AGAD, sygn. 5417, – wycinek iluminowanego listu Flipa, katolikosa ormiańskiego do Władysława IV, posyłającego królowi relikwie z prośbą o opiekę nad kościołem ormiańskim w Polsce, poniżej podobne wycinki.
Papieskie Kolegium Alumnów (Collegium Pontificium) powstało we Lwowie w 1665 r. i miało za zadanie wychowanie nowego pokolenia ormiańskich duchownych, pracujących w przyszłości w warunkach zjednoczenia unią kościoła ormiańskiego z kościołem rzymskokatolickim. Zadanie to powierzono Zakonowi Kleryków Regularnych Teatynów, popularnie nazywanym Zakonem Kajetanów, bowiem szczególną czcią darzyli św. Kajetana. Kiedy przybyli do Lwowa spotkali się z uzasadnioną niechęcią ormiańskich biskupów, którzy byli przeciwni unii obu kościołów. Uczniowie Teatynów mieli być bowiem przyszłymi propagatorami „nowej wiary”.[1]
Do unii z Rzymem Ormianie przystąpili dopiero w drugiej połowie XVII w. Z misją kształcenia m.in. Ormian wysłano do Polski trzech zakonników, najbardziej do tej pracy przygotowanego O. Klemensa Galanusa (Galana), orientalistę, znawcę dziejów kościoła ormiańskiego i autora dzieła o życiu, historii Ormian i dziejach kościoła ormiańskiego; O. Bonawenturę Costucci (Costuzzi) i O. Alojzego Marie Pidou, który dobrze posługiwał się armeńskim garbarem (starormiańskim językiem kultu religijnego).[2] O powstaniu Kolegium zostały powiadomione wszystkie kościoły ormiańskie w Polsce, Mołdawii, na Wołoszczyźnie oraz w prowincjach sąsiednich. Ormiański kościół w Zamościu miał także swoich uczniów, którzy pobierali nauki we lwowskim kolegium.
Jednym z pierwszych był Melchior Mikołaj Arienowicz (Ariewowicz)[3], który w wieku 25 lat pojechał do Lwowa. Był krewnym ks. Kristoturowicza (Kistestorowicza), proboszcza kościoła ormiańskiego w Zamościu. Niestety ocena Ariewowicza nie wypadła dobrze: miernych zdolności, wzrostu wysokiego, nieco płochy, trochę przez proboszcza przygotowany w obu językach. Po kilku dniach, nim został obleczony, nie mogąc przywyknąć do karności w kolegium, był już nie pierwszej młodości, czy też nie mogąc znieść ciasnoty miejsca[4], czy też z innego powodu, powrócił do Zamościa. O. Pidou podał, że Ariewowicz po raz pierwszy przyjechał do Lwowa 9 lipca 1665 r.
Powtórnie pojawił się we Lwowie 14 czerwca 1668 r. Proboszcz kościoła ormiańskiego w Zamościu tym razem zaopatrzył go w list polecający, w którym prosił aby go przyjąć, ponieważ tym razem jest już dostatecznie przygotowany w obu językach oraz sprawowaniu sakramentów. Upraszał aby go wyświęcić jak najprędzej na kapłana i odesłać do domu. Jako kleryk Ariewowicz miał dotychczas cztery najniższe święcenia. Za młodym alumnem wstawił się nawet arcybiskup ormiański we Lwowie. Początkiem lipca tego samego roku powrócił do Zamościa i przyjął imię Piotr[5] pomagając odtąd proboszczowi zamojskiemu.
Niezbyt udane stało się edukowanie młodego 18 letniego Jakuba Hagiewicza z Zamościa, który wcześniej pobierał nauki w Akademii Zamojskiej (do poetyki). Do Lwowa przywiózł nowego alumna 14 kwietnia 1668 r. powracający z wizytacji zamojskiego kościoła ormiańskiego O. Anioł Peverati. Odesłano go do domu bowiem nie mógł przywyknąć do klauzury kolegium, służąc wcześniej w wojsku wraz ze swoim uszlachconym bratem.[6]
Chaczkar z wizerunkiem kościoła ormiańskiego w Zamościu, fot. Ewa Lisiecka
W poczet zamojskich alumnów Kolegium Papieskiego należy także zaliczyć Jana Bartocowicza (Bartosowicza, Bartoszowicza)[7], Lwowianina, którego rodzice mieszkali w Zamościu i łożyli na jego edukację. Miał 18 lat kiedy przyjęto go 20 października 1665 r. do kolegium. Był słabej budowy ciała ale pięknej postawy, wielkich zdolności i pilny był w każdej rzeczy. Biegły w poezji ludowej, grzeczny, rozmowny, śmiały. Początkowo kształcił się w Akademii Zamojskiej, aż do retoryki. W religii katolickiej był ukierunkowany przez ks. Jana Kistoturowicza, proboszcza ormiańskiego kościoła w Zamościu. Rokował wielkie nadzieje, i gdyby tylko pozostał w stanie bezżennym mógł wiele osiągnąć. Jednak jego matka marzyła o tym aby się ożenił i wysyłała mu pieniądze podsycając w nim próżność i zamiłowanie świata.
Alumni Kolegium Papieskiego we Lwowie odziani byli skromnie w suknie z czarnego zwyczajnego sukna. Kolegium wykształciło 17 kapłanów, w tym jednego doktora, jednego biskupa, licznych teologów i kilku kaznodziejów. Nauczano gramatyki, retoryki, filozofii, teologii moralnej, fizyki, łaciny, włoskiego i oczywiście ormiańskiego. Wykłady odbywały się po łacinie i w języku ormiańskim. Jedną z metod nauczania był teatr, który pozwalał kształcić alumnów na dobrych mówców.
„Przełomowym wydarzeniem w życiu Ormian polskich, którzy skupiali się wokół Apostolskiego Kościoła Ormiańskiego była unia kościelna, którą biskupstwo lwowskie zawarło w 1630 r. z Kościołem katolickim. Została ona oficjalnie potwierdzona przez papieża Urbana VIII w 1635 r. Kościół Ormiański w Rzeczypospolitej uznał prymat papieża i przyjął dogmaty katolickie, zachowując jednak własny obrządek i język staro armeński, czyli tzw. garbar, jako język liturgiczny. W ten sposób zniesione zostały bariery wyznaniowe, co spowodowało jeszcze większe zaangażowanie się Ormian w życie społeczne i kulturalne kraju.” (ks. Isakowicz-Zalewski)
Kościół Ormian w Zamościu, za przykładem kościoła ormiańskiego we Lwowie, przyjął unię z kościołem rzymskokatolickim.[8]Proboszcz ormiański Jan Kistoturowicz (Kistestorowicz) znany z nauki i pobożności, jak pisze O. Pidou „już poprzednio potajemnym będąc katolikiem”, niecierpliwie czekał i w częstych do O. Galana listach domagał się żądanej od arcybiskupa zmiany co do swego kościoła. 22 lutego 1665 r. odebrał w końcu listy biskupie, które go usatysfakcjonowały i „wszystko zgodnie z kościołem metropolitalnym zaprowadził u siebie”. Temu sprzeciwiać się zaczął mnich[9] (Pidou nazywał go hipokrytą), który nie tak dawno wrócił z Armenii, gdzie przesiąkł „wszystkiemi błędami wschodniemi” i przeszkadzał w ugruntowaniu się unii, starając się podburzyć zamojskich Ormian. O jego postawie został powiadomiony arcybiskup, który wezwał go do Lwowa „ażeby będąc pod jego okiem, przestał być szkodliwym”.

Plan de Zamosc Assiege par Charles l’annee 1656 au mois de Fevrier (1828) – Muzeum Narodowe w Krakowie, Biblioteka Czartoryskich, KIartograficzne Zamosciana, Wojciech Przegon, Jakub Żygawski, Kraków-Zamość 2018, s. 151, sektor ormiański w Zamościu oznaczono po franc. Armeniens
Ojciec Pidou opisał to następująco: …”używając dawnej swej chytrości, katolikiem być się wyznawał i tak zręcznie umiał udawać, że byłby niemal samego oszukał Galana, który się zgodził zrobić go przełożonym ormiańskiego kościoła na przedmieściu pod wezwaniem Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. Długo się jednak wilk w owczej skórze nie mógł ukryć i kiedy wykryto, że lud uwodzi a mianowicie kobiety, którym wbrew zakazowi arcybiskupa spowiedzi słuchał i gdy nadto magiczne u niego znaleziono pismo, wpadł w podejrzenie większej zbrodni, wtrącony został do więzienia a po kilku tygodniach z kraju go wydalono. Stąd udał się do Armenii, gdzie dotychczas żyje, wielkiego zażywając poważania dla walecznej obrony sprawy”.

Matka Boska z Dzieciątkiem i św. Kajetanem z zamojskiego kościoła ormiańskiego w przekazie ikonograficznym – rycina Jana Masiewskiego z drugiej połowy XVIII w.
Dzięki działalności Teatynów we Lwowie, Zamość nie tylko pozyskał nowych duchownych, ale również zaszczepiono w zamojskim kościele ormiańskim kult św. Kajetana[10], tak bliski założycielom Kolegium Papieskiego. Zamojski obraz św. Kajetana znajdował się w ołtarzu bocznym kościoła ormiańskiego. Kiedy wyposażenie kościoła sprzedawano w 1795 r. na licytacji zakupił go kolegiacki ks. Kajetan Derbedroszowicz[11] do wznoszonego w tym czasie kościoła św. Katarzyny na Przedmieściu Lubelskim (Janowickim). Obraz dosztukowano u dołu, dopasowując do nowego ołtarza. Nieznane są natomiast losy obrazu po 1810 r., kiedy to rozebrano kościół na przedmieściu. Zachował się jedynie ikonograficzny przekaz w postaci ryciny Jana Masiewskiego z drugiej połowy XVIII w.[12]

Lwów, dekoracja rzeźbiarska kamienicy ormiańskiej https://cyfrowe.mnw.art.pl/pl/zbiory/71661?fbclid=IwY2xjawGNdGFleHRuA2FlbQIxMAABHVFwZFsfXxf82jMLEFHHLh-PYAe1tXaX-p0_J0JcaGvatesLtz2UFze0vA_aem_p_r9-rmKSVl1Di6Q_jrAnw
Nie tylko Zamość skorzystał z duchownych kształconych w kolegium teatyńskim we Lwowie. Przykładowo, w 1665 r. Jędrzej Potocki sprowadził stamtąd księdza ormiańskiego do Stanisławowa, Józefa rodem z Persji. Jednocześnie wydał dokument nakazujący budowę kościoła, który uposażył częścią dochodów ze swojego folwarku i młyna. Księdzu wybudował dom z ogrodem. Kościoły ormiańskie były utrzymywane przede wszystkim z procentów od kapitałów ofiarowanych lub zapisywanych testamentalnie przez Ormian, ponieważ nie posiadały wystarczającego majątku, którym mogły dysponować.[13] Tak samo było w Zamościu, co potwierdza korespondencja duchownych ormiańskich kierowana o wsparcie do właścicieli miasta, Jana i Tomasza Zamoyskich.
Zbiór listów do Jana Zamoyskiego[14] od różnych osób z lat 1588-1604 zawiera list bez daty skierowany przez zamojskich Ormian do właściciela miasta. Nadawcami byli księża ormiańscy Jakub i Szymon posługujący przy ormiańskiej świątyni w Zamościu. Kapłani skierowali do ordynata prośbę o zwolnienie ich oraz następujących po nich księży, z powinności płacenia podatków i ponoszenia innych ciężarów miejskich. Powoływali się przy tym na przywileje wydane przez władców polskich kościołom ormiańskim we Lwowie i Kamieńcu Podolskim, jako należne wiecznemi czasy. Swoją prośbę motywowali tym, że kapłani ormiańscy są ubodzy, utrzymują się wyłącznie z jałmużny, która ledwo wystarcza na wyżywienie i nie stać ich na ponoszenie dość znacznych ciężarów miejskich. Zapis listów uwspółcześniono dla lepszego zrozumienia. Nawiasy () oznaczają nieczytelne wyrazy w dokumencie archiwalnym.


Około 1710 r. proboszczem kościoła ormiańskiego był ks. Piotr Dawidowicz. Wybitnym przedstawicielem ormiańskiego duchowieństwa zamojskiego był urodzony w Zamościu doktor filozofii i świętej teologii ks. Jakub Paschalis Arakiełowicz. Akademia Zamojska powierzyła mu dziekanię wydziału filozoficznego w 1715 r., a trzy lata później tytuł rektora uczelni. Zadziwiał bystrością umysłu i dowcipu „cały senat doktorów”. Był świetnym mówcą nie tylko na katedrze, ale także i w kościele ormiańskim. Został mianowany kanonikiem zamojskim, a pod koniec życia infułatem kolegiaty. Był również plebanem w Wilkołazach i kanonikiem katedry przemyskiej. Z jego prac literackich znane jest dzieło: „Trzy kopie herbowe, z których nieśmiertelność pierwszą, prawowierność kościoła Bożego usłudze drugą, ojczyzny nieustannej obronie trzecią, przezacnych koligacyi domów zaszczytem dedykowała na pogrzebie Jaśnie Wgo Jego Mości Pana Marcina Leopolda [brata ordynata] z Zamościa Zamoyskiego, bolemowskiego, Rostockiego itd. starosty z ambony Kolegiaty zamojskiej dnia pogrzebowego 28 go marca 1718 r. w Zamościu w drukarni akademickiej in folio kartek 13 Na odwrotnej stronie tytułowej herb Gozdawa z polskiemi wierszami przypisane Konstancji Zamojskiej”. Był synem Zachariasza Arakiełowicza, kupca, ławnika, kronikarza, burmistrza zamojskiego i Anny z Tatułowiczów. Zmarł w Zamościu w 1739 r. Ufundował relikwiarz w formie monstrancji promienistej w 1738 r. dla zamojskiej kolegiaty, także relikwiarz dla Ciernia z Korony Chrystusa – obecnie w Muzeum Sakralnym. Wymieniają go Acta Sądu Wyższego Komisarskiego na Zamku Zamojskim m.in. w 1735 r. – sprawa toczyła się „przed Wielmożnym Księdzem Jakobem Arakiełowiczem Dziekanem Infułatem Zamojskim Proboszczem Szczebrzeskim”. (AGAD. AZ. Akta luźne 1640-1790, syg. 35/868/08).