Listy Stanisława Zybały jako przyczynek do dziejów Radecznicy i okolic

Zybała Stanisław (1930 – 2015), bibliotekarz, regionalista rodem z Radecznicy. Wspomnienia o jego życiu i działalności Stanisław Zybała (bibliotekarz i regionalista) opublikowała żona Marianna w 2019 roku.  W moich zbiorach zachowało się kilkanaście listów z lat 2006 – 2014, kiedy wspólnie prowadziliśmy stronę internetową www. republika. pl/horajec, a także wspólnie napisaliśmy kilka książek:
Dzieje gminy Radecznica (Zamość 2006),
Prawosławni i grekokatolicy na terenie  gminy Radecznica ( Szczebrzeszyn 2009),
Rzeczpospolita Radecznicka (wrzesień 1939 – lipiec 1944) i druga konspiracja (Lublin 2007)
Fot. 1 i 2 –  Marianna Zybała i Stanisław Zybała z czasów młodości, data nieznana, zbiory rodziny Zybała
Stanisław Zybała używał specyficznego języka, który nazwałam „Zybałowym”, co daje się zauważyć podczas lektury jego listów. Na ich podstawie oraz jego pracy Coś niecoś o wodzie w Radecznicy (Szczebrzeszyn) opracowałam Zybałowy słowniczek, który dołączam jako swego rodzaju ciekawostkę.
Zybałowy słowniczek
bajanie – niedorzeczna opowieść,
naskrybać – napisać,
spokój duszny – wewnętrzny spokój,
Wielgi – Wielki,
lodownia – miejsce do przechowywania szybko psujących się produktów,
krocie – duże ilości,
moczarowy – bagienny, podmokły,
poboczowo – na poboczu, wzdłuż brzegów,
Staw Kapliczny – staw na którym znajduje się kapliczka św. Antoniego,
Podleskie Jezioro – umowna nazwa dla znajdującego się w Podlesiu jeziora,
wycug – emerytura, zasiłek emerytalny,
„moczykije” – wędkarze,
czas młyński – okres, kiedy funkcjonował młyn,
wykopano odpowiednią pijawkę – wykopano odpowiedni rów odprowadzający wodę…,
koncertowiska – miejsce gdzie odbywa się żabi koncert,
ciekły kruszec życia – woda,
lubiał rybaczyć – lubił łowić ryby,
snęły – zdychały,
moczarowe zawilgocenie – podmokły teren/ podmokły grunt,
stagnowała woda – stała woda,
pora skwarna – upały,
dopókąd – dokąd,
rajwach – hałas, poruszenie, zamieszanie….,
wsio pokuciała – wszystko pomieszała,
od źródlane – wypływające ze źródła,
od stokowy – pochodzący (wypływający) ze stoku,
źródła kapliczne – źródła, wody których zasilają staw zlokalizowany wokół kapliczki św. Antoniego w Radecznicy,
rysować lód na stopień – ślizgać się celem zaliczenia obowiązkowych zajęć z wychowania fizycznego w szkole,
ugrzęz – grzęzawisko,
wysechły – wyschły,
kośne uroczysko – uroczysko, na którym koszono trawę,
kle, kle – bociek,
żabiwólczananie – mieszkańcy Żabiej Wólki (terenu należącego do Radecznicy),
bytowe środowisko – miejsce zamieszkania,
uszłych epok – minionych epok,
stodolny – znajdujący się w stodole,
cefała – głowa?
wyrobisko ciekowe – naturalny odpływ wody z danego zbiornika, rzeczki…,
ciek – długość przepływu wody, strumień wody,
chrapiały – chrypiały,
paropienna wierzba – wierzba mająca dwa lub kilka pni (rozłożysta?),
żółto barankowe kwiaty – bazie kwitnące na wierzbach, w biało –  żółtych kolorach,
roślinność kośna – trawy przeznaczone do skoszenia,
przeszła w byt kośny – porosła trawą,
lepiechy – roślinności występująca na podmokłym terenie,
ciekły kryształ – woda,
wywoziwoda – wywożący wodę ze zbiornika wodnego do domu na własne potrzeby,
palikowa grodź – miejsce (a była to woda źródlana) ogrodzone drewnianymi palikami, w którym gospodynie przechowywały bańki z mlekiem,
nie rosiłem moich warg – nie zmoczyłem moich ust,
życiele – mieszkańcy.
Pani Regino !
Sprawiła mi Pani wielką ucztę duchową przysyłając Zamojski Kwartalnik Kulturalny. Jestem w trakcie „dochodzenia” o istnieniu prawosławia w Radecznicy[1] i na terenie gminy R[adecznica]. Bo nie można pominąć tego zagadnienia w prezentacji dziejów tego obszaru. Przecież wyznania religijne człowieka są tak stare jak i jego kultura materialna i duchowa.
Prawosławie w Radecznicy zapewne jest starsze od „lewosławia” [katolicyzmu] rzecz ujmując paleohistorycznie [biorąc pod uwagę początki chrystianizacji]. Sięgając do  państwa Samona poprzez państwo Wielkomorawskie i Wiślan, a następnie Grody Czerwieńskie nasuwa się wniosek, że Bizancjum i bracia Cyryl i Metody w tut.[ejszym] chrześcijaństwie maczali palce, a dopiero mieszkowska chrystianizacja[2] wprowadziła tu inną opcję ewangelizacji, która rozwijała się i konkurowała z „Hospody pomyłuj”[3] z pomocą Bolesławów [Chrobrego i Krzywoustego] i ich spadkobierców tudzież  namiestników i wiernych sług tronu polskiego.
Prace  autorów artykułów w Kwartalniku bardzo poszerzyły moje „dochodzenie” o obrządku wschodnim  z mojego terenu. Też Pani xero i tłumaczenie z Pamiatnoj Kniżki.[4] To co zbiorę na temat jak wyżej zechcę po swojemu opisać. Jestem w kontakcie z biskupem Ablem,[5] od którego mam materiały ikonograficzne dotyczące radecznickiej cerkwi i pomnika, na którym gościła rzeźba św. Al[eksandra] Newskiego oraz zapowiedź rozpoczętego procesu kanonizacyjnego ks. o. Krystofora Sakowicza,[6] który zmarł w R[adecznicy] 1897 roku będący tu kapelanem sióstr prawosławnych.[7] Dysponuję też materiałami archiwalnymi z 1906/1907, które mówią o prozelitacji [przechodzeniu] na obrządek zachodni miejscowych prawosławnych w poszczególnych wioskach gminy R[adecznica]. [8]
Fot. 3- Reprodukcja ikony św. Antoniego Peczerskiego, patrona cerkwi prawosławnej w Radecznicy, (prezent od biskupa Abla), zbiory Rodziny Zybała z Radecznicy
Skrót tego zbioru zamieszczony w Kronice Gminy Radecznica.[9] Prawosławie  równorzędnie z katolicyzmem na obszarze gminy Radecznica jest najstarsze. Później był judaizm, który na naszym terenie skończył się w 1943 roku, a prawosławie w 1945. Obecnie króluje obrządek zachodni, kultywowany przez cztery parafie.[10] Jest też gmina wyznaniowa Świadków Jehowy ze Świątynią [Domem Modlitwy] w Latyczynie. Tyle jest słów z mojej strony na dzień dzisiejszy.
R2092004 SZ [Radecznica 20. 9. 2024 Stanisław  Zybała].
Serdecznie Panią Pozdrawiam
Szanowna Pani
Dziękuję za ostatnią wiadomość z 24. X.  04. Tak, przejąłem przesyłkę. Cieszę się bardzo, że sprawiłem Pani więcej jak duchową satysfakcję, tym, co na ściboliłem [napisałem] mające charakter po radecznickich ścieżkach i nie tylko.
W poprzednim liście  zapomniałem napisać o technice pisankarskiej mojej żony. Jaja na pisanki gotuje 7 godzin, a po wystudzeniu i zahartowaniu nie pisze woskiem, ale zahartowane skorupki wyskrabuje skalpelem w przeróżne wzory: roślinne, ptasie, ssacze i inne  geometryczne lub esy floresy. Kraszanki te robi na jajach kurzych i gęsich. Kacze się nie nadają bo się źle barwią.
B.[albina] Błaszczak (ur. 24. X. 1915, zm. 30. IV. [20]04) była kiedyś aktywna kulturalnie. Animowała życie amatorskiego teatru Ochotniczej Straży Pożarnej  w Radecznicy, była strażaczką. Po zamążpójściu zawiesiła swoją działalność społeczną. Owdowiała w 1944 roku. Ponownie wyszła za mąż  w 1945 roku. Wychowała 3 synów. Pod koniec życia zamieszkała u najmłodszego syna w Czarnymstoku. Tam zmarła. Była spod znaku Skorpiona. Jako model rzeźbiarski  została na frontonie schodów do kościoła w Radecznicy.[11]
Fot. 4 –  Balbina Błaszczak (data nieznana)  przed swoją płaskorzeźbą na frontonie schodów do kościoła [obecnie bazyliki mniejszej ]w Radecznicy, zbiory rodziny Zybała z Radecznicy
Odnośnie pożarnictwa w Radecznicy. Zapewne p. [Leszek] Balicki[12]  jest w posiadaniu pracy faktograficznej Mieczysława Skiby.[13] W pracy tej jest też mój cień, bo autor korzystał z mojej pomocy pisząc swoją pracę. Przekazałem ją do zbiorów naszej B – ki [Biblioteki].[14] Gdyby pani chciała z niej skorzystać to jest możliwość jej wypożyczenia w B – ce.
Jeszcze o fot. Anzelma Grygla. Nie koniecznie było mi ją zwracać. Kiedyś poszukując tej podobizny sprawiłem sobie kilka komputerowych fotek w zakładzie fotograficznym w Zamościu. Wtedy „wyczarowaliśmy” ks. o. Grygla ze zbiorowej fotografii na weselu  Poździkówny w Radecznicy w 1943 roku. Bardzo serdeczne stosunki łączyły mnie z ks. Gryglem jak był pracownikiem klasztoru i kapelanem kościoła w czasie, gdy ja pracowałem w ogrodzie naszych zakonników [Ojców Bernardynów] w latach 1945 – 1947 w Radecznicy.
I jeszcze jedno: niech Pani nie używa określenia br. przed imieniem Anzelma tylko ks. lub ks. o. (ksiądz ojciec). br – jest to nieścisłość zawodowa i społeczna. Kończę co wyżej, czekam na pytania z pani strony i służę pomocą w czym tylko będę mógł.
Fot. 5 –  o. Anzelm Grygiel (data nieznana), zbiory Rodziny Zybała
R3112004                       Serdecznie pozdrawiam          M i S.Z [Marianina i Stanisław Zybałowie]
Szanowna Pani                                                                                           Radecznica 1. 02. 2005
Odręcznie załatwiam to co trzeba. Odnośnie p. D. P. M [Danuty Powiłańskiej – Mazur][15] i  jej kwerendy. Nie wiem nic źródłowego o Janie Brandcie,[16] ale słyszałem o miejscu skąd był. Powiadali ludzie, jak byłem mały, że Smoryń od Brandta kupił ktoś o nazwisku Makowski. W czasie wojny na ten dom napadli bandyci, obrabowali napadniętych, a żonę Makowskiego zgwałcili, po tym ohydnym uczynku zabili ją.[17]
Fot. 6 – Fotografia nagrobna Honoraty Makowskiej, cmentarz w Trzęsinach, zbiory. R. Smoter – Grzeszkiewicz
Czas płynął, a ja żyłem dalej. Wreszcie po roku 1954 mój sąsiad, wtedy felczer, a dzisiaj [stan na rok 2005] komornik sądowy, ożenił się z córką Makowskiego[18] zamieszkując następnie w Lublinie. Żona mojego sąsiada już nie żyje, ale pozostała po niej progenitura. Być może, że o interesującej osobie ze Smorynia [Janie Brandcie] można się coś będzie dowiedzieć. Mój sąsiad, a zięć Makowskich, Antoni Górniak wraz z córką może coś o losach J. B. wiedzą. Tylko nie wiem jak pani do nich dotrze. Adres jest w książce telefonicznej woj. lubelskiego lub nr [telefonu] 52 69  746, ul. Kmicica 10. Więcej to chyba nie wiem nic.
Podaję dla p. Z. W [Zygmunta Wacha],[19] autor pamiętnika Franciszek Marchewka, tytuł Miasto w mojej świadomości. Rękopisu nigdzie nie opublikowano, poza fragmentem w Trybunie Wałbrzyskiej w latach 1974 – 1975. Całość liczy 1248 stron. Pamiętnik ten był wydarzeniem w tamtym czasie na Dolnym Śląsku, nawet w Gorajcu o tym czytano, gdyż krytycznie pisał o tamtejszym plebanie sprzed wojny. Pamiętnik został złożony w Zakładzie Socjologii Uniwersytetu Wrocławskiego  we Wrocławiu, ul. Koszarowa. Autorowi obiecywano, że zostanie wydany drukiem  –  nigdy do tego nie doszło. W roku 2003 córka autora pamiętnika wszczęła starania by go książkowo opublikować. Dotarła do niego w archiwum uniwersyteckim, i o dziwo podczas kartkowania zauważyła znaczny brak środkowej części, jak się następnie okazało, wyrwano [zapiski] z lat 1939 – 1944, to jest z okresu jak autor opisał pobyt w Radecznicy, gdy pracował w ogrodzie u zakonników bernardynów. Nastąpiła konsternacja i poszukiwanie. Ale nic nie dało się ustalić na okoliczność tego braku. Istnieje domniemanie, że ta część pamiętnika została wykradziona przez kogoś, kto znał środowisko, o którym był opis i nie chciał by wydarzenia te oglądały czasem światło dzienne.
Autor pamiętnika  oglądał wydarzenia okupacyjne w kościele, w klasztorze, we wsi, w ogrodzie i w lesie [w Radecznicy]. Znał wiele ludzi pro i anty, nawet podobno pomagał przechowywać wojskowy demobil, jak żołnierze się z nim rozstawali we wrześniu 1939 roku. Był też „pensjonariuszem” pewnych piwnic w Biłgoraju. Ale wojskowym nie był. Urodzony w 1918 roku. Na razie nic nie wiemy. Czy zdołamy się coś dowiedzieć? Zobaczymy.
A jeśli chodzi o laski. Ja mam swoją laskę,[20] nabytą w Lublinie w 1954 roku w czasie Centralnych Dożynek w tym mieście. Laska jest wyrobu góralskiego datowana rokiem. A ja teraz zrobiłem sobie na niej  drogę życiową znaczoną różnymi odznakami, które do mnie przywarły z tytułu moich „zasług”, osiągnięć i. t. p. Zamiast szabli lub rogów moja laska  zdobi moją chatę.
Jeśli chodzi o pana Chwiejdę [Jana]. Był to człowiek  lewicujący, jak to wtedy mówiono – wywrotowiec. Hitlerowcy aresztowali go 16 grudnia 1939 roku. W tym dniu aresztowali też mojego stryja Jana Z[ybałę?], który miał wyrok kryminalny. Posądzony był o zabójstwo mieszkańca Radecznicy. Zginął gdzieś w hitlerowskich katowniach tak, jak J. Ch. [Jan Chwiejda, zginął w Auschwitz]. Pamiętnego 16. XII. został też zabity przez hitlerowców Stanisław Cichocki, kolega mojego stryja. Trzej w/w [wyżej wymienieni]  byli  z Latyczyna.
Fot. 7  Jan Chwiejda (data nieznana), zbiory Zdzisława Kiepka
No widzi pani podobnych pogromów jak w Radecznicy było wiele. W Żółkiewce też. Była taka dekada, że wschód i zachód  oddalił się od siebie, a lukę tę wypełnili swoi. Ci [u] nas mniej, w Żółkiewce więcej. Ks. Płonka ładnie to opisał.[21] Ale wszystko było na idei hitleryzmu.
Z przyjacielskimi pozdrowieniami                Marianna i Stanisław Z.
Szanowna Pani !
Odzyskałem co nieco witalnego turgoru [napięcia] i spieszę do Pani z kwerendą odnośnie  ks. o. Hugolina Jana Ryby vel Kalińskiego. Według zapisów[22] wiem, że przybył do Radecznicy w II połowie 1941 roku. Był szeregowym kapłanem w klasztorze i nauczycielem religii w szkołach w Podlesiu i w Radecznicy. We wrześniu 1944 roku został kapelanem sióstr zakonnych w Klemensowie. W 1946 roku w sierpniu gwardianem  radecznickiego klasztoru. Kiedy wybył z Radecznicy nie wiem.
Co o nim słyszałem z tak zwanych słuchów: był przyzwoitym człowiekiem  i kapłanem,  ale nie chciał być kapelanem tak, jak ks. o. Wacław Płonka. Z mojego osobistego odczucia podzielam słuchy. Choć zwolnił mnie z pracy w ogrodzie (listopad 1946) to nie mam do niego pretensji, bo zrobił to na polecenie czynników patriotycznych.[23] miałem wtedy 16 lat. Za co był aresztowany i sądzony. Nie wiem. Z donosów wiem, że sympatyzował z ks. o. Julianem Kędziorem, który był konspiratorom WiN – u [Wolność i Niezawisłość] radził by porzucili konspirację  i podjęli pracę i naukę i nie czekali na Andersa, bo nawała [Rosjanie], która dotarł aż za Berlin zmoże i ich.
Fot. 8 – ks. o. Julian Kędzior, zbiory Rodziny Zybała
  1. Hugolin był ofiarą tragedii jaka zawisła nad Radecznicą. Nie chciał być „Robakiem”,[24] ale musiał bo taki był podły czas. Cierpiał, bo do kapłaństwa dorzucono mu kapelaństwo w nowym [środowisku], którego wielu nie chciało. Podobno po wyjściu z więzienia wystąpił z Zakonu i poszedł do duchowieństwa diecezjalnego i tam należy szukać jego dalszych losów. Zakon od tej pory stracił z nim łączność, a on za radecznicką przysługę też nie utrzymuje więzi z brązowymi habitami.[25]
Urodzony w 1913 roku zapewne już nie żyje. Jego poprzednik na gwardianturze [na stanowisku gwardiana] w Radecznicy ur. w 1912 roku zmarł w Radomiu w 1967 r. Ks. o H. J. Ryba w nowym wcieleniu diecezjalnym zawieruszył się gdzieś na Kujawach lub Mazowszu (Włocławek, Płock). Dorobkiem kapłańskim HJR [Hugolina Jana Ryby] są radecznickie dzwony „Antoni” i „Franciszek”  konsekrowane w 1948 roku. Niech pani poprawi nazwisko Rubina Wajnsztoka na Weistuch. Strony jeszcze nie oglądałem. Zaburzenia wzrokowe.
Pozdrawiam               S. Z
R17062005
Pani Regino !
Kiedy mnie Pani „ścigała” w ważnej potrzebie, ale się nie zgłosiłem bo telefon leżał poza zasięgiem mojego słuchu i nie załatwiłem pani kwerendy. Bardzo szkoda, gdyby zdarzyło się, że mogę się przydać w Pani dociekaniach i pracy to może Pani „ścigać” mnie elektronicznie, podaję adres: laurasznitowska@interia.pl. Nad urządzeniem tym czuwa bezustannie mój wnuk Przemysław Sznitowski i każdą zaszłość przekaże mi i odwrotnie. Wczoraj zgłosił się do mnie p. Z [bigniew]  Puklicki z Kostrzyna w sprawie Pani znanej.[26] Dziś załatwiłem mu kwerendę. Zapowiada, że odwiedzi radecznickie Roztocze. Zbieram pochwały pod pani adresem za stronę internetową z: Belgii, Niemiec, Szwecji. Jest już rok 2006. Co się zanosi w Zamojskim Kwartalniku Kulturalnym?[27]
R08022006                    Pozdrawiam   Zybała
Fot. 9 – o. Stefan Puklicki (I rząd na dole, 5 od lewej strony), zbiory Rodziny Zybała
Pani Regino
Przesłałem do Pani „skrzynki” [na mejla reggina@o2.pl] skanokopię fotografii Szkoły Podstawowej w Podlesiu Dużym wcześniej z R. [adecznicy] tej z 1896 r. dobudówkę z 1948 ?.[28] Na razie jestem nieco ograniczony w poruszaniu się po terenie. Wzrok mi zaszwankował i muszę poddawać się okulistycznym wymogom i siedzę w domu, ale myślą nie jestem ograniczony i daję znać o sobie.
  1. 03. ekipa redakcyjna z „Karty” nawiedziła B – tekę [Bibliotekę] w sprawie Pani już znanej.[29] Przy tym proszono mnie o pozwolenie „grzebania „się w kronice [Kronice Gminy Radecznica] i skanowanie zdjęć. Nie znam się na prawie autorskim, i nie wiem jak to jest. Czy każdy kto chce skorzystać z „dobrodziejstw” Kroniki musi mnie pytać o pozwolenie ? A jak ja nie zgodzę się, to ten dokument staje się tabu, czy wiąże się to z pewną operacją finansową czy inną. Jaki przepis reguluje te sprawy, i czy ja mam pobierać jakieś tantiemy. Ja zebrałem dołączone w Kronice materiały i opisałem zaszłości, zdarzenia i. t. p. Urząd Gminy wypłacił mi określone honorarium za to, co zrobiłem i pracę tę złożyłem w bibliotece, by służyła potrzebom naukowym, rozrywkowym i innym wg. woli  sięgających do tych zapisów popartych fotografią, dokumentem urzędowym, relacją, wykresem, aforyzmem.
I jeszcze jedno. Pani jako twórca Słownika Ordynacji Zamojskiej,[30] może zetknęła się z nazwiskiem Sobolewski, Sobolewska. Chodzi mi o taką sprawę: w 1884 roku w Radecznicy osiadł jako pisarz gminny, nauczyciel Jan (Iwan) Łopatyński. Z  relacji mówionych był on tu do około 1906 roku. Potem wybył do Szczebrzeszyna i zmarł tam w latach 1940 – tych. Był prawosławny (ur. ok. 1840 roku). W Radecznicy był pisarzem gminy, wójtem gminy i sędzią sądu gminnego IV okręgu pow.[iatu ] zam.[ojskiego]. W  Radecznicy był podobno żonaty z Sobolewską z Podlesia. Domniemywam, że mogła być córką pracownika w Leśniczówce w Podlesiu, bowiem w pewnym okresie w siedzibie Leśniczówki odbywały się rozprawy sądowe ludności gdy sędzią był Łopatyński. Domniemywam też, że żoną Łopatyńskiego była córka leśniczego Sobolewskiego. Mam też ustne przekazy, że w Radecznicy zmarła córka Łopatyńskiego  (rzeczywiście tu urodzona II. 1885 r.) Zofia i pochowana przy południowym murze schodów [wejściowych do obecnej bazyliki mniejszej pw. św. Antoniego] obok nagrobków Jaworskich i o. Krystofora,[31] kapelana monaszek w 1897 r. Chodzi mi o to, czy w służbie ordynackiej był człowiek o nazwisku Sobolewski. Łopatyńska z Sobolewskich podobno zmarła w Zamościu w nieokreślonym czasie, ale nie później niż Łopatyński. Chociaż…?
R28.03.2006       Serdecznie pozdrawiam i życzę radosnej wiosny    Stanisław Zybała
Szanowna Pani
Spełniam pani prośbę i podaję co wiem. Stanisława Kowalik z domu Tomaszewska z Sąsiadki[32] była czytelniczką B – ki [Biblioteki] w Radecznicy w czasie jak pracowała w Urzędzie Gromadzkim w Radecznicy (nie pomnę w którym roku), jako agronom. Z Urzędu przeszła do pracy na stanowisko kierownika gospodarstwa rolnego w Państwowym Szpitalu [Psychiatrycznym]. Była osobą oczytaną i świetną gawędziarką. Będąc w B – ce lubiła sobie porozmawiać o aktualnych sprawach, o nowościach wydawniczych oraz o klasykach literatury nie tylko polskiej. Jej mąż był nauczycielem. Napisał nawet pracę licencjacką o Radecznicy chyba pod tytułem Osada Radecznicka  (jest w B – ce). Kowalikowie mieszkali na osiedlu przyszpitalnym, które Kowalikowa nazywała czegoś osiedle Jaśmin. Z Radecznicy wyjechali do Szczebrzeszyna i tu moja wiedza o nich urywa się. Aha, ja pisząc przewodnik po Radecznicy[33]  użyłem określenia Jaśmin do nazwania osiedla na którym mieszkam.
I jeszcze jedno, skoro jest już Pani w szeregach kombatantów,[34] to posyłam Pani skrót wydarzeń powstania radecznickiego w lipcu 1944 roku a także na odwrocie tegoż wykaz bohaterów bratobójczych zmagań po 25 lipca 1944 do stycznia 1947. Smutny był to czas i grzeszny, bo ludzie potracili głowy i robili rzeczy wysoce nieetyczne. [   ] o powstaniu napisałem kiedyś na prośbę jakiegoś ucznia , ale ten nie zgłosił się po jego odbiór. Toto – dziś przekazuję pani, może się na coś przyda.[35]
R16062006          Łączę pozdrowienia        Z
Szanowna Pani !
Przesyłam pani to, co przegapiłem skrybując  [pisząc] mój chałupniczy Przewodnik turystyczny po Radecznicy.[36] Rzeczywiście tak bez określenia miejsca i trasy wędrowniczej to czysta fantazja. Na tle geodezyjnego wykresu określiłem miejsca to opisałem i teraz można „człapać” ścieżkami miedzami i spojrzeć gdzie rosną grzyby na Latyckim Grzebieniu, albo gdzie ekumenicznie [na wspólnym cmentarzu] odpoczywają żołnierze z I wojny światowej[37] lub bez kadiszu pogrzebani ludzie [Żydzi].
Fot 10. Plan cmentarza wojennego przy drodze Radecznica – Podlesie Małe, udostępniony przez pracownika   Urzędu Gminy w Radecznicy
I jeszcze jeden akcent judaistyczno – chrześcijanski. W 1942 r. w czasie nie tylko radecznickiego Holocaustu zdarzył się taki przypadek. Wśród radecznickich duchownych był tercjarz Władysław Żwirek, powszechnie nazywany bratem Piusem. Tenże brat Pius pod przykrywką ministrantury [przygotowania młodych chłopców do posługi w kościele podczas odprawianych nabożeństw] prowadził  w R.[adecznicy]  tajne harcerstwo i żył pełnią życia Podziemnego Państwa Polskiego.[38]
Fot. 11 –  Brat Pius (Władysław   Żwirek) ze swoim zastępem na klasztornym cmentarzu w Lasku. Pierwszy z lewej Cz. A. Rekiel, zbiory Jerzego Zawiślaka
Jako człowiek i oblat[39]  przeżył dramat mordowania ludzi wyznania mojżeszowego. Gdy w październiku 1942 roku hitlerowcy aresztowali ponad 20 – ro Żydów i chwilowo przetrzymywali ich w areszcie gminnym (kozie) brat Pius poszedł do aresztowanych ze słowem ewangelizacyjnej pociechy (podobne to było do mroków średniowiecza, jak Żydów przed ścięciem chrzczono) odmówienia niektórych modlitw (może i kadiszu) i ewentualnego chrztu. Czy ochrzcił kogo? – nie wiem, ale przekazujący tę wiadomość przychylił się do tego, że tak. Był w pomieszczeniu przetrzymywanych. Rozmawiał z nimi i przygotowywał ich na drogę do wieczności. Na okoliczność tego nie zostawił żadnego pisanego wspomnienia.  Już jako brat Pius wstąpił do  Zakonu Bernardynów w 1945 roku. Świecenia kapłańskie przyjął w czerwcu 1949 roku. Był zakonnym księdzem o imieniu Stefan. Czy miał kanoniczne umocowania  chrztu w 1942 roku? – a jako ksiądz zachowanie pewnych tajemnic ? Sądzę, że moc chrztu z wody miał. Sądzę też, że w obliczu śmierci niektórzy lub wszyscy zatrzymani przyjęli posługę tercjarza Żwirka – br. Piusa i odeszli z tego świata choć w połowie judeo – chrześcijanami. Z tej przyczyny miejsca miejsca bezkadiszowych pochówków  oznaczyłem rysunkiem menory na szlaku turystycznym.
Fot. 12. – Odręczny rysunek Stanisława Zybały z zaznaczeniem miejsc pochówków ludności żydowskiej w Radecznicy (kserokopia),  zbiory R. Smoter – Grzeszkiewicz
Tercjarz Żwirek brat Pius, a następnie ks. Stefan Żwirek zmarł w 2006 roku. Bezkadiszowe mogiły nie są oznakowane czymkolwiek, poza tą która jest przy ul. B. Prusa, nieopodal kaplicy na wodzie.[40]
R0608.2007. S.Z                Pozdrawiam    Z
„Ochrzczeni” przez br. Piusa spoczywają w wąwozie k. Gajówki u styku ulic Gwarnej i Parkowej przy szlaku od punktu wysokościowego 273, 2 m. n. p. m do wsi.[41]
 
Pani Regino !
Nie pamiętam co podałem Pani o Sielskiej Dolinie. Ja na wieść o tym, że powstało takie Stowarzyszenie naściboliłem [napisałem]  sobie tak zwaną Dworską Dolinę i podałem Pani na skrzynkę inf. [e – mail]. Teraz wysyłam folder i podaję Zarząd S. D [Sielskiej Doliny]. Przewodniczący – Edward Komornik z Gorajca (Dzieleckiego) Zagrobli Kolonii,[42] zastępcy: prof. Jan Kurek,[43] Stanisław Ferenc z Zaburza, Tadeusz Mogielnicki z Gorajca – Starej Wsi i Marian Śliczniok z Mokregolipia.[44] Skarbnicy: Jan Osman, Paulin Łapiński. Kronikarz: Stanisław Dziura, Komisja Rewizyjna: Waldemar Pasek, Piotr Kawucha, Bożena Chadam. siedziba S.D jest Zaburze. Pierwsza działalność to wydanie folderu. Więcej nic nie wiem..
Pozdrawiam S. Z   R01072008            S
Dotąd zbierano się u M. Ślicznioka w jego gospodarstwie pszczelarskim.
***
Dworska Dolina w Latyczynie
Latyczyn, starożytna wieś roztoczańska o nieustalonym początku swego istnienia i pochodzenia nazwy. Jak wiele innych wsi w sąsiedztwie, istniała już w czasach neolitycznych i jeszcze niepiśmiennej erze, miała swój określony obszar i urozmaicony pod względem urzeźbienia krajobraz.
Obszar ten znaczył się dwoma głównymi dolinami, zwanymi w czasach gdy znano już pismo Dolina Łyśca i Dolina Dworska. Dolina Łyśca otaczała Latyczyn od południa, a Dolina Dworska od północy. Od wschodu obszar wsi oblewała rzeka Gorajec, do której z zachodu zmierzał ciek strugi źródlanej, wypływający spod wzniesienia zwanego lokalnie „Zamczysko” przy Świętej Łączce,[45] od zachodu Latyczyn tonął w gęstwinie lasów, które również posiadają lokalne nazwy: Łysiec, Przymiecki, Grzebień, Latycki, Zaporskie Osłonie i Cielęce, od północy w końcu Doliny przy Pałysowej Drodze. W roku 1527 było tutaj 66 domów i 409 mieszkańców.
Już w XVI wieku Latyczyn wspominany był jako wieś pograniczna województwa lubelskiego. Według danych z 1884 roku Latyczyn, wieś i folwark zlokalizowane w powiecie zamojskim, gminie Radecznica, parafii Mokrelipie leży o 34 wiorst na zachód od Zamościa, w górzystej okolicy, ugajonej lasami, odległe od Janowa [Lubelskiego] wiorst 30, od Biłgoraja wiorst 35 i od gminy wiorst 5. Wioska liczy domów dworskich 2, włościańskich 73 i 448 mieszkańców, katolików. Włościanie posiadali 386 mórg ziemi ornej, 589 mórg łąk – razem 975 mórg powierzchni użytkowej; folwark Latyczyn należał do dóbr Gorajec. Najbliższa stacja kolejowa to Szczebrzeszyn.[46]
***
Dworska Dolina bierze swój początek w strefie leśnej pod Hosznią Ordynacką[47] i ciągnie się na wschód poszarpanymi zaniżeniami gruntowymi między Łyścem z zagajnikiem – wyłania się z tego leśno gruntowego archaiku (nazwa użyta przeze mnie dla podkreślenia waloru krajobrazu, zda się nietkniętego przez cywilizację) przed polami Doliny, tworząc otwarta przestrzeń pól uprawnych: po lewej grunty byłego folwarku Latyczyn, a po prawej grunty odwiecznej i poukazowej wsi.
Dnem Doliny biegnie droga od lasu do wsi – tutaj rozwidla się w kierunku północnym do Radecznicy, a na południe do Latyczyna i dalej w stronę Chłopkowa. Dolina kończy się u rozbiegu dróg rozległa deltą łąk ciągnących się na wschodzie do granic Zaburza, w pewnym miejscu przeciętych korytem rzeki Gorajec, która płynąc nieopodal Radecznicy wpada do rzeki Por w Zakłodziu. Ukształtowanie terenu i szata roślinna obszaru Latyczyna i jego Dworskiej Doliny są bardzo malownicze, lasy bogate w grzyby – występuje tutaj także muchomor sromotnikowy.
Dolina Dworska w odległych czasach stanowiła teren pastwiskowo – rolny, nie zamieszkały na stałe i nie zabudowany. Tak działo się do początków XVII wieku. W latach 1602-1605 Latyczyn będący w rękach rycerskiego rodu Smogorzewskich[48] przeszedł w posiadanie Ordynacji Zamoyskiej i wówczas zmienia się struktura zagospodarowania tego obszaru. Odtąd władający obszarem od Doliny do Doliny Latyczyńscy ze Smogorzewskich opuścili wieś i swoje siedlisko koło Świętej Łączki, a nowy pan po swojemu urządził swoją realność zwaną Latyczynem. Wieś podporządkowano nowemu ładowi i dziejba wsi i Doliny zaczęła się toczyć pod nowym herbem Jelita, po ustąpionym Hołobok.
Na łąkach wzniesiono zabudowania folwarczne z domem mieszkalnym dla dzierżawcy.[49] Grunty orne po stronie osłonnej Doliny i równinne nad deltą łąk oraz użytki zielone wprzężono w tok działalności folwarcznej. We wsi zbudowano młyn wodny, którego ostatnim dzierżawcą był Bronisław Czajkowski. Folwark ordynacki w Latyczynie pod różnymi nazwami istniał do 1928 roku, po tym czasie uległ parcelacji, a jego grunty wykupili: Jan Paszko, Marcin Krukowski, Jan Harkot, Michał Wypych, Kazimierz Kozioł, Tomasz Krawiec, Paweł Rydz, Stanisław Mielnik, Józef Kołodziej, Stanisław Tetlak, Błażej Żywot, Józef Radzik, Paweł Zwolak, Paweł Buśko.
Tak oto Dolina Dworska w Latyczynie zmieniła się w Kolonię Latyczyn, gdzie nowi właściciele niebawem pobudowali się drążąc tuż przy domu ocembrowaną lub pompową studnie. Ostatnim dzierżawcą folwarku ordynackiego była rodzina Świderskich. Rózie –  wspominany latyczyński folwark istniał 526 lat; jego działalność zawsze wspierały istniejące we wsi dwie karczmy ordynackie.
Dworska Dolina w porze wiosennych roztopów i ulewnych deszczy staje się rozlewiskiem zmieniającym się w wartki strumień, spływający do rzeki Gorajec i dalej, hen w stronę Zakłodzia.
By poznać ten ciek w porze suchej można zorganizować sobie wycieczkę krajoznawczą rozpoczynając ją od ruin kościoła z 1403 roku,[50] dzieła architektonicznego J. F. Dziekońskiego w Mokremlipiu. Po obejrzeniu mokrolipskich zabytków i refleksji na terenie nieistniejącego już wokół obecnego kościoła cmentarzyskiem z XIV wieku (zachował się jedynie nagrobek Piotra i Tekli Grabowskich, byłych dziedziców Sułowa). Udając się do Radecznicy zatrzymujemy się przy moście nr 7[51] – w przeszłości stała przy tym moście karawaka (krzyż epidemiczny), obecnie zamieniony na krzyż łaciński kowalskiej roboty. Z miejsca na moście udajemy się ku drugiemu mostowi – nr 6.[52]
Idąc, jak się wyżej rzekło, po prawej stronie spotykamy „wspinaczkę pstrągów i lipieni” w korycie rzeki. Dawniej w tym miejscu był podobno młyn o jednym kamieniu. Od „pstrągowni” idziemy dalej na południe i po lewej spotykamy wyspę łąkową zadrzewioną czeremchami oraz stojącą tam kapliczkę.[53] Ustne przekazy podają, że przed dawnymi laty było to miejsce kultowe naszych przodków, takie jak przy Świętej Łączce w Latyczynie, a spod wschodniego stoku tego pagórka sączyła się woda, którą czerpali jako pitną mieszkańcy Uśca (dziś południowa dzielnica Radecznicy).
Istnieje także legenda, że na wyspie ukryty był skarb powstańczy z 1863 roku. Penetrując to uroczysko znalazłem w zaroślach dwumetrowej długości żelazny szpikulec, ostro zakończony, z uchwytem jak u szabli, co sugerowałoby, że ktoś czegoś szukał kłując ziemię…
Na wyspie tej w okresie okupacji hitlerowskie pogrzebano dwoje ludzi – małżeństwo Katarzynę i Bronisława Jachymków z Podlesie Dużego. W 1943 roku zostali zabici przy moście nr 6 przez turobińskich „śmiertelników”[54] i z ich rozkazu zostali na wyspie pogrzebani. Po lipcu 1944 roku pogrzebani tu podlesianie zostali ekshumowani i ponownie pogrzebani na cmentarzu w Mokremlipiu.
Z wyspy św. Jana idziemy do mostu nr 6, przechodząc przez niego skręcamy w lewo udając się na zachód ku wsi i Dolinie. Idąc, po prawej spotykamy drewniany młyn motorowy należący do rodziny Wojciecha Bulaka. Młyn ten urozmaica krajobraz doliny rzeki Gorajec od roku 1936. Zatrzymując się przy młynie spostrzegamy na północnym zachodzie siedlisko dawnego folwarku Latyczyn, znaczone ubogą roślinnością drzewiastą, pozostałą po ostatnio mieszkającym tam Janie Paszko, który gospodarował na resztówce w latach osiemdziesiątych ubiegłego stulecia. Po folwarku nie pozostały żadne znaki.
Od młyna idziemy w kierunku zachodnim, w pewnym miejscu po lewej stronie oglądamy „smutny koniec” rolnictwa socjalistycznego. Jest to murowany budynek Zakładu Usług Mechanizacyjno-Chemizacyjnych Spółdzielni Kółek Rolniczych w Radecznicy, rozwiązany po zmianach ustrojowych w Polsce w 1989 roku.
Z łąkowej strefy dolinnej na skrzyżowaniu dróg wchodzimy w polno-leśny obszar Dworskiej Doliny. Po prawej wita nas kilka zabudowań wiejskich. Za nimi na zachód rozpoczyna się Kolonia Dworska powstała po 1928 roku. W tej włościańskiej „przed kolonii” 27 września 1944 roku zginął pekawuenowski wójt gminy Radecznica – Stanisław Szczerba. W roku 1911 na przedpolu Kolonii postawiono kamienny krzyż. Jego fundatorami byli dwaj mieszkańcy Latyczyna – Tuzin i Woźnica; obecnie nie stoi na swoim macierzystym miejscu – spod zabudowań Skoczylasów został przeniesiony w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku w inne miejsce – ustawiono go przy drodze prowadzącej w głąb Kolonii. Od krzyżowego miejsca dalej na zachód żadnego innego obiektu oprócz zabudowań gospodarczych nie ma.
Na uwagę zasługuje gospodarstwo rodziny Koziołów – ojciec i dwaj synowie uprawiali rymarstwo, ich sąsiad Tetlak kopał i drążył studnie, pozostali prowadzili gospodarstwa rolne posyłając swoje dzieci do szkół – w tej sytuacji wielu potomków pierwszych kolonistów dopracowało się nawet cenzusów uniwersyteckich w sferze nauki i usług.
Idąc początkowo drogą asfaltową, a następnie gruntową w stronę lasku podziwiamy krajobraz dolinny po lewej i prawej stronie, rozmyślamy jednocześnie, jak ciężka była praca żeńców, kopaczy, oraczy i wozaków… Szkoda, ze dzierżawca Latyczyna nie był Szymon Szymonowicz, bo być może opisał by tutejszych żeńców czy bandosów. Nie jest to jednak przegrana sprawa – żyje obecnie w siedlisku Kazimierza Kozioła jego synowa – Waleria Kozłowa (żona Leona). Nie raz pisze rymy, to i o swojej Dolinie, jak Szymonowicz jakieś strofy ułożyć może. Od lat pisze różne rymowanki na laurkach imieninowych, urodzinowych, na cześć… i z okazji… a nawet pean pod adresem wójta gminy napisała (jak zbudowano odcinek asfaltu w głąb Doliny…).
Radości i smutków mieszkańców Doliny nie będę opisywał, bo nie uczestniczyłem w życiu tego środowiska. Mogę tylko wspomnieć jak ciężko przeżyli koloniści śmierć Ziutka Rydza i jego żony. Był on pierwszym komendantem Placówki BCh w Latyczynie. Rydzowie zginęli w niewyjaśnionych dotąd okolicznościach, podobnie jak rodzina Jana Grygiela z Gorajca, także związana z Ruchem Oporu.
Inny przypadek czasów Generalnego Gubernatorstwa: 23 (?) grudnia 1942 roku przez Kolonię przewaliła się wataha żandarmów z Turobina siejąc strach i obawę mieszkańców o utratę życia. „Śmiertelnicy” spenetrowali Kolonię poczynając od zabudowań Krukowskiego do Zwolaka i stąd udali się ku Pałysowej Drodze i dalej w II Doły Radecznickie. W Wąwozie Powstańców napadli na ziemiankę, w której ukrywali się latyczyńscy, zaporscy i radeczniccy Żydzi, razem 10 osób. Wszystkich wymordowali. Po tym zbrodniczym uczynku powrócili znów na Kolonię rozkazując mieszkańcom by pogrzebali zabitych.
Podleśna część Dworskiej Doliny i Kolonia Latyczyn, w końcowej fazie okupacji hitlerowskiej stanowiły bardzo skuteczne zaplecze dla Ruchu Oporu (AK, BCh) – tu często ukrywali się lub odpoczywali różnej rangi konspiratorzy, tutaj lizali rany otrzymane w potyczkach. W końcowej fazie okupacji Kolonia stała się podręcznym magazynem pierwszej potrzeby. Stąd czerpano wodę dla potrzeb kuchennych i sanitarnych w leśnej szkole podoficerskiej zlokalizowanej na uroczysku Lasu Latyckiego, nazwanym w przyszłości Placówką.
Szkoła na Placówce funkcjonowała od kwietnia do lipca 1944 roku. Tu odbywały się nabożeństwa i capstrzyki, występy artystyczne i popisy sprawnościowe. 28 maja 1944 roku z licznym udziałem miejscowej ludności odbyło się pierwsze święto Zielonych Świątek, stąd ponad 100 osobowa kompania wyruszyła na drugi dzień do Zaburza by wziąć udział w obchodach drugiego dnia tegoż Święta zorganizowanych w Zaburzu.
W Latyckim Lesie na Placówce krzepła Rzeczpospolita Radecznicka; Placówka utrzymywała ścisły kontakt z IV Fortem w Łyścu i tutejszą kompanią „Podkowy” i „Zapory”. 26 lipca 1944 roku ustał łopot sztandaru polskiego na Placówce, który odtąd zawisł na dziedzińcu Radecznickiego Miasteczka przy kaplicy św. Franciszka. Przeniesienia sztandaru z lasu do wsi nie doczekali byli partyzanci, a już poscaleniowi żołnierze W. P – Władysław Maciąg i Eugeniusz Piwowarek – zginęli w powstaniu radecznickim 25 lipca 1944 roku w Radecznicy. Cześć ich pamięci!
Radecznica, dnia 27 maja 2008 roku.
Do napisanego powyżej listu Stanisław Zybała dołączył także wiersz autorstwa Joanny Wachowicz[55] z dopiskiem: Pani J. Wachowicz jest pracownikiem U[rzędu] Gminy Radecznica na stanowisku sekretarki. Na razie pisze do szuflady. Pierwszym krytykiem jej utworów jest moja córka Laura, a publicznie nie wiem kto. Następnym niech będzie Pani.
Ona i ja
Między wszystkim i nicością
ale raczej bliżej ciepła
Między końcem a początkiem
ale w samym środku serca
Między niebem a wodą
ale tu przy świętym Antonim
Moja miłość Radecznica
 
Dla niej tu jestem
podobna do wszystkich, a zupełnie inna
Smutna a z poczuciem humoru
myśląca a mówiąca bzdury
Trochę stara, ale jeszcze młoda
ufająca i bezsilna
Rozmodlona i bezwstydna
Jestem…
 
Jestem w majową noc, gdy rechocą żaby
aż trudno zasnąć
Gdy płaczą sześciolatki
pozostawione w szkole przez rodziców
Gdy przemokną mi kozaki
bo chodniki nie odśnieżone
Jestem, bo chcę
Moja miłość Radecznica
 
Radecznica, dnia 07.06. 2008
  
Wiersz zamieszczony na portalu Nasza Klasa
Pani Regino
Ja w sprawie księżnej Elżbiety, siostry ostatniej cesarzowej Rosji. Chodzi mi o jej datę urodzenia i śmierci i jak to się ma narodowościowo. Według zapisów encyklopedycznych siostra księżnej Elżbiety była księżniczką heską. Alicja Wiktoria Hessen Darmsztadtt, ur. 1872 roku, zm. 1918. Wynika z tego, że była Niemką. Czy księżna Elżbieta też była Niemką i jakie nosiła nazwisko i w którym roku została pogrzebana w Radecznicy? O jej miejscu pogrzebania opowiadali mi liczni mieszkańcy Radecznicy, którzy widzieli nagrobek w krypcie kaplicy, a nawet Jan Łupina z Zaporza to mi narysował bryłę sylwetki kaplicy.[56] Resztę już Pani wie.
R.7042009                 Pozdrawiam S. Z
Pani Regino!
Proszę o „Powstanie radecznickie”[57] jak że mom [mam] „silne” zapotrzebowanie  na niego, a szczególnie chodzi mi o dwie ostatnie strony, których w swoim oryginale nie mam. Odkrył mnie z moim „ściboleniem” [pisaniem] pewien radeczniczanin, który chce mieć w swoim domu to, co ja napisałem, a w znacznej mierze w tekście występuje jego rodzina. Ów obecny lublinian [lubelak] jest emerytem i deklaruje skłonność do Towarzystwa Miłośników Radecznicy.[58]
R30112009                 Pozdrawiam         Z
Opracowała Regina Smoter – Grzeszkiewicz
  
[1]  Na ten temat napisaliśmy wspólnie ze Stanisławem Zybałą niewielką pracę Prawosławni i grekokatolicy na terenie gminy Radecznica, Szczebrzeszyn 2009. W roku 2016 opublikowałam także niewielką pracę zatytułowaną Prawosławni w Radecznicy XIX – pocz. XX w. w świetle materiałów archiwalnych (Szczebrzeszyn).
[2]     Chrzest Polski w 966 roku.
[3]     Hospody pomyłuj… (Panie zmiłuj się…), początkowe słowa pieśni śpiewane na rozpoczęcie liturgii w cerkwi prawosławnej.
[4]     Opis prawosławnego klasztoru w Radecznicy [w] Pamiatnaja  Kniżki Ljublinskoj Guberni,  Ljublin 1903 s. 126 – 136.
[5]     Biskup Abel, świeckie imię Andrzej Popławski, polski duchowny prawosławny, arcybiskup, ordynariusz diecezji  lubelsko – chełmskiej, urodzony 8 IV. 1958 roku. Chirotonia biskupia  (święcenie na biskupa) 25 marca 1989 roku.
[6]     Sakowicz Krystofor (1833 Swiatec – 15 luty 1897 Radecznica),  przełożony monasteru św. Antoniego w Radecznicy w latach 1891 – 1897. Pochowany jest na przykościelnym cmentarzu pod murem kamiennych schodów. W swoim dorobku literackim pozostawił tekst na nabożeństwa na Wielki Piątek Krestnaja pieśń.  O ojcu Krystoforze napisano także w Opisie prawosławnego klasztoru w Radecznicy [w:] Pamiatnaja  Kniżka  Ljublinskoj Guberni”, Ljublin 1903 s. 126 – 127 – Ojciec zakonny Christofor posiadający dobre (miłujące) serce wszystkim szczerze zarządzał. Pochowany jest w pobliżu klasztoru, a pamięć o nim czczą nie tylko prawosławni, ale i katolicy.
[7]     Siostry prawosławne przybyły do Radecznicy w 1899 roku. Z leśnińskiego klasztoru przywieziono kilka sióstr, które złożyły już ślubu wieczyste, oraz kilka nowicjuszek. Zarządzanie klasztorem powierzono mniszce Afanasji. Nie minęły dwa lata od założenia żeńskiego klasztoru, jak w obrębie jego zabudowań powstał nowy, piękny budynek szkoła – schronisko,  w tym samym budynku urządzono również aptekę – lecznicę, aby dzieci przebywające w szkole – schronisku mogły uczestniczyć w służbie cerkiewnej zadbano o ocieplenie cerkwi. Szkoła, wysoki, jasny budynek zbudowany został z drewna. Mieściły się w nim sale lekcyjne, dziecięce sypialnie, stołówka, oraz apteka – lecznica. W schronisku znalazło  opiekę do 100 dzieci w wieku od 3 – 14 lat, były to  przeważnie dziewczynki, a także kilku małych chłopców, którzy trafili tutaj na skutek szczególnych okoliczności, jako zupełne sieroty. Zakonnice nie odmawiały  przyjęcia nikomu, kto zastukał do ich drzwi. Niektórzy wieśniacy oddawali  swoje dzieci do klasztoru po to, by otrzymały chrześcijańskie wychowanie w duchu Prawosławnego Kościoła, wg. Opis prawosławnego klasztoru… dz. cyt., s. 126 – 136.
[8]     Archiwum Państwowe w Zamościu, Zbiory Stanisława Zybały,  Imienny wykaz osób z terenu gminy Radecznica, które skorzystały  z ukazu Tolerancyjnego z 17 (30) sierpnia 1905 roku [w:] Дъло Упрравленія Гмины Радечница Замотского Уъзда, Настоятель Мокролипского РК [Rzymsko – Katolickiego]  Прихода  Замотского Уъзда, № 86,1906 г.
[9]     Rękopis w zbiorach Biblioteki Publicznej Gminy Radecznica w Radecznicy.
[10]    Radecznica, Mokrelipie, Gorajec – Zagroble, Trzęsiny.
[11]    W roku 1936 pozowała do rzeźby żniwiarki, którą Jakób Juszczyk zamieścił na frontonie schodów wiodących do radecznickiego sanktuarium pod wezwaniem św. Antoniego.
[12]    Prowadziłam z nim korespondencję mejlową. Przekazał mi w maszynopisie opracowanie o Żurawnicy, ponieważ praca nie zawiera przypisów, co nie pozwala na potwierdzenie jej wiarygodności, nadesłany tekst pomimo zgody na publikację pozostaje w moim posiadaniu.
[13]    S. Zybała miał na uwadze Straże pożarne na Zamojszczyźnie, Zamość 1996.
[14]    S. Zybała, OSP Radecznica s. 18, maszynopis A5.
[15]    Danuta Powiłańska – Mazur, pracownik działu Etnografii wówczas jeszcze Muzeum na Zamku w Lublinie (obecnie Muzeum Narodowe w Lublinie) kontaktowała się ze mną w trakcie pisania  artykułu o Janie Brandcie  ze Smorynia – ukazał się w Twórczości Ludowej  R. XX, Nr 1 – 4 (60) 2005, s. 104 – 105,  Jan Brandt (1861 – 1911). Ziemianin, regionalista , działacz społeczny.
[16]    Brandt Jan Apolinary (23. VI. 1861 – 3. IX. 1911), regionalista, właściciel folwarku Smoryń, współpracował z grupą włościan z Mokregolipia: znanymi z nazwiska Krukowskim, Flokiem, Ferensem, Paszkiem, Wypychem, Jezierskim oraz Józefem Kłodnickim, zaangażowanymi w działalność polityczną. W 1906 roku odbył się ich proces, opisany później przez Z. Klukowskiego, Proces polityczny włościan gminy Radecznica powiatu zamojskiego w latach 1906 – 1907 [w:] Teka Zamojska  nr 2 (6) / 1939).  Jan A. Brandt organizował we Frampolu odczyty i wykłady otwarte z zakresu rolnictwa, pszczelarstwa i hodowli. Słuchaczami byli okoliczni chłopi i mieszczanie –  rolnicy. W roku 1901 przywiózł na Wystawę Rolniczo – Przemysłową do Lublina mieszkańca wsi Gorajec  – Zastawie (gmina Radecznica) mierzącego 2 m, 24 cm. wzrostu Walentego Szczepanka. Mężczyznę sfotografowano. Zdjęcie zostało później opublikowane na łamach Wisły. Miesięcznika geograficzno – etnograficznego  – J. Brandt, Drobne wiadomości z dziedziny antropologi (z materiałów nadesłanych na Wystawę Rolniczo – Przemysłową w Lublinie, 1901 r.)[w:] Wisła 1902, t. XVI, z. 3. Jan  Brandt jest także autem szkicu Lud z okolic Smorynia w pow. biłgorajskim [w:]  Wisła Nr 17/ 1903.
[17]    Miała na imię Honorata,  pochowana jest na cmentarzu parafii pw. Św. Jana Chrzciciela w Trzęsinach.
[18]    Wg. relacji Janiny Sitarz z Trzęsin (2006 rok), Makowscy mieli dwie córki. W czasie gdy ich dom w Smoryniu  napadli bandyci, mąż Honoraty przebywał w obozie pracy w Dylach k. Biłgoraja, aresztowany przez Niemców za to, że nie odstawił kontyngentu.
[19]    Z. Wach napisał na moją stronę www.republika.pl/horajce : Komentarz do wspomnień Jana Polskiego – „Strumyka”.
[20]    Nie pamiętam przy jakiej okazji poruszaliśmy ten temat.
[21]    Ks. Józef Wacław Płonka, Wspomnienia z lat 1939 – 1946. Oryginał wspomnień w zbiorach Archiwum Prowincji OO. Bernardynów w Krakowie, kserokopia w zbiorach Biblioteki Publicznej Gminy Radecznica w Radecznicy.
[22]    S. Zybała nie podał mi o jakie zapisy miał na uwadze.
[23]    Te patriotyczne czynniki, to rozwijająca się działalność konspiracyjna i częste wizyty  żołnierzy Armii Krajowej   z Marianem Pilarskim włącznie w klasztorze. S. Zybała jako młody, bystry  chłopiec był niewygodnym świadkiem tych wizyt, mógł się przecież w odczuciu OO. Bernardynów podzielić z kimś tą informacją, stąd decyzja o jego zwolnieniu.
[24]    Nawiązanie do ks. Robaka, Jacka Soplicy z „Pana Tadeusza”.
[25]    Aluzja do Ojców Bernardynów, którzy noszą brązowe habity.
[26]    Zbigniew Puklicki poszukiwał inf. o swoim krewnym o. Puklickim, który zmarł w klasztorze w Radecznicy. Na stronie www.republika.pl/horajec w panelu „Radecznica” znalazło się grupowe zdjęcie udostępnione przez Stanisława Zybałę, na którym znajduje się o. Puklicki. Pisał o nim także w swoich wspomnieniach ks. J. W. Płonka, Wspomnienia z lat 1939 – 1946 .
[27]    Stanisław Zybała pisząc te słowa miał na uwadze jakiś mój art., który miał się ukazać na łamach Kwartalnika.
[28]    Nie zachowały się w moich zbiorach.
[29]    Zespół Redakcyjny „Karty” przygotowywał wówczas do wydania wspomnienia dr Zygmunta Klukowskiego   zebrane pod wspólnym tytułem Zamojszczyzna  1918 – 1943, t. I oraz   Zamojszczyzna 1944 – 1959, t. II , które ukazały się w 2007 roku (Warszawa).
[30]    Słownik… w odcinkach drukowany był na łamach Zamojskiego Kwartalnika Kulturalnego.
[31]    Sakowicz Krystofor , zmarł w Radecznicy 15 lutego 1897 roku . Napisano o nim w Pamiatnoj Kniżkie Ljublinskoj Guberni,  Ljublin 1903,  s. 126 – 136 – Ojciec zakonny Christofor posiadający dobre (miłujące) serce wszystkim szczerze zarządzał. Pochowany jest w pobliżu klasztoru, a pamięć o nim czczą nie tylko prawosławni, ale i katolicy. W swoim dorobku literackim pozostawił tekst na nabożeństwa na Wielki Piątek „Krestnaja pieśń”.
[32]            Urodziła się 17 grudnia 1937 roku w Sąsiadce, zmarła w Szczebrzeszynie 12 sierpnia 2000 roku. Okupację przeżyła z rodzicami w w rodzinnej wsi – jej ojciec był czynnie zaangażowany w walkę z okupantem – walczył w szeregach Batalionów Chłopskich. Ukończyła Technikum Rolnicze w Zamościu, w jej pamięci zachowało się słowo jakim w latach sześćdziesiątych XX wieku określano absolwentów tej szkoły – „byczodoje”. Pracowała w wyuczonym zawodzie – początkowo jako agronom w Urzędzie Gromadzkim w Radecznicy, później na stanowisku kierownika gospodarstwa rolnego w Państwowym Szpitalu w Radecznicy, trochę w handlu (osiem lat). Stanisława Kowalik zaczęła malować po przejściu na emeryturę – swoją artystyczną obecność w życiu Szczebrzeszyna zapisała na krótko – jej pierwsze prace powstały w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia, zmarła w 2000 roku – malować zaczęła po przejściu na emeryturę, tak dla zapełnienia wolnego czasu, powiedziała kiedyś w jednej z rozmów. Pierwszych lekcji rysunku udzieliła jej instruktorka miejscowego Domu Kultury – Anna Kaznowską. Z czasem pomiędzy przyszła animatorką kultury (Anna kończyła wówczas Wyższą Szkołę Pedagogiczną w Częstochowie o kierunku wychowanie plastyczne) a początkująca malarką zadzierzgnęła się serdeczna przyjaźń, która trwała do ostatnich lat życia Stanisławy. Tematem płócien Stanisławy były martwa natura, pejzaże, trochę zajmowała się tkaniną artystyczna. Malowała głównie latem. Zimą uczyła się malować akwarelą – tematyka różnorodna, architektura, pejzaże, postaci. Tworzyła jako osoba niepełnosprawna, i ze względu na to, by zabić bezczynność z powodu kalectwa. Prace w większości zostały przekazane znajomym i przyjaciołom, znajdują się w prywatnych zbiorach. Oddanie się malarstwu było spełnieniem jej marzeń, których nie mogła wcześniej realizować ze względu na całkowite oddanie się rodzinie i pracy zawodowej. Choroba w niczym nie przeszkadzała w późniejszej ich realizacji – to małe utrudnienie, ale nie przeszkoda dla osoby o tak ogromnej energii i głębokiej duszy. Zdarzało się tematem jej prac były obrazy jej wspomnień i snów, w których zamykała często siebie. Jej malarskie zapiski nie pozwalały przejść obok nich obojętnie. Ta ich szczególna energia… Tacy ludzie jak pani Stasia do końca pozostają w naszej pamięci – wspominają Stanisławę Anna i Janusz Kaznowscy.  Pierwsza wystawa prac Stanisławy Kowalik miała miejsce na wiosnę 1994 roku. W lipcu 1999 roku na II Międzynarodowym Plenerze Malarskim dla Osób Niepełnosprawnych w Górowie Iłowieckim zdobyła nagrodę Euro – Fundacji Bałtyk. Nagrodzona została z pracę Martwa natura – obraz został zakupiony do prywatnej kolekcji w Niemczech. Uczestnicy Pleneru a więc również i Stanisława otrzymali List Gratulacyjny od Wojewody Warmińsko – Mazurskiego – Zbigniewa Babalskiego, sygnowany datą 19 lipca 1999 roku w Olsztynie.
[33]    Napisany został wspólnie z żoną Marianną – Tak Cię widzę Radecznico. Ścieżkami, drogami, miedzami po krzakach i zaroślach łąk, pól i lasów, (Radecznica 2013.
[34]    Stanisław Zybała nawiązuje do mojej znajomości z b. żołnierzem AK – kpt. Melchiorem Batorskim „Zemstą”, który nawiązał ze mną kontakt kiedy odkrył informacje o żołnierzach AK na mojej stronie internetowej www.republika.pl/horajec. Za prowadzenie tej strony  zostałam uhonorowana Medalem Pamiątkowym 9 Pułku Piechoty  Legionu Ziemi Zamojskiej.
[35]    Informacje te zostały opublikowane w napisanej wspólnie ze Stanisławem Zybałą pracy Rzeczpospolita Radecznicka (wrzesień 1939 – lipiec 1944), Lublin 2007.
[36]    Napisany został wspólnie z żoną Marianną pt. Tak Cię widzę Radecznico, Radecznica 2013.
[37]    Cmentarz dla żołnierzy poległych podczas działań wojennych na terenie gminy Radecznica, utworzony został w 1915 roku  decyzją  ówczesnych władz gminnych w odległości 1500 metrów od Radecznicy w kierunku południowo – zachodnim przy drodze Radecznica – Podlesie Małe. Obiekt założono na gruncie państwowym o powierzchni 3.552 m². Obwiedziony jest wałem ziemnym o długości 256 m, szerokości 2 m i wysokości 0,5 m. Obszar cmentarza jest całkowicie zadrzewiony, znajdują się na nim 23 ziemne mogiły, w tym 21 mogił zbiorowych i 2 pojedyncze, ogółem mogiły zawierają 3. 762 pochówków, w tym 1672 Rosja i 2090 Austriaków – stan ustalono na podstawie napisów na nagrobkach. W mogiłach zbiorowych chowano po 200 osób –  nagrobki są bezimienne, podają jedynie ilość i przynależność do armii – nagrobków  było 10 (były  drewniane, obecnie nie ma po nich śladu). Przy wejściu na cmentarz znajduje się pomnik: Statua Matki Bożej na kolumnie wysokości około 3 m i szerokości 0,5 m opartej na płycie kamiennej o wymiarach 1,0×1,0x0,2m. Statuę Matki Bożej ufundowali w roku 1921 bracia Antoni, Jan i Teofil Olejarscy z Zaporza.
[38]    W organizacji byli sami chłopcy przeważnie z Radecznicy, z Zaporza Chałupnik, z Gruszki Zaporskiej i Gaju Gruszczańskiego. Baza lokalowa i placem zbiórek organizacyjnych były: kościelna zakrystia i wirydarz kościelny a miejscem biwakowym Zaporskie Doły za Gajówką przedłużeniem Wąwozu Gwarnego. Tu zbierali się młodociani konspiratorzy spod znaku lilijki i odbywali swoje służbowe powinności i rozrywki: Henryk, Jan i Julian Pruszkowscy, Henryk Skrok, Jerzy Zawiślak, Henryk Rowecki, Stefan Masaniec, Zdzisław Makaroński, Henryk Pieczykolan, Stanisław Wojewoda (wysiedlony z Kruszwicy), Henryk Smyk, Marian Kazak, Czesław Antoni Rekiel, Józef Maciąg, Edward Cichocki.
[39]    Oblat, członek Katolickiego Zgromadzenia Zakonnego założonego w 1811 roku we Francji, osoba świecka podejmująca stałą służbę przy klasztorze i uprawniona do noszenia stroju zakonnego.
[40]    Tablica pamiątkowa ufundowana przez Rubina  Weistucha w miejscu pochówku członków jego rodziny.
[41]    W lokalnie przyjętej nazwie miejsce to nazywane jest II Doły. Miejsce zostało upamiętnione w 2017 roku. Zbiorową mogiłę oznakowano tablicą pamiątkową na której znalazły się nazwiska pomordowanych i zakopanych w tym miejscu.
[42]    Część wsi Gorajec granicząca z Dzielcami, w okresie międzywojennym nazywana Kalinowym Dołkiem.
[43]    Pracownik UMCS w Lublinie.
[44]    Właściciel gospodarstwa pszczelarskiego  w Mokrymlipiu.
[45]    Święta Łączka, jak mówi miejscowa legenda, to uroczysko gdzie do 967 roku znajdowało się kultowe miejsce słowiańskie – legenda nie podaje jakiego bożka czcili ówcześni mieszkańcy Latyczyna. Jako ciekawostkę można dodać, iż w Radecznicy czczono Roda – wg. A. Brücknera Rod opiekował się siemią – familią, był więc bóstwem domowym. Imię Rod tłumaczy on jako „los” podaję za H. Łowmiańskim,  Religia Słowian j jej upadek, Warszawa 1986, s. 123 – 124.
[46]    Latyczyn [w:]  Słownik Geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich, red. F. Sulimierski, W. Walewski, t. V, Warszawa 1880 – 1914.
[47]    Hosznia Ordynacka, wieś położona na zachodnim skraju gminy Goraj; w 1607 roku Barbara z Tarnowskich Zamoyska nadała na Hoszni mieszczanom gorajskim 84 morgi łąk za opłatą czynszowego, wg. Archiwum Państwowe w Lublinie, Akta Ordynacji Zamoyskiej nr 5525.
[48]    Ród rycerski herbu Hołobok, dobra ziemskie Latyczyn otrzymali od Dymitra z Goraja, podskarbiego królewskiego, właściciela m. in. miasta Szczebrzeszyn. Od dóbr Latyczyn przybrali nazwisko Latyczyńscy. W roku 1403 Mikołaj z Latyczyna był współfundatorem kościoła w Mokrymlipiu.
[49]    W latach 1625 – 1629 dobra ordynackie w Latyczynie dzierżawił Jan Siedlikowski (wg. E. Dubas – Krwawicz,  Formy zarządu dóbr Tomasza Zamoyskiego w latach 1618 – 1638 [w:] Rocznik Zamojski 1988, t. II, s. 11). W II połowie XVIII wieku dzierżawcą Latyczyna (a także Pniówka, i Mokrego Lipia) był Karol Lipski, s. Józefa, wg. A. Boniecki,  Herbarz Polski , Warszawa 1899 – 1913, s. 330).
[50]    Kościół erygował biskup chełmski Stefan. W skład utworzonej wówczas parafii weszły wsie: Lipie, Latyczyn, Sąsiadka, Ostrów, Zaporze, Sułowiec, Tworyczów. Wg. W. Bondyra,  Słownik historyczny miejscowości województwa zamojskiego,  Lublin – Zamość 1993, s. 76.
[51]    Most nr 7 relacji Radecznica – Mokrelipie, dawnej drewniany, zniszczony w czerwcu 1944 roku, obecnie żelbetowy zbudowany został w 1971 roku.
[52]    Most nr 6, relacji Radecznica – Zaburze, wcześniej drewniany, zdetonowany został przez ludzi z oddziału Piotra Werszyhory 8 marca 1944 roku,  obecny żelbetowy zbudowano w 1975 roku.
[53]    Od czasu kontrreformacji stała tu kapliczka domkowa z posągiem św. Jana. Ząb czasu zniszczył materię kapliczki a ciemna ręka potłukła posąg. W latach osiemdziesiątych ubiegłego stulecia odbudowano zniszczoną kapliczkę. Istnieje także legenda o owej wyspie – podobno tutaj utopił się w uroczysku źródlanym ktoś z rodziny z Latyczyńskich i na okoliczność tego wydarzenia usypano kopiec – wyspę.
[54]    Tak miejscowa ludność nazywała garnizon hitlerowski Szupo z Turobina osadzony tu w 1942 roku, którego żandarmi operowali w gminach: Turobin, Rudnik, Żółkiewka, Wysokie, Zakrzew i Radecznica siejąc strach i mordując ludność.
[55]    Joanna Wachowicz ma swoim dorobku dwa  zbiorki wierszy: Biała Róża (Szczebrzeszyn 2012), W drodze (Szczebrzeszyn 2014) opublikowane staraniem Stowarzyszenia Przyjaciół Szczebrzeszyna.
[56]    Pochówku księżnej Elżbiety nigdy w Radecznicy nie potwierdzono. Ale, jak w większości rożnych miejsc, Radecznica widocznie też ma swoje małe „tajemnice”.
[57]    Opis walk jakie stoczyli radeczniccy partyzanci z Niemcami w ostatnich dniach przed wyzwoleniem Radecznicy.
[58]    Oficjalnie nigdy nie powstało takie Towarzystwo. Pod tą nazwą Stanisław Zybała rozumiał grupę osób z terenu gminy zafascynowanych jej historią.