Infułatka w Zamościu.

W dniu 17.07.2020 r., dzięki uprzejmości ks. Roberta Strusa, proboszcza parafii katedralnej p.w. Zmartwychwstania Pańskiego i św. Tomasza w Zamościu, przewodnicy  mieli możliwość obejrzenia odnowionych i zmodernizowanych wnętrz zamojskiej Infułatki, jednego z najstarszych budynków w Zamościu.  Zabytek wchodzi w skład Zespołu Katedralnego wraz z Katedrą i Wikarówką. Projekt rewitalizacji Infułatki objął konserwację, restaurację i rekonstrukcję obiektu. Przed remontem miesiło się tam Muzeum Sakralne, którego zbiory zostały obecnie umieszczone w Wikarówce. Rewitalizacja Infułatki odbywała się w oparciu o fundusze unijne i projekt „Fabrica Ecclesiae”. Założeniem projektu było przywrócenie dawnej bryły Infułatki z dachem mansardowym z lukarnami oraz przebudowa wnętrz w układzie „historycznym”. Podobne przeobrażenie miały przejść otwory okienne i drzwi budynku wraz z uzupełnieniem niektórych detali architektonicznych. Warunkiem skorzystania z funduszy unijnych było przeznaczenie odrestaurowanego już obiektu na cele rozwoju działalności kulturalno-edukacyjnej. Wykonawcą inwestycji była lubelska firma Lubren. Od czerwca 2020 r. odrestaurowany budynek Infułatki został udostępniony do zwiedzania. Możemy go odwiedzać w soboty i niedziele w godzinach od 12-16 (za dobrowolnym datkiem). W inne dni – (po uzgodnieniu) od godz. 10-tej  (tel. 501 432 700).
Infułatka została wyposażona w nowoczesny sprzęt multimedialny, rozmieszczony w kilku salach ekspozycyjnych. Prezentacje dotyczą budowy i historii Zamościa oraz postaci Jana Zamoyskiego. W jednej z sal zaprezentowano, należący do najbogatszych zbiorów w kraju, księgozbiór dziekanów zamojskich liczący ponad 1500 starodruków. Oprócz oglądu odnowionych ksiąg w gablotach, możemy je „czytać” w systemie audiowizualnym. Wnętrza parteru prezentują się po odrestaurowaniu wspaniale.  Główny, wczesnobarokowy portal budynku wprowadza zwiedzających w długą sień. Zauważalne są od wejścia odnowione, marmurowe posadzki i zabytkowe sklepienia, które w pomieszczeniach parteru zdobią sztukaterie (listwy stiukowe z herbem Prus na złączeniu).  Portale parteru i piętra zostały także poddane odrestaurowaniu. Szczególną uwagę należy zwrócić na kamienny portal na piętrze, zdobiony (podobnie jak wejściowy) herbem pierwszego infułata, krewnego Jana Zamoyskiego, ks. Mikołaja Kiślickiego. Zwiedzając poszczególne sale wystawowe, doszukamy się w jednej z nich obrazu Matki Bożej Hetmańskiej, który dawniej znajdował się w Katedrze. Wyeksponowano tam także szaty i sprzęty liturgiczne. W sali, do której prowadzi wspomniany portal odkryto zabytkowe polichromie z czasów świetności Infułatki. Na ścianach można zaobserwować ich odkrywki. Dostrzeżemy tu także elementy zabytkowej kamieniarki i drewnianą obręcz okulusa i rekonstrukcję więźby dachowej Katedry. Budynek zaopatrzono w nowe sanitariaty, windę i magazyny na poddaszu. Wyremontowano piwnice. W jednej z nich odkryto szczątkowo zachowaną podłogę, której fragmenty uzupełniono cegłą współczesną, stylizowaną na starą.
Budynek Infułatki, według projektu Bernardo Morando, datowany jest na koniec XVI wieku. Wzniesiono go na planie prostokąta zbliżonego do kwadratu. W roku 1620 został przebudowany z inicjatywy dziekana Kiślickiego. Na pierwszego dziekana-infułata wybrał go Jan Zamoyski. Dziekan stał na czele Kapituły Kolegiackiej. Ta z kolei składała się z trzech prałatów i czterech do siedmiu kanoników. Stopień prałata miał łączyć funkcje: dziekana, kustosza kapitulnego i scholastyka. Temu ostatniemu powierzano pieczę nad Akademią Zamojską. Prałatury i kanonie Zamoyski zastrzegł wyłącznie dla profesorów uczelni, z takim warunkiem, żeby prałatami byli księża profesorowie. Kanonicy mogli być rekrutowani z pośród osób świeckich. Poprzez osobę scholastyka Kapituła sprawowała poniekąd władzę zwierzchnią nad Akademią. Pierwsze zebranie Kapituły Kolegiackiej odbyło się kilka lat po śmierci fundatora, 17.08.1609 r.
Kolejnej przebudowy Infułatka doczekała się po pożarze, w roku 1658. Na przełomie XIX i XX wieku dobudowano oficyny. W roku 1942 przeszła kolejną przebudowę. To budynek murowany, dwukondygnacjowy, trzytraktowy. Od zachodu przylega do niego długa oficyna (dom parafialny), na której znajduje się 28 tablic dziekanów-infułatów. Infułatka ma asymetryczną, czteroosiową fasadę. Na parterze znajduje się gzyms, nad nim trzy okna w obramieniach z nadprożami i rozetami. Arkadowo-kolumnowy portal zwieńczony jest przerywanym frontonikiem z kartuszem herbowym. Zdobi go herb Prus i bogata dekoracja, w której dopatrzymy się główek aniołów, festonów, wolut, infuły, kul, cekinów, pęków owoców, inicjałów dziekana i różnych motywów roślinnych. Portal flankują dwie kolumny doryckie. Na pietrze pięć okien w obramieniach. W dachu mansardowym trzy lukarny. W sieni portale z nadprożem. Na piętrze ozdobne obramienie drzwi wejściowych do sali głównej, kamienny portal z wicią roślinną, herbem Prus pod infułą i w otoczeniu inicjałów dziekana Kiślickiego, a pod nim głowa aniołka. Przed remontem Infułatka była przez szereg lat rezydencją proboszczów kolegiackich, a po 2010 r. zamieszkiwali tu biskupi zamojscy.
Poniżej publikujemy archiwalne zdjęcia portalu Infułatki udostępnione na stronie https://polska-org.pl. Pierwsze pochodzi z 1961 r., drugie z lat 1934-36, a trzecie z 1992 r. Dzięki uprzejmości Ewy Dąbskiej mamy także okazję poszerzyć informacje o obiekcie o treść artykułu o Infułatce, który napisała dr Bogumiła Sawa dla „Kroniki Tygodnia” w 1997 r.

_____________________________________________________________________________________________________

dr Bogumiła Sawa

Infułatka w Zamościu

Dawna rezydencja dziekanów i infułatów jest szczególnym zabytkiem. Nie dość, że należy do najstarszych budynków, to jeszcze posiada najpiękniejsze w mieście kamienne wejście, czyli portal.

Najpierw, w końcu XVI wieku, jak prawie wszystkie domy, była drewniana. Pół wieku później, w tzw. złotym okresie architektury zamojskiej za II ordynata Tomasza Zamoyskiego, stała się już piętrową kamienicą. Zbudował ją pierwszy ks. infułat i dziekan, Mikołaj Kiślicki.

Jak to dobrze, że właśnie na owym portalu nie omieszkał o tym poinformować. Przynajmniej nie trzeba szukać w archiwach. Jak więc widać, warto nieraz się czymś publicznie pochwalić, choć ludzie tego nie lubią.

Jakie jest zatem to paradne wejście do infułatki? Przede wszystkim wczesnobarokowe, bogato rzeźbione, z doryckimi kolumnami. Zwraca uwagę herb fundatora – Prus – w postaci „półtora krzyża”, umieszczony w ozdobnych ramkach pod mitrą (czapką) biskupią. Są też inicjały „NKDZ” – Mikołaj Kiślicki, dziekan zamojski.

Zachował się nieznany dotychczas opis infułatki, sporządzony w lipcu 1771 r. Ze względu na zawarte w nim treści może się przydać historykom sztuki i architektury. Zwłaszcza wzmianki o portretach i innych obrazach olejnych są cenne, bo mogą ułatwić ustalenie pochodzenia i losów tych spośród nich, które przetrwały do dzisiaj, ale niewiele o nich wiadomo.

A więc w latach siedemdziesiątych XVIII stulecia strzegły dostępu do infułatki podwójne dębowe drzwi, zamykane „na drąg wysuwany z muru” oraz na skobel i kłódkę. Dalej była sklepiona sień ze zniszczoną drewnianą podłogą. Na parterze znajdowały się kuchnia i sionka, na prawo – trzy pokoje z białymi kaflowymi piecami i licznymi wnękami w murze, mieszczącymi szafy. Jedną z tych izb wykorzystywano na magazyn roślin strączkowych. Okna w tychże pokojach miały dębowe ramy o niewielkich szybkach z białego szkła, oprawionych w ołów i zaopatrzonych w kraty.

Po lewej stronie parteru znajdowały się dwa pokoje, dawniej zajmowane przez księży infułatów, a w 1771 r. przez służbę kościelną. W jednym z nich był biały piec kaflowy „niebiesko lazurowany” z „kominem rogowym” i piecem piekarskim. W drugim pokoju ks. infułat przechowywał swoje ubrania. Na parterze było także wejście do trzech sklepionych piwnic. Obok zaczynały się murowane schody na piętro, wyłożone dębowymi „dylikami”. Na górze, w trzech obszernych przechodnich pokojach, „wcale pięknych i ozdobnych”, mieszkał ks. infułat. Wszystkie posiadały boazerie i ozdobne gipsowe sufity. Meble pokrywały malowane płótno oraz tkanina przypominająca adamaszek: gruba, jedwabna, wzorzysta i zielona. Drzwi były białe ze złoconymi listewkami. Nad kominkiem i szafkami wisiało dwanaście zwierciadeł, a na ścianach dziewięć obrazów – pejzaży włoskich.

Prosto ze schodów, po prawej ręce (od strony kościoła) znajdowała się duża sala z kamiennymi futrynami i gzymsami, o czterech oknach, z białym kaflowym piecem i „szafiastym kominkiem”. Nie było w niej żadnych mebli, tylko dołem malowane boazerie, a na ścianach galeria obrazów.

Zwracały przede wszystkim uwagę portrety: dwa Jana Zamoyskiego – w całej postaci i do połowy, jego syna Tomasza Zamoyskiego, synowej Katarzyny, małoletniego Klemensa Zamoyskiego, który zmarł bezpotomnie, nieznanego bliżej królewicza francuskiego (stojący). Były tu też dwa małe wizerunki papieży: Innocentego XIII i Benedykta XIII, oraz portrety polskich dostojników kościelnych, biskupów: przemyskiego – Fredry, łuckiego – Wyhowskiego, oraz kardynała Laurentego. Wisiało też sześć obrazów olejnych o tematyce religijnej: „Wjazd Chrystusa do Jerozolimy”, „Ucieczka do Egiptu”, „Emaus”, „Narodzenie Pańskie” i „Wieczerza Pańska” oraz cztery płótna z okrętami, morzem i rybakami. Uzupełniały tę kolekcję małe obrazki olejne (krajobrazy) w liczbie jedenastu, portret rycerza i obraz św. Teresy „ze starożytnym landszaftem”. Łącznie ściany sali zdobiło 36 płócien włoskich i paryskich. Galeria obrazów w infułatce powstała po śmierci infułatów: Jakuba Arakiełowicza (umarł w 1739 r.) i Macieja Pawołowicza (zmarłego dziesięć lat później).

Z tej reprezentacyjnej sali wchodziło się do gabinetu o jednym oknie. Tam dla odmiany wisiał tylko jeden mały obrazek Najświętszej Panny.

Ćwierć wieku później (l796 r.) znajdowały się w infułatce następujące meble:

Kanapa brzostowa z materacami

Kanapa składana, w dzień do siedzenia, w nocy do spania z trzema materacami, pokryta zielonym suknem

Biurko z szufladkami

Szafa narożna

Dwa stoliki fornirowane: dobry i zniszczony

Stolik do gry w karty brzostowy

Dwanaście starych gdańskich krzeseł

Dwie szafy na książki

Szafa kredensowa

Cztery proste stoły

Kobierzec wielki na stół”.

Najlepszym gospodarzem infułatki był ks. infułat (od 1749 r.) Aleksander Trembiński (1708–1796). On to doprowadził budynek z rudery „o jednej tylko izbie na dole i czterech głównych ścianach na górze” do stanu używalności, pokrywając go nowym gontowym dachem.

Ważnym dodatkiem do infułatki była otaczająca ją zabudowa gospodarcza. Od wschodu znajdowała się drewniana kuchnia z piecem piekarskim. Naprzeciw była spiżarnia, obie pod wspólnym dachem. Blisko nich stała drewniana „izdebka z alkierzem” dla kucharza i jego rodziny, tuż za nią studnia z ozdobnym daszkiem, a obok szopka, od której aż do wrót wjezdnych na dziekanię ciągnęła się stajnia drewniana na osiem koni. Była jeszcze wozownia, od strony kościoła wsparta na słupach, bez ścian, na dwa pojazdy. Druga, podobna, mieściła także dwa, lecz niewielkie wózki.

Infułat Aleksander Trembiński wybudował koło kolegiaty dom (mansjonarię) dla pięciu księży. Powiększył także grunty należące do infułatki, przyłączając działki należące m.in. do wikariatu oraz zabierając bezprawnie (jak twierdzili niektórzy mu współcześni) część wału fortecznego od południa wraz „z drogą publiczną biegnącą po tymże wale”. Na owym wojskowym terenie założył ogród i sad.

Miała ówczesna kolegiata, a więc i ksiądz infułat, mały folwarczek na tzw. Sadowisku (obecne Podgroble w pobliżu dworca kolejowego), zaniedbany, z malutką chałupką i obórką. Ksiądz Aleksander Trembiński zabrał się do dzieła i wkrótce z części zarośniętego stawu fortecznego za pałacem ordynackim powstała zarybiona sadzawka o głębokości 120 cm. Zbudował też nowy drewniany dworek o dwóch izbach z alkierzem, spichlerz, stodoły, obory, stajnie i studnię. Zaczął również dymić „browar ze słodownią do robienia piwa na jeden kocioł gorzałczany”.

Kolegiata miała jeszcze wówczas drugi „mająteczek” na prawach tzw. jurydyki – w Kalinowicach, z polem o powierzchni dwóch łanów. Do tego były trzy łąki (pod Szopinkiem, Gajem i Pniówkiem). Pracowało na tej ziemi dziesięciu poddanych. I to gospodarstwo również zostało zmodernizowane przez ks. infułata Aleksandra Trembińskiego.

W końcu XVIII stulecia zaroiło się w infułatce od nowych lokatorów. Zamieszkali w niej m.in. muzykanci (kapeliści) grający na skrzypcach, trąbach i waltorni podczas ważniejszych świąt kościelnych. Jeden z nich sprzedał nawet swój dom w mieście i korzystał z bezpłatnego służbowego mieszkania. Oprócz nich wprowadzili się organista, praczka, dzwonnik i śpiewak kościelny. Ta liczna grupa osób postronnych, nierzadko obarczonych rodzinami, przeszkadzała księdzu infułatowi przygotowywać kazania. Często skarżył się na to swoim zwierzchnikom.

Kronika Tygodnia” nr 25(287), Zamość, 24 czerwca 1997 r.

__________________________________________________________________________________
   

  

 

  

opracowanie: Ewa Lisiecka
zdjęcia: Ewa Lisiecka, Zbyszek Pietrynko