Echa Powstania Styczniowego – w 160 rocznicę obchodów.

Dotychczas najpełniej życiorys Tytusa Sylwestra Woyciechowskiego opracował Jan Gajur (1) i Bogdan Mardofel, zatem do tego materiału odsyłamy zainteresowanych Czytelników (link poniżej). Natomiast niniejsze opracowanie jest zaledwie uzupełnieniem tegoż, w kwestii rozwinięcia wątku powstańczego o szczegółowe informacje, dotyczące zajścia w pałacu Poletyłów w Wojsławicach.

__________________________________________________________________________________________________

Przyjaciel Fryderyka Chopina, dziedzic na Poturzynie, Tytus Woyciechowski (1808-1879) nie brał bezpośredniego udziału (z bronią w ręku) w Powstaniu Styczniowym, tak jak to miało miejsce w czasie powstania listopadowego 1830 r. W latach 1861-1862 był jednak członkiem tajnej Dyrekcji obozu białych. Ponadto uczestniczył w 1863 r. w pracach Sekretariatu Stanu Rządu Powstańczego. Woyciechowski miał jednak sceptyczny stosunek do powstania styczniowego, tym bardziej po śmierci jednego z synów, o czym poniżej. Wskazują na to pewne informacje przekazane przez redakcję Gazety Wielkiego Księstwa Poznańskiego z 1863 r. (2) Opublikowanie informacji, dotyczących aktualnych wydarzeń z przebiegu powstania styczniowego, było możliwe w jedynie w zaborze pruskim. Dzięki notatce prasowej posiadamy niezwykle ciekawy opis bieżących wydarzeń około powstańczych z Ziemi Wojsławickiej. Informacje te przekazał naoczny świadek „morderczego napadu wojsk moskiewskich” na posiadłość Leopolda hrabiego Poletyło, członka Rady Stanu Królestwa.
12 lutego 1863 r. kolumna Moskali, składająca się z piechoty Kozaków i dwóch dział, przeprowadziła rewizję w majątku sąsiednim w Rakołupach, należącym do hr. Aurelego Poletyły*.  Następnie skierowała się do Wojsławic. W tym czasie, we dworze w Wojsławicach, oprócz domowników przebywał Tytus Woyciechowski wraz z synem Józefem. Należy przy tym nadmienić na marginesie, że siostra hr. Leopolda Poletyły była żoną Tytusa Woyciechowskiego. Obdarzyła go czwórką dzieci, dwoma synami i dwoma córkami. W tym tragicznym dniu, we dworze wojsławickim oprócz 24 letniego syna Józefa Woyciechowskiego gościli tam również: płk Dunin (towarzysz gen. Żymirskiego z 1831 r.)* oraz Pan Kuń, jak podała prasa (właściwie Kuhn), także dawny wojskowy. Obaj  panowie należeli do grona okolicznych obywateli ziemskich.
W tym czasie w Wojsławicach, ani w okolicy nie było zrywu powstańczego, dlatego przemarsz kolumny Moskali nikogo we dworze nie zaniepokoił. Sądzono, że wojsko przesuwa się w innym kierunku przez ziemię wojsławicką. Jednak z ostrożności, po podjęciu wiadomości o rewizji w Rakołupach, wyprawiono dla bezpieczeństwa kobiety i dzieci Leopolda Poletyły do osobnego pokoju na pierwszym piętrze dworu. Mężczyźni pozostali na dole, w salonie. Nie spodziewano się tego co nastąpiło za niedługo potem. Nikt bowiem z rodu Poletyłów, ani z ich służby (oficjaliści, leśnicy) nie zaangażował się czynnie po stronie powstania. Przez Wojsławice i okoliczne folwarki hrabiego Poletyły przesuwały się różne partie powstańcze i drobne oddziały, ale nie rozegrały się na tych terenach żadne potyczki powstańcze. Straty z zarekwirowanej najczęściej żywności na folwarkach i wioskach były niewielkie. Poletyłowie nie byli represjonowani. Ich majątki nie podlegały rekwizycjom bądź celowej dewastacji przez Moskali.
Nie mniej doszło do ataku na Wojsławice 12 lutego 1863 r. Rozkaz wydał rosyjski pułkownik Sakownin. Jego oddział poruszał się śladami partii powstańczych Sienkiewicza, Mioduszewskiego i Kryńskiego, którymi dowodził pułkownik Sawa. Partie powstańcze wycofywały się w kierunku Grabowca. Atak na Wojsławice nastąpił dziesięć dni później. Był to typowy przykład rosyjskiej bezkarności niektórych dowódców, którzy według własnego uznania pacyfikowali kraj. Na rozkaz Sakownina ostrzelano z armat Wojsławice, zabito kilku mieszczan i wywołano pożar, dokonując jednocześnie rabunków i gwałtów. Ogółem zginęło w tym dniu w Wojsławicach sześć osób, a ciężko raniono dziewięć. Wracając jednak do relacji naszego naocznego świadka tych wydarzeń, jakie rozegrały się w pałacu Poletyłów w dniu 12 lutego 1863 r., informował on prasę, że po kwadransie od zaobserwowania ruchu wojsk rosyjskich w mieście, dało się początkowo słyszeć kilka strzałów karabinowych w okolicy. Wkrótce dostrzeżono nadciągającą w kierunku dworu piechotę. Zachodziła ona skrzydła pałacu z dwóch stron. Potem nadciągnęły działa, które niezwłocznie ustawiono na wprost drzwi dworskich w odległości około stu kroków.
Hrabia Poletyło nie zdążył nawet zareagować i zaprosić na rozmowę do dworu komendanta-podpułkownika, gdy otworzono ogień z broni ręcznej i dano ognia z dział kartaczami. Ugodzony kartaczem w głowę i serce zginał młody Woyciechowski Józef, a obok niego padł ranny w czoło ojciec. Pozostali mężczyźni zebrani w salonie dworu także otrzymali mniej lub bardziej mocne rany. Ciężko ranny został Walenty Dunin, były pułkownik grenadierów z 1831 r. oraz major gwardii napoleońskiej Kuhn. Według relacji naocznego świadka zdarzenia, po drugiej salwie z dział w kierunku pałacu, Moskale wdarli się do środka przez okna i strzelali oraz kłuli bagnetami domowników. Pułkownik Dunin siedział w tym czasie na kanapie i z godnością przyjmował śmiertelne rany zadawane przez oficera rosyjskiego, który ciął go pałaszem w głowę. Żołnierze rosyjscy dwukrotnie strzelali do płk Dunina, gdzie jedna kula poszła bokiem, a „dwie loftki trafiły go w szyję”. Świadek opisał także w jaki sposób zaatakowano pana Kuna (majora Kuhn’a), któremu obcięto u obu rąk palce, kiedy osłaniał się od pałaszów, pokłuto go także bagnetami, a leżącego już na ziemi chciał dobić jakiś oficer.
W przedpokoju dworskim zabito dwóch służących i szafarkę. Hrabia Poletyło działając w obronie dzieci i kobiet udał się na piętro by ich osłaniać i tylko dlatego uniknął losu swoich gości w salonie. Moskale jednak nikogo więcej nie szukali i zajęli się rabunkiem. Z biurek, szaf i schowków ukradli srebra, suknie, klejnoty i 45 tys. zł w gotówce. Zdemolowali meble, sprzęty domowe potłukli i nie minęła godzina od zajścia jak opuścili pałac. Kim był naoczny świadek tragedii jaka rozegrała się we dworze w Wojsławicach? – niestety nie wiadomo. Relacja w gazecie poznańskiej ukazała się jako listowne doniesienie z Warszawy, zaledwie pięć dni później od zaistniałych wydarzeń. Dokładny opis zajścia świadczy o tym, że była to osoba, która ocalała z pośród rannych i zabitych we dworze osób. Świadek podaje nie tylko dokładną datę dzienną wydarzeń: czwartek 12 lutego, ale nawet godzinę – „około godziny 3. po południu”. Zamieszczone pod notatką prasową inicjały D.P. należały przypuszczalnie do redaktora gazety poznańskiej. W tej samej gazecie ww. redaktor relacjonuje w innym miejscu, wydarzenia z powstania styczniowego jakie zaszły w Tomaszowie i Modliborzycach.
Redaktor wyjaśnia, że otrzymał prywatną wiadomość (pewną), że w Tomaszowie zabito: Kajetana Brzezińskiego (kapitana pułku ekstradycyjnego ze strony Austrii); lekarza Dąbrowskiego (wolno praktykujacego); Mullera; Lewkowicza (urzędnika komory celnej); burmistrza Sołtawskiego; ekspedytora i właściciela poczty – Mastelskiego; aptekarza Piotrowskiego; buchaltera komory celnej Kotowskiego; pomocnika kontrolera powiatowego okręgu tomaszowskiego Raszewskiego; pisarza sądu pokoju Eherta; sekretarza komory Malinowskiego; emeryta Gosieckiego; podsędka Jasińskiego; rewizora tabacznego NN; wikariusza ks. Rylskiego; lekarza okręgu Alberta Zelikowskiego; regenta Wodołowskiego. Raport podpisał Gubernator Cywilny G.L. podp. Boduszyński. Lista obejmowała tylko osoby znaczniejsze w mieście, brakowało jednak informacji co do tożsamości wielu innych pomordowanych mieszkańców Tomaszowa.
W tej samej notatce prasowej z dnia 16 lutego 1863 r., redaktor informuje, że w majątku Leopolda Poletyło*, członka rady stanu, wojskowi (Kozacy i artylerzyści) otoczyli dwór, w którym oprócz dziedzica znajdował się Tytus Woyciechowski z synem. Moskale otworzyli bez podania jakiegokolwiek powodu ogień z dział w kierunku dworu „zburzywszy go na wpół” i zabili syna Tytusa Woyciechowskiego (Józefa), dwóch służących i dwie kobiety. Pozostałych poranili. Podpalili dwór wcześniej rabując 40 tys. zł. i inne dobra. Ta krótka wzmianka prasowa poprzedziła następną, obszerniejszą relację z dnia następnego, o czym mowa powyżej. Tytus Woyciechowski zmarł w Poturzynie 23 marca 1879 r. Został pochowany w grobowcu rodzinnym na cmentarzu w Oszczowie, ówczesnej parafii dla Poturzyna*.
  • Dunin Walenty (1792-1863) h. Łabędź – zmarł 3 października 1863 r. w Lublinie, zapewne z odniesionych ran w czasie zajść we dworze w Wojsławicach. Miał 71 lat. Były pułkownik Wojsk Polskich. Dowódca 11 Pułku Strzelców Pieszych Królestwa Kongresowego. Uczestnik Powstania Listopadowego.
  • Rakołupy wg innych źródeł należały do hr Jana Poletyło, kasztelana Królestwa Polskiego.
  • Leopold Poletyło (1813-1895) h. Trzywdar – podobnie jak T. Woyciechowski – wielbiciel muzyki, zmarł w Warszawie
  • Na początku XIX w. Poturzyn był w posiadaniu Józefa Sariusza Woyciechowskiego, a od ok 1830 r. należał do jego syna Tytusa Woyciechowskiego
opracowanie: Ewa Lisiecka
Bibliografia:

 

  1. Gajur Jan. Na Grzędzie Sokalskiej – mój dom, moja Ojczyzna. Przewodnik historyczny po sołectwach gminy Telatyn. Państwo Poturzyńskie i jego gospodarz. s. 49-57. Krosno 2010.
  2. Gazeta Wielkiego Księstwa Poznańskiego. Nr 44 z 21 lutego. Poznań. 1863. Zbiory Biblioteki Jagiellońskiej. Udostępnia Polona.
  3. Zdjęcie Tytusa Woyciechowskiego – reprodukcja starszej fotografii – udostępnia Biblioteka Narodowa w Warszawie.
  4. Stopa Kazimierz. Ziemia Wojsławicka. Jej dzieje-pamiątki-ludzie. Lublin 1998. s. 69-70.
  5. Zieliński Wałdysław. 600 lat Oszczowa. Lublin 2009. s. 94.
  6. Niedźwiedź Józef. Leksykon historyczny miejscowości dawnego województwa zamojskiego. Zamość 2003. s. 400.
Netografia:
1. Mardofel Bogdan. Tytus Woyciechowski (1808-1879) – prekursor cukrownictwa na Lubelszczyźnie.
linki należy skopiować i wkleić w wyszukiwarkę dla pobrania odczytu.

Tytus_Woyciechowski_1808_1879.pdf

file:///C:/Users/ewa/Downloads/Tytus_Woyciechowski_1808_1879.pdf