Przeor dominikański, biskup Jan Chrzciciel Zamoyski
Jak przekorne bywają ludzkie losy, przekonał się niejeden z nas. Ale to, co spotkało niegdyś, tzn. w roku potopu szwedzkiego, tytułowego hierarchę kościelnego, zdumiewa nawet po tylu latach. Podążał on bowiem z końcem grudnia 1654 roku, mocą nominacji królewskiej i woli papieża, z Przemyśla do Łucka na Wołyniu, by pełnić w nowym miejscu swe kolejne ważne oraz odpowiedzialne zadania.
Tymczasem nagła śmierć pod Biłgorajem, (zwanym wtedy Biełgorajem – od jego lokacji na „Białej Górze”), sprawiła, że nigdy tam nie dotarł, ku wielkiemu zaskoczeniu najbliższych. Co więcej, mimo wielu zasług, został niestety równie szybko zapomniany przez swoich potomnych.
Przypomnijmy sobie zatem jego dawne czyny, a także poznajmy bliżej bieg życia tego nadal słabo znanego duchownego. Jan Baptysta (Chrzciciel), bo takie właśnie imiona nosił, chociaż niektórzy przypisują mu błędnie miano „Chryzostom” (Złotousty), pochodził z młodszej linii sławnego rodu Zamoyskich, czyli pieczętował się herbem Jelita.
Urodził się zapewne pod koniec XVI stulecia, jako jeden z pięciu synów zmarłego w 1618, ewentualnie na początku 1619 roku, Jana Zamoyskiego, strażnika koronnego oraz kasztelana chełmskiego i księżnej Anny z Wiśniowieckich, córki dworzanina królewskiego, a zarazem starosty żytomierskiego, Konstantego, zwanego dla odróżnienia „seniorem”.
(Jej rodzony brat, również Konstanty – „junior”, urodzony w 1564, zmarły zaś w 1641 roku był już wojewodą bełskim, następnie ruskim). A zatem jego matka wywodziła się z rodu kniaziowskiego, z którego wyszedł późniejszy król polski, tj. Michał Korybut Wiśniowiecki (1669-1673), aczkolwiek z innej linii.
Bliskim kuzynem niedoszłego biskupa był za to przyszły hetman wielki koronny oraz kasztelan krakowski książę Dymitr Jerzy Wiśniowiecki (zm. w 1682), ożeniony przy okazji z jego bratanicą Marianną. Jeśli chodzi właśnie o rodzeństwo Jana Chrzciciela miał on aż czterech braci, a także jedną siostrę – Helenę.
Byli nimi: Jerzy, (nie mylić z krewnym – biskupem chełmskim, zmarłym 4 stycznia 1621 roku), Aleksander, również strażnik koronny (w latach 1646-1655), Zdzisław Jan, ojciec czwartego ordynata Marcina, a zatem bratanka Jana Baptysty i wymienionej wyżej Marianny oraz Maurycy. Co ciekawe, pierwszy z nich został z czasem ojcem jeszcze innego księdza – notabene też Aleksandra Zamoyskiego, późniejszego kanonika katedralnego chełmskiego i łuckiego.
Nasz bohater lata młodzieńcze spędził pod okiem księżnej matki w swoim domu rodzinnym, tzn. w Zamościu, gdzie pobierał zresztą pierwsze nauki. Jego ojciec, jako kasztelan, (w języku łacińskim „castellanus”, czasem „comes”), był czynnym urzędnikiem ziemskim Rzeczypospolitej. Stąd do jego zadań należało zajmowanie się administracją gospodarczą, czyli ściąganie danin na rzecz panującego oraz obrona i sądownictwo na terenie powierzonej kasztelanii.
Podlegali mu chorążowie, wojscy i sędziowie grodowi. Ale w hierarchii urzędniczej stał niżej od wojewody. (Jedynie kasztelan krakowski, najwyższy senator świecki, miał wyższą pozycję od nich). Oprócz tego zajmował się z urzędu strzeżeniem granic naszego państwa.
Pod jego częstą nieobecność niepełnoletni Jan odkrył w sobie powołanie zakonne, co wcale nie zdziwiło najbliższych. Wręcz przeciwnie, należało to nawet do dobrego tonu każdego ówczesnego rodu, by choć jeden przedstawiciel obrał z własnej woli stan duchowny.
Dlatego już w 1615 roku wstąpił, jako młodzieniec, do dominikanów, tj. Zakonu Kaznodziejskiego. (Jego bliski krewny, wspomniany wcześniej Jerzy Zamoyski, był również mnichem – kanonikiem regularnym i został nawet opatem komendatoryjnym konwentu tegoż zakonu w Czerwińsku nad Wisłą).
Rok później złożył w nim swoją profesję, czyli śluby zakonne. W latach 1616-1618 odbył stosowną formację duchowną, kształcąc się prawdopodobnie w krakowskim kolegium dominikańskim. Jednak kapituła prowincjonalna, obradująca w Piotrkowie, zadecydowała w 1618 roku, by wysłać go na studia zagraniczne do Hiszpanii.
Wkrótce po wyjeździe, czy też jeszcze w trakcie formacji, stracił ojca, który poniósł śmierć w okolicach Stryja podczas obrony granic Rzeczypospolitej przed Tatarami. Nie wiemy niestety, jak długo trwał pobyt młodego Zamoyskiego zagranicą. W każdym bądź razie swoje studia uwieńczył stopniem doktora teologii, aczkolwiek uzyskanym nie w Hiszpanii, tylko w Rzymie.
Muzeum Sakralne w Zamościu – portret biskupa Jana Chrzciciela Zamoyskiego
Po powrocie do kraju wykładał teologię w zakonnym studium w Krakowie. Z czasem mianowano go przeorem miejscowego konwentu pw. Przenajświętszej Trójcy. Stamtąd też w 1633 roku został powołany, na wniosek króla Zygmunta III Wazy, na wakujące biskupstwo bakowskie, którego ordynariuszami stawali się każdorazowo kapłani zakonni.
Przykładowo należeli do nich m.in. tacy duchowni, jak: ks. Jakub Górecki (dominikanin, zm. 1679), ks. Jakub Franciszek Dłuski (franciszkanin, zm. 1683), ks. Maciej Marian Kurski (bernardyn, zm. 1681), ks. Armand Wiktoryn Cieszejko (dominikanin, zm. 1698), ks. Adrian Skrzetuski (franciszkanin, zm. 1715), ks. Jan Lubieniecki (dominikanin, zm. 1714), czy ks. Dominik Piotr Karwosiecki, franciszkanin, zm. 1789).
Objął tę misyjną mołdawsko-wołoską diecezję, z ośrodkiem w Bakowie, na mocy prawa prezenty, przysługującemu zwyczajowo kolejnym królom polskim. Na pasterza tych ziem, leżących poza granicami Rzeczypospolitej Obojga Narodów, został nominowany w miejsce zmarłego w 1631 roku franciszkanina-obserwanta (tzn. bernardyna) ks. Gabriela Mikołaja Fredro.
Jego prekonizacji (uroczystego ogłoszenia nowym biskupem), dokonał papież Urban VIII, dokładnie 18 lipca 1633 roku. Chociaż był ordynariuszem bakowskim aż przez szesnaście lat, nie przebywał stale w tej diecezji, w której nie miał zresztą rezydencji, lecz podobnie do swych poprzedników, wyręczał się własnymi wikariuszami generalnymi.
Dlatego oskarżano go wciąż o zaniedbywanie tego biskupstwa, przede wszystkim za czasu pobytu na terenie Rzeczypospolitej. Przypuszczalnie był wtedy regularnym gościem w Zamościu. Właśnie w tym mieście dokonał bowiem 18 listopada 1637 roku, z upoważnienia ówczesnego ordynariusza chełmskiego ks. Remigiusza Koniecpolskiego, oczekiwanej konsekracji Kolegiaty pw. Zmartwychwstania Pańskiego i św. Tomasza (od 25 marca 1992 Katedry diecezji zamojsko-lubaczowskiej), odnowionej w międzyczasie po pożarze z 1633 roku.
Katedra w Zamościu, fot. Ewa Lisiecka
Mimo oskarżeń wobec biskupa Zamoyskiego, kolejny król – Jan II Kazimierz, nominował go pod koniec 1649 roku na nową stolicę biskupią, tym razem do Przemyśla. Tamtejszą kapitułę katedralną monarcha powiadomił o swojej decyzji 17 września wspomnianego roku. Na jego translację (przeniesienie) kanonicznej zgody udzielił wtedy kierujący Kościołem Powszechnym papież Innocenty X. Stało się to jeszcze 9 grudnia 1649 roku.
Ale na swój uroczysty ingres Jan Baptysta przybył do Przemyśla dopiero 24 kwietnia 1650 roku. W tej diecezji pasterzował faktycznie tylko pełne cztery lata, przekazując ponownie znaczną część swoich rządów ks. Samuelowi Malickiemu, proboszczowi z Sanoka, ustanowionemu przezeń oficjałem i wikariuszem generalnym. Za to osobiście przeprowadził niepełną wizytację powierzonego mu biskupstwa i przesłał relację o jego stanie do Watykanu.
Do dnia otrzymania kolejnej nominacji królewskiej rezydował zwykle w pałacu w Brzozowie, gdzie też zastała go wiadomość o przeniesieniu na wakującą stolicę biskupią, tym razem do Łucka na Wołyniu. Jako nominat łucki występował w aktach konsystorskich przemyskich już od 9 kwietnia 1654 roku, a zatem postulacja (zatwierdzenie kandydatury) Jana Baptysty Zamoyskiego nastąpiło tuż po śmierci poprzednika – ks. Andrzeja Gembickiego.
Muzeum Sakralne w Zamościu – „Wikarówka” – fot. Ewa Lisiecka
Przed uzyskaniem prekonizacji przebywał przez pewien czas w Krakowie. W tym czasie w Warszawie trwał proces informacyjny odnośnie nominacji na biskupa wspomnianej diecezji, po którym papież Innocenty X dokonał jego kanonicznej translacji w dniu 19 października 1654 roku.
Gdy tylko decyzja Stolicy Apostolskiej dotarta do niego, opuścił definitywnie swą rezydencję i wyruszył (19 grudnia) do Łucka przez dobra Ordynacji Zamojskiej. Zapewne chciał po drodze pozałatwiać swoje sprawy. Podobno zamierzał wstąpić jeszcze do Janowa Podlaskiego, gdzie pochowano poprzedniego ordynariusza łuckiego.
Niestety nie dotarł ani do niego, ani też do Łucka. Okazało się bowiem, że była to już ostatnia podróż w jego życiu, gdyż… zmarł nagle u stóp Biłgoraja, w sam dzień Nowego Roku, czyli 1 stycznia 1655. Jego ciało zostało przewiezione stamtąd wprost do rodowej siedziby – Zamościa i umieszczone w krypcie Kolegiaty pod kaplicą Zamoyskich.
-
Strona tytułowa Applausus Charitum ….Ioanni Bapitstae Zamoyski Episcopa Premysliensi -zbiory Muzeum Zamojskiego
-
Strona tytułowa Memoriae Ioannis Zamoyski Castellani Chelmensis, Finium Regni Poloniae Custodis – zbiory Muzeum Zamojskiego
Warto wiedzieć, że ów kościół w „państwie zamojskim”, tj. Ordynacji Zamojskiej, pełnił podobną rolę, jak Katedra na Wawelu w Rzeczypospolitej, ponieważ dodawał splendoru stolicy wspomnianego latyfundium i upamiętniał na wieczne czasy imiona przedstawicieli tego możnego oraz sławnego rodu.
Dlatego też właśnie w nim kolejni ordynaci składali przysięgę, odbieraną przez infułata lub byli tu uroczyście witani po długiej nieobecności. Nic więc dziwnego, że to w jego kryptach spoczywają również ich prochy. Wejście do nich przez drzwi z brązu z herbami Zamoyskich i napisem: „Fundatoribus Grata Memoria” (Fundatorom wdzięczna pamięć), znajduje się w posadzce świątyni.
W tych oto okolicznościach nasz biskup spoczął na zawsze obok swoich wielkich krewnych, w tym dwóch pierwszych ordynatów – Jana Sariusza Zamoyskiego, kanclerza i hetmana wielkiego koronnego, założyciela ordynacji i jego syna Tomasza. Nad trumną Jana Baptysty zamieszczono wówczas przepiękną inskrypcję w języku łacińskim, następującej treści:
Przechodniu! Oto tego, który był, nie ma. Jan Chrzciciel Zamoyski
nie tylko z urodzenia, lecz bardziej z cnoty i światłej wiedzy sławny,
najprzedniejszej Rodziny Dominikańskiej Profesor, Świętej Teologii Doktor.
W końcu do wyższych [rzeczy] wybrany i wyróżniony z przychylnością
najłaskawszego króla Polski arcykapłańskimi insygniami Infuł:
Bakowskiej w Wołoszech, Przemyskiej na Rusi, Łuckiej na Wołyniu.
Gdy te ostatnie śpieszył objąć w posiadanie, został po drodze
w pobliżu granic Biełgoraya wezwany przez Stwórcę Życia
Roku Odnowionego Zbawienia 1655 w same Kalendy Stycznia.
W ten sposób zazdrosna śmierć ani cnoty, ani urzędu nie oszczędziła.
(Przetłumaczył z łaciny Piotr Flor)
Fragment rękopisu M. Stworzyńskiego z epitafium poświęconego biskupowi Janowi Chrzcicielowi Zamoyskiemu
Co ciekawe, zaledwie tydzień po nim, bo już 7 stycznia 1655 roku, zmarł także kierujący Kościołem Powszechnym sam papież Innocenty X. Jeśli chodzi o wspomnianego biskupa, możemy dzisiaj dowiedzieć się o jego upamiętnieniu, głównie dzięki zapisowi Mikołaja Stworzyńskiego w rękopisie zatytułowanym „Opisanie statystyczno-historyczne dóbr Ordynacji Zamojskiej”, powstałym w 1834 roku.
Tekst ów, sporządzony zresztą po łacinie, archiwista ordynacki zaczerpnął zaś z dzieła „Monumenta Sarmatarum viam universae carnis ingressorum”, autorstwa Szymona Starowolskiego, pochodzącego… akurat z 1655 roku. Stanowiło ono zbiór dawnych nagrobków oraz epitafiów łacińskich, rozproszonych po kościołach polskich, które zaginęły, bądź też musiały ustąpić miejsca innym. Co dzisiaj może dziwić, ale wtedy za uwiecznienie czyjejś pamięci… niezwykle hojnie płacono.
Piotr Flor
Prezes BTR