Straż miejska w Zamościu.

UBI LEX IBI POENA
Gdzie prawo tam kara.
 
Kogo rodzice rózgą nie karzą,
Tego kat mieczem karze.
           Za miejskie służby porządkowe należy uważać wszystkie organa realizujące czynności w zakresie ochrony bezpieczeństwa i porządku na terenie miasta, a które zostały utworzone i były utrzymywane przez jego władze.
      Dokument lokacyjny Zamościa wydany w 1580 r. przez Jana Zamoyskiego oraz przywilej króla Stefana Batorego wydany w tym samym roku, regulowały stan prawny powstającego miasta oraz jego mieszkańców. Miasto otrzymało, tak jak miasta królewskie, prawo magdeburskie i zostało wyjęte spod prawa polskiego i jurysdykcji państwa. Temu prawu podlegali nie tylko mieszkańcy Zamościa i przedmieść, ale też wszyscy przebywający na jego terytorium. Pomimo nadania prawa magdeburskiego, stosunek osobisty właściciela miasta do jego mieszkańców i władz miasta był oparty na prawie lennym. Wszystkie instytucje miejskie musiały składać przysięgę wierności, jak na dobrych wasali przystało.
       Hominum causa omne ius constitutum sit
       Prawo ustanawia się ze względu na ludzi
         Na podstawie tego dokumentu lokacyjnego został utworzony sąd ławniczy (wójtowski), pod który podlegały sprawy kryminalne w całym zakresie, szkodzenie przy pomocy czarów zdrowiu i majątkowi oraz poważniejsze cywilne. Przewodził mu wójt, a asesorami byli wszyscy ławnicy. Nazywany był sądem gajonym dlatego, że nie urzędował stale, ale był zwoływany (zagajany) w razie potrzeby. Istniał też stale urzędujący sąd radziecki (sąd spraw mniejszych), przewodniczył mu burmistrz miasta, a asesorami byli wszyscy rajcy.
       Ponieważ w prawie magdeburskim koronnym dowodem w sprawie było dobrowolne przyznanie się oskarżonego, została utworzona instytucja kata (po polsku nazywanego małodobrym), który został włączony do czynności procesowych a następnie wykonywał orzeczone przez sąd wyroki. Stosowanie tortur w czasie procesu nie było uznawane za karę. To sąd decydował, czy podejrzanego przekazać katu, do dzisiaj zachowało się powiedzenie „dać go katu”. Wszystkie te instytucje miały swoje siedziby w ratuszu.

   

      W 1601 r. na podstawie przywileju właściciela miasta został utworzony Trybunał Zamojski, jego posiedzenia odbywały się w ratuszu. Był to sąd apelacyjny dla wszystkich miast ordynacji zamojskiej. W jego skład z urzędu wchodził burgrabia zamojskiego zamku jako przewodniczący, profesor prawa z Akademii Zamojskiej, dziekan infułat kolegiaty zamojskiej (wkrótce zastąpiony wójtem zamojskim) oraz wybierani deputaci (ławnicy) z ważniejszych miast ordynackich (Zamościa, Szczebrzeszyna, Tarnogrodu, Turobina, a od 1604 r. Goraja) oraz mianowany przez ordynata pisarz (bez prawa głosu). Podlegali mu, jako sądowi apelacyjnemu w sprawach objętych prawem miejskim, wszyscy poddani oraz mieszczanie. W sprawach nadzwyczajnych jako sądowi pierwszej i ostatniej instancji, podlegali złapani na gorącym uczynku zbrodni na terenie Zamościa szlachcice oraz Żydzi. Burgrabia odpowiadał za bezpieczeństwo w czasie obrad sądowych, zobowiązany był odkomenderować do tego 10 piechurów zamkowych.
          Oprócz niego jako sądy wyższe funkcjonowały: sąd na zamku dla lennej szlachty ordynacji, sąd skarbowy zamku zamojskiego (sąd komisarski), sąd delegacki (Rada Ekonomiczna) jako apelacyjny dla sądów wiejskich i bartniczych. Sąd komisarski zamku zamojskiego był sądem odwoławczym od wyroków sądów w sprawach ludności różnych stanów ordynacji. Sąd ostatniej instancji zamku zamojskiego był najwyższym organem odwoławczo-kontrolnym dla całego sądownictwa w ordynacji, chociaż był sądem apelacyjnym dla szlachty szczebrzeszyńskiej. Przewodniczył mu ordynat lub osoba przez niego wyznaczona, a sędziami byli wyznaczeni wyżsi urzędnicy ordynacji (nie miał stałego składu).

  

          Kolejny przywilej z 1604 roku wprowadził sądy jarmarczne, w składzie burgrabia (lub wyznaczona przez ordynata osoba) jako przewodniczący, zamojski burmistrz i wójt, wybrany delegat kupców zagranicznych oraz Żyd wybrany przez kahał (brał udział jeżeli stroną sporu był Żyd). W czasie trwania jarmarku podlegali mu wszyscy miejscowi i przybysze w sprawach karnych i cywilnych. Wszyscy rajcy miejscy jako komisarze targowi w czasie jarmarku mieli policję targową i aprowizacyjną[1]. Kontrolowali jakość towaru, rzetelność wag i miar oraz zapewniali aprowizację mieszkańców i obcych. Ponieważ czymś normalnym były oszustwa na cenie, ułatwione znajdującymi się w obiegu monetami z różnych okresów i krajów, na wadze, oraz jakości sprzedawanych towarów.
       Impunitas semper ad deteriora invitat
       Bezkarność zawsze zachęca do gorszego
       Środowisko miejskie zawsze stanowiło teren kryminogenny, margines miejski tworzyli zarówno zawodowi złoczyńcy, jak i okazjonalni. Rekrutowali się z różnego autoramentu awanturników ze wszystkich warstw społecznych, nie posiadający żadnego majątku i stałego miejsca zamieszkania. Tłok na ulicach, przy kramach, jatkach i gospodach sprzyjał kradzieżom. [2]Nieoświetlone nocą ulice sprzyjały napadom na przechodniów. [3] Nagminne były włamania do kamienic mieszczańskich oraz świątyń [4], dlatego przed nocą zamykano nie tylko bramy miejskie, ale również te w budynkach. Na ulicach pełno było opilców, którzy zatrzymywali przechodzących, często ich turbując[5].
        Liczne pijackie burdy wywoływali zadufani w sądowy przywilej studenci Akademii Zamojskiej, którzy podlegali sądowi akademickiemu, a nie surowemu miejskiemu. Sąd rektorski był sądem pierwszej i ostatniej instancji rozstrzygającym na zasadach wyłączności w sprawach dotyczących akademii i studentów.
         Częste kłótnie przeradzały się w bójki z użyciem broni, ponieważ każdy nosił przy sobie broń stosowną do przynależnego mu stanu. Na zimę licznie przybywali tak zwani ludzie luźni[6] (m.in. zbiegli chłopi, byli żołnierze), ich źródłem utrzymania było żebractwo, okazjonalne prace oraz kradzieże. Na żebranie władze miejskie wydawały zgodę tylko osobom niezdolnym do pracy, wyznaczając im miejsca przy kościołach. Zdolni do pracy, którzy nie znaleźli zatrudnienia byli zatrzymywani i zmuszani do  nieodpłatnych prac.
        W obawie przed tumultami, początkowo ratusz był inkastelowany [7] Jedyne wejście do niego prowadziło przez wieżę, znajdowało się od strony wschodniej. Bardzo wąskie, na wysokości kilku metrów nad poziom rynku, przypuszczalnie z dostawioną zewnętrzną drabiną. Można zobaczyć jego pozostałość w pomieszczeniach ZOIT-u. W narożach wieży, na dwóch kondygnacjach znajdowały się stanowiska bojowe wyposażone w strzelnice (zachowane do dzisiaj). Przypuszczalnie w budynku głównym ratusza (dwukondygnacyjny) znajdowała się strychowa galeria strzelnicza.
              Bene facta male locata male facta arbitror
             Dobroć źle ulokowana staje się złem
         Dlatego od początku powstania Zamościa zostały powołane przez władze miejskie organa i służby, realizujące bezpośrednie czynności w zakresie ochrony bezpieczeństwa i porządku. W początkach istnienia nie były zbyt liczne, ponieważ zależało to od dochodów miasta. Porządkowa służba miejska miała siedzibę w ratuszu, dzieliła się na straż nocną i dzienną. Dzienną nazywano pachołkami miejskimi (sługami miejskimi, czeladzią ratuszną), dowodził nimi starszy (seniores). Przede wszystkim zajmowali się pilnowaniem szeroko rozumianego porządku publicznego, ściganiem złoczyńców, patrolowaniem ulic, stróżowaniem w bramach miejskich oraz na wałach, aby nikt nie przechodził przez nie. Na początku wały nie posiadały zewnętrznej skarpy murowanej. Ochraniali ratusz, znajdujące się tam władze miejskie i sądy w czasie rozpraw. Następnie pilnowali porządku podczas dowiezienia skazańca na miejsce wykonania kary oraz przy wykonywaniu wyroku, aby nikt nie próbował wyrwać go spod szubienicy.

  

       Nocnych strażników nazywano ceklarzami, dowódcą ich był cekmistrz (ceklmistrz, cirkelmagister). W nocy, mieli pilnować miasta przed przestępcami, osobami zakłócającymi ciszę nocną i pożarami, likwidować wszelkie bójki i awantury, a winnych i podejrzanych ceklowników [8] doprowadzać do ratusza. Tam wykonywali orzeczoną karę chłosty, dlatego nazywani byli też siepaczami. Za przestępstwa dokonane pod osłoną nocy groziły znacznie wyższe kary.
       Strażnicy wyposażeni byli w broń drzewcową, nocni dodatkowo w latarki. Ze względu na niewielką liczebność służba miejska wspomagana była przez wyznaczanych w kolejności mieszczan: w dzień dziesięciu, nocą sześciu. Mieszczanie czynili to jednak niechętnie, nie zawsze wykazując właściwą gorliwość. Zasypiali podczas pełnienia służby, spędzali czas nie na posterunku, a w gospodach. Dlatego na ich koszt wystawiono dodatkowo czterech strażników nocnych.
       W Zamościu znajdowała się chorągiew straży przybocznej hetmana koronnego Jana Zamojskiego, licząca w 1594 r. 120 hajduków, jej żołnierze (węgrzyni) zajmowali się nie tylko ochroną dworu. Ale też pilnowaniem porządku w mieście, łapaniem przestępców[9]. Wieża ratusza była strażnicą, z której obserwację miasta prowadził trębacz (stróż wieży). Zaopatrzona była w system sygnalizacji służący do ostrzegania przed zagrożeniem, na który składała się trąbka sygnalizacyjna i dzwon ratusza.
        Po śmierci Jana Zamoyskiego w początku XVII w., gdy wzrosła liczba mieszkańców, zabrakło chorągwi węgierskiej, która przynależała do wojsk państwowych. Wojska prywatne ordynacji w mieście nie były zbyt liczne i miały dość zajęcia przy strzeżeniu zamku i ordynata. Dlatego władze Zamościa, wzorując się na pobliskim Lwowie, zreorganizowały i rozbudowały miejskie służby porządkowe. Bezpośrednim organem wykonawczym Rady Miejskiej w zakresie szeroko rozumianych czynności administracyjnych był hutman, który był najlepiej płatnym urzędnikiem, o znacznym prestiżu, surowo karano wszelkie wystąpienia przeciwko jego osobie lub czci. Był zarządcą ratusza dlatego nazywany był też hutmanem ratusznym. Burmistrz powierzał mu klucze do bram miasta, aby sam je zamykał. Po zmierzchu nikt bez jego zgody nie mógł wejść do miasta ani go opuścić, nocą obchodził ze strażnikami ulice miasta. Zarządzał też więzieniem miejskim oraz kontrolował pracę kata i jego pomocników.

  

        Podlegała mu utworzona Straż Miejska licząca około pięćdziesięciu pachołków z rotmistrzem i dziesiętnikami oraz doboszem, która miała siedzibę w ratuszu. Straż stale przebywała przy urzędujących władzach i na rozprawach sądowych. Głównym zadaniem straży było pilnowanie porządku na ulicach, warta w bramach miejskich i na wałach, zarówno w nocy, jak i w dzień. Również nadzór targowiska, kontrola kupców w zakresie używania miejscowych miar i wag oraz przestrzegania prawa składu. Straż była zobowiązana do kontrolowania miejsc gdzie odbywały się gry hazardowe, aby nie było oszukiwania, a szulerów miała dostarczyć do ratusza celem ukarania[10]. Musieli być zawsze trzeźwi i gotowi do wypełnienia rozkazów burmistrza. W razie wybuchu epidemii jako strażnicy powietrzni (wyganiacze) usuwali z miasta włóczęgów, izolowali zarażone (domy), miejsca w obrębie wałów oraz wystawiali posterunki przy drogach nie dopuszczając nikogo z zewnątrz do miasta. Z chwilą oblężenia miasta straż obejmowała do obrony wyznaczony odcinek walów.
        Strażnicy aresztowali przestępców przyłapanych na gorącym uczynku lub skutkiem donosów. Sprawy porządkowe za wykroczenia w trybie doraźnym rozpatrywał hutman, który był sędzią najniższej instancji, a wymierzoną karę chłosty wykonywali strażnicy w ratuszu. W ratuszu mieściło się miejskie więzienie, dzieliło się na dolne (kryminalne) i górne (cywilne). Górne znajdowało się w wieży ratusza (wieża turmna), było miejscem odbywania kary, zasądzonej zamiast kary chłosty. Nie było pod stałym nadzorem straży, warunki bytowe zależały od majętności osadzonego, ponieważ utrzymywał się na swój koszt, gdy był ubogi koszty utrzymania ponosił ten, z którego oskarżenia został osadzony.

  

        Złoczyńców podejrzanych o ciężkie przestępstwa (sprawy gardłowe) trzymano w więzieniu dolnym aż do wydania wyroku, było pod stałym nadzorem straży. Znajdowało się ono w podziemiach ratusza i miało charakter aresztu śledczego. Jego celem było zabezpieczenie przestępcy przed próbą ucieczki lub samobójstwem, dlatego trzymano ich przykutych łańcuchami do ściany lub w dybach. Obok była izba tortur (męczennica) z odpowiednim wyposażeniem, stałe miejsce urzędowania kata. Tam znajdowało się wydzielone miejsce dla prowadzącego przesłuchanie. Wejście do tych pomieszczeń znajdowały się na parterze wieży ratusza, zachowane ślady wejścia do izby tortur, znajdują się w obecnych pomieszczeniach Straży Miejskiej.
        Wykonanie kary mogło się odbyć tylko przez władzę publiczną i na drodze sądowej. Karę śmierci wykonywano publicznie, starano się aby jak najwięcej osób było przy egzekucji. W Zamościu, w tym celu zwalniano nawet młodzież ze szkół, aby mogła się zapoznać z odstraszającym przykładem. Miejsce straceń (szubienica) w Zamościu znajdowało się przy głównym trakcie lwowskim (obecna ul. Świętego Piątka) w pobliżu granicy miasta. Nie na darmo ma ona taką nazwę, nastąpiło to na podstawie recepcji utożsamienia męki Jezusa z miejscem straceń. To miejsce było uważane za nieczyste, znajdował się tam fałszywy cmentarz (nie poświęcony), na którym grzebano szczątki skazańców. Jednocześnie w piątek organizowano publiczne egzekucje, a dzień ten nazywano dniem katowskim.

  

        Na to widowisko przychodziły tłumy, nie tylko obejrzeć egzekucję oraz po to aby zaopatrzyć się w lekarstwo. Przy ścięciu nadstawiano miseczki aby zebrać ściekającą krew, która była uważana za panaceum na wszystkie dolegliwości. Starano się pozyskać też części ciała skazanego, wrzucony palec lub genitalia do beczki z piwem lub winem miał ściągnąć klientów. Pozyskana dłoń po odpowiednich zabiegach magicznych stawała się „dłonią chwały” umożliwiającą okradanie domów i otwieranie wszystkich zamków. Kawałek sznura z szubienicy po wykonanym wyroku miał przynosić szczęście.
        Swoistą formą ułaskawienia był zwyczaj[11] wstawienia się za skazanym na karę śmierci i zarazem wypraszania jego od kary. Robił to często ordynat w stosunku do swoich sług. Jeżeli skazaniec był kawalerem, mogła tego dokonać tylko uczciwa dziewica, która w chwili egzekucji chciała go pojąć za męża, na znak tego zarzucając mu chustę na głowę. Następnie sąd musiał orzec o zniesieniu kary i uwolnieniu skazańca. Po tym młoda para była prowadzona do świątyni, gdzie kapłan od razu udzielał sakramentu małżeństwa. Skazańcowi przysługiwało prawo odmowy, poprzez zrzucenie chusty z głowy i poddanie się karze. Popularna anegdotka: młody skazaniec spojrzał na chcącą go poślubić starą babę, zwrócił się do kata – wieszaj pan. Przestępczynię (dziewkę zbrodniczą) od kary śmierci mógł uwolnić jedynie kat, ponieważ najczęściej nie było innych kandydatów, jeżeli był kawalerem i gotowy był pojąć ją za żonę.

  

         Strażnicy zajmowali się też nadzorowaniem miejscowych i przyjezdnych prostytutek[12] oraz miejskiego zamtuza. Władze miasta zainteresowane były rozwojem tej formy usług, które przynosiły znaczne dochody. W miastach zawsze było zapotrzebowanie na tego typu usługi[13], gdyż przebywali w nim na stałe i okresowo samotni młodzi mężczyźni. Sprzyjała temu również podwójna moralność mieszczańska, dopuszczająca stosunki pozamałżeńskie, ale tylko mężczyzn. Represjonowana była prostytucja okazjonalna, ponieważ nie przysparzała dochodu dla miasta. Prostytutki łączące swój fach z okradaniem klientów skazywano na chłostę przy pręgierzu, była to kara łaski zamiast kary śmieci, która groziła za kradzież. Po chłoście „wyświecano z miasta” ukaraną, wyprowadzano do granic miasta w asyście kata i strażników miejskich z pochodniami.

fot. Ewa Lisiecka, Zamojski pręgierz przed ratuszem na tzw. Obrazie Bukowińskim 
          Straż była jednolicie umundurowana, rodzaj i barwa munduru zależały od pomysłowości oraz dochodów Rady Miejskiej. W ubranie i uzbrojenie oporządzali strażników miejscy rzemieślnicy. Zamojski mundur Straży Miejskiej był wzorowany na mundurze piechoty węgierskiej. Dla pachołków miał barwę błękitną. Składał się z delii i żupana, pętlice na delii oraz podszewka były czerwone, wąskie nogawice błękitne, za nakrycie głowy służyła ciemna magierka. Buty były skórzane z cholewką i tak jak pas skórzany barwy naturalnej. Dziesiętników i dobosza delia i żupan były czerwone, a pętlice i podszewka żółte oraz czerwone nogawice, pozostałe części umundurowania były jak u pachołków. W skład uzbrojenia wchodziły prosta szabla oraz muszkiet. Na co dzień w służbie patrolowej używano broni drzewcowej, która umożliwiała utrzymanie uzbrojonego przestępcy na dystans oraz opanowanie kilkuosobowej grupy. Około połowy XVII w. obcisłe spodnie zostały zastąpione hajdawerami, a magierka czapką kapuzą w kolorze munduru.

 

Ślady po dawnym pręgierzu w Zamościu przed Ratuszem – źródło: Miasto Dawniej – z zasobów Ewy Dąbskiej
        Trzeba było mieć dużo samozaparcia aby pracować w miejskich służbach porządkowych, które nie cieszyły się poważaniem wśród mieszkańców[14]. Wszystkie łączyło społeczne odtrącenie, podobne do infamii ludzi marginesu. Tym się tylko różnili, że nie zakłócali ładu społecznego i choć pozbawieni części praw, to ich pozycja była prawnie ugruntowana w lokalnej społeczności. Jednocześnie to społeczeństwo musiało uruchamiać mechanizmy, które powodowały obsadzanie tych niezbędnych dla niego stanowisk.
         Kolejnym urzędnikiem miejskim zajmującym się sprawami bezpieczeństwa i porządku był woźny miejski, wybierany przez wójta z ławnikami. Oprócz wynagrodzenia otrzymywał umundurowanie. Na polecenie władz miejskich w asyście straży aresztował podejrzanych. Czynności policyjne wykonywał sam lub asystując wójtowi lub ławnikom sądowym przy oględzinach i rewizjach. Wręczał pozwy oraz egzekwował orzeczone kary grzywny, od opornych w asyście straży.
        Oprócz straży w mieście była Milicja Miejska Zamościa, w której służbę pełnili wszyscy bez wyjątku pełnoletni mieszkańcy miasta. Każdy z milicjantów uzbrajał się własnym kosztem, oprócz tego każdy cech posiadał swój niewielki skład uzbrojenia przechowywany w domu cechmistrza. Milicja stanowiła główny człon załogi twierdzy zamojskiej, liczyła w połowie XVII w. ok. 1000 osób. Miała charakter paramilitarny, na co dzień nie zajmowała się pilnowaniem porządku i bezpieczeństwa w mieście. Raz w miesiącu pod nadzorem władz miejskich, w dzień wolny od pracy odbywał się przegląd wszystkich milicjantów i obowiązkowe ćwiczenia,. Uchylanie się groziło karą grzywny.
        Miasto zostało podzielone według stron świata na 4 jednostki administracyjne, nazywane kwartałami lub pierzejami. Na ich czele stali rajcowie Rady Miejskiej, których było czterech. Jako nadzorcy kwartałów nazywani byli starszymi w mieście (kwartalnikami). Na co dzień zajmowali się oni rozpoznaniem policyjnym zamieszkujących w podległym im obszarze ludzi. Sprawdzali, kto został przyjęty do prawa miejskiego, jakie są dochody i zajęcia mieszkańców. Wszyscy mieszkańcy kwartałów podzieleni byli na dziesiątki, dowodzone przez dziesiętników, którzy podlegali starszym w mieście. Na odgłos dzwonu ratuszowego lub sygnału granego przez trębacza z wieży ratusza, wszyscy milicjanci w pełnym uzbrojeniu mieli stawić się ze swoimi dziesiętnikami u starszego. Milicja była zwoływana tylko w razie pożaru, przeciwdziałania tumultom, do uroczystych wystąpień oraz w przypadku zagrożenia miasta ze strony nieprzyjaciela. W razie pożaru razem ze strażą izolowała teren, aby nie dopuścić do grabieży palących się budynków.

  

        Kontrolowanie miasta przez Straż Miejską oraz pilnowanie bram miejskich umożliwiało ścisły nadzór nad wszystkimi przybywającymi na jego terenie. Dlatego koncentracja wszelkiej maści marginesu społecznego następowała na przedmieściach. Wybierano przedmieścia położone przy traktach handlowych, w pobliżu bram miejskich oraz karczem. Karczmy na przedmieściach były niejednokrotnie siedliskami osób podejrzanej konduity, a karczmarze paserami. Niebezpiecznie było tam być gościem, gościli tam kat z pomocnikami, strażnicy, pachołkowie miejscy; ludzie z marginesu. Pijąc niejednokrotnie z przyszłymi swoimi „klientami”. Dlatego Rada Miejska powołała na przedmieściach starszych ulicznych, którzy przy pomocy powołanej przez siebie straży ulicznej mieli dbać o bezpieczeństwo publiczne oraz mogli karać za drobne przewinienia.
       W II połowie XVII w. milicja straciła całkowicie wartość militarną. Dlatego w razie zagrożenia kilku mieszkańców miasta miało wyekwipować i uzbroić wspólnie swoim kosztem jednego milicjanta (żołnierza miejskiego)[15], ich ilość każdorazowo ustalała Rada Miasta. Rozwój tej organizacji doprowadził w końcu XVII w. do powołania na bazie straży, stałej zawodowej formacji Zamojskiej Milicji Miejskiej. Od tej pory porządkowa służba miejska zmieniły swoją funkcję z policyjnej na militarną. Chociaż rada utrzymywała milicję z własnych funduszy to jej podległość władzom miasta była minimalna. Opis nieudanej próby opanowania Zamościa przez Rosjan w 1706 r. wyraźnie informuje, że jest to formacja miejska[16]. Ordynat jako pan lenny i właściciel miasta mógł wydawać polecenia władzom Zamościa. Dlatego tylko jemu przysługiwało prawo do mianowania komendanta i oficerów.
        Milicjanci zostali umundurowani i uzbrojeni na wzór żołnierzy komputowych. Mundur składał się z czerwonego kaftana z żółtymi wyłogami, żółtej kamizelki i czerwonych spodni. Za nakrycie głowy służył czarny kapelusz potrójnie złożony, na nogach czarne trzewiki z kamaszami. Uzbrojenie stanowił karabin skałkowy z bagnetem i tasak. U oficerów barwa munduru była taka sama. Wyróżniali się szarfą dystynkcyjną, galonem na kapeluszu, kamizelce i kaftanie oraz butami z cholewami. Byli uzbrojeni w szpady i pistolety. Milicja stanowiła główny człon garnizonu twierdzy zamojskiej. Podzielona była na  trzy kompanie: grenadierską, muszkieterską i kapitańską, po 60 ludzi każda. Wraz ze zmniejszaniem się dochodów Zamościa, zmniejszał się stan osobowy milicji, w 1715 r. liczyła 80 ludzi[17].

  

          Jan Jakub Zamoyski w 1752 r. nakazał przeprowadzenie selekcji dragonów rekrutowanych w ordynacji metodą wybraniecką. Najlepiej wyposażeni zostali włączeni do zamojskiej milicji, co spowodowało jej wzrost osobowy. Od tej pory zamojska milicja podlegała bezpośrednio pod ordynata i nazywana była Milicją Ordynacji Zamojskiej. W czerwcu 1769 r., w Zamościu została utworzona chorągiew konfederacka Adama Szaniawskiego, do której wcielono część milicji zamojskiej.
            Odwach [18]  znajdował się na parterze ratusza, w jego skład wchodziła izba komendanta, izba oficerska, izby wypoczynkowe dla milicjantów oraz areszt. Milicjanci zajmowali się pełnieniem wart w bramach miejskich i przy innych obiektach militarnych, zarówno w dzień jak i nocy. Straż przy arsenale uzbrojona była ze względów bezpieczeństwa w broń drzewcową. Władze miasta chcąc mieć kontrolę nad wejściami do miasta wyznaczały spośród siebie wrotnego, którego obowiązkiem było zamykanie i otwieranie bram miejskich, klucze były przechowywane w ratuszu przez burmistrza. Komendant milicji osobiście asystował przy  zamykaniu bram, bez jego zgody nikt nie mógł wejść ani wyjść po zmroku. Oprócz zadań o charakterze militarnym milicja zajmowała się również pilnowaniem bezpieczeństwa i porządku publicznego, prowadząc całodobową służbę patrolową na ulicach miasta oraz przedmieść. Skutkiem złagodzenia obyczajów oraz zaniechania zwyczaju noszenia broni na co dzień, nastąpiła znaczna poprawa stanu bezpieczeństwa publicznego. Zatrzymywali osoby podejrzane i przestępców celem osadzenia ich w areszcie[19].

 

         Pilnowali porządku w czasie rozpraw sądowych oraz konwojowali skazańców na miejsce straceń, a tam pilnowali aby nic nie zakłócało przebiegu egzekucji. Na każde wezwanie magistratu musiała dawać zbrojną asystę do egzekwowania wszelkich zarządzeń władz oraz wyroków sądowych. Co dziennie przychodzącego burmistrza do ratusza witał oficer mający służbę na odwachu poprzez prezentowanie broni, a dobosz bił werbel (uderzenie w bęben trzy razy). Przynajmniej jeden milicjant codziennie asystował przy wykonujących swoje obowiązki władzach miejskich w ratuszu. Wystawiała też warty w kordegardzie[20] przy bramie wjazdowej do pałacu ordynata. W czasie wszystkich uroczystości przydawała splendoru swoją obecnością. Oprócz milicji władze miasta utrzymywały kilku pachołków i stróża nocnego na wieży ratusza.

         Więzienie miejskie (nazywane popularnie kozą) nadal znajdowało się w podziemiach ratusza, miało za zadanie usunięcia przestępcy ze społeczeństwa, aby uniemożliwić mu szkodzenie. W 1758 r. został wybudowany budynek przed frontem ratusza, w którym umieszczono więzienie specjalne, a na parterze ratusza znajdowała się grangarda (grandgarda) [21]. Władze miasta kupowały świece do oświetlenia tych pomieszczeń, tylko więzienie dolne w piwnicy nie było oświetlone (ciemnica). W podziemiach nadal znajdowała się izba tortur. Co jakiś czas milicja urządzała w Zamościu obławy na włóczęgów, ponieważ uważano ich za źródło zła i symbol przestępczości, znajdowali się poza nawiasem społeczności. Zatrzymanych osadzano bez wyroku w więzieniu specjalnym, które pełniło rolę domu pracy przymusowej [22], praca była uważana za pewien rodzaj specyficznej kary cielesnej. Wykorzystywano ich do nieodpłatnych prac użytecznych na terenie Zamościa. Był to sposób na sprawowanie nadzoru nad ludźmi luźnymi, ponieważ władze miasta nie miały innego pomysłu na ich zagospodarowanie.

Zamość zima 1916/1917. Egzekucja na Nowym Mieście dokonana przez Austriaków – źródło: „Bitewnik Łódzki 1914”
         25 lipca 1772 r. do Zamościa zostają wpuszczone wojska austriackie, od tego czasu przestały istnieć miejskie służby dbające o porządek i bezpieczeństwo w Zamościu. Pozostał tylko woźny oraz stróż wieży przeniesiony na dzwonnicę kolegiacką.
Nazwiska i przydomki służby miejskiej
         Podani są tylko ci, których udało się ustalić. Niektórzy nie posiadali nazwisk tylko imiona i przydomki.
                                        2 połowa XVII wieku
        Michał sługa miejski (servus civitatis zamoscensis) – woźny ratusza, nazywany też szermierzem (gladiator), ponieważ był uzbrojony w szablę, do 1664 r.,
       Wojciech – sługa miejski (woźny ratusza), od 1664 r.,
      Bartłomiej (Ratusznik) – woźny ratusza od końca XVII w.,
        Jan (capitaneus) – zwierzchnik wojska miejskiego,
        Rafał – chorąży wojska miejskiego,
        Paweł (Bębniczak) – dobosz wojska miejskiego,
       Franciszek – żołnierz miejski,
       Grzegorz – żołnierz miejski,
      Szymon – żołnierz wojska miejskiego,
     Jan (Wrotny) – zamykał bramy miasta, do lat 80 XVIII w.,
     Sebastian (Wrotny) – zamykał bramy miasta, od końca XVII w.,
    Jan  – trębacz miejski, do 1662 r.,
    Maciej – trębacz miejski, od 1662 r.,
    Wojciech – trębacz miejski, od 1672 r.,
                             do przełomu XVIII wieku
      Na początku XVIII w. w Zamościu było trzech Tatarów (ludzi wiary scytyjskiej) zajmujących się przewozem przesyłek.
       Antoni Wierzbowski – służący Rady Miasta (famulus consularis),
      Kazimierz – żołnierz miejski, początek XVIII w.,
              żołnierze piechoty milicji zamojskiej
    Piotr Paszkowski – żołnierz piechoty,
    Jakub Lausz – żołnierz piechoty,
    Wojciech Wojciechowski – żołnierz piechoty,
    Jan Wroczyński – żołnierz piechoty,
    Stanisław Malewski – żołnierz piechoty,
    Jan Miernicki – żołnierz piechoty,
    Szymon Ostrzycki – żołnierz piechoty,
    Stanisław Wiśniowski – żołnierz piechoty,
    Stanisław Dąbrowski – żołnierz piechoty,
    Marcin Szulc – żołnierz piechoty,
    Jan Kurpik – żołnierz piechoty,
    Tomasz Larengrowic – żołnierz piechoty,
    Jakub Żurowski – żołnierz piechoty,
    Sebastian Rychlik – żołnierz piechoty,
   Błażej Warokiński – żołnierz piechoty,
    Jan Wójcicki – żołnierz piechoty,
     Stefan Czuplicki – żołnierz piechoty,
     Maciej Szczypacki – żołnierz piechoty,
     Wojciech Kamieński – żołnierz piechoty,
     Antoni Łagoski – żołnierz piechoty,
     Antoni Mościcki – żołnierz piechoty,
                      żołnierze dragonii
     Dutkowski Łukasz – żołnierz kawalerii,
    Gotfryd Dysler – żołnierz kawalerii,
    Jan Szkodzński – żołnierz kawalerii,
    Leon Jakimowicz – żołnierz kawalerii,
    Wojciech Muchowicz – żołnierz kawalerii,
    Maciej Smoliński – żołnierz kawalerii,
                żołnierze nadworni
    Jan Bański – żołnierz chorągwi węgierskiej,
                                   do 1772 roku
                          żołnierze wojska zamojskiego
        Michał Brzozowski – żołnierz wojska zamojskiego,
       Jakub Konopka – żołnierz wojska zamojskiego,
       Jerzy Paszkowski – żołnierz wojska zamojskiego,
       Franciszek Szczygielski – żołnierz wojska zamojskiego,
       Michał Pol – żołnierz wojska zamojskiego,
       Józef Sakowski – żołnierz wojska zamojskiego,
       Jan Artymowicz – chorąży wojska zamojskiego,
       Mikołaj Bystrzycki – flecista wojska zamojskiego,
       Bartłomiej Miklecki – dobosz wojska zamojskiego,
      Jakub Miller – żołnierz wojska zamojskiego,
      Marcin Kreczuk – żołnierz wojska zamojskiego,
      Kwapiński – żołnierz wojska zamojskiego,
      Wojciech Marchwiński – żołnierz wojska zamojskiego,
      Makary Święcicki – żołnierz wojska zamojskiego,
      Szymon Osmoliński – żołnierz wojska zamojskiego,
      Saweczka Jerzy – żołnierz wojska zamojskiego.
 Stankiewicz Zbigniew
Dla zobrazowania artykułu autor użył obrazków pochodzących z zasobów internetu
 
[1]. dawniej określenie mieć policję oznaczało, funkcję kontrolą przestrzegania obowiązującego prawa
[2] Określenie rzezimieszek oznaczało profesję złodziejską, ten co odcina mieszek z pieniędzmi od pasa
[3] Drzemcarze przestępcy działający nocą
[4] Wyraźnicy, określenie włamywaczy
[5]. Jan Zamoyski przywilejem z 1601 r. nadał mieszkańcom Zamościa prawo pędzenia wódki
[6]. hultaje, włóczędzy, wałęsy
[7]  Przystosowany do obrony
[8]  Włóczęgów nocnych
[9]. słudzy gonić muszą złodzieja za rozkazaniem pańskim
[10]. nadmierne i nieuczciwe, jako to w karty, w kostki powściągać i wykorzeniać
[11]. tolerowany od magistratów miejskich
[12]. dziewek lada jakich
[13]. wszeteczne wenusowe zabawy
[14]. iż katowie, oprawcy i ceklarze w wielkiej nienawiści i zelżywości u ludzi bywają
[15]. z łaciny miles – żołnierz
[16]. są określeni jako ludzie prezydialni
[17]. wynika to z opisu obrony miasta przed wojskim saskim
[18]. budynek przeznaczony do mieszkania milicjantów będących na służbie
[19]. bacząc aby porwać jakiego łajdaka do kozy
[20]. budynek w składzie zespołu pałacowego przeznaczony na wartownię
[21]. główna wartownia (odwach) twierdzy
[22]. ochrona włóczęgów od szkodliwego próżniactwa