Mogiła Chmielnickiego – mit i prawda.

Dzięki uprzejmości Pani Ewy Dąbskiej, publikujemy, z będących w Jej posiadaniu materiałów archiwalnych, artykuł  śp. dr Bogumiły Sawy, zamieszczony w 1994 r. w Tygodniku Zamojskim Nr 40, w którym autorka po mistrzowsku rozprawiła się z mitem pochówku Bohdana Chmielnickiego w kopcu (mogile) pod Zamościem. 

___________________________________________________________________________________________________________

ZAMOJSKA MOGIŁA CHMIELNICKIEGO

         Według zapisów klasztornego skryby, mogiła Chmielnickiego znajdować się miała „na wprost Starej Bramy Lubelskiej”, za przedmieściem Janowice pod Hyżą…

Wydarzeniem na ogół znanym jest nieudana próba zdobycia zamojskiej twierdzy przez Chmielnickiego późną jesienią 1648 roku. Natomiast legendą owiane są okoliczności jego pogrzebu pod Zamościem dziewięć lat później. Legendy też miewają swoją historię. Ta, dotycząca kozackiego wodza, liczy już sobie 337 lat.
Pierwsza o niej wzmianka pojawiła się w diariuszu (notatniku zdarzeń codziennych), prowadzonym w latach 1656 – 1672 przez Bazylego Rudomicza, rektora Akademii Zamojskiej. Nieco później zapisał również ten fakt zakonnik – bazylianin, zamojski autor kroniki własnego zgromadzenia. Odpowiedni fragment tejże znany jest z relacji księdza Mikołaja Kulaszyńskiego (1828 – 1901), wielkiego entuzjasty Zamościa, jego zabytków i historii.
Otóż, według zapisu klasztornego skryby, mogiła Chmielnickiego znajdować się miała „na wprost Starej Bramy Lubelskiej, za przedmieściem Janowice pod Hyżą, w końcu pól przytykających do łąk”, w odległości trzech kilometrów na północ od twierdzy. Kozacy usypali Chmielnickiemu kurhan z ziemi przyniesionej we własnych czapkach. Mogiła usytuowana była w miejscu, gdzie stał namiot wodza.
Dnia 26 maja 1657 roku ojcowie bazylianie odprawili pogrzeb, w którym uczestniczyło około 40 000 kozaków. Na szczycie kopca stanął krzyż kamienny z takim oto napisem:
            Tut poczywajet krasny woin
            Bohdan Chmielnicki
            Wełykoj buławy bonczuka i
            Churohwy, polskij hetman
            Sytyj sławy, kozackoj wożd
            Chranitiel i niepokołebimyj
            Hosudar.
Kronikarz bazyliański odesłał wszystkich wątpiących w powyższe fakty do diariusza Bazylego Rudomicza.
W 1834 roku interesował się zamojskim pogrzebem Chmielnickiego archiwista Zamoyskich ze Zwierzyńca Mikołaj Stworzyński.
Odpowiedni cytat, z jego rękopiśmiennej pracy Opisanie statystyczno – historyczne dóbr Odrynacji Zamojskiej, brzmi następująco:
„Roku 1657 Bohdan Chmielnicki stojąc przeciw Szwedom z wojskiem polskim, w Zamościu umiera. Czując się ustającym na siłach, Kozakom swoim i wojskom polskim, których blisko 40.000 liczono, rozkazał wysypać wielką mogiłę w miejscu, gdzie  miał swój namiot i główną kwaterę podczas oblężenia Zamościa, pierwszy raz w roku 1648 i drugi raz stojąc przeciw Szwedom roku 1657”.
Już na pierwszy rzut oka powyższy tekst zawiera mniej szczegółów niż bazyliański i aż się roi od błędów, ale o tym później.

I to są już chyba wszystkie znane dzisiaj dokumenty i relacje dotyczące legendy, które wyrosły na zamojskiej glebie.
Oprócz tego istnieją jeszcze liczne biografie Chmielnickiego pisane przez zawodowych historyków. I nic w tym dziwnego, bo hetman cieszył się zawsze sławą najwybitniejszej osobistości siedemnastowiecznej Europy wschodniej.
W 1859 r. ukazała się w Rosji pierwsza obszerna, dwutomowa jego biografia, pióra N. Kostomarowa. Według tegoż autora Chmielnicki umarł 15 sierpnia 1657 roku w stolicy Ukrainy – Czehryniu. Pochowany został w cerkwi w Subotowie. Mowę nad trumną głosił w języku polskim sekretarz hetmana Samuel Zorko. W orszaku pogrzebowym kroczył m. in. poseł Rzeczypospolitej. Kiedy Stefan Czarniecki nieco później opanował tę wioskę, zwłoki sprofanowano przez wyrzucenie z grobu na publiczne urągowisko.
Nowsze badania wykazały, iż Chmielnicki zaczął poważnie chorować zimą 1656/57 r. Rażony apopleksją umarł w Czehryniu. Uroczysty pogrzeb odbył się w Subotowie 2 września.
Tyle historycy. Czas teraz się do tego ustosunkować. Jako pierwszy uczynił to w 1859 r ksiądz Mikołaj Kulaszyński. Rozmiłowany we wszystkim, co zamojskie znał dobrze epizod oblężenia twierdzy przez Chmielnickiego w 1648 r. Kiedy więc ukazała się biografia Kostomarowa, przeczytał ją dokładnie, szukając przede wszystkim potwierdzenia znanych już sobie wydarzeń z kroniki bazyliańskiej. Można sobie wyobrazić minę księdza Mikołaja, kiedy musiał „wyrwać” tak ciekawą kartę z historii ukochanego Zamościa, i, co jeszcze gorsze, włożyć ją między bajki. Nie byłby jednak rasowym regionalistą, gdyby przeszedł nad tym dylematem do porządku dziennego.
Myślał, myślał i, nie czekając długo, opublikował takie oto wywody w tygodniku Kronika Wiadomości Krajowych i Zagranicznych z sierpnia 1859 r.:
„Pytanie tedy zachodzi, jak rozwiązać ten węzeł gordyjski. Którym  świadectwom dać wiarę. Kryterium przemawia za faktem dokonanym pod Zamościem, który musi być autentycznym, bo nie masz żadnej przyczyny, aby fałsz autor ówczesny spisywał. Może zajść omyłka w cyfrach i jest tu rzeczywiście anachronizm, ale czyż to może odjąć wiarygodność faktowi. Dlaczegoby jednak zmieniono wolę hetmańską i przeniesiono zwłoki jego aż pod Zamość? Nie łatwa odpowiedź! Zwracając tedy uwagę historiografów na powyższe spostrzeżenia, nie mogę wbrew opinii publicznej występować i wyrokować, że hetman kozacki spoczywa pod Zamościem, bo będąc za słabym w dziejach narodowych i dalekim od książnic (bibliotek), niepodobieństwem czuję wyjaśnienie. Spostrzeżenie moje historyczne oparte na aktach może zwróci uwagę dziejopisarzy. Nie może ono przepaść w zapomnieniu jak wiatr na stepie…” – kończy ks. Mikołaj. Warto jeszcze zatrzymać się chwilę nad cytowanym już fragmentem innego Mikołaja – Stworzyńskiego. Autor korzystający z kroniki bazylianów starał się ją dodatkowo „ubarwić”. A więc po raz  pierwszy napisał wyraźnie, iż Chmielnicki nie tylko był pochowany w 1657 r w Zamościu, lecz i tutaj umarł. Twierdzi dalej, że hetman, bliski śmierci, rozkazał osobiście wysypać wielką mogiłę w miejscu swego namiotu wojennego i głównej kwatery. Na koniec dowiadujemy się, że Chmielnicki był pod Zamościem „przeciw Szwedom” dwukrotnie w 1648 i 1657 roku.

Czy znajduje to wszystko potwierdzenie w bezspornych faktach historycznych? Czy Chmielnicki był w Zamościu w 1657 r. podczas potopu szwedzkiego? Wydaje się, że nie. Oto jak wyglądała bowiem wtedy sytuacja na głównym froncie.
W grudniu 1656 roku król szwedzki Karol Gustaw szukał gorączkowo sojuszników, bo nie mógł sobie sam dać rady z Polską. Wkrótce znalazł dwóch sprzymierzeńców: księcia Siedmiogrodu Jerzego II Rakoczego oraz Kozaków. W styczniu 1657 r. wojska siedmiogrodzkie, wsparte przez oddziały kozackie pod wodzą pułkownika Zdanowicza (a nie Chmielnickiego, który już wówczas nie czuł się dobrze), wkroczyły w okolice Lwowa. Ta połączona duża armia liczyła 40 000 ludzi.
W kwietniu Karol Gustaw i Rakoczy zdecydowali się na opanowanie dwóch twierdz: Zamościa i Brześcia Litewskiego. Jednakże ordynat Jan II Zamoyski (Sobiepan) ani przez chwilę nie myślał o poddaniu fortecy. Okoliczności wojenne też sprzyjały ordynatowi. Wojska szwedzkie i węgiersko – kozackie Rakoczego ruszyły najpierw na północ, w kierunku Brześcia. Tak więc w maju 1657 r. niebezpieczeństwo niemal zupełnie odsunęło się od miasta. Jak jednak zapisano w kronice bazylianów, to właśnie przy końcu maja zakonnicy sprawili pogrzeb Chmielnickiemu pod Zamościem. Z dzisiejszego punktu widzenia nie jest to możliwe. Słynnego atamana nie było wówczas w Zamościu ani żywego, ani umarłego.
Czy wobec tego zapis kronikarski kreuje historyczną fikcję? Wydaje mi się, że nie. Jak pisze Adam Kersten w źródłowo udokumentowanym szkicu o twierdzy zamojskiej W czasach najazdu szwedzkiego (W: Zamość, z przeszłości twierdzy  i miasta, Lublin 1980, s. 21), w maju 1657 r. do miasta niemal co dzień napływały pomyślne, acz często bałamutne lub wręcz nieprawdziwe, nowiny o porażkach nieprzyjaciela. Jedną z takich „nowin mogła być plotka o śmierci Chmielnickiego. Na wieść o tym ojcowie bazylianie mogli odprawić w maju nabożeństwo żałobne za duszę hetmana i postawili mu krzyż z inskrypcją. Jednakże, moim zdaniem, kopiec usypany z ziemi przyniesionej w kozackich czapkach wykonany został jeszcze w 1648 roku.
Półtora miesiąca później, na początku lipca 1657 r Kozacy wraz z Rakoczym pojawili się pod Zamościem, ale nie mieli już zamiaru zdobywać twierdzy.
Książe siedmiogrodzki, opuszczony przez króla szwedzkiego, wracał w pośpiechu na Węgry. Pod Czarnym Ostrowiem na Podolu podpisał kapitulację. Dowiedziawszy się o tym, umarł Bohdan Chmielnicki 6 sierpnia w Czehryniu, po wylewie krwi do mózgu.

____________________________________________________________________________________________________________

opracowanie: Ewa Lisiecka
zdjęcia: Krzysztof Serafin
źródła:
1. „Tygodnik Zamojski”; ROK XV.  Nr 40(774); Zamość, 5.10.1994 r.
2. Andrzej Kędziora. https://www.zamosciopedia.pl/index.php/ca-ch/item/4168-chmielnickiego-mogila