Jedyny syn Jana Zamoyskiego bardzo starannie rozglądał się za odpowiednią towarzyszką życia. Pierwsze swoje kroki skierował na Litwę, do domu hetmana Jana Karola Chodkiewicza, aby w przebraniu przyjrzeć się jego córce Annie. Jednak oględziny wypadły chyba niekorzystnie, bo mimo przyjacielskiego przyjęcia, młody Zamoyski nie zdecydował się na złożenie propozycji małżeńskiej. Do tematu powrócił dopiero kilka lat później, w 1619 r. Niestety, tym razem nie wiadomo, czy ofertę matrymonialną poprzedził jakiś dyskretny wywiad, nie pisze nic na ten temat Stanisław Żurkowski, biograf Tomasza, z korespondencji zaś wiadomo, że do Jarosławia wysyłała Zamoyskiego Regina Żółkiewska, a on sam przyjaźnił się z młodymi książętami Ostrogskimi, Adamem Konstantym i Januszem Pawłem. Jest więc możliwe, że oględzin przyszłej żony drugi ordynat dokonał w mniej kontrowersyjny sposób niż miało to miejsce w przypadku panny Chodkiewiczówny. W międzyczasie zmarli bracia Ostrogscy, a ich siostry odziedziczyły cały ich majątek stając się jednymi z najlepszych partii w kraju. Być może właśnie to również względy finansowe skłoniły Tomasza Zamoyskiego, aby przez przyjaciół na początku 1620 r. poprosić o rękę średniej córki księcia Aleksandra Ostrogskiego i Anny z Kostków, urodzonej w 1598/9 r. Katarzyny[1]. Księżna udzieliła swojej zgody i ślub odbył się 1 marca 1620 r. w jarosławskim kościele jezuitów. Stosunki między małżonkami były dość sztywne z początku, a Katarzyna w listach tytułowała męża „panem wojewodą kijowskim”. W drugiej połowie roku jednak, już po przenosinach, korespondencja między małżonkami nabrała bardzo intymnej formy, gdzie nie szczędzą sobie oni czułości. Tomasz z „pana wojewody kijowskiego” zamienił się w „moje wszystkie na świecie pociechy” i „mojego dobrodzieja serdecznego”, a listy wychowanej przecież w klasztornym rygorze kobiety, pełne są poezji i pasji, gdzie pośród informacji o codziennej egzystencji przewijają się pasaże mówiące o wielkiej tęsknocie i uczuciu.
Wśród tej bogatej korespondencji drugiego ordynata znajduje się list do Katarzyny pisany w czasie kampanii chocimskiej we wrześniu 1621 r., kiedy to, zgromadziwszy w Tarnopolu posiłki wojskowe i zapasy żywności, zamierzał Tomasz wyruszyć na odsiecz obleganym wojskom polskim. Licząc się z faktem, że może nie powrócić, żegnał się z niedawno poślubioną żoną pięknym listem, pełnym wyznań miłości, ale i praktycznych wskazówek na dalszą egzystencję oraz porad w kwestiach majątkowych. Co ciekawe, po zawarciu pokoju z sułtanem, Tomasz popędził do Zamościa, bo Katarzyna dość poważnie zachorowała, co wzmiankuje zarówno Żurkowski, jak i ówczesna korespondencja. Ordynatowa doszła do zdrowia dopiero pod koniec zimy 1622 r.
Kraków. Skarbiec na Wawelu. Ładownica w typie polskim po Tomaszu Zamoyskim, z 1. połowy XVII w., fot. Janusz Kapecki.
Dla lepszego zrozumienia tekstu pisownia listu została uwspółcześniona. Zmianie uległa również interpunkcja tak, aby urywane często zdania lub ich równoważniki, pisane prawdopodobnie w wielkim zamieszaniu i z przerwami, odtworzyły wątek powzięty przez autora bez zakłóceń spowodowanych rozproszeniem myśli. Jeżeli Czytelnik jest zainteresowany pierwotnym zapisem, odsyłam do oryginalnego listu znajdującego się w AGAD AZ 716 s. 16-18. Zachowane zostały niektóre cechy języka autora, ale tylko w tych przypadkach, kiedy nie zakłócają one rozumienia tekstu (np. „raczy” to „raczej” ze ścieśnionym „e” i zostało zapisane współcześnie, żeby nie wprowadzać zamieszania, ale zachowałam formę „tyż” w znaczeniu „też”, bo nie wpływa ona na przejrzystość przekazu.)
Treść listu:
Moja Namilsza Małżonko!
Będąc na tym miejscu, z którego na którąkolwiek się stronę obrócę, podległym niebezpieczeństwu być muszę[2]. Jakom (Cię)[3] po Panu Bogu za największego i namilszego tu zawsze miał przyjaciela i, póki Pan[4] Bóg zdrowia użyczy, mieć stale i nieodmiennie chcę, tak po tym zaraz, co do zbawienia i duszy mej należy, te najbardziej, co do dobrego Twego i bezpiecznego, obwarowałem. Oświadczam się przed Panem Bogiem, że jako w jego świętym[5] wyznaniu stale żyłem i żyć chcę do śmierci, tak i w powinnej[6] przeciwko[7] Tobie miłości żyłem i chcę umrzeć. Nic Ci na, nigdy, nic Ci na szczerości mej nie schodziło, oprócz jeśliby(m) czego, co by Cię frasować bezpotrzebnie miało, utaiwał[8]. Wszytkie moje frasunki, wszytkie i swoimi kłopoty domowemi nie dla swego pożytku, ale dla Twej, Bóg widzi, całości podejmowałem. Z tąż miłością przeciw Tobie i żyć chcę. Jeśli Pan[9] Bóg przejrzał[10] umrzeć i po śmierci na onym świecie, a daj Boże, aby w dziedzictwie Chrystusa Pana, jakokolwiek stan swój obrócisz, dochować jej, mając upewnienie Pisma Bożego[11], że miłość trwa i po śmierci. Teraz Cię o to proszę naprzód, abyś, jeśli Pan[12] Bóg na mnie cokolwiek przepuści, jako wielkiego domu białogłowa mężnie to zniosła, nie śmiem rzec jako białogłowie, abyś się cieszyła[13], jeśli Pan Bóg da z dobrej sławy na tym placu polec. A sławę dobrą, rozumiem, nie płochą, nie omylną (jak) ludzkie pochlebstwo, ale dobrą przysługę u Boga i ojczyzny, (która) ozdobił(a)by mnie, jak i komu, barziej niż mnóstwo potomstwa albo wielkość majętności, z czego jakoś siła za Bożym błogosławieństwem pociech, tak i za szczęściem przeciwnym żalu siła bywa. Potym[14] o to Cię proszę, jeśli nas Pan Bóg rozłączy, abyś się takiej rady trzymała, która by Cię raczej z małym albo równym uszczerbkiem pokoju i przystojności zadzierżała[15] niż w labirynty i kłopoty wielkie zawiodła. Nie chcę w takim razie[16] i piśmie wspominać przykrze[17] tych, których już w powszedniej mowie wspomnieć przystojnie zwykłem, miłość jednak przeciw Tobie wyciska[18]. Ja nic z sobą nie wezmę swego, umarłemu też prawda nie wadzi, ale tak rozumiej, kto koło swych rzeczy chodzić nie umiał albo nie umie, że barziej drugiemu zawadzi niż pomoże. Ostawiłem woli swej ostatniej pewne egzekutory[19], o których rozumiałem najlepiej. Odmienia się czasem po śmierci przyjaźń[20]. Ale Ciebie proszę raczej: nie pogardzaj temi, o których wiesz, że mi dotrzymywali: panów wielkich do obrony, równiejszych zażywaj do usługi i rady. A tych się strzeż, którzy w cudze rzeczy i sprawy nienależnie się wrażają, czegoś swego szukając. Zapisałem Ci uczynione na majętnościach wszytkich[21] dożywocie, a tak szczyrze–ć tego życzę, jako sobie dziedzictwa w królestwie Bożym, do którego[22], gdy przyjdziesz, proszę Cię i przez Boże miłosierdzie żądam, abyś to, co do uczynków pobożnych (należy) jako za moję duszę, tak ojca mego zatrzymanych, aby się obu nas duszom ciężko nie działo, jako najśpieszniej opatrzywszy jednak stan swój, przystojnie wykonywała. Jeśliby tyż kto, czego ja nie rozumiem[23], z jakiego wykrętnego ojca mego ordynacji wykładu, był tak ciężki, aby Cię o niebezpieczeństwo prawa twego przywodzić miał (gdyż tych złych czasów, tak każde prawo, gdzie jako go kto lub wyłożyć lub wywrócić może), jeśliby inaczej być nie mogło, radzę-ć i życzę, abyś tymi dożywociami, na których i oprawami matki mej, i mym samym[24] kupnem potwierdzone masz prawo, to jest Kraśnikiem, Krzeszowem, Zamchem, Gorajem, kontentowała się miasto tych w ordynację włożonych majętności[25]. A iż mi przyszło gwoli gwałtowny Rptej potrzebie[26] uszczerbić dobrze[27] twych pieniędzy tarnowskich[28], abyś i stąd nie szkodowała[29], uczyniłem ci i na to warunek, aby-ć to na innych majętnościach ostało. Jeśliby Cię Pan[30] Bóg pobłogosławił ze mną[31], nie oddalajże[32] tego prawa od tego, kto by nas obu był najbliższy[33]. Jeśli też Pan[34] Bóg tego nie obiecał[35], czyń jako swoim[36] co Twoja wola. Długów Twoich nadpłaciłem trochę to, widzi Bóg, nie inszą myślą zawiodłem majętność Twoję. Ostatek, co ostało, jako i to, co się popłaciło, ostawuję na osobnym regestrze. Także i to, co(m) z majętności ojca twego[37] zniósł ciężarów, które prawo niemal wszytko nasze wlałem, niektórym sługom względem mego po trosze odkazawszy[38]. O to Cię tyż na ostatek proszę, abyś się z mym zmarłym ciałem żadnych pomp niepotrzebnych czynić nie kazała ani zwłoczyć[39] pogrzebu, ale jako duszę moję chętnie oddać gotow-em Panu Bogu memu, tak i ciało, aby jak najprędzej było oddane matce świętej, kościołowi Bożemu, którym znakom wczesnym na zbawienie naznaczone sakramentami św.[40] posilane bywało, aby tam w społeczności rodziców miłych jak najprędzej odpoczywało. O to, co do duszy mej należeć będzie, zaklinać Cię nie będę. Znam pobożność Twoję przeciwko rodzicom żywym[41] i zmarłym, mam[42] przeciwko zeszłej[43] braciej[44]. Rozumiem, że i mnie tam, gdzie o przyjaciela najtrudniej, nie zapomnisz i każesz za mnie i za grzechy moje żebrać u Pana Boga miłosierdzia. Przy tym Cię już żegnam, a Pana tegoż proszę, aby mi Cię dał, lubo na tym świecie, jeśli jego święta[45] wola, zdrowemu zdrową oglądać, albo, jeśli inaksza wola jego, aby Cię tu pozostałą cieszył, błogosławił we wszystkich sprawach i wieku[46] Twoim. Niech jego wola święta pełni się nad nami i dzieje się jak na niebie, tak i na ziemi. Amen. W Tarnopolu d. 24 Septembra roku 1621
Małżonek Twój uprzejmy i cały nieodmiennie aż do śmierci
T. Zamoyski
Pisma tego, chyba komu podufałemu, a w gwałtownej jakiej potrzebie[47], proszę, aby nie ukazywać. Do króla JMci piszę, prosząc, aby WM bronił[48] i uczynił [można-li tę][49] łaskę, strony których z królewszczyzn[50], o którem prosił.
Jak zatem widać, nawet w obliczu śmierci Tomasz deklaruje swoje głębokie uczucie do żony i, co naturalne, życzy sobie w pierwszej kolejności powrotu do niej. Małżonkowie nie mieli jeszcze wtedy potomstwa, ale ta kwestia nie spędzała snu z oczu młodego ordynata i nie psuła wzajemnych stosunków. Młody Zamoyski jest też człowiekiem zapobiegliwym, co odzwierciedla się w podejściu do kwestii utrzymania żony po jego zgonie oraz do otaczania się właściwymi osobami, które mogłyby Katarzynie służyć radą i pomocą. Smutnym echem nadal, choć minęło już kilkanaście lat, dźwięczą w tym liście również problemy, jakie miała jego matka, Barbara z Tarnowskich, z powodu niewłaściwego doboru opiekunów[51]. Tomasz wyraźnie chce oszczędzić tego swojej żonie. Ciekawe jest też podejście Zamoyskiego do kwestii ordynacji. Nie oglądając się na regulacje w statucie zapisał on Katarzynie dożywocie na wszystkich majątkach, zastrzegając, że powinna ustąpić częściowo tylko w przypadku, gdy ktoś będzie chciał jej wytoczyć z tego powodu sprawę przed Trybunałem Koronnym. Cały list mówi bardzo wiele o Tomaszu Zamoyskim jako dobrym katoliku, mężu i obywatelu i są to wnioski bardzo budujące. W porównaniu ze swoim ojcem jest on bardziej ludzki, mniej goniący za ideałami, ale za to przyjemniejszy i łatwiejszy w pożyciu, bardziej praktyczny i przystosowany do życia z innymi i uwzględniania ich potrzeb. List ten również jest dowodem na to, że i wśród aranżowanych małżeństw magnatów było miejsce na wzajemne uczucie, szacunek i dobre pożycie małżeńskie.
Justyna Bartkowska