Z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku 2023 życzymy wszystkim Przewodnikom, Turystom naszego Miasta i Regionu, Czytelnikom naszej strony i Sympatykom Koła Przewodników w Zamościu, przede wszystkim zdrowia i wesołej atmosfery świątecznej w gronie najbliższych. Gwiazdkowy prezent-artykuł przyszykował dla nas Zbigniew Stankiewicz. Odtrąbiono z wieży ratuszowej, że czas na świąteczną przerwę, przeżywanie w radości każdego dnia, oczekiwanie na Narodzenie Pana, czas na choinkę, na opłatek i pierniki, na prezenty i lepszy Nowy Rok.
________________________________________________________________________________________________________________________
Hejnał zamojski
Hejnał to znany w różnych językach europejskich pierwotny wykrzyknik, jednocześnie określenie sygnału granego z wieży ratusza lub kościoła na trąbce przez strażnika nocnego ogłaszającego nastanie świtu. Język polski przyjął to określenie z języka węgierskiego, w którym hejnal (wymowa hojn’ol) oznacza świt, jutrzenkę lub brzask. Dostosowano jego wymowę do polszczyzny dlatego początkowo funkcjonował jako hajnet, hajnał, ejnał, ejnuł.
Od dawna w zorganizowanych społecznościach wykorzystywano dźwięki trąb i rogów do ostrzegania o grożącym niebezpieczeństwie lub zwoływania do wspólnych działań. Dlaczego akurat te instrumenty? Są głośne, a więc ich dźwięki są słyszane z daleka. Dźwięki instrumentów służyły też do oddziaływania na organizację porządku przestrzeni społecznej, rytmu jej życia codziennego oraz uroczystości religijnych.
Uroczyste hejnały poranne były grane już od początku XVI wieku w większości miast polskich. Zawsze trąbiono je na cztery strony świata z wieży ratuszowej. Ratusz zawsze znajdował się w centrum, więc były słyszane w całym mieście. Używane wówczas trąbki bez systemu wentylacji miały ograniczone możliwości techniczne, mogły wydawać tylko tony naturalne. Dlatego można było zagrać proste i krótkie melodie. Nie miało to większego praktycznego znaczenia, bo sygnały musiały być głośne, słyszane w całym mieście. Ich treść muzyczna i kształt melodii ulegały ciągłej zmianie, bo zależało to od umiejętności trębacza.
Poczciwemu nie potrzeba stróża z hejnałem na wieży,
bo już stróżem u niego cnota. Mikołaj Rej
Jest to proste stwierdzenie, że strażnik na wieży, pilnował porządku, obserwując z góry miasto był w stanie zauważyć wszelkie nieprawidłowości i powiadomić o tym przy pomocy trąbki siły porządkowe. Jednocześnie hejnał jest powiązany z postacią stróża wieżowego i odgrywanym przez niego sygnałem.
Hejnał świta, Febus 1 wstaje,
Wcześnie promień swój wydaje,
Na przestronne świata kraje. Jan Kochanowski
Niż jutrzenka nad obozem wschodzi,
Muzyki hejnał trąbią krzykliwy. Wojciech Chrościński
Jak widać z powyższych strof, hejnał od zarania w polszczyźnie oznaczał pobudkę, pieśń budzącą. Jako muzyka budząca musiał być krzykliwy (głośny) aby dotarł do wszystkich. 2 To sygnał trąbki, nazywano hejnałem, był wezwaniem do natychmiastowego działania.
Hejnał świta gospodarzu,
Wstań dojrzyj swojego towaru.
Świt był uznawany za początek nowego dnia, kojarzono go ze światłem darem Bożym. Dlatego grano hejnał który był powitaniem Twórcy zorzy, słońca i wszech rzeczy.3 Wtedy miasto budziło się do życia, a mieszkańcy zaczynali pracę. Powiedzenie Już po hejnale, było równoznaczne z powiedzeniem już po wszystkim.
Życie miasta i jego mieszkańców toczyło się według ustalonego rytmu, a różnego rodzaju sygnały dźwiękowe przypominały, że nadeszła pora wykonania takiej lub innej czynności. Mieszczanie rozróżniali czas nie wizualnie, a słuchowo. Odbywało się to według różnych dźwięków, które wywoływały określone skojarzenia. Dzwony kościoła biły zwołując na modlitwę, dzwon ratuszowy informował o rozpoczęciu obrad przez radę czy też sąd miejski, otrąbiano gaszenie ognia, czas zamykania bram miejskich oraz zarządzenia władz. Strażnicy nocni obwoływali zamykanie szynków i domów oraz wyśpiewywali pieśń stróżowską powiadamiającą o ich czuwaniu.
Zachód słońca był postrzegany jako przeciwieństwo świtu, noc była porą złą, budzącą niepokój, sprzyjała aktywności nie tylko sił demonicznych, ale również wszelakiej maści hultajów. Jednocześnie traktowano ją jako porę odpoczynku i zabawy, to wtedy odwiedzano szynki i zamtuzy.
Można sądzić, że w stołecznym mieście Państwa Zamojskiego, jakim był Zamość, musiał być trębacz miejski. Ponieważ był niezbędny do organizowania porządku przestrzeni miejskiej oraz życia mieszkańców. Nie tylko czuwał na wieży pilnując bezpieczeństwa, ale wygrywane przez niego sygnały były podstawowymi nośnikami informacji, przekazywanych szybko i odbieranych jednocześnie przez wszystkich mieszczan. On to między innymi z krzykaczem miejskim (klikonem) 4 otrąbiał na wszystkich rynkach i ulicach różne zarządzenia władz oraz przypominał o określonych czynnościach ustalonych w dziennym rytmie miasta. Jednak nie wiadomo na pewno czy początkowo rzeczywiście w mieście był trębacz, więc nie wiadomo również czy odgrywany był hejnał. 5
Uroczysty hejnał został na pewno wprowadzony przez zarządzenie III Ordynata Jana Sobiepana Zamoyskiego w 1647 roku. Na jego podstawie Rada Miejska wydała dokument (nie zachowany) – Postanowienia z trębaczem od trąbienia na ratuszu roku 1647.6 Pierwszym znanym hejnalistą w 1661 roku był Jan, w 1662 roku Maciej, w 1665 roku Jakub, 1669 Grzegorza; w 1672 roku Adalbert (Wojciech). Wszyscy nie posiadali jeszcze nazwisk, oprócz imienia określał ich wykonywany zawód – Tibicen (trębacz). Przypuszczalnie w końcu XVII wieku zaprzestano wygrywania hejnałów z wieży ratuszowej. Na wieży ratuszowej pojawił się w 1690 roku dzwonnik, Franciszek Dzwonnikowski alias Szpyrka (dzwonnikowski to przydomek), ale już wcześniej w 1664 roku, przypuszczalnie gdy brakowało trębacza, był na wieży dzwonnik Marcin Podzwonnik (posiadał imię i przydomek utworzony od zawodu).
Nakaz trąbienia na trzy strony świata należy wiązać z trzecim ordynatem. Chodziło o to, że zamek i miasto stanowiły dwie odrębne przestrzenie społeczne, a rytm dzienny życia zamku był odmienny od miejskiego. Inne były potrzeby oraz mechanizmy wewnętrzne, mające za zadanie zapewnić spokojne funkcjonowanie obu całkowicie odmiennych społeczności. Trzeba pamiętać, że zamek i miasto żyły obok siebie, ale nie ze sobą. Trąbienie hejnału miejskiego (również jakiegokolwiek innego sygnału) w kierunku zachodnim, to jest zamku, siedziby tego, który mawiał, że jest sam sobie panem w Zamościu, było nie do przyjęcia ze względów prestiżowych. Było to równoznaczne z zagospodarowaniem jego przestrzeni społecznej przez podległych mu łyków 7oraz wymuszaniem podporządkowania zamku rytmowi funkcjonowania miasta.
Około połowy XVII wieku, za przykładem innych miast, przyjął się zwyczaj, aby za dnia była otrąbiana każda pełna godzina. Hejnał był grany do czasu, kiedy w końcu XVII wieku rolę głównego organizatora rytmu dziennego każdego mieszkańca i miasta, przejęły zegary. Pierwsza wzmianka o zegarze na wieży ratusza zamojskiego pochodzi z 1656 roku, nie wiadomo jak długo funkcjonował. W 1671 r. jest wymieniany Jerzy Horologiorius (zegarmistrz, to nie jest nazwisko tylko wykonywany zawód). Zegarmistrz miejski zajmował się codziennie nakręcaniem zegara na wieży, a w razie potrzeby jego naprawą. Po przebudowie wieży w 1770 roku został sprowadzony nowy zegar z Gdańska. 8 Wybijane przez niego godziny i kwadranse, stały się głównym organizatorem rytmu dziennego miasta. Pod koniec XVIII wieku rozpowszechniły się zegary prywatne. Od końca XVIII wieku co rano można było usłyszeć w Zamościu tylko pobudkę otrąbianą dla żołnierzy austriackich.
Należy wspomnieć, że w okresie adwentu z dzwonnicy kolegiackiej od północy do świtu trąbiono pieśni nabożne na nutę hejnałową. Z powodu zbliżania się rocznicy narodzenia Pańskiego oraz zapowiedzi sądu ostatecznego na który Archanioł będzie wzywał przy pomocy trąby.
Trębacze co godzina na wsze strony grają,
Przed adwentem hejnałem do wstawania znać dają.
Po tym jak wieża ratuszowa stała się punktem obserwacyjnym wojsk austriackich, miejski punkt obserwacyjny stróża przeciwpożarowego przeniesiono na dzwonnicę kolegiacką. Z dzwonnicy otrąbiano tylko sygnały ostrzegawcze, ale też tylko na trzy strony świata. Nie były odgrywane w kierunku południowym (kolegiaty), ponieważ mijało się to z celem. Utrwaliło to jednak w świadomości zamościan trializm odgrywanego dawnej hejnału. W Królestwie Polskim, zarządzenia władz oraz wyroki sądowe były odbębniane za pomocą bębna przez woźnego magistratu.
Ponownie hejnał zaczęto odgrywać codziennie z wieży ratusza od października 1918 roku. O godzinie 7 – Kiedy ranne wstają zorze, o 12 – Rota, o 19 – Wszystkie nasze dzienne sprawy. Niestety wkrótce zaniechano tego zwyczaju. Kilkakrotne próby wznowienia odgrywania hejnału nie przyniosły trwałego rezultatu.
Współczesny hejnał kompozycji Aleksandra Bryka zaczęto odtwarzać z wieży ratusza przy pomocy urządzenia mechanicznego w 1969 roku. W 1976 roku na wieży pojawił się trębacz, po czterech latach zaniechano tego zwyczaju. Od 1984 roku hejnał na stałe odrywany jest przez hejnalistę w południe na trzy strony świata, ale tylko w sezonie letnim.
Hejnałowe legendy
Zaraz pojawiły się legendy na jego temat, próbujące wyjaśnić zakaz trąbienia w kierunku zachodnim. Podobne zjawisko można było zaobserwować w przypadku najbardziej znanego hejnału krakowskiego. Kiedy w końcu XIX wieku powrócono do tradycji jego trąbienia, zaraz pojawiła się legenda o Tatarach i ugodzonym strzałą trębaczu.
Najbardziej rozpowszechniona zamojska legenda hejnałowa odwołuje się do znanej niechęci I Ordynata Jana Zamoyskiego do króla Zygmunta III Wazy. Zamoyski czując się urażony przez odsunięcie na bok jego osoby przez króla, miał zakazać trąbienia hejnału w kierunku Krakowa, siedziby niegodnego władcy. W celu uniknięcia afrontu, po śmierci Jana Zamoyskiego, Zygmunt III przeniósł swoją siedzibę do Warszawy.
Inna odwołuje się do istniejących trzech bram miejskich, w kierunku których miał być trąbiony hejnał. Chociaż równie dobrze mógł być trąbiony w kierunku innych obiektów znajdujących się w mieście. Na przykład studni miejskich dających życiodajną wodę, bez której nie mogło funkcjonować miasto.
Kolejna nawiązuje do utworzonej ordynacji oraz jej stolicy Zamościa, dla którego Kraków był konkurencją prestiżową. Dlatego Jan Zamoyski zakazał pozdrawiania stolicy Kraju, a więc trąbienia na zachód.
Odgrywanie hejnału stało się obecnie jedną z atrakcji turystycznych w Zamościu. Niespotykany gdzie indziej trializm jego otrąbiania, podtrzymuje mit o jego wyjątkowości. Jest też kanwą do wymyślania kolejnych legend, mających wyjaśnić tę niespotykaną osobliwość jego wykonywania.
Stankiewicz Zbigniew
Zdjęcia: portal internetowy Fotopolska, Zamościopedia Andrzeja Kędziory; Ewa Lisiecka, zasoby internetu.
Bibliografia i objaśnienia:
Gloger Z. Księga rzeczy polskich. Lwów 1898
Kopaliński W. Słownik mitów i tradycji kultury. Warszawa 2003
Kędziora A. Zamościopedia
Myśliwski G. Rola dźwięku w społecznościach tradycyjnych. [w] Aetas Media Aetas Moderna. Studia ofiarowane profesorowi Henrykowi Samsonowiczowi w siedemdziesiątą rocznicę urodzin. Redaktor H. Manikowska, A. Bartoszewicz, W. Fałkowski. Warszawa 2000. s 682-698
Maisel W. Archeologia prawna Polski. Warszawa-Poznań 1982
1 Zlatynizowana forma przydomku Apollina
2 Gloger Z. Encyklopedia staropolska ilustrowana. T II Warszawa 1901
3 Gloger Z. ………
4 Osoba ogłaszająca różne zarządzenia i informacje
5 Kędziora A. Zamościopedia
6 Kędziora ………
7 Pogardliwe określenie mieszczan przez szlachtę