Związki Gryzeldy Wiśniowieckiej z Akademią Zamojską.

            W ostatnich dniach dane jest nam podziwiać pięknie zrewitalizowany budynek Akademii Zamojskiej, niegdyś chluby miasta i jednej z czołowych uczelni w Rzeczypospolitej. Jest w jej dziejach pewien niezwykły okres, któremu chciałabym poświęcić nieco uwagi.

Portal głównego wejścia do budynku d. Akademii Zamojskiej, fot Waldemar Lisiecki

            Cała rzecz zaczęła się w latach dwudziestych XVII w. Młody, świeżo ożeniony Tomasz Zamoyski żywił wielkie nadzieje na posiadanie dziedzica ordynacji. Jednak, po kilku latach bezowocnego oczekiwania na potomstwo w ogóle, wojewoda kijowski został ojcem dwóch córek, Gryzeldy Konstancji i Joanny Barbary. Drugi ordynat, wychowywany w kulcie nauki przez najlepszych preceptorów, najwyraźniej bardzo odczuwał dysproporcje edukacyjne pomiędzy sobą a kobietami ze swojego najbliższego otoczenia, bo choć młody, szybko wyciągnął właściwe wnioski z tego, co mu przyniosło życie. Widział przepaść w wykształceniu pomiędzy rodzicami czy pomiędzy sobą a Katarzyną, zrozumiał też, że nie wynikła ona z braków intelektualnych obu kobiet, ale z zaniedbania edukacyjnego właśnie, dlatego postanowił, że jego córki dostaną solidne wykształcenie. Zaznaczyć należy, że działo się to w czasach, gdy edukacja kobiet ograniczała się do niezbędnego minimum nie tylko ze względów praktycznych (należało szybko wyjść za mąż i urodzić dzieci), ale i z przekonań. Intelekt i wykształcenie nie były cechami, które wychwalano w odniesieniu do płci pięknej. Wskazują na to choćby liczne zachowane panegiryki, mowy i kazania pogrzebowe, zgodnie z którymi u kobiet liczyły się pochodzenie, skromność, pobożność, hojność, przystojne wychowanie, gospodarność czy umiarkowanie.

            Cały proces edukacyjny dziewczynek musiał zostać starannie zaplanowany przez Zamoyskiego już bardzo wcześnie i nadzorowany bezpośrednio przez niego samego, bo w swoich listach Katarzyna donosiła mężowi, że najstarsza córka uczy się pacierza już w wieku trzech lat[1], a dwa lata później, że obiecuje się pilno uczyć, żeby ojciec zastał ją umiejętniejszą w nauce[2]. Cóż to mogły być za nauki dla niespełna pięcioletniego dziecka, tego się niestety nie dowiemy. Przypuszczać tylko można, że chodziło już o pisanie i czytanie, bo w wieku siedmiu lat mała podkanclerzanka stawiała zgrabne litery i prowadziła własną korespondencję po polsku[3], a dwa lata później pisała do ojca już po łacinie[4]. Późniejsza korespondencja wskazuje również, że znała włoski[5] i prawdopodobnie francuski[6]. Stanisław Żurkowski podaje też, że kanclerz lubił otaczać się akademikami zamojskimi, chętnie uczestniczył w życiu uczelni i zapraszał ich na posiłki do zamku[7], co nie mogło pozostać bez wpływu na dzieci.

Wiele czynników wskazuje na to, że w procesie edukacyjnym Gryzeldzie i Joannie musieli towarzyszyć profesorowie Akademii. Jednym z nich jest pieśń ułożona na cześć św. Katarzyny Aleksandryjskiej, zawarta w dokumencie Altare Votivum[8] Najstarsza panna Zamoyska porównana jest tam do ww. świętej właśnie ze względu na umiejętność prowadzenia efektywnej dyskusji z uczonymi po łacinie:

Ślicznie w tropy Twe wstępuje i mądrości już Twe czuje/ Cna Gryzella, gdy łaciną/ Usteczka jej wdzięcznie płyną.

Uderzający jest fakt, że dziewczyna jest wychwalana właśnie za przymioty umysłu, a nie za cechy charakteru, pochodzenie czy dziewictwo. Autorem pieśni jest prawdopodobnie któryś z profesorów zamojskiej wszechnicy, jako że ołtarz przyozdobił kolegiacką Kaplicę Akademicką. Treść utworu wskazuje, że młodziutka Gryzelda już wyrobiła sobie opinię pojętnej uczennicy i zyskała uznanie kadry profesorskiej.

Szczególny sentyment do kanclerzanki zdaje się wykazywać profesor Andrzej Abrek starszy. W swoim panegiryku Fax nuptialis[9] napisanym z okazji ślubu Gryzeldy z Jeremim Wiśniowieckim wychwala on m.in. sapientiam, tj. mądrość, panny młodej[10], zainspirował też studentów do napisania panegiryków na cześć pary młodej, wydanych potem oczywiście drukiem[11]. Jakby tego było mało, zadedykował czwarte wydanie gramatyki Jana Ursinusa nowonarodzonemu synowi Gryzeldy[12]. Miał też zapewne swój udział w powitaniu w Zamościu maleńkiego Michała panegirykami wydanymi potem drukiem pt. Sydus novum coelo Polono exortum[13]. Rodzina Abreków pozostała lojalna wobec księżnej również później, już po śmierci Andrzeja seniora.

Kontakty z profesorami rozluźniły się na czas małżeństwa z Wiśniowieckim, jednak odżyły na nowo po powrocie księżnej do Zamościa w latach pięćdziesiątych. Tu obraz sytuacji daje Bazyli Rudomicz, jeszcze szeregowy nauczyciel Akademii, jednak już mocno zaangażowany w jej sprawy. Był on człowiekiem zapobiegliwym, energicznym, a jego zainteresowania szerokie – od medycyny, poprzez prawo, aż po literaturę, do tego pracowitym i systematycznym, czego wyrazem jest jego dziennik prowadzony przez dwadzieścia lat niemal codziennie. Księżna utrzymywała z Rudomiczem dobre stosunki, pomagała mu w wynajęciu domu[14], pożyczała od niego pieniądze[15] i wstawiała się za nim do brata[16]. Godzina próby przyszła po śmierci Zamoyskiego.

Między wierszami Efemerosu łatwo można wyczytać, że rektor nie był entuzjastą kobiecych rządów. O ile za czasów Sobiepana nie dyskutował specjalnie na temat patrona, o tyle za czasów jego siostry wielokrotnie pojawiają się albo peany na jej cześć[17], albo utyskiwania, jeśli sprawy nie szły po jego myśli[18]. Na początku Rudomicz nie mógł się chyba zdecydować, czy popiera księżnę, czy Zamoyskich, bo dużo i często przebywał w towarzystwie Zdzisława Zamoyskiego i pijał z jego sługami. W końcu te pozornie niewinne kontakty zostały dość brutalnie ukrócone przez zamek zamojski i rektor wprost musiał się zadeklarować po czyjej stoi stronie. Wybrał Wiśniowiecką i opłaciło mu się to zarówno pod względem finansów, jak i prestiżu. Jednak zajęło mu ponad rok, zanim zdecydował się określać księżną zaimkiem nostra, tj. nasza. Rudomicz mimo wątpliwości cenił jednak Gryzeldę za walory intelektualne. Wyrazem tego jest notowanie bezpośrednich wypowiedzi i ciętych ripost wojewodziny ruskiej. Po uważnej lekturze śmiało można stwierdzić, że żadna inna osoba nie zasłużyła sobie na to wyróżnienie tyle razy, ile księżna[19].

Widok Akademii Zamojskiej w czasach Gryzeldy Wiśniowieckiej, fragment Obrazu Bukowińskiego / domena publiczna.

Wiśniowiecka, przejąwszy rządy po bracie, wzięła również na siebie jego zobowiązania wobec Akademii Zamojskiej. Tym samym stała się pierwszą w Rzeczypospolitej właścicielką prywatnej szkoły wyższej. Uczelnia stanowiła wizytówkę dla przyjezdnych i cudzoziemców, a świadoma tego księżna z dumą pisała w 1667 do Bogusława Radziwiłła o Akademiej tutecznej znamienitej[20]. Do swoich obowiązków Gryzelda podeszła bardzo poważnie. Zatroszczyła się o kadrę profesorską, mocno przerzedzoną w pierwszej połowie lat sześćdziesiątych zgonami i skandalami obyczajowymi. W nowej obsadzie znalazły się osoby, które ustanowiły trzon naukowy uczelni na najbliższe trzydzieści lat, wśród nich: Andrzej Abrek młodszy, Sebastian Dobraszowski, Jan Sieprawski, Bazyli Rudomicz, Michał Wielkowicz, Jan Budzyński, Jan Rożeński, Adrian Krobski, Mikołaj Ludwik Tainer, Jan Abrek, Samuel Główczyński, Ignacy Gryglicki czy wreszcie Stanisław Niewieski[21]. Ten ostatni przyjechał z księżną z Warszawy i na tyle dobrze się zadomowił  w Zamościu, że pojął za żonę prawnuczkę Bernarda Morando, Katarzynę Abramowiczównę, i zamieszkał w jego kamienicy, odkupiwszy ją uprzednio od Fołtynowiczów[22]. Oprócz Niewieskiego do Zamościa został ściągnięty L. M. Tainer, który długo wahał się, czy porzucić macierzystą uczelnię w Krakowie. Księżna toczyła też boje o Michała Wystempa, którego uważano za świetnego teologa, a którego franciszkanie odwołali do Lwowa i nie zgodzili się na jego powrót mimo próśb Wiśniowieckiej[23].

Aby podnieść kwalifikacje kadry księżna również zachęcała, żeby zdolni studenci podjęli studia zagraniczne. Tu jednak na przeszkodzie stanęły względy finansowe. Niewielu mieszczan w tamtym trudnym gospodarczo czasie było stać na taki wydatek. Ostatecznie zdecydował się na to Jan Owanisowicz, syn Auksantego, rajcy i kupca ormiańskiego, który wyjechał do Pragi i tam studiował prawo i filozofię. Do Zamościa powrócił jednak już długo po śmierci Wiśniowieckiej. Chęć wyjazdu wyraził również szwagier Owanisowicza, Jan Bartoszowicz, ale ostatecznie zrezygnował z tego pomysłu, być może dlatego, że właśnie zdążył się ożenić[24]. Ze względu na wysokie koszty również Rudomicz zrezygnował z wysłania na zagraniczne studia Samuela Główczyńskiego, choć pojawił się taki pomysł[25]. Niechętnie natomiast odnosiła się księżna do pomysłu, żeby profesorowie wyjeżdżali do innych ośrodków akademickich w Polsce, jak to miało miejsce w przypadku Adriana Krobskiego[26].

Życie naukowe w Zamościu w latach 1667-1672 uległo znacznemu ożywieniu, a rektorzy wznowili tradycję dysput dorocznych, które niemal zanikły. W szczytowym okresie, w 1670 r., odbyło się ich aż siedem, a ich zakres obejmował różne dziedziny od teologii po prawo. Oprócz tego uczelnia przeprowadzała regularnie promocje bakalarskie, doktorskie i notariackie. Nierzadko przysłuchiwała się im księżna sama  lub w towarzystwie swoich gości. Gryzelda wykazywała również troskę o jakość wykładów i zatwierdzała programy nauczania tak, jak to miało miejsce 18 czerwca 1669, kiedy to wskutek sporu wykładowców teologii moralnej i spekulatywnej, Rudomicz zdecydował o wydrukowaniu programu nauczania dla obu przedmiotów i podaniu ich do zatwierdzenia kapitule i patronce[27].

Wiśniowiecka interesowała się również innymi aspektami funkcjonowania zamojskiej wszechnicy. Wspierała ją finansowo, pomagała odzyskać zapisy uczynione przez różne osoby na rzecz uczelni[28], oferowała pomoc prawną i pisała listy polecające. Nie wiadomo, czy przyczyniła się do odzyskania długu Akademii zaciągniętego jeszcze przez jej brata, ale wspierała profesorów w inny sposób np. zabiegając o wakujące stanowiska kościelne dla duchownych, a świeckich zatrudniając w sądzie zamkowym, co wiązało się z dodatkowymi profitami. Księżna ingerowała też w wybory władz uczelni. Rudomicz notuje pod datą 10 maja 1668 informację o liście wojewodziny ruskiej zalecającym go na funkcję rektora i istotnie nazajutrz został on obrany, jak się okazało potem na najbliższe dwa lata. Po upływie tego okresu profesor znów zanotował pod datą 9 maja 1670: Wybór rektora nie mógł być przeprowadzony, ponieważ nie otrzymałem na czas wytycznych w tej sprawie od j.w. księżny, lecz dopiero w południe. Księżna długo ze mną rozmawiała na temat Akademii i miasta. Pojawił się też inny problem – należało rozstrzygnąć, czy można obierać rektorem trzeci raz z rzędu tę samą osobę. Stanowisko Wiśniowieckiej było jasne: należało wybrać kogoś innego, wybory wygrał zatem Jan Sieprawski. Księżna musiała być przekonująca w swojej argumentacji, skoro uczony zapisał, że wola patronki jest ponad prawem zawartym w fundacji.

Największa niespodzianka jednak spotkała Rudomicza, kiedy jesienią 1669 wybrał się do Krakowa z prośbą do króla i sejmu o przyjęcie uczelni pod opiekę Rzeczypospolitej. Wiśniowiecka wystarała się wtedy nie tylko o zatwierdzenie dawnych przywilejów, ale dodatkowo o nobilitację dla jej kadry oraz o zakaz otwierania szkół wyższych w promieniu 12 mil (ponad 80 km) od Zamościa, osobiście też zaniosła dokumenty do kancelarii królewskiej[29].

Ważnym aspektem działalności Akademii było urządzanie przedstawień teatralnych przez studentów i młodszych profesorów (I. Gryglicki, M. Wielkowicz, J. Konopka, A. Krobski, S. Główczyński, J. Abrek). Były one przygotowywane od scenariusza poprzez scenografię aż po sam spektakl. Ich tematyka dotyczyła głównie mitologii (Sąd Parysa, Dialog o Parnasie i Muzach, Gęsi, które ocaliły Rzym), chrześcijaństwa (O Bożym Narodzeniu, Tragedia o Janie Chcrzcicielu, O Judycie i Holofernesie, Pasja, De Theomiro desperato) oraz jeden dramat polityczny (Lament naszej ojczyzny z powodu śmierci Jana Zamoyskiego, wojewody sandomierskiego). Trudno ocenić ich wartość artystyczną i poziom wykonania, docenić jednak należy już sam fakt, że zadawano sobie trud organizacji takich przedsięwzięć i  ich niewątpliwą wartość edukacyjną dla mieszkańców, gdyż często prezentowane były publicznie. Zaznaczyć też należy, że teatr zamojski nigdy później w czasach staropolskich nie doczekał się podobnego rozkwitu.

Księżna dbała również o estetykę samego budynku uczelni, który wykańczano właśnie za jej czasów.  Rachunki w księdze kwestorskiej[30] przybliżają zakres wykonanych prac: sporządzono drewnianą podłogę w lektoriach wyższych (lectoria superiora), wyremontowano ceglane posadzki[31] i sporządzono nowe ławy w Sali Analogii oraz Poetyki.  Przeprowadzano też nieustannie remonty pieców, drzwi i okien, regularnie naprawiano też dach gontowy, który łatwo ulegał uszkodzeniu wskutek wiatru, śniegu czy pożarów.

Akademia Zamojska (8.) z widoczną Portą Wielką na wycinku tzw. Planu Szwedzkiego z 1704 / zdjęcie dzięki uprzejmości p. Ewy Dąbskiej

W 1667 wzniesiono od strony Rynku Solnego wspaniałą murowaną bramę z drewnianymi schodami i furtą zwaną Portą Wielką[32], do wykonania której użyto ponad siedem tysięcy cegieł, ponad sto korców wapna i 37 fur piasku. W tym czasie też ukończono nowe pomieszczenie biblioteki, dokąd przeniesiono książki i je uporządkowano[33], opatrzywszy je uprzednio dwiema parami solidnych drzwi. Jedne były drewniane, a drugie żelazne na dębinie z kłódką. Biblioteka znacznie wzbogaciła swoje zasoby dzięki różnym darowiznom, m. in. nieznanego z imienia Wacławowicza[34].  Sama księżna, czyniąc zadość ostatniej woli brata[35], przekazała testamentem na rzecz Akademii książki z biblioteki zamkowej[36], czego dopełniono w 1674, a w 1675 Adrian Krobski sporządził katalog znajdujących się tam dzieł[37]. Przygotowano również solidną skrzynię z szufladami, w której przechowywano archiwum akademickie.

Ślady Porty Wielkiej na murze Akademii Zamojskiej / zdjęcie dzięki uprzejmości p. Ewy Dąbskiej

Za czasów Wiśniowieckiej prężnie działała również drukarnia akademicka. Sam Rudomicz opublikował w niej co najmniej 10 pozycji, a przecież był on jedynym z wielu. W tym czasie pojawiło się tłumaczenie z łaciny statutów ordynacji zamojskiej, liczne ulotne pisma propagandowe, druki okolicznościowe, a po elekcji Michała i ślubie z Eleonorą Habsburżanką nastąpiła istna eksplozja panegiryków i utworów gratulacyjnych na cześć królewskiej pary.

Jednak mimo, że uczelnia była oczkiem w głowie księżnej, studenci podlegali takim samym zasadom, jak pozostali mieszkańcy miasta. Kiedy więc wywoływali burdy i zamieszki, byli surowo karani, a władze uczelni musiały się liczyć z przykrymi konsekwencjami tak, jak na przykład w lipcu 1670, gdy wybuchły rozruchy antyżydowskie, inspirowane podobnymi wydarzeniami w innych miastach, a rozochoceni studenci rzucili się rabować i niszczyć mienie zamieszkujących Zamość Izraelitów. Efekt był taki, że winnych aresztowano (oprócz szlachty), a Rudomicz dostał ostrą reprymendę. Przeprowadzono dochodzenie, wskutek którego na wniosek księżnej skreślono z listy studentów pięć osób, a szósta otrzymała karę chłosty. Na koniec Akademia przeprosiła za niesubordynację. Trochę łagodniej zakończyły się kłótnie młodzieży akademickiej i zamkowej w zapusty w roku następnym.

Z powyższych rozważań wynika jasno, że Akademia Zamojska znalazła się w sytuacji wyjątkowej, niezwykłej jak na tamte czasy, gdyż nie dość że pieczę nad uczelnią sprawowała wykształcona kobieta, to jeszcze dbała ona konsekwentnie o wszechstronny rozwój placówki, jej pracowników i studentów oraz zaplecza dydaktycznego. Księżna wykazała się też niezwykłą intuicją w doborze kadry profesorskiej, co pozwoliło funkcjonować szkole w dobrym stanie jeszcze długo po śmierci patronki i w czasie zawirowań związanych ze zmianą ordynata. Pozwoliło to też uchronić uczelnię w latach późniejszych przed zakusami biskupa chełmskiego. Z czystym sumieniem mogli więc zapisać profesorowie w kwietniu 1672, że zmarła domina in Zamoscie munificentissima ac optima, ecclesiae, Academiae Zamoscensis, omniumq(ue) egentium patrona, (…) cum (…) gemitu utriusq(ue) Collegii & Civitatis Zamoscensis[38] [najhojniejsza i najlepsza pani na Zamościu, patronka kościoła, Akademii Zamojskiej i wszystkich potrzebujących, ze smutkiem kolegium i miasta Zamościa].

Justyna Bartkowska

Bibliografia:

D’Arquien M. K., Listy do Jana Sobieskiego, opr. L. Kukulski, Warszawa 1966.

Rudomicz B., Efemeros czyli Diariusz prywatny pisany w Zamościu w latach 1656-1672, przeł. W. Froch, Lublin 2002

Sawa B., Akademia Zamojska 1594-1994, Zamość 1998.

Testamenty Jana, Tomasza i Jana „Sobiepana” Zamoyskich, opr. W. Kaczorowski, Opole 2007.

Testament Gryzeldy Konstancji z Zamoyskich Wiśniowieckiej z 1672 roku, wyd. K. Przyboś, „Genealogia” 15, 2003.

Żurkowski S., Żywot Tomasza Zamoyskiego, kanclerza w. kor., wyd. A. Batowski, Lwów 1860.

Źródła internetowe:

Abrek A., Fax nuptialis.. w: https://polona.pl/item-view/34024b00-6431-4e13-9d0f-03b34653066b?page=2

Altare votivum capellae Academiae Zamoscensis w: https://polona.pl/item-view/33529fc4-b8c0-4dca-8b40-c6f91c63ae0d?page=4

Duńczewski S., Herbarz wielu domow Korony Polskiey… w:

https://jbc.bj.uj.edu.pl/dlibra/publication/344172/edition/328697/content

https://www.estreicher.uj.edu.pl/staropolska/baza/szukaj/

https://muzeumormianskie.pl/items/mandat-tomasza-zamoyskiego-3

Phaebe hastata… w: https://polona.pl/item-view/ddd6591f-86cf-4e33-ae7d-2a060985f20a?page=3

Regestrum quaestorale Academiae Zamoscesis w: https://polona.pl/item-view/34bd6ea1-2612-425a-8586-e18379241590?page=4

szukajwarchiwach.pl: AGAD AZ 407, 1006; APL akta miasta Zamościa

https://www.wisniowiecka.pl/ar-1-354-0-5-17511-s-6-g-wisniowiecka-do-b-radziwilla/

[1] AGAD AZ 412 s. 34.

[2] AGAD AZ 924 s. 42.

[3] AGAD AZ 1006.

[4] AGAD AZ 407, s. 25, s. 37.

[5] List do kardynała Orsiniego w: http://mbc.malopolska.pl/dlibra/docmetadata?id=93498&from=publication dostęp: 19.02.2024 s. 163.

[6] List do Ludwika XIV zachowany w odpisie.

[7] Żurkowski St., Żywot Tomasza Zamoyskiego…, s. 160.

[8] W: https://polona.pl/item-view/33529fc4-b8c0-4dca-8b40-c6f91c63ae0d?page=4 dostęp: 19.02.2024. Więcej na ten temat w: http://przewodnicyzamosc.pl/?s=altare&submit=Search dostęp: 19.02.2024

[9] W: https://polona.pl/item-view/34024b00-6431-4e13-9d0f-03b34653066b?page=2 dostep: 19.02.2024.

[10] Szydzi z tego trochę Jan Widacki w swojej biografii Jeremiego Wiśniowieckiego, ale, jak sam zauważa, nie były te pochwały bezpodstawne.

[11] W: https://polona.pl/item-view/ddd6591f-86cf-4e33-ae7d-2a060985f20a?page=3 dostęp: 19.02.1024.

[12]https://www.estreicher.uj.edu.pl/staropolska/baza/wpis/?sort=nazwisko_imie&order=1&id=206857&offset=0&index=4

[13]https://www.estreicher.uj.edu.pl/staropolska/baza/wpis/?sort=nazwisko_imie&order=1&id=211710&offset=0&index=6

[14] 16.01.1656. Ponieważ pamiętnik Bazylego Rudomicza jest głównym źródłem do dziejów Akademii w tym czasie i ma tylko jeden przekład, w przypisach będą pojawiały się daty zamiast odsyłacza do wydania.

[15] 18.04.1664.

[16] 19.01.1656. Rudomicz wprawdzie zaszyfrował nazwisko, ale Jan Zamoyski był jedyną osobą na miejscu, do której mogła za nim wstawiać się księżna.

[17] Np. 25.08.1666.

[18] Np. 25.10.1665.

[19] Np. 08.05.1665, 03.06.1665, 19.04.1669, 21.12.1670.

[20] https://www.wisniowiecka.pl/ar-1-354-0-5-17511-s-6-g-wisniowiecka-do-b-radziwilla/ Piętnaście lat wcześniej Radziwiłł wyrażał w swoim liście do Sobiepana inny pomysł na „organizację” uczelni. Por. M.K. d’Arquien. Listy do Jana Sobieskiego, s. 27.

[21] 18.06.1671.

[22] Akta miasta Zamościa, APL oraz: https://muzeumormianskie.pl/items/mandat-tomasza-zamoyskiego-3 dostęp: 19.02.2024.

[23] 11.05.1667.

[24] 20.07.1671.

[25] 19.06.1669.

[26] 31.12.1667.

[27] 18.06.1669.

[28] Np. 14 XI 1669, choć chyba to akurat mało skuteczna interwencja.

[29] 16.11.1669, 13.12.1669.

[30] W: https://polona.pl/item-view/34bd6ea1-2612-425a-8586-e18379241590?page=4, dostęp: 19.02.2024.

[31] Odsłonięty fragment oryginalnej posadzki można podziwiać tu: http://przewodnicyzamosc.pl/archiwa/19666

[32] Sawa B., Akademia Zamojska 1594-1994, s. 41. W księdze kwestorskiej nazwana jest po prostu „portą”.

[33] 12.07.1667.

[34] Nie wiadomo, czy chodzi o Stanisława, jak chce w swojej pracy dr B. Sawa, czy o Macieja Antoniego, podskarbiego zamkowego, który zmarł w 1670.

[35] Testamenty Jana, Tomasza i Jana „Sobiepana” Zamoyskich, opr. W. Kaczorowski, Opole 2007, s. 96.

[36] Testament Gryzeldy Konstancji z Zamoyskich Wiśniowieckiej z 1672 roku, wyd. K. Przyboś, „Genealogia” 15, 2003, s. 101.

[37] W: https://polona.pl/item-view/3e75d304-055e-4365-826a-aa502894e6c9?page=4, dostęp: 19.02.2024.

[38] Za: https://jbc.bj.uj.edu.pl/dlibra/publication/344172/edition/328697/content, dostęp: 19.02.2024, skan 134.