zbioru zamieszczony w Kronice Gminy Radecznica.[9] Prawosławie równorzędnie z katolicyzmem na obszarze gminy Radecznica jest najstarsze. Później był judaizm, który na naszym terenie skończył się w 1943 roku, a prawosławie w 1945. Obecnie króluje obrządek zachodni, kultywowany przez cztery parafie.[10] Jest też gmina wyznaniowa Świadków Jehowy ze Świątynią [Domem Modlitwy] w Latyczynie. Tyle jest słów z mojej strony na dzień dzisiejszy.
R2092004 SZ [Radecznica 20. 9. 2024 Stanisław Zybała].
Serdecznie Panią Pozdrawiam
Szanowna Pani
Dziękuję za ostatnią wiadomość z 24. X. 04. Tak, przejąłem przesyłkę. Cieszę się bardzo, że sprawiłem Pani więcej jak duchową satysfakcję, tym, co na ściboliłem [napisałem] mające charakter po radecznickich ścieżkach i nie tylko.
W poprzednim liście zapomniałem napisać o technice pisankarskiej mojej żony. Jaja na pisanki gotuje 7 godzin, a po wystudzeniu i zahartowaniu nie pisze woskiem, ale zahartowane skorupki wyskrabuje skalpelem w przeróżne wzory: roślinne, ptasie, ssacze i inne geometryczne lub esy floresy. Kraszanki te robi na jajach kurzych i gęsich. Kacze się nie nadają bo się źle barwią.
B.[albina] Błaszczak (ur. 24. X. 1915, zm. 30. IV. [20]04) była kiedyś aktywna kulturalnie. Animowała życie amatorskiego teatru Ochotniczej Straży Pożarnej w Radecznicy, była strażaczką. Po zamążpójściu zawiesiła swoją działalność społeczną. Owdowiała w 1944 roku. Ponownie wyszła za mąż w 1945 roku. Wychowała 3 synów. Pod koniec życia zamieszkała u najmłodszego syna w Czarnymstoku. Tam zmarła. Była spod znaku Skorpiona. Jako model rzeźbiarski została na frontonie schodów do kościoła w Radecznicy.[11]
Fot. 4 – Balbina Błaszczak (data nieznana) przed swoją płaskorzeźbą na frontonie schodów do kościoła [obecnie bazyliki mniejszej ]w Radecznicy, zbiory rodziny Zybała z Radecznicy
Odnośnie pożarnictwa w Radecznicy. Zapewne p. [Leszek] Balicki[12] jest w posiadaniu pracy faktograficznej Mieczysława Skiby.[13] W pracy tej jest też mój cień, bo autor korzystał z mojej pomocy pisząc swoją pracę. Przekazałem ją do zbiorów naszej B – ki [Biblioteki].[14] Gdyby pani chciała z niej skorzystać to jest możliwość jej wypożyczenia w B – ce.
Jeszcze o fot. Anzelma Grygla. Nie koniecznie było mi ją zwracać. Kiedyś poszukując tej podobizny sprawiłem sobie kilka komputerowych fotek w zakładzie fotograficznym w Zamościu. Wtedy „wyczarowaliśmy” ks. o. Grygla ze zbiorowej fotografii na weselu Poździkówny w Radecznicy w 1943 roku. Bardzo serdeczne stosunki łączyły mnie z ks. Gryglem jak był pracownikiem klasztoru i kapelanem kościoła w czasie, gdy ja pracowałem w ogrodzie naszych zakonników [Ojców Bernardynów] w latach 1945 – 1947 w Radecznicy.
I jeszcze jedno: niech Pani nie używa określenia br. przed imieniem Anzelma tylko ks. lub ks. o. (ksiądz ojciec). br – jest to nieścisłość zawodowa i społeczna. Kończę co wyżej, czekam na pytania z pani strony i służę pomocą w czym tylko będę mógł.
Fot. 5 – o. Anzelm Grygiel (data nieznana), zbiory Rodziny Zybała
R3112004 Serdecznie pozdrawiam M i S.Z [Marianina i Stanisław Zybałowie]
Szanowna Pani Radecznica 1. 02. 2005
Odręcznie załatwiam to co trzeba. Odnośnie p. D. P. M [Danuty Powiłańskiej – Mazur][15] i jej kwerendy. Nie wiem nic źródłowego o Janie Brandcie,[16] ale słyszałem o miejscu skąd był. Powiadali ludzie, jak byłem mały, że Smoryń od Brandta kupił ktoś o nazwisku Makowski. W czasie wojny na ten dom napadli bandyci, obrabowali napadniętych, a żonę Makowskiego zgwałcili, po tym ohydnym uczynku zabili ją.[17]
Fot. 6 – Fotografia nagrobna Honoraty Makowskiej, cmentarz w Trzęsinach, zbiory. R. Smoter – Grzeszkiewicz
Czas płynął, a ja żyłem dalej. Wreszcie po roku 1954 mój sąsiad, wtedy felczer, a dzisiaj [stan na rok 2005] komornik sądowy, ożenił się z córką Makowskiego[18] zamieszkując następnie w Lublinie. Żona mojego sąsiada już nie żyje, ale pozostała po niej progenitura. Być może, że o interesującej osobie ze Smorynia [Janie Brandcie] można się coś będzie dowiedzieć. Mój sąsiad, a zięć Makowskich, Antoni Górniak wraz z córką może coś o losach J. B. wiedzą. Tylko nie wiem jak pani do nich dotrze. Adres jest w książce telefonicznej woj. lubelskiego lub nr [telefonu] 52 69 746, ul. Kmicica 10. Więcej to chyba nie wiem nic.
Podaję dla p. Z. W [Zygmunta Wacha],[19] autor pamiętnika Franciszek Marchewka, tytuł Miasto w mojej świadomości. Rękopisu nigdzie nie opublikowano, poza fragmentem w Trybunie Wałbrzyskiej w latach 1974 – 1975. Całość liczy 1248 stron. Pamiętnik ten był wydarzeniem w tamtym czasie na Dolnym Śląsku, nawet w Gorajcu o tym czytano, gdyż krytycznie pisał o tamtejszym plebanie sprzed wojny. Pamiętnik został złożony w Zakładzie Socjologii Uniwersytetu Wrocławskiego we Wrocławiu, ul. Koszarowa. Autorowi obiecywano, że zostanie wydany drukiem – nigdy do tego nie doszło. W roku 2003 córka autora pamiętnika wszczęła starania by go książkowo opublikować. Dotarła do niego w archiwum uniwersyteckim, i o dziwo podczas kartkowania zauważyła znaczny brak środkowej części, jak się następnie okazało, wyrwano [zapiski] z lat 1939 – 1944, to jest z okresu jak autor opisał pobyt w Radecznicy, gdy pracował w ogrodzie u zakonników bernardynów. Nastąpiła konsternacja i poszukiwanie. Ale nic nie dało się ustalić na okoliczność tego braku. Istnieje domniemanie, że ta część pamiętnika została wykradziona przez kogoś, kto znał środowisko, o którym był opis i nie chciał by wydarzenia te oglądały czasem światło dzienne.
Autor pamiętnika oglądał wydarzenia okupacyjne w kościele, w klasztorze, we wsi, w ogrodzie i w lesie [w Radecznicy]. Znał wiele ludzi pro i anty, nawet podobno pomagał przechowywać wojskowy demobil, jak żołnierze się z nim rozstawali we wrześniu 1939 roku. Był też „pensjonariuszem” pewnych piwnic w Biłgoraju. Ale wojskowym nie był. Urodzony w 1918 roku. Na razie nic nie wiemy. Czy zdołamy się coś dowiedzieć? Zobaczymy.
A jeśli chodzi o laski. Ja mam swoją laskę,[20] nabytą w Lublinie w 1954 roku w czasie Centralnych Dożynek w tym mieście. Laska jest wyrobu góralskiego datowana rokiem. A ja teraz zrobiłem sobie na niej drogę życiową znaczoną różnymi odznakami, które do mnie przywarły z tytułu moich „zasług”, osiągnięć i. t. p. Zamiast szabli lub rogów moja laska zdobi moją chatę.
Jeśli chodzi o pana Chwiejdę [Jana]. Był to człowiek lewicujący, jak to wtedy mówiono – wywrotowiec. Hitlerowcy aresztowali go 16 grudnia 1939 roku. W tym dniu aresztowali też mojego stryja Jana Z[ybałę?], który miał wyrok kryminalny. Posądzony był o zabójstwo mieszkańca Radecznicy. Zginął gdzieś w hitlerowskich katowniach tak, jak J. Ch. [Jan Chwiejda, zginął w Auschwitz]. Pamiętnego 16. XII. został też zabity przez hitlerowców Stanisław Cichocki, kolega mojego stryja. Trzej w/w [wyżej wymienieni] byli z Latyczyna.
Fot. 7 Jan Chwiejda (data nieznana), zbiory Zdzisława Kiepka
No widzi pani podobnych pogromów jak w Radecznicy było wiele. W Żółkiewce też. Była taka dekada, że wschód i zachód oddalił się od siebie, a lukę tę wypełnili swoi. Ci [u] nas mniej, w Żółkiewce więcej. Ks. Płonka ładnie to opisał.[21] Ale wszystko było na idei hitleryzmu.
Z przyjacielskimi pozdrowieniami Marianna i Stanisław Z.
Szanowna Pani !
Odzyskałem co nieco witalnego turgoru [napięcia] i spieszę do Pani z kwerendą odnośnie ks. o. Hugolina Jana Ryby vel Kalińskiego. Według zapisów[22] wiem, że przybył do Radecznicy w II połowie 1941 roku. Był szeregowym kapłanem w klasztorze i nauczycielem religii w szkołach w Podlesiu i w Radecznicy. We wrześniu 1944 roku został kapelanem sióstr zakonnych w Klemensowie. W 1946 roku w sierpniu gwardianem radecznickiego klasztoru. Kiedy wybył z Radecznicy nie wiem.
Co o nim słyszałem z tak zwanych słuchów: był przyzwoitym człowiekiem i kapłanem, ale nie chciał być kapelanem tak, jak ks. o. Wacław Płonka. Z mojego osobistego odczucia podzielam słuchy. Choć zwolnił mnie z pracy w ogrodzie (listopad 1946) to nie mam do niego pretensji, bo zrobił to na polecenie czynników patriotycznych.[23] miałem wtedy 16 lat. Za co był aresztowany i sądzony. Nie wiem. Z donosów wiem, że sympatyzował z ks. o. Julianem Kędziorem, który był konspiratorom WiN – u [Wolność i Niezawisłość] radził by porzucili konspirację i podjęli pracę i naukę i nie czekali na Andersa, bo nawała [Rosjanie], która dotarł aż za Berlin zmoże i ich.
Fot. 8 – ks. o. Julian Kędzior, zbiory Rodziny Zybała
-
Hugolin był ofiarą tragedii jaka zawisła nad Radecznicą. Nie chciał być „Robakiem”,[24] ale musiał bo taki był podły czas. Cierpiał, bo do kapłaństwa dorzucono mu kapelaństwo w nowym [środowisku], którego wielu nie chciało. Podobno po wyjściu z więzienia wystąpił z Zakonu i poszedł do duchowieństwa diecezjalnego i tam należy szukać jego dalszych losów. Zakon od tej pory stracił z nim łączność, a on za radecznicką przysługę też nie utrzymuje więzi z brązowymi habitami.[25]
Urodzony w 1913 roku zapewne już nie żyje. Jego poprzednik na gwardianturze [na stanowisku gwardiana] w Radecznicy ur. w 1912 roku zmarł w Radomiu w 1967 r. Ks. o H. J. Ryba w nowym wcieleniu diecezjalnym zawieruszył się gdzieś na Kujawach lub Mazowszu (Włocławek, Płock). Dorobkiem kapłańskim HJR [Hugolina Jana Ryby] są radecznickie dzwony „Antoni” i „Franciszek” konsekrowane w 1948 roku. Niech pani poprawi nazwisko Rubina Wajnsztoka na Weistuch. Strony jeszcze nie oglądałem. Zaburzenia wzrokowe.
Pozdrawiam S. Z
R17062005
Pani Regino !
Kiedy mnie Pani „ścigała” w ważnej potrzebie, ale się nie zgłosiłem bo telefon leżał poza zasięgiem mojego słuchu i nie załatwiłem pani kwerendy. Bardzo szkoda, gdyby zdarzyło się, że mogę się przydać w Pani dociekaniach i pracy to może Pani „ścigać” mnie elektronicznie, podaję adres: laurasznitowska@interia.pl. Nad urządzeniem tym czuwa bezustannie mój wnuk Przemysław Sznitowski i każdą zaszłość przekaże mi i odwrotnie. Wczoraj zgłosił się do mnie p. Z [bigniew] Puklicki z Kostrzyna w sprawie Pani znanej.[26] Dziś załatwiłem mu kwerendę. Zapowiada, że odwiedzi radecznickie Roztocze. Zbieram pochwały pod pani adresem za stronę internetową z: Belgii, Niemiec, Szwecji. Jest już rok 2006. Co się zanosi w Zamojskim Kwartalniku Kulturalnym?[27]
R08022006 Pozdrawiam Zybała
Fot. 9 – o. Stefan Puklicki (I rząd na dole, 5 od lewej strony), zbiory Rodziny Zybała
Pani Regino
Przesłałem do Pani „skrzynki” [na mejla reggina@o2.pl] skanokopię fotografii Szkoły Podstawowej w Podlesiu Dużym wcześniej z R. [adecznicy] tej z 1896 r. dobudówkę z 1948 ?.[28] Na razie jestem nieco ograniczony w poruszaniu się po terenie. Wzrok mi zaszwankował i muszę poddawać się okulistycznym wymogom i siedzę w domu, ale myślą nie jestem ograniczony i daję znać o sobie.
-
03. ekipa redakcyjna z „Karty” nawiedziła B – tekę [Bibliotekę] w sprawie Pani już znanej.[29] Przy tym proszono mnie o pozwolenie „grzebania „się w kronice [Kronice Gminy Radecznica] i skanowanie zdjęć. Nie znam się na prawie autorskim, i nie wiem jak to jest. Czy każdy kto chce skorzystać z „dobrodziejstw” Kroniki musi mnie pytać o pozwolenie ? A jak ja nie zgodzę się, to ten dokument staje się tabu, czy wiąże się to z pewną operacją finansową czy inną. Jaki przepis reguluje te sprawy, i czy ja mam pobierać jakieś tantiemy. Ja zebrałem dołączone w Kronice materiały i opisałem zaszłości, zdarzenia i. t. p. Urząd Gminy wypłacił mi określone honorarium za to, co zrobiłem i pracę tę złożyłem w bibliotece, by służyła potrzebom naukowym, rozrywkowym i innym wg. woli sięgających do tych zapisów popartych fotografią, dokumentem urzędowym, relacją, wykresem, aforyzmem.