Bunt żołnierzy garnizonu zamojskiego w 1918 roku

Fures privatorum furtorum in nervo atque in compedibus aetatem agunt,
fures publici in auro atque in purpura.
 Złodzieje dobra prywatnego żywot spędzają w kajdanach,
 złodzieje dobra publicznego w złocie i purpurze.
          Wydarzenia z 28 i 29 grudnia 1918 roku uległy całkowitemu zapomnieniu, ale tak jak i inne tworzą historię Zamościa. Można mieć różny stosunek do nich jednak pamiętać należy, że to mieszkańcy poprzez uczestnictwo w nich tworzą historię swojego miasta. Chodzi o to, aby nie było wydarzeń niechcianych, skazanych na zapomnienie przez cenzurę eufemistycznie nazywaną poprawnością  polityczną lub historyczną, tak jak ma to miejsce w tym wypadku.
         W okresie międzywojennym były one określane jako przewrót bolszewicki, zrealizowany przez nielicznych polskich komunistów, którzy doprowadzili do walki bratobójczej, dążąc do zespolenia z Moskwą i wprowadzenia na grunt polski porządków bolszewickich. Próbując usilnie przeszkadzać spokojnemu kształtowaniu się państwa polskiego, buntownicy wywołali zamieszki w Zamościu, korzystając z nielicznej załogi dopiero organizującego się wojska polskiego. Część żołnierzy pod wpływem obcej i zbrodniczej agitacji żydowskiej pod wodzą żądnych rabunku towarzyszy i kryminalistów, samowolnie opuściła koszary i poparła przewrót. Razem z szumowinami miejskimi, zaatakowali broniącego się z garstką żołnierzy komendanta miasta mjr Stanisława Zosik-Tessaro, opanowując miasto. Większość awanturników nie była wrogami państwowości polskiej, tylko ludźmi zbałamuconymi bolszewicką propagandą. Dopiero odsiecz przybyła z Lublina ukróciła awanturników i uspokoiła miasto.
       Ponownie do tych wydarzeń powrócono w okresie PRL-u, na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych. Zaczęto określać te wydarzenia jako powstanie zamojskie. Uważając go za nieznany fakt z historii ruchu rewolucyjnego w Polsce, który godny jest rozpowszechnienia i upamiętnienia. Miała to być akcja zbrojna mas ludowych, zorganizowana samorzutnie przez grupę zamojskich komunistów, którzy uczynili z Zamościa ośrodek rewolucji w Polsce. Po opanowaniu miasta dali się zwieść podstępnymi machinacjami przeciwników. Ostatecznie przyszło im walczyć bohatersko w osamotnieniu z przeważającymi siłami kontrrewolucyjnymi aż do wyczerpania wszelkich możliwości stawiania dalszego oporu. Jego podłożem były trudne warunki bytowe ludności oraz  rozczarowanie mas ludowych do polityki władz państwowych, które zajęły się dławieniem ruchu rewolucyjnego, a nie realizacją obiecanych zmian społecznych.
       W obu przypadkach nie chodziło o obiektywne przedstawienie wydarzeń, jedynie o wykorzystanie ich do swojej propagandy przedstawiającej wroga Polski. W każdym okresie, każda władza dla swoich potrzeb wynajduje wroga. Jego wizerunek jest zawsze podobny: jest podstępny, bezwzględny w dążeniu do osiągnięcia swoich niecnych celów, gotowy w każdej chwili do  zaskakującego ataku. Dlatego należy być czujnym, bo wróg nie śpi. Z tym, że wrogiem Polski Odrodzonej  był bolszewik, a Polski Odbudowanej kontrrewolucjonista.
      Panująca w 1918 roku fobia bolszewicka miała swoje podłoże w czynnikach zarówno zewnętrznych oraz wewnętrznych. W październiku 1918 roku z polskich jednostek rewolucyjnych bolszewicy sformowali Zachodnią Dywizję Strzelców, jeszcze w lecie tego roku powstał w Moskwie komunistyczny rząd polski ze Stefanem Heltmanem na czele. Rząd jak i dywizję przygotowano na okres gdy zaistnieją warunki do utworzenia Polskiej Republiki Rad. 17 listopada 1918 roku specjalnie utworzono Armię Zachodnią, która miała zapoczątkować swoim marszem wielką rewolucję światową. A 13 grudnia tego roku ukazała się w gazecie „Młot” odezwa:„Proletariat polski sięga po władzę. My tutaj wykuwamy siłę, która w odpowiedniej chwili okaże mu pomoc należną”.
       W tym czasie Lubelszczyzna była najdalej na wschód wysuniętą częścią powstającego państwa polskiego. Zmęczone wojną społeczeństwo gotowe było dawać wiarę pięknym hasłom o pokoju, sprawiedliwości społecznej oraz tworzącym się dobrobycie. Oprócz komunistów hasła rewolucyjne szerzyli ludzie przyjeżdżający z Rosji. Zostało wywiezionych w czasie wojny z samej Lubelszczyzny prawie pół miliona osób, z których większość znalazła się na terenach objętych rewolucją. Po zawarciu pokoju brzeskiego, zaczęli wracać do domów. Lubelszczyzna leżała na drodze powrotnej wygnańców z różnych części Polski. Przez Zamość przepływało dziennie około tysiąca osób. Wszyscy opowiadali o rewolucji rosyjskiej, gdzie lud wziął władzę w swoje ręce przepędzając wyzyskiwaczy. Nie należy utożsamiać ich ze zorganizowaną i świadomą masą działającą pod przewodem bolszewików. W większości nie byli ich sympatykami, po prostu stanowili żywiołową masę agitatorów, porównujących stosunki panujące w Polsce z tymi w Rosji.
          W tamtym czasie bardzo łatwo można było być uznanym za bolszewika (tak jak obecnie). Nieliczni którzy brali czynny udział w walce po stronie bolszewików, przynosili do Polski rewolucyjne hasła i formy organizacyjne. Jeszcze inni widzieli w rewolucji tylko chaos, głód i nędzę.
         Bardzo dobrze zdawały sobie z tego sprawę władze polskie. Artykuł w „ Gazecie  Zamojskiej” z 8 grudnia 1918 roku: „ Najgroźniejszym niebezpieczeństwem przed jakim stoi budująca się Polska jest bolszewizm. Bolszewizm płynie z Rosji przez ludzi, którzy powrócili i którzy nakłaniają ludność do rozruchów i zamieszania wiedząc, że przy rozprężeniu łatwo krzewi się bandytyzm. Władza Polski uczyni wszystko w celu utrzymania porządku publicznego i nie ścierpi żadnej samowoli”.
         W tym samym numerze ukazała się informacja o zawiązaniu się w Zamościu Partii Socjal-Demokratów Bolszewików w składzie: Albrecht Andrzej, Albrecht Antoni, Blank Władysław, Bartoszczak Jan, Ciurysek Antoni, Ciurysek Józef, Dybka Tomasz, Kitka Franciszek, Kłosiewicz Szymon, Kowalski Ignacy, Kowalski Wincenty, Kozłowski Franciszek, Krętowicz Aleksander, Mazur Jan, Pleskaczyński Józef, Rękas Franciszek, Rycaj Jan, Soboń Jan, Strelnik Aleksander, Szczepański Adam, Wyrembkiewicz Adam. Wszyscy byli członkami Polskiej Partii Socjalistycznej, a niektórzy należeli też do Polskiej Organizacji Wojskowej i aktywnie uczestniczyli w akcjach zbrojnych przeciwko okupantom austriackim: Albrecht Antoni, Kowalski Wincenty, Wyrembkiewicz Adam.

Zamość. Koszary w Nadszańcu Północnym
        Raport polityczny referenta politycznego przy Generalnym Okręgu Lubelskim por Janusza Libickiego z dnia 10 grudnia 1918 roku do Sztabu Generalnego:
(..) W Zamościu rozwieszono odezwy S. D. Przeciw wojsku. Piszą: precz z regularną armią i wzywają do tworzenia rad robotniczych. Założony klub S. D. z 21 członków.
     „Głód  ziemi” (w Królestwie Polskim co czwarty wieśniak był bezrolny) odczuwała większość chłopów, sprzyjał szerzeniu się propagandy bolszewickiej i był głównym powodem wszystkich wystąpień antyobszarniczych. W ruchu chłopskim najsilniejsze były elementy rewolucji agrarnej. Jednocześnie skutkiem odmowy przez właścicieli ziemskich podwyżki płac, strajk podjęli pracownicy rolni, który objął większość majątków ziemskich  na Lubelszczyźnie. Strajki odbywały się bez przeszkód ze strony władz, niektórzy jej przedstawiciele (komisarze ludowi) z cicha im sprzyjali.
        Wypowiedź Komisarza Ludowego Rządu Polskiego na okręg  zamojski – Stanisława Dziuby (członka Polskiego Stronnictwa Ludowego): „Reforma agrarna musi być przeprowadzona kosztem wielkiej i średniej własności prywatnej. Polska  ma być nie macochą a matką, trzeba o sobie myśleć i sobą rządzić. Boją się panowie, że chłop przestanie im czapkować do ziemi i zechce się uważać za obywatela równego im”.
         Uchwała chłopów gminy Czemierniki najlepiej przedstawia świadomość i dążenie chłopstwa do określonych celów: „My tu dzisiaj zebrani na zgromadzeniu gminnym oświadczamy, że synowie nasi nie po to walczą na kresach wolnej Ojczyzny, byśmy nadal (jak dotąd niestety się dzieje) byli traktowani po macoszemu, jako obywatele drugiego rzędu, a uprzywilejowana była nieliczna warstwa narodu. W Ojczyźnie wyzwolonej chcemy być równi co do obowiązków i co do praw”.
            W dniu 1 grudnia 1918 roku podczas spotkania przedstawicieli pracowników Ordynacji Zamojskiej w Michalowie, został założony związek pracowników folwarcznych ordynacji. Miał reprezentować wszystkich pracowników najniższego szczebla w rozmowach z zarządem ordynacji.
Powodem powstania związku była fala strajków i protestów robotników rolnych, z powodu niskich zarobków i ogólnego niezadowolenia z warunków pracy. Pracownicy domagali się podwyżki płac i ordynarii, ochrony i opieki lekarskiej, poprawy warunków zamieszkania oraz skrócenia dnia pracy do 8-9 godzin, zamiast obowiązujących dniówek od świtu do zmierzchu.
                 Zarząd Związku Służby Folwarcznej Ordynacji Zamojskiej
  1. Prezes Paweł Łabuz – kowal z folwarku Michalów,
  2. Wiceprezes Michał Kolano – elektromechanik z Michalowa,
  3. Sekretarz Walenty Kuranc – ogrodnik z Pałacu Klemensów,
  4. Zastępca sekretarza Jan Margol – były fornal z folwarku Góry,
  5. Skarbnik Józef Matwiejczuk – stróż z folwarku Michalów,
  6. Zastępca skarbnika Tomasz Podys – mechanik z folwarku Michalów,
  7. Członek zarządu Michał Błaszczyk – fornal z folwarku Zawada,
  8. Członek zarządu Jan Prus – fornal z folwarku Bodaczów,
  9. Członek zarządu Andrzej Kozera – stróż z folwarku Bodaczów.
                         Sąd polubowny
 1. Andrzej Dorosz – komornik z folwarku Brodów Dużych,
2. Michał Błaszczak – fornal z folwarku Zawada,
3. Paweł Makara – gumienny z folwarku Zawada,
4. Paweł Łabuz – kowal z folwarku Michalów.
                           Komisja rewizyjna
 1. Adam Zych – cieśla z folwarku Bodaczów,
2. Paweł Makara – gumienny z folwarku Zawada,
3. Michał Koper – stelmach z folwarku Deszkowice,
4. Piotr Ciesielski – nauczyciel z Michalowa.
      Na posiedzeniu założycielskim uchwalono i wystosowano pismo do Komisarza Ludowego w Zamościu:
  Do Komisariatu Ludowego w Zamościu
 Zarząd Związku Służby Folwarcznej Ordynacji Zamojskiej uchwalił w dowód uznania Rządu Ludowego wyasygnować 300 (trzysta) koron do rozporządzenia Komisariatu Ludowego w Zamościu.
               Michalów dnia 1.XII.1918 r.
         Dopisek odręczny na piśmie: powyższą sumę obywatel komisarz przelał na pokrycie kosztów wyboru posłów.
Przed przewrotem bolszewickim na terenach byłej okupacji austriackiej, uratowało powstanie w Lublinie 7 listopada 1918 roku Tymczasowego Rządu Ludowego Republiki Polskiej z premierem Ignacym Daszyńskim, który wyjawił  motywy i cele jego powstania: „Dookoła Polski panowała zwycięska rewolucja, Rosja i Ukraina miały już od roku rząd bolszewicki, w Niemczech doszli do władzy najskrajniejsi socjaliści lewicowi (wraz z prawicowymi), na Węgrzech gotowali się do objęcia rządów komuniści. Polskie klasy posiadające skostniały w „pasywiźmie”, chłopi, robotnicy i patriotyczna inteligencja znajdowali się w stanie podniecenia rewolucyjnego. Objęcie urzędów przez kapitalistów miejskich czy wiejskich wywołałoby tak silne fermenty w masach, że rozumiały to nawet konserwatywne społeczne sfery w Królestwie i Galicji i nie szły do urzędu”.
        Ministrem Wojny w rządzie ludowym w zastępstwie Józefa Piłsudskiego został płk Edward Śmigły-Rydz. Oparciem zbrojnym powstałego rządu były zmobilizowane oddziały Polskiej Organizacji Wojskowej oraz Milicji Ludowej PPS. W niewielu miejscowościach, gdzie przedstawiciele Rady Regencyjnej próbowali mu się przeciwstawić, podporządkowanie wymuszano siłą. Aby zdobyć zaufanie społeczne rząd ogłosił daleko idące reformy społeczne. Jego radykalny program posługujący się hasłami zbliżonymi do bolszewickich, łączył postulat niepodległości Polski z dążeniami robotników i chłopów celem zniechęcenia ich do działań rewolucyjnych.
          Jednocześnie  dobrze wyczuwając atmosferę działał on w duchu rewolucji ludowo- demokratycznej, której celem było zlikwidowanie wszystkich pozostałych elementów feudalnych, z uwzględnieniem bieżących interesów chłopów i robotników. Jego działania  spowodowały skierowanie odradzającej się Polski na szlak demokracji parlamentarnej oraz nadania kierunku zmian społecznych. Utożsamiał  on  bardzo ważne dla Polaków zagadnienie jaką było utworzenie własnego państwa. Rząd Daszyńskiego z konieczności oparł się na aparacie urzędniczym i policyjnym, utworzonym za czasów okupacji austriackiej przez Radę Regencyjną. Mianując swoich przedstawicieli – Komisarzy Ludowych, występujących jako element władzy i administracji państwowej.
         W tym czasie, w Zamościu władzę pełnił  Tymczasowy Komitet Powiatowy, w skład którego wchodzili reprezentanci różnych grup społecznych i opcji politycznych. Burmistrzem Zamościa był Edward Stodołkiewicz (Stodółkiewicz), przewodniczącym komitetu był przedstawiciel Rządu Polskiego (Rady Regencyjnej) Adam Sajkiewicz, jednocześnie Starosta Zamojski. Komitet urzędował w budynkach starostwa, obecnie ul. Akademicka 6.

Zamość. Koszary przy ul. Lubelskiej
       Na terenie miasta działały różne formacje zbrojne, nie zawsze ze sobą współpracujące,  w zamierzeniach mających zapewnić porządek i bezpieczeństwo publiczne. Komendant Milicji Ludowej PPS Wyrembkiewicz aresztował naczelnika Milicji Miejskiej Sobocińskiego za to, że jako żandarm austriacki dopuszczał się  nadużyć w czasie okupacji, za co sam został aresztowany przez Żandarmerię jako bolszewik.
      Podstawowym organem porządkowym w mieście była Milicja Miejska, powołana przez zarząd miasta. Komendantem był komisarz  Albin Sobociński, komenda i komisariat znajdowały się w dawnym klasztorze Klarysek, posterunek miejski wraz z aresztem w ratuszu.
      Na terenie Lubelszczyzny przejęto w całości (kadry oraz strukturę organizacyjną) austriacką żandarmerię, przekształconą w Lubelską Żandarmerię Krajową. Składała się w większości z miejscowych Polaków przyjętych do służby podczas okupacji austriackiej. W Zamościu znajdowała się Komenda Obwodu Zamojskiego z dowódcą ppor Eugeniuszem Madejczykiem, który był jednocześnie komendantem żandarmerii powiatowej w Zamościu. Komenda  wraz z posterunkiem znajdowały się w dawnym pałacu zamojskich, pozostałe posterunki w Nowej Osadzie, Skierbieszowie, Starym Zamościu, Krasnobrodzie i  Łabuniach. Żandarmeria pełniła  rolę głównego organu bezpieczeństwa publicznego.
        Powołana przez  Radę Miejską Straż Obywatelska: Odezwa z 10 listopada 1918 roku o powołaniu do obowiązkowej służby wszystkich obywateli miasta w wieku od 20 do 50 lat. Celem ochrony życia i mienia w granicach miasta i jego przedmieść. Została zorganizowana na wzór wojskowy z podziałem na jednostki taktyczne, stacjonowała w koszarach, wystawiała warty przy obiektach wojskowych i publicznych. Komendantem na powiat zamojski był ppor Zbigniew Brochwicz-Lewiński, w mieście Albin Sobociński.
       Zamojskie koło Socjalistycznego Powszechnego Żydowskiego Związku Robotniczego Bund sformowało kilkudziesięciu osobową Żydowską Straż Bezpieczeństwa. Jej zadaniem było zabezpieczanie ludności żydowskiej i jej mienia przed rabunkiem.
      Znajdował się też oddział Milicji Ludowej PPS z komendantem Adamem Wyrembkiewiczem,  w zamierzeniach miał zastąpić wojsko oraz żandarmerię. Składała się z dwóch formacji: milicji stałej i jej rezerwy. Pierwsza występowała w zwartych oddziałach na wzór wojskowy, a rezerwa skupiała wszystkich pracujących na co dzień i  powoływanych do służby w razie potrzeby. W Zamościu została sformowana kompania powiatowa, stacjonowała w koszarach (nadszańcu), obecnie ul. Łukasińskiego 8.
      W mieście stacjonował zmobilizowany oddział POW Zamojskiego Okręgu z komendantem okręgu por Zygmuntem Pomarańskim ps. Brzoska. Liczący kilkudziesięciu ludzi, jego miejscem postoju były koszary na przedmieściu lubelskim. Na jego bazie zaczęto tworzyć regularny oddział wojskowy.

      Nic nie zostało z byłych okupacyjnych oddziałów austriackich, żołnierze powrócili do domów w Galicji. W Zamościu pozostali austriaccy oficerowie pochodzenia polskiego, których wykorzystano do szkolenia i formowania oddziałów Straży Obywatelskiej, następnie Wojska Polskiego.
      W mieście wprowadzono godzinę policyjną oraz zakaz sprzedaży alkoholu. Komisarzem Ludowym w okręgu zamojskim (powiaty zamojski, tomaszowski i biłgorajski) w dniu 11 listopada 1918 roku został mianowany były wiceburmistrz miasta Stanisław Dziuba. Wydał jeszcze tego dnia zarządzenie o złożeniu wszelkiej broni palnej w komendzie Milicji Ludowej PPS. Dotyczyło to nie tylko mieszkańców ale i wszystkich formacji ochotniczych. Komenda Straży Obywatelskiej  wydała rozporządzenie o zaprzestaniu  powtarzającej się codziennie strzelaninie na posterunkach w Zamościu. Za naruszenie tego winni mieli być pociągani do odpowiedzialności karnej, ponieważ tego typu wybryki zagrażały życiu mieszkańców.
        Dekret Tymczasowego Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego z dnia 5 grudnia 1918 roku unormował te sprawy powołując Milicję Ludową, „dla ochrony i zapewnienia spokoju i bezpieczeństwa ludności miast i wsi oraz walki z wszelkimi przejawami bezwładu społecznego”. Miała być organizowana na wzorach wojskowych, podlegała pod Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Bazą do jej organizacji została Milicja Ludowa PPS, jednocześnie zostały rozwiązane wszystkie ochotnicze formacje straży i milicji obywatelskich, z wyjątkiem milicji miejskich.
        Od 5 listopada 1918 roku komendantem wojskowego garnizonu zamojskiego został mjr Stanisław Zosik-Tessaro, który powołał Komendę Wojskową Obwodu Zamojskiego, mieściła się w obecnym budynku przy ul. Akademickiej 4. Wydał rozkaz o oddaniu broni i ekwipunku wojskowego pochodzących z kradzieży lub nielegalnych zakupów. Rozkazał oddawania honorów wojskowych i służbowego zachowania się wobec oficerów byłej armii austriackiej, należących do armii polskiej, „bo Straż Obywatelską obowiązuje rygor wojskowy”.
       Przystąpił do formowania regularnego oddziału Wojska Polskiego w oparciu o zaciąg ochotniczy. Zarządził oddzielenie Straży Obywatelskiej od wojska, przy jego tworzeniu  oparł się na członkach POW, którzy zostali wcieleni do formowanego oddziału.
        Rozkazał aby komendanci gmin i posterunków SO sporządzili listy ochotników chcących wstąpić do wojska. Jednocześnie nakazał organizację Milicji Wiejskiej na bazie istniejących posterunków SO: w każdej gminie miał znajdować się posterunek z 8-12 osobową obsadą, w każdej wsi posterunek 2-3 osobowy. Do czasu zakończenia organizacji milicji, (20 listopada 1918 roku) władzę mieli sprawować dotychczasowi komendanci posterunków SO. Po jej zorganizowaniu i wyczerpaniu się materiału ochotniczego do wojska, SO miała być zlikwidowana.
       W okręgu Zamojskim rozpoczęto formowanie 3 batalionu chełmskiego pułku piechoty (późniejszy 35 pułk piechoty) pod dowództwem por Józefa Ekkerta. W Zamościu formowano dowództwo batalionu, dwie kompanie piechoty i kompanię karabinów maszynowych. Oparto się na organizacji piechoty niemieckiej: batalion składał się z trzech kompanii strzeleckich i kompanii karabinów maszynowych, w końcu 1918 roku wprowadzono organizację czwórkową (cztery kompanie piechoty i kompania karabinów maszynowych). W niemieckiej armii podstawową jednostką bojową w pułku piechoty była kompania, a w kompanii sekcja licząca 8 szeregowców (4 roty) i sekcyjnego kaprala jej dowódcę, łącznie było 12 sekcji (3 plutony). W kompanii karabinów maszynowych było 6 sekcji (3 plutony), w każdej po dwie obsługi karabinów maszynowych, łącznie w sekcji 8 szeregowców i sekcyjny (12 karabinów maszynowych). Batalion i pluton były jednostkami organizacyjno-gospodarczymi. Ponieważ poza peowiakami nie było zbyt wielu ochotników, do 28 grudnia 1918 roku zdołano zorganizować 1 kompanię por Stanisława Wolickiego, 2 kompania por Zygmunta Wendy była w stadium organizacji, kompania karabinów maszynowych w stanie szkieletowym.
        Organizacja wojska byłaby niemożliwa bez odpowiedniej kadry dowódczej, ta w Zamościu wywodziła się z armii austriackiej oraz z armii rosyjskiej (dowborczyków). Wnosili oni przywary i przyzwyczajenia objawiające się w stosowaniu niedozwolonych metod wychowawczych i utrzymaniu dyscypliny w Wojsku Polskim. Za to reprezentowali dużą wiedzę wojskową oraz praktykę frontową. To z austriackiej armii wywodzi się określenie „zupak”, oznaczające bezmyślnego, brutalnego  podoficera. Jeszcze przed wojną oficerowie austriaccy kłócili się ile trzeba zużyć kijów aby wymusztrować żołnierza. Chodziło o to aby sprowadzić go do roli bezmyślnego wykonawcy rozkazów, nawet gdy były wymierzone przeciwko nacji z której się wywodził. Rekruci austriaccy wiedzieli, że będą „brać po mordzie” oraz znosić wszelkie przezwiska i przekleństwa.

Zamość. Budynek Garnizonu przy ul. Akademickiej
       Tego typu metody były stosowane w zamojskich koszarach. Początkowo dochodziło nawet do rękoczynów, później aby dać żołnierzowi wycisk stosowano bardziej subtelne metody.
       Oficerowie wywodzący się z polskich korpusów wschodnich brali udział w wojnie domowej po stronie „białych”, doświadczyli na własnej skórze jej okrucieństw oraz buntów żołnierzy. Starali się bezwzględnymi sposobami utrzymać dyscyplinę, najważniejsza dla nich była karność bez gadania. Najmniejszy objaw niesubordynacji traktowali jako działalność wywrotową bolszewików, którą należy likwidować wszelkimi środkami aż do rozstrzeliwania na miejscu.
         Brutalne obchodzenie się z żołnierzami przez dowódców oraz zła aprowizacja powodowały narastanie niechęci i wręcz nienawiści do nich. Większość z żołnierzy-ochotników wywodziła się z POW, którzy chcieli walczyć o wolną, demokratyczną i sprawiedliwą Polskę. Teraz w wolnej ojczyźnie nadal byli żandarmi, którzy ich niedawno zwalczali, nad nimi komendę objęli oficerowie austriaccy oraz  oficerowie rosyjscy, dla których nawet Piłsudski był bolszewikiem. Doszli do wniosku, że poprzez wystąpienie przeciwko nim uratują Polskę przed zalewem jej elementami antydemokratycznymi i antypiłsudczykowskimi. Dodatkową frustrację wywoływały wojskowe ekspedycje karne które bestialsko rozprawiały się ze strajkującymi robotnikami rolnymi.
        „Ziemianie na ogół chcieliby, żeby  wojsko dawnym systemem wkraczało i zmuszało pracowników do przerwania strajku […] Niejednokrotnie zwracali się ziemianie w rozmowach, aby zmusić służbę do zaprzestania strajku, jeżeli nie siłą to choć demonstracją kawalerii„; „Użycie wojska nie dało oczekiwanych rezultatów, jedynie żandarmeria stanęła na wysokości zadania ale była za słaba liczebnie aby opanować sytuację” – raporty oficera do specjalnych poruczeń Komendy Obwodu Zamojskiego por Brochwicz-Lewińskiego z dnia 6 i 25 grudnia 1918 roku.
        Do wystąpienia przeciwko oficerom wybrano sobotę 28 grudnia 1918 roku godzinę 12.00, kiedy wszyscy żołnierze zgromadzeni byli w stołówce na posiłek. Po posiłku uczestnicy buntu, wszyscy peowiacy, zgromadzili się w pełnym uzbrojeniu na placu alarmowym. Jednak nie wszyscy żołnierze zdecydowali przyłączyć się do buntu, pomimo wcześniejszych deklaracji, w koszarach pozostało ich około 50 z sierżantem Aleksandrem Strelnikiem.
        Buntownicy około godziny 13.00, nie zważając na rozkazy oficerów, sformowali kolumnę marszową i prowadzeni przez kpr Piotra Grabczaka, sekcyjnego 1 kompanii pomaszerowali pod Komendę Garnizonu. Różnie podawano liczę zbuntowanych, od 60 do 100 żołnierzy. Chodziło o złożenie mjr Tessaro, który wywodził się z legionów i był przez żołnierzy postrzegany jako „swój”, skargi na poczynania oficerów oraz  żądanie ich usunięcia.
         Organizatorzy buntu Piotr Grabczak i Antoni Sowiński znali go osobiście jeszcze z legionów, gdzie był ich dowódcą. Ochotnicy pochodzący z Lubelszczyzny tworzyli 2 batalion pod dowództwem kpt Zosik-Tessaro w 2 pułku piechoty legionów. Tessaro, otrzymał telefoniczną wiadomość z koszar o buncie bolszewików, oczekiwał na nich stojąc na balkonie pierwszego piętra (obecnie już nie istniejący) w otoczeniu oficerów sztabu. Nie orientując się co do charakteru zajścia, zamiast zejść na rozmowę z żołnierzami, zaczął nawoływać ich do powrotu do koszar.

Zamość, cmentarz parafialny – fot. Ewa Lisiecka
        Jednocześnie z koszar telefonicznie zawiadomiono żandarmerię o buncie, komendant ppor Madejczyk wydał rozkaz zaatakowania zgromadzonych żołnierzy, aby w zarodku uśmierzyć bunt. Żandarmi rozwinięci w tyralierę na placu przed pałacem bez ostrzeżenia otworzyli ogień. Żołnierze zareagowali jak ich szkolono, rozwinęli się w tyralierę i odpowiedzieli ogniem. Mając przewagę  liczebną przeszli do ataku, zmuszając żandarmów do schronienia się w komendzie i posterunku, gdzie się zabarykadowali. Po kilkudziesięciu minutowej walce żołnierze opanowali posterunek  oraz rozbroili żandarmów, rozbrojonych puścili wolno (w walce jeden z żandarmów został ranny).
       W powstałym zamieszaniu mjr Tessaro wraz z oficerami komendy udał się pieszo do koszar, skąd telefonicznie powiadomił dowódcę Okręgu Generalnego Lublin gen Jana Romera o zaistniałych wypadkach.
       Ten opisuje je w swoim pamiętniku: „Kiedy zaś komuniści i Żydzi wzniecili w Zamościu częściowy bunt załogi, kiedy część załogi z dowódcą osaczyła zbrojna tłuszcza, dowiedziawszy się o tym koło drugiej po południu, natychmiast kazałem zaalarmować dwie kompanie i dwa karabiny maszynowe pod mjr Lisem i osobnym pociągiem wysłałem je na Zamość”.
        Bunt żołnierzy w Zamościu wywołał panikę w Warszawie. Wymiana telegramów pomiędzy mjr Stanisławem Weckim z Lublina, a mjr Tadeuszem Kasprzyckim z Warszawy o zaburzeniach w Zamościu (28 grudnia 1918 roku):
         W Zamościu część żołnierzy z ludnością a właściwie czerwona gwardia postanowiła rozbroić oficerów i wiernych żołnierzy – jednym słowem białą gwardię. Tessaro z kilkoma oficerami kilkunastu żołnierzami i karabinami maszynowymi zamknął się w komendzie koszar. Około godziny 6/tej zbuntowani żołnierze rozsypali się i poszli do ataku na koszary lecz bardzo się nie zbliżając zawrócili. Szczegółów co się dzieje w mieście jeszcze nie mamy, Tessaro posłał patrol do zbadania sytuacji. Z naszej strony wysłaliśmy ekstrapociągiem połowę batalionu z dwoma karabinami maszynowymi. Za parę godzin będą na miejscu.
      Jak był silny garnizon w Zamościu ?
Właściwie to był półbatalion chełmskiego pułku, a ze wszystkimi niefrontowymi około trzystu ludzi. W samym początku zaburzeń telefonowano, że zbuntowało się 60 żołnierzy, o reszcie nie wiem.
      Co to znaczy czerwona gwardia ?
Czy to milicja ludowa czy co, dokładnie nie wiem. Ale w każdym bądź razem są to ludzie którzy są przeciw regularnej armii, co krzyczą precz z białą gwardią i żandarmerią, są to jacyś komuniści z SD.    
      Dobrze to rozumiem, ale chodzi czy to był poza wojskiem inny oddział niezależny od wojska – oddział jawny czy tajny?
O takim oddziale nie słyszałem i jutro się dowiem, Tessaro telefonował, że ta banda rozbraja również milicję, ale też nie wiem jaki to rodzaj milicji.
      A więc jest faktem, że inicjatywa wyszła od oddziału wojskowego.
Nie słyszałem tego.
       Z jakiego materiału ludzkiego złożony był półbatalion w Zamościu czy to było POW, czy ochotnicy którzy sami się zgłaszali, czy to byli ludzie miejscowi, czy ludzie przysłani do Zamościa i skąd. Wyjaśnię jutro u Tessaro i dam znać.
     Czy teraz macie połączenie telefoniczne z nim ?
O siódmej telefonował mi, że się uspokoiło trochę, tylko nie wie o sytuacji na mieście.
     Kiedy wyjechał półbatalion z Lublina, czy żołnierze znali cel wyprawy.
Nie wiem, pojechał z nimi Lis (mjr Leopold Lis).
     Czy to POW pojechali ?
Półbatalion wzięty w całości, ale u nas przeważnie jest POW.
      Czy słyszeliście coś przedtem o agitacji w wojsku ?
Nie tego nie było słychać.
      Czy może Zamość był specjalnym ośrodkiem agitacji esde ?
Owszem, notowane było utworzenie klubu SD, co do tego klubu wiadome były nazwiska 20 założycieli.   
      Jaka jest sytuacja pod tym względem w wojsku w Lublinie ?
Dotychczas nie było żadnych oznak.
       Podobno SD wysyła swoich agitatorów którzy jako ochotnicy mają wstępować do wojska i prowadzić agitację ?
Dotychczas u nas nie wykryto śladów tej agitacji.
      Czy były jakieś specjalne zarządzenia dowództwa poza wysłaniem wojska. Jakie rozkazy otrzymał Lis, były wydane rozkazy miejscowe w celu zapobieżenia; podobnych zajść ?
Szczegółów instrukcji dla Lisa nie wiem, były robione, przy mjr Piskorze (mjr Tadeusz Piskor szef sztabu Okręgu Generalnego w Lublinie).
          Raport w sprawie zajść w Zamościu gen ppor Jana Romera dowódcy Okręgu Generalnego Lublin do Naczelnika Państwa z dnia 30 grudnia 1918 roku:
W południe 60 zbuntowanych żołnierzy z 1 komp. Garnizonu Zamojskiego pod nazwą „czerwonej gwardii” wyruszyło z koszar do miasta. Oficerowie zebrani w menaży na obiedzie zgromadzili się w komendzie powiatu i posterunku żandarmerii. Oddział „czerwonej gwardii” razem z żydami, którzy przyłączyli się do nich poszedł pod komendę powiatową, ażeby oficerów rozbroić. Żołnierze wykazywali nieświadomość ruchu, rzucali słowa: „Wolność! Precz z burżujami i.t.p.”. Major Tessaro wystąpił ku nim z przemową, jako do Piłsudczyków i P.O.Wiaków. Mowa wywarła duże wrażenie, żołnierze byli prawie opanowani, jedynie kapral Grobczak komendant zbuntowanych przerwał słowami:„Nie ma czasu trzeba iść rozbrajać, bo nas rozbroją, trzeba rozbroić milicję miejską i żandarmerię”. Zebrali się gromadnie żydzi, którzy agitowali żołnierzy. Wtedy nadeszła wiadomość, że zbliża się oddział żandarmerii (z posterunku wyszło 4 żandarmów i 4 oficerów) żołnierze rozwinęli przeciw nim tyralierę rozpoczęła się strzelanina, 1 żandarm został lekko ranny. Oficerowie korzystając z zamieszania dosiedli sanek i z majorem Tessaro udali się do koszar, gdzie zorganizowano samoobronę, ustawiono karabiny maszynowe i.t.p. o godzinie 3 rozbrojono żandarmów i milicję miejską, o 4 czerwonogwardziści z tłumem żydów oblegali koszary, i wezwali oblężonych do poddania się. Rozpoczął się atak , który trwał 3 godziny. Atak został odparty, z naszej strony 2 lekko rannych, zbuntowani mieli około 10 zabitych i 20 rannych. Żołnierze wycofali się do miasta, wystawiając placówki, które były rozbrajane przez patrole wysyłane z koszar (po 2 godzinach zabrano 30 jeńców z placówek). Kilkunastu żołnierzy powróciło  do koszar  z przeprosinami i żalem, że dali się porwać na hasła żydowskie. Przysłano wtedy delegatów, którzy zażądali złożenia broni przez oficerów, w przeciwnym razie obiecywali rzeź po zdobyciu koszar. Major Tessaro oświadczył, że nie będzie z nimi pertraktować jeżeli nie złożą broni, jeżeli zaś ją złożą, to żołnierze bez broni będą mogli wejść do koszar, na razie nie będą karani, a co z nimi się stanie będzie zależało od władz wojskowych wyższych. Delegaci oświadczyli wówczas, że chcą pertraktować wprost z gen. Śmigłym. Ostatecznie zawarto zawieszenie broni do godz. 10 rano. Siły zbuntowanych wzrosły przez noc do 300 głównie zasilili żydzi którzy posiadali broń i chłopi podmiejscy. Przed 10.tą rozpoczął się atak mjra Lisa od strony Zawady. Równocześnie mjr Tessaro zaczął atak od strony koszar ku miastu i ku Nowej Osadzie, ażeby odciąć odwrót zbuntowanym. O godzinie 2-ej całe miasto, przedmieścia i N. Osada zostały zdobyte. W mieście żydzi strzelali z okien. Z bużnicy jeszcze dziś padały strzały do naszego patrolu, bużnicę zrewidowano i znaleziono tam cały arsenał z karabinami i amunicją, u jednego żydka w mieszkaniu znaleziono karabin maszynowy. Główni agitatorowie są aresztowani, zastępca Grobczaka również, sam Grobczak  zbiegł na jego głowę wyznaczono cenę 1000 koron. Ruch cały popierany był przez żydów i S.D. – członkowie zaś P.P.S. sami zgłosili się do koszar i walczyli wspólnie z załogą przeciw bolszewikom, komisarz ludowy i władze cywilne bolszewicy aresztowali, wybierając swojego komisarza ludowego szewca, który został przez nas aresztowany. Koszary oprócz 2 lekko rannych strat nie miały. Mjr Lis stracił 2 zabitych i 5 rannych; zabici i ranni bolszewicy w znacznej ilości dotychczas nie stwierdzonej, ranni pochowali się po wsiach okolicznych. Obecnie panuje w mieście zupełny spokój, na przedmieściach pojedyncze rzadkie strzały.
      Odgłosy walki zgromadziły tłumy gapiów, którzy  korzystając z okazji przystąpili do rabunku niechronionych wojskowych magazynów żywnościowych. Mieściły się w dawnych budynkach arsenału, prochowni, wozowni, stajni i południowej oficynie pałacu. Aby zapobiec dalszym grabieżom Grabczak wystawił warty przy magazynach. Grupa żołnierzy z sierżantem Kazimierzem Woińskim (Wolińskim)  widząc, że sytuacja nie rozwija się  według planu, powróciła do koszar. Pozostali zakwaterowali się w komendzie garnizonu, większość z nich nie uczestniczyła już w walkach.
         Jak bywa w takich sytuacjach gdy brak sprężystej organizacji i centralnego dowodzenia następuje chaos. Zaczęły się tworzyć  różnego rodzaju uzbrojone grupy o płynnym stanie pod przewodem powołanych ad hoc dowódców. Działające pod wpływem różnych potrzeb i silnych emocji, które prowadzą najczęściej do irracjonalnych poczynań. Karabin w rękach daje człowiekowi poczucie władzy i siły, z których stara się od razu korzystać. Milicja Ludowa będąca w stadium organizacji nie interweniowała a część jej funkcjonariuszy dołączyła do buntowników. Wbrew zakazowi Bundu do zamieszek przyłączyli się robotnicy żydowscy. Nie było zorganizowanej zarządzanej centralnie „czerwonej gwardii”, a jedynie działające samodzielne uzbrojone grupy. Nie zajęto ratusza i nie aresztowano nikogo z lokalnych władz, żandarmerii ani milicji. Nie powołano żadnego centralnego kierownictwa, w celu koordynacji działań. Odbywało się wszystko według polskiej zasady im większy krzykacz, tym więcej ma do powiedzenia.
        Został zajęty areszt miejski (dawny odwach pod schodami ratusza) z którego wypuszczono przetrzymywanych kryminalistów oraz 12 jeńców rosyjskich i trzech żołnierzy austriackich. Opanowano bez walki komisariat Milicji Miejskiej gdzie rozbrojono całą obsadę oraz zabrano broń z magazynu. Rozbrajano na ulicach napotkanych oficerów oraz zaczęto poszukiwać ich w mieszkaniach. Pod wpływem rzuconego hasła, że należy uwolnić przetrzymywanych w koszarach przez oficerów żołnierzy, uzbrojone niezorganizowane grupy zaatakowały około godziny 16.00 koszary i więzienie na Przedmieściu Lubelskim.
         Po wyjściu zbuntowanych żołnierzy została zorganizowana obrona koszar, przede wszystkim magazynu amunicji i broni oraz więzienia. Obok drogi (obecnie ul. Piłsudskiego) przed więzieniem zorganizowano punkt oporu obsadzony przez 14 oficerów i szeregowców z 2 karabinami maszynowymi pod dowództwem ppor Zachara. Jego zadaniem była osłona ogniem podejść do obu obiektów, na nim skupił się główny ciężar walki. Widoczny był brak zaufania do żołnierzy, oba karabiny maszynowe obsługiwali oficerowie: ppor Stanisław Zachara  i ppor Antoni Czudowski. Wobec przeważającej siły ognia broni maszynowej nie udało się buntownikom opanować obu celów. Walki ustały około godziny 20.00, broniący się żołnierze nie ponieśli żadnych strat, z napastników 2-4 zginęło, rannych zostało około 10. Po tym starciu kilkunastu żołnierzy powróciło do koszar, część zniechęconych uczestników cywilnych oddała lub porzuciła broń i rozeszła się do domów. Zastępca komendanta Milicji Miejskiej Kazimierz Smoczy polecił aby milicjanci wyszli z komisariatu na miasto celem zebrania porzuconej broni oraz namawiali ludzi do jej oddania.
        Wspomina komisarz Stanisław Dziuba, że po godzinie 14.00 w komisariacie ludowym (starostwie) do niego oraz jego zastępcy Jana Emeryka (członek PPS) przyszli Wincenty Kowalski i Antoni Albrecht (podawani w publikacjach jako organizatorzy i przywódcy powstania) chcąc się dowiedzieć co się  dzieje, co to za rozruchy i z jakiego powodu, że należy położyć kres rozlewowi krwi. Mając na względzie bezpieczeństwo i życie mieszkańców miasta komisarz Dziuba postanowił wszcząć kroki mające doprowadzić do rozmów zbuntowanych żołnierzy z dowództwem. Opracował propozycje na jakich żołnierze zgodzą się wrócić do koszar: powrót z bronią w ręku oraz powołanie wspólnej komisji złożonej  z oficerów komendy garnizonu oraz partii  PPS i PSL dla sporządzenia opisu wypadków i przekazania ich do rozpatrzenia przez komisję złożoną przez gen Rydza-Śmigłego i dwóch przedstawicieli Lubelskiej Rady Delegatów Robotniczych (ich włączenie w skład komisji zaproponował Kowalski i Albrecht). Została ona przedstawiona mjr Tessaro przez delegację w składzie: Kowalski, Albrecht, Emeryk i przedstawiciel żołnierzy szer Nowak. Tessaro ją odrzucił, podstawą do powrotu żołnierzy miało być złożenie broni i oddanie się pod jego komendę. Ponieważ obie strony obstawały przy swoich propozycjach rozmowy zostały przerwane. Po telefonie Dziuby mjr Tessaro przysłał swoich pełnomocników: por Ekkerta i chorążego Zawistowskiego, którzy nadal twardo żądali złożenia broni. Aby nie dopuścić do zerwania negocjacji Albrecht zaproponował aby mjr Tessaro przekazał gen Śmigłemu warunki buntowników, do otrzymania odpowiedzi lub do godziny 10.00 w niedzielę zaprzestać wymiany ognia. Po powrocie delegacji do koszar, zostało telefonicznie potwierdzone przyjęcie rozejmu od 23.00 do 10.00.
Na zdjęciu napis: 28 XII 1918 r. komuniści w Zamościu próbowali podburzyć miejscowy garnizon i wzniecić powstanie antyrządowe
         Następny dzień 29 grudzień 1918 roku przeszedł do historii miasta jako „Krwawa niedziela”. O godzinie 9.00 Emeryk zadzwonił do koszar, otrzymał odpowiedź mjr Tessaro aby przekazać buntownikom „niech robią jak im wygodniej”. Poinformowani o tym żołnierze  postanowili  bronić się w przypadku ataku. Stare Miasto spełniało wszelkie warunki do skutecznej i długotrwałej obrony, zwłaszcza przed przeciwnikiem pozbawionym artylerii. Zwarta murowana zabudowa z pozostałością dawnych fortyfikacji, otoczona terenem płaskim, pozbawionym pokrycia a więc łatwym do przestrzeliwania i obserwacji.
        Rano do Zawady przybyła pociągiem odsiecz z Lublina pod dowództwem mjr Leopolda Lisa-Kuli, dwie kompanie z 1 pułku lubelskiego (późniejszy 23 pp). Po wyładowaniu na stacji, mjr Lis obsadził odłączoną lokomotywę dwoma sekcjami piechoty i dwoma karabinami maszynowymi, tworząc ruchome stanowisko ogniowe, mające zapewnić wsparcie ogniowe ataku. Pozostałe siły zostały podzielone na dwie grupy, każda dowodzona przez oficera, maszerowały po obu stronach szosy Szczebrzeszyn-Zamość. Pomiędzy torem a szosą za lokomotywą posuwał się odwód z dowódcą.
         Lokomotywa zajęła bez oporu dworzec kolejowy w Zamościu i dalej działała wzdłuż torów okalających miasto z zadaniem wspierania ogniem ataku. Zaczęto ostrzeliwać bez ostrzeżenia Stare Miasto nie zważając na mieszkających ludzi. Około godziny 10.00 oddziały odsieczy działające po obu stronach szosy, pomimo  gęstej lecz bezładnej  i niecelnej strzelaniny wkroczyły do miasta. Grupa północna uderzyła w kierunku dawnego pałacu (komendy żandarmerii), a południowa w kierunku dawnego klasztoru Klarysek (komendy milicji). Na odgłos walki w celu zaatakowania buntowników komisarz Sobociński zaczął gromadzić i uzbrajać ludzi na komisariacie milicji to samo robił por Madejczyk na komendzie żandarmerii. Nie zdążyli ponieważ oba obiekty szybko opanowali żołnierze lubelscy.
         Jednocześnie Emeryk zadzwonił do mjr Tessaro aby dołączył się do walki. Postanowił on zaatakować miasto od północy, wykorzystując do skrytego podejścia  cmentarz katolicki. Chciał uniemożliwić ucieczkę buntowników ze Starego Miasta w kierunku wschodnim. Również na Nowej Osadzie przy posterunku żandarmerii samorzutnie zmobilizowała się była Straż Obywatelska, następnie zaatakowała razem z żandarmami od wschodu wzdłuż obecnej ul. Partyzantów.
       Stronnictwo Narodowe po zlikwidowaniu Straży Obywatelskiej w Zamościu nie zrezygnowało z walki o władzę i przeszło do konspiracji:
„… Chcą nas nasi wrogowie rozbroić, musimy zatem broń ukryć, stosując system używany ostatnio przez Węgry w czasie ich walki o niepodległość. Broń zostanie rozdaną między członków, tworzymy wielką, tajną zbrojną rezerwę, która gotowa na każdy zew Rządu Narodowego, rządu naszego, pójdzie walczyć i obalać wszelkie kramiki partyjne i wszystkich bez różnicy „naczelników”, „dyktatorów” i.t.d. …..”
        Po zakończeniu walk komenda wojskowa utworzyła z nich uzbrojoną bojówkę na Nowej Osadzie. Liczącą 70 osób z komendantem Stanisławem Gliszczyńskim sekretarzem sejmiku powiatowego. Broń dla nich była przechowywana na posterunku żandarmerii, gdzie stale przebywało 9 osobowe pogotowie nocne.
       Nigdzie nie napotkano zorganizowanej obrony, jedynie pojedyncze punkty oporu. Do największych walk doszło o budowany szpital żydowski (obecnie Szkoła Podstawowa nr 7  ul. Sienkiewicza 5) oraz o koszary milicji (obecnie Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych nr 1 ul. Łukasińskiego 8). Około południa Stare Miasto zostało opanowane, gdzieniegdzie dochodziło do wymiany ognia na Nowej Osadzie i przedmieściach,  do godziny 14.00 walki całkowicie ustały.
        Większość zbuntowanych żołnierzy nie wzięła udziału w walkach bratobójczych, wykorzystała zamieszanie do powrotu do koszar. Według oficjalnych danych w walkach (28-29 grudnia) ze strony rządowej zginęło 2 żołnierzy a 5 zostało rannych, z drugiej poległo 7 osób (Józef Bondyra, Hubala, Józef Przyczyna, Michał Pypa, Antoni Sowiński, Bronisław Zub, Franciszek Zub), ponadto kilkanaście zostało rannych. Chociaż podawana też jest liczba 19 poległych buntowników.
       Został sporządzony oficjalny wykaz osób rannych podczas walk przez dr Bogusława Boguckiego, które były hospitalizowane w zamojskim szpitalu: Machroń Franciszek (cywil), Jonas Antoni (szeregowiec 1 kompanii 35 pp), Zub Bronisław (cywil) zmarł, Bondyra Jan (szer 1 komp 35 pp) zmarł, Przyczyna Józef  (cywil) zmarł, Effner Mikołaj (cywil), Magdziak Kazimierz (cywil),  Sowiński Antoni (szer 1 komp 35 pp) zmarł, Kokoć Tomasz (cywil), Kotas Wincenty (szer piechoty lubelskiej), Kaparowski Aleksander (szer piechoty piotrkowskiej) zmarł, Wasserbergier Mojżesz (cywil), Gruszka Katarzyna (cywil).
       Wielkość strat informuje, że nie prowadzono długotrwałych zaciętych walk angażujących znaczne siły. Natychmiast została wprowadzona od 19.00 godzina policyjna oraz rozpoczęło się kilku dniowe „polowanie na bolszewików”, część mieszkańców Zamościa brała w tym udział  denuncjując  uczestników walk. Podczas aresztowania bito zatrzymanych oraz dewastowano wyposażenie ich mieszkań. W ratuszu (obecna Sala Consulatus) urzędował Sąd Obywatelski powołany ad hoc z mieszkańców cieszących się zaufaniem społecznym (około 60 osób), chodziło o rozpoznawanie uczestników rozruchów spośród doprowadzanych osób przez żandarmerię i milicję.
        Prawdopodobnie kilku zatrzymanych zostało rozstrzelanych na miejscu, miało to spotkać  trzech mieszkańców  Sitańca oraz dwóch zamościan. Jeszcze tego dnia aresztowano 45 cywili i 19 żołnierzy, do 3 stycznia osadzono w więzieniu zamojskim 302 osoby cywilne oraz 47 żołnierzy. Do rozpatrywania spraw zbuntowanych żołnierzy z Lublina przyjechał wojskowy sąd z audytorem. Rozprawy odbywały się w koszarach na Przedmieściu Lubelskim.
       Spośród 47 zatrzymanych żołnierzy, dwóch zostało uniewinnionych, pozostałym lubelski sąd wojskowy postanowił dać szansę zrehabilitowania się w walce, 11 marca 1919 roku zatwierdził  ten wyrok Piłsudski. Zostali wcieleni do najbliższej jednostki idącej na front z zamiarem użycia ich na pierwszej linii.
       Żołnierzy którzy brali udział w buncie, a nie zostali aresztowani włączono do 2 kompani która pod dowództwem por Zygmunta Wendy wyruszyła 19 stycznia 1919 roku na front przeciw ukraiński. Za ukrywającego się kpr Grabczaka wyznaczono nagrodę pieniężną w wysokości 1000 koron. Ukrywał się na strychu budującego się szpitala żydowskiego. Po aresztowaniu został skazany 21 sierpnia 1919 roku przez Sąd Wojskowy w Lublinie na karę śmierci przez rozstrzelanie, nie została zatwierdzona przez Piłsudskiego, który zamienił ją na dożywotne więzienie, po amnestii z 24 maja 1921 roku zmniejszona na 10 lat więzienia.
          Z 302 zatrzymanych cywili: 38 osobom  zostały  postawione zarzuty uczestnictwa w buncie. Pozostałe 264 osoby aresztowane: 64 osoby zostały zatrzymane w różnych punktach Zamościa 29 i 30 grudnia przez żołnierzy i bez podania przyczyny osadzone w areszcie milicji, nie ustalono nawet okoliczności ich zatrzymania; 60 osób postawiono w stan oskarżenia, ponieważ mieszkali w domu z którego strzelano w czasie ataku na więzienie (wśród nich było 9 chłopców poniżej 15 lat); 59 osób postawiono w stan oskarżenia na podstawie poszlaki, że w dniach 28 i 29 grudnia widziano ich na ulicach z bronią w ręku; u 11 osób znaleziono części wyposażenia wojskowego; 9 osobom udowodniono udział w zamieszkach w dniach 28 i 29 grudnia; 7 osób widziano na wiecach; 5 osób zbiegło z więzienia; 1 osoba zmarła na tyfus plamisty w  szpitalu zamojskim (Wincenty Kowalski); 43 osoby to chłopi z okolicznych wsi, którzy rozbroili w dniach 29 i 30 grudnia  posterunki żandarmerii w Niedzieliskach, Wielączy, Starym Zamościu, Horyszowie Polskim i Cześnikach.
       Chłopi zostali aresztowani przez oddziały, które zjawiły się już po ustaniu walk w Zamościu z Tomaszowa Lubelskiego, Bełżca, Kraśnika, Radomia i zostały użyte do pacyfikacji powiatu zamojskiego. W celu likwidacji rozruchów 29 grudnia 1918 roku w drodze na front został zatrzymany w Zamościu szwadron jędrzejowski dowódca por Edward Kleszczyński. Został użyty do pacyfikacji powiatu. Jego półszwadron pełnił rolę policyjną w mieście do marca 1919 roku.
         Jeszcze w czasie śledztwa większość aresztowanych cywili zwolniono za kaucją lub poręczeniami. 16 kwietnia 1923 roku odbył się proces wyłonionych 19 głównych oskarżonych przed Sądem Okręgowym w Zamościu: Piotr Basser, Moszko Becher, Jan Brzozowski, Włodzimierz Buczyński, Franciszek Czerner (Czarner), Marcin Ćwiertniewicz, Józef Derkacz, Tomasz Kokoć, Antoni Kowalski, Włodzimierz Krzysztofowicz, Andrzej Podpryga, Józef Pleskaczyński, Lejba Putter, Jacek Risuński, Eliasz Ruf, Szczepan Sowiński, Szloma Fried, Piotr Tkaczyk, Adam Wyrembkiewicz. W czasie śledztwa i rozprawy sądowej nie udało się udowodnić pomimo usilnych starań, że to bolszewicy i Żydzi zorganizowali oraz kierowali buntem żołnierzy w Zamościu.
        Sąd sformułował 5 pytań w stosunku do każdego z oskarżonych:
  1. Czy winien jest, że z końcem grudnia 1918 roku w Zamościu w porozumieniu z innymi sprawcami wygłaszał publiczne mowy podburzające do obalenia istniejącego w Państwie Polskim ustroju społecznego przez zaprowadzenie dyktatury proletariatu, a wojskowych garnizonu zamojskiego do uchybienia obowiązkom służby wojskowej przez niesłuchanie rozkazów przełożonych, skutkiem których to mów nastąpił w dniu 28 grudnia w Zamościu rozruch – na to pytanie sąd odpowiedział „nie” w stosunku do wszystkich oskarżonych,
  2. Czy winien jest, że w tym czasie i w porozumieniu z innymi sprawcami rozpowszechniał wśród wojskowych garnizonu zamojskiego za pomocą rozmów na urządzanych z nimi schadzkach zapatrywania podburzające wojskowych do uchybienia obowiązkom służby wojskowej przez namawianie ich do nieposłuszeństwa rozkazom władz wojskowych, skutkiem czego nastąpił 28 grudnia bunt części garnizonu wojskowego w Zamościu – na to pytanie sąd odpowiedział „nie” w stosunku do wszystkich oskarżonych,
  3. Czy winien jest, że w dniach 28 i 29 grudnia brał udział w zbiorowisku publicznym, które działając wspólnymi siłami uczestników zagarnęło pod swoją władze i zrabowało, wojskowy magazyn żywnościowy, magazyn i skład broni milicji miejskiej oraz żandarmerii przy równoczesnym rozbrojeniu żandarmów, oficerów i organu bezpieczeństwa, uwolniło więźniów z aresztu miejskiego oraz stawiło zbrojny opór sile wojskowej zawezwanej z Lublina celem uśmierzenia rozruchu – na to pytanie sąd odpowiedział „tak” w stosunku do 17 oskarżonych,
  4. Czy winien jest, że podżegał innych do wyżej opisanego zbiorowiska – na to pytanie sąd odpowiedział „nie” w stosunku do wszystkich oskarżonych,
  5. Jeżeli nie jest winien przestępstwa pod numerem 1., to czy winien jest, że w tym czasie rozpowszechniał niepublicznie wśród ludności cywilnej i wojska garnizonu zamojskiego zapatrywania podburzające do obalenia istniejącego w Państwie Polskim ustroju społecznego przez zaprowadzenie dyktatury proletariatu, skutkiem czego nastąpił w dniu 28 grudnia rozruch – na to pytanie sąd odpowiedział „tak” w stosunku do 2 oskarżonych. Wszyscy oskarżeni zostali skazani na kary pozbawienia wolności od 3 lat do 1 roku. Dopiero we wrześniu 1923 roku został aresztowany Antoni Albrecht, który zbiegł z zamojskiego więzienia 19 maja 1919 roku. Na rozprawie 8-9 kwietnia 1925 roku Sąd Okręgowy w Zamościu skazał go na 4 lata pozbawienia wolności, kara została zmniejszona o połowę na podstawie amnestii.
         Nie ma podstaw do stwierdzenia, że żołnierze działali za podpuszczeniem bolszewików, a tym bardziej w imię ich haseł. Nie był to zorganizowany bunt, nie planowali podjęcia walki. Nie było żadnego centralnego kierownictwa buntu, kierowali się emocjami. Po prostu byli bardzo młodzi w wieku 18-21 lat (niektórzy  niepełnoletni), w imię swoich młodzieńczych marzeń i ideałów dobrowolnie przystąpili do walki o Polskę, wymarzoną Ojczyznę wszystkich Polaków. Kiedy ich ideały i wyobrażenia w zetknięciu się z brutalną rzeczywistością legły w gruzach, postanowili zaprotestować. Ponieważ nie liczyli na zrozumienie  ze strony bezpośrednich przełożonych, zwrócili się do tych których darzyli zaufaniem. Inną sprawą jest, że te osoby nie stanęły na wysokości zadania jakie im wyznaczyli. Stali się ofiarami własnych nieprzemyślanych poczynań.
                                                                                                         Stankiewicz Zbigniew
zdjęcia: Muzeum Zamojskie, Archiwum Państwowe w Zamościu, Portal Foto-Polska.pl
    Bibliografia
      1.Bunt żołnierzy w Zamościu – Sztandar Socjalizmu nr 12(21) z 15 I 1919 r
  1. Demel Franciszek i Lipiński Wacław – Pułkownik Leopold Lis-Kula – Warszawa 1932 r
  2. Gazeta Zamojska – nr 7 rok 1 z 8.12.1918r
  3. Gazeta Zamojska – nr 1 (11) rok 2 z 5.01.1919 r
  4. Kurier Zamojski – nr 7 rok 2 z 2.01.1919 r
  5. Kronika powiatu zamojskiego – rok 1 nr 21 i 22 z 20.11.1918 r
  6. Kędziora Andrzej _ Encyklopedia miasta Zamościa – Chełm 2000 r
  7. Krzykała Stanisław – Rady Delegatów na Lubelszczyźnie 1918-1919 – Lublin 1962 r
  8. Krzykała Stanisław – Walki klasowe w powiecie zamojskim w latach 1918-1939 , Zamość i Zamojszczyzna w dziejach i kulturze polskiej – Zamość 1969 r
  9. Kuszyk Władysław – Wrzenie rewolucyjne na wsi polskiej w latach 1917-1919 – Warszawa 1957 r
  10. Leinwand Artur – Pogotowie Bojowe PPS i Milicje Ludowe w Polsce 1917-1919 – Warszawa 1972 r
  11. Niedziałkowski Mieczysław – Demokracja parlamentarna w Polsce – Warszawa 1930 r
  12. Romer Jan – Pamiętniki – Lwów 1938 r
  13. Szczygielski Zbigniew – Powstanie Zamojskie w 1918r – Z pola walki nr 1 1958 r
  14. Wyszczelski Lech – Wojsko Polskie w latach 1918-1921 – Warszawa 2006 r
  15. Zieliński Konrad – Polski i Żydowski ruch robotniczy w Królestwie Polskim – Studia Judaica 7 nr 1 (13) 2004 r
  16. Juryś Roman – Jeden dzień wolności, Zamość 1918 rok – Warszawa 1964 r
  17. Kędziora Andrzej – Encyklopedia ludzi Zamościa – Zamość 2007 r
  18. Witos Wincenty – Moje wspomnienia – Warszawa 1981 r