Unia zamojskich Ormian z kościołem rzymskim.

W drugiej połowie XVII wieku Stolica Apostolska zabiegała o zjednoczenie Ormian z kościołem rzymskim. Wyprawiono w tym celu do Lwowa misjonarzy, Teatynów w osobach O. Klemensa Galana*, ks. Alojzego Marii Pidou i brata Bonawentury Costuccio. Pierwszy z nich, dwa lata zabiegał o unię obu kościołów we Lwowie, ale nie doczekał jej, bowiem zmarł w 1666 r., na kilka miesięcy przed jej zawarciem. Jego dzieło kontynuował Francuz O. Pidou, biegły znawca języka ormiańskiego, stając się w rezultacie głównym sprawcą przeprowadzenia unii kościoła ormiańskiego z kościołem rzymskim. Ojciec Pidou opisał dzieje zjednoczenia Ormian z Kościołem Rzymskim w stu stronicowym rękopisie, zakończonym rokiem 1669. Zapiski o. Pidou kontynuował jego następca (nieznany z nazwiska) do roku 1676. Przygotowane do druku, nie zostały jednak wydane. Dwieście lat później, przekładu zapisków z łaciny i języka włoskiego na język polski dokonał Adolf Pawiński i doprowadził do ich wydania w roku 1876. (1)
Dla uzupełnienia historii miasta Zamościa, przekład Pawińskiego jest o tyle cenny, że O. Pidou wzmiankuje z nazwiska niektórych zamojskich Ormian oraz kreśli szkic przebiegu wprowadzania unii kościoła ormiańskiego z kościołem rzymskim w naszym mieście. Misjonarze wyruszyli z Rzymu do Polski w 1663 r., spędzając zimę w Bawarii. Do Warszawy przybyli 17 kwietnia 1664 r., gdzie zabawili sześć dni. Następnie udali się przez Zamość do Lwowa, gdzie później prowadzili przez kilka lat gorliwe starania na rzecz unii obu kościołów. Jednak przymierze to, nie mogło się należycie zakorzenić w narodzie ormiańskim, ze względu na brak odpowiednio wykształconych w tym kierunku księży ormiańskich. Ojcowie Teatyni w tym właśnie celu przybyli do Polski. Po przyjeździe do Lwowa otworzyli szkołę języka ormiańskiego i łacińskiego. Ponadto założyli 24 stycznia 1665 r. papieskie kolegium dla dziesięciu alumnów, trzech nauczycieli i służby. Kolegium dobrze przysłużyło się unii obu kościołów, bowiem wykształciło siedemnastu kapłanów, jednego doktora (Vartabieta), biskupa, licznych teologów i kilku kaznodziejów. Wielu z alumnów tam wykształconych, rozsyłano do różnych miast królestwa, w tym również do Zamościa.
Dnia 9 lipca 1665 r. przyjęty został do Kolegium Melchior Mikołaj Arienowicz z Zamościa lat ok 25, krewny ks. Kistoturowicza – proboszcza ormiańskiego w temże mieście, miernych zdolności, wzrostu wysokiego, nieco płochy, trochę przez proboszcza przygotowany w obu językach.  Po kilku jednak dniach, nim obleczony został, czy nie mogąc przywyknąć do karności w kolegium, bo już był nie pierwszej młodości, czy też nie mogąc znieść ciasnoty miejsca, czyli z innego powodu, wrócił znów do rodzinnego miasta.
Podobnież przyjętym został d. 20 października 1665 r. Jan Bartocowicz (Bartosowicz) Lwowianin, lubo rodzice jego mieszkali w Zamościu, lat około 18, słabej budowy ciała, pięknej postawy, wielkich zdolności, pilny w każdej rzeczy, biegły w poezji ludowej, grzeczny, rozmowny, śmiały. Pierwiastkowo kształcił się on w akademii w Zamościu aż do retoryki. Przygotowany jest pięknie w religii katolickiej przez ks. Jana Kistutorowicza, proboszcza ormiańskiego w Zamościu, dobrze uposażonego przez św. kongregacyą de propaganda fide. Jednym słowem człowiek rokujący piękne nadzieje, jeżeli w bezżennym  wytrzyma stanie, ale mało okazuje tej mierze chęci. Matka jego przepada za nim, przysyła mu pieniądze i ciągle wspomina o małżeństwie w listach, które podsycają w nim próżność i zamiłowanie świata.
To z jego powodu między innymi przeciwnicy unii ostro krytykowali misjonarzy lwowskich, mnożąc przeciwko nim różnego rodzaju oszczerstwa i zarzuty. Jednym z nich było dopuszczanie do zawarcia małżeństw przez alumnów. Były to zarzuty bezpodstawne, bowiem jeden tylko taki przypadek odnotowano. W Zamościu jeden z alumnów (Jan Bartocowicz), po powrocie ze Lwowa, za namową matki, zrzekł się powołania duchownego i pojął za żonę swoją rodaczkę. Z zamojskimi alumnami, księża misjonarze miewali jak widać niejeden kłopot, bowiem:
Dnia 14 czerwca 1668 r. przybył na nowo do kolegium wyżej wzmiankowany Melchior Mikołaj Arienowicz z Zamościa, z prośbą listowną ks. Kistoturowicza, proboszcza ormiańskiego w Zamościu, że ponieważ dostatecznie jest już przygotowany w obu językach, oraz w sprawowaniu sakramentów, a przytem ma pewną wprawę, aby go wyświęcić na kapłana jak najprędzej i odesłać do domu (miał bowiem jako kleryk tylko cztery niższe święcenia). O to samo prosił także arcybiskup ormiański. Życzeniu stało się zadość. Wyświęcony na księdza, na początku następnego miesiąca lipca wrócił do swego miasta, gdzie pomaga owemu dobremu proboszczowi, który tam jest sam. Nazywa się obecnie ksiądz Piotr.
Za przykładem zawiązania się unii kościoła ormiańskiego we Lwowie z Rzymem, nie za długo potem, w ślad poszedł kościół ormiański w Zamościu. Proboszczem parafii ormiańskiej w mieście był wówczas ks. Jan Kistutorowicz (pisany także jako Kistustorowicz), przekonany do wiary katolickiej już dużo wcześniej. W częstych listach do Lwowa, kierowanych do O. Klemensa Galana, domagał się od arcybiskupa ormiańskiego, wprowadzenia stosownych zmian do swojego kościoła w Zamościu. Jego prośby zostały w końcu wysłuchane. Na mocy listów jakie otrzymał 22 lutego 1665 r. ze Lwowa uzyskał umocowanie do wprowadzenia zmian w zamojskim kościele ormiańskim. Głównym jego przeciwnikiem w tych staraniach był mnich ormiański, przybyły niedługo przedtem z Armenii (Szymon rodem z Zamościa) o czym poniżej.
Dnia 19 czy 20 wysłał arcybiskup listy do Jana Kistosturowicza proboszcza kościoła ormiańskiego w Zamościu w przedmiocie żądanej poprawy. Usłuchał ksiądz rozkazu, lubo się nie obeszło bez szemrania i oporu ze strony ludu, jak również sprzeciwiania się ze strony Szymona mnicha ormiańskiego w Zamościu (…) Ten był do tego stopnia gorliwym, że w jednej księdze kościelnej w dzień poprawy zapisał uwagę: Dziś kacerstwo* do ormiańskiego kościoła w Zamościu zaprowadzonem zostało.
Misjonarze Teatyni często wizytowali kościoły ormiańskie, także w Zamościu, gdzie dokonywali oględzin i stanu kościoła Ormian. Z wypowiedzi ówczesnego proboszcza kościoła ormiańskiego w Zamościu, ks. Jana Kistustorowicza wynikało, że „całkiem pozorną była mniemana owego ludu unia”. Zamojscy Ormianie nie byli jej przychylni. Oddajmy na chwilę ponownie głos O. Pidou, który zrelacjonował wizytę w Zamościu następująco:
Zamość, miasto w dyecezyi Chełmskiej, mało co więcej na dwa dni drogi odległe od Lwowa, należy do JW. Wiśniowieckiego, dość mocno obwarowane, z pięknem około murów jeziorem, posiada jeden kościół [ormiański] i dwóch księży. Ksiądz Jan Kistosturowicz, wdowiec lat około 47, mąż znakomity rozumem, cnotą i biegle władający łaciną i ormiańskim językiem książkowym, w którym pisuje bardzo uczone rozprawy, jest przytem o wiarę św. gorliwy, czego dowodem wzorowy porządek w kościele, którego jest przełożonym, czyli proboszczem, oraz lud w rzeczach religijnych dobrze oświecony przez częste jego nauki i kazania. Sławnej pamięci królowa Marya Ludwika chciała go nawet wynieść na godność sufragana ormiańskiego we Lwowie. Ksiądz Piotr młodzian lat 32, biegły także w łacinie, prawdziwy katolik, za naszem wstawieniem wyświęcony po kilku miesiącach nauki odbytej w kolegium papiezkiem we Lwowie.
Innym razem wizytę opisano następująco: Dnia 14 kwietnia 1668 r. powracając z wizyty kościoła w Zamościu O. Anioł Peverati przywiózł ze sobą nowego alumna, tym był: Jakób Hagiewicz z Zamościa, lat ok 18, aż do poetyki odbył on nauki w akademii w Zamościu, dobrej budowy i pięknej postawy, ale niestety płochy, miernych zdolności i dlatego wkrótce, a mianowicie 8 lipca tegoż roku z powodu braku zdolności a nadto, że nie mógł przywyknąć do klauzury kolegium, służąc przedtem wojskowo, wraz z bratem swoim uszlachconym został także odesłany do domu. 
Wielu księży ormiańskich, w początkowej fazie wprowadzania unii, sprytnie udawało katolików, prowadząc po cichu nauki i liturgię w starym rycie ormiańskim. Jednym z nich był ks. Grzegorz, w młodzieńczym wieku szalbierz i pijak, który później w Rzymie był uczniem wspomnianego powyżej O. Klemensa. Z Rzymu, z listami polecającymi od świętej kongregacji, udał się do K(H)aciatura patriarchy (także ucznia o. Klemensa) i tam wyświęcił się na księdza i Wartabieta. Przybył do Lwowa i usiłował odwieść Ormian od unii. Opuścił Lwów wkrótce i udał się do Zamościa. Tamtejszy proboszcz ormiański, ks. Jan poznał się na nim, „zagroził wieżą” i zmusił do opuszczenia miasta.
Pojednanie się Ormian z kościołem rzymskim zarządził arcybiskup lwowski za namową Starszyzny, w dniu Bożego Narodzenia 25 grudnia 1664 r. Natomiast 4 stycznia 1665 r. polecił wszystkim księżom ormiańskim dolewanie wody do kielicha z winem, co stanowiło do tego momentu największą przeszkodę we wprowadzeniu obrządku rzymskiego. Nie wszyscy księża podporządkowali się temu zaleceniu i dopiero kolejne pismo skierowane do nich pod rygorem klątwy odniosło skutek. Do Zamościa także skierowano takie listy, bowiem i tutaj mieszczanie ormiańscy nie ulegli zmianom bez oporu, podsycani jeszcze postawą mnicha Szymona, przeciwnego unii obu kościołów. Ogólnie w kwietniu 1665 r. poprawiono 13 błędów w obrządku ormiańskim, wprowadzając stopniowo kolejne włącznie z poprawkami w druku ksiąg do liturgii.
Usunięty z Zamościa mnich Szymon przybył do Lwowa 3 maja 1665 r. Został wezwany przez arcybiskupa, którego powiadomił proboszcz zamojskiego kościoła ormiańskiego, za namawianie przez niego Ormian do bojkotu unii. W Zamościu nie chciał odprawiać nabożeństw według obrządku katolickiego, natomiast we Lwowie był już posłuszny zmianom, niestety jak się później okazało, pozornie. Został mianowany przełożonym kościoła ormiańskiego na przedmieściu lwowskim, zwanego klasztorem. Kościół ten był wcześniej opuszczony przez długi czas. Wyświęcony w Armenii mnich ormiański Szymon (rodem z Zamościa), zręcznie oszukał i lwowskich zwierzchników. Zezwolił legatowi patriarchy ormiańskiego, niejakiemu Pawłowi, arcybiskupowi z Tokkat, na wprowadzenie ponowne usuniętych zmian w liturgii. Dlatego jego nabożeństwa miały wielki posłuch wśród Ormian. W czasie kazania jakie wygłosił 14 czerwca 1665 r., zgromadził wielu wiernych wokół kościoła klasztornego na przedmieściu Lwowa. Ormianie woleli uczestniczyć w nabożeństwie tam, niż we lwowskiej katedrze. Zaledwie cztery dni później arcybiskup usunął go z tego probostwa i wezwał do miasta. Kościół na przedmieściu ponownie zamknięto. Posądzono go nawet o magię, wtrącono do więzienia i po kilku tygodniach wypędzono z kraju. Ostatecznie osiadł w jednym z klasztorów Armenii.
Pomimo wprowadzonych zmian w liturgii, zarówno we Lwowie jak i w Zamościu, unia niezbyt dobrze była przyjmowana przez ogół ludu ormiańskiego, który uporczywie trzymał się starych zwyczajów przodków. Ormianie, poprzez legata patriarchy ormiańskiego, usiłowali powstrzymać wprowadzanie unii. Przybyły do Lwowa legat twierdził, że zmiany liturgii wprowadzone bez zatwierdzenia przez patriarchę Jakóba nie obowiązują, podobnie jak i sama unia. Jednak po wyjeździe ze Lwowa legata patriarchy, unia w kościołach lwowskich i w Zamościu przebiegała już bez zakłóceń (26 październik 1665 r.). Ojciec Klemens, czuwający jeszcze wówczas nad unią we Lwowie, wyświęcił 1 listopada 1665 r. na subdiakonów dwóch kleryków z Jazłowca, jednego z Kamieńca i jednego z Zamościa – Jana Bartocowicza.  Po śmierci o. Klemensa Galana 14 maja 1666 r., niestrudzonego krzewiciela wiary katolickiej wśród Ormian, pochowano na cmentarzu przy lwowskiej Katedrze. W dniu 10 maja 1668 r. wizytację kościoła ormiańskiego  w Zamościu przeprowadził ks. Anioł Peverati: „Zwiedził kościół ormiański w Zamościu i znalazł go w zupełnym porządku, za gorliwym staraniem proboszcza miejscowego ks. Jana Kistosturowicza.” 
Kiedy Ojcowie Teatyni podejmowali pierwsze konkretne działania w sprawie zjednoczenia kościoła ormiańskiego z kościołem rzymskim, miasta takie jak Zamość, Śniatyn i Łuck miały już swoje kościoły (cerkwie) ormiańskie. W późniejszym czasie zbudowane zostały kościoły dla parafii ormiańskich w Stanisławowie, Podhajcach i wielu innych. Parafie Horodeńska i Żwaniecka nie miały jeszcze swoich kościołów. Łucki kościół nie miał natomiast parafian. We Lwowie było aż trzy kościoły ormiańskie (dwa na zewnątrz murów); w Jazłowcu także dwa, a w Kamieńcu aż cztery. W Polsce było dwóch biskupów ormiańskich, arcybiskup we Lwowie (metropolita) i honorowy biskup Bogdanii (Wołoszczyzny) jako sufragan. Księży, częściowo bezżennych, a częściowo żonatych było 23, kilku kleryków (zwyczajem wschodnim w świeckich sukniach) oraz około trzech tysięcy Ormian, z czego 300 w Zamościu, mieszkających w naszym mieście na przestrzeni XVI i XVII wieku. Duchowieństwo ormiańskie nie miało żądnego dziedzictwa, żyjąc z jałmużny. Ich patriarcha corocznie posyłał posłańca (Neviragha) do swoich prowincji z kwestą. Byli także tzw. Doktorowie (Anardrat), którzy nauczali chodząc po miastach i wsiach, ale gardząc pieniędzmi, przyjmowali żywność. Arcybiskupem Ormian, który przyjął unię obu kościołów był 22 letni ks. Mikołaj Torosowicz. Wbrew woli większości Ormian obrał go biskupem Lwowa patriarcha Melchizedech. Ks. Torosowicz był synem bogatego kupca, który sowicie wynagrodził patriarchę ormiańskiego, który wyświęcał mu syna, nie w katedrze, tylko w podmiejskim kościele ormiańskim. Nowo wybrany biskup Lwowa nie wzbudził zaufania Ormian. Szybko także popadł w konflikt  z urzędem ormiańskim we Lwowie. Patriarcha Melchizedech zmarł w drodze powrotnej ze Lwowa, w Kamieńcu.
  • O. Klemens Galano (Galanus) – autor dzieła: Concilatio Ecclesiae Armenae cum Romana (Połączenie kościoła ormiańskiego z rzymskim)
  • Ormianie, przeciwnicy unii, nazywali kacerstwem u łacinników różnice w sprawowaniu liturgii, biegu kalendarza (liczyli lata od 551 r. tj. od czasu wprowadzenia alfabetu ormiańskiego przez Miesropa); uważali, że do słuchania spowiedzi ludu najwłaściwsi są księża żonaci; uznawali śluby księży ormiańskich zawarte przed święceniem subdiakońskim (klerykom wolno było mieć żonę, mieszkać z nią, a kiedy umrze nie wolno im było ponownie się żenić) itd.
opracowanie: Ewa Lisiecka
 źródło:
  1. Adolf Pawiński. Dzieje zjednoczenia Ormian polskich z Kościołem Rzymskim w XVII wieku, z dwóch rękopisów, z włoskiego i łacińskiego w przekładzie polskim. s. 17-18, 28, 32, 35, 38, 43, 93, 100-101, 108-109, 142-143, 203-204, wyd. Warszawa. 1876 r. Udostępnia BN w Warszawie na stronie internetowej „Polona”.